Pośpiech i brutalność dokonywanych w Polsce przez rząd Tuska zmian w podporządkowaniu atrybutów suwerenności UE wynika z powstającego zagrożenia zakończenia wojny przez jej przeciwnika prezydenta Trumpa. Dopóki w USA rządziła kierowana przez globalistów administracja Bidena mieliśmy zbliżoną zgodność interesów Ameryki, UE i Ukrainy.Powrót do władzy antyglobalistycznego Trumpa to wszystko popsuło, ponieważ on nie dba o globalistyczną ideologię i chce zadbać o interes amerykańskiego podatnika.
Kiedy oglądam niektóre polskie media i słyszę, że Trump zdradził, bądź Ameryka zdradziła to drapię się po głowie zapytując, czego ci autorzy nie rozumieją? Trump nie jest prezydentem Ukrainy, Polski, czy nienawidzącej go ostro lewicującej Europy, Ukraina nie jest też członkiem NATO. Jest prezydentem Ameryki, którą chce wyrwać ze szponów globalistycznego totalitarnego lewactwa i przywrócić jej siłę i normalność. Dlaczego? Dlatego, że lewackie pomysły, socjalizm nigdzie się nie sprawdziły przez to, że dla socjalizmu, jak to pisał Majakowski jednostka jest zerem, jest bzdurą! Tylko kołchoz, kibbutz, unia płonącej planety, nieważny jest człowiek,
Światowe media i politycy szaleją po tym co wydarzyło się dziś w Białym Domu. Prześcigują się w opiniach i interpretacjach przebiegu wizyty prezydenta Żeleńskiego, której finałem miało być podpisanie wcześniej wynegocjowanego porozumienia odnośnie uczestnictwa USA w eksploracji ukraińskich zasobów metali ziem rzadkich.
Trump daje sygnały, że nie przepada za Żeleńskim, który powinien już dawno zakończyć wojnę której przecież nie jest w stanie wygrać, a jedynie co może, to stracić więcej terytorium, wykrwawić i zniszczyć bardziej swój kraj. Nazywa go średniej jakości komediantem, a nawet dyktatorem, który wyłudził od Ameryki ok. $350 mld i nie wie gdzie podziała się połowa tej sumy. Z ostatnich doniesień wynika, że Żeleński zamknął dostęp do platformy społecznościowej Trumpa dla ukraińskich odbiorców.
Zbliża się 44 rocznica zakończenia najdłuższego i największego strajku w Polsce, a nawet w Europie, mam na myśli okupacyjny strajk studencki w Łodzi (i dalej w Polsce) ze stycznia i lutego 1981 r. Strajk zakończył się po 44 dniach trwania akcji protestacyjnej i 29 dniach strajku okupacyjnego.
Ojciec odrzucił rozmowy na temat wspólnej krucjaty antybolszewickiej i Bandera i nacjonaliści ukraińscy chcieli go udusić pozorując jego samobójstwo. Jednak część z nich była przeciwko, a Bandera się wahał. Niemcy dowiedzieli się o tym i przenieśli ojca obok kancelarii. Wcześniej Grot organizował ucieczkę chcąc przekupić już w sierpniu 1943 r. strażnika obozu Marcina i ucieczkę obydwu do Szwecji. (...)
Administrację Trumpa czeka ogromna, miejmy nadzieje nie syzyfowa, ale herkulesowa praca oczyszczenia porośniętej dziką biurokratyczna dżunglą drogi ku lepszej przyszłości Ameryki i świata. Miejmy nadzieję, że obserwowany odpór globalistycznej tyranii w USA udzieli się też Polakom...
Ta euforia związana ze zwycięstwem Trumpa wcale nie musi oznaczać naszej wygranej. Być może to sprytny wybór “trzeciej nogi” i postawienie globalistów na cyfrowy blitzkrieg. Można tak pomyśleć obserwując gwiazdy na firmamencie Trumpa zaczynając od Muska.
Mnóstwo uroczystości w wielu lokacjach, Trump zdjął białe rękawice i mówi dalej to co myśli, za co kochają go Amerykanie. Jego przemówienie było fontanną patriotycznej i pro biznesowej retoryki. Zapowiedział rewolucję zdrowego rozsądku. Zapowiedział uporządkowanie interesów państwa i uwolnienie walca niszczącego wszelkie niegodziwości, oczyszczenie ekonomii, oświaty, armii i biurokracji z wirusa poprawności politycznej, cenzury i wokeizmu.
Teraz rozpocznie się prawdziwa insurekcja MAGA. W pierwszym rzędzie pod nóż pójdzie wszechwładna, nie wybierana biurokracja, następnie kaganiec okólników i regulacji hamujących rozwój biznesu, dalej zabezpieczenie otwartych granic, pozbycie się nielegalnych imigrantów, poczynając od zarejestrowanych przestępców.
Ostatnie dni przyniosły wielkie nieszczęścia dla miast i miasteczek aglomeracji Los Angeles, potężny, wyniszczający z diabelską szybkością dochodzącą do 100 mil/godz. (czyli 160 km) pożar pochłania wielomilionowe wille aktorów i innych najbardziej zamożnych mieszkańców Ameryki.
Cóż, nadchodzaca prezydentura Trumpa już przyczyniła się do zmian układu sił na świecie, nie możemy popadać w hurraoptymizm, ale jej skutki możemy już dostrzec. Miejmy nadzieję, że jego zdroworozsądkowy program w aspekcie ekonomii, pozyskiwania źródeł energii, zwariowanego klimatyzmu, wokizmu pozwoli się również Polsce wyrwać z samobójczego lewackiego pochodu nad cywilizacyjną i ekonomiczną przepaść.
Czy obejmujący wkrótce prezydenturę D.J. Trump sprosta swoim zapowiedziom zakończenia konfliktów (“zatrzymania tego szaleństwa”), okiełznania rozpasanych globalistów i przywrócenia praw zdrowego rozsądku w życiu jednostki i państwa?
Jeśli wszystko pójdzie dobrze to dotychczasowa Ameryka z jej zbiurokratyzowanymi instytucjami i od dekad instalowanym głębokim państwem trafi do remontu, aby wydrzeć ją z wpływów tłustych łap globalistycznych kotów, tak aby mogła lepiej służyć swoim obywatelom.
Ameryka i świat stoją przed wielką szansą obniżenia pokaźnego stopnia zidiocenia na kilometr kwadratowy, porzucenia zgubnej dla naszej cywilizacji pandemii “wokizmu” i powrotu do respektowania zasad zdrowego rozsądku, tak w życiu osobistym jak i społecznym.
W mediach społecznościowych wielki festiwal gadulstwa i reakcji na wynik wyborów. Lewicowi pasjonaci w szoku wrzeszczą, płaczą, grożą. Ci co oddali głos na Trumpa odczuwają wreszcie ulgę z powodu historycznego zwycięstwa Trumpa…
Już za kilka dni Amerykanie otrzymają jedną z ostatnich szans odzyskania wewnętrznej suwerenności, a nawet zachowania własnej tożsamości i zatrzymania zabójczego pochodu niszczących stary świat sił globalistycznych. Jeśli uśpieni lewicową propagandą zlekceważą tą szansę, obudzą się na przedmieściach własnego nieszczęścia słuchając chichotu historii w wykonaniu śmieszki Kamali. Na dziś jedyną szansę na powstrzymanie naporu neo czerwonych diabłów daje zwycięstwo Trumpa, który jest wyznawcą filozofii zdrowego rozsądku, w przeciwieństwie do zwariowanej marksistki Kamali Harris.
Wydarzenia na arenie światowej wyraźnie przyspieszają. Faktycznie do załatwienia pozostało tylko kilka toczących się spraw. A tak naprawdę to wyeliminowanie Trumpa i Muska, a resztę ludzi rozumiejących zagrożenie dla WOLNOŚCI można uspokoić dopalaczami strachu i igrzyskami ośmiogwiazdkowych lewackich uduchowionych manifestów typu „wypier***ć!”.
Na zakończonej konwencji demokratów w Chicago (trzecie co do wielkości miasto w USA) uwagę przykuwał duży pojazd w którym można było dokonać aborcji czy z braku innych pomysłów wysterylizować się, a nawet obciąć sobie to i owo. Ta klinika na kołach najlepiej definiowała wartości rodzinne Partii Demokratycznej.
Biedna Kamala, kogo miała nominować na swojego vipa? Lenin ciągle jeszcze zakonserwowany, Che, Trocki, Castro i Chavez przekroczyli bramy cmentarne i mogą przyświecać jedynie swoim programem. Chińczycy niestety zdradzili i poszli w kapitalizm. Obserwujemy chaos w strategii Demokratów, najpierw promowanie Joe Bidena na prezydenckiego kandydata, następnie wypchnięcie go za burtę i promowanie Kamali Harris, polityka z Kalifornii o bardzo lewicowym profilu. Dalej dokooptowanie gubernatora Tima Walz na kandydata na wiceprezydenta.