„KontrOL unijna”, plastelina, skala 1:6
Przed laty byłem ministrem w rządzie, który usiłował przeprowadzić lustrację. Wywołało to opór ludzi obawiających się ujawnienia ich powiązań z komunistyczną bezpieką. Rząd został obalony, władze przejęli ci, którzy bali się lustracji. Na wiele lat archiwa z dokumentami ubeckimi znalazły się w ich dyspozycji, lustracji do dziś skutecznie nie przeprowadzono.
Wczoraj po ostatnim przed wakacjami posiedzeniu Komisji Europejskiej, jak zwykle na konferencji prasowej wystąpił jej wiceprzewodniczący Frans Timmermans i wyjątkowo brutalnie zaatakował polski rząd, większość parlamentarną i legislację dotyczącą wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju.
Jeśli Prezydent RP, którego nadal cenię, będzie brnął w mityczne oderwanie się do Prawa i Sprawiedliwości i rzeczywiście zechce stworzyć wokół siebie jakieś nowe proprezydenckie ugrupowanie, to ono dla większości elektoratu prawicy będzie niezrozumiałe, a PiS ma jeszcze cały arsenał środków by powstrzymać te daleko idące potencjalne zapędy.
PiS-owi bardziej od tlenu potrzebny był dziś dowód na to, że to, co się u nas dzieje jest próbą ograniczenia naszej suwerenności. To, co robi Timmermans i medialne namaszczanie Tuska na Generalnego Gubernatora czy innego gauleitera jest właśnie czymś takim. Słowa Alexandra Wölla z Die Welt "Najlepszym rozwiązaniem dla Niemiec będzie wybór Donalda Tuska na premiera w 2019 r." powinny zostać teraz rozpowszechnione w takiej masie, by starczyło nawet dla tych, którzy dopiero rodzą się. Żeby wiadomo było czyim kandydatem jest Donald Tusk.
Burzliwe dni letnie. Noce też. Duża wilgotność powietrza i niski poziom cierpliwości totalnej opozycji. Wiatr wyrywa drzewa z korzeniami, CBA orze bez przerwy, dziki ryją osiedlowe trawniki. Można powiedzieć, że polskie lato w pełni. Od Bałtyku po Tatry.
„Tablica Mend-elejewa wg Krystyny Jandy”, kredki akwarelowe, karton
Już sam styl tej niemieckiej mainstreamowej żurnalistyki jest po prostu nieznośny. Bufonada pomieszana z cynizmem, pogardą i złośliwością, a tak naprawdę zwykła grafomania. Tutaj znów rozwinął skrzydła nasz stary znajomy, Konrad Schuller, "korespondent" FAZ w Polsce . Zastanawiam się na ile wpływ na mentalność tego polakożercy ma jego pochodzenie. Jest volksdeutschem z Rumunii (volksdeutschem, w znaczeniu, w jakim używają tego Niemcy); wyjechał stamtąd jeszcze za dyktatury Ceausescu. Moje doświadczenia z volksdeutschami są właśnie tego typu: nienawidzą tego "przeklętego wschodu" nienawiścią wprost zwierzęcą. No i olbrzymie poczucie wyższości.
„Ci którzy rezygnują z Wolności w imię odrobiny tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich” – powiedział swego czasu jeden z Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych, w wolnych chwilach zabawiający się latawcami i piorunami, Benjamin Franklin. Mocne słowa, przedstawiające rzeczywistość idealną, niemal (a może w ogóle?) niemożliwą do realizacji w ziemskiej rzeczywistości. Jednak ideały są po to, by na nich budować i do nich dążyć a nie tylko po to by wisiały w charakterze hasła na ścianie albo były zapisane ozdobną czcionką w biografiach wielkich ludzi.
Główny Urząd Statystyczny (GUS) w tych dniach podał wstępne dane dotyczące urodzeń w I półroczu tego roku, z których wynika, że w Polsce po raz pierwszy od wielu lat w ciągu 6 miesięcy urodziło się blisko 200 tysięcy dzieci.
...i inwigiluje...
Fascynująca jest historia sekty ismailitów. Główną różnicą między szyitami dwunastakami a ismailitami jest to, że ci pierwsi uznają, że prawowitym spadkobiercą imama Dżafara al Sadika (702-765) był jego młodszy syn Musa al Kadhim (745-799), a ci drudzy twierdzą, że imamem bezsprzecznie został starszy brat tegoż Musy Ismail ibn Dżafar (722-755). W X-XI w. ismailici stali się najpotężniejszą i najliczniejszą sektą szyicką.
Jak poinformował brytyjski dziennik Financial Times, Komisja Europejska chce już w najbliższą środę przyjąć dokument, który będzie odpowiedzią na dodatkowe amerykańskie sankcje wobec Rosji, które mają w najbliższym czasie przyjąć obie izby amerykańskiego Kongresu (w tych dniach Republikanie i Demokracji uzgodnili tekst projektu ustawy wprowadzającej sankcje wobec Rosji i Iranu).
„Nakręcane żołnierzyki Sorosa”, kredki akwarelowe, karton
Naszym grzecznym chłopcom z portalu "wPolityce", którzy tak bardzo lubią ochać i achać, gdy w niemieckich mediach przypadkiem ukaże się jakiś nieco mniej krytyczny tekst na temat polski - choć dziwnym trafem były to dotąd z reguły wypowiedzi tych, którzy przy innych okazjach tę Polskę najbardziej akurat szkalują - więc tym niezbyt uważnie śledzącym niemiecką prasę panom z prawicowego portalu poleciłbym nieśmiało (trochę jednak ironizując) ten oto tekst z Süddeutsche Zeitung, w którym autor (Thomas Urban) zdobył się na ton nieco bardziej pojednawczy i obiektywny, jakkolwiek zaraz na początku (i w kilku zdaniach później) rzecz jasna wypłacić musiał obowiązkowy trybut na rzecz poprawności politycznej oraz obowiązującej w Niemczech jedynie słusznej linii. Ale nie żądajmy za wiele.
Ja nie chcę podkręcać, ale pytam, w jakiej kapsule misi żyć ten nasz kochany pan Prezydent, jeśli nie wie, jak często korzysta się - pal sześć w Polsce, ale przede wszystkim za granicą, zwłaszcza w Niemczech - z owego bezczelnego porównania obecnej sytuacji w Polsce z tą z czasów PRL.
Mój prezydent, na którego głosowałem, zawetował dwie ustawy, autorstwa partii rządzącej – na której władzę w państwie także głosowałem. Nie jestem typowym „twardym elektoratem PiS” , bowiem w ogóle nie myślę kategoriami partyjnymi, tylko państwowymi. Nie noszę w portfelu zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego, nie traktuję z podejrzliwością każdej, bardziej indywidualnej wypowiedzi posła czy ministra. Dwie zawetowane ustawy posiadały błędy i niechlujstwa, które powinny być skorygowane przynajmniej przez Senat. Nie rozumiałem braku konsultacji w tak istotnej sprawie, jak niezbędna reforma sądownictwa, pomiędzy większością parlamentarną, ministrem sprawiedliwości i prezydentem. Rozumiem więc merytoryczne przyczyny podjętej decyzji.
Andrzej Duda odniósł wielki sukces dlatego, ponieważ był kandydatem PiS, a nie dlatego, że nazywa się Andrzej Duda. Wczoraj gdzieś te prawda zatarła się najwyraźniej w pamięci Prezydenta. Wetując dwie ustawy, tak naprawdę nie zyskał nic, a jedynie stracił.
Zawetowanie dwóch ustaw sądowych przez pana Prezydenta oceniam jako symboliczne zwycięstwo astroturfingu.
Prezydent wykonał dziś niezrozumiały dla wielu symboliczny gest i wyciągnął rękę do białej róży, tak jakby sądził, że ona jest rzeczywiście symbolem niewinności. Wierzę nadal, że zdaje sobie sprawę z tego. że i dla niego, i dla Polski jako państwa, opozycja uliczna jest wrogiem śmiertelnym.