W ostatnim felietonie pisałem o konwencji demokratów w Milwaukee, dziś będę pisał o dwóch narracjach, o dwóch Amerykach. Wszyscy są zgodni co do jednego: że będą to najważniejsze wybory prezydenckie w historii Stanów Zjednoczonych i być może całego świata.
Po wyborach prezydenckich miał być wielki ruch w polityce: nowe formacje, nowe pomysły, nowe strategie, może nawet nowe partie, a wszystko po to, by złamać wreszcie polityczny duopol, który zaciekle walczy ze sobą od piętnastu już lat. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Cały zapał do nowej ofensywy skierowanej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości gdzieś przepadł (poza mediami), a wszystko, co dzieje się w Koalicji Obywatelskiej, przypomina bazar, a nie merytoryczną debatę o tym, jak pokonać PiS.
Zanim zastanowimy się na temat kadr bolszewickich, zacytujmy wypowiedzi na ten temat kilku autorytetów. Bundysta, a potem bolszewik, Moisze Rafes stwierdził, że „Prawdziwie rewolucyjne elementy proletariackie na Ukrainie znajdowały się w masie proletariatu mniejszości narodowych – Rosjan i Żydów”. Abram Beilin, aparatczyk bolszewicki, tłumaczył w 1927 r., że „Jeśli w pierwszych porewolucyjnych latach udział Żydów w naszym aparacie poważnie przewyższała obiektywną określoną wagę Żydów w kraju, w obecnym okresie obserwujemy, że ta rozbieżność została wyrównana”.
Po otwarciu wystawy "Droga ku wolności" poprosiliśmy naszych gości specjalnych o wyrażenie swojej opinii na temat takiej komiksowej formy opowiadania o historii Polski. Jak oceniają wystawę przygotowaną przez "Tygodnik Solidarność" i co myślą o takim popkulturowym przekazie? Zobaczcie nasze wywiady.
Po wyborach prezydenckich miał być wielki ruch w polityce: nowe formacje, nowe pomysły, nowe strategie, może nawet nowe partie, a wszystko po to, by złamać wreszcie polityczny duopol, który zaciekle walczy ze sobą od piętnastu już lat.
Był 1982 r. Czerwona noc stanu wojennego. W rzeszowskich „Nowinach”, organie KW PZPR, Ryszard Bereś napisał reportaż z Piask, rodzinnej miejscowości Kopaczewskiego: „Gdy w prasie i programach telewizyjnych zaprezentowano ekstremalne antysocjalistyczne poglądy i działalność przewodniczącego MKR [Międzyzakładowego Komitetu Robotniczego] Solidarność Regionu Rzeszowskiego – Antoniego Kopaczewskiego, tutejsze społeczeństwo skojarzyło te fakty z «wyczynami» osoby o tym samym imieniu i nazwisku, znanej tutaj pod pseudonimem «Lew». Antoni Kopaczewski «Lew» był bowiem w latach 1944-1946 dowódcą bandy WiN, oddziału reakcyjnego podziemia, mającej na swym koncie kilkadziesiąt morderstw, szereg napadów i rabunków, będącej wówczas postrachem dla mieszkańców gminy Piaski i okolicznych wiosek”.
Czy pandemia koronawirusa będzie istotnym elementem w programie reformy Kościoła, jaki prezentuje papież Franciszek? Czy będziemy świadkami przyspieszenia w tej dziedzinie?
Można powiedzieć – udało się! Mimo wszystkich przeciwności losu rusza 31. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. To edycja wyjątkowa – nie tylko w związku ze zmienionym przez pandemię COVID-19 terminem, ale również przez to, że to Wyścig, który uczci 40. rocznicę powstania "Solidarności".
Można powiedzieć – udało się! Mimo wszystkich przeciwności losu rusza 31. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. To edycja wyjątkowa – nie tylko w związku ze zmienionym przez pandemię COVID-19 terminem, ale również przez to, że to Wyścig, który uczci 40 rocznicę powstania Solidarności – czytamy w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność”.
Już 2 września 1939 r. Niemcy uruchomili pierwszy obóz koncentracyjny i zagłady dla Polaków – Stutthof pod Gdańskiem. Andrzej Kaźmierczak urodził się tu w 1944 r. Z obozowego szpitala pielęgniarka przeniosła go w koszu z bielizną do pralni. Po paru miesiącach przez Bramę Śmierci został wywieziony na wolność. Był przeznaczony do germanizacji, ale adoptowało go polskie małżeństwo.
Komisariaty policji powinny być strefą wolną od uprzedmiotawiania kobiet. I nie jest w tej sprawie argumentem fakt, że zdjęcia „roznegliżowanych pań” zawsze wisiały w zdominowanych przez mężczyzn miejscach pracy.
Ciemiężony lud pracy w XIX wieku dostał miłosierną ofertę wyzwolenia z kieratu kapitalistycznego wyzysku. W XX wieku natomiast, a dokładnie w latach 60., które trafnie kojarzymy z rewolucją obyczajową, podobna propozycja została złożona innej grupie wykluczonych – mniejszościom seksualnym.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że wybory prezydenckie na początku listopada 2020 r. w Stanach Zjednoczonych to będzie najważniejsze wydarzenie polityczne, które zdecyduje o przyszłości świata.
Byłem u siebie na wsi. To znaczy od kilku lat to już jest miasteczko, ale ja wyjechałem ze wsi i dla mnie to jest wieś. Ciągle otoczona polami uprawnymi, łąkami, lasami i gospodarstwami na obrzeżach. Ciągle jeszcze z traktorami na ulicach i babciami siedzącymi na ławkach przed płotami domów.
Zapowiadana przez Przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność” Piotra Dudę pomoc dla białoruskiej opozycji jest dla Solidarności czymś zupełnie naturalnym.
To nie będzie tylko czysta futurologia polityczna. Co prawda nie wiemy, jak będzie opisywany świat czy nasze wielkie rocznice za sto lat, ale obserwując narastającą z dnia na dzień rewolucję kulturową na Zachodzie, można snuć jak najbardziej realne wizje. Jeśli cywilizacja chrześcijańska zniknie pod naporem lewicowej ofensywy, to za sto lat nie będziemy już obchodzić z dumą wielkiej wiktorii nad bolszewikami.
Pamiętam, kiedy dostałem – miałem wtedy może 15 lat – znaczek Solidarności. Plastikowy, z agrafką, niby nic nadzwyczajnego, trochę zniszczony. Zdarzyło się to pod koniec lat osiemdziesiątych i być może zmieniło moje życie.
W 1949 r. George Orwell napisał powieść „1984”. Ta futurystyczna antyutopia dotarła do Polaków dzięki tłumaczeniu Juliusza Mieroszewskiego i wydana została na emigracji w Instytucie Literackim w Paryżu w roku 1953. W PRL powieść Orwella była zakazana przez cenzurę.
Droga do kolektywu rolniczego była ideową drogą przez mękę. Syjonizm opierał się na apoteozie pracy. Chciano stworzyć „nowego Żyda”. Miał być samowystarczalnym pionierem-rolnikiem. Nad tą koncepcją pochylili się też nacjonaliści-socjaliści. Zgodnie z marksistowską dogmą gloryfikowali oni „klasę robotniczą”, a szczególnie żydowski proletariat. Szkopuł w tym, że w Palestynie przemysłu było bardzo mało. I proletariatu jak kot napłakał. Syjonistyczni pionierzy wykazywali się w rolnictwie, a szczególnie wybijali się wśród nich socjaliści-syjoniści. Normalni syjoniści po pewnym czasie ciężkiej pracy na roli stawali się zamożnymi rolnikami, stać ich było na wynajmowanie rąk do pracy. Wśród nich nie tylko Arabów, ale również syjonistów-socjalistów.
26 sierpnia br. to setna rocznica zakończenia Bitwy Warszawskiej. Wielkie zwycięstwo odparcia czerwonej zarazy spod stolicy pozwoliło Polsce cieszyć się niepodległością do września 1939 r. Zatrzymało również zalew bolszewickiej rewolucji na Europę, choć ambasador Rosji Siergiej Andriejew w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” stwierdził – można rzec kabaretowo – że Rosja takich działań nie szykowała. I w ogóle sam pomysł rozmowy na stulecie z przedstawicielem państwa wówczas i dziś agresywnego – iście szatański. Szczególnie że ambasador za krzywdy wyrządzone Polakom nie przeprosił, a nawet nie był o to pytany.