W najnowszym wydaniu „TS” eksperci różnych dziedzin nauki pokazują niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą Zielony Ład.
Niewiele osób wie o aktywności politycznej Andrzeja Bogusławskiego w latach 80. Jest jednym z tysięcy bezimiennych, których mijamy niezauważalnie na ulicy. Przed dwoma laty został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność na rzecz niepodległości Polski, jak również Krzyżem Wolności i Solidarności.
Ja wiem, szczególnie w Polsce, zawsze dużo się dzieje. Sprawy polityczne, społeczne, geopolityczne, gospodarcze. Ostatnio dzieje się nawet jeszcze więcej. A wiecie, że bardzo możliwe, że Polak dokonał odkrycia mogącego wskazywać na obecność życia na Wenus?
Artyści to ludzie wrażliwi i utalentowani, ale jeśli chodzi o organizację własnego życia, wielu z nich sobie nie radziło i nie radzi sobie do dziś. Polska Fundacja Muzyczna jest od tego, żeby im pomóc – mówi Tomasz Kopeć, prezes Polskiej Fundacji Muzycznej, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
– Nasz projekt to wyjątkowa i jedyna taka propozycja muzyczna podjęcia powstańczego tematu z udziałem największych polskich artystów. Do projektu dołączył już i będzie nas wspierać NSZZ „Solidarność” Region Mazowsze oraz zespół Tre Voci. Honorowym patronatem nasze przedsięwzięcie objęła córka rotmistrza Witolda Pileckiego, Zofia Pilecka-Optułowicz – mówi Aleksander Czajkowski-Ładysz w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Skoro Europejska Partia Ludowa się nie sprawdziła, to może już skończyć z próbami jej reanimacji i zacząć wymyślać coś nowego? Chrześcijanie, którzy w PE nie mogą się czuć się w pełni „u siebie”, pokazują EPP czerwoną kartkę.
„Najpierw na rowerach przyjechało dwóch czerwonoarmistów, a po nich gazikiem starszy stopniem oficer i oświadczył: «Jesteście wolni, możecie iść do domu». Już w Elblągu przywitały nas hasła: «Śmierć bandytom z AK», «Zaplute karły reakcji»” – tak „wyzwolenie” niemieckiego obozu Stutthof – 9 maja 1945 r. – opisał mój Ojciec Tadeusz Ludwik Płużański we wspomnieniach „Z otchłani”.
„Lewak” jest, by tak rzec, lewakiem. Czyli... No, właśnie. Kiedyś było w miarę oczywiste, że partie lewackie były tymi partiami lewicowymi zachodniej Europy, które odrzucały nie tylko kapitalizm, ale i „biurokratyczny, antyludowy socjalizm ZSRR”. Były tak lewicowe, że aż odrzucały model socjalizmu, który starsi z nas tak dobrze pamiętają – rządy jednej partii kierowanej, faktycznie, przez zatęchłą biurokrację partyjną, wspieraną przez energiczniejszą Służbę Bezpieczeństwa.
Te historie są obrazem tradycyjnej bezsilności i postępującej od dekad izolacji „zapomnianych archipelagów Republiki”, parafrazując tytuł raportu o francuskich szkołach w szponach salafistów. Wypadki, które za chwilę opiszę, posiadają cechy faktów społecznych totalnych – wydają się na pierwszy rzut oka przykrymi incydentami, bez związku z całością fenomenów wspólnoty, niemniej przy ich namnożeniu mogą świadczyć o kondycji całego społeczeństwa francuskiego.
Pod koniec kwietnia Parlament Europejski przyjął ogólnoeuropejski limit płatności gotówkowych wynoszący 10 tys. euro. Państwa członkowskie będą go mogły jeszcze obniżyć. To kolejne uderzenie w naszą wolność, ale i własność.
Antydemokratyczne i siłowe działania rządu Donalda Tuska skierowane przeciwko opozycji i towarzyszący im zmasowany atak mediów na PiS nie wzruszył poparciem dla opozycji, ale też nie wywołał masowych protestów antyrządowych.
Mijająca kadencja europarlamentu pokazuje, że za obradującym w Strasburgu najważniejszym unijnym ciałem, które kosztuje jedną piątą budżetu ogólnego całej Unii Europejskiej, kładzie się długi cień korupcji i decyzji stojących w jawnej sprzeczności z interesami mniejszych niż Niemcy, Francja czy Włochy członków europejskiej wspólnoty, w tym również Polski. Warto o tym pamiętać przed kolejnymi zaplanowanymi na czerwiec eurowyborami.
Bycie eko jest w modzie, bez dwóch zdań. Często jednak jest to tylko ekologizm powierzchowny, wykorzystywany na potrzeby nośnych hasztagów, robienia sobie pozytywnego PR-u albo zaspokajania potrzeb swojego ego, które chce, byśmy zrobili coś dla planety. Wtedy kupienie koncernowego produktu z naklejką „bio” lub „eko” załatwia sprawę: sumienie staje się czyste, a my w swoim mniemaniu ratujemy Ziemię. A tak się składa, że prawdziwy ekologizm ma więcej wspólnego z patriotyzmem niż globalną modą.
Już pół roku po wyborach kluczowi ministrowie rządu Donalda Tuska porzucają swoje dotychczasowe obowiązki i udają się do przytulnych brukselskich ław. Wśród nominatów Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego znaleźli się m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, minister aktywów państwowych Borys Budka oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
PO będzie się bała ruszyć temat likwidacji CPK przed wyborami do PE, jednak z prób pożegnania tego projektu nie zrezygnuje. Rząd jednocześnie zapowiedział rozbudowę portu Chopina w Warszawie.
Pewien pomysł coraz bardziej rozpala debatę publiczną. To skrócenie czasu pracy.
Rada Unii Europejskiej zaakceptowała rozporządzenie ws. zaostrzenia normy środowiskowej dla pojazdów. Sprawa ta nie wzbudziła w Polsce zbyt dużego zainteresowania, a powinna. Jest to bowiem kolejne rozporządzenie wpisujące się w działania związane z szaleństwami ekologicznymi, które oczywiście nie tylko odczujemy na własnych portfelach, ale które osłabi również europejską produkcję.
Nie chodzi ani o ochronę planety, ani zmniejszenie emisji dwutlenku węgla, ale o władzę. Do jej ugruntowania europejska oligarchia wykorzystuje klimatyczną religię. Nowym bogiem ma być czysta planeta, którą uratować mogą tylko radykalne kroki.
– My w Czechach, na Słowacji, w Rumunii uważamy, że Zielony Ład nie jest dla Unii, ale przeciwko niej. Rozmawiałem o tym z Piotrem Dudą i mamy taki sam pogląd na tę sytuację, przewidujemy takie same problemy – mówi Josef Středula w rozmowie z Konradem Wernickim.
Cha, cha! A gdzie byliście, gdy przyjmowano Zielony Ład?! Dlaczego milczeliście?! Czemu dopiero teraz się obudziliście?! To pytania, które słyszę jako publicysta. I są to pytania, które padają także pod adresem Solidarności. No cóż, kto milczał, ten milczał. Ale tak się składa, że oboje (i Solidarność, i autor tego tekstu) byliśmy tam, gdzie jesteśmy dziś. To znaczy po stronie krytyków polityki klimatycznej Unii Europejskiej.