Złowieszczy niemiecki rewizjonizm

Nostalgia to słowo osnute mgłą melancholii i zapomnienia. Brzmi więc niewinnie – jak coś miękkiego, nieszkodliwego, może nawet świadczącego o słabości ducha, skłonności do rozczuleń lub neurastenii. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy nostalgię odczuwają Niemcy, a jej obiektem są ziemie znajdujące się w dawnych granicach III Rzeszy.
Bombowiec zrzucający pieniądze Złowieszczy niemiecki rewizjonizm
Bombowiec zrzucający pieniądze / fot. Krzysztof Karnkowski

Co musisz wiedzieć?

  • Samorządy miast takich jak Gdańsk, Szczecin, czy Wrocław, od lat w coraz większym stopniu eksponują swoje "niemieckie korzenie"
  • Ostatnio, oburzenie wywołała np. sprawa powrotu niemieckiej nazwy Mostu Grunwaldzkiego, która była tam ostatnio eksponowana za czasów Hitlera
  • W życiu społecznym Niemiec w różnych formach obecny jest nurt rewizjonizmu, co jest szczególnie niebezpieczne dla Polski

 

Nostalgia za dawnymi ziemiami niemieckimi

Dyskusja o rewizji granic przez lata wydawała się tematem zamkniętym na cztery spusty. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w ostatnim czasie raz po raz niemieccy politycy, działacze społeczni czy dziennikarze próbują podważyć konsensus zawarty w traktacie granicznym z 1990 roku. Czy to tylko tania próba autopromocji, niezgrabność komunikacyjna – czy może świadome sondowanie gruntu pod coś znacznie poważniejszego? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie bez zbędnych emocji. Kraina dzieciństwa Jeżeli demokratyczny polityk porusza w debacie dany temat, to najpewniej dlatego, że wyczuwa w nim potencjalne źródło choćby niewielkiego poparcia. Stąd rodzi się pytanie: czy elektorat „niemieckiej nostalgii” jest na tyle istotny, by współczesne niemieckie partie polityczne zechciały się o niego ubiegać?

Nostalgia za dawnymi ziemiami niemieckimi – tymi, które przed 1945 rokiem znajdowały się w granicach III Rzeszy – wciąż może być obecna wśród przesiedleńców oraz ich potomków. Po II wojnie światowej około 8–12 milionów Niemców zostało wysiedlonych z terenów dzisiejszej Polski, Czech i krajów bałtyckich – w tym z takich regionów jak Śląsk, Pomorze Zachodnie czy Prusy Wschodnie. Choć większość z pierwszego pokolenia przesiedleńców już nie żyje, a ich dzieci i wnuki są zazwyczaj w pełni zasymilowane w nowych miejscach zamieszkania, więź z „utraconą ojczyzną” bywa wciąż podtrzymywana w ramach rodzinnej pamięci. W niektórych środowiskach nadal pielęgnuje się wspomnienia dawnych niemieckich miast – takich jak „Breslau”, „Stettin” czy „Königsberg” – a także poczucie krzywdy na tle strat majątkowych (dowodzą tego regularnie nagłaśniane przez media sprawy sądowe wytaczane przez Niemców Polakom). Choć bez wątpienia większość osób z tego kręgu żyje dziś zupełnie innymi sprawami, to nawet przy ostrożnym założeniu, że 5–10% przesiedleńców i ich potomków mogłoby przychylnie patrzeć na otwarcie debaty rewizjonistycznej, otrzymujemy grupę wyborców, która: z jednej strony jest wystarczająco duża, by wzbudzić apetyt partii, z drugiej – zbyt mała, by ponosić dla niej poważne ryzyko i czynić poważnym podmiotem strategii politycznej. „Złotym środkiem” dla niemieckich polityków wydają się więc działania nieoficjalne: subtelne, dwuznaczne gesty, które rozumieją tylko ci, do których są one skierowane, lub takie, z których się łatwo wycofać. To właśnie na tym gruncie rozwija się dwuznaczny język rewizjonistyczny.

Służą temu dwie taktyki komunikacyjne: słynny „psi gwizdek” oraz tzw. przejeżdżanie prętem po kratach. Pierwsza polega na formułowaniu wypowiedzi w taki sposób, by były niewidzialne dla większości odbiorców, ale doskonale zrozumiałe dla określonej grupy – np. „nostalgicznych” potomków przesiedleńców czy skrajniejszych środowisk nacjonalistycznych. Druga, bardziej konfrontacyjna, to świadome łamanie tabu i korzystanie na podniesionym przez oburzonych larum. Obie te strategie bywają stosowane przez niesławną AfD. Ta partia nie formułuje wprost postulatów rewizji granic, ale odwołuje się do kodów kulturowych i symboliki, które mają uruchamiać odpowiednie skojarzenia. Przykładowo: w 2018 roku Alice Weidel, współprzewodnicząca AfD, mówiła o „Niemcach Środkowych” (Mitteldeutsche), odnosząc się do byłej NRD; z kolei Alexander Gauland, jeden z głównych ideologów partii, w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w 2017 roku określił pakt Ribbentrop-Mołotow jako „czysto pragmatyczny” i „uzasadniony z punktu widzenia niemieckiej racji stanu”. Okazuje się jednak, że dwuznaczności nie są zarezerwowane wyłącznie dla wzdychającej do zamierzchłych germańskich bóstw niemieckiej „skrajnej prawicy”.

W 2021 roku na oficjalnym profilu niemieckiej SPD w mediach społecznościowych opublikowano grafikę z zaznaczoną wschodnią granicą Niemiec i strzałkami skierowanymi w stronę Polski. Po fali krytyki tłumaczono się „niedopatrzeniem graficznym”, jednak sygnał został wysłany, a (lichej, ale zawsze) furtki użyto do szybkiej ewakuacji.

Na tym etapie nie można jeszcze mówić o realnym zagrożeniu dla obecnych granic Polski, jednak już teraz lepiej dmuchać na zimne, bo sam proces „oswajania” rewizjonizmu, nawet tylko jako produkt uboczny tworzenia „antyestablishmentowej” narracji przez AfD, jest już potencjalnie niebezpieczny. W warunkach radykalizacji młodego elektoratu, niechęci do „poprawności politycznej” we wszelkich przejawach i wzrostu popularności nurtów antysystemowych każda taka gra z symboliką dawnej niemieckiej wielkości może z czasem prowadzić do erozji dotychczasowego (działającego na korzyść Polski) konsensusu.

 

Rewizjonizm symboliczny

Rewizjonizm niejedno ma imię. Najbardziej złowieszczy jego wariant to ten, który wprost kwestionuje ustalone granice terytorialne. Ale zanim do tego dojdzie (jeśli w ogóle), często przyjmuje on formę bardziej subtelną. Zaczyna się od podważania historycznej i kulturowej przynależności konkretnych miast do państwa, którego częścią są obecnie. Taki zabieg tworzy intelektualne i emocjonalne podglebie pod ewentualne przyszłe roszczenia – a zarazem wpisuje się w modny etos „ochrony dziedzictwa kulturowego”.

Nieprzypadkowo spory o pomniki, nazwy ulic czy tablice pamięci budzą dziś tyle emocji. Choć mogą się wydawać lokalnymi incydentami, są częścią szerszej batalii o kształt pamięci zbiorowej.

W tych debatach „nostalgiczni” Niemcy często znajdują wspólny język z polskimi historykami regionalnymi, którzy promują wizję „wielonarodowej historii pogranicza”. To podejście pełne rozczulenia nad utraconą tolerancją dla „innego” niekiedy przeradza się w tęsknotę za dawnymi „idyllami”, będącymi projekcją liberalnej wyobraźni. Jednym z najbardziej znanych symbolicznych aktów tego rodzaju było przywrócenie przez niemieckojęzycznych przewodników i redaktorów folderów turystycznych dawnej nazwy „Kaiserbrücke” mostowi Grunwaldzkiemu we Wrocławiu.

Inne przykłady są mniej znane, lecz również znaczące. Jakub Schergaut, badacz niemieckiego rewizjonizmu, przypomina choćby działalność magazynu „Compact”, który w swoim sklepie internetowym sprzedawał srebrne medale i mapy upamiętniające „niemieckie ziemie wschodnie” – jako swoiste relikwie utraconej ojczyzny.

Nie sposób też nie zauważyć, jak bardzo w ostatnich latach promowany jest kult „wypędzonych” – często z elementami heroizacji i dramatyzowania. Muzeum Wypędzonych w Berlinie, otwarte w 2021 roku, wzbudziło kontrowersje m.in. przez sposób przedstawiania niemieckich przesiedleńców jako ofiar historii, w oderwaniu od kontekstu II wojny światowej i roli Niemiec jako sprawcy. W skrajnych przypadkach pojawiają się próby zestawiania losu wypędzonych z losem ofiar Holocaustu.

Ten symboliczny rewizjonizm przenika również do języka. Coraz częściej mówi się o „tragicznych wydarzeniach 1945 roku”, unikając słów takich jak „klęska” czy „zbrodnie niemieckie”. W niektórych środowiskach intelektualnych krytykowana jest niemiecka Erinnerungskultur (kultura pamięci) jako rzekomo opresyjna, generująca „kompleks winy” i utrudniająca Niemcom „normalne” życie narodowe.

 

Europeizacja pamięci historycznej

Najbardziej zaś subtelną, a zarazem najniebezpieczniejszą formą rewizjonizmu symbolicznego jest jednak tzw. europeizacja pamięci historycznej – idea promowana szczególnie przez postępowe środowiska akademickie i instytucje unijne. W ich narracji czarno-biały podział na sprawców i ofiary, a także pamięć o heroicznym oporze wobec zła traktowane są jako paliwo dla uczuć nacjonalistycznych stojących na drodze pogłębionej integracji europejskiej.

Remedium ma być wspólna, ponadnarodowa opowieść o „cierpieniach wszystkich Europejczyków” w XX wieku – opowieść, która w praktyce często oznacza relatywizację odpowiedzialności i zacieranie różnic między agresorem a ofiarą. Niewątpliwie proces ten działa na korzyść obciążonych największymi winami, a więc – Niemców.

Wszystkie wspomniane procesy to zjawiska realne – choć rozwijające się powoli, niemal niedostrzegalnie. Dla postronnego obserwatora mogą jawić się raczej jako interesujące spory akademickie, dobrze wpisujące się w liberalny klimat współczesnej Europy. Ale właśnie w tej pozornej niewinności kryje się ich skuteczność – i trudność w przeciwdziałaniu. Dlatego reakcja na symboliczny rewizjonizm nie powinna przybierać formy histerycznego alarmu. Emocje jedynie pomagają przedstawić przeciwnika jako „histeryka”, a histeryk przecież z zasady nie ma racji. Warto więc odpowiadać z rozwagą, spokojnie, ale stanowczo. I systematycznie – bo rewizjonizm, nawet ten w białych rękawiczkach, zawsze karmi się brakiem czujności.


 

POLECANE
Jest oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Jest oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego

W poniedziałek na stronie internetowej Sądu Najwyższego pojawiło oświadczenie majątkowe prezydenta Karola Nawrockiego.

Awaria we Francji. Pociągi z dużymi opóźnieniami Wiadomości
Awaria we Francji. Pociągi z dużymi opóźnieniami

Ruch pociągów dużej prędkości TGV w południowo-wschodniej Francji jest poważnie zakłócony od poniedziałku rano wskutek „aktu wandalizmu” na odcinku pomiędzy Lyonem a Awinionem - poinformowały francuskie koleje SNCF. Według przewoźnika przywrócenie normalnego ruchu nastąpi we wtorek rano.

Policja potwierdza. Berkowicz tłumaczy się z incydentu w sklepie z ostatniej chwili
Policja potwierdza. Berkowicz tłumaczy się z incydentu w sklepie

Ochrona IKEA w Krakowie zatrzymała mężczyznę za linią kas z nieopłaconymi towarami. Zatrzymanym okazał się Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji. Polityk przyznał, że zrobił to przez nieuwagę.

Kultowy serial kryminalny startuje z nowym sezonem Wiadomości
Kultowy serial kryminalny startuje z nowym sezonem

Legendarny duet agentów NCIS powraca po ponad dekadzie. Serial „NCIS: Tony & Ziva” jest już dostępny w SkyShowtime.

Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja z ostatniej chwili
Media: Poseł Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie IKEA. Interweniowała policja

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz został w poniedziałek zatrzymany w sklepie IKEA w Krakowie – poinformowała w poniedziałek stacja RMF FM. Jak twierdzi rozgłośnia, "polityk miał nie zapłacić za towary, które chciał wynieść z marketu". Interweniowała policja.

Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka Wiadomości
Poważny wypadek na sali zabaw w Lublinie. Poszkodowana 11-latka

Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w sobotę, 25 października, w jednej z lubelskich sal zabaw. Podczas urodzin kolegi 11-letnia dziewczynka, Anastazja, zeskoczyła z dużej wysokości, oczekując, że wyląduje na dmuchanej poduszce. Niestety poduszka była niewłaściwie przygotowana, a dziewczynka uderzyła plecami w twarde podłoże. Natychmiast przewieziono ją do szpitala z poważnymi złamaniami kręgosłupa, stłuczeniem płuc i problemami z oddychaniem.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

Termin płatności składek KRUS za IV kwartał 2025 r. upływa 31 października 2025 r. Rolnicy powinni uregulować należności za siebie, małżonka i domowników, aby uniknąć odsetek i utraty ciągłości ubezpieczenia.

Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku tylko u nas
Kapitan Hołownia schodzi pierwszy z tonącego statku

Według najnowszego sondażu OGB partia Polska 2050 Szymona Hołowni (to jej pełna, oficjalna nazwa) może liczyć na zaledwie 1.61% poparcia. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował już przed miesiącem, że nie będzie ubiegał się ponownie o stanowisko przewodniczącego partii, która sam założył w roku 2020 i w 2023 wprowadził do Sejmu.

Burza w Tańcu z gwiazdami. Finałowy odcinek zakończony skandalem Wiadomości
Burza w "Tańcu z gwiazdami". Finałowy odcinek zakończony skandalem

Finałowy odcinek programu "Taniec z gwiazdami" wywołał nieoczekiwany chaos. Para, która odpadła w finale, zrezygnowała nie tylko z pożegnania się ze studiem, ale też odwołała zaplanowane nagrania w innym programie stacji.

Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego z ostatniej chwili
Sprzedaż gruntów pod CPK. Mocne słowa Morawieckiego

Wirtualna Polska ujawniła w poniedziałek, że w 2023 r. KOWR sprzedał 160 ha ziemi firmie Dawtona, mimo wcześniejszych zastrzeżeń dotyczących terenu, przez który ma przebiegać linia kolei dużych prędkości do CPK. – Gdzie były służby specjalne za naszych rządów i za rządów PO? – pyta były premier Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

Złowieszczy niemiecki rewizjonizm

Nostalgia to słowo osnute mgłą melancholii i zapomnienia. Brzmi więc niewinnie – jak coś miękkiego, nieszkodliwego, może nawet świadczącego o słabości ducha, skłonności do rozczuleń lub neurastenii. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy nostalgię odczuwają Niemcy, a jej obiektem są ziemie znajdujące się w dawnych granicach III Rzeszy.
Bombowiec zrzucający pieniądze Złowieszczy niemiecki rewizjonizm
Bombowiec zrzucający pieniądze / fot. Krzysztof Karnkowski

Co musisz wiedzieć?

  • Samorządy miast takich jak Gdańsk, Szczecin, czy Wrocław, od lat w coraz większym stopniu eksponują swoje "niemieckie korzenie"
  • Ostatnio, oburzenie wywołała np. sprawa powrotu niemieckiej nazwy Mostu Grunwaldzkiego, która była tam ostatnio eksponowana za czasów Hitlera
  • W życiu społecznym Niemiec w różnych formach obecny jest nurt rewizjonizmu, co jest szczególnie niebezpieczne dla Polski

 

Nostalgia za dawnymi ziemiami niemieckimi

Dyskusja o rewizji granic przez lata wydawała się tematem zamkniętym na cztery spusty. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w ostatnim czasie raz po raz niemieccy politycy, działacze społeczni czy dziennikarze próbują podważyć konsensus zawarty w traktacie granicznym z 1990 roku. Czy to tylko tania próba autopromocji, niezgrabność komunikacyjna – czy może świadome sondowanie gruntu pod coś znacznie poważniejszego? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie bez zbędnych emocji. Kraina dzieciństwa Jeżeli demokratyczny polityk porusza w debacie dany temat, to najpewniej dlatego, że wyczuwa w nim potencjalne źródło choćby niewielkiego poparcia. Stąd rodzi się pytanie: czy elektorat „niemieckiej nostalgii” jest na tyle istotny, by współczesne niemieckie partie polityczne zechciały się o niego ubiegać?

Nostalgia za dawnymi ziemiami niemieckimi – tymi, które przed 1945 rokiem znajdowały się w granicach III Rzeszy – wciąż może być obecna wśród przesiedleńców oraz ich potomków. Po II wojnie światowej około 8–12 milionów Niemców zostało wysiedlonych z terenów dzisiejszej Polski, Czech i krajów bałtyckich – w tym z takich regionów jak Śląsk, Pomorze Zachodnie czy Prusy Wschodnie. Choć większość z pierwszego pokolenia przesiedleńców już nie żyje, a ich dzieci i wnuki są zazwyczaj w pełni zasymilowane w nowych miejscach zamieszkania, więź z „utraconą ojczyzną” bywa wciąż podtrzymywana w ramach rodzinnej pamięci. W niektórych środowiskach nadal pielęgnuje się wspomnienia dawnych niemieckich miast – takich jak „Breslau”, „Stettin” czy „Königsberg” – a także poczucie krzywdy na tle strat majątkowych (dowodzą tego regularnie nagłaśniane przez media sprawy sądowe wytaczane przez Niemców Polakom). Choć bez wątpienia większość osób z tego kręgu żyje dziś zupełnie innymi sprawami, to nawet przy ostrożnym założeniu, że 5–10% przesiedleńców i ich potomków mogłoby przychylnie patrzeć na otwarcie debaty rewizjonistycznej, otrzymujemy grupę wyborców, która: z jednej strony jest wystarczająco duża, by wzbudzić apetyt partii, z drugiej – zbyt mała, by ponosić dla niej poważne ryzyko i czynić poważnym podmiotem strategii politycznej. „Złotym środkiem” dla niemieckich polityków wydają się więc działania nieoficjalne: subtelne, dwuznaczne gesty, które rozumieją tylko ci, do których są one skierowane, lub takie, z których się łatwo wycofać. To właśnie na tym gruncie rozwija się dwuznaczny język rewizjonistyczny.

Służą temu dwie taktyki komunikacyjne: słynny „psi gwizdek” oraz tzw. przejeżdżanie prętem po kratach. Pierwsza polega na formułowaniu wypowiedzi w taki sposób, by były niewidzialne dla większości odbiorców, ale doskonale zrozumiałe dla określonej grupy – np. „nostalgicznych” potomków przesiedleńców czy skrajniejszych środowisk nacjonalistycznych. Druga, bardziej konfrontacyjna, to świadome łamanie tabu i korzystanie na podniesionym przez oburzonych larum. Obie te strategie bywają stosowane przez niesławną AfD. Ta partia nie formułuje wprost postulatów rewizji granic, ale odwołuje się do kodów kulturowych i symboliki, które mają uruchamiać odpowiednie skojarzenia. Przykładowo: w 2018 roku Alice Weidel, współprzewodnicząca AfD, mówiła o „Niemcach Środkowych” (Mitteldeutsche), odnosząc się do byłej NRD; z kolei Alexander Gauland, jeden z głównych ideologów partii, w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w 2017 roku określił pakt Ribbentrop-Mołotow jako „czysto pragmatyczny” i „uzasadniony z punktu widzenia niemieckiej racji stanu”. Okazuje się jednak, że dwuznaczności nie są zarezerwowane wyłącznie dla wzdychającej do zamierzchłych germańskich bóstw niemieckiej „skrajnej prawicy”.

W 2021 roku na oficjalnym profilu niemieckiej SPD w mediach społecznościowych opublikowano grafikę z zaznaczoną wschodnią granicą Niemiec i strzałkami skierowanymi w stronę Polski. Po fali krytyki tłumaczono się „niedopatrzeniem graficznym”, jednak sygnał został wysłany, a (lichej, ale zawsze) furtki użyto do szybkiej ewakuacji.

Na tym etapie nie można jeszcze mówić o realnym zagrożeniu dla obecnych granic Polski, jednak już teraz lepiej dmuchać na zimne, bo sam proces „oswajania” rewizjonizmu, nawet tylko jako produkt uboczny tworzenia „antyestablishmentowej” narracji przez AfD, jest już potencjalnie niebezpieczny. W warunkach radykalizacji młodego elektoratu, niechęci do „poprawności politycznej” we wszelkich przejawach i wzrostu popularności nurtów antysystemowych każda taka gra z symboliką dawnej niemieckiej wielkości może z czasem prowadzić do erozji dotychczasowego (działającego na korzyść Polski) konsensusu.

 

Rewizjonizm symboliczny

Rewizjonizm niejedno ma imię. Najbardziej złowieszczy jego wariant to ten, który wprost kwestionuje ustalone granice terytorialne. Ale zanim do tego dojdzie (jeśli w ogóle), często przyjmuje on formę bardziej subtelną. Zaczyna się od podważania historycznej i kulturowej przynależności konkretnych miast do państwa, którego częścią są obecnie. Taki zabieg tworzy intelektualne i emocjonalne podglebie pod ewentualne przyszłe roszczenia – a zarazem wpisuje się w modny etos „ochrony dziedzictwa kulturowego”.

Nieprzypadkowo spory o pomniki, nazwy ulic czy tablice pamięci budzą dziś tyle emocji. Choć mogą się wydawać lokalnymi incydentami, są częścią szerszej batalii o kształt pamięci zbiorowej.

W tych debatach „nostalgiczni” Niemcy często znajdują wspólny język z polskimi historykami regionalnymi, którzy promują wizję „wielonarodowej historii pogranicza”. To podejście pełne rozczulenia nad utraconą tolerancją dla „innego” niekiedy przeradza się w tęsknotę za dawnymi „idyllami”, będącymi projekcją liberalnej wyobraźni. Jednym z najbardziej znanych symbolicznych aktów tego rodzaju było przywrócenie przez niemieckojęzycznych przewodników i redaktorów folderów turystycznych dawnej nazwy „Kaiserbrücke” mostowi Grunwaldzkiemu we Wrocławiu.

Inne przykłady są mniej znane, lecz również znaczące. Jakub Schergaut, badacz niemieckiego rewizjonizmu, przypomina choćby działalność magazynu „Compact”, który w swoim sklepie internetowym sprzedawał srebrne medale i mapy upamiętniające „niemieckie ziemie wschodnie” – jako swoiste relikwie utraconej ojczyzny.

Nie sposób też nie zauważyć, jak bardzo w ostatnich latach promowany jest kult „wypędzonych” – często z elementami heroizacji i dramatyzowania. Muzeum Wypędzonych w Berlinie, otwarte w 2021 roku, wzbudziło kontrowersje m.in. przez sposób przedstawiania niemieckich przesiedleńców jako ofiar historii, w oderwaniu od kontekstu II wojny światowej i roli Niemiec jako sprawcy. W skrajnych przypadkach pojawiają się próby zestawiania losu wypędzonych z losem ofiar Holocaustu.

Ten symboliczny rewizjonizm przenika również do języka. Coraz częściej mówi się o „tragicznych wydarzeniach 1945 roku”, unikając słów takich jak „klęska” czy „zbrodnie niemieckie”. W niektórych środowiskach intelektualnych krytykowana jest niemiecka Erinnerungskultur (kultura pamięci) jako rzekomo opresyjna, generująca „kompleks winy” i utrudniająca Niemcom „normalne” życie narodowe.

 

Europeizacja pamięci historycznej

Najbardziej zaś subtelną, a zarazem najniebezpieczniejszą formą rewizjonizmu symbolicznego jest jednak tzw. europeizacja pamięci historycznej – idea promowana szczególnie przez postępowe środowiska akademickie i instytucje unijne. W ich narracji czarno-biały podział na sprawców i ofiary, a także pamięć o heroicznym oporze wobec zła traktowane są jako paliwo dla uczuć nacjonalistycznych stojących na drodze pogłębionej integracji europejskiej.

Remedium ma być wspólna, ponadnarodowa opowieść o „cierpieniach wszystkich Europejczyków” w XX wieku – opowieść, która w praktyce często oznacza relatywizację odpowiedzialności i zacieranie różnic między agresorem a ofiarą. Niewątpliwie proces ten działa na korzyść obciążonych największymi winami, a więc – Niemców.

Wszystkie wspomniane procesy to zjawiska realne – choć rozwijające się powoli, niemal niedostrzegalnie. Dla postronnego obserwatora mogą jawić się raczej jako interesujące spory akademickie, dobrze wpisujące się w liberalny klimat współczesnej Europy. Ale właśnie w tej pozornej niewinności kryje się ich skuteczność – i trudność w przeciwdziałaniu. Dlatego reakcja na symboliczny rewizjonizm nie powinna przybierać formy histerycznego alarmu. Emocje jedynie pomagają przedstawić przeciwnika jako „histeryka”, a histeryk przecież z zasady nie ma racji. Warto więc odpowiadać z rozwagą, spokojnie, ale stanowczo. I systematycznie – bo rewizjonizm, nawet ten w białych rękawiczkach, zawsze karmi się brakiem czujności.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe