Mija miesiąc od próby otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Do tej pory nie ma jednak stanowczej reakcji ze strony Europy Zachodniej. Wzmacnia to tylko wrażenie, że Kreml zdecydował się na taki ruch, bo... mógł.
Dlaczego bolszewicy tolerowali partie żydowskie? Dlaczego na przykład pozwolili funkcjonować narodowym bolszewikom z Poalej Syjon jako odrębnej strukturze partyjnej ponad 10 lat po przewrocie Lenina?
„Krzyśwtopa” – napisał o mnie nieszczęsny człowieczek Bart Staszewski, za sprawą którego w światowej opinii publicznej upowszechnił się fake news o „strefach wolnych od LGBT”. Napisał, bo zrobiłem jego karykaturę, nie aż tak złośliwą, jak mógłbym, ale i tak pewnie chciał mnie urazić, nie wiedząc, że po szkole Salonu24, żeby mnie urazić, trzeba być naprawdę bardzo kreatywnym.
Nic nie wiedziałem, to poprzednik, my nie jesteśmy winni, wszystko było zgodne z procedurami, a tych, którzy oskarżają mnie o zaniedbania, podamy do sądu. Tak podsumować można obecne odpowiedzi biskupów na coraz poważniejsze zarzuty ich własnych zaniedbań.
„Panteon Bohaterów Narodowych powinien obejmować obszar całego dawnego pola więziennego, tam, gdzie po wojnie byli grzebani pomordowani. Teren „Łączki” należy do pomordowanych żołnierzy i działaczy Polskiego Państwa Podziemnego” – pisaliśmy w 2014 r. do ówczesnego sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Krzysztofa Kunerta. Ale pan minister zamiast Panteonu postawił na stołecznych Powązkach Wojskowych panteonik. Ten stan w ramach polityki faktów dokonanych trwa do dziś.
Joseph Goebbels, minister propagandy Trzeciej Rzeszy, uznawał kłamstwo za uprawnione narzędzie walki politycznej. W swoim artykule o polityce brytyjskiej napisał: „Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą”. Zdefiniował także podstawową doktrynę propagandy i cenzury państwa totalitarnego: „Absolutnym prawem państwa jest nadzorowanie kształtowania się opinii publicznej”.
Piszę na tematy polonijne od 2012 roku. W swoich artykułach staram się nie krytykować rządzących, ale sugerować pomysły i rozwiązania funkcjonujące w innych krajach. Przed każdymi wyborami można usłyszeć od polityków fantastyczne pomysły o tym: jak wyzwolić ogromny potencjał światowej Polonii.
Parlament Europejski podjął kolejną rezolucję skierowaną przeciwko Polsce, w której stwierdza rzekome naruszenia praworządności oraz praw mniejszości. Rezolucję poprzedziła debata, w której były mocno podniesione kwestie nieistniejących „stref wolnych od LGBT” w Polsce. Kłamstwa lokalnych aktywistów LGBT. Stało się to 17 września, 81. lat po podstępnej agresji Sowietów na Polskę. Jakże to symboliczne.
Nie tylko w dzisiejszej Rosji, ale w Europie, a nawet na świecie zbyt często przyjmuje się sowiecką propagandę, że wojna zaczęła się od ataku III Rzeszy na ZSRR, czyli od operacji Barbarossa. Wtedy Rosja może przedstawić siebie najpierw jako ofiarę, a potem głównego gieroja i wyzwoliciela – pogromcę faszyzmu. A antypolski pakt Ribbentrop-Mołotow, czyli faktyczny początek wojny, w tym wszystkim ginie – pisze w najnowszym „Tygodniku Solidarność” Tadeusz Płużański. To właśnie rosyjskiej propagandzie wokół inwazji sowieckiej w 1939 r. w dużej mierze poświęcony jest najnowszy numer „TS”.
W dniu 4 października 2018 r. została uchwalona ustawa o pracowniczych planach kapitałowych (t.j. Dz.U. z 2020 r., poz. 1342). Akt ten określa zasady gromadzenia środków w PPK, zawierania umów o zarządzanie PPK i umów o prowadzenie PPK, finansowania i dokonywania wpłat do PPK oraz dokonywania wypłat transferowych, wypłat i zwrotu środków zgromadzonych w PPK. Same PPK są tworzone w celu systematycznego gromadzenia oszczędności przez uczestnika PPK z przeznaczeniem na wypłatę po osiągnięciu przez niego 60. roku życia oraz na inne cele określone w ustawie
Pierwotnie miałem napisać felieton o czymś innym. Jednak mój szanowny kolega z łamów „Tygodnika Solidarność” oraz szef portalu Tysol.pl Cezary Krysztopa wprost nawiązał do naszej dyskusji w jednej z telewizji, w której zastanawialiśmy się, w jaki sposób PiS powinien sięgnąć po młodych. A skoro już mnie wywołano, to odpowiem na łamach „Tygodnika”.
Sytuacja rewolucyjnych partii żydowskich po komunistycznym przewrocie w Rosji to niezły galimatias. Historyk Brendan McGeever podkreśla, że „Bund odmówił kolaboracji z bolszewikami wiosną 1918 r. Na swej konferencji w Moskwie w maju 1918 r. przegłosowano rezolucję instruującą wszystkich członków Bundu, aby kontynuowali odmawianie jakiejkolwiek formy kooperacji z «biurokratycznym» Komisariatem Żydowskim, którego wkluczenie żydowskich socjalistycznych i bezpartyjnych członków służyło za przykrywkę dla ich «niedemokratycznego charakteru»... Bundyści często wyśmiewali fakt, że bolszewicy pracowali tak blisko z Poalej Syjon, partią, która miała na celu stworzenie żydowskiego kraju w Palestynie”.
Za tytuł wziąłem sobie hasło, które zobaczyłem na zdjęciu z jakiejś manifestacji w obronie czy też na cześć Michała Sz. uważającego się za osobę niebinarną o imieniu Margot. Trochę z premedytacją o tym „uważaniu się” napisałem, bo Michał chyba ma taki sam kłopot ze swoją „binarnością” jak z męskością, zapominając, że niebinarność (czymkolwiek jest) wyklucza bycie zarówno mężczyzną, jak i kobietą. Ale nie o tym chcę pisać, czy jest Michał naprawdę niebinarny czy nie, ale o królowaniu Margot.
Nie pamiętam, czy o tym pisałem, czy nie, ale w szkole podstawowej przezywano mnie „doktorem”. Działo się tak dlatego, że zapłaciłem kiedyś koledze pięćdziesiąt złotych, żeby nie dręczył żaby, którą przyniósł do klasy. Wtedy kolegom nie mieściło się w głowie, że można być tak głupim, żeby wydać pieniądze, które mogłem wydać na lody, na jakąś żabę. Zresztą, zawsze, podobnie jak i dzisiaj, byłem uważany za dziwaka.
W ostatnim felietonie pisałem między innymi na temat filmu dokumentalnego: „Seattle is Dying”. Sprawę mieszkańców wielkich miast i ich rosnącego niezadowolenia można przeanalizować właśnie na przykładzie miasta Seattle.
Za nami wizyta Piotra Dudy w Mińsku oraz spotkanie przewodniczącego Solidarności ze Swiatłaną Cichanouską w Warszawie. To właśnie aktywności NSZZ Solidarność w kwestii protestów na Białorusi poświęcony jest najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”.
W ostatnim felietonie pisałem o konwencji demokratów w Milwaukee, dziś będę pisał o dwóch narracjach, o dwóch Amerykach. Wszyscy są zgodni co do jednego: że będą to najważniejsze wybory prezydenckie w historii Stanów Zjednoczonych i być może całego świata.
Po wyborach prezydenckich miał być wielki ruch w polityce: nowe formacje, nowe pomysły, nowe strategie, może nawet nowe partie, a wszystko po to, by złamać wreszcie polityczny duopol, który zaciekle walczy ze sobą od piętnastu już lat. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Cały zapał do nowej ofensywy skierowanej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości gdzieś przepadł (poza mediami), a wszystko, co dzieje się w Koalicji Obywatelskiej, przypomina bazar, a nie merytoryczną debatę o tym, jak pokonać PiS.
Zanim zastanowimy się na temat kadr bolszewickich, zacytujmy wypowiedzi na ten temat kilku autorytetów. Bundysta, a potem bolszewik, Moisze Rafes stwierdził, że „Prawdziwie rewolucyjne elementy proletariackie na Ukrainie znajdowały się w masie proletariatu mniejszości narodowych – Rosjan i Żydów”. Abram Beilin, aparatczyk bolszewicki, tłumaczył w 1927 r., że „Jeśli w pierwszych porewolucyjnych latach udział Żydów w naszym aparacie poważnie przewyższała obiektywną określoną wagę Żydów w kraju, w obecnym okresie obserwujemy, że ta rozbieżność została wyrównana”.
Po otwarciu wystawy "Droga ku wolności" poprosiliśmy naszych gości specjalnych o wyrażenie swojej opinii na temat takiej komiksowej formy opowiadania o historii Polski. Jak oceniają wystawę przygotowaną przez "Tygodnik Solidarność" i co myślą o takim popkulturowym przekazie? Zobaczcie nasze wywiady.