Po premierze "Ryngrafu". Prof. Szwagrzyk: Stefan Olszewski był ideowcem, żołnierzem NSZ
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: To szczególne znaczenie, bo odnalezienie przy szczątkach rzeczy osobistych, w tym wypadku ryngrafu, na którym ofiara, człowiek skazany na karę śmierci, mający świadomość, że zginie pozostawia po sobie szczególny ślad. Trudno znaleźć nawet właściwie określenie co znaleźliśmy – ryngraf, przedmiot, artefakt, wizytówkę, ostatnie pożegnanie? Każdy z nas powiedziałby, że wszystko po trochu. Rzadko zdarza się sytuacja, że przy ofierze znajdujemy rzecz osobistą o takim charakterze.
Tysol.pl: Jakie emocje towarzyszyły odczytywaniu treści ryngrafu, bo on przecież nie był zachowany w takiej formie…
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Nie, to był kawał rdzy. Zapewniam, że były to najwyższe emocje. Ściąganie poszczególnych warstw, odkrywanie, że tam znajduje się napis, że on ma sens, każdego kto w jakikolwiek sposób w tej sprawie uczestniczył poruszyło i to jest i będzie przeżycie, które zapamiętamy do końca życia.
Tysol.pl: Co świadczy o tym człowieku, że akurat pozostawił po sobie ryngraf?
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, wierny idei, człowiek, który nawet w obliczu śmierci, pisząc swoje nazwisko na tym ryngrafie postanowił także zamieścić informację o formacji w której służył.
Tysol.pl: Rolą IPN-u jest odszukiwanie szczątek i identyfikowanie ich, czy dziennikarze mają swoją rolę w przywracaniu pamięci?
Dorota Kania: Jeżeli chodzi o sprawy zbrodni komunistycznych, to co działo się w okresie stalinizmu i później, w latach 80-tych to jest to jak najbardziej temat na dziennikarstwo śledcza. To historie nie opublikowane, mające sporo białych plam. W tej chwili jest szansa, dzięki temu, że istnieje Instytut Pamięci Narodowej, pojawiły się środki i możliwości. Zachęcam innych dziennikarzy by zajęli się tą tematyką.