W 2014 roku opublikowałem monografię pt. „Wrzesień 1939. Nowe spojrzenie”. Książka, wydana później jeszcze dwukrotnie z pewnymi uzupełnieniami, osiągnęła dotąd kilkunastotysięczny nakład, co jak na opracowanie naukowe jest niemałym sukcesem. W opracowaniu tym, niezależnie od głównych poruszanych wątków, zawarłem również pewne studium dotyczące zwarcia w ówczesnej polskiej polityce dwóch nurtów – realistycznego i prometejskiego. Wracam do tego wątku, bo właśnie widać jak dzisiejsza polska polityka w kontekście międzynarodowym, staje się polem tego wiecznego ścierania się tych dwóch nurtów. I nie mam żadnych wątpliwości, że to jak potoczą się nasze losy w najbliższej przyszłości, zależeć będzie od tego, jaki sposób myślenia zwycięży.
Nie twierdzę, że jestem w tym zakresie ideałem, absolutnie nie, ale imponuje mi jakość języka polskiego, z przyjemnością czytam i słucham ludzi, którzy potrafią się językiem polskim posługiwać w sensie klasycznym. Szkoda, że to nie tylko sztuka zanikająca, ale również celowo niszczona.
Niewątpliwie koncepcja geopolityczna zorientowana na zachowanie "równowagi" pomiędzy Zachodem a Kremlem, jaką przyjął Victor Orban mocno zachwiała tradycyjną polsko-węgierską współpracą. Również rozmowy, które prowadzą węgierscy politycy z Rosjanami, nie napawają w tym zakresie szczególnym optymizmem.
Kolejne wypowiedzi Victora Orbana jasna pokazują, że przyjaźń polsko-węgierska nie tylko się skończyła, ale i nie może - przynajmniej za jego rzadów - powrócić. Diagnoza ta zaś nie ma nic wspólnego z emocjami, a jest czysto racjonalna.
Na początku czerwca pisałem na tych łamach („Na froncie zachodnim nadszedł czas zasadniczych decyzji”), że w wojnie prowadzonej przez nas na froncie zachodnim, nadszedł czas zasadniczych decyzji. Najpierw wiele osób zwracało mi uwagę na to, że przesadzam, że sytuacja jest mimo wszystko pod kontrolą i jakoś damy radę wymanewrować Brukselę. Ale minione dwa tygodnie przyniosły całkowitą zmianę narracji. Przede wszystkim po stronie polskiej, no bo ze strony Berlina i Paryża jedyne co się zmieniło, to tyle że już nikt nawet nie usiłuje udawać, że chodzi o przykładne wykończenie polskiego rządu.
Wyobraźmy sobie, że jakakolwiek – JAKAKOLWIEK! - prawicowa grupa zorganizowałaby w Polsce wydarzenie zachęcające do wysłania gejów do grobu! Było słuszne oburzenie. To byłby skandal na cały kraj i na całe lewicowe media. Tymczasem właśnie do tego zachęca od wczoraj lewicowy happening, który ma być zemstą za to, że geje wyrzucili ze swojego klubu półnagą aborcjonistkę.
Hiszpania właśnie odrzuciła unijną propozycję zmniejszenia zużycia gazu o 15%. Władze Hiszpanii użyły przy tym żartobliwego zwrotu, którego urzędnicy Merkel lubili używać podczas kryzysu w strefie euro: "W przeciwieństwie do innych krajów, my Hiszpanie nie żyliśmy ponad stan, jeśli chodzi o energię" - tłumaczyli
Ledwie Berlin odwołał ambasadora zwanego na Twitterze “nazisynem”, a już pojawił się nowy. Arndt Freytag von Loringhoven miał krzyżackich przodków, a wśród nich nawet regionalnego wielkiego mistrza. Informacje o przodkach jego następcy Thomasa Baggera są skąpe.
Sprawa ks. Andrzeja Dębskiego, który wysyłał nieznajomej obleśne i pełne przemocy filmiki wywołała błyskawiczną reakcję kurii i władz TVP. Duchowny został odsunięty od prowadzenia programów i zawieszony we wszystkich funkcjach w Kościele. To jednak - w przypadku Kościoła - dopiero pierwszy krok. Kolejne są nie mniej istotne.
Kiedy ktokolwiek z rodziny Trumpa, byłego prezydenta USA, krzywo stanął albo za głośno kichnął, mainstreamowe media aż wrzały. Teraz kiedy na światło dzienne wychodzą najgorsze brudy syna Bidena — media milczą.
Bruksela, wraz z przedstawicielami krajów zachodnich, stawia "wartości europejskie" w centrum zainteresowania, niezależnie od kosztów i konsekwencji. W ten sposób zaniedbują ważniejsze wartości, określając jako najważniejsze te, które są ledwie wspomniane w kluczowym traktacie lizbońskim.
Rosjanom tak dojadły salwy ukraińskiej artylerii celowane w oparciu o dane z amerykańskich satelitów wywiadowczych, że gwałtownie przyspieszyli prace nad nowym systemem laserowym "Kalina" budowanym w wojskowym ośrodku Krona w górach północnego Kaukazu. Krona leży niedaleko od wsi Zielenczukskaja, znanej astrofizykom, gdyż nieopodal mieści się Specjalne Obserwatorium Astrofizyczne Rosyjskiej Akademii Nauk. Kto chce niech szuka na Google Earth podając koordynaty 43°43'2"N, 41°13’41”E.
Ten obraz zostanie mi przed oczyma. Arcybiskup Canterbury Justin Welby, duchowy zwierzchnik Wspólnoty Anglikańskiej klęka prosząc o błogosławieństwo metropolitę Epifaniusza, zwierzchnika Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (zależnej od Konstantynopola).
Niespełna rok temu napisałem tekst, w którym – w reakcji na pierwsze po powrocie do Polski wystąpienia D. Tuska – odtworzyłem program, jaki reprezentuje on i jego formacja. Stworzyłem ten katalog, aby uzmysłowić, iż wbrew pozorom ośrodek ten, ma program. Kompletny, spójny i – znowu wbrew pozorom – wcale się z nim nie kryje. Po upływie roku mogę stwierdzić, że znowu udało mi się prawidłowo zdiagnozować tę rzeczywistość, bowiem ostatnia „konwencja” tej formacji potwierdziła to w całej rozciągłości.
„Ostatnie wytchnienie przed rozpętaniem się burzy” – tak określił Tolkien tę krótką ciszę przed nadejściem morderczego szturmu na Minas Tirith.
Do ponownego przemyślenia teorii wojny sprawiedliwej ponownie wezwał papież Franciszek. I choć każda teoria i każdy koncept moralny potrzebuje wciąż ponawianego namysłu, to nie wydaje się, by w tej chwili istniała inna, spójna moralna koncepcja, którą można by zastąpić wspomnianą teorię.
Kolejne miesięczne notowania poziomu inflacji, powodują szybsze bicie serca po obu stronach Atlantyku.
Po 24 lutego 2022 r. polityczny krajobraz Europy zmieni się nieodwracalnie. O ile wcześniej na starym kontynencie dominowała oś Paryż-Berlin poprzez Brukselę, o tyle teraz zawiązują się nowe, znacznie bardziej funkcjonalne sojusze.
W miniony weekend ulicami przeszła tzw. Parada Równości. Mnie w niej nie było, mimo, że jestem homoseksualnym mężczyzną. Dlaczego? Czemu nie paraduję, choć kiedyś paradowałem?
Odkąd trwa wojna na Ukrainie, w niemieckim społeczeństwie co rusz odzywają się upiory historii. Podczas ostatniej konwencji Die Linke jej przywódcy przyznali, że Putin wydał wprawdzie „pierwszy strzał”, ale Ukraina uruchomiła wcześniej „wieloczłonowy łańcuch kauzalny”.