Film Agnieszki Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej

Tuż przed wyborami parlamentarnymi w Polsce należy powstrzymać falę nielegalnej imigracji do Europy – w połowie września nastąpił kilkudniowy zmasowany atak na Lampeduzę z Afryki Północnej, z Bliskiego Wschodu. Drugie zadanie to uniemożliwić, aby pseudoelity w całej Polsce rozesłały czerwony dywan przed filmem „Zielona granica”. I bardzo ważne – powstrzymać tych, którzy mają czelność znieważać polski mundur. Szkalować honor polskich policjantów, Straży Granicznej i żołnierzy.
Agnieszka Holland Film Agnieszki Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej
Agnieszka Holland / fot. Screen YT Elle Polska

W Brukseli uznano, że Polacy są społeczeństwem ksenofobicznym, a rosyjska agresja jeszcze bardziej wzmocniła polski nacjonalizm. W rzeczywistości znaczenie i wpływy Polski gwałtownie wzrosły po agresji Rosji na Ukrainę. Polska rośnie w siłę obronną, w ubiegłym roku wydatki na obronę narodową wyniosły 2,5 proc. PKB. W tym roku według szacunków będzie to około 4 proc. Postępowa Europa jest więc bardzo zaniepokojona. Niemal wpadła w histerię, Polska z najsilniejszą armią w Europie jest nie do przyjęcia. Na to nie godzą się ani Bruksela, ani tym bardziej Berlin.

Wybory parlamentarne w Polsce w 2023 roku to okazja, żeby sytuację zmienić. A przedtem pokazać sojusznikom NATO, że polski mundur jest doszczętnie skompromitowany. Wszystko to w kontekście kolejnych fal ataku migracyjnego na zewnętrzne granice Unii Europejskiej od południa i od wschodu, czyli także ataku na granice Polski i krajów bałtyckich.

Wojna hybrydowa na granicy z Białorusią

Niezależnie od tego, skąd pochodzą migranci, czy są rzeczywiście uchodźcami czy osobami ogłupionymi fałszywymi obietnicami przez przemytników, jest to rodzaj wojny hybrydowej. Wojny przeciwko Europie, czego Bruksela nie dostrzega, a raczej nie chce dostrzec.
Tymczasem milionowe masy mają zdestabilizować infrastrukturę społeczną, administracyjną i polityczną. To się już dzieje w wielu krajach europejskich od pewnego czasu. A na pewno od 2015 r., kiedy RFN otworzyła swoje granice dla milionów młodych mężczyzn, wmawiając opinii publicznej, że to kobiety i dzieci uciekające przed bombami.

To była pierwsza fala. Kolejna fala to był atak na lądową zewnętrzną granicę Unii Europejskiej w Grecji. Entuzjazm europejski wtedy już jednak opadł, fala „kobiet i dzieci” musiała się cofnąć. Kolejny front w 2021 r. otwarty został na granicach Polski i krajów bałtyckich. Łukaszenka rozpoczął zaplanowaną 10 lat temu operację „Śluza”.

Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując legalne przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził wiele tysięcy migrantów na Białoruś. Migrantów przewożono na granice UE, czyli z Polską, Litwą i Łotwą, aby nielegalnie dostali się na terytorium UE. Według statystyk SG od początku tego roku do końca sierpnia na granicy polsko-białoruskiej było 20,6 tysięcy prób jej nielegalnego przekroczenia. Według Straży Granicznej migranci pochodzili z blisko 50 różnych państw. Całą operację przeprowadzają służby białoruskie, od niedawna – najprawdopodobniej – z udziałem wagnerowców.

Z udziałem rosyjskich najemników

Po konflikcie przywódców Grupy Wagnera z Putinem i przeniesieniu kilku tysięcy najemników na terytorium Białorusi wzrosła presja na Polskę i kraje bałtyckie. Na pewno obecność wagnerowców jest wykorzystywana przez Rosję i Białoruś do przeprowadzania operacji psychologicznych przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie. Mogą oni być profesjonalnie angażowani do ataków na służby graniczne krajów wschodniego skrzydła NATO, do skutecznego przełamamywania umocnień granicznych Polski, Litwy i Łotwy. Z informacji, do których dotarła redakcja „Tygodnika”, wynika, że wagnerowcy prowadzą grupy szkolenia migrantów w profesjonalnym pokonywaniu umocnionych granic oraz posługiwaniu się technikami dywersyjnymi w „kraju wroga”. Trzeba być przygotowanym do obecności rosyjskich agentów i grup dywersyjnych zwerbowanych wśród nielegalnych migrantów. Są informacje, że na granicy litewskiej zatrzymano migrantów z dokumentami afgańskimi, w rzeczywistości będących muzułmanami – obywatelami rosyjskimi.

Dotychczas nie odnotowano żadnych incydentów z udziałem najemników Grupy Wagnera. Jednak ostatnio Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) rozbiła 15-osobową siatkę szpiegowską działającą na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Agenci nie byli obywatelami polskimi. Zajmowali się monitorowaniem infrastruktury krytycznej, baz wojskowych, portów morskich, kolei, którymi transportuje się broń na Ukrainę, a także operacjami informacyjno-wywiadowczymi. Wagnerowcy przenieśli się na Białoruś bez ciężkiego uzbrojenia, obecnie nie stanowią zagrożenia militarnego dla państw granicznych NATO. Jednak są powody, aby oceniać, że wagnerowcy mogą być wykorzystani do prowokacji zmuszającej państwa graniczne NATO do takiej reakcji, która spowoduje odwet Rosji, a w konsekwencji wybuch konfliktu między Rosją a Sojuszem.

Umacnianie bezpieczeństwa kraju

Polska wzmacnia Straż Graniczną, w tym funkcjonariuszy z pododdziałów kontrterrorystycznych. Rozmieszczono dodatkowe siły na granicy (do 4 tys.) i utworzono w odwodzie zgrupowanie zadaniowe (6 tys. żołnierzy). Litwa tymczasowo zamknęła cztery z sześciu przejść granicznych z Białorusią. Wzrasta przemoc wobec funkcjonariuszy i żołnierzy atakowanych kamieniami, petardami, butelkami i konarami drzew.

Teatrem tych wydarzeń jest Przesmyk Suwalski ciągnący się wokół Suwałk, Augustowa i Sejn. Przesmyk i obszary sąsiadujące stanowią połączenie terytorium państw bałtyckich z Polską i resztą państw NATO. Rozdzielają obwód królewiecki i Białoruś, najbliższego sojusznika Rosji. Według wojskowych ekspertów United States Army ten obszar należy do potencjalnie najbardziej zapalnych punktów Europy. Były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves już w 2015 roku porównał Przesmyk Suwalski do przesmyku Fulda podczas zimnej wojny.

Migracja a polityka

Kwestia migracji odgrywa ważną rolę w obecnej kampanii wyborczej. Programy wszystkich partii opozycyjnych, z wyjątkiem Konfederacji, zapowiadają szerokie zalegalizowanie migracji oraz stworzenia „realnych warunków” do przekształcenia Polski w „społeczeństwo wielokulturowe”. Badania opinii publicznej pokazują, że PiS nadal jest partią wiodącą. Jeśli zapewni sobie trzecią kadencję, będzie kontynuował swój program i politykę umacniania państwa, a zwłaszcza sił zbrojnych. O społeczeństwie wielokulturowym nie ma mowy. Opozycja ma naturalnie program „anty-PiS” (co w pełni odpowiada zwłaszcza Niemcom), po wyborach 15 października PO chce odsunąć od władzy PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Trudno przewiedzieć, co Tusk zrobi po wyborach. Na razie strzela z różnej broni.

Manipulacje, czyli „Zielona granica”

Jednym z takich strzałów miał być film „Zielona granica”. Ma to być gwóźdź do trumny polskiego konserwatyzmu. Film zrobiony przez doświadczonego reżysera Agnieszkę Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej, ale bzdury podanej sugestywnie, co może co naiwniejszych widzów zmanipulować, a tych nie brakuje. Najpierw o powierzchownych manipulacjach, ważnych, bo mają wpływać na widza. Ostatecznie kto na widowni może wiedzieć, że nieprzebytą puszczę na granicy z Białorusią imituje las w Bielawie koło Konstancina, a aktorzy imitują migrantów jako nieistniejące w rzeczywistości osoby po wyższych studiach zgodnie z informacjami mediów niemieckich w 2015 r. „lekarze i inżynierowie”. Do tego mówiące płynnie po francusku (a dlaczego nie po angielsku?). Na takich manipulacjach z niemal nieznanej Polski nie pozna się widz w Europie Zachodniej.

Są też głębsze, perfidne manipulacje skierowane przeciw widzom krajowym – twórca z pseudointelektualnego środowiska wywodzącego się wprost z grup komunistycznych ideologów – nie ma z tym trudności. Literatura i media w PRL przedstawiały kłamliwie cały świat za żelazną kurtyną jako brutalnie uciemiężoną i wyzyskiwaną przez bezwzględnych kapitalistów klasę robotniczą, zaś Stany Zjednoczone i armia amerykańska miały albo gnębić ludy Trzeciego Świata, albo usiłowały w nieludzki sposób podbić bohatersko walczących Koreańczyków i Wietnamczyków. Obecna liberalna lewica na Zachodzie przyjęła ten sam wzorzec odnośnie do ataków migrantów jako uciekających przed klęskami na miarę Apokalipsy. Film Agnieszki Holland „Zielona granica” świetnie się tu wpisuje. Film zawiera wiele nieprawd, przeinaczeń, pokazuje fałszywy i niesprawiedliwy obraz nie tylko formacji obrony narodowej, ale i polskiego państwa. Pojawia się w kontekście całkowicie przez autorów pominiętym: trwającej wojny na Ukrainie. Pomija najważniejszy element, wspomnianą operację hybrydową skierowaną przeciw Polsce, a także przeciw całej Europie. W filmie pani Holland mamy więc nieszczęśliwe, niewinne ofiary, prześladujących ich brutalnych umundurowanych Polaków z orzełkami (ci bez orzełków byli oczywiście ich przeciwieństwem). Mamy też bohaterów pozytywnych, aktywistów wspierających na różne możliwe sposoby osoby, które chcą dotrzeć do „Germanii” (tego nie ma w filmie). Aktywistką zostaje główna bohaterka, z zawodu psycholog (przepraszam, psycholożka). Staje się taką współczesną „zetempówką”. W realu aktywiści działają w ramach kilku co najmniej organizacji pozarządowych finansowo wspomaganych znacznymi funduszami z zagranicy. Ostatnio pojawił się skandal, wprawdzie nie dotyczący ataków migracyjnych na polskie granice, tylko inwazji na włoską wyspę Lampeduzę. Tak to nazwała premier Włoch Georgia Meloni. Ujawniła, że organizacje pozarządowe dowożące statkami nielegalnych emigrantów do Włoch są hojnie dofinansowywane przez rząd RFN. Jedną z tych organizacji była SOS Humanity. Sama ta organizacja pozarządowa podała, że właśnie otrzymała od niemieckiego rządu 790 000 euro, czyli 836 811 dolarów. Ciekawe, ile wynosi dofinansowanie NGO pomagającym migrantom w nielegalnym przedostaniu się do Polski. I kto dofinansował „Zieloną granicę”...

Tekst pochodzi z 40 (1810) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada z ostatniej chwili
Od północy kontrole na granicach. Szef MSWiA zapowiada

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak poinformował w niedzielę, że z meldunków otrzymanych m.in. od wojewodów i służb wynika, że jesteśmy w pełni gotowi do wprowadzenia od północy tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami oraz Litwą.

Niemcy: odparliśmy atak polskiego drona z ostatniej chwili
Niemcy: "odparliśmy atak polskiego drona"

Niemiecka policja federalna przekazała, że powstrzymała drona nadlatującego z Polski. Policja rozważa postępowanie karne i administracyjne wobec operatora drona.

Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje z ostatniej chwili
Płoną hale magazynowe w Kędzierzynie-Koźlu. Nowe informacje

W Kędzierzynie-Koźlu pali się hurtownia ze sprzętem elektrycznym. Na miejscu pracuje już ponad stu strażaków. Dwóch ratowników jest poszkodowanych. Ogłoszono alert RCB z apelem, by w promieniu kilometra od pożaru zamykać okna.

Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami z ostatniej chwili
Prowokator wyprowadzony podczas konferencji Jarosława Kaczyńskiego na granicy z Niemcami

Podczas konferencji szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Rosówku na granicy polsko-niemieckiej doszło do incydentu – policja wyprowadziła jednego z prowokatorów.

Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski z ostatniej chwili
Prezes PZPN: Wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski

Prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał już selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski – informują media. Jak przekazało Radio Zet, trwa ustalanie warunków i wkrótce ma zostać wydany komunikat w sprawie następcy Michała Probierza. Dokładna data nie jest znana.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Od 7 lipca kolejne zwężenia i objazdy na S11 pod Poznaniem – sprawdź, gdzie zwolnić i jak ominąć remont.

Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu Wiadomości
Kłęby dymu nad miastem. Płonie hala w Kędzierzynie-Koźlu

W niedzielę, 6 lipca, w Kędzierzynie-Koźlu wybuchły dwa pożary. Strażacy najpierw gasili las, potem halę z rowerami i hulajnogami.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Europa Wschodnia, Południowa oraz zachodnie krańce będą pod wpływem wyżów, a pozostała część kontynentu - pod wpływem niżów znad Skandynawii oraz północnych Włoch z pofalowanym frontem atmosferycznym.

Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska? z ostatniej chwili
Tak miał wyglądać przepis, który miał zdejmować odpowiedzialność z przestępców w rządzie Tuska?

Grupa „bodnarowców” ma już gotową ustawę bezkarnościową! Miałaby ona zapewnić bezkarność środowisku związanym z obecną władzą w związku z ich bezprawnymi działaniami po 15 października 2023 roku – przekazał dziennikarz Michał Karnowski na antenie Telewizji wPolsce24.

Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka Wiadomości
Tragedia nad jeziorem Długie. Nie żyje 12-letnia dziewczynka

Do dramatycznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór, 5 lipca, nad jeziorem Długie w Rzepinie. Służby otrzymały zgłoszenie o zaginięciu 12-letniej dziewczynki po godzinie 18. Na miejsce natychmiast skierowano duże siły ratownicze – w tym strażaków, ratowników medycznych i policję.

REKLAMA

Film Agnieszki Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej

Tuż przed wyborami parlamentarnymi w Polsce należy powstrzymać falę nielegalnej imigracji do Europy – w połowie września nastąpił kilkudniowy zmasowany atak na Lampeduzę z Afryki Północnej, z Bliskiego Wschodu. Drugie zadanie to uniemożliwić, aby pseudoelity w całej Polsce rozesłały czerwony dywan przed filmem „Zielona granica”. I bardzo ważne – powstrzymać tych, którzy mają czelność znieważać polski mundur. Szkalować honor polskich policjantów, Straży Granicznej i żołnierzy.
Agnieszka Holland Film Agnieszki Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej
Agnieszka Holland / fot. Screen YT Elle Polska

W Brukseli uznano, że Polacy są społeczeństwem ksenofobicznym, a rosyjska agresja jeszcze bardziej wzmocniła polski nacjonalizm. W rzeczywistości znaczenie i wpływy Polski gwałtownie wzrosły po agresji Rosji na Ukrainę. Polska rośnie w siłę obronną, w ubiegłym roku wydatki na obronę narodową wyniosły 2,5 proc. PKB. W tym roku według szacunków będzie to około 4 proc. Postępowa Europa jest więc bardzo zaniepokojona. Niemal wpadła w histerię, Polska z najsilniejszą armią w Europie jest nie do przyjęcia. Na to nie godzą się ani Bruksela, ani tym bardziej Berlin.

Wybory parlamentarne w Polsce w 2023 roku to okazja, żeby sytuację zmienić. A przedtem pokazać sojusznikom NATO, że polski mundur jest doszczętnie skompromitowany. Wszystko to w kontekście kolejnych fal ataku migracyjnego na zewnętrzne granice Unii Europejskiej od południa i od wschodu, czyli także ataku na granice Polski i krajów bałtyckich.

Wojna hybrydowa na granicy z Białorusią

Niezależnie od tego, skąd pochodzą migranci, czy są rzeczywiście uchodźcami czy osobami ogłupionymi fałszywymi obietnicami przez przemytników, jest to rodzaj wojny hybrydowej. Wojny przeciwko Europie, czego Bruksela nie dostrzega, a raczej nie chce dostrzec.
Tymczasem milionowe masy mają zdestabilizować infrastrukturę społeczną, administracyjną i polityczną. To się już dzieje w wielu krajach europejskich od pewnego czasu. A na pewno od 2015 r., kiedy RFN otworzyła swoje granice dla milionów młodych mężczyzn, wmawiając opinii publicznej, że to kobiety i dzieci uciekające przed bombami.

To była pierwsza fala. Kolejna fala to był atak na lądową zewnętrzną granicę Unii Europejskiej w Grecji. Entuzjazm europejski wtedy już jednak opadł, fala „kobiet i dzieci” musiała się cofnąć. Kolejny front w 2021 r. otwarty został na granicach Polski i krajów bałtyckich. Łukaszenka rozpoczął zaplanowaną 10 lat temu operację „Śluza”.

Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując legalne przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził wiele tysięcy migrantów na Białoruś. Migrantów przewożono na granice UE, czyli z Polską, Litwą i Łotwą, aby nielegalnie dostali się na terytorium UE. Według statystyk SG od początku tego roku do końca sierpnia na granicy polsko-białoruskiej było 20,6 tysięcy prób jej nielegalnego przekroczenia. Według Straży Granicznej migranci pochodzili z blisko 50 różnych państw. Całą operację przeprowadzają służby białoruskie, od niedawna – najprawdopodobniej – z udziałem wagnerowców.

Z udziałem rosyjskich najemników

Po konflikcie przywódców Grupy Wagnera z Putinem i przeniesieniu kilku tysięcy najemników na terytorium Białorusi wzrosła presja na Polskę i kraje bałtyckie. Na pewno obecność wagnerowców jest wykorzystywana przez Rosję i Białoruś do przeprowadzania operacji psychologicznych przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie. Mogą oni być profesjonalnie angażowani do ataków na służby graniczne krajów wschodniego skrzydła NATO, do skutecznego przełamamywania umocnień granicznych Polski, Litwy i Łotwy. Z informacji, do których dotarła redakcja „Tygodnika”, wynika, że wagnerowcy prowadzą grupy szkolenia migrantów w profesjonalnym pokonywaniu umocnionych granic oraz posługiwaniu się technikami dywersyjnymi w „kraju wroga”. Trzeba być przygotowanym do obecności rosyjskich agentów i grup dywersyjnych zwerbowanych wśród nielegalnych migrantów. Są informacje, że na granicy litewskiej zatrzymano migrantów z dokumentami afgańskimi, w rzeczywistości będących muzułmanami – obywatelami rosyjskimi.

Dotychczas nie odnotowano żadnych incydentów z udziałem najemników Grupy Wagnera. Jednak ostatnio Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) rozbiła 15-osobową siatkę szpiegowską działającą na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Agenci nie byli obywatelami polskimi. Zajmowali się monitorowaniem infrastruktury krytycznej, baz wojskowych, portów morskich, kolei, którymi transportuje się broń na Ukrainę, a także operacjami informacyjno-wywiadowczymi. Wagnerowcy przenieśli się na Białoruś bez ciężkiego uzbrojenia, obecnie nie stanowią zagrożenia militarnego dla państw granicznych NATO. Jednak są powody, aby oceniać, że wagnerowcy mogą być wykorzystani do prowokacji zmuszającej państwa graniczne NATO do takiej reakcji, która spowoduje odwet Rosji, a w konsekwencji wybuch konfliktu między Rosją a Sojuszem.

Umacnianie bezpieczeństwa kraju

Polska wzmacnia Straż Graniczną, w tym funkcjonariuszy z pododdziałów kontrterrorystycznych. Rozmieszczono dodatkowe siły na granicy (do 4 tys.) i utworzono w odwodzie zgrupowanie zadaniowe (6 tys. żołnierzy). Litwa tymczasowo zamknęła cztery z sześciu przejść granicznych z Białorusią. Wzrasta przemoc wobec funkcjonariuszy i żołnierzy atakowanych kamieniami, petardami, butelkami i konarami drzew.

Teatrem tych wydarzeń jest Przesmyk Suwalski ciągnący się wokół Suwałk, Augustowa i Sejn. Przesmyk i obszary sąsiadujące stanowią połączenie terytorium państw bałtyckich z Polską i resztą państw NATO. Rozdzielają obwód królewiecki i Białoruś, najbliższego sojusznika Rosji. Według wojskowych ekspertów United States Army ten obszar należy do potencjalnie najbardziej zapalnych punktów Europy. Były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves już w 2015 roku porównał Przesmyk Suwalski do przesmyku Fulda podczas zimnej wojny.

Migracja a polityka

Kwestia migracji odgrywa ważną rolę w obecnej kampanii wyborczej. Programy wszystkich partii opozycyjnych, z wyjątkiem Konfederacji, zapowiadają szerokie zalegalizowanie migracji oraz stworzenia „realnych warunków” do przekształcenia Polski w „społeczeństwo wielokulturowe”. Badania opinii publicznej pokazują, że PiS nadal jest partią wiodącą. Jeśli zapewni sobie trzecią kadencję, będzie kontynuował swój program i politykę umacniania państwa, a zwłaszcza sił zbrojnych. O społeczeństwie wielokulturowym nie ma mowy. Opozycja ma naturalnie program „anty-PiS” (co w pełni odpowiada zwłaszcza Niemcom), po wyborach 15 października PO chce odsunąć od władzy PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Trudno przewiedzieć, co Tusk zrobi po wyborach. Na razie strzela z różnej broni.

Manipulacje, czyli „Zielona granica”

Jednym z takich strzałów miał być film „Zielona granica”. Ma to być gwóźdź do trumny polskiego konserwatyzmu. Film zrobiony przez doświadczonego reżysera Agnieszkę Holland fabularnie ślizga się po krawędzi bzdury politycznej, ale bzdury podanej sugestywnie, co może co naiwniejszych widzów zmanipulować, a tych nie brakuje. Najpierw o powierzchownych manipulacjach, ważnych, bo mają wpływać na widza. Ostatecznie kto na widowni może wiedzieć, że nieprzebytą puszczę na granicy z Białorusią imituje las w Bielawie koło Konstancina, a aktorzy imitują migrantów jako nieistniejące w rzeczywistości osoby po wyższych studiach zgodnie z informacjami mediów niemieckich w 2015 r. „lekarze i inżynierowie”. Do tego mówiące płynnie po francusku (a dlaczego nie po angielsku?). Na takich manipulacjach z niemal nieznanej Polski nie pozna się widz w Europie Zachodniej.

Są też głębsze, perfidne manipulacje skierowane przeciw widzom krajowym – twórca z pseudointelektualnego środowiska wywodzącego się wprost z grup komunistycznych ideologów – nie ma z tym trudności. Literatura i media w PRL przedstawiały kłamliwie cały świat za żelazną kurtyną jako brutalnie uciemiężoną i wyzyskiwaną przez bezwzględnych kapitalistów klasę robotniczą, zaś Stany Zjednoczone i armia amerykańska miały albo gnębić ludy Trzeciego Świata, albo usiłowały w nieludzki sposób podbić bohatersko walczących Koreańczyków i Wietnamczyków. Obecna liberalna lewica na Zachodzie przyjęła ten sam wzorzec odnośnie do ataków migrantów jako uciekających przed klęskami na miarę Apokalipsy. Film Agnieszki Holland „Zielona granica” świetnie się tu wpisuje. Film zawiera wiele nieprawd, przeinaczeń, pokazuje fałszywy i niesprawiedliwy obraz nie tylko formacji obrony narodowej, ale i polskiego państwa. Pojawia się w kontekście całkowicie przez autorów pominiętym: trwającej wojny na Ukrainie. Pomija najważniejszy element, wspomnianą operację hybrydową skierowaną przeciw Polsce, a także przeciw całej Europie. W filmie pani Holland mamy więc nieszczęśliwe, niewinne ofiary, prześladujących ich brutalnych umundurowanych Polaków z orzełkami (ci bez orzełków byli oczywiście ich przeciwieństwem). Mamy też bohaterów pozytywnych, aktywistów wspierających na różne możliwe sposoby osoby, które chcą dotrzeć do „Germanii” (tego nie ma w filmie). Aktywistką zostaje główna bohaterka, z zawodu psycholog (przepraszam, psycholożka). Staje się taką współczesną „zetempówką”. W realu aktywiści działają w ramach kilku co najmniej organizacji pozarządowych finansowo wspomaganych znacznymi funduszami z zagranicy. Ostatnio pojawił się skandal, wprawdzie nie dotyczący ataków migracyjnych na polskie granice, tylko inwazji na włoską wyspę Lampeduzę. Tak to nazwała premier Włoch Georgia Meloni. Ujawniła, że organizacje pozarządowe dowożące statkami nielegalnych emigrantów do Włoch są hojnie dofinansowywane przez rząd RFN. Jedną z tych organizacji była SOS Humanity. Sama ta organizacja pozarządowa podała, że właśnie otrzymała od niemieckiego rządu 790 000 euro, czyli 836 811 dolarów. Ciekawe, ile wynosi dofinansowanie NGO pomagającym migrantom w nielegalnym przedostaniu się do Polski. I kto dofinansował „Zieloną granicę”...

Tekst pochodzi z 40 (1810) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe