Solidarność Taksówkarzy: Aplikacje przewozowe są jak hazard – na zewnątrz piękne i kuszące, w środku pełne manipulacji i nieuczciwości

- Niebezpieczne "api-związki", niezrozumiała rzeczywistość - aplikacje przewozowe muszą być zabronione. To kwestia bezpieczeństwa Polek i Polaków” – mówi Paweł Saturski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Taksówkarzy Zawodowych m.st. Warszawy.
Taxi - zdjęcie poglądowe Solidarność Taksówkarzy: Aplikacje przewozowe są jak hazard – na zewnątrz piękne i kuszące, w środku pełne manipulacji i nieuczciwości
Taxi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W dobie dynamicznego rozwoju technologii i rosnącej popularności aplikacji przewozowych takich jak Uber, Bolt czy Free Now, coraz więcej pytań pojawia się o ich wpływ na rynek przewozowy, bezpieczeństwo pasażerów oraz uczciwość konkurencji. Paweł Saturski, przewodniczący NSZZ Solidarność Taksówkarzy Zawodowych, od lat walczy o prawa taksówkarzy i uczciwe zasady na rynku przewozów osobowych.

"Niebezpieczne związki"

- Panie Pawle, od lat walczy Pan o prawa taksówkarzy i uczciwe zasady na rynku przewozów osobowych. Jak Pan ocenia obecną sytuację związaną z działalnością aplikacji przewozowych, takich jak Uber, Bolt czy Free Now?

- To jest sytuacja, która przypomina mi trochę serię książek Wojciecha Sumlińskiego *„Niebezpieczne związki…”. Tam autor stawia tezy, które są szokujące – i rodzi się pytanie: jeśli są prawdziwe, to dlaczego wskazani w książce nie stanęli przed plutonem egzekucyjnym? A jeśli autor pisze nieprawdę, to dlaczego nie „gnije” w więzieniu? To ciekawostka i zagadka nie do rozwiązania, bo jedni i drudzy mają się wyśmienicie. Podobnie jest z aplikacjami przewozowymi – jeśli ich działalność jest zgodna z prawem, to dlaczego są ciągle oskarżane o łamanie prawa? A jeśli łamią prawo, to dlaczego nie ponoszą odpowiedzialności? Gdzie jest przyczyna i jaka jest prawda? Dlaczego wszyscy – zarówno dostarczyciele aplikacji, jak i firmy korzystające z nich, tak zwani partnerzy flotowi – mają się tak dobrze i mimo wykrytych nieprawidłowości dalej funkcjonują na rynku przewozowym?

- Co, zatem Pana zdaniem, stoi za przyzwoleniem i brakiem odpowiednich reakcji na działalność firm aplikacyjnych?

- Odpowiedź nie jest prosta – ale sądzę, że to lobbing. Najskuteczniejszą formą lobbingu zawsze jest przysłowiowa „teczka pieniędzy”. Mamy wrażenie, że taką formę lobby od momentu pojawienia się w Polsce firmy przewozowe propagują. Ustawodawca doskonale wie o nieprawidłowościach, zna przyczyny i skutki, ale zamiast je eliminować, usilnie stara się je legalizować. Jak zatem inaczej interpretować to zachowanie? Jeżeli się nie mylimy, to niestety zderzamy się ze smutną rzeczywistością.

"To tak, jakby rozdawano broń bez sprawdzania, komu trafia w ręce, licząc, że nie padną strzały"

- Dlaczego uważa Pan, że działalność aplikacji przewozowych jest szkodliwa? Przecież wielu klientów chwali sobie ich wygodę, niskie ceny i ogólną dostępność.

- To jest podobny mechanizm, który działał w przypadku nielegalnego hazardu – niskie ceny i łatwy dostęp przyciągają klientów, ale za tym kryją się ogromne problemy. Aplikacje przewozowe działają identycznie – na zewnątrz są piękne, kuszące, ale w środku pełne manipulacji i nieuczciwości. One nie kontrolują wielu istotnych aspektów, takich jak czas pracy kierowcy, podpisane umowy o pracę, nie zapewniają ubezpieczeń kierowcom i pasażerom. To model biznesowy oparty wyłącznie na wyzysku, omijaniu przepisów prawa kosztem osiągnięcia gigantycznych zysków. Wszyscy o tym wiedzą, a jednak udają, że nie stanowi to znaczącego problemu, bo chyba tak jest wygodniej. Aplikacja jako produkt owszem jest dostępna dla każdego pasażera, ale jako narzędzie to już kompletna bzdura. Aplikacja jako narzędzie nie jest dostępne dla każdego. Aplikacja Uber, Bolt czy FreeNow nie funkcjonują jak zwykły produkt, który można kupić w sklepie. To platforma dla wybranej grupy kierowców i przedsiębiorców, którzy działają niestety w większości poza kontrolą państwa. Porównajmy to do pozwolenia na broń. Każdy, kto chce posiadać broń, musi spełnić rygorystyczne warunki: badania, pozwolenia, szkolenia i weryfikację odpowiednich organów państwowych. Tymczasem firmy zatrudniające kierowców, a w szczególności imigrantów, nikt nie kontroluje i daje im wolną rękę, licząc na uczciwość. To wywołuje śmiech przez łzy. To tak, jakby rozdawano broń bez sprawdzania, komu trafia w ręce, licząc, że nie padną strzały.

- A co z bezpieczeństwem? Czy aplikacje przewozowe rzeczywiście stanowią zagrożenie dla pasażerów?

- Bezpieczeństwo to jeden z największych problemów. W tradycyjnych taksówkach kierowcy są dokładnie weryfikowani, muszą posiadać odpowiednie licencje, przechodzić badania lekarskie, a samochody są regularnie kontrolowane. W przypadku aplikacji przewozowych te standardy są często ignorowane. Kierowcy są rekrutowani w ekspresowym tempie, bez odpowiedniej weryfikacji. Słyszeliśmy już o przypadkach, gdy kierowcy świadczący usługi z wykorzystaniem aplikacji Uber Bolt czy FreeNow mieli na swoim koncie przestępstwa, świadczyli usługi bez prawa jazdy, bez licencji, bez badań lekarskich, bez prawa pobytu na terenie Polski, a mimo to nie wyciągnięto żadnych konsekwencji w stosunku do firm dla których tacy kierowcy świadczyli usługi. To wygląda jak jazda na oślep – nigdy nie wiesz, kto siedzi za kierownicą i czy na pewno jesteś bezpieczny.

Kluczowe w aspekcie bezpieczeństwa jest nasze hasło 3xB – bezpieczeństwo pasażerów, bezpieczeństwo w ruchu drogowym i bezpieczeństwo podatkowe. Po pierwsze, brak realnej kontroli nad kierowcami aplikacyjnymi oznacza, że dalej będzie dochodzić do przestępstw. Po drugie, kierowcy nadal będą stanowić zagrożenie w ruchu drogowym, a wypadki będą, tak jak już dzisiaj są – codziennością. I wreszcie trzeci aspekt – bezpieczeństwo podatkowe. Firmy aplikacyjne transferują zyski za granicę, unikając płacenia podatków w Polsce. To gigantyczna strata dla Budżetu Państwa.

- Dlaczego więc rząd nie podejmuje zdecydowanych działań? Dlaczego aplikacje nadal działają, mimo że łamią prawo?

- To jest pytanie, które zadajemy sobie od lat. Niestety, za tym stoją najprawdopodobniej „interesy polityczne”. Aplikacje przewozowe są wspierane przez potężne międzynarodowe korporacje, które wywierają presję na ustawodawcę, mają nieograniczone środki finansowe, sztaby prawników i najlepszych polskich lobbystów kupionych da dukaty. Na liście znajdują się Lewiatan, Związek Miast Polskich czy Pracodawcy RP które zamiast lobbować na rzecz polskich przedsiębiorców za worek srebrników i dukatów lobbują na rzecz globalnych korporacji które w nosie mają polskie prawo i samorządowe regulacje. Dodatkowo, politycy obawiają się chyba reakcji społecznej, wielu w szczególności młodych ludzi przyzwyczaiło się do tanich przejazdów i nie chce z nich rezygnować mając świadomość z ryzyka jakie podejmują. Ale to jest krótkowzroczne myślenie. Tak jak w przypadku hazardu, długofalowe skutki takiej działalności są katastrofalne – niszczy się rynek polskich przedsiębiorców na rzecz globalnych korporacji, pogarsza warunki pracy, ale przede wszystkim naraża się ludzi na niebezpieczeństwo.

"Nie możemy na siłę regulować czegoś, co przynosi więcej szkody niż pożytku"

- Czy sądzi Pan, że sytuacja może się zmienić? Czy jest szansa na to, że aplikacje przewozowe zostaną w końcu wykluczone z rynku?

- Absolutnie. Nie możemy na siłę regulować czegoś, co przynosi więcej szkody niż pożytku. To tak jak z ustawą anty-hazardową – wprowadzono restrykcje, bo hazard stanowił zagrożenie dla społeczeństwa. Przewozy aplikacyjne są dokładnie takim samym zagrożeniem. Państwo powinno natychmiast zablokować ich działalność, zamiast próbować je legalizować na siłę. Przestępstwo to przestępstwo. Jeśli złodziej kradnie, idzie do więzienia. Jeśli ktoś działa niezgodnie z prawem, powinien ponieść konsekwencje. A co mamy w przypadku Ubera czy Bolta? Nic. Dalej funkcjonują, mimo tysięcy naruszeń prawa, Zarówno Uber jak i Bolt w 2023 roku miały cofnięte licencję na pośrednictwo w odpłatnym przewozie osób za malwersacje podatkowe i nie stosowanie się do regulacji ustawowych. I nagle stał się „cud nad Wisłą”, wystarczyło zmienić nazwę spółki i jak bumerang powróciły do swojego złotego biznesu.

Sytuacja w branży przewozu osób taksówką musi się zmienić – pytanie tylko kiedy?. Tak jak w końcu wprowadzono ustawę anty-hazardową, tak samo musi nastąpić radykalna zmiana w przypadku aplikacji przewozowych. Czas na eksperymenty się skończył. To nie jest już kwestia wygody czy nowoczesności, ale bezpieczeństwa obywateli i uczciwej konkurencji. Potrzebujemy jasnych przepisów, które będą skutecznie egzekwowane, a nie tylko tworzone prawa pod dyktando korporacji. Wymiar sprawiedliwości musi w końcu zacząć działać, a rząd musi przestać przymykać oczy na łamanie prawa.

- Co by Pan powiedział konsumentom, którzy nadal korzystają z aplikacji przewozowych?

- Chciałbym im powiedzieć, żeby pomyśleli o konsekwencjach swoich wyborów. Tak, aplikacje dzisiaj są tanie i wygodne, ale za tym kryje się inna cena, którą zapłacimy wszyscy – brak bezpieczeństwa, zniszczenie polskiego rynku, a na końcu okaże się, że aplikacyjne taksówki stanowiące monopol nie będą już takie tanie. To tak jak z hazardem – na początku wydaje się, że to tylko zabawa, ale później okazuje się, że to pułapka. Zachęcam do korzystania z usług legalnych, licencjonowanych taksówek, które działają zgodnie z prawem i dbają o bezpieczeństwo pasażerów.

- Jak długo ten proceder może jeszcze trwać?

- To zależy od determinacji rządu i wymiaru sprawiedliwości. Jeśli politycy w końcu zdecydują się chronić obywateli, a nie interesy globalnych korporacji, to ten proceder szybko się skończy. Musimy walczyć o to, by państwo zaczęło egzekwować własne przepisy. Mówimy tutaj o bezpieczeństwie ludzi, finansach państwa i elementarnych zasadach uczciwej konkurencji. Nie potrzebujemy regulacji, które pozwolą aplikacyjnym przewozom funkcjonować legalnie – potrzebujemy ich całkowitego zakazu. Tylko wtedy przywrócimy praworządność na polskich drogach. 


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

Po zderzeniu dwóch samochodów osobowych zablokowana jest droga krajowa nr 74 miejscowości Rozgół (Świętokrzyskie). W niedzielnym wypadku ranne zostały trzy osoby. Utrudnienia występują na trasie Kielce - Piotrków Trybunalski.

Nieoczekiwany finał domowej imprezy w Niemczech Wiadomości
Nieoczekiwany finał domowej imprezy w Niemczech

Noc z piątku na sobotę w Bremie przyniosła niespodziewany chaos na domowej imprezie, którą organizowała 17-latka. Planowane małe przyjęcie wymknęło się spod kontroli, gdy liczba gości szybko przekroczyła 200 osób.

Kradzież w Luwrze. Są nowe informacje z ostatniej chwili
Kradzież w Luwrze. Są nowe informacje

W związku z kradzieżą historycznych klejnotów w Luwrze poszukiwane są cztery osoby; sprawcy byli zamaskowani i zbiegli na skuterach - poinformowała w niedzielę prokurator Paryża Laure Beccuau.

Prawie pół wieku temu zadebiutował serial, który poruszył Polaków Wiadomości
Prawie pół wieku temu zadebiutował serial, który poruszył Polaków

16 października 1977 roku w telewizji pojawił się pierwszy odcinek serialu „Polskie drogi”. Dla wielu widzów to jedna z najlepszych polskich produkcji o czasach II wojny światowej.

Tragiczny wypadek w Poznaniu. Nie żyje 35-letnia kobieta Wiadomości
Tragiczny wypadek w Poznaniu. Nie żyje 35-letnia kobieta

Tragiczne wieści z Poznania. W nocy z soboty na niedzielę (z 18 na 19 października) na ulicy Grunwaldzkiej doszło do tragicznego wypadku.

Australia bije rekordy upałów. Meteorolodzy ostrzegają Wiadomości
Australia bije rekordy upałów. Meteorolodzy ostrzegają

Na zachodzie Australii odnotowano w sobotę najwyższe październikowe temperatury w historii pomiarów w kraju - przekazało australijskie biuro meteorologiczne. Stacja Nine News ostrzegła, że również mieszkańcy wschodniej Australii mogą się w nadchodzącym tygodniu mierzyć z rekordowymi upałami.

Sikorski uratuje rząd Tuska? Polacy odpowiedzieli Wiadomości
Sikorski uratuje rząd Tuska? Polacy odpowiedzieli

Wśród wyborców narasta zmęczenie rządami Donalda Tuska, ale pomysł zastąpienia go Radosławem Sikorskim również nie budzi entuzjazmu. Jak wynika z sondażu SW Research dla portalu rp.pl, większość Polaków nie wierzy, że taka zmiana pomogłaby koalicji utrzymać władzę.

Kamil Stoch pożegnał się ze skocznią w wielkim stylu. Polacy błysnęli w Hinzenbach z ostatniej chwili
Kamil Stoch pożegnał się ze skocznią w wielkim stylu. Polacy błysnęli w Hinzenbach

Kamil Stoch w efektowny sposób zakończył swój występ w Hinzenbach, osiągając 93 metry w drugiej serii. Polacy pokazali dobrą formę w przedostatnim weekendzie Letniego Grand Prix. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski już wcześniej zapowiedział, że po sezonie 2025/2026 zakończy sportową karierę.

Nowy sondaż: Czy Polacy wierzą w zwycięstwo Ukrainy nad Rosją? Wiadomości
Nowy sondaż: Czy Polacy wierzą w zwycięstwo Ukrainy nad Rosją?

Najświeższe badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje, że większość Polaków nie wierzy w zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją. Optymizm w tej sprawie częściej deklarują wyborcy partii rządzących niż opozycji.

Szczęsny zniknął przed meczem. Kibice nie wiedzieli, co się dzieje Wiadomości
Szczęsny zniknął przed meczem. Kibice nie wiedzieli, co się dzieje

FC Barcelona pokonała Gironę 2:1, a Wojciech Szczęsny ponownie był jednym z bohaterów spotkania. Polak zagrał pełne 90 minut i zebrał świetne recenzje - wielu ekspertów podkreślało, że to właśnie on uratował drużynie punkty. Jednak jeszcze przed pierwszym gwizdkiem bramkarz przyprawił kibiców o spory niepokój.

REKLAMA

Solidarność Taksówkarzy: Aplikacje przewozowe są jak hazard – na zewnątrz piękne i kuszące, w środku pełne manipulacji i nieuczciwości

- Niebezpieczne "api-związki", niezrozumiała rzeczywistość - aplikacje przewozowe muszą być zabronione. To kwestia bezpieczeństwa Polek i Polaków” – mówi Paweł Saturski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Taksówkarzy Zawodowych m.st. Warszawy.
Taxi - zdjęcie poglądowe Solidarność Taksówkarzy: Aplikacje przewozowe są jak hazard – na zewnątrz piękne i kuszące, w środku pełne manipulacji i nieuczciwości
Taxi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W dobie dynamicznego rozwoju technologii i rosnącej popularności aplikacji przewozowych takich jak Uber, Bolt czy Free Now, coraz więcej pytań pojawia się o ich wpływ na rynek przewozowy, bezpieczeństwo pasażerów oraz uczciwość konkurencji. Paweł Saturski, przewodniczący NSZZ Solidarność Taksówkarzy Zawodowych, od lat walczy o prawa taksówkarzy i uczciwe zasady na rynku przewozów osobowych.

"Niebezpieczne związki"

- Panie Pawle, od lat walczy Pan o prawa taksówkarzy i uczciwe zasady na rynku przewozów osobowych. Jak Pan ocenia obecną sytuację związaną z działalnością aplikacji przewozowych, takich jak Uber, Bolt czy Free Now?

- To jest sytuacja, która przypomina mi trochę serię książek Wojciecha Sumlińskiego *„Niebezpieczne związki…”. Tam autor stawia tezy, które są szokujące – i rodzi się pytanie: jeśli są prawdziwe, to dlaczego wskazani w książce nie stanęli przed plutonem egzekucyjnym? A jeśli autor pisze nieprawdę, to dlaczego nie „gnije” w więzieniu? To ciekawostka i zagadka nie do rozwiązania, bo jedni i drudzy mają się wyśmienicie. Podobnie jest z aplikacjami przewozowymi – jeśli ich działalność jest zgodna z prawem, to dlaczego są ciągle oskarżane o łamanie prawa? A jeśli łamią prawo, to dlaczego nie ponoszą odpowiedzialności? Gdzie jest przyczyna i jaka jest prawda? Dlaczego wszyscy – zarówno dostarczyciele aplikacji, jak i firmy korzystające z nich, tak zwani partnerzy flotowi – mają się tak dobrze i mimo wykrytych nieprawidłowości dalej funkcjonują na rynku przewozowym?

- Co, zatem Pana zdaniem, stoi za przyzwoleniem i brakiem odpowiednich reakcji na działalność firm aplikacyjnych?

- Odpowiedź nie jest prosta – ale sądzę, że to lobbing. Najskuteczniejszą formą lobbingu zawsze jest przysłowiowa „teczka pieniędzy”. Mamy wrażenie, że taką formę lobby od momentu pojawienia się w Polsce firmy przewozowe propagują. Ustawodawca doskonale wie o nieprawidłowościach, zna przyczyny i skutki, ale zamiast je eliminować, usilnie stara się je legalizować. Jak zatem inaczej interpretować to zachowanie? Jeżeli się nie mylimy, to niestety zderzamy się ze smutną rzeczywistością.

"To tak, jakby rozdawano broń bez sprawdzania, komu trafia w ręce, licząc, że nie padną strzały"

- Dlaczego uważa Pan, że działalność aplikacji przewozowych jest szkodliwa? Przecież wielu klientów chwali sobie ich wygodę, niskie ceny i ogólną dostępność.

- To jest podobny mechanizm, który działał w przypadku nielegalnego hazardu – niskie ceny i łatwy dostęp przyciągają klientów, ale za tym kryją się ogromne problemy. Aplikacje przewozowe działają identycznie – na zewnątrz są piękne, kuszące, ale w środku pełne manipulacji i nieuczciwości. One nie kontrolują wielu istotnych aspektów, takich jak czas pracy kierowcy, podpisane umowy o pracę, nie zapewniają ubezpieczeń kierowcom i pasażerom. To model biznesowy oparty wyłącznie na wyzysku, omijaniu przepisów prawa kosztem osiągnięcia gigantycznych zysków. Wszyscy o tym wiedzą, a jednak udają, że nie stanowi to znaczącego problemu, bo chyba tak jest wygodniej. Aplikacja jako produkt owszem jest dostępna dla każdego pasażera, ale jako narzędzie to już kompletna bzdura. Aplikacja jako narzędzie nie jest dostępne dla każdego. Aplikacja Uber, Bolt czy FreeNow nie funkcjonują jak zwykły produkt, który można kupić w sklepie. To platforma dla wybranej grupy kierowców i przedsiębiorców, którzy działają niestety w większości poza kontrolą państwa. Porównajmy to do pozwolenia na broń. Każdy, kto chce posiadać broń, musi spełnić rygorystyczne warunki: badania, pozwolenia, szkolenia i weryfikację odpowiednich organów państwowych. Tymczasem firmy zatrudniające kierowców, a w szczególności imigrantów, nikt nie kontroluje i daje im wolną rękę, licząc na uczciwość. To wywołuje śmiech przez łzy. To tak, jakby rozdawano broń bez sprawdzania, komu trafia w ręce, licząc, że nie padną strzały.

- A co z bezpieczeństwem? Czy aplikacje przewozowe rzeczywiście stanowią zagrożenie dla pasażerów?

- Bezpieczeństwo to jeden z największych problemów. W tradycyjnych taksówkach kierowcy są dokładnie weryfikowani, muszą posiadać odpowiednie licencje, przechodzić badania lekarskie, a samochody są regularnie kontrolowane. W przypadku aplikacji przewozowych te standardy są często ignorowane. Kierowcy są rekrutowani w ekspresowym tempie, bez odpowiedniej weryfikacji. Słyszeliśmy już o przypadkach, gdy kierowcy świadczący usługi z wykorzystaniem aplikacji Uber Bolt czy FreeNow mieli na swoim koncie przestępstwa, świadczyli usługi bez prawa jazdy, bez licencji, bez badań lekarskich, bez prawa pobytu na terenie Polski, a mimo to nie wyciągnięto żadnych konsekwencji w stosunku do firm dla których tacy kierowcy świadczyli usługi. To wygląda jak jazda na oślep – nigdy nie wiesz, kto siedzi za kierownicą i czy na pewno jesteś bezpieczny.

Kluczowe w aspekcie bezpieczeństwa jest nasze hasło 3xB – bezpieczeństwo pasażerów, bezpieczeństwo w ruchu drogowym i bezpieczeństwo podatkowe. Po pierwsze, brak realnej kontroli nad kierowcami aplikacyjnymi oznacza, że dalej będzie dochodzić do przestępstw. Po drugie, kierowcy nadal będą stanowić zagrożenie w ruchu drogowym, a wypadki będą, tak jak już dzisiaj są – codziennością. I wreszcie trzeci aspekt – bezpieczeństwo podatkowe. Firmy aplikacyjne transferują zyski za granicę, unikając płacenia podatków w Polsce. To gigantyczna strata dla Budżetu Państwa.

- Dlaczego więc rząd nie podejmuje zdecydowanych działań? Dlaczego aplikacje nadal działają, mimo że łamią prawo?

- To jest pytanie, które zadajemy sobie od lat. Niestety, za tym stoją najprawdopodobniej „interesy polityczne”. Aplikacje przewozowe są wspierane przez potężne międzynarodowe korporacje, które wywierają presję na ustawodawcę, mają nieograniczone środki finansowe, sztaby prawników i najlepszych polskich lobbystów kupionych da dukaty. Na liście znajdują się Lewiatan, Związek Miast Polskich czy Pracodawcy RP które zamiast lobbować na rzecz polskich przedsiębiorców za worek srebrników i dukatów lobbują na rzecz globalnych korporacji które w nosie mają polskie prawo i samorządowe regulacje. Dodatkowo, politycy obawiają się chyba reakcji społecznej, wielu w szczególności młodych ludzi przyzwyczaiło się do tanich przejazdów i nie chce z nich rezygnować mając świadomość z ryzyka jakie podejmują. Ale to jest krótkowzroczne myślenie. Tak jak w przypadku hazardu, długofalowe skutki takiej działalności są katastrofalne – niszczy się rynek polskich przedsiębiorców na rzecz globalnych korporacji, pogarsza warunki pracy, ale przede wszystkim naraża się ludzi na niebezpieczeństwo.

"Nie możemy na siłę regulować czegoś, co przynosi więcej szkody niż pożytku"

- Czy sądzi Pan, że sytuacja może się zmienić? Czy jest szansa na to, że aplikacje przewozowe zostaną w końcu wykluczone z rynku?

- Absolutnie. Nie możemy na siłę regulować czegoś, co przynosi więcej szkody niż pożytku. To tak jak z ustawą anty-hazardową – wprowadzono restrykcje, bo hazard stanowił zagrożenie dla społeczeństwa. Przewozy aplikacyjne są dokładnie takim samym zagrożeniem. Państwo powinno natychmiast zablokować ich działalność, zamiast próbować je legalizować na siłę. Przestępstwo to przestępstwo. Jeśli złodziej kradnie, idzie do więzienia. Jeśli ktoś działa niezgodnie z prawem, powinien ponieść konsekwencje. A co mamy w przypadku Ubera czy Bolta? Nic. Dalej funkcjonują, mimo tysięcy naruszeń prawa, Zarówno Uber jak i Bolt w 2023 roku miały cofnięte licencję na pośrednictwo w odpłatnym przewozie osób za malwersacje podatkowe i nie stosowanie się do regulacji ustawowych. I nagle stał się „cud nad Wisłą”, wystarczyło zmienić nazwę spółki i jak bumerang powróciły do swojego złotego biznesu.

Sytuacja w branży przewozu osób taksówką musi się zmienić – pytanie tylko kiedy?. Tak jak w końcu wprowadzono ustawę anty-hazardową, tak samo musi nastąpić radykalna zmiana w przypadku aplikacji przewozowych. Czas na eksperymenty się skończył. To nie jest już kwestia wygody czy nowoczesności, ale bezpieczeństwa obywateli i uczciwej konkurencji. Potrzebujemy jasnych przepisów, które będą skutecznie egzekwowane, a nie tylko tworzone prawa pod dyktando korporacji. Wymiar sprawiedliwości musi w końcu zacząć działać, a rząd musi przestać przymykać oczy na łamanie prawa.

- Co by Pan powiedział konsumentom, którzy nadal korzystają z aplikacji przewozowych?

- Chciałbym im powiedzieć, żeby pomyśleli o konsekwencjach swoich wyborów. Tak, aplikacje dzisiaj są tanie i wygodne, ale za tym kryje się inna cena, którą zapłacimy wszyscy – brak bezpieczeństwa, zniszczenie polskiego rynku, a na końcu okaże się, że aplikacyjne taksówki stanowiące monopol nie będą już takie tanie. To tak jak z hazardem – na początku wydaje się, że to tylko zabawa, ale później okazuje się, że to pułapka. Zachęcam do korzystania z usług legalnych, licencjonowanych taksówek, które działają zgodnie z prawem i dbają o bezpieczeństwo pasażerów.

- Jak długo ten proceder może jeszcze trwać?

- To zależy od determinacji rządu i wymiaru sprawiedliwości. Jeśli politycy w końcu zdecydują się chronić obywateli, a nie interesy globalnych korporacji, to ten proceder szybko się skończy. Musimy walczyć o to, by państwo zaczęło egzekwować własne przepisy. Mówimy tutaj o bezpieczeństwie ludzi, finansach państwa i elementarnych zasadach uczciwej konkurencji. Nie potrzebujemy regulacji, które pozwolą aplikacyjnym przewozom funkcjonować legalnie – potrzebujemy ich całkowitego zakazu. Tylko wtedy przywrócimy praworządność na polskich drogach. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe