Sanktuarium w Harissie. Papież: różnorodny i zjednoczony Kościół jest znakiem nadziei
Co musisz wiedzieć:
- Od 30 listopada do 2 grudnia br. Leon XIV odbywa podróż apostolską do Libanu;
- W niedzielę 30 listopada papież przybył do Bejrutu o 15.34 czasu lokalnego;
- Pierwszy dzień wizyty w Libanie upłynął pod znakiem oficjalnych spotkań z władzami państwowymi;
- 1 grudnia Leon XIV udał się do grobu Charbela Makhloufa, gdzie powierzył świętemu opiekę nad Libanem, oraz do sanktuarium Matki Bożej Pani Libanu w Harissie, gdzie spotkał się libańskim duchowieństwem.
Powitanie
Witając Ojca Świętego na spotkaniu w sanktuarium Matki Bożej w Harissie patriarcha Kościoła katolickiego obrządku ormiańskiego Raphaël Bedros XXI Minassian podkreślił, że dzięki papieskiej wizycie Liban przeżywa dzień łaski. Modlitwa Leona XIV w grocie św. Szarbela oraz obecność w sanktuarium Matki Bożej z Harissy umacnia wiarę i nadzieję narodu. - Modlimy się wraz z Tobą, Ojcze Święty, o pokój, sprawiedliwość i odrodzenie naszego ukochanego Libanu – stwierdził duchowy przywódca ormiańskich katolików.
Podkreślił głębokie tradycje wiary Bliskiego Wschodu. - Wraz z naszymi braćmi i siostrami, którzy podzielają nasze pragnienie pokoju i sprawiedliwości, chcemy dać świadectwo, że współistnienie jest możliwe, a miłość jest silniejsza niż wszelkie podziały – podkreślił z mocą Raphaël Bedros XXI. Przypominając dramaty minionych lat zaznaczył, iż mimo trudności katolicy mieszkający w Ziemi Świętej idą naprzód jako „strażnicy nadziei i świadkowie pokoju”: wyciągamy rękę do ubogich, towarzyszymy zagubionej młodzieży, ocieramy łzy tych, którzy stracili wszystko.
Nawiązał do świadectwa męczenników i wskazał, że z tej żarliwej wiary wywodzi się siła chrześcijańskiego Wschodu: „siła, która karmi, chroni życie i godność każdej osoby w kraju, w którym żyje osiemnaście wyznań religijnych – konkretny symbol tego, jak wiara może stać się pomostem ponad ranami świata”. Patriarcha Kościoła katolickiego obrządku ormiańskiego poprosił Ojca Świętego o modlitwę w intencji Libanu, zaznaczając, że jego obecność „przypomina nam, że Bóg jest z nami. Kościół jest z nami. Nigdy nie jesteśmy sami”. - Niech łaska Boża spłynie jak dobroczynny deszcz na nasze góry i doliny. Niech światło Ewangelii oświeci każde serce, każdy dom i każdy etap naszej drogi – powiedział witając patriarcha.
Świadectwa
Następnie złożono świadectwa. Ksiądz Youhanna-Fouad Fahed, proboszcz parafii w Debbabiyé na granicy libańsko-syryjskiej, małej wiosce na peryferiach, gdzie razem mieszkają muzułmanie (sunnici) i chrześcijanie (prawosławni i maronici), podziękował za możliwość podzielenia się doświadczeniami parafii, która od lat żyje w cieniu wojny w Syrii i libańskiego kryzysu gospodarczego. Wskazał na trzy aspekty cierpienia wspólnoty. Na skutek wojny syryjskiej wielu maronickich mieszkańców zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Wraz z kryzysem gospodarczym sytuacja tej parafii stała się jeszcze trudniejsza. Wreszcie upadek reżimu syryjskiego (8 grudnia 2024) sprawił, że na granicę zaczęli napływać ludzie prześladowani, ukrywający się w milczeniu, nie dając żadnego znaku swojej obecności.
Ks. Fahed zaznaczył, że pierwszym sygnałem wołania o pomoc była syryjska waluta w niedzielnej składce - dar zmieszany z cierpieniem. Rozpoczął więc odwiedzanie rodzin, odkrywając dramaty: prześladowania religijne, ucieczkę przed porwaniami dziewcząt, byłych pracowników reżimu pozbawionych środków do życia, młodych ludzi uciekających do Europy za cenę sprzedaży domów i ulegania przemytnikom.
W obliczu bezsilności, ale i wiary tych ludzi, kapłan poprosił papieża o słowo, błogosławieństwo i znak, który doda nadziei zapomnianym i cierpiącym. Zakończył prośbą o ojcowskie wsparcie i pamięć o zranionych rodzinach.
Następnie pochodząca z Filipin Loren Capobres, zaangażowana w duszpasterstwo imigrantów, od siedemnastu lat pracująca w Libanie jako pomoc domowa opowiedziała o działaniach Jezuickiej Służby Uchodźcom. - Spotkałam ludzi, którzy zostawili wszystko - złamanych nie tylko przez wojnę, ale także przez zdradę i porzucenie - wyznała. Opowiedziała o losie pary młodych małżonków z Sudanu, którzy z trzyletnim synem i dopiero co narodzoną córką musieli uciekać w obliczu wojny i narażenia przez pracodawcę na niebezpieczeństwo utraty życia. - Kiedy ich zobaczyłem, serce mi pękło. Wyobraźcie sobie - matka, która właśnie urodziła dziecko, idzie trzy dni, niosąc noworodka wraz z mężem i trzyletnim synem. W ich odwadze dostrzegłam światło Boże świecące nawet w najciemniejszych chwilach - powiedziała.
Przypomniała, że migranci są nie tylko pracownikami. - Przynosimy naszą kulturę, dzielimy się naszymi wartościami, oferujemy nasze talenty i otwieramy nasze serca. Opiekujemy się dziećmi, gotujemy posiłki, sprzątamy domy i dźwigamy ciężary – często w milczeniu. A jednak niesiemy też nadzieję” – stwierdziła. Dodała, że dzięki misji Kościoła była świadkiem wielu cudów. „Dziękuję Bogu za to, że pozwala mi służyć, kochać i nieść nadzieję tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna – powiedziała pochodząca z Filipin migrantka.
Z kolei siostra Dima Chebib, z Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, dyrektorka szkoły w Baalbek opowiedziała o pracy tej placówki, działającej od 1882 roku w mieście, gdzie większość mieszkańców stanowią muzułmanie. Zaznaczyła, że gdy w październiku 2024 r. wybuchła wojna, wiele osób opuściło miasto. Jednak zakonnice pozostały i wraz z diecezją greckokatolicką postanowiły przyjmować rodziny uchodźców, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. - Dzieliliśmy się chlebem, strachem i nadzieją. Żyliśmy razem, modliliśmy się razem i wspieraliśmy się nawzajem w braterstwie i zaufaniu - wyznała.
Przyznała, że były chwile zagrożenia: uzbrojone bojówki, groźby, a nawet rakieta zmierzająca w pobliże klasztoru. - W takich momentach znajdowałam pokój jedynie w modlitwie i obecności Boga - podkreśliła. Dodała, że mimo wojny szkoła kontynuowała swoją misję, a dla uczniów, którzy uciekli, organizowano na miejscu, gdzie się schronili, centra nauki. - W samym środku wojny odkryłem pokój Chrystusa. I dziękuję Bogu za tę łaskę pozostania, kochania i służenia do końca – powiedziała zakonnica.
Na końcu ks. Charbel Fayad CM przedstawił papieżowi świadectwo posługi w libańskich więzieniach, gdzie spotyka ludzi opuszczonych przez społeczeństwo, lecz nie przez Boga. W trudnych warunkach ubóstwa i przeludnienia Kościół niesie więźniom sakramenty, słowo i obecność, odkrywając w nich twarz cierpiącego Chrystusa. Kapelan podkreślił, że łaska działa tam z niezwykłą mocą, a on sam często doświadcza przemiany poprzez świadectwa więźniów, jak wtedy, gdy jeden z nich powiedział: „Skoro tu ojciec przyszedł, Bóg o mnie nie zapomniał”.
Duchowny zaznaczył, że na wzór św. Wincentego a Paulo misja ta ukazuje, że miłosierdzie ma konkretną twarz i odnawia serca nawet w ciemności cel więziennych. Powierzył Ojcu Świętemu osadzonych, ich rodziny oraz Liban, zapewniając, że żadne życie nie jest stracone, gdy jest powierzone miłości Chrystusa.
- Msza św. w Stambule. Papież: Kroki stawiajmy tak, jakbyśmy szli po moście łączącym ziemię i niebo
- List adwentowy i pożegnalny abp. Jędraszewskiego: dziękuję wszystkim i przepraszam, jeśli kogoś zawiodłem
- Adwent rozpoczyna nowy rok liturgiczny i okres oczekiwania na przyjście Chrystusa
- Papież na Boskiej Liturgii w katedrze w Stambule: nie możemy cofać się w naszym dążeniu do jedności
- Ewangelia na I Niedzielę Adwentu z komentarzem [video]
- Rozpoczęła się papieska wizyta w Libanie. Niedziela pod znakiem spotkań z władzami państwowymi
- [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Błogosławieni, którzy doświadczają tęsknoty
- Papież zawierzył Liban opiece św. Charbela
Przemówienie papieskie
W przerywanym brawami i okrzykami „Viva il Papa” przemówieniu papież przypomniał, iż różnorodny i zjednoczony Kościół jest znakiem nadziei dla całego narodu. Przytoczył słowa zachęty św. Jana Pawła II zawarte w jego orędziu do Libańczyków z 1984 roku: "Wytwarzajcie wszędzie tam, gdzie żyjecie i pracujecie, atmosferę braterstwa. W prostocie ducha podtrzymujcie drugich i czyńcie wiele, aby mogło zatriumfować przebaczenie i miłosierdzie”. Nawiązując do wypowiedzianych świadectw Leon XIV zauważył, że te słowa znalazły w Libanie posłuch i odpowiedź, „ponieważ tutaj nadal buduje się wspólnotę w miłości”.
Ojciec Święty podkreślił, iż źródłem wytrwałości libańskich katolików jest modlitwa – jak u św. Charbela – ciche zakorzenienie w Bogu, które daje siłę, gdy wokół panuje przemoc i cierpienie. Podkreślił, iż w logo jego obecnej podróży apostolskiej do Libanu znajduje się symbol kotwicy, który przypomina, że wiara zakotwicza nasze życie w Niebie i pozwala iść naprzód, budując pokój. Przytoczył słowa Benedykt XVI z 14 września 2012 roku podczas jego podróży do tego kraju, który zachęcał aby „świętować zwycięstwo miłości nad nienawiścią, przebaczenia nad zemstą, służby nad dominacją, pokory nad pychą, jedności nad podziałami”.
Papież zaapelował, aby w obliczu niesprawiedliwości i kryzysów nie tracić nadziei, zwłaszcza wobec młodych. Wskazał, że trzeba dawać im przestrzeń, obecność i realne możliwości przyszłego rozwoju.
Leon XIV nie krył swego wzruszenia świadectwem osób pomagających migrantom i uchodźcom, zachęcając libański Kościół, aby uczył miłości pośród nienawiści. Dostrzegając rolę, jaką pełni on w dziedzinie edukacji, podkreślił, iż powinna być ona formacją umysłu i serca, zakorzenioną w Krzyżu i nauce Chrystusa.
Złota Róża
Nawiązując do przekazania Złotej Róży dla sanktuarium w Harissie Ojciec Święty zaznaczył, że ma to być znak zachęcający, aby życie każdego było „wonią Chrystusa” – jak aromat libańskiego stołu, pełnego różnorodnych darów, które tworzą jedną harmonijną całość. - Niech taka będzie atmosfera obrzędu, który zamierzamy odprawić, a przede wszystkim taka, w której każdego dnia staramy się żyć zjednoczeni w miłości – zachęcił papież biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane oraz zaangażowane w duszpasterstwo w Libanie.
„Złota Róża” jest darem papieży okazujących swoją cześć dla Matki Bożej podczas wizyt w sanktuariach maryjnych. Składa się z białej marmurowej podstawy, na której umieszczono srebrny wazon ozdobiony złotym herbem papieskim, z którego wyrasta gałązka róż, również wykonana ze złota.
Na zakończenie spotkania papież pożegnał się z patriarchami i duchowieństwem. Zanim wsiadł do samochodu, poświęcił kamień węgielny pod budowę „Miasta Pokoju” chrześcijańskiej sieci telewizyjnej Télé Lumière i Noursat.
Po spotkaniu papież pojechał do nuncjatury apostolskiej na prywatne spotkanie z patriarchami katolickimi. Po południu o godz. 16.00, czasu miejscowego, odbędzie się z udziałem Leona XIV spotkanie ekumeniczne i międzyreligijne na Placu Męczenników w Bejrucie a o godz. 17.45 spotkanie z młodzieżą na placu przed Patriarchatem Maronickim w Bkerke.
Sanktuarium z Harissie
Sanktuarium Matki Bożej Libanu znajduje się około 20 km od stolicy kraju - Bejrutu i wznosi się na wzgórzu Harrisa. Jego budowę rozpoczęto w 1904 r., w 50. rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.
Każdego roku odwiedza je około 2 mln pielgrzymów, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, którzy czczą Maryję, o której wspomina Koran. Muzułmanki przybywają do sanktuarium, aby prosić o łaskę macierzyństwa. Obok sanktuarium wznosi się dziewięciometrowy posąg Maryi.
W 2016 r. maronicki patriarcha Antiochii kard. Béchara Boutros Rai w sanktuarium w Harissie poświęcił Liban i cały Bliski Wschód Niepokalanemu Sercu Maryi.
Sanktuarium to było miejscem kilku ważnych wydarzeń w życiu Kościoła katolickiego nie tylko Libanu, ale w wymiarach powszechnych. W maju 1997 św. Jan Paweł II w czasie swej dwudniowej podróży do tego kraju spotkał się tam z młodzieżą i podpisał posynodalną adhortację apostolską "Nowa nadzieja dla Libanu". A w 2 lata później właśnie w Harissie odbyły się centralne obchody VII Światowego Dnia Chorego.
W 2012 r. Benedykt XVI, podczas ostatniej podróży apostolskiej swego pontyfikatu także i modlił się u stóp Matki Bożej Pani Libanu, a w pobliskiej melchickiej Bazylice św. Pawła podpisał posynodalną adhortację "Ecclesia in Medio Oriente" o Kościele na Bliskim Wschodzie, komunii i świadectwie.
tom, st




