[Tylko u nas] Policjant po służbie na granicy: Nawet imigranci, którzy rzucali w nas kamieniami, dostawali koce i ciepły posiłek

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia przyszło nam wszystkim obchodzić w niespotykanej od bardzo dawna niepewności co do bezpieczeństwa Polski, a zwłaszcza jej wschodnich granic. Nic więc dziwnego, że podczas grudniowego posiedzenia Rady Miasta Zabrze radni niemal jednogłośnie przyłączyli się do ogólnopolskiej kampanii społecznej i patriotycznej – „Murem za polskim mundurem”, wyrażając poparcie dla polskich służb i wojska strzegącego granicy z Białorusią.
sierżant Michał Dajos [Tylko u nas] Policjant po służbie na granicy:  Nawet imigranci, którzy rzucali w nas kamieniami, dostawali koce i ciepły posiłek
sierżant Michał Dajos / archiwum sierżanta Michała Dajosa

Wsparcie polskich pograniczników i żołnierzy nie jest jednak tylko symboliczne, bo bezpośrednim zabezpieczaniu terenów przygranicznych udział biorą na stałe funkcjonariusze zabrzańskiej policji drogowej. Jeden z nich wrócił niedawno z tej wyczerpującej służby, do której zgłosił się na ochotnika. W rozmowie z naszym dziennikarzem podzielił się swoimi doświadczeniami i opowiedział, czym się kierował, jadąc w tak ryzykowną misję i pozostawiając w domu żonę z małym dzieckiem.

W specjalnej uchwale przygotowanej na wniosek grupy radnych (głównie Prawa i Sprawiedliwości), Rada Miasta wyraziła wdzięczność i uznanie dla funkcjonariuszy straży granicznej, policji, żołnierzy Wojska Polskiego, funkcjonariuszy straży ochrony kolei. Na wniosek radnej Urszuli Potyki (Koalicja Obywatelska) w ostatniej chwili do tej swoistej listy wdzięczności dopisano także samorządy i mieszkańców przygranicznych miejscowości, kościoły w Polsce, służby medyczne i ratownicze, organizacje pozarządowe i wszystkich ludzi dobrej woli za solidarność, okazaną pomoc i człowieczeństwo wobec potrzebujących. 

„Migranci podejmujący próby nielegalnego przekraczania granicy są inspirowani i wspierani przez białoruski reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Takie postępowanie stanowi część wojny hybrydowej, bezpośrednio wymierzonej w bezpieczeństwo naszego kraju. Wasz wysiłek podejmowany dla zapewnienia suwerenności Polski odbywa się często w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu, a także obarczony jest dużym ryzykiem zaistnienia niespodziewanych i groźnych działań ze strony sił, które wywołały przygraniczny kryzys. Dlatego z głęboką wdzięcznością i szacunkiem pragniemy uhonorować Waszą postawę i zaangażowanie w obronę polskiej granicy. Wierzymy jednocześnie, że Wasze działania przyniosą trwały efekt w postaci poszanowania nienaruszalności polskich granic – zarówno obecnie, jak i w przyszłości. Życzymy Wam i Waszym Rodzinom dużo zdrowia, wytrwałości, pogody ducha i poczucia satysfakcji ze służby na rzecz Ojczyzny” 
– napisali radni w podjętym stanowisku. 

Za taką treścią uchwały opowiedziało się 23 radnych, od głosu wstrzymał się tylko Dariusz Walerjański (Skuteczni dla Zabrza) i Kamil Żbikowski (Lepsze Zabrze). Co warte podkreślenia, nikt z samorządowców nie wykorzystał tej inicjatywy uchwałodawczej do atakowania polskiego rządu za konsekwentne działania wobec grup szturmujących w lasach polską granicę. A taka niestety narracja, czasem wręcz odczłowieczająca żołnierzy i straż graniczną, pojawiała się w mediach społecznościowych niektórych celebrytów (najgłośniej było o wulgarnym wpisie aktorki Barbary Kurdej-Szatan) i dość powielana przez część polityków w mediach tradycyjnych. Na szczęście zabrzańscy radni wykazali się w tej kwestii pełną zgodą i solidarnością z żołnierzami i funkcjonariuszami, pełniącymi służbą na granicy w śniegu i w mrozie. 

Otarł się o śmierć

Tymczasem okazuje się, że swój udział w ochronie wschodniej granicy kraju mają także zabrzańscy policjanci. Jednakże nie ci z prewencji, stojący bezpośrednio przy granicznych zasiekach, lecz  funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej. Do ich zadań należy wystawianie punktów kontrolnych na wszelkich drogach wiodących z granicy i przeprowadzanie kontroli przemieszczających się pojazdów, w poszukiwaniu przemytników ludzi oraz samych migrantów. Pracują bez ustanku przez 12 godzin, zaopatrzeni w cały rynsztunek zabezpieczający do zadań specjalnych. Na każdą taką zmianę, trwającą równe dwa tygodnie, za każdym razem jedzie swym radiowozem z Zabrza jeden dwuosobowy patrol miejscowej drogówki. 

32-letni starszy sierżant Michał Dajos wraz ze swym partnerem Grzegorzem Chebą pełnili służbę przy białoruskiej granicy (dokładnie w okolicach Augustowa) w okresie od 20 listopada do 4 grudnia. 

– Nie pojechałem tam na rozkaz, lecz zgłosiłem się na ochotnika. Uznałem bowiem, że wobec tej trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Ojczyzna, powinienem dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć żołnierzy i pograniczników w pilnowaniu naszej granicy. Za cel stawiałem sobie także wsparcie dla tamtejszej społeczności mieszkańców. Wszak dla nich to znacznie poważniejsza sytuacja niż dla nas mieszkających 500 kilometrów od granicy. Żona nie była oczywiście zachwycona, ale wierzyła, że sobie poradzę 

– podkreśla Dajos, który w mundurze służy od czterech lat. Zaczynał w wydziale prewencji, by ostatecznie przywdziać czapkę z białym otokiem i dbać o bezpieczeństwo drogowe na ulicach Zabrza. 

Choć nie obnosi się z tym, to otarł się już o śmierć podczas pełnienia służby. I to wcale nie tam – na wschodzie, lecz właśnie w trakcie patrolowania dróg na Śląsku. W mijającym roku gonił młodego pirata drogowego uciekającego na motorze głównymi ulicami (i chodnikami!) Zabrza. Pościg zakończył się na pustym parkingu, gdzie policjanci odcięli piratowi drogę ucieczki, stawiając radiowóz w poprzek jedynego wyjazdu. Osaczony mężczyzna nie chciał się jednak poddać i kiedy Dajos wyskoczył z radiowozu, próbując go zatrzymać, ten ruszył „szarżą” w jego kierunku, próbując go staranować motocyklem! Policjant odskoczył w ostatnim momencie, jednakże dzięki operatywności i wyszkoleniu patrolu chwilę później pirat siedział już na ziemi skuty kajdankami. 

Ciasto od mieszkańców

Wróćmy jednak na zabezpieczania wschodniej granicy kraju. Do zadań zabrzańskiego patrolu należało rozstawianie punktów kontrolnych zarówno na głównych trasach przelotowych, jak i pomniejszych drogach w bezpośredniej bliskości granicy. Nadto patrolowali teren radiowozem, wypatrywali grup nielegalnych migrantów, rozpytywali ludność miejscową. Przeważnie wyposażeni w rynsztunek „bojowy”, a więc kamizelki kuloodporne, hełmy kevlarowe oraz pistolety maszynowe z ostrą amunicją. W żadnej spektakularnej akcji nie uczestniczyli, ale też nie próżnowali.

– Kiedyś wytropiliśmy we dwójkę ślady, po których następnie inna ekipa zlokalizowała i zatrzymała uchodźców. Z kolei koledzy z Zabrza z wcześniejszej zmiany zatrzymali samochód z kilkoma nielegalnymi migrantami. Nas wysłano m.in. do zabezpieczenia akcji zatrzymania przemytnika ludzi, wszystko działo się na naszych oczach. Na szczęście żadne z tych działań nie rozwinęło się w jakiś niebezpieczny sposób

– wspomina zabrzański policjant.

Jak dodaje, służby były zupełnie inne od tych, które pełni na co dzień w Zabrzu. Trwały 12 godzin, a z organizacją podmian przeciągały się nieraz do 14. Gdy zmarznięty docierał do udostępnianego mu hostelu, marzył już tylko o gorącej kąpieli i posiłku oraz by położyć się spać. Na jakiekolwiek prywatne wypady nie miał już ani sił, ani czasu. Choć jak przyznaje, zachwycały go tamtejsze urokliwe pejzaże przyrodnicze. To, co jednak najbardziej go pozytywnie zaskoczyło, to ogromna życzliwość miejscowej ludności wobec pracy mundurowych. Doceniali ich ofiarne zaangażowanie na różne sposoby.

– Często częstowano nas ciastem i gorącą kawą, wręcz zapraszano nas na domowe obiady i udostępniano toalety. I to mimo tego, że w związku z tamtejszymi obostrzeniami legitymowaliśmy ich na drogach nieraz po 6–7 razy dziennie 

– wspomina Dajos.

A jak odbierał słowne, a czasem wręcz wulgarne ataki pod adresem służb mundurowych, wypowiadane przez niektórych celebrytów zarzucających im znieczulicę? 

– Będąc tam, przede wszystkim przyświecała mi myśl, aby także w jakiś sposób pomóc tym migrantom. Bo z naszej strony nic im nie zagrażało, w przeciwieństwie do zakusów przemytników i kurierów. Nie chciałem też, by umierali z zimna po lasach, a było tam wówczas prawie -10 st. C. Nawet ci, którzy rzucali w naszych żołnierzy kamieniami, po zatrzymaniu dostawali koce i ciepły posiłek. Każdy z nich miał też możliwość złożenia podania o azyl w Polsce czy podjęcie innych kroków prawnych 

– wyjaśnia Dajos.

Minione święta spędził wraz z najbliższymi w rodzinnym domu. W tym samym czasie dwóch kolejnych jego kolegów z wydziału chroni naszej polskiej granicy na wschodzie. W sumie to już czwarta taka zmiana. Nikt nie wie, kiedy będzie ostatnia. 

foto: KMP Zabrze, arch. pryw. Michał Dajos


 

POLECANE
Będziemy bardzo tęsknić. Smutny komunikat warszawskiego zoo Wiadomości
"Będziemy bardzo tęsknić". Smutny komunikat warszawskiego zoo

Warszawskie zoo chętnie dzieli się informacjami o swoich podopiecznych, licząc, że zainteresuje ich losem jak największą rzeszę ludzi, którym na sercu leży ich dobro.

Komunikat dla mieszkańców Kielc Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Kielc

W piątek 9 maja, wieczorem zmieni się organizacja ruchu na ulicy Żeromskiego w Kielcach. To efekt prac nad modernizacją ostatniego fragmentu ulicy przeprowadzanych w ramach miejskiego projektu "poprawy dostępności komunikacyjnej w śródmieściu".

Niemcy prowadzą z Rosją tajne negocjacje. Szokujące ustalenia niemieckich mediów z ostatniej chwili
Niemcy prowadzą z Rosją tajne negocjacje. Szokujące ustalenia niemieckich mediów

Wg informacji podanych przez niemiecki tygodnik Die Zeit i magazyn Kontrast, w stolicy Azerbejdżanu Baku, prominentni politycy i lobbyści z Niemiec regularnie spotykają się z wysłannikami Kremla. Spotkania odbywają się co około sześć miesięcy. Uczestnicy twierdzą, że to „spotkania prywatne”. 

Zabójstwo 8-letniego Kamilka. Oskarżone cztery osoby z ostatniej chwili
Zabójstwo 8-letniego Kamilka. Oskarżone cztery osoby

Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia ws. zabójstwa 8-letniego Kamila z Częstochowy. Cztery osoby zostały oskarżone o zabójstwo dziecka, znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziećmi, seksualne wykorzystanie małoletniej oraz o inne przestępstwa przeciw małoletnim.

Wszystkim Niemcom to mówię. Dawać kasę. Trzaskowski u Stanowskiego gorące
"Wszystkim Niemcom to mówię. Dawać kasę". Trzaskowski u Stanowskiego

Rafał Trzaskowski był gościem Kanału Zero w cyklu wywiadów Krzysztofa Stanowskiego z kandydatami na prezydenta.

Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost z ostatniej chwili
Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost

– Nie wierzyłem w to, by mój brat mógł zostać wybrany, bo ciągle słyszałem, że Amerykanin nie może zostać papieżem – powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC brat Leona XIV John Provost. Wyjawił jednak, że papieską przyszłość przepowiedziała mu sąsiadka z Chicago, gdy jeszcze chodził do pierwszej klasy.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb gorące
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb

Niemieckie służby informują, że doszło do kolejnych zatrzymań nielegalnych imigrantów na granicy z Polską, którzy zostali następie w większości odesłani do Polski.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

Mieszkańcy Łodzi mogą odetchnąć z ulgą – remont ul. Zamenhofa dobiega końca. Po wielu miesiącach utrudnień drogowcy prowadzą już ostatnie prace wykończeniowe. Otwarcie całej ulicy zbliża się wielkimi krokami.

Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim z ostatniej chwili
Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim

Niemiecki rząd pod kierownictwem świeżo upieczonego kanclerza Friedricha Merza przyjął ostry kurs wobec imigrantów. Z tych poczynań nie są zadowoleni nawet deputowani Bundestagu, którzy wchodzą w skład koalicji rządzącej. Politycy i media przyznają, że z poczynań Berlina nie mogą być zadowolone państwa sąsiednie, w tym Polska.  

REKLAMA

[Tylko u nas] Policjant po służbie na granicy: Nawet imigranci, którzy rzucali w nas kamieniami, dostawali koce i ciepły posiłek

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia przyszło nam wszystkim obchodzić w niespotykanej od bardzo dawna niepewności co do bezpieczeństwa Polski, a zwłaszcza jej wschodnich granic. Nic więc dziwnego, że podczas grudniowego posiedzenia Rady Miasta Zabrze radni niemal jednogłośnie przyłączyli się do ogólnopolskiej kampanii społecznej i patriotycznej – „Murem za polskim mundurem”, wyrażając poparcie dla polskich służb i wojska strzegącego granicy z Białorusią.
sierżant Michał Dajos [Tylko u nas] Policjant po służbie na granicy:  Nawet imigranci, którzy rzucali w nas kamieniami, dostawali koce i ciepły posiłek
sierżant Michał Dajos / archiwum sierżanta Michała Dajosa

Wsparcie polskich pograniczników i żołnierzy nie jest jednak tylko symboliczne, bo bezpośrednim zabezpieczaniu terenów przygranicznych udział biorą na stałe funkcjonariusze zabrzańskiej policji drogowej. Jeden z nich wrócił niedawno z tej wyczerpującej służby, do której zgłosił się na ochotnika. W rozmowie z naszym dziennikarzem podzielił się swoimi doświadczeniami i opowiedział, czym się kierował, jadąc w tak ryzykowną misję i pozostawiając w domu żonę z małym dzieckiem.

W specjalnej uchwale przygotowanej na wniosek grupy radnych (głównie Prawa i Sprawiedliwości), Rada Miasta wyraziła wdzięczność i uznanie dla funkcjonariuszy straży granicznej, policji, żołnierzy Wojska Polskiego, funkcjonariuszy straży ochrony kolei. Na wniosek radnej Urszuli Potyki (Koalicja Obywatelska) w ostatniej chwili do tej swoistej listy wdzięczności dopisano także samorządy i mieszkańców przygranicznych miejscowości, kościoły w Polsce, służby medyczne i ratownicze, organizacje pozarządowe i wszystkich ludzi dobrej woli za solidarność, okazaną pomoc i człowieczeństwo wobec potrzebujących. 

„Migranci podejmujący próby nielegalnego przekraczania granicy są inspirowani i wspierani przez białoruski reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Takie postępowanie stanowi część wojny hybrydowej, bezpośrednio wymierzonej w bezpieczeństwo naszego kraju. Wasz wysiłek podejmowany dla zapewnienia suwerenności Polski odbywa się często w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu, a także obarczony jest dużym ryzykiem zaistnienia niespodziewanych i groźnych działań ze strony sił, które wywołały przygraniczny kryzys. Dlatego z głęboką wdzięcznością i szacunkiem pragniemy uhonorować Waszą postawę i zaangażowanie w obronę polskiej granicy. Wierzymy jednocześnie, że Wasze działania przyniosą trwały efekt w postaci poszanowania nienaruszalności polskich granic – zarówno obecnie, jak i w przyszłości. Życzymy Wam i Waszym Rodzinom dużo zdrowia, wytrwałości, pogody ducha i poczucia satysfakcji ze służby na rzecz Ojczyzny” 
– napisali radni w podjętym stanowisku. 

Za taką treścią uchwały opowiedziało się 23 radnych, od głosu wstrzymał się tylko Dariusz Walerjański (Skuteczni dla Zabrza) i Kamil Żbikowski (Lepsze Zabrze). Co warte podkreślenia, nikt z samorządowców nie wykorzystał tej inicjatywy uchwałodawczej do atakowania polskiego rządu za konsekwentne działania wobec grup szturmujących w lasach polską granicę. A taka niestety narracja, czasem wręcz odczłowieczająca żołnierzy i straż graniczną, pojawiała się w mediach społecznościowych niektórych celebrytów (najgłośniej było o wulgarnym wpisie aktorki Barbary Kurdej-Szatan) i dość powielana przez część polityków w mediach tradycyjnych. Na szczęście zabrzańscy radni wykazali się w tej kwestii pełną zgodą i solidarnością z żołnierzami i funkcjonariuszami, pełniącymi służbą na granicy w śniegu i w mrozie. 

Otarł się o śmierć

Tymczasem okazuje się, że swój udział w ochronie wschodniej granicy kraju mają także zabrzańscy policjanci. Jednakże nie ci z prewencji, stojący bezpośrednio przy granicznych zasiekach, lecz  funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej. Do ich zadań należy wystawianie punktów kontrolnych na wszelkich drogach wiodących z granicy i przeprowadzanie kontroli przemieszczających się pojazdów, w poszukiwaniu przemytników ludzi oraz samych migrantów. Pracują bez ustanku przez 12 godzin, zaopatrzeni w cały rynsztunek zabezpieczający do zadań specjalnych. Na każdą taką zmianę, trwającą równe dwa tygodnie, za każdym razem jedzie swym radiowozem z Zabrza jeden dwuosobowy patrol miejscowej drogówki. 

32-letni starszy sierżant Michał Dajos wraz ze swym partnerem Grzegorzem Chebą pełnili służbę przy białoruskiej granicy (dokładnie w okolicach Augustowa) w okresie od 20 listopada do 4 grudnia. 

– Nie pojechałem tam na rozkaz, lecz zgłosiłem się na ochotnika. Uznałem bowiem, że wobec tej trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Ojczyzna, powinienem dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć żołnierzy i pograniczników w pilnowaniu naszej granicy. Za cel stawiałem sobie także wsparcie dla tamtejszej społeczności mieszkańców. Wszak dla nich to znacznie poważniejsza sytuacja niż dla nas mieszkających 500 kilometrów od granicy. Żona nie była oczywiście zachwycona, ale wierzyła, że sobie poradzę 

– podkreśla Dajos, który w mundurze służy od czterech lat. Zaczynał w wydziale prewencji, by ostatecznie przywdziać czapkę z białym otokiem i dbać o bezpieczeństwo drogowe na ulicach Zabrza. 

Choć nie obnosi się z tym, to otarł się już o śmierć podczas pełnienia służby. I to wcale nie tam – na wschodzie, lecz właśnie w trakcie patrolowania dróg na Śląsku. W mijającym roku gonił młodego pirata drogowego uciekającego na motorze głównymi ulicami (i chodnikami!) Zabrza. Pościg zakończył się na pustym parkingu, gdzie policjanci odcięli piratowi drogę ucieczki, stawiając radiowóz w poprzek jedynego wyjazdu. Osaczony mężczyzna nie chciał się jednak poddać i kiedy Dajos wyskoczył z radiowozu, próbując go zatrzymać, ten ruszył „szarżą” w jego kierunku, próbując go staranować motocyklem! Policjant odskoczył w ostatnim momencie, jednakże dzięki operatywności i wyszkoleniu patrolu chwilę później pirat siedział już na ziemi skuty kajdankami. 

Ciasto od mieszkańców

Wróćmy jednak na zabezpieczania wschodniej granicy kraju. Do zadań zabrzańskiego patrolu należało rozstawianie punktów kontrolnych zarówno na głównych trasach przelotowych, jak i pomniejszych drogach w bezpośredniej bliskości granicy. Nadto patrolowali teren radiowozem, wypatrywali grup nielegalnych migrantów, rozpytywali ludność miejscową. Przeważnie wyposażeni w rynsztunek „bojowy”, a więc kamizelki kuloodporne, hełmy kevlarowe oraz pistolety maszynowe z ostrą amunicją. W żadnej spektakularnej akcji nie uczestniczyli, ale też nie próżnowali.

– Kiedyś wytropiliśmy we dwójkę ślady, po których następnie inna ekipa zlokalizowała i zatrzymała uchodźców. Z kolei koledzy z Zabrza z wcześniejszej zmiany zatrzymali samochód z kilkoma nielegalnymi migrantami. Nas wysłano m.in. do zabezpieczenia akcji zatrzymania przemytnika ludzi, wszystko działo się na naszych oczach. Na szczęście żadne z tych działań nie rozwinęło się w jakiś niebezpieczny sposób

– wspomina zabrzański policjant.

Jak dodaje, służby były zupełnie inne od tych, które pełni na co dzień w Zabrzu. Trwały 12 godzin, a z organizacją podmian przeciągały się nieraz do 14. Gdy zmarznięty docierał do udostępnianego mu hostelu, marzył już tylko o gorącej kąpieli i posiłku oraz by położyć się spać. Na jakiekolwiek prywatne wypady nie miał już ani sił, ani czasu. Choć jak przyznaje, zachwycały go tamtejsze urokliwe pejzaże przyrodnicze. To, co jednak najbardziej go pozytywnie zaskoczyło, to ogromna życzliwość miejscowej ludności wobec pracy mundurowych. Doceniali ich ofiarne zaangażowanie na różne sposoby.

– Często częstowano nas ciastem i gorącą kawą, wręcz zapraszano nas na domowe obiady i udostępniano toalety. I to mimo tego, że w związku z tamtejszymi obostrzeniami legitymowaliśmy ich na drogach nieraz po 6–7 razy dziennie 

– wspomina Dajos.

A jak odbierał słowne, a czasem wręcz wulgarne ataki pod adresem służb mundurowych, wypowiadane przez niektórych celebrytów zarzucających im znieczulicę? 

– Będąc tam, przede wszystkim przyświecała mi myśl, aby także w jakiś sposób pomóc tym migrantom. Bo z naszej strony nic im nie zagrażało, w przeciwieństwie do zakusów przemytników i kurierów. Nie chciałem też, by umierali z zimna po lasach, a było tam wówczas prawie -10 st. C. Nawet ci, którzy rzucali w naszych żołnierzy kamieniami, po zatrzymaniu dostawali koce i ciepły posiłek. Każdy z nich miał też możliwość złożenia podania o azyl w Polsce czy podjęcie innych kroków prawnych 

– wyjaśnia Dajos.

Minione święta spędził wraz z najbliższymi w rodzinnym domu. W tym samym czasie dwóch kolejnych jego kolegów z wydziału chroni naszej polskiej granicy na wschodzie. W sumie to już czwarta taka zmiana. Nikt nie wie, kiedy będzie ostatnia. 

foto: KMP Zabrze, arch. pryw. Michał Dajos



 

Polecane
Emerytury
Stażowe