M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Solidarność się nie zmienia
W tym numerze „Tygodnika Solidarność” przekonujemy więc, że Solidarność wciąż jest taka sama i nie zmieni się, nawet jeśli niektórym nie jest z nią po drodze. Rafał Woś pisze o tym, że środowiska liberalne lubią odwoływać się do dziedzictwa Solidarności, ale wybierają z niego jak z karty dań. Tymczasem Solidarność już od Sierpnia ’80 roku stoi na dwóch filarach – to idee polityczne, ale także socjalne, czyli niezmienne dążenie do poprawy warunków pracy. W sierpniu 1980 roku obok postulatów politycznych znalazły się m.in. te dotyczące podwyżek płac i nadążania płac za inflacją, poprawa warunków pracy w służbie zdrowia, wprowadzenie płatnego urlopu macierzyńskiego czy obniżenie wieku emerytalnego. Dla porównania – w ciągu ostatniego roku Solidarność wysuwała postulaty m.in. podwyżek w budżetówce, zniesienia wygasającego charakteru emerytur pomostowych czy wyłączenia z płacy minimalnej dodatku za pracę w warunkach szkodliwych.
Solidarność – niezmiennie nośna marka
Sama Solidarność nie zapomina o tym, że poza mitem, którym niewątpliwie również jest, i który można kształtować według stanu swojej pamięci, ale i uznania oraz aktualnego interesu, jest przecież także związkiem zawodowym, który ma konkretne cele, a koncentrują się one wokół poprawy losu ludzi pracy. „Być może dzisiaj ta Solidarność bez przerwy istniejąca jest rodzajem wyrzutu […]” – mówi nam Waldemar Bartosz, przewodniczący Świętokrzyskiej Solidarności. Dodaje, że politycy, by zrealizować swoje cele polityczne, które stoją w sprzeczności z celami Solidarności, muszą Związek próbować przynajmniej w oczach społeczeństwa minimalizować. Tymczasem „Solidarność nadal jest taka sama. Posługuje się innymi metodami, ale cele ma zawsze takie same” – zaznacza. Wygodnie jest powoływać się na Solidarność, bo jest to niezmiennie nośna marka. Szczególnie wygodnie, jeśli mówi się o niej jako o niedookreślonym bycie, który można dowolnie formować. Wygodnie jest ignorować fakt, że sama Solidarność ma się dobrze i nie zapomina o tym, po co powstała.