Na ekologicznej Grenlandii zgasło światło
Dostawy energii elektrycznej, wody i ciepła zostały częściowo uruchomione w stolicy Nuuk oraz w miastach Nuussuaq i Qinngorputtego po paru godzinach, gdy zaczęły działać agregaty awaryjne.
Nukissiorfiit, miejscowy publiczny dostawca energii na wyspie należącej do Królestwa Duńskiego, zakomunikowała 29 grudnia, że powodem awarii był jeden z przewodów sieci przesyłowej.
- Jak naprawdę wygląda pomoc dla powodzian. Wstrząsający reportaż Moniki Rutke [VIDEO]
- Ważne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Czerwone serduszko blaknie? WOŚP przechodzi "najpoważniejszy kryzys wizerunkowy w historii"
- "Muszę państwa przeprosić". Tomasz Sakiewicz podał nowe wyniki oglądalności sylwestra w Telewizji Republika
- "Chcesz poznać sekret?" Meghan Markle ogłosiła sensacyjne nowiny
- Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat
- IMGW wydał ostrzeżenie. Oto co nas czeka
- "Dobrze, że spodnie nie pękły". Burza po emisji popularnego programu TVN
- Nie żyje znana polska aktorka
Nawet hydroenergetyka nie daje pewności
Ponad trzy czwarte całej energii elektrycznej zostało wytworzone w zeszłym roku w Grenlandii za pomocą energii wodnej. Tym samym Grenlandia już teraz w dużym stopniu opiera się na czystej energii w produkcji energii elektrycznej. Przez lata brak elektrowni na paliwa kopalne był gwarantem bardzo niskich cen energii na tej wyspie. Eksperci uważają, że koszty produkcji energii w Grenlandii wynoszą około ⅓ kosztów, które ponoszą producenci np. w Kanadzie, która w regionach północnych dysponuje podobnymi warunkami naturalnymi.
Grenlandia posiada według informacji Nukissiorfiit aż pięć elektrowni wodnych o bardzo zróżnicowanych mocach produkcyjnych. Łącznie elektrownie te dysponują mocą 91 MW, co przekłada się na około 400-450 GWh produkcji energii elektrycznej. Jeszcze w 2023 roku z ich rozwojem na wyspie wiązano duże nadzieje
— W dłuższej perspektywie moglibyśmy wytwarzać do 20 000 GWh rocznie z większych elektrowni - tj. o mocy zainstalowanej co najmniej 100 MW
- podkreślał Rasmus Wendt, Chief Growth Officer w tej państwowym zakładzie produkcji energii.
W obliczu tak pozytywnych prognoz mówiono nawet o planach wystawienia terenów elektrowni wodnych do przetargu dla inwestorów prywatnych. Oprócz budowy nowych elektrowni wodnych w Grenlandii miałyby znaleźć się również elektrownie power-to-X oraz infrastruktura portowa do transportu wodoru i jego pochodnych.
— Według naszych obliczeń można wyprodukować do 10 000 GWh wodoru rocznie
- mówił Wendt.
Problem leży w sieci
Nukissiorfiit ma tylko dwa główne związane ze sobą połączenia energetyczne. To nie może dziwić uwzględniając, że powierzchnia wyspy to więcej niż cały region Europy Środkowo-Wschodniej.
Większość zaludnionego terenu wyspy korzysta więc z jednej sieci energetycznej, która dostarcza energię z dwóch najważniejszych elektrowni wodnych w kraju. Pozostałe 68 zakładów produkcji energii jest małych i mają tylko sieci wyspowe. To samo dotyczy wytwarzania wody i ogrzewania. Oznacza to, że dla każdej zamieszkałej lokalizacji przedsiębiorstwo musi mieć samodzielną instalację z wieloma poziomami redundancji i możliwościami tworzenia przesyłu zapasowego. Dla Nukissiorfiit jest to wielkie wyzwanie, bo pracownicy firmy, którzy stacjonują w całym kraju, muszą dotrzeć do odległych regionów w krótkim czasie, ponieważ przerwy w dostawie wody lub prądu mogą mieć bardzo poważne konsekwencje na terenach gdzie temperatura spada czasem nawet poniżej 69 stopni Celsjusza, co miało miejsce w 1991 roku.
Grenlandia jest niezwykle trudnym terenem do budowy czegokolwiek. Dlatego też jej eksploatacja i system energetyczny jest z natury ograniczony przez infrastrukturę przesyłową, która jak w ostatnich dniach jest wrażliwa na awarie.
— Mamy dodatkowy przewód na linii przesyłowej, upraszczający procesy ponownego umożliwienia dostaw prądu z elektrowni wodnej w Buksefjorden. Jeśli pozwolą na to warunki wiatrowe i pogodowe, Nukissiorfiit, z pomocą specjalistów z Norwegii, będzie w stanie wykonać prace naprawcze w ciągu tygodnia
- ogłosiła firma Nukissiorfiit dzień po blackoucie.
[Aleksandra Fedorska jest dziennikarką polskich i niemieckich mediów]