Iluzoryczna polska prezydencja w UE

Z dniem 1 stycznia 2025 roku Polska przejęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Daje to jej szansę na zadbanie o własne interesy, która to szansa – jak należy wnioskować z przyjętego programu – nie zostanie wykorzystana. Planowane utrzymanie transformacji energetycznej i dalsze zwijanie rolnictwa z pewnością doprowadzi do kryzysu, który obejmie nie tylko Polskę, ale całą Unię Europejską.
Flaga UE. Ilustracja poglądowa Iluzoryczna polska prezydencja w UE
Flaga UE. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych prace prezydencji skupią się na trzech sferach: maksymalizacji wsparcia dla Ukrainy, utrzymaniu obecnej polityki wobec Rosji i Białorusi oraz wzmacnianiu bezpieczeństwa i odporności UE oraz jej partnerów. Minister Sikorski podkreślił, że Polska prezydencja będzie zabiegać o trwałe i niezachwiane wsparcie polityczne, militarne i finansowe UE dla Ukrainy i jej odbudowy oraz zwiększanie presji na Rosję i jej popleczników, w celu jak najszybszego zakończenia trwającej agresji. Polska będzie dążyć do wzmocnienia misji UE na rzecz Ukrainy zarówno tej wojskowej (EUMAM Ukraine), jak i cywilnej (EUAM Ukraine).

Cel ten budzi szereg kontrowersji w szczególności jeśli chodzi o wsparcie finansowe oraz odbudowy państwa ukraińskiego. Po pierwsze warunkiem sine qua non udzielenia przez UE wsparcia finansowego Ukrainie powinno być rozprawienie się przez jej władze z istniejącą tam gigantyczną korupcją, a taki warunek nie został postawiony. Taka sytuacja prowadzić będzie do marnotrawienia środków przekazywanych z budżetów państw członkowskich UE, bo przecież sama Unia budżetu nie posiada. Po drugie, jeżeli chodzi o pomoc Polski w odbudowie Ukrainy, to powinna ona zostać wstrzymana do czasu, kiedy nie nastąpi odbudowa zniszczeń po ostatniej powodzi, która dotknęła mieszkańców Śląska – w tej kwestii powinno obowiązywać stare i sprawdzone ordo caritatis.

 

Sankcje UE wobec Rosji i Białorusi

Jako kolejny cel polskiej prezydencji szef polskiej dyplomacji wskazał wzmocnienie sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji i Białorusi oraz walkę z ich obchodzeniem. Minister Sikorski zapowiedział, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych we współpracy z Przedstawicielem UE ds. Sankcji Davidem O’Sullivanem zorganizuje konferencję poświęconą Wyzwaniom Polityki Sankcyjnej (25 lutego 2025 r.). Polska prezydencja będzie dążyć do poniesienia przez Rosję odpowiedzialności prawnej i finansowej za agresję wobec Ukrainy. Szef MSZ podkreślił, że Rosja musi zapłacić wysoką cenę, również w dosłownym sensie, za swoją agresję. Polska będzie dążyć do uzyskania poparcia państw członkowskich UE dla pełnego wykorzystania zamrożonych aktywów Banku Centralnego Rosji na rzecz wsparcia Ukrainy.

Szef polskiej dyplomacji wskazał, że Polska będzie wspierać kontynuację polityki „no business as usual” z Rosją i Białorusią oraz przeciwdziałanie wybieraniu obu tych państw do organów organizacji międzynarodowych. Problem w tym, że nie przedstawił konkretnych rozwiązań, ani narzędzi do ich implementacji. Nie wiadomo zatem, jak zmusi np. Niemcy do tego, żeby nie wysyłały do Rosji luksusowych samochodów czy innych dóbr. Sami Niemcy czekają dogodnej chwili, aby wznowić pełną wymianę handlową z Rosją i nie zawahają się tego uczynić, jeśli pojawi się koniunktura. I żadne konferencje tego stanu rzeczy nie zmienią.

Istotnym wydarzeniem organizowanym w czasie polskiej prezydencji będzie Forum Kościuszkowskie, które będzie polską ofertą stworzenia platformy debaty na temat historii i przyszłości wspólnoty europejskich narodów, skierowaną do przedstawicieli białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego. Również ten cel wydaje się być utopijny, gdyż Białoruś na stałe weszła w orbitę rosyjskich wpływów, a jej reżim skutecznie prześladuje wszelkie przejawy opozycji.

 

Rozszerzenie UE na Wschód i Południe

Minister Sikorski dodał, że podczas nadchodzącej prezydencji Polska będzie dbać o tempo i jakość procesu rozszerzenia Unii Europejskiej na Wschód i na Południe. „Naszym celem jest postęp zarówno odniesieniu do Ukrainy i Mołdawii, jak i do państw Bałkanów Zachodnich. Postępy w procesie akcesyjnym powinny być adekwatne do zaangażowania państw kandydujących do UE. Ponadto Polska prezydencja będzie wspierać proeuropejskie aspiracje gruzińskiego społeczeństwa. Liczymy na odwrócenie antyeuropejskiego trendu narzuconego Gruzji przez partię Gruzińskie Marzenie – która doszła do władzy w wyniku wyborów parlamentarnych o wątpliwych standardach. Chcemy również, aby Unia Europejska i Turcja wykonały konkretne kroki na rzecz zbliżenia. Turcja jest naszym bardzo ważnym, strategicznym partnerem, nie tylko w kwestiach bezpieczeństwa, ale i gospodarki” – dodał szef polskiego MSZ.

Również ten cel jest mocno dyskusyjny. Zdominowana przez ideologię banderyzmu, skorumpowana do szpiku kości Ukraina absolutnie nie kwalifikuje się do dołączenia do Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że do tej pory nie zezwoliła na ekshumację i godny pochówek polskich ofiar banderowskiego ludobójstwa, co stawia ją poza krajami cywilizowanymi. O ile w interesie Polski jest, aby Ukraina nie przegrała wojny z Rosją, o tyle nie mniejszym interesem jest wymuszenie na Ukraińcach rezygnacji z antypolskiej ideologii. W przeciwnym wypadku będziemy mieć do czynienia z poważnymi napięciami, które – jeżeli będą eskalowane – mogą doprowadzić do ludzkich tragedii.

 

Ożywienie Partnerstwa Wschodniego

W 2009 roku to minister Sikorski i ówczesny szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt zainicjowali Partnerstwo Wschodnie. Minister Sikorski zapowiedział, że w trakcie polskiej prezydencji zostaną podjęte działania na rzecz aktualizacji i ożywienia tego formatu: „Celem tych wysiłków będzie zapewnienie, by Partnerstwo stało się komplementarne wobec procesu rozszerzenia, silniej oddziaływało na proeuropejskie reformy w krajach nie aspirujących do UE i kładło większy nacisk na bezpieczeństwo i zwalczanie zagrożeń hybrydowych. Położymy też akcent na wzmocnienie współpracy gospodarczej. Służyć temu będzie organizacja w Warszawie Forum Biznesu Partnerstwa Wschodniego (16 kwietnia 2025 r.)”.

Jest to ewidentne zwrócenie się na wschód. Biorąc pod uwagę zarzucenie przez obecny rząd projektu Trójmorza oraz fakt, że w propozycjach zmian traktatowych UE – popieranych przez obecną koalicję – znalazły się zapisy prowadzące do wypychania USA z Europy, Polacy mogą mieć poważne powody do obaw. Przypomnijmy poprawkę wniesioną przez współsprawozdawcę Helmuta Scholza, który przyjmując do wiadomości propozycje COFE (Conference of the Future of Europe) dotyczące ustanowienia Unii Obrony UE i większości kwalifikowanej, czyli większości głosów w WPZiB (Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa), wyraża jednak zastrzeżenia dotyczące poprawek objętych ust. 20 i 21 uchwały. Uważa on, że Unię Obrony UE należy zbudować na kompleksowej, wielopoziomowej i pozamilitarnej koncepcji bezpieczeństwa, opartej na jednomyślności wszystkich państw członkowskich UE i wymagającej pełnej kontroli parlamentarnej zarówno na szczeblu Unii, jak i państw członkowskich. Zamierza on przedstawić wnioski dotyczące zmienionej WPZiB i WPBiO (Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa i Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony) podczas wymaganego Konwentu. Podkreśla w szczególności odpowiedzialność Unii za przyczynianie się do międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa zgodnie z prawem międzynarodowym, wspieranie aktywnego zaangażowania na rzecz rozbrojenia, w szczególności broni jądrowej i innej broni masowego rażenia, oraz przystąpienie do Traktatu ONZ o zakazie broni jądrowej (TPNW). Jego zdaniem restrukturyzacja potencjału wojskowego państw członkowskich UE w struktury ogólnounijne powinna opierać się na zasadzie strukturalnych zdolności nieagresyjnych. „Ponieważ większość państw członkowskich jest także członkami NATO, jego zdaniem jakakolwiek zmiana traktatu musi wykluczać powielanie potencjału wojskowego i wydatków budżetowych. Zmianie Traktatu muszą zatem towarzyszyć kroki w kierunku odłączenia się od NATO” – konkluduje raport.

Jak to się zatem ma do zapewnień polskiej prezydencji o wzmacnianiu bezpieczeństwa i odporności UE? Jest to przecież nic innego jak plan rozbrojenia. Co więcej, jak podkreślał prof. Pablo de la Fuente podczas Schuman Trimarium Forum, w interesie Polski jest posiadanie broni jądrowej jako elementu odstraszania i warunku prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej.

- Priorytetem polskiej prezydencji będzie wzmacnianie bezpieczeństwa i odporności UE. To działanie ma charakter wielowymiarowy. To nie tylko bezpieczeństwo wojskowe, ale i migracyjne, ekonomiczne, żywnościowe, wreszcie odporność na dezinformację

– zapowiedział minister Sikorski, wskazując, że bardzo konkretnym elementem programu polskiej prezydencji będzie rozwój wymiaru obronnego UE.

- Chcemy razem z państwami członkowskimi i Komisją Europejską budować Europę zdolną, by również fizycznie stawić czoła zagrożeniom dla bezpieczeństwa pochodzącym teraz głównie ze Wschodu. Również w sensie zapewnienia adekwatnej produkcji przemysłowej dla sektora zbrojeniowego. Naszym celem będzie też dążenie do wykorzystania unijnych instrumentów wsparcia dla tworzenia infrastruktury obronnej, takich jak Tarcza Wschód

– wyjaśnił szef polskiego MSZ. Warto zwrócić tu uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze Unia Europejska jako superpaństwo, do powstania którego się dąży, nie jest w stanie prowadzić skutecznej polityki obronnej, ponieważ nie ma do tego środków finansowych. UE nie ma pieniędzy ani na obsługę długu zaciągniętego w ramach Funduszu Odbudowy, ani na realizację szaleńczych „zielonych” rewolucji. Tym bardziej nie znalazłaby ich na wojsko, które wobec braku finansów byłoby zwyczajną fikcją. Nie jest przy tym wykluczone, że Niemcy, które postulują te zmiany, wykalkulowały sobie, że rozwiną Bundeswehrę – co przecież obecnie bardzo intensywnie czynią – aby to ich wojsko stacjonowało w każdym z państw członkowskich, bardziej pilnując niemieckich interesów niż bezpieczeństwa przed zagrożeniami z zewnątrz. Ten scenariusz jest zupełnie realny i stanowi poważne zagrożenie, tym bardziej, że wspomniany unijne plany odnoszą się bezpośrednio do Manifestu z Ventotene i koncepcji Altiero Spinellego, zgodnie z którym europejska armia miałaby służyć do tłumienia buntów wewnątrz Unii Europejskiej, a nie obrony jej granic. Poza tym rosyjskie inklinacje władz w Berlinie są aż nadto znane, władze Polski powinny zatem zadbać o rozwój polskiej armii, zamiast stawiać na kolektywną obronę.

Na szczególną uwagę zasługuje kwestia tzw. bezpieczeństwa migracyjnego, które jest kolejnym pustosłowiem w obliczu faktu sprowadzania do Polski nielegalnych imigrantów. Jeżeli komuś polska prezydencja zamierza zagwarantować bezpieczeństwo, to właśnie tym ostatnim, bo na pewno nie obywatelom. Eksperci są zgodni, że ludzie ci nie będą się integrować, stanowiąc jednocześnie zagrożenie terrorystyczne i żadne centra integracji tu nie pomogą.

 

Rzeczywiste wzmocnienie bezpieczeństwa

Pisałam już o tym nie raz, ale gdyby Unii Europejskiej rzeczywiście zależało na wzmocnieniu bezpieczeństwa państw członkowskich, to:

– nie niszczyłaby rodzimego rolnictwa, stanowiącego postawę bezpieczeństwa żywnościowego

– nie forsowałaby Zielonego Ładu i całej chorej polityki klimatycznej, osłabiającej potencjał poszczególnych narodów poprzez obniżanie ich zdolności finansowych

– nie prowadziłaby transformacji energetycznej uderzającej w bezpieczeństwo energetyczne

– wzmocniłaby wschodnią flankę dofinansowaniem, na które złożyłyby się wszystkie państwa członkowskie

– zrezygnowałaby z implementacji ideologii gender, osłabiającej społeczeństwa i zdolność bojową armii

– nie wprowadzałaby centralizacji polityki obronnej i dowodzenia

– nie wpuszczałaby w swoje granice rzesz migrantów, z których część to zadaniowana agentura.

Tymczasem jednym z celów polskiej prezydencji jest dalsza transformacja energetyczna dokonywana pod dyktando chorej ideologii klimatyzmu, co będzie miało zgubny wpływ na polską gospodarkę. MSZ przekonuje, że „niezawodność i pewność dostaw surowców energetycznych ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego UE. Jednak dopiero zakrojona na pełną skalę agresja Rosji na Ukrainę doprowadziła do ograniczenia importu rosyjskiego gazu i ropy o około dwie trzecie oraz całkowitego odejścia od importu rosyjskiego węgla. Niemniej jednak nadal jest wiele do zrobienia. Obecnie bezpieczeństwo energetyczne UE polega również na zapewnieniu obywatelom i przedsiębiorstwom dostępu do energii w wystarczających ilościach i po przystępnej cenie”. Problem w tym, że nie zapewni się bezpieczeństwa energetycznego wygaszając elektrownie na paliwa kopalne i przechodząc na OZE, a co za tym idzie – uzależniając kraj od dostaw energii z Niemiec czy innych krajów.

Kolejny cel polskiej prezydencji to intensyfikacja współpracy UE-NATO oraz przeciwdziałanie dezinformacji. Szef polskiego MSZ zapewnił, że Polska będzie pracować nad pogłębieniem współpracy UE-NATO oraz komplementarnością działań UE wobec działań NATO. „Będziemy działać na rzecz pozamilitarnego bezpieczeństwa i odporności UE oraz jej wschodniego sąsiedztwa. Prace skupią się na wzmacnianiu odporności i reagowania na zagrożenia w cyberprzestrzeni, hybrydowe i terrorystyczne; pogłębianiu współpracy w zakresie zarządzania kryzysowego; zwiększaniu zdolności UE w zakresie komunikacji strategicznej i przeciwdziałania obcej, zwłaszcza rosyjskiej, ingerencji i dezinformacji” – podkreślił minister Sikorski. Ponadto Polska prezydencja będzie dążyć do utworzenia Europejskiej Rady Odporności na Dezinformację (ROD). Rada ma być niezależną instytucją, finansowaną przez UE i państwa członkowskie. Jej celem stanie się ochrona przed obcą ingerencją i dezinformacją oraz monitorowanie przestrzeni informacyjnej.

Jeśli chodzi o współpracę z NATO, to deklaracja polskiej prezydencji stoi w sprzeczności z przyjętymi rozwiązaniami zmian traktatowych, które Niemcy będą – co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości – forsowały za wszelką cenę, mając zresztą poparcie rządzącej Polską koalicji. Jeżeli zaś chodzi o zwalczanie tzw. dezinformacji, to biorąc pod uwagę założenia Tarczy Demokratycznej, będzie to nic innego jak wprowadzenie cenzury pod płaszczykiem walki z rosyjską narracją, przed czym Instytut Myśli Schumana przestrzegał już w ubiegłym roku.

 

Współpraca Unii Europejskiej z globalnymi partnerami

Podczas konferencji prasowej minister Sikorski zapowiedział także pogłębianie relacji transatlantyckich (UE-USA) w kontekście kontynuowania dialogu na tematy globalne, w tym Chin oraz regionu Indo-Pacyfiku; jak i w obszarze bezpieczeństwa i obronności oraz polityki energetycznej i nowych technologii. W ramach relacji UE-Zjednoczone Królestwo, polska prezydencja będzie wspierać ich pogłębianie w obszarze bezpieczeństwa i obronności. W zakresie relacji z innymi partnerami UE, celem prezydencji będzie powstrzymanie eskalacji na Bliskim Wschodzie, pomoc humanitarna dla ludności cywilnej i ustabilizowanie sytuacji w regionie. Polska prezydencja będzie wspierać współpracę z państwami regionu Indopacyficznego. Szef polskiego MSZ zapowiedział także wspieranie rozwoju wszechstronnego partnerstwa UE z Afryką i stosunków z Ameryką Łacińską i Karaibami.

Biorąc pod uwagę rosnące obecność i znaczenie Chin w Europie, zapowiedzi ministra spraw zagranicznych wydają się być czystą retoryką, niemającą przełożenia na rzeczywistość. W tym obszarze zdecydowanie będzie dominowało stanowisko niemieckie.

 

Działania na rzecz przestrzegania prawa międzynarodowego i poszanowania praw człowieka

Minister Sikorski zapowiedział, że Polska w trakcie swej prezydencji w Radzie UE będzie kontynuować działania na rzecz przestrzegania prawa międzynarodowego i poszanowania praw człowieka, dążąc do wzmocnienia wpływu UE w ramach systemu wielostronnego. Będzie to dotyczyć m.in. współpracy między UE a Radą Europy, w tym w kontekście prawnej odpowiedzi wspólnoty międzynarodowej na rosyjską agresję na Ukrainę. W obszarze współpracy rozwojowej i pomocy humanitarnej polska prezydencja będzie koncentrować się na budowaniu odporności państw i społeczeństw na kryzysy.

Jak dotychczas, to polski rząd sam ma problemy z poszanowaniem praw człowieka. Wystarczy przypomnieć aresztowanie ks. Michała Olszewskiego i forsowanie tzw. prawa do zabijania nienarodzonych dzieci, które przecież mają konstytucyjnie im gwarantowane prawo do życia.

 

Rolnictwo na cenzurowanym

- Europa musi zadbać o wzmocnienie pozycji rolników w łańcuchach wartości i stabilność ich dochodów. Potrzebujemy konkurencyjnego i odpornego rolnictwa europejskiego, które zapewni Europejczykom bezpieczeństwo żywnościowe. Wszystkie działania UE powinny uwzględniać wrażliwe sektory rolnictwa i zapewniać przestrzeganie przez producentów spoza UE unijnych norm dotyczących jakości, bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju żywności

– czytamy w celach polskiej prezydencji.

- Polska prezydencja będzie dążyć do ukształtowania silnej Wspólnej Polityki Rolnej, wspierającej rolników i rozwój obszarów wiejskich. Polityka ta powinna raczej zachęcać, a nie zmuszać rolników do podejmowania działań na rzecz ochrony środowiska oraz pokazywać korzyści płynące ze zwalczania i zapobiegania skutkom zmiany klimatyczne, takie jak powodzie i susze

– przekonuje polski MSZ.

Retoryka ta nie wytrzymuje jednak konfrontacji z rzeczywistością. Aby wzmocnić polskie rolnictwo, czy nawet szerzej – rolnictwo europejskie – należałoby przede wszystkim zrezygnować z szaleńczych podatków klimatycznych, absurdalnych planów zmniejszania produkcji rolnej, odrzucić umowę z krajami MERCOSUR i zablokować napływ żywności z Ukrainy. Tego jednak nie ma w planach. Jest za to perspektywa ograniczenia dopłat w ramach Wspólnej Polityki Rolnej do projektów związanych z ochroną klimatu oraz objęcia rolnictwa dodatkowym podatkiem ETS3.

Warto dodać, że UE nie ma żadnych narzędzi kontroli, w jaki sposób produkowana jest importowana spoza Unii żywność, więc wyegzekwowanie przestrzegania norm to zwyczajna fikcja.

Reasumując, szanse na właściwe wykorzystanie przez Polskę prezydencji w Radzie UE są nikłe. Należy za to spodziewać się kontynuacji dotychczasowej unijnej polityki we wszystkich omawianych obszarach.

[Autorka Anna Wiejak jest redaktor naczelną AWPE.pl]


 

POLECANE
Nie żyje znany reżyser. Miał tylko 47 lat Wiadomości
Nie żyje znany reżyser. Miał tylko 47 lat

Zmarł Jeff Baena, ceniony twórca kina niezależnego oraz mąż aktorki Aubrey Plazy. Miał 47 lat. Okoliczności jego śmierci nie zostały dotąd wyjaśnione.

Zapytano Polaków o Donalda Tuska. Jest najnowszy sondaż polityka
Zapytano Polaków o Donalda Tuska. Jest najnowszy sondaż

Czy w koalicji rządzącej istnieje polityk, który lepiej pełniłby funkcję szefa rządu niż Donald Tusk? Polacy odpowiedzieli.

Już wiosną wspólnie wygramy wybory. Karol Nawrocki opublikował nagranie gorące
"Już wiosną wspólnie wygramy wybory". Karol Nawrocki opublikował nagranie

– Chciałbym wlać w polskie serca nadzieję, że już wiosną wspólnie wygramy wybory prezydenckie i przywrócimy Polskę na tory rozwoju oraz bezpieczeństwa. Niech 2025 będzie rokiem polskiej nadziei – mówi na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych kandydat na prezydenta dr Karol Nawrocki.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Chłodne powietrze z Arktyki wciąż napływa do Polski. Sprawdź pogodę na najbliższe dni.

Polityczna burza w Austrii. Radykalna zapowiedź kanclerza polityka
Polityczna burza w Austrii. Radykalna zapowiedź kanclerza

Kanclerz Austrii Karl Nehammer zapowiedział, że wkrótce zrezygnuje z urzędu. Decyzja ma związek z nieudanymi rozmowami o utworzeniu koalicji rządowej.

Gdzie jest Robert Fico? Nowe zaskakujące informacje polityka
Gdzie jest Robert Fico? Nowe zaskakujące informacje

Słowacki prezydent Peter Pellegrini wie, gdzie pzebywa premier Robert Fico, ale nie zdradzi miejsca jego pobytu - napisała w sobotę gazeta "Sme". Od czasu wizyty w Moskwie 22 grudnia 2024 roku szef rządu nie pokazał się publicznie; media spekulują, że jest lub był w Hanoi w Wietnamie.

Chwile grozy na Maderze. Służby ratowały turystów z Polski Wiadomości
Chwile grozy na Maderze. Służby ratowały turystów z Polski

Para Polaków została uratowana w sobotę na portugalskiej Maderze, po tym, jak utknęli z powodu przypływu przy jednym z klifów w pobliżu Ponta do Pargo, na zachodzie atlantyckiej wyspy. Akcja ratownicza trwała kilkanaście godzin.

Jesteśmy wstrząśnięci. Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
"Jesteśmy wstrząśnięci". Pałac Buckingham wydał komunikat

Atak terrorystyczny, który miał miejsce w Nowym Orleanie w noc sylwestrową, wstrząsnął światem. Zginęło w nim co najmniej 14 osób, w tym 31-letni Edward Pettifer, którego macocha, Tiggy Legge-Bourke, była dawną nianią księcia Williama i księcia Harry'ego. Pałac Buckingham wydał w tej sprawie oświadczenie.,

Szczęsny czekał na to od miesięcy. Spływają gratulacje Wiadomości
Szczęsny czekał na to od miesięcy. Spływają gratulacje

Bramkarz Barcelony Wojciech Szczęsny znalazł się w wyjściowym składzie na mecz 1/16 finału Pucharu Hiszpanii z czwartoligowym Barbastro. Wszystko wskazuje na to, że polski piłkarz rozegra swój debiutancki mecz w tym klubie. Od pierwszej minuty wystąpi też Robert Lewandowski.

Nie żyje burmistrz Mszczonowa. Swoją funkcję sprawował od lat Wiadomości
Nie żyje burmistrz Mszczonowa. Swoją funkcję sprawował od lat

4 stycznia odszedł Józef Grzegorz Kurek, burmistrz Mszczonowa i najdłużej urzędujący włodarz miasta w Polsce. Miał 71 lat. Informację o jego śmierci przekazał urząd miasta, a przewodniczący rady miejskiej Łukasz Koperski napisał: "Pogrążony w ogromnym smutku z powodu tej nagłej, bolesnej straty informuję, że w dn. 4 stycznia zmarł Burmistrz Mszczonowa Józef Grzegorz Kurek. Niech spoczywa w pokoju."

REKLAMA

Iluzoryczna polska prezydencja w UE

Z dniem 1 stycznia 2025 roku Polska przejęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Daje to jej szansę na zadbanie o własne interesy, która to szansa – jak należy wnioskować z przyjętego programu – nie zostanie wykorzystana. Planowane utrzymanie transformacji energetycznej i dalsze zwijanie rolnictwa z pewnością doprowadzi do kryzysu, który obejmie nie tylko Polskę, ale całą Unię Europejską.
Flaga UE. Ilustracja poglądowa Iluzoryczna polska prezydencja w UE
Flaga UE. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych prace prezydencji skupią się na trzech sferach: maksymalizacji wsparcia dla Ukrainy, utrzymaniu obecnej polityki wobec Rosji i Białorusi oraz wzmacnianiu bezpieczeństwa i odporności UE oraz jej partnerów. Minister Sikorski podkreślił, że Polska prezydencja będzie zabiegać o trwałe i niezachwiane wsparcie polityczne, militarne i finansowe UE dla Ukrainy i jej odbudowy oraz zwiększanie presji na Rosję i jej popleczników, w celu jak najszybszego zakończenia trwającej agresji. Polska będzie dążyć do wzmocnienia misji UE na rzecz Ukrainy zarówno tej wojskowej (EUMAM Ukraine), jak i cywilnej (EUAM Ukraine).

Cel ten budzi szereg kontrowersji w szczególności jeśli chodzi o wsparcie finansowe oraz odbudowy państwa ukraińskiego. Po pierwsze warunkiem sine qua non udzielenia przez UE wsparcia finansowego Ukrainie powinno być rozprawienie się przez jej władze z istniejącą tam gigantyczną korupcją, a taki warunek nie został postawiony. Taka sytuacja prowadzić będzie do marnotrawienia środków przekazywanych z budżetów państw członkowskich UE, bo przecież sama Unia budżetu nie posiada. Po drugie, jeżeli chodzi o pomoc Polski w odbudowie Ukrainy, to powinna ona zostać wstrzymana do czasu, kiedy nie nastąpi odbudowa zniszczeń po ostatniej powodzi, która dotknęła mieszkańców Śląska – w tej kwestii powinno obowiązywać stare i sprawdzone ordo caritatis.

 

Sankcje UE wobec Rosji i Białorusi

Jako kolejny cel polskiej prezydencji szef polskiej dyplomacji wskazał wzmocnienie sankcji Unii Europejskiej wobec Rosji i Białorusi oraz walkę z ich obchodzeniem. Minister Sikorski zapowiedział, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych we współpracy z Przedstawicielem UE ds. Sankcji Davidem O’Sullivanem zorganizuje konferencję poświęconą Wyzwaniom Polityki Sankcyjnej (25 lutego 2025 r.). Polska prezydencja będzie dążyć do poniesienia przez Rosję odpowiedzialności prawnej i finansowej za agresję wobec Ukrainy. Szef MSZ podkreślił, że Rosja musi zapłacić wysoką cenę, również w dosłownym sensie, za swoją agresję. Polska będzie dążyć do uzyskania poparcia państw członkowskich UE dla pełnego wykorzystania zamrożonych aktywów Banku Centralnego Rosji na rzecz wsparcia Ukrainy.

Szef polskiej dyplomacji wskazał, że Polska będzie wspierać kontynuację polityki „no business as usual” z Rosją i Białorusią oraz przeciwdziałanie wybieraniu obu tych państw do organów organizacji międzynarodowych. Problem w tym, że nie przedstawił konkretnych rozwiązań, ani narzędzi do ich implementacji. Nie wiadomo zatem, jak zmusi np. Niemcy do tego, żeby nie wysyłały do Rosji luksusowych samochodów czy innych dóbr. Sami Niemcy czekają dogodnej chwili, aby wznowić pełną wymianę handlową z Rosją i nie zawahają się tego uczynić, jeśli pojawi się koniunktura. I żadne konferencje tego stanu rzeczy nie zmienią.

Istotnym wydarzeniem organizowanym w czasie polskiej prezydencji będzie Forum Kościuszkowskie, które będzie polską ofertą stworzenia platformy debaty na temat historii i przyszłości wspólnoty europejskich narodów, skierowaną do przedstawicieli białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego. Również ten cel wydaje się być utopijny, gdyż Białoruś na stałe weszła w orbitę rosyjskich wpływów, a jej reżim skutecznie prześladuje wszelkie przejawy opozycji.

 

Rozszerzenie UE na Wschód i Południe

Minister Sikorski dodał, że podczas nadchodzącej prezydencji Polska będzie dbać o tempo i jakość procesu rozszerzenia Unii Europejskiej na Wschód i na Południe. „Naszym celem jest postęp zarówno odniesieniu do Ukrainy i Mołdawii, jak i do państw Bałkanów Zachodnich. Postępy w procesie akcesyjnym powinny być adekwatne do zaangażowania państw kandydujących do UE. Ponadto Polska prezydencja będzie wspierać proeuropejskie aspiracje gruzińskiego społeczeństwa. Liczymy na odwrócenie antyeuropejskiego trendu narzuconego Gruzji przez partię Gruzińskie Marzenie – która doszła do władzy w wyniku wyborów parlamentarnych o wątpliwych standardach. Chcemy również, aby Unia Europejska i Turcja wykonały konkretne kroki na rzecz zbliżenia. Turcja jest naszym bardzo ważnym, strategicznym partnerem, nie tylko w kwestiach bezpieczeństwa, ale i gospodarki” – dodał szef polskiego MSZ.

Również ten cel jest mocno dyskusyjny. Zdominowana przez ideologię banderyzmu, skorumpowana do szpiku kości Ukraina absolutnie nie kwalifikuje się do dołączenia do Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że do tej pory nie zezwoliła na ekshumację i godny pochówek polskich ofiar banderowskiego ludobójstwa, co stawia ją poza krajami cywilizowanymi. O ile w interesie Polski jest, aby Ukraina nie przegrała wojny z Rosją, o tyle nie mniejszym interesem jest wymuszenie na Ukraińcach rezygnacji z antypolskiej ideologii. W przeciwnym wypadku będziemy mieć do czynienia z poważnymi napięciami, które – jeżeli będą eskalowane – mogą doprowadzić do ludzkich tragedii.

 

Ożywienie Partnerstwa Wschodniego

W 2009 roku to minister Sikorski i ówczesny szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt zainicjowali Partnerstwo Wschodnie. Minister Sikorski zapowiedział, że w trakcie polskiej prezydencji zostaną podjęte działania na rzecz aktualizacji i ożywienia tego formatu: „Celem tych wysiłków będzie zapewnienie, by Partnerstwo stało się komplementarne wobec procesu rozszerzenia, silniej oddziaływało na proeuropejskie reformy w krajach nie aspirujących do UE i kładło większy nacisk na bezpieczeństwo i zwalczanie zagrożeń hybrydowych. Położymy też akcent na wzmocnienie współpracy gospodarczej. Służyć temu będzie organizacja w Warszawie Forum Biznesu Partnerstwa Wschodniego (16 kwietnia 2025 r.)”.

Jest to ewidentne zwrócenie się na wschód. Biorąc pod uwagę zarzucenie przez obecny rząd projektu Trójmorza oraz fakt, że w propozycjach zmian traktatowych UE – popieranych przez obecną koalicję – znalazły się zapisy prowadzące do wypychania USA z Europy, Polacy mogą mieć poważne powody do obaw. Przypomnijmy poprawkę wniesioną przez współsprawozdawcę Helmuta Scholza, który przyjmując do wiadomości propozycje COFE (Conference of the Future of Europe) dotyczące ustanowienia Unii Obrony UE i większości kwalifikowanej, czyli większości głosów w WPZiB (Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa), wyraża jednak zastrzeżenia dotyczące poprawek objętych ust. 20 i 21 uchwały. Uważa on, że Unię Obrony UE należy zbudować na kompleksowej, wielopoziomowej i pozamilitarnej koncepcji bezpieczeństwa, opartej na jednomyślności wszystkich państw członkowskich UE i wymagającej pełnej kontroli parlamentarnej zarówno na szczeblu Unii, jak i państw członkowskich. Zamierza on przedstawić wnioski dotyczące zmienionej WPZiB i WPBiO (Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa i Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony) podczas wymaganego Konwentu. Podkreśla w szczególności odpowiedzialność Unii za przyczynianie się do międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa zgodnie z prawem międzynarodowym, wspieranie aktywnego zaangażowania na rzecz rozbrojenia, w szczególności broni jądrowej i innej broni masowego rażenia, oraz przystąpienie do Traktatu ONZ o zakazie broni jądrowej (TPNW). Jego zdaniem restrukturyzacja potencjału wojskowego państw członkowskich UE w struktury ogólnounijne powinna opierać się na zasadzie strukturalnych zdolności nieagresyjnych. „Ponieważ większość państw członkowskich jest także członkami NATO, jego zdaniem jakakolwiek zmiana traktatu musi wykluczać powielanie potencjału wojskowego i wydatków budżetowych. Zmianie Traktatu muszą zatem towarzyszyć kroki w kierunku odłączenia się od NATO” – konkluduje raport.

Jak to się zatem ma do zapewnień polskiej prezydencji o wzmacnianiu bezpieczeństwa i odporności UE? Jest to przecież nic innego jak plan rozbrojenia. Co więcej, jak podkreślał prof. Pablo de la Fuente podczas Schuman Trimarium Forum, w interesie Polski jest posiadanie broni jądrowej jako elementu odstraszania i warunku prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej.

- Priorytetem polskiej prezydencji będzie wzmacnianie bezpieczeństwa i odporności UE. To działanie ma charakter wielowymiarowy. To nie tylko bezpieczeństwo wojskowe, ale i migracyjne, ekonomiczne, żywnościowe, wreszcie odporność na dezinformację

– zapowiedział minister Sikorski, wskazując, że bardzo konkretnym elementem programu polskiej prezydencji będzie rozwój wymiaru obronnego UE.

- Chcemy razem z państwami członkowskimi i Komisją Europejską budować Europę zdolną, by również fizycznie stawić czoła zagrożeniom dla bezpieczeństwa pochodzącym teraz głównie ze Wschodu. Również w sensie zapewnienia adekwatnej produkcji przemysłowej dla sektora zbrojeniowego. Naszym celem będzie też dążenie do wykorzystania unijnych instrumentów wsparcia dla tworzenia infrastruktury obronnej, takich jak Tarcza Wschód

– wyjaśnił szef polskiego MSZ. Warto zwrócić tu uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze Unia Europejska jako superpaństwo, do powstania którego się dąży, nie jest w stanie prowadzić skutecznej polityki obronnej, ponieważ nie ma do tego środków finansowych. UE nie ma pieniędzy ani na obsługę długu zaciągniętego w ramach Funduszu Odbudowy, ani na realizację szaleńczych „zielonych” rewolucji. Tym bardziej nie znalazłaby ich na wojsko, które wobec braku finansów byłoby zwyczajną fikcją. Nie jest przy tym wykluczone, że Niemcy, które postulują te zmiany, wykalkulowały sobie, że rozwiną Bundeswehrę – co przecież obecnie bardzo intensywnie czynią – aby to ich wojsko stacjonowało w każdym z państw członkowskich, bardziej pilnując niemieckich interesów niż bezpieczeństwa przed zagrożeniami z zewnątrz. Ten scenariusz jest zupełnie realny i stanowi poważne zagrożenie, tym bardziej, że wspomniany unijne plany odnoszą się bezpośrednio do Manifestu z Ventotene i koncepcji Altiero Spinellego, zgodnie z którym europejska armia miałaby służyć do tłumienia buntów wewnątrz Unii Europejskiej, a nie obrony jej granic. Poza tym rosyjskie inklinacje władz w Berlinie są aż nadto znane, władze Polski powinny zatem zadbać o rozwój polskiej armii, zamiast stawiać na kolektywną obronę.

Na szczególną uwagę zasługuje kwestia tzw. bezpieczeństwa migracyjnego, które jest kolejnym pustosłowiem w obliczu faktu sprowadzania do Polski nielegalnych imigrantów. Jeżeli komuś polska prezydencja zamierza zagwarantować bezpieczeństwo, to właśnie tym ostatnim, bo na pewno nie obywatelom. Eksperci są zgodni, że ludzie ci nie będą się integrować, stanowiąc jednocześnie zagrożenie terrorystyczne i żadne centra integracji tu nie pomogą.

 

Rzeczywiste wzmocnienie bezpieczeństwa

Pisałam już o tym nie raz, ale gdyby Unii Europejskiej rzeczywiście zależało na wzmocnieniu bezpieczeństwa państw członkowskich, to:

– nie niszczyłaby rodzimego rolnictwa, stanowiącego postawę bezpieczeństwa żywnościowego

– nie forsowałaby Zielonego Ładu i całej chorej polityki klimatycznej, osłabiającej potencjał poszczególnych narodów poprzez obniżanie ich zdolności finansowych

– nie prowadziłaby transformacji energetycznej uderzającej w bezpieczeństwo energetyczne

– wzmocniłaby wschodnią flankę dofinansowaniem, na które złożyłyby się wszystkie państwa członkowskie

– zrezygnowałaby z implementacji ideologii gender, osłabiającej społeczeństwa i zdolność bojową armii

– nie wprowadzałaby centralizacji polityki obronnej i dowodzenia

– nie wpuszczałaby w swoje granice rzesz migrantów, z których część to zadaniowana agentura.

Tymczasem jednym z celów polskiej prezydencji jest dalsza transformacja energetyczna dokonywana pod dyktando chorej ideologii klimatyzmu, co będzie miało zgubny wpływ na polską gospodarkę. MSZ przekonuje, że „niezawodność i pewność dostaw surowców energetycznych ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego UE. Jednak dopiero zakrojona na pełną skalę agresja Rosji na Ukrainę doprowadziła do ograniczenia importu rosyjskiego gazu i ropy o około dwie trzecie oraz całkowitego odejścia od importu rosyjskiego węgla. Niemniej jednak nadal jest wiele do zrobienia. Obecnie bezpieczeństwo energetyczne UE polega również na zapewnieniu obywatelom i przedsiębiorstwom dostępu do energii w wystarczających ilościach i po przystępnej cenie”. Problem w tym, że nie zapewni się bezpieczeństwa energetycznego wygaszając elektrownie na paliwa kopalne i przechodząc na OZE, a co za tym idzie – uzależniając kraj od dostaw energii z Niemiec czy innych krajów.

Kolejny cel polskiej prezydencji to intensyfikacja współpracy UE-NATO oraz przeciwdziałanie dezinformacji. Szef polskiego MSZ zapewnił, że Polska będzie pracować nad pogłębieniem współpracy UE-NATO oraz komplementarnością działań UE wobec działań NATO. „Będziemy działać na rzecz pozamilitarnego bezpieczeństwa i odporności UE oraz jej wschodniego sąsiedztwa. Prace skupią się na wzmacnianiu odporności i reagowania na zagrożenia w cyberprzestrzeni, hybrydowe i terrorystyczne; pogłębianiu współpracy w zakresie zarządzania kryzysowego; zwiększaniu zdolności UE w zakresie komunikacji strategicznej i przeciwdziałania obcej, zwłaszcza rosyjskiej, ingerencji i dezinformacji” – podkreślił minister Sikorski. Ponadto Polska prezydencja będzie dążyć do utworzenia Europejskiej Rady Odporności na Dezinformację (ROD). Rada ma być niezależną instytucją, finansowaną przez UE i państwa członkowskie. Jej celem stanie się ochrona przed obcą ingerencją i dezinformacją oraz monitorowanie przestrzeni informacyjnej.

Jeśli chodzi o współpracę z NATO, to deklaracja polskiej prezydencji stoi w sprzeczności z przyjętymi rozwiązaniami zmian traktatowych, które Niemcy będą – co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości – forsowały za wszelką cenę, mając zresztą poparcie rządzącej Polską koalicji. Jeżeli zaś chodzi o zwalczanie tzw. dezinformacji, to biorąc pod uwagę założenia Tarczy Demokratycznej, będzie to nic innego jak wprowadzenie cenzury pod płaszczykiem walki z rosyjską narracją, przed czym Instytut Myśli Schumana przestrzegał już w ubiegłym roku.

 

Współpraca Unii Europejskiej z globalnymi partnerami

Podczas konferencji prasowej minister Sikorski zapowiedział także pogłębianie relacji transatlantyckich (UE-USA) w kontekście kontynuowania dialogu na tematy globalne, w tym Chin oraz regionu Indo-Pacyfiku; jak i w obszarze bezpieczeństwa i obronności oraz polityki energetycznej i nowych technologii. W ramach relacji UE-Zjednoczone Królestwo, polska prezydencja będzie wspierać ich pogłębianie w obszarze bezpieczeństwa i obronności. W zakresie relacji z innymi partnerami UE, celem prezydencji będzie powstrzymanie eskalacji na Bliskim Wschodzie, pomoc humanitarna dla ludności cywilnej i ustabilizowanie sytuacji w regionie. Polska prezydencja będzie wspierać współpracę z państwami regionu Indopacyficznego. Szef polskiego MSZ zapowiedział także wspieranie rozwoju wszechstronnego partnerstwa UE z Afryką i stosunków z Ameryką Łacińską i Karaibami.

Biorąc pod uwagę rosnące obecność i znaczenie Chin w Europie, zapowiedzi ministra spraw zagranicznych wydają się być czystą retoryką, niemającą przełożenia na rzeczywistość. W tym obszarze zdecydowanie będzie dominowało stanowisko niemieckie.

 

Działania na rzecz przestrzegania prawa międzynarodowego i poszanowania praw człowieka

Minister Sikorski zapowiedział, że Polska w trakcie swej prezydencji w Radzie UE będzie kontynuować działania na rzecz przestrzegania prawa międzynarodowego i poszanowania praw człowieka, dążąc do wzmocnienia wpływu UE w ramach systemu wielostronnego. Będzie to dotyczyć m.in. współpracy między UE a Radą Europy, w tym w kontekście prawnej odpowiedzi wspólnoty międzynarodowej na rosyjską agresję na Ukrainę. W obszarze współpracy rozwojowej i pomocy humanitarnej polska prezydencja będzie koncentrować się na budowaniu odporności państw i społeczeństw na kryzysy.

Jak dotychczas, to polski rząd sam ma problemy z poszanowaniem praw człowieka. Wystarczy przypomnieć aresztowanie ks. Michała Olszewskiego i forsowanie tzw. prawa do zabijania nienarodzonych dzieci, które przecież mają konstytucyjnie im gwarantowane prawo do życia.

 

Rolnictwo na cenzurowanym

- Europa musi zadbać o wzmocnienie pozycji rolników w łańcuchach wartości i stabilność ich dochodów. Potrzebujemy konkurencyjnego i odpornego rolnictwa europejskiego, które zapewni Europejczykom bezpieczeństwo żywnościowe. Wszystkie działania UE powinny uwzględniać wrażliwe sektory rolnictwa i zapewniać przestrzeganie przez producentów spoza UE unijnych norm dotyczących jakości, bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju żywności

– czytamy w celach polskiej prezydencji.

- Polska prezydencja będzie dążyć do ukształtowania silnej Wspólnej Polityki Rolnej, wspierającej rolników i rozwój obszarów wiejskich. Polityka ta powinna raczej zachęcać, a nie zmuszać rolników do podejmowania działań na rzecz ochrony środowiska oraz pokazywać korzyści płynące ze zwalczania i zapobiegania skutkom zmiany klimatyczne, takie jak powodzie i susze

– przekonuje polski MSZ.

Retoryka ta nie wytrzymuje jednak konfrontacji z rzeczywistością. Aby wzmocnić polskie rolnictwo, czy nawet szerzej – rolnictwo europejskie – należałoby przede wszystkim zrezygnować z szaleńczych podatków klimatycznych, absurdalnych planów zmniejszania produkcji rolnej, odrzucić umowę z krajami MERCOSUR i zablokować napływ żywności z Ukrainy. Tego jednak nie ma w planach. Jest za to perspektywa ograniczenia dopłat w ramach Wspólnej Polityki Rolnej do projektów związanych z ochroną klimatu oraz objęcia rolnictwa dodatkowym podatkiem ETS3.

Warto dodać, że UE nie ma żadnych narzędzi kontroli, w jaki sposób produkowana jest importowana spoza Unii żywność, więc wyegzekwowanie przestrzegania norm to zwyczajna fikcja.

Reasumując, szanse na właściwe wykorzystanie przez Polskę prezydencji w Radzie UE są nikłe. Należy za to spodziewać się kontynuacji dotychczasowej unijnej polityki we wszystkich omawianych obszarach.

[Autorka Anna Wiejak jest redaktor naczelną AWPE.pl]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe