[wywiad] Tydzień Modlitw o Powołania. Tomasz Nowak OP: "Rozumienie powołania znacznie się rozszerzyło"

– Kościół się zmienia, a wraz z nim zmienia się także rozumienie powołania – powiedział w rozmowie z KAI o. Tomasz Nowak OP. Duszpasterz Lednicy, w związku z trwającym Tygodniem Modlitw o Powołania, opowiada o swojej drodze do zakonu dominikanów oraz dzieli się refleksją, jak dziś towarzyszyć młodym w rozeznawaniu życiowej drogi w świecie pełnym hałasu, presji i lęku przed utratą doczesnych możliwości.
o. Tomasz Nowak OP
o. Tomasz Nowak OP / YT print screen/Strefa Wodza

Odkrywanie powołania

Anna Rasińska (KAI): Jak wyglądała Ojca droga do zakonu dominikanów? Czy było to jednoznaczne wezwanie, czy raczej proces dojrzewania do tej decyzji?

Tomasz Nowak OP: Na początku w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, że to może być moja droga. Nie miałem w rodzinie żadnego duchownego, taka możliwość wydawała mi się zupełnie nierealna. Z czasem jednak zaangażowałem się w pielgrzymki. To mnie zbliżyło do Kościoła i do Pana Boga. Później, kiedy byłem w technikum, trafiłem na rekolekcje, na które przyjechali dominikanie. To było dla mnie spore zaskoczenie. Znałem tylko księży w czarnych sutannach, nie wiedziałem, że są też zakonnicy w białych habitach. To mnie poruszyło. A kiedy spotkałem ich osobiście… Miałem wtedy w sobie mnóstwo pytań, a oni nie uciekali, chcieli ze mną rozmawiać i naprawdę mi odpowiadali. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To był ten zewnętrzny impuls.

A wewnętrznie – usłyszałem w sobie głos, że mam być bratem zakonnym i zacząłem próbować. Z jednej strony był więc taki moment powołania – wezwanie, które pojawiło się po jednej ze spowiedzi w katedrze kieleckiej. A z drugiej strony to był też proces. Myślę, że do rozpoznania powołania potrzebne jest i jedno, i drugie: proces dojrzewania oraz taki konkretny moment, kiedy człowiek odpowiada, mówi: „tak, chcę, decyduję się”.

Docieranie do młodzieży

- A z Ojca doświadczenia pracy z młodzieżą – jakie formy duszpasterstwa są dziś skuteczne w dotarciu do młodych z przesłaniem o powołaniu? Czy to są rekolekcje, spotkania, a może media społecznościowe?

- Myślę, że trzeba korzystać ze wszystkich dostępnych narzędzi. Pan Bóg daje nam różne sposoby, więc warto z nich po prostu korzystać – tak jak w innych dziedzinach życia. Dziś trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie bez internetu, więc również w rozeznawaniu powołania ma on duże znaczenie.

Z mojego doświadczenia wynika, że u większości kandydatów to wygląda podobnie: albo najpierw poznali kogoś osobiście, a później szukali dalszych informacji w internecie, albo odwrotnie. To są dwie ścieżki, które się wzajemnie uzupełniają. Spotkanie „na żywo” jest bardzo ważne, ale wirtualna przestrzeń też jest dziś bardzo pomocna, żeby znaleźć informacje, porozmawiać, rozpoznać, czy coś w człowieku rezonuje.

Rzeczywiście, wszyscy jesteśmy dziś bardzo zabiegani – zarówno ci, którzy dopiero rozeznają drogę duchową, jak i ci, którzy już nią idą. Trudno znaleźć czas na dłuższe towarzyszenie, poznawanie życia zakonnego czy kapłańskiego w pełni. Dlatego potrzeba dziś prostszych, bardziej dostępnych form kontaktu, które pozwolą zacząć. A resztę i tak trzeba będzie przeżyć już osobiście – z czasem, w doświadczeniu.

Młodzież jest w tym naprawdę mądra i bardzo zdolna. Szuka własnych ścieżek, swoich sposobów, żeby znaleźć odpowiedzi na pytania, które się w nich pojawiają. Naszą rolą jest być tam, gdzie oni są – także w sieci – i dawać im przestrzeń do tych poszukiwań.

- A jakie są najczęstsze pytania, rozterki, przemyślenia młodych na temat powołania?

- Myślę, że młodzi naprawdę szukają czegoś konkretnego i trwałego – przede wszystkim więzi z Panem Bogiem. Pytają, jak można Go spotkać, jak z Nim być, jak przeżywać wiarę w środowisku, które temu sprzyja. Szukają kontaktu z Bogiem żywym i wspólnoty, w której to spotkanie może się naprawdę dokonać.

Zaskoczyło mnie to, kiedy organizowałem spotkania lednickie i pytałem młodzież, co jest dla nich najważniejsze podczas tych wydarzeń. Myślałem, że może powiedzą: tańce, pieśni, itp. – a oni odpowiadali: adoracja w ciszy, Eucharystia, pole spowiedzi. To były trzy rzeczy, które wracały najczęściej. Jasne, te inne elementy też są ważne – tworzą klimat, bez nich trudno sobie wyobrazić Lednicę – ale gdy pytam, co najważniejsze, to właśnie to: adoracja, msza święta i spowiedź.

To pokazuje, że oni wiedzą, czego szukają. Może nie zawsze potrafią to nazwać, czasem błądzą, bo pochodzą ze środowisk bardzo zlaicyzowanych – również ich rodziny często nie dają wiarygodnego wzoru. Ale działa zasada: kto chce, szuka sposobów; kto nie chce, szuka powodów. I oni tych sposobów szukają.

Bardzo ważna jest dla nich też obecność – zarówno obecność Boga, jak i drugiego człowieka. Dlatego adoracja jest tak cenna. To czas trwania – w obecności Pana, ale też we wspólnocie. Mimo że świat dziś jest mocno indywidualistyczny, to oni chcą być razem, chcą doświadczać relacji, współdziałania, spotkania. Wspólnota naprawdę ma dla nich ogromne znaczenie.

Spadek i jakość powołań

- To, co Ojciec mówi, jest bardzo piękne. Może właśnie, mimo że liczba powołań spada, to ten spadek przełoży się na jakość przyszłych osób duchownych. Jak Ojciec to widzi?

- Myślę, że powołania są w pewnym sensie adekwatne do naszych czasów. Po pierwsze, samo rozumienie powołania znacznie się rozszerzyło. Kiedyś mówiło się o powołaniu właściwie tylko w kontekście stanu duchownego – kapłaństwa czy życia zakonnego. Dziś coraz częściej mówimy o powołaniu do małżeństwa, o powołaniu do określonej misji w świecie – niezależnie od tego, czy ktoś jest osobą duchowną, czy świecką.

Pan Bóg wzywa do bardzo konkretnych zadań, a młodzi ludzie coraz częściej pytają, jaka forma życia najlepiej pozwoli im te zadania realizować. Bo są misje, które łatwiej wypełnić będąc w małżeństwie czy w stanie świeckim, a są takie, które lepiej realizować jako kapłan czy zakonnik. To jest mądre rozeznawanie: nie tylko do czego Pan Bóg mnie wzywa, ale też jaką drogą mam to powołanie wypełnić.

Ta świadomość, że powołanie to nie tylko kapłaństwo czy zakon, ale całościowa misja w Kościele i świecie, staje się coraz powszechniejsza. Dlatego nie warto dziś zawężać tematu powołania wyłącznie do życia duchownego – wachlarz możliwości naprawdę się poszerzył.

To wynika z wielu czynników – chociażby z łatwiejszego dostępu do wiedzy, do studiów z zakresu teologii, duchowości, a także z rosnącej roli świeckich w strukturach Kościoła. Widzimy to choćby w zgromadzeniach zakonnych czy kuriach diecezjalnych, gdzie coraz więcej zadań podejmują osoby świeckie: rzecznicy, prawnicy, sekretarze… To naprawdę widać gołym okiem – Kościół się zmienia, a razem z nim zmienia się też rozumienie powołania.

Rozeznawanie powołania

- A jak Ojciec podpowiedziałby młodym, jak rozeznać powołanie w świecie pełnym hałasu, presji i lęku przed utratą doczesnych możliwości?

- To rzeczywiście nie jest proste. Z jednej strony jesteśmy dziś – jako ludzie – psychicznie bardziej rozedrgani niż kiedyś, ale z drugiej strony jesteśmy też bardziej świadomi tego, co dzieje się w nas emocjonalnie, jak przeżywamy różne rzeczy. Potrzebujemy dziś więcej wyciszenia, bo ilość bodźców, które nas codziennie bombardują, jest znacznie większa niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu.

Dlatego ważne jest takie mądre wyciszenie – nie ucieczka od świata, ale stworzenie przestrzeni, w której da się usłyszeć to, co wewnętrzne: jakieś natchnienie, głos serca. Wierzę głęboko, że Pan Bóg potrafi dotrzeć do człowieka nawet w największym hałasie, ale jak już mówiłem rozeznawanie to proces. Z jednej strony mogą być ważne, przełomowe momenty, a z drugiej potrzebny jest czas: dojrzewanie, wsłuchiwanie się, szukanie tego, co naprawdę w duszy gra.

- Widać zresztą, że to dotyczy nie tylko powołań do kapłaństwa czy życia zakonnego, ale też innych życiowych decyzji – ludzie coraz później wchodzą w związki małżeńskie, później decydują się na dzieci. 

- To wszystko się przesuwa. Wpływ ma na to edukacja, przedłużający się okres studiowania, zdobywania doświadczenia. I to nie jest coś, czemu trzeba się dziwić – to po prostu znak naszych czasów. Dlatego rozeznawanie powołania też często przychodzi później. Ale to nie znaczy, że jest mniej autentyczne. Wręcz przeciwnie – może być dojrzalsze, głębiej przeżyte, bardziej świadome.

- Czy dziś jest wielu chętnych, by podążyć dominikańską drogą? 

- Kandydatów jest sporo – wiadomo, że ostatecznie zostaje mniejsza część, ale to normalne. Trudno mówić tu o konkretnych liczbach jako o czymś decydującym. Raz jest kilku nowicjuszy, innym razem kilkunastu – nie ma na co narzekać.

Pamiętam, jak jeden starszy ojciec powiedział mi kiedyś: „Wy się przejmujecie, że was było ponad dwudziestu, a teraz jest kilkunastu. A przecież jak ja wstępowałem po wojnie, to przychodził jeden, dwóch – i nikt się nie martwił”. To mnie nauczyło patrzeć szerzej, z większym dystansem.

Patrząc globalnie, statystyki watykańskie pokazują, że mimo spadku powołań w Europie czy Ameryce, w Azji, Indiach czy Afryce powołań przybywa. To się po prostu zmienia geograficznie i czasowo. Dlatego najrozsądniej jest po prostu słuchać Ducha Świętego i uważnie patrzeć, jak On dziś kształtuje Kościół. Zbyt szybkie wnioski mogą być mylące.

My, dominikanie, na dziś naprawdę nie mamy powodów do narzekania. Ale musimy mieć oczy i serca otwarte – by odpowiadać na to, co robi Duch Święty. W moim doświadczeniu – szczególnie w dziedzinie kaznodziejstwa czy pracy z młodzieżą – widać wyraźnie, że tam, gdzie bracia głosili Ewangelię, teraz również świeccy liderzy robią to z ogromnym zaangażowaniem, czasem zaskakująco skutecznie.

Czasem prowadzę warsztaty kaznodziejskie także dla osób świeckich – i muszę przyznać, że głoszą Ewangelię nie gorzej, a nieraz nawet lepiej niż niektórzy bracia. I bardzo się z tego cieszę, bo chodzi o to, by głosić Dobrą Nowinę – niezależnie od tego, czy jest się dominikaninem, księdzem diecezjalnym, czy osobą świecką. Ważne, by być wiernym misji, jaką dał nam Pan Jezus.

Co powiedziałby Ojciec osobie, która przeczuwa, że Pan Bóg ją wzywa, ale boi się odpowiedzieć jednoznacznie „tak”?

Pan Jezus, kiedy ukazał się po zmartwychwstaniu, powiedział: „Pokój wam. Nie bójcie się. To Ja jestem”. A potem dodał: „Pójdź za Mną”. Więc jeśli miałbym dać komuś radę, to powiedziałbym: słuchaj Jezusa i idź za Nim – nie przed Nim. Wtedy naprawdę nie zginiesz.

 

Anna Rasińska, ar


 

POLECANE
Zmasowany atak Rosji na Ukrainę. Polska podrywa myśliwce z ostatniej chwili
Zmasowany atak Rosji na Ukrainę. Polska podrywa myśliwce

W związku z atakiem Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy, w polskiej przestrzeni powietrznej rozpoczęło się operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa - informuje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych we wtorek rano.

Wyłączenia prądu w kujawsko-pomorskim. Ważny komunikat dla mieszkańców z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu w kujawsko-pomorskim. Ważny komunikat dla mieszkańców

Operatorzy energetyczni Enea i Energa opublikowali harmonogram planowanych wyłączeń energii elektrycznej w województwie kujawsko-pomorskim. Przerwy w dostawach prądu zaplanowano w wielu miastach i gminach regionu – zarówno w dużych ośrodkach, jak i na terenach wiejskich. Sprawdź, czy Twoja okolica znajduje się na liście.

Trump powołał wysłannika USA ds. Grenlandii. „Musimy ją mieć ze względu na nasze bezpieczeństwo” z ostatniej chwili
Trump powołał wysłannika USA ds. Grenlandii. „Musimy ją mieć ze względu na nasze bezpieczeństwo”

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w poniedziałek, że Stany Zjednoczone potrzebują Grenlandii ze względu na bezpieczeństwo narodowe. Musimy mieć Grenlandię - powiedział Trump dziennikarzom na Florydzie. Grenlandia jest terytorium autonomicznym Danii.

Tragiczne wieści ze Śląska: Nie żyje dwóch górników z kopalni Pniówek z ostatniej chwili
Tragiczne wieści ze Śląska: Nie żyje dwóch górników z kopalni Pniówek

Dwóch górników zginęło w kopalni Pniówek w Pawłowicach wskutek wyrzutu metanu wraz z masą skalną w drążonym chodniku na poziomie 1000 - przekazał wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy zakład, Adam Rozmus.

Ustawa o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Jest decyzja Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Ustawa o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Jest decyzja Karola Nawrockiego

Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy projekt ustawy uderzającej w piratów drogowych jest zgodny z ustawą zasadniczą - tak zadecydował prezydent Karol Nawrocki. Choć w uzasadnieniu można przeczytać, że cel ustawy jest słuszny, jednak wątpliwości prezydenta wzbudziły niektóre rozwiązania prawne.

Karol Nawrocki wzywa Donalda Tuska do budowy mniejszości blokującej ws. umowy z Marcosur z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wzywa Donalda Tuska do budowy mniejszości blokującej ws. umowy z Marcosur

"Akceptacja dla tej umowy to katastrofa. Panie Premierze, trzeba budować mniejszość blokującą, a nie gadać!" – pisze na platformie X prezydent Karol Nawrocki, apelując do premiera Tuska ws. umowy z Mercosur.

Tylko 4 ugrupowania w Sejmie, spory wzrost partii Grzegorza Brauna. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
Tylko 4 ugrupowania w Sejmie, spory wzrost partii Grzegorza Brauna. Zobacz najnowszy sondaż

Koalicja Obywatelska utrzymuje prowadzenie, Prawo i Sprawiedliwość pozostaje drugą siłą, a Konfederacja notuje wyraźny spadek – tak wyglądają wyniki najnowszego sondażu parlamentarnego. Badanie pokazuje też, że do Sejmu weszłyby tylko cztery ugrupowania.

Degermanizacja Holokaustu tylko u nas
Degermanizacja Holokaustu

Jest to zjawisko obecne w publicystyce historycznej i przekazie medialnym, polegające na uwalnianiu Niemiec i Niemców od odpowiedzialności za projekt i realizację Zagłady. W narracji o Holokauście o zbrodnię ludobójstwa na Żydach oskarża się pozbawionych narodowości „nazistów”, którzy najpierw sterroryzowali porządnych Niemców, a później dopuścili się czynów w gruncie rzeczy przeciwnych prawdziwej, niemieckiej mentalności.

Odciąć im tlen. Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni Silesia z ostatniej chwili
"Odciąć im tlen". Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni "Silesia"

W poniedziałek – tuż przed Wigilią – górnicy z Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia postanowili po zakończonej zmianie nie wyjeżdżać na powierzchnię kopalni i rozpoczęli akcję protestacyjną. W komentarzach do relacji z protestów w sieci pojawiło się wiele skandalicznych komentarzy.

Zaskakująca decyzja w PKP Cargo. Spółka bez wyjaśnień odwołuje prezesa z ostatniej chwili
Zaskakująca decyzja w PKP Cargo. Spółka bez wyjaśnień odwołuje prezesa

Agnieszka Wasilewska-Semail została w poniedziałek odwołana przez radę nadzorczą PKP Cargo z funkcji prezesa - poinformowała spółka. Zmiana następuje z upływem dnia 22 grudnia, przyczyn odwołania nie podano.

REKLAMA

[wywiad] Tydzień Modlitw o Powołania. Tomasz Nowak OP: "Rozumienie powołania znacznie się rozszerzyło"

– Kościół się zmienia, a wraz z nim zmienia się także rozumienie powołania – powiedział w rozmowie z KAI o. Tomasz Nowak OP. Duszpasterz Lednicy, w związku z trwającym Tygodniem Modlitw o Powołania, opowiada o swojej drodze do zakonu dominikanów oraz dzieli się refleksją, jak dziś towarzyszyć młodym w rozeznawaniu życiowej drogi w świecie pełnym hałasu, presji i lęku przed utratą doczesnych możliwości.
o. Tomasz Nowak OP
o. Tomasz Nowak OP / YT print screen/Strefa Wodza

Odkrywanie powołania

Anna Rasińska (KAI): Jak wyglądała Ojca droga do zakonu dominikanów? Czy było to jednoznaczne wezwanie, czy raczej proces dojrzewania do tej decyzji?

Tomasz Nowak OP: Na początku w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, że to może być moja droga. Nie miałem w rodzinie żadnego duchownego, taka możliwość wydawała mi się zupełnie nierealna. Z czasem jednak zaangażowałem się w pielgrzymki. To mnie zbliżyło do Kościoła i do Pana Boga. Później, kiedy byłem w technikum, trafiłem na rekolekcje, na które przyjechali dominikanie. To było dla mnie spore zaskoczenie. Znałem tylko księży w czarnych sutannach, nie wiedziałem, że są też zakonnicy w białych habitach. To mnie poruszyło. A kiedy spotkałem ich osobiście… Miałem wtedy w sobie mnóstwo pytań, a oni nie uciekali, chcieli ze mną rozmawiać i naprawdę mi odpowiadali. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To był ten zewnętrzny impuls.

A wewnętrznie – usłyszałem w sobie głos, że mam być bratem zakonnym i zacząłem próbować. Z jednej strony był więc taki moment powołania – wezwanie, które pojawiło się po jednej ze spowiedzi w katedrze kieleckiej. A z drugiej strony to był też proces. Myślę, że do rozpoznania powołania potrzebne jest i jedno, i drugie: proces dojrzewania oraz taki konkretny moment, kiedy człowiek odpowiada, mówi: „tak, chcę, decyduję się”.

Docieranie do młodzieży

- A z Ojca doświadczenia pracy z młodzieżą – jakie formy duszpasterstwa są dziś skuteczne w dotarciu do młodych z przesłaniem o powołaniu? Czy to są rekolekcje, spotkania, a może media społecznościowe?

- Myślę, że trzeba korzystać ze wszystkich dostępnych narzędzi. Pan Bóg daje nam różne sposoby, więc warto z nich po prostu korzystać – tak jak w innych dziedzinach życia. Dziś trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie bez internetu, więc również w rozeznawaniu powołania ma on duże znaczenie.

Z mojego doświadczenia wynika, że u większości kandydatów to wygląda podobnie: albo najpierw poznali kogoś osobiście, a później szukali dalszych informacji w internecie, albo odwrotnie. To są dwie ścieżki, które się wzajemnie uzupełniają. Spotkanie „na żywo” jest bardzo ważne, ale wirtualna przestrzeń też jest dziś bardzo pomocna, żeby znaleźć informacje, porozmawiać, rozpoznać, czy coś w człowieku rezonuje.

Rzeczywiście, wszyscy jesteśmy dziś bardzo zabiegani – zarówno ci, którzy dopiero rozeznają drogę duchową, jak i ci, którzy już nią idą. Trudno znaleźć czas na dłuższe towarzyszenie, poznawanie życia zakonnego czy kapłańskiego w pełni. Dlatego potrzeba dziś prostszych, bardziej dostępnych form kontaktu, które pozwolą zacząć. A resztę i tak trzeba będzie przeżyć już osobiście – z czasem, w doświadczeniu.

Młodzież jest w tym naprawdę mądra i bardzo zdolna. Szuka własnych ścieżek, swoich sposobów, żeby znaleźć odpowiedzi na pytania, które się w nich pojawiają. Naszą rolą jest być tam, gdzie oni są – także w sieci – i dawać im przestrzeń do tych poszukiwań.

- A jakie są najczęstsze pytania, rozterki, przemyślenia młodych na temat powołania?

- Myślę, że młodzi naprawdę szukają czegoś konkretnego i trwałego – przede wszystkim więzi z Panem Bogiem. Pytają, jak można Go spotkać, jak z Nim być, jak przeżywać wiarę w środowisku, które temu sprzyja. Szukają kontaktu z Bogiem żywym i wspólnoty, w której to spotkanie może się naprawdę dokonać.

Zaskoczyło mnie to, kiedy organizowałem spotkania lednickie i pytałem młodzież, co jest dla nich najważniejsze podczas tych wydarzeń. Myślałem, że może powiedzą: tańce, pieśni, itp. – a oni odpowiadali: adoracja w ciszy, Eucharystia, pole spowiedzi. To były trzy rzeczy, które wracały najczęściej. Jasne, te inne elementy też są ważne – tworzą klimat, bez nich trudno sobie wyobrazić Lednicę – ale gdy pytam, co najważniejsze, to właśnie to: adoracja, msza święta i spowiedź.

To pokazuje, że oni wiedzą, czego szukają. Może nie zawsze potrafią to nazwać, czasem błądzą, bo pochodzą ze środowisk bardzo zlaicyzowanych – również ich rodziny często nie dają wiarygodnego wzoru. Ale działa zasada: kto chce, szuka sposobów; kto nie chce, szuka powodów. I oni tych sposobów szukają.

Bardzo ważna jest dla nich też obecność – zarówno obecność Boga, jak i drugiego człowieka. Dlatego adoracja jest tak cenna. To czas trwania – w obecności Pana, ale też we wspólnocie. Mimo że świat dziś jest mocno indywidualistyczny, to oni chcą być razem, chcą doświadczać relacji, współdziałania, spotkania. Wspólnota naprawdę ma dla nich ogromne znaczenie.

Spadek i jakość powołań

- To, co Ojciec mówi, jest bardzo piękne. Może właśnie, mimo że liczba powołań spada, to ten spadek przełoży się na jakość przyszłych osób duchownych. Jak Ojciec to widzi?

- Myślę, że powołania są w pewnym sensie adekwatne do naszych czasów. Po pierwsze, samo rozumienie powołania znacznie się rozszerzyło. Kiedyś mówiło się o powołaniu właściwie tylko w kontekście stanu duchownego – kapłaństwa czy życia zakonnego. Dziś coraz częściej mówimy o powołaniu do małżeństwa, o powołaniu do określonej misji w świecie – niezależnie od tego, czy ktoś jest osobą duchowną, czy świecką.

Pan Bóg wzywa do bardzo konkretnych zadań, a młodzi ludzie coraz częściej pytają, jaka forma życia najlepiej pozwoli im te zadania realizować. Bo są misje, które łatwiej wypełnić będąc w małżeństwie czy w stanie świeckim, a są takie, które lepiej realizować jako kapłan czy zakonnik. To jest mądre rozeznawanie: nie tylko do czego Pan Bóg mnie wzywa, ale też jaką drogą mam to powołanie wypełnić.

Ta świadomość, że powołanie to nie tylko kapłaństwo czy zakon, ale całościowa misja w Kościele i świecie, staje się coraz powszechniejsza. Dlatego nie warto dziś zawężać tematu powołania wyłącznie do życia duchownego – wachlarz możliwości naprawdę się poszerzył.

To wynika z wielu czynników – chociażby z łatwiejszego dostępu do wiedzy, do studiów z zakresu teologii, duchowości, a także z rosnącej roli świeckich w strukturach Kościoła. Widzimy to choćby w zgromadzeniach zakonnych czy kuriach diecezjalnych, gdzie coraz więcej zadań podejmują osoby świeckie: rzecznicy, prawnicy, sekretarze… To naprawdę widać gołym okiem – Kościół się zmienia, a razem z nim zmienia się też rozumienie powołania.

Rozeznawanie powołania

- A jak Ojciec podpowiedziałby młodym, jak rozeznać powołanie w świecie pełnym hałasu, presji i lęku przed utratą doczesnych możliwości?

- To rzeczywiście nie jest proste. Z jednej strony jesteśmy dziś – jako ludzie – psychicznie bardziej rozedrgani niż kiedyś, ale z drugiej strony jesteśmy też bardziej świadomi tego, co dzieje się w nas emocjonalnie, jak przeżywamy różne rzeczy. Potrzebujemy dziś więcej wyciszenia, bo ilość bodźców, które nas codziennie bombardują, jest znacznie większa niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu.

Dlatego ważne jest takie mądre wyciszenie – nie ucieczka od świata, ale stworzenie przestrzeni, w której da się usłyszeć to, co wewnętrzne: jakieś natchnienie, głos serca. Wierzę głęboko, że Pan Bóg potrafi dotrzeć do człowieka nawet w największym hałasie, ale jak już mówiłem rozeznawanie to proces. Z jednej strony mogą być ważne, przełomowe momenty, a z drugiej potrzebny jest czas: dojrzewanie, wsłuchiwanie się, szukanie tego, co naprawdę w duszy gra.

- Widać zresztą, że to dotyczy nie tylko powołań do kapłaństwa czy życia zakonnego, ale też innych życiowych decyzji – ludzie coraz później wchodzą w związki małżeńskie, później decydują się na dzieci. 

- To wszystko się przesuwa. Wpływ ma na to edukacja, przedłużający się okres studiowania, zdobywania doświadczenia. I to nie jest coś, czemu trzeba się dziwić – to po prostu znak naszych czasów. Dlatego rozeznawanie powołania też często przychodzi później. Ale to nie znaczy, że jest mniej autentyczne. Wręcz przeciwnie – może być dojrzalsze, głębiej przeżyte, bardziej świadome.

- Czy dziś jest wielu chętnych, by podążyć dominikańską drogą? 

- Kandydatów jest sporo – wiadomo, że ostatecznie zostaje mniejsza część, ale to normalne. Trudno mówić tu o konkretnych liczbach jako o czymś decydującym. Raz jest kilku nowicjuszy, innym razem kilkunastu – nie ma na co narzekać.

Pamiętam, jak jeden starszy ojciec powiedział mi kiedyś: „Wy się przejmujecie, że was było ponad dwudziestu, a teraz jest kilkunastu. A przecież jak ja wstępowałem po wojnie, to przychodził jeden, dwóch – i nikt się nie martwił”. To mnie nauczyło patrzeć szerzej, z większym dystansem.

Patrząc globalnie, statystyki watykańskie pokazują, że mimo spadku powołań w Europie czy Ameryce, w Azji, Indiach czy Afryce powołań przybywa. To się po prostu zmienia geograficznie i czasowo. Dlatego najrozsądniej jest po prostu słuchać Ducha Świętego i uważnie patrzeć, jak On dziś kształtuje Kościół. Zbyt szybkie wnioski mogą być mylące.

My, dominikanie, na dziś naprawdę nie mamy powodów do narzekania. Ale musimy mieć oczy i serca otwarte – by odpowiadać na to, co robi Duch Święty. W moim doświadczeniu – szczególnie w dziedzinie kaznodziejstwa czy pracy z młodzieżą – widać wyraźnie, że tam, gdzie bracia głosili Ewangelię, teraz również świeccy liderzy robią to z ogromnym zaangażowaniem, czasem zaskakująco skutecznie.

Czasem prowadzę warsztaty kaznodziejskie także dla osób świeckich – i muszę przyznać, że głoszą Ewangelię nie gorzej, a nieraz nawet lepiej niż niektórzy bracia. I bardzo się z tego cieszę, bo chodzi o to, by głosić Dobrą Nowinę – niezależnie od tego, czy jest się dominikaninem, księdzem diecezjalnym, czy osobą świecką. Ważne, by być wiernym misji, jaką dał nam Pan Jezus.

Co powiedziałby Ojciec osobie, która przeczuwa, że Pan Bóg ją wzywa, ale boi się odpowiedzieć jednoznacznie „tak”?

Pan Jezus, kiedy ukazał się po zmartwychwstaniu, powiedział: „Pokój wam. Nie bójcie się. To Ja jestem”. A potem dodał: „Pójdź za Mną”. Więc jeśli miałbym dać komuś radę, to powiedziałbym: słuchaj Jezusa i idź za Nim – nie przed Nim. Wtedy naprawdę nie zginiesz.

 

Anna Rasińska, ar



 

Polecane