Sławomir Jastrzębowski: Kandydat, który nie chce się przemęczać

Wyobraźmy sobie wchodzącego na mównicę kandydata na prezydenta Polski, który zaczyna przemawiać następującymi słowami: „Trochę jestem leniem. Może nawet nie tyle leniem, co jest mi po prostu ciężko. W ogóle źle znoszę, że mam szefa, szefa w partii. Źle znoszę, a nawet bardzo źle, te wszystkie partyjne zebrania i spędy, w których muszę brać udział, no nie chce mi się po prostu, bo to mnie męczy”. Ponieważ jest to spotkanie interakcyjne, lud, który nie stracił jeszcze do nazbyt szczerego mówcy cierpliwości, dopytuje: „No dobra, dobra, ale jaka jest twoja wizja Polski, wielkiej Polski, czym chcesz nas porwać i uwieść, abyśmy w świetlaną przyszłość wspólnie pomaszerowali. Co nam obiecasz, być może nasz wodzu?”.
Na co nazbyt szczery kandydat odpowiada: „A nie, no, proszę Państwa, obiecać to ja wam mogę, co tam chcecie, ale na pewno obiecuję, że nie będę brać udziału w tych partyjnych spędach. Krótko mówiąc, wybierając mnie na prezydenta, ułatwicie mi życie!”.
I co? Niemożliwe oczywiście? Głupoty sobie wyobrażam, a potem tu zamieszczam?
- Niemcy nawet nie pytają Polaków. Jest odpowiedź Bundeswehry ws. samochodów niemieckiej armii w Polsce
- "Co ta oszołomka gadała". Burza w sieci po programie TVN
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Ukraińcy grożą Mentzenowi? Lider Konfederacji ujawnił nagranie
- Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego chcą odwołać prezydenta miasta z Platformy Obywatelskiej
- NASK alarmuje o próbie ingerencji w wybory. Padły trzy nazwiska
- "Nie tym razem". Daniel Nawrocki odpowiada na atak Czuchnowskiego
- Potężny sukces Nawrockiego. Jeszcze nie jest prezydentem, a już załatwił dla Polski zmianę bardzo niekorzystnej decyzji Bidena
- Brytyjski ''Daily Mail'' zdecydował. Polskie miasto pierwsze w rankingu
Fragment z wiecu wyborczego Rafała Trzaskowskiego
Oto zapis 10-sekundowego fragmentu wiecu wyborczego kandydata na prezydenta Polski Rafała Trzaskowskiego w Olsztynie: „Mogę obiecać, że jeżeli mnie wybierzecie, to nie stanę na żadnej partyjnej imprezie. Ułatwicie mi życie, bo będę meganiezależny i nigdy nie stanę na żadnej partyjnej imprezie, jeżeli mnie wybierzecie”. On to naprawdę powiedział. Naprawdę.
Gdybym chciał być złośliwy, napisałbym, że wszystko to mówił z podejrzaną emfazą, ale nie o chemię organizmu tu chodzi. Chcę zwrócić Państwa uwagę na lichotę człowieczą, lichotę programową, lichotę ideową. Wychodzi wybraniec Platformy Obywatelskiej, najlepszy z tego grona, specjalnie wyselekcjonowany w prawyborach i próbuje między innymi mnie przekonać do głosowania na niego, żeby… ułatwić mu życie. A co ja jestem gość od spełniania życzeń i ułatwiania mu życia? Trzaskowski powiedział, że jest zależny od partii, od szefa i ja, my mamy mu pomóc w zrzuceniu tych kajdan, wybierając go na prezydenta. Czyli jego wielka wizja Polski to przyszłość, w której on się nie przemęcza i nie podlega nikomu. I ja, my mamy na taką Polskę głosować?
Nowy styl uprawiania polityki?
Niewykluczone, że my (ja nie) taką Polskę wybierzemy. Oczywiście ktoś może próbować argumentować, że wypowiedź Trzaskowskiego jest wyrwana z kontekstu, że jest stronnicza, tak jak stronniczy jest tu Jastrzębowski. Nie do końca będą to argumenty trafione, bo każdy, kto przysłuchuje się uważnie przemówieniom Trzaskowskiego, wie, że treści tam specjalnie nie ma, ponieważ pojawia się i znika, a idee globalizmu są maskowane obecnie jakby konserwatyzmem, w który nikt nie wierzy, ale co tam. I to jest największy zarzut nie tylko do Trzaskowskiego, ale do całego tego obozu, który na ewidentnym wprowadzaniu wyborców w błąd, mówmy wprost, na kłamaniu buduje swój przekaz i politykę. Donald Tusk, Rafał Trzaskowski, Sławomir Nitras etc. są systematycznie łapani na oczywistych kłamstwach i nie niesie to ze sobą żadnych konsekwencji. Do zarzutu braku wizji, idei dochodzi więc zarzut poważniejszy, demoralizacji społeczeństwa. Oto oszustwo się opłaca, kłamiąc – i to ordynarnie – zdobywa się władzę i intratne stanowiska. Jaką Polskę wybierzemy dla naszych dzieci?