Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych, brał udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim 25 maja 1948 r. Nigdy nie został ukarany.
Ryszard Mońko Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie
Ryszard Mońko / Zbiory Tadeusza Płużańskiego

Co musisz wiedzieć?

  • Wyrok komunistycznego sądu na Rotmistrzu Pileckim wykonano dnia 25 maja w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej
  • W wykonaniu wyroku uczestniczył zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego Ryszard Mońko
  • Ryszard Mońko nie ścigany w III RP zmarł w 2016 roku pobierając przed śmiercią 9 tysięcy emerytury

 

Nie ujawnił także, gdzie komunistyczni siepacze – jego koledzy – zrzucili zmasakrowane ciało rotmistrza i innych polskich bohaterów. Przez ćwierć wieku III RP nie zapukał do niego żaden prokurator. Mnie bez problemu udało się odnaleźć Mońkę w 2012 r. w Hrubieszowie.

O „Łączce” Mońko nie chciał mi nic powiedzieć, twierdząc, że na Mokotowie pracował do 1948 r. Mońko kłamał, nie pamiętając najwyraźniej nawet własnych słów. W 2003 r. podczas procesu prokuratora Czesława Łapińskiego, oskarżyciela rtm. Pileckiego zeznawał:

- Na Mokotów zostałem skierowany w styczniu 1948 r. ze zlikwidowanej jednostki saperskiej. Jako funkcjonariusz ds. polityczno-wychowawczych uczyłem śledczych zasad polskiego ruchu robotniczego.

 

Winny Grabicki i bezpieka

Trochę więcej Mońko mówił o egzekucjach na Rakowieckiej. Przede wszystkim potwierdził, że w pierwszych latach powojennych odbywały się one na terenie więzienia – głównie w starej kotłowni za budynkiem X Pawilonu (potwierdzał to również np. więzień Rakowieckiej Stanisław Krupa). Przyznał również, że nie było żadnego plutonu egzekucyjnego: strzelał jeden funkcjonariusz – najpierw Piotr Śmietański, potem Aleksander Drej (obaj na ogół po pijanemu). Potem ciała wywoził jego przełożony – naczelnik więzienia – Alojzy Grabicki. To na niego – od dawna nieżyjącego – Mońko zrzucał całą odpowiedzialność za represje i morderstwa na Mokotowie. No i oczywiście na bezpiekę.

 

„A co miałem robić?”

Mnie szczególnie interesowała egzekucja rotmistrza Witolda Pileckiego, w której – jak wynika z dokumentów – Mońko brał udział. Pamiętałem jego opowieść z procesu Łapińskiego:

- To był jedyny przypadek w mojej karierze. Zastępowałem Grabickiego [Alojzy Grabicki, który skończył miesięczny kurs więziennictwa w Łodzi i pracował najpierw w Białymstoku; do końca życia, nie nękany przez wymiar sprawiedliwości, ukrywał prawdę o miejscu grzebania więźniów], który takimi sprawami zajmował się rutynowo, ale akurat, wyjątkowo, wyjechał. Wcześniej wypełniałem tylko gotowe blankiety i podpisywałem się. Dane uczestniczących w egzekucji sprawdzałem na podstawie okazanych mi legitymacji. 25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21.30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu. Byli z bezpieki.

I dalej:

- Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządził MBP, a oficerowie służby więziennej nie mieli tam wstępu. Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał. Więźniów politycznych rozstrzeliwano, pospolitych wieszano. Pluton egzekucyjny to był jeden funkcjonariusz UB [etatowy morderca starszy sierżant Piotr Śmietański]. Lekarz w wojskowym mundurze wszedł do budynku i stwierdził zgon. Przed wykonaniem wyroku z Pileckim rozmawiał ksiądz Martusiewicz.

Oskarżający Łapińskiego prokurator IPN spytał jeszcze świadka Mońkę: „Gdzie pogrzebano Pileckiego?” A on odparł: „Nie brałem w tym udziału. Od dyżurnych wartowników słyszałem, że ciała zabitych wywoziła gdzieś sanitarka więzienna. Często jechał w niej naczelnik, który miał prawo jazdy”. Również na ostanie pytanie: „Dlaczego podpisał pan protokół wykonania kary śmierci?” Mońko opowiedział jak zawsze ze spokojem: „A co miałem robić?”

 

Na śmierć… dobrowolnie

Pamiętając te zeznania miałem nadzieję, że Mońko powie mi więcej. On powtórzył właściwie opis śmierci Pileckiego, który przedstawił w sądzie: „Wzięli go pod ręce. Czterech ludzi. On powiedział: „Będę szedł sam”. Założyli mu białą opaskę na oczy”.

Dopytywałem, powołując się na świadectwo księdza Jana Stępnia, współwięźnia z Rakowieckiej, który miał widzieć tę ostatnią drogę rotmistrza z okna celi:

- Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego.

Czyli istnieje domniemanie, że w momencie egzekucji skatowany przez „oficerów” bezpieki Pilecki już nie żył.
Taka zresztą była praktyka bezpieki. Często najgorsze śledztwo rozpoczynało się po procesie i wyroku skazującym, kiedy oprawcy wiedzieli już, że ich ofiara nie wyjdzie na wolność. Że zginie w więzieniu. Mogli sobie pofolgować.

Mońko jednak powtórzył swoje:

- Szedł sam, dobrowolnie [to skandaliczne określenie - podkreślenie moje]. Widziałem to dokładnie, szedłem 30–40 metrów dalej. Nim doszedłem do miejsca, jego już rozstrzelano”.
Gdzie to było, też w kotłowni? – doprecyzowałem. „Tak. Prócz kata Śmietańskiego byli prokurator, ksiądz”. Ile było strzałów? „Słyszałem jeden”. Co się potem stało? „Nie wiem. Mówiłem już, że nie uczestniczyłem w pochówkach. Też musiał być wywieziony sanitarką.

Z faktu, że kat zamordował rotmistrza w kotłowni, Zofia Pilecka wyciąga wniosek, że został spopielony. Czyli może nigdy nie odzyskać szczątków taty.

Pilecki trafił na „Łączkę” – uważa jednak prof. Krzysztof Szwagrzyk, prowadzący prace na stołecznych Powązkach Wojskowych. Niedaleko swojego oprawcy – sędziego Romana Kryże.

 

9 tysięcy emerytury

Potem spytałem Mońkę jeszcze m.in. o to, dlaczego – jego zdaniem – na ekshumacje na Powązkach trzeba było czekać aż 23 lata wolnej Polski? Czy ktoś to blokuje? Mońko na to:

- Wydaje mi się, że tak. Może boją się Rosji.

Ryszard Mońko, z zawodu technik rolniczy i mechanik, który po odejściu z Mokotowa był m. in. – do 1962 r. – naczelnikiem więzienia w Częstochowie, na koniec pochwalił mi się, że ma 9 tysięcy złotych emerytury („Wałęsa, dobry człowiek, wyrównał mi emeryturę”). Zadowolony z życia, miły dla sąsiadów starszy pan cieszył się dobrym zdrowiem. „Nie mam żadnych dochodzeń sądowych. Jestem czysty” – powiedział mi na odchodne. Zmarł w 2016 r. w rodzinnym Hrubieszowie, pożegnany na miejscowym cmentarzu parafialnym. Tak odszedł ostatni morderca Witolda Pileckiego.
 


 

POLECANE
Telewizja żegna legendę. Nie żyje znany reżyser Wiadomości
Telewizja żegna legendę. Nie żyje znany reżyser

Jeff Margolis, znany reżyser telewizyjny, zmarł 23 maja w Nashville. Miał 78 lat. Przez ponad 40 lat tworzył największe gale telewizyjne - reżyserował m.in. Oscary, Emmy, Złote Globy i SAG Awards.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

W związku z zaplanowanym na sobotę Biegiem Ulicą Piotrkowską część ulic w centrum Łodzi zostanie tymczasowo zamknięta. Swoje trasy zmienią także autobusy i tramwaje MPK.

Sebastian M. zatrzymany w ZEA. Kierowca był ścigany ws. wypadku, w którym zginęła rodzina z ostatniej chwili
Sebastian M. zatrzymany w ZEA. Kierowca był ścigany ws. wypadku, w którym zginęła rodzina

Informację o zatrzymaniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Sebastiana M. przekazał minister MSWiA, Tomasz Siemoniak. Zatrzymany to kierowca, jest podejrzany o spowodowanie wypadku, w którym zginęli rodzice i dziecko. Sąd Najwyższy ZEA wcześniej dopuścił możliwość ekstradycji.

Wyzwanie dla Trzaskowskiego. Nawrocki: Zbadajmy, czy w naszych organizmach są narkotyki z ostatniej chwili
Wyzwanie dla Trzaskowskiego. Nawrocki: Zbadajmy, czy w naszych organizmach są narkotyki

Karol Nawrocki rzucił wyzwanie Rafałowi Trzaskowskiemu. Kandydat popierany przez PiS wezwał Rafała Trzaskowskiego, by obydwaj poddali się testom medycznym i zbadali . - Dzisiaj opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jaki jest nasz stan zdrowia i jakie są substancje w naszych organizmach - stwierdził. Jednym z badań miałby być test na obecność narkotyków.

Jeden z największych ataków na Kijów. Rosjanie odpalili rakiety balistyczne z ostatniej chwili
Jeden z największych ataków na Kijów. Rosjanie odpalili rakiety balistyczne

Co najmniej czternaście osób odniosło obrażenia na skutek zmasowanego ataku rosyjskiego na Kijów w nocy z piątku na sobotę. Był to jeden z największych jak dotąd ataków na ukraińską stolicę – poinformowała administracja wojskowa Kijowa na Telegramie.

Po debacie w TVP: Nawrocki liderem na ostatniej prostej z ostatniej chwili
Po debacie w TVP: "Nawrocki liderem na ostatniej prostej"

Znany politolog Marcin Palade ocenił piątkową, wieczorną debatę prezydencką z udziałem Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego. Jego zdaniem celem tego drugiego było zwycięstwo, by w ostatni tydzień przed głosowaniem choćby zrównać się z kandydatem popieranym przez PiS. Nawrocki, jak twierdzi analityk, wyszedł jednak na ostatnią prostą z przewagą i z większymi możliwościami na poparcie wśród elektoratu byłych kandydatów. 

Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie tylko u nas
Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych, brał udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim 25 maja 1948 r. Nigdy nie został ukarany.

W Polsce może powstać ogromny hub technologiczny gorące
W Polsce może powstać ogromny hub technologiczny

Przygotowałem we współpracy z Electromobility Poland reportaż o tym, że w Polsce powstać ma ogromny hub technologiczny. Wartość inwestycji to 2 miliardy zł.

Anonimowy Sędzia: Nominatowi Bodnara nie podoba się propolska postawa sędziów tylko u nas
Anonimowy Sędzia: Nominatowi Bodnara nie podoba się propolska postawa sędziów

Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy - Tak zaczyna się nasz hymn narodowy, dając nadzieję, że jako naród, my Polacy będziemy zawsze mieli suwerenną ojczyznę, naszą Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Jeszcze Polska nie zginęła, póki mamy niezwisłych, niezależnych sędziów, którzy stoją na straży Konstytucji a nie interesu tej wąskiej grupy zawodowej, która przyznała sobie bezprawnie monopol na wszystkie rodzaje władz, a więc oprócz sprawowania zgodnie z Konstytucją władzy sądowniczej, także ustawodawczej i wykonawczej.

Tȟašúŋke Witkó: Polscy liberałowie – pariasi Europy z ostatniej chwili
Tȟašúŋke Witkó: Polscy liberałowie – pariasi Europy

Aby pojąć pewne zjawiska zachodzące w polityce należy wydarzenia je poprzedzające odkładać na osi czasu. Dlatego, by zrozumieć nagły militarny zryw Niemiec – ten z połowy maja roku 2025 – musimy odbyć wędrówkę w czasie oraz przestrzeni i przyjrzeć się pewnym decyzjom podjętym pod koniec kwietnia 2025 roku w Brukseli, gdyż to one dały bodziec Bellonie, która niespodziewanie zaczęła roztaczać swego ducha nad Berlinem. Problem w tym, że nie o wojsko tu chodzi, a – jak prawie zawsze – wyłącznie o pieniądze

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych, brał udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim 25 maja 1948 r. Nigdy nie został ukarany.
Ryszard Mońko Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie
Ryszard Mońko / Zbiory Tadeusza Płużańskiego

Co musisz wiedzieć?

  • Wyrok komunistycznego sądu na Rotmistrzu Pileckim wykonano dnia 25 maja w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej
  • W wykonaniu wyroku uczestniczył zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego Ryszard Mońko
  • Ryszard Mońko nie ścigany w III RP zmarł w 2016 roku pobierając przed śmiercią 9 tysięcy emerytury

 

Nie ujawnił także, gdzie komunistyczni siepacze – jego koledzy – zrzucili zmasakrowane ciało rotmistrza i innych polskich bohaterów. Przez ćwierć wieku III RP nie zapukał do niego żaden prokurator. Mnie bez problemu udało się odnaleźć Mońkę w 2012 r. w Hrubieszowie.

O „Łączce” Mońko nie chciał mi nic powiedzieć, twierdząc, że na Mokotowie pracował do 1948 r. Mońko kłamał, nie pamiętając najwyraźniej nawet własnych słów. W 2003 r. podczas procesu prokuratora Czesława Łapińskiego, oskarżyciela rtm. Pileckiego zeznawał:

- Na Mokotów zostałem skierowany w styczniu 1948 r. ze zlikwidowanej jednostki saperskiej. Jako funkcjonariusz ds. polityczno-wychowawczych uczyłem śledczych zasad polskiego ruchu robotniczego.

 

Winny Grabicki i bezpieka

Trochę więcej Mońko mówił o egzekucjach na Rakowieckiej. Przede wszystkim potwierdził, że w pierwszych latach powojennych odbywały się one na terenie więzienia – głównie w starej kotłowni za budynkiem X Pawilonu (potwierdzał to również np. więzień Rakowieckiej Stanisław Krupa). Przyznał również, że nie było żadnego plutonu egzekucyjnego: strzelał jeden funkcjonariusz – najpierw Piotr Śmietański, potem Aleksander Drej (obaj na ogół po pijanemu). Potem ciała wywoził jego przełożony – naczelnik więzienia – Alojzy Grabicki. To na niego – od dawna nieżyjącego – Mońko zrzucał całą odpowiedzialność za represje i morderstwa na Mokotowie. No i oczywiście na bezpiekę.

 

„A co miałem robić?”

Mnie szczególnie interesowała egzekucja rotmistrza Witolda Pileckiego, w której – jak wynika z dokumentów – Mońko brał udział. Pamiętałem jego opowieść z procesu Łapińskiego:

- To był jedyny przypadek w mojej karierze. Zastępowałem Grabickiego [Alojzy Grabicki, który skończył miesięczny kurs więziennictwa w Łodzi i pracował najpierw w Białymstoku; do końca życia, nie nękany przez wymiar sprawiedliwości, ukrywał prawdę o miejscu grzebania więźniów], który takimi sprawami zajmował się rutynowo, ale akurat, wyjątkowo, wyjechał. Wcześniej wypełniałem tylko gotowe blankiety i podpisywałem się. Dane uczestniczących w egzekucji sprawdzałem na podstawie okazanych mi legitymacji. 25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21.30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu. Byli z bezpieki.

I dalej:

- Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządził MBP, a oficerowie służby więziennej nie mieli tam wstępu. Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał. Więźniów politycznych rozstrzeliwano, pospolitych wieszano. Pluton egzekucyjny to był jeden funkcjonariusz UB [etatowy morderca starszy sierżant Piotr Śmietański]. Lekarz w wojskowym mundurze wszedł do budynku i stwierdził zgon. Przed wykonaniem wyroku z Pileckim rozmawiał ksiądz Martusiewicz.

Oskarżający Łapińskiego prokurator IPN spytał jeszcze świadka Mońkę: „Gdzie pogrzebano Pileckiego?” A on odparł: „Nie brałem w tym udziału. Od dyżurnych wartowników słyszałem, że ciała zabitych wywoziła gdzieś sanitarka więzienna. Często jechał w niej naczelnik, który miał prawo jazdy”. Również na ostanie pytanie: „Dlaczego podpisał pan protokół wykonania kary śmierci?” Mońko opowiedział jak zawsze ze spokojem: „A co miałem robić?”

 

Na śmierć… dobrowolnie

Pamiętając te zeznania miałem nadzieję, że Mońko powie mi więcej. On powtórzył właściwie opis śmierci Pileckiego, który przedstawił w sądzie: „Wzięli go pod ręce. Czterech ludzi. On powiedział: „Będę szedł sam”. Założyli mu białą opaskę na oczy”.

Dopytywałem, powołując się na świadectwo księdza Jana Stępnia, współwięźnia z Rakowieckiej, który miał widzieć tę ostatnią drogę rotmistrza z okna celi:

- Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego.

Czyli istnieje domniemanie, że w momencie egzekucji skatowany przez „oficerów” bezpieki Pilecki już nie żył.
Taka zresztą była praktyka bezpieki. Często najgorsze śledztwo rozpoczynało się po procesie i wyroku skazującym, kiedy oprawcy wiedzieli już, że ich ofiara nie wyjdzie na wolność. Że zginie w więzieniu. Mogli sobie pofolgować.

Mońko jednak powtórzył swoje:

- Szedł sam, dobrowolnie [to skandaliczne określenie - podkreślenie moje]. Widziałem to dokładnie, szedłem 30–40 metrów dalej. Nim doszedłem do miejsca, jego już rozstrzelano”.
Gdzie to było, też w kotłowni? – doprecyzowałem. „Tak. Prócz kata Śmietańskiego byli prokurator, ksiądz”. Ile było strzałów? „Słyszałem jeden”. Co się potem stało? „Nie wiem. Mówiłem już, że nie uczestniczyłem w pochówkach. Też musiał być wywieziony sanitarką.

Z faktu, że kat zamordował rotmistrza w kotłowni, Zofia Pilecka wyciąga wniosek, że został spopielony. Czyli może nigdy nie odzyskać szczątków taty.

Pilecki trafił na „Łączkę” – uważa jednak prof. Krzysztof Szwagrzyk, prowadzący prace na stołecznych Powązkach Wojskowych. Niedaleko swojego oprawcy – sędziego Romana Kryże.

 

9 tysięcy emerytury

Potem spytałem Mońkę jeszcze m.in. o to, dlaczego – jego zdaniem – na ekshumacje na Powązkach trzeba było czekać aż 23 lata wolnej Polski? Czy ktoś to blokuje? Mońko na to:

- Wydaje mi się, że tak. Może boją się Rosji.

Ryszard Mońko, z zawodu technik rolniczy i mechanik, który po odejściu z Mokotowa był m. in. – do 1962 r. – naczelnikiem więzienia w Częstochowie, na koniec pochwalił mi się, że ma 9 tysięcy złotych emerytury („Wałęsa, dobry człowiek, wyrównał mi emeryturę”). Zadowolony z życia, miły dla sąsiadów starszy pan cieszył się dobrym zdrowiem. „Nie mam żadnych dochodzeń sądowych. Jestem czysty” – powiedział mi na odchodne. Zmarł w 2016 r. w rodzinnym Hrubieszowie, pożegnany na miejscowym cmentarzu parafialnym. Tak odszedł ostatni morderca Witolda Pileckiego.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe