[Tylko u nas] Co z polskimi elitami? Jan Pospieszalski: Obóz patriotyczny wciąż cierpi na brak kadr
Za jedną z wad transformacji ustrojowej uznaje się fakt, że III RP nie wytworzyła elit, na których powinny opierać się naród i społeczeństwo. Czy Festiwal NNW świadczy o tym, że to ulega zmianie?
Oczywiście, Festiwal nie wziął się z próżni, nie stworzyła go żadna instytucja państwowa, a gigantyczna praca Arka Gołębiewskiego (dyrektor wydarzenia – przyp. red.) , który potrafił skrzyknąć ludzi porwanych ideą. Sam Arek też zresztą nie wziął się znikąd, działał w Lidze Republikańskiej, jest więc kontynuatorem środowisk oporu przeciwko komunizmowi, a później oporu wobec braku i zagrzebywania pamięci. To środowisko w pewien sposób wyszarpywało pamięć, pochodzi z niego wielu dzisiejszych historyków IPN-u, to była patriotyczna młodzież, trzecie pokolenie AK, które chciało prawdy o trzecim pokoleniu UB. To napięcie dawało siłę i nieustępliwość.
Naturalną koleją rzeczy jest to, że ci ludzie, środowiska wolontariuszy, społeczników, są później zasysani przez instytucje około partyjne, formacji, które bazują na tych samych ideach albo, które idą z tymi samymi sztandarami do zmiany Polski. Stąd w sposób naturalny ci ludzie trafiają do instytucji państwowych. Oprócz oddolnego wolontariatu, który jest właśnie drenowany do instytucji, które działają dla państwa, niezależnie obserwuje, że mądrzy politycy, wokół idei gromadzą ludzi, tworzą szkoły liderów. Robi to np. minister Zbigniew Ziobro, nie wiem jak to wygląda w innych ministerstwach, czy inni liderzy mają taką wrażliwość. Pamiętajmy, że to samo się nie zrobi, praca nad pozyskiwaniem, wyłanianiem ludzi trwa.
Faktem jest, że zasoby ludzkie są bardzo skąpe. To oczywiście bierze się z tego, co dziś w trakcie panelu powiedział prof. Krasnodębski, że polityka została zbrzydzona, że domena polityczna jest obsadzona przez stare wygi, metodą kooptacji, często trochę korupcyjnie, trochę z nepotyzmu. W związku z tym wszyscy, którzy mają energię, chęć działania, sprawdzają się w biznesie, działają na swój rachunek. Pamiętajmy, że jesteśmy pokoleniem ludzi, którzy wyszli z PRL-u, musieliśmy sami budować substancję wokół siebie, zadbać o dzieci, spłacać kredyty. Dopiero później był czas na wspólnotową działalność. Dzisiaj ludzie, którzy dobiegają siedemdziesiątki mają dla tego więcej czasu, często są już emerytami i są w stanie działać na rzecz pracy z młodymi ludźmi, by ich kształcić i pozyskiwać. W dalszej mierze obóz patriotyczny, niepodległościowy cierpi na brak kadr i bardzo mało młodych ludzi o takich zapatrywania wchodzi w domenę publiczną
- zaznaczył w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Jan Pospieszalski.