Dr Piotr Łysakowski: Wspomnienie o Ojcu

Nie wiadomo kiedy i jak włączył się w antykomunistyczną konspirację. Najprawdopodobniej było to szybko po powrocie do Warszawy. W efekcie donosu (później twierdził z uporem, że donosicielem mógł być jeden z późniejszych czołowych dysydentów, który w 1992 roku znalazł się na tzw Liście Macierewicza) grupa, w której działał została rozbita i zaaresztowana.
 Dr Piotr Łysakowski: Wspomnienie o Ojcu
/ morguefile.com

Urodził się 24.07.1929 z Adeli (z domu Weigle) i Stefana Łysakowskiego (syna profesora muzyki Jana, który był wychowawcą Sempolińskiego i Fogga) na Pradze przy ulicy Jagiellońskiej 27 (to jeden z tych domów co to odbierali je od miasta całkiem niedawno ponad 100 letni właściciele) gdzie mieszkał ze swoimi Rodzicami do wybuchu wojny. Mama była Ewangeliczką , Ojciec Katolikiem. Właśnie po nich Obojgu dziedziczył cechy charakteru od „szwabskiej” (w tym dobrym tego słowa znaczeniu) umiejętności racjonalnej oceny sytuacji po Mamie, a szlachecko kresowy wybuchowy rzadko dający się opanować temperament po Ojcu.

Nim wybuchła wojna, uczęszczał do Gimnazjum Górskiego. Potem przyszło to co dla wielu Warszawiaków i Polaków najgorsze.

Opowiadał jak w we wrześniu 1939 roku Jego Mama kupiła kilka kilo mąki, cukru i soli twierdząc, że „...to wystarczy na tę wojnę, która szybko się skończy...”, okleiła też okna paskami z papieru uważając, że „...to też powinno wystarczyć i szyby na pewno nie wypadną...”. Nie wystarczyło, dom na Jagiellońskiej został częściowo uszkodzony – zniszczony został akurat pokój, w którym normalnie spała Jego młodsza Siostra. Tym razem szczęście dopisało podczas ataku byłą gdzie indziej. Po kilku dniach oblężenia Warszawy uciekli przed niemieckim ostrzałem na lewy brzeg rzeki i pod nieobecność Ojca (przebywał wtedy internowany w Rumunii – wrócił do Polski w okolicach września 1940 roku na sfałszowanym paszporcie bojąc się jako lekarz o życie) na Piaskową do rodziny. O tym okresie Jego życia wiemy bardzo mało, w zasadzie tyle co nic.

Później przeprowadzili się na Foksal 15 (wówczas Pierackiego o tym samym numerze) mieszkając tam do Powstania.

W tym miejscu i mieszkaniu, które pozostawało zresztą w posiadaniu rodziny (po wojnie jako „komunalne”) do roku 2004 pojawiła się (musiało to być w październiku lub listopadzie 1940 roku) Pani Majewska (imienia nie pamiętał) Żydówka żona Polaka (wyszła za Niego mimo sprzeciwu swojej rodziny) przedsiębiorcy pogrzebowego z Pragi (który miał zginąć w Auschwitz) szukając pomocy i ukrycia. Otrzymała je, doskonale to pamiętał i starał się później odnaleźć ślady kobiety – niestety się nie udało. Nie wiadomo czy przeżyła wojnę. Był też świadom zagrożenia jakie niosło ze sobą udzielanie jej schronienia przez rodziców.

W styczniu 1943 roku był świadkiem wzięcia przez Niemców Ojca na zakładnika. Historia o tyle ciekawa, że w chwili gdy wyciągano go z mieszkania we frontowym pokoju na Pierackiego ukryty był jeszcze jeden uciekinier (tym razem Polak). Skoncentrowani na swoim zadaniu niemieccy policjanci przeoczyli tego człowieka. O tym też opowiadał. Ojciec z więzienia na Dzielnej 24/26 czyli Pawiaka został zwolniony 19 stycznia 1943 roku. Co się stało z człowiekiem ukrywanym wtedy przez Jego Rodziców nie pamiętał dokładnie.

Jak większość dzieci (bo w czasie okupacji był dzieckiem / dorastającym chłopcem) uczęszczał na tajne komplety, wtedy najprawdopodobniej został wciągnięty do Szarych Szeregów miał nosić pseudonim „Kawka” i wojskowy stopień kaprala (korpus bezpieczeństwa) z nieznanym przydziałem. Opowiadał, że ćwiczyli w okolicach Parku Ujazdowskiego (w pełnej, jak im się wtedy zdawało) konspiracji terenoznawstwo kończące się rysowaniem map i nauką tajnego komunikowania się. Później zaś, jak wspominał, w czasie Powstania roznosił pocztę i meldunki (Jego opatrzony błędną datą urodzenia „1928” znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego) w okolicach swojego miejsca zamieszkania. Bardzo mocny obraz z 1/szego sierpnia 1944 roku to dwa niemieckie pojazdy pancerne (chyba były to Sturmgeschuetz IV) przejeżdżające Nowym Światem jeszcze przed 17 w kierunku Świętokrzyskiej. Później jeszcze słuchanie audycji radiowych z Londynu (i nie tylko) na korytarzu i klatce schodowej w domu na Pierackiego wraz z sąsiadami (właścicielem radia, za którego posiadanie można było być rozstrzelanym, był jego Ojciec, skąd miał i jak ukrywał odbiornik nie wiadomo) i palące się zabudowania za pałacem Zamojskich na końcu Pierackiego oraz dalej (a właściwie niżej) na skarpie w kierunku dzisiejszej ulicy Kruczkowskiego i Armageddon tam się rozgrywający. W końcu zaś wyjście z mieszkania i marsz od Muzeum Narodowego. Z tego miejsca zaś potem wzdłuż Powiśla do Bednarskiej gdzie wśród gruzów leżała zabita staruszka. Bał się tego obrazu cały czas „...jak ja dam radę gdyby cos takiego miało się zdarzyć jeszcze raz...” mówił. Pod kościołem Świętego Wojciecha na Wolskiej, gdzie stanęli pędzeni do Pruszkowa widział jak 2 / ch SS – manów wyciągnęło z tłumu oczkujących na transport kilka kobiet (jak twierdził najprawdopodobniej Żydówek), by potem zastrzelić je za budynkiem świątyni – pamiętał, że oficerowie (bo byli to oficerowie) mieli wysokie buty.

Szybko wraz z rodzicami i siostrą znalazł się w Pruszkowie „Dulag 121 (U)”. Tam dzięki zaradności i kontaktom Ojca Stefana dość szybko się wydostali udając się do Żyrardowa. Złapany na ulicy przez Rosjan podczas jakiejś akcji zmuszony był do sprzątania zwłok niemieckich żołnierzy za co otrzymał bochenek chleba. Wbrew zakazom ze swoim Ojcem przekradł się do Warszawy jeszcze w listopadzie 1944 roku. Potem już po styczniu 1945 wszyscy powrócili do zniszczonej Warszawy i okradzionego przez konkretnego niemieckiego oficera (ale nie zniszczonego) mieszkania.

Nie wiadomo kiedy i jak włączył się w antykomunistyczną konspirację. Najprawdopodobniej było to szybko po powrocie do Warszawy. W efekcie donosu (później twierdził z uporem, że donosicielem mógł być jeden z późniejszych czołowych dysydentów, który w 1992 roku znalazł się na tzw Liście Macierewicza) grupa, w której działał została rozbita i zaaresztowana. Trzymany i przesłuchiwany był na Koszykowej, Strzeleckiej, a wyrok pięciu lat jaki otrzymał miał odsiadywać w Wronkach. Nigdy nie opowiadał (i mimo licznych próśb nie chciał tego opisać) jak traktowano go w śledztwie, które miało być potworne, głównie przez paru ludzi jeden z nich to Szymon, Żyd ubek, strażnik (określał go jako „szefa więzienia”, „oberklawisza” - kim był do dziś nie wiem, mam wrażenie, że i On do końca tego nie wiedział) nadzorujący więzienie na Strzeleckiej (warto by sprawdzić obsadę tego miejsca i zdefiniować nazwiska zbrodniarzy i zorientować się czy byli to tylko obywatele sowieccy czy znajdowali się wśród nich także „Polacy”). W celi siedział z Niemcem (twierdził, że był to najprawdopodobniej SS/man) o nazwisku Flierl. Ten zaś w chwilach szczerości obserwując to co wyczyniali z więźniami klawisze komunikował, że „...gdybyśmy wiedzieli jak Wy się będziecie traktować, to zostawilibyśmy was w spokoju...”. Domniemany SS man miał po części (jak wiemy) rację – władza ludowa nie była lepsza od niemieckiego okupanta, byłą niejednokrotnie jeszcze gorsza i całkowicie bezlitosna. Niemiec prosił Go o to, by „...jak wyjdzie...” zawiadomił jego rodzinę mieszkającą w … nie pamiętał gdzie (były to niewątpliwie dawne Niemcy Zachodnie) – spełnił tę prośbę wysyłając list – czy ten doszedł już się nie dowiemy. Do Wronek wieźli ich bydlęcymi wagonami z zadrutowanymi oknami. Większość była przebrana w niemieckie mundury. Na stacjach konwój informował ludzi, że „...to przestępcy wojenni...”. W listach (grypsach) z Wronek pisał o swoich marzeniach i tęsknotach – chciał wyjechać z Polski do Austrii albo Szwajcarii i tam zająć się prowadzeniem zakładu fotograficznego. Ostatecznie spędził w więzieniu rok wydobyty z niego jakimś nadludzkim wysiłkiem i kombinacjami przez rodziców. Trzeba też zauważyć, że w nieszczęściu miał (jednak) sporo szczęścia. Za to za co został skazany w 1945 roku (posiadanie pistoletu, granatu, antykomunistycznej prasy i przynależność do antykomunistycznej organizacji) już rok później można było dostać wyrok śmierci (i to niezależnie od wieku – a przypomnijmy miał wtedy 15 / 16 lat).

Po powrocie do domu skończył liceum i rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej, gdzie został asystentem.

W latach pięćdziesiątych wziął ślub z Ewą Pasierbińską. Z tego związku urodziło się 2 / ch synów.

Później zaś był praca, praca, praca. Do 90 lat zabrakło Mu 4 dni.

Piotr Łyskowski


 

POLECANE
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera tylko u nas
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera

Trwająca debata na temat rzekomego „nie-istnienia” Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego przypomina słynny eksperyment myślowy austriackiego noblisty.

Imane Khelif - damski bokser tylko u nas
Imane Khelif - damski bokser

Imane Khelif, algierski bokser, który zdobył złoto w kategorii kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, stał się symbolem chaosu, jaki ideologia gender wnosi do sportu. Teraz, po tym jak organizacja World Boxing ogłosiła obowiązkowe testy płci przed turniejem kobiet w Eindhoven (5–10 czerwca 2025), Khelif nagle wycofał się z zawodów. Ta decyzja tylko podsyciła debatę sprzed roku: jak to możliwe, że mężczyzna rywalizował z kobietami przez tak długi okres i to w profesjonalnym sporcie na najwyższym poziomie?

Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON z ostatniej chwili
Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON

W czwartek prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - przekazał były szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker. "Spotkanie dotyczyło przyszłych relacji między zwierzchnikiem sił zbrojnych, a szefem MON" - powiedział polityk PiS.

Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: Widzimy się o 7.30 tylko u nas
Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: "Widzimy się o 7.30"

- Na naszych oczach może dojść do nielegalnego i bezprawnego przejęcia Sądu Najwyższego poprzez działania części sędziów Izby Pracy - mówi w rozmowie z Cezarym Krysztopą Robert Bąkiewicz.

Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję? Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję?

W Pałacu Buckingham może dojść do dużych zmian, gdy książę William obejmie tron. Jak donoszą brytyjskie media, przyszły król nie planuje biernie kontynuować dotychczasowych tradycji, lecz chce „zrobić wszystko po swojemu”.

Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen z ostatniej chwili
Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen

Pierwszy raz w obecnym PE sojusz ugrupowań prawicowych porozumiała się co do wniosku nieufności dla Ursuli von der Leyen. Wniosek poparło 74 europarlamentarzystów z ECR - Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ESN - Grupy Europy Suwerennych Narodów, zwłaszcza Alternatywy dla Niemiec oraz Patrioci dla Europy.

Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO] z ostatniej chwili
Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO]

Na trasie S3 w województwie lubuskim doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej. Kierowca Skody Superb, który spowodował kolizję swoim agresywnym zachowaniem, to marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński. Zdarzenie zostało nagrane, a sprawą zajmuje się sąd.

 Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat Wiadomości
Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat

Komenda Powiatowa Policji w Będzinie poinformowała o nagłej śmierci aspirant sztabowej Iwony Bajan. Funkcjonariuszka miała 49 lat i służyła w policji przez ponad 25 lat.

Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej tylko u nas
Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej

Polska znajduje się w historycznym momencie. To, czego jesteśmy świadkami, to więcej niż spór prawny – to bezprecedensowy atak na fundamenty Rzeczypospolitej, jej konstytucyjny ład i porządek Oświadczenia 28 sędziów Sądu Najwyższego i pisma pięciu byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego to nic innego jak jawne wypowiedzenie posłuszeństwa państwu polskiemu i złamanie sędziowskiej przysięgi.

Jakim to trzeba być dziadem?. Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis Wiadomości
"Jakim to trzeba być dziadem?". Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis

Filip Chajzer, znany dziennikarz i influencer, poinformował w mediach społecznościowych o kradzieży, do której miało dojść w jednym z jego lokali z kebabem w Krakowie. Chodzi o punkt KREUZBERG Kebap znajdujący się w okolicy Galerii Kazimierz.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski: Wspomnienie o Ojcu

Nie wiadomo kiedy i jak włączył się w antykomunistyczną konspirację. Najprawdopodobniej było to szybko po powrocie do Warszawy. W efekcie donosu (później twierdził z uporem, że donosicielem mógł być jeden z późniejszych czołowych dysydentów, który w 1992 roku znalazł się na tzw Liście Macierewicza) grupa, w której działał została rozbita i zaaresztowana.
 Dr Piotr Łysakowski: Wspomnienie o Ojcu
/ morguefile.com

Urodził się 24.07.1929 z Adeli (z domu Weigle) i Stefana Łysakowskiego (syna profesora muzyki Jana, który był wychowawcą Sempolińskiego i Fogga) na Pradze przy ulicy Jagiellońskiej 27 (to jeden z tych domów co to odbierali je od miasta całkiem niedawno ponad 100 letni właściciele) gdzie mieszkał ze swoimi Rodzicami do wybuchu wojny. Mama była Ewangeliczką , Ojciec Katolikiem. Właśnie po nich Obojgu dziedziczył cechy charakteru od „szwabskiej” (w tym dobrym tego słowa znaczeniu) umiejętności racjonalnej oceny sytuacji po Mamie, a szlachecko kresowy wybuchowy rzadko dający się opanować temperament po Ojcu.

Nim wybuchła wojna, uczęszczał do Gimnazjum Górskiego. Potem przyszło to co dla wielu Warszawiaków i Polaków najgorsze.

Opowiadał jak w we wrześniu 1939 roku Jego Mama kupiła kilka kilo mąki, cukru i soli twierdząc, że „...to wystarczy na tę wojnę, która szybko się skończy...”, okleiła też okna paskami z papieru uważając, że „...to też powinno wystarczyć i szyby na pewno nie wypadną...”. Nie wystarczyło, dom na Jagiellońskiej został częściowo uszkodzony – zniszczony został akurat pokój, w którym normalnie spała Jego młodsza Siostra. Tym razem szczęście dopisało podczas ataku byłą gdzie indziej. Po kilku dniach oblężenia Warszawy uciekli przed niemieckim ostrzałem na lewy brzeg rzeki i pod nieobecność Ojca (przebywał wtedy internowany w Rumunii – wrócił do Polski w okolicach września 1940 roku na sfałszowanym paszporcie bojąc się jako lekarz o życie) na Piaskową do rodziny. O tym okresie Jego życia wiemy bardzo mało, w zasadzie tyle co nic.

Później przeprowadzili się na Foksal 15 (wówczas Pierackiego o tym samym numerze) mieszkając tam do Powstania.

W tym miejscu i mieszkaniu, które pozostawało zresztą w posiadaniu rodziny (po wojnie jako „komunalne”) do roku 2004 pojawiła się (musiało to być w październiku lub listopadzie 1940 roku) Pani Majewska (imienia nie pamiętał) Żydówka żona Polaka (wyszła za Niego mimo sprzeciwu swojej rodziny) przedsiębiorcy pogrzebowego z Pragi (który miał zginąć w Auschwitz) szukając pomocy i ukrycia. Otrzymała je, doskonale to pamiętał i starał się później odnaleźć ślady kobiety – niestety się nie udało. Nie wiadomo czy przeżyła wojnę. Był też świadom zagrożenia jakie niosło ze sobą udzielanie jej schronienia przez rodziców.

W styczniu 1943 roku był świadkiem wzięcia przez Niemców Ojca na zakładnika. Historia o tyle ciekawa, że w chwili gdy wyciągano go z mieszkania we frontowym pokoju na Pierackiego ukryty był jeszcze jeden uciekinier (tym razem Polak). Skoncentrowani na swoim zadaniu niemieccy policjanci przeoczyli tego człowieka. O tym też opowiadał. Ojciec z więzienia na Dzielnej 24/26 czyli Pawiaka został zwolniony 19 stycznia 1943 roku. Co się stało z człowiekiem ukrywanym wtedy przez Jego Rodziców nie pamiętał dokładnie.

Jak większość dzieci (bo w czasie okupacji był dzieckiem / dorastającym chłopcem) uczęszczał na tajne komplety, wtedy najprawdopodobniej został wciągnięty do Szarych Szeregów miał nosić pseudonim „Kawka” i wojskowy stopień kaprala (korpus bezpieczeństwa) z nieznanym przydziałem. Opowiadał, że ćwiczyli w okolicach Parku Ujazdowskiego (w pełnej, jak im się wtedy zdawało) konspiracji terenoznawstwo kończące się rysowaniem map i nauką tajnego komunikowania się. Później zaś, jak wspominał, w czasie Powstania roznosił pocztę i meldunki (Jego opatrzony błędną datą urodzenia „1928” znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego) w okolicach swojego miejsca zamieszkania. Bardzo mocny obraz z 1/szego sierpnia 1944 roku to dwa niemieckie pojazdy pancerne (chyba były to Sturmgeschuetz IV) przejeżdżające Nowym Światem jeszcze przed 17 w kierunku Świętokrzyskiej. Później jeszcze słuchanie audycji radiowych z Londynu (i nie tylko) na korytarzu i klatce schodowej w domu na Pierackiego wraz z sąsiadami (właścicielem radia, za którego posiadanie można było być rozstrzelanym, był jego Ojciec, skąd miał i jak ukrywał odbiornik nie wiadomo) i palące się zabudowania za pałacem Zamojskich na końcu Pierackiego oraz dalej (a właściwie niżej) na skarpie w kierunku dzisiejszej ulicy Kruczkowskiego i Armageddon tam się rozgrywający. W końcu zaś wyjście z mieszkania i marsz od Muzeum Narodowego. Z tego miejsca zaś potem wzdłuż Powiśla do Bednarskiej gdzie wśród gruzów leżała zabita staruszka. Bał się tego obrazu cały czas „...jak ja dam radę gdyby cos takiego miało się zdarzyć jeszcze raz...” mówił. Pod kościołem Świętego Wojciecha na Wolskiej, gdzie stanęli pędzeni do Pruszkowa widział jak 2 / ch SS – manów wyciągnęło z tłumu oczkujących na transport kilka kobiet (jak twierdził najprawdopodobniej Żydówek), by potem zastrzelić je za budynkiem świątyni – pamiętał, że oficerowie (bo byli to oficerowie) mieli wysokie buty.

Szybko wraz z rodzicami i siostrą znalazł się w Pruszkowie „Dulag 121 (U)”. Tam dzięki zaradności i kontaktom Ojca Stefana dość szybko się wydostali udając się do Żyrardowa. Złapany na ulicy przez Rosjan podczas jakiejś akcji zmuszony był do sprzątania zwłok niemieckich żołnierzy za co otrzymał bochenek chleba. Wbrew zakazom ze swoim Ojcem przekradł się do Warszawy jeszcze w listopadzie 1944 roku. Potem już po styczniu 1945 wszyscy powrócili do zniszczonej Warszawy i okradzionego przez konkretnego niemieckiego oficera (ale nie zniszczonego) mieszkania.

Nie wiadomo kiedy i jak włączył się w antykomunistyczną konspirację. Najprawdopodobniej było to szybko po powrocie do Warszawy. W efekcie donosu (później twierdził z uporem, że donosicielem mógł być jeden z późniejszych czołowych dysydentów, który w 1992 roku znalazł się na tzw Liście Macierewicza) grupa, w której działał została rozbita i zaaresztowana. Trzymany i przesłuchiwany był na Koszykowej, Strzeleckiej, a wyrok pięciu lat jaki otrzymał miał odsiadywać w Wronkach. Nigdy nie opowiadał (i mimo licznych próśb nie chciał tego opisać) jak traktowano go w śledztwie, które miało być potworne, głównie przez paru ludzi jeden z nich to Szymon, Żyd ubek, strażnik (określał go jako „szefa więzienia”, „oberklawisza” - kim był do dziś nie wiem, mam wrażenie, że i On do końca tego nie wiedział) nadzorujący więzienie na Strzeleckiej (warto by sprawdzić obsadę tego miejsca i zdefiniować nazwiska zbrodniarzy i zorientować się czy byli to tylko obywatele sowieccy czy znajdowali się wśród nich także „Polacy”). W celi siedział z Niemcem (twierdził, że był to najprawdopodobniej SS/man) o nazwisku Flierl. Ten zaś w chwilach szczerości obserwując to co wyczyniali z więźniami klawisze komunikował, że „...gdybyśmy wiedzieli jak Wy się będziecie traktować, to zostawilibyśmy was w spokoju...”. Domniemany SS man miał po części (jak wiemy) rację – władza ludowa nie była lepsza od niemieckiego okupanta, byłą niejednokrotnie jeszcze gorsza i całkowicie bezlitosna. Niemiec prosił Go o to, by „...jak wyjdzie...” zawiadomił jego rodzinę mieszkającą w … nie pamiętał gdzie (były to niewątpliwie dawne Niemcy Zachodnie) – spełnił tę prośbę wysyłając list – czy ten doszedł już się nie dowiemy. Do Wronek wieźli ich bydlęcymi wagonami z zadrutowanymi oknami. Większość była przebrana w niemieckie mundury. Na stacjach konwój informował ludzi, że „...to przestępcy wojenni...”. W listach (grypsach) z Wronek pisał o swoich marzeniach i tęsknotach – chciał wyjechać z Polski do Austrii albo Szwajcarii i tam zająć się prowadzeniem zakładu fotograficznego. Ostatecznie spędził w więzieniu rok wydobyty z niego jakimś nadludzkim wysiłkiem i kombinacjami przez rodziców. Trzeba też zauważyć, że w nieszczęściu miał (jednak) sporo szczęścia. Za to za co został skazany w 1945 roku (posiadanie pistoletu, granatu, antykomunistycznej prasy i przynależność do antykomunistycznej organizacji) już rok później można było dostać wyrok śmierci (i to niezależnie od wieku – a przypomnijmy miał wtedy 15 / 16 lat).

Po powrocie do domu skończył liceum i rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej, gdzie został asystentem.

W latach pięćdziesiątych wziął ślub z Ewą Pasierbińską. Z tego związku urodziło się 2 / ch synów.

Później zaś był praca, praca, praca. Do 90 lat zabrakło Mu 4 dni.

Piotr Łyskowski



 

Polecane
Emerytury
Stażowe