Owsiak broni Wałęsy używając "historycznych" analogii i myląc Księcia Witolda z Władysławem Jagiełłą
Odbierałem to jako dzieciak w czasach, kiedy kupowało się do zabawy małe, plastikowe żołnierzyki. Były trochę toporne, ale każdy wiedział, kto jest kto. Żołnierz kosztował 4 zł, a rycerz na koniu chyba dychę. Takim do kupienia był Jagiełło, w kolorach jak z obrazu Matejki, z mieczem, tarczą i siedzący na koniu. Z tego konia można było go zdjąć i wtedy wyglądał jak przekrój tunelu trasy WZ - w nogach był półokrągły.
- pisze szef WOŚP brnąc w fałszywą analogię
Kiedy zacząłem interesować się malarstwem, a potem historią, po latach okazało się, że z tą sceną jest wielka bujda. Władysław Jagiełło, Wielki Książe Litewski, siedział na koniu w otoczeniu orszaku daleko pod… lasem i tak przez całą bitwę. Kiedy reszta na śmierć i życie machała toporami, siekierami, włóczniami i mieczami, Król gdzieś z boku - moim zdaniem, tak jak należało - po prostu bitwą dowodził i to dodajmy zwycięsko!
- pisze Owsiak, któremu najwyraźniej nikt nie wytłumaczył, że Władysław Jagiełło i Wielki Książę Witold to dwie różne osoby.
Dzisiaj, z wielkim przytupem i z ogromną tubą medialną, zapoznaliśmy się z wynikami badań dotyczących prawdziwości podopisywanych przez Prezydenta Lecha Wałęsę dokumentów sprzed blisko 50 lat. Ekspertyzy zostały wykonane, trudno je podważać, bo podpisało się pod nimi grono specjalistów. (...)
Mówiliśmy o epizodzie prezydenta Lecha Wałęsy, z którym Pan Prezydent się nie zgadza, a komisja mówi, że jest prawdziwy. W wolnej Polsce, której także współtwórcą był bohater tego dzisiejszego wydarzenia i dla mnie dzisiaj, w 2017 roku, jest to trochę taka opowieść jak z programu o Matejce. Czy stał w lesie, czy stał w centrum bitwy - jest to bardziej ciekawostka niemająca już znaczenia dla dnia dzisiejszego, w którym ja osobiście pojmuję wolność, w której osadzone są realia dzisiejszej Polski. A wolność mamy na pewno.
- w ten sposób Jerzy Owsiak kończy swoją brawurową metaforę