Ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ: Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę

– Niekiedy chcielibyśmy, aby Bóg działał bardziej po naszemu, to znaczy, zmusił człowieka, by ten uznał Jego moc i wolę. Tyle że Bóg działa inaczej. Bo – jak pisze św. Paweł – Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”. W konsekwencji Bóg jest cierpliwy, czeka, nie zmusza. Pamiętajmy też, że zbawienie polega na przyjęciu Bożej miłości miłosiernej. A do miłości nie można zmusić – mówi ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ, wykładowca teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
"Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę" - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Co Ksiądz poczuł, kiedy po raz pierwszy zobaczył obraz Caravaggia „Niewierny Tomasz”? Ten palec w boku, zbyt dosłowne?

– Tak. Fizyczna dosłowność obrazu uderza. Może budzić nawet niesmak. Ale Caravaggio, choć z jednej strony prowadził awanturnicze i raczej rozwiązłe życie, to z drugiej – miał jakieś wręcz mistyczne wyczucie ewangelicznych wydarzeń. Patrząc na „Niewiernego Tomasza”, przypomniałem sobie to, co w swoim liście zapisał „umiłowany uczeń” Jan: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne…” (1 J 1,1-2). Jan podkreśla, że mówi o sprawach, których uczniowie Jezusa doświadczyli fizycznie: widzieli, słyszeli, dotykali. Apostołowie to byli ludzie twardo stąpający po ziemi, nieskłonni do religijnych egzaltacji. Dlatego między innymi ich świadectwo o Jezusie, Bogu, który stał się człowiekiem, jest tak wiarygodne. Ewangelia i listy Jana są bardzo duchowe, pełne symboli, ale to właśnie ten apostoł stwierdza zdecydowanie: „Wielu pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem” (2 J 1,7). Rzeczywistość Wcielenia, prawda, że Bóg rzeczywiście stał się człowiekiem, była dla apostołów rzeczą fundamentalną. Caravaggio czuł splot tego, co cielesne, z tym, co duchowe.

– Zszokowała mnie także rycina, gdzie Jezus trzyma kielich, do którego spływała krew z Jego boku, sam Chrystus stoi w sadzawce wypełnionej własną krwią. Pomyślałem, że nikt nigdy nie przelał za mnie kropli krwi oprócz Niego. On przelał całą.

– W historii Kościoła nie brakowało mistyków, mężczyzn i kobiet, którzy mieli szczególne nabożeństwo do Krwi Pańskiej. Jan XXIII napisał list apostolski „Inde a primis” (30 VI 1959 roku), w którym zachęcił wiernych do rozwijania kultu Krwi Chrystusa, „której jedna kropla może wybawić cały świat od wszelkiej winy”. Jan Paweł II 1 lipca 2001 roku w przemówieniu przed modlitwą „Anioł Pański”, nawiązując do słów św. Pawła, że „ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1), stwierdził: „Ta wolność ma bardzo wysoką cenę: jest nią życie, krew Odkupiciela. Tak! Krew Chrystusa jest ceną, którą Bóg zapłacił, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci”. Wielką mistyczką Krwi Pańskiej była św. Katarzyna ze Sieny. Niektóre jej wizje mogą szokować fizyczną dosłownością, o której już mówiliśmy w odniesieniu do Caravaggia. Osobiście wolę koncentrować się na tym, że „krew” i „ciało” oznaczają po prostu osobę. A zatem mówiąc o Krwi i Ciele Chrystusa, mówimy w gruncie rzeczy o Boskiej Osobie, która stała się człowiekiem, by zaświadczyć o nieodwołalnej miłości Boga do człowieka. To świadectwo osiągnęło swój szczyt w krzyżowej śmierci i zmartwychwstaniu. Zmasakrowany, ociekający krwią Chrystus, modli się: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). A mówiąc te słowa, Jezus widział nie tylko jego bezpośrednich prześladowców, ale każdego z nas, ludzi słabych, nieświadomych, grzesznych.

– Wydarzenia paschalne to Chrystus udręczony. Dlaczego demony tak bardzo boją się Jego ran?

– Jedna z tradycji chrześcijańskich mówi, że szatan zbuntował się przeciwko Bogu, bo nie chciał zaakceptować tego, że Bóg nie tylko stworzy człowieka, ale także druga Osoba Boska stanie się człowiekiem, by wprowadzić człowieczeństwo w Boskie, wieczne życie. Szatan, który był aniołem światłości, Lucyferem, uniósł się pychą. Nie mógł znieść, że tak marna istota, za którą uważał człowieka, zostanie wyniesiona do tak wielkiej godności. Można by zatem powiedzieć, że złość szatana i demonów, które poszły za nim, wywołuje przede wszystkim Bóg wcielony, Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Rany Chrystusa są tegoż Wcielenia szczególnym znakiem. A przede wszystkim są znakiem miłości Boga do człowieka, ponieważ nie stały się one powodem odrzucenia grzeszników, ale – wręcz przeciwnie! – miejscem okazania grzesznikom miłosierdzia. Stąd odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego, powtarzamy: „Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. A diabeł nie znosi miłosierdzia. I dlatego tak bardzo boi się ran Chrystusa.

– Co mówi chrześcijaninowi zmartwychwstanie Jezusa?

– Uczniowie po śmierci ich Mistrza rozproszyli się. Byli rozczarowani, przygnębieni, smutni. Uczniowie z Emaus opowiadają o śmierci Jezusa i dodają: „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24,21). Lecz potem rozpoznają Jezusa i wracają do Jerozolimy, by opowiedzieć innym o tym, co przeżyli. Okazuje się, że także inni, na czele z Piotrem, spotkali w różnych sytuacjach Zmartwychwstałego. Tak formułuje się radosna nowina: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał” (Łk 24,34). Ale jeszcze nie wiedzą, co z tą nowiną zrobić, co w gruncie rzeczy oznacza, że Chrystus zmartwychwstał. I wciąż się boją. Ale przypominają sobie obietnicę, że Jezus pośle im Pocieszyciela, Ducha Świętego. Trwają więc na modlitwie razem. I Duch rzeczywiście zostaje im posłany. Wtedy uczniowie już wiedzą, co robić. I już więcej lęk ich nie paraliżuje. Wychodzą z ukrycia, idą na cały świat, by głosić Ewangelię. Rozumieją, co znaczy zmartwychwstanie. Rozumieją, że w historii Jezusa nie chodzi o jakieś doczesne „wyzwolenie Izraela”, ale o zbawienie w wymiarze wiecznym. Ten, który zmartwychwstał, jest bowiem Panem życia i śmierci. Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę. Dlatego Paweł Apostoł podkreśla: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach” (1 Kor 15,14). Niestety, przyzwyczailiśmy się do prawdy o zmartwychwstaniu, o życiu wiecznym. Tak jakby to nie była naprawdę wspaniała perspektywa. Czas się obudzić! Popatrzeć na swoje życie w wymiarze wieczności. I poczuć się apostołem Dobrej Nowiny.

– Dlaczego Jezus po zmartwychwstaniu nie urządził demonstracji siły? Nie poszedł do Piłata, do Annasza i nie powiedział im: „To ja, żywy, teraz już mi nic nie zrobicie”?

– Dobre pytanie. Rzeczywiście! Niekiedy chcielibyśmy, aby Bóg działał bardziej po naszemu, to znaczy zmusił człowieka, by ten uznał Jego moc i wolę. Ale czyż takie myślenie nie wpisuje się po części w mentalność tych, którzy drwili z Jezusa: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie” (Łk 23,37). Pewnie diabeł cieszyłby się, gdyby Chrystus, nie czekając, aż umrze, zstąpił z krzyża i przykładnie ukarał swoich prześladowców, ludzi złych lub głupich. Tyle że Bóg działa inaczej. Bo – jak pisze św. Paweł – Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4). W konsekwencji Bóg jest cierpliwy, czeka, nie zmusza… Pamiętajmy też, że zbawienie polega na przyjęciu Bożej miłości miłosiernej. A do miłości nie można zmusić. Do miłości można zaprosić. I w ten właśnie sposób działa Bóg. Walczy o każdego człowieka do końca, zapraszając do relacji miłości.

– Co było takiego w Zmartwychwstałym Jezusie, że na początku nikt z najbliższych Go nie rozpoznawał?

– Gdybyśmy spotkali kogoś, o kim wiedzielibyśmy, że umarł, to prawdopodobnie pomyślelibyśmy, że to tylko ktoś podobny albo że oto widzimy zjawę, a nie realną postać. Ale powód tego nierozpoznawania Zmartwychwstałego jest głębszy. Chrystus zmartwychwstał. Pokazuje się w swoim ciele przemienionym. Z jednej strony demonstruje swe rany, by przekonać Tomasza, ale z drugiej – wchodzi do pomieszczenia pomimo zamkniętych drzwi (zob. J 20,19). Zmartwychwstały nie należy już do tego świata, choć daje się spotkać w różnych sytuacjach. Z tego płynie dla nas taka nauka, że trzeba nam mieć oczy i serce otwarte, aby rozpoznać Zmartwychwstałego, kiedy przyjdzie do nas w faktach naszego życia.

– Dlaczego „Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was”?

– Dziś nie widzimy i nie słyszymy fizycznie Jezusa. Choć wciąż nie brakuje mistyków, którzy – jak siostra Faustyna Kowalska – doświadczają obecności Chrystusa także w sposób zmysłowy. Wszyscy możemy jednak doświadczyć Zbawiciela w sposób duchowy, to znaczy dzięki działaniu w nas i wokół nas Ducha Świętego. To właśnie trzecia Osoba Boska sprawia, że Jezus jest obecny w proklamowanym Słowie i w sprawowanych sakramentach. Tyle że Duch działa w sposób jeszcze bardziej delikatny niż Jezus. Jakby ukryty, jakby wręcz nieobecny, cały w funkcji Ojca i Syna, nie mówi „ja”, ale przez Syna prowadzi nas do Boga Ojca. Duch ogranicza się ze względu na nas, bo gdyby zadziałał trochę mocniej, to mógłby nas rozbić. A Bóg nie chce nikogo rozbić, nawet swoich wrogów. Bóg chce zbawiać. W ten wielkanocny czas zwracajmy się zatem do Ducha Świętego, by otworzył nam oczy na Zmartwychwstałego i Jego obietnice.

– Interesująca jest emocjonalność uczniów. Czy byliby w stanie podnieść się z traumy Wielkiego Tygodnia bez zesłania Ducha Świętego?

– Bez zesłania Ducha Świętego zmartwychwstanie pozostałoby piękną, ale w gruncie rzeczy martwą opowieścią. W apostołach zwyciężyłyby lęk, niepewność. Powróciliby do swoich zajęć, do łowienia ryb i tylko czasem popłynęłaby im łza na wspomnienie Mistrza z Nazaretu. Tymczasem mocą Ducha stali się głosicielami Dobrej Nowiny, za którą oddali życie. Pozwolę sobie powiedzieć, że niekiedy Kościół dzisiaj przypomina uczniów Chrystusa między zmartwychwstaniem a zesłaniem, którzy niby wierzą, że Chrystus zmartwychwstał, ale boją się o tym głośno mówić. O niezastąpionej roli Ducha Świętego poucza nas w tzw. mowie pożegnalnej sam Chrystus. Zachęcam, by w wolnej chwili wziąć do ręki Ewangelię wg św. Jana i przeczytać rozdziały od 14. do 16., w których Jezus na różne osoby zapowiada posłanie Ducha Pocieszyciela. Mnie uderzają szczególnie słowa: „Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13). A prawdą ostatecznie jest sam Chrystus.

– Jak na co dzień żyć duchowością zmartwychwstania?

– Duchowość zmartwychwstania to nie jakiś płytki optymizm i poklepywanie po plecach, że wszystko będzie dobrze. Wielkanocny Poranek nie znosi Wielkiego Piątku, chociaż go przezwycięża. Dlatego ten, kto wierzy w zmartwychwstanie, nie ucieka od krzyża, ale – jeśli trzeba – bierze go na ramiona i odpowiedzialnie, dla dobra innych, niesie. Przy czym nie chodzi tu o jakieś cierpiętnictwo, ale o to, że kiedy mamy w sobie nadzieję zmartwychwstania, potrafimy zachować się przyzwoicie, szlachetnie, po Bożemu, nawet wtedy, kiedy to nas wiele kosztuje. W naszej polskiej historii nie brakuje takich, którzy dzięki wierze w Zmartwychwstałego zachowali się, „jak trzeba”.

– Z drugiej strony trudno być świadkiem Zmartwychwstałego w czasach coraz bardziej zdominowanych przez Antychrysta.

– Tak! Kiedy patrzę na dzisiejsze czasy, przypominam sobie 13. rozdział Apokalipsy, który mówi o sukcesach „diabolicznej” triady: Smoka, Bestii pierwszej i Bestii drugiej, czyli Fałszywego Proroka. Mamy dziś chore, lewacko-liberalne ideologie, których szpicą jest gender/LGBT, nienawiść do biblijno-chrześcijańskiego dziedzictwa, diaboliczne pretendowanie do zbudowania „nowego świata” i „nowego człowieka”. Ale czyż Chrystus obiecywał nam spokój?

– „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

– Żyjmy tak, aby znalazł. A kiedy widzimy triumfy niewiary i antywiary, przypominajmy sobie słowa-obietnice Jezusa. Po pierwsze: „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33); po drugie: „Zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18); i po trzecie: „Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Operacja „zastraszyć adwokatów” tylko u nas
Operacja „zastraszyć adwokatów”

W III RP rozpoczęto nowy rozdział. Tym razem nie dotyczy on reformy prawa, wzmocnienia niezależności sądów czy rozliczania afer. Nie – to rozdział znacznie bardziej złowrogi. Rozdział o tym, jak państwo Donalda Tuska zaczyna bać się tych, którzy mają odwagę bronić niesłusznie prześladowanych. Polowanie nie jest dziś na przestępców, lecz na obrońcę – mec. Krzysztofa Wąsowskiego. I nie dlatego, że złamał prawo, ale dlatego, że nie ugiął się przed władzą. Bo miał odwagę stanąć po stronie tych, którzy w demokratycznym państwie nie powinni być nigdy prześladowani.

Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale Wiadomości
Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale

Rozstawiona z numerem ósmym Iga Świątek wygrała z Rosjanką Ludmiłą Samsonową (nr 19.) 6:2, 7:5 w ćwierćfinale Wimbledonu. Polska tenisistka po raz pierwszy awansowała do półfinału tej imprezy. Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Londynie był ćwierćfinał w 2023 roku.

Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu Wiadomości
Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu

Wczesnym rankiem 9 lipca 2025 roku funkcjonariusze policji w Essen (Nadrenia Północna-Westfalia) zatrzymali młodego mężczyznę podejrzanego o przygotowywanie ataku terrorystycznego.

„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi Wiadomości
„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi

Po 26 latach związku ze stacją TVN Hubert Urbański zakończył swoją współpracę z nadawcą, który był domem kultowego teleturnieju „Milionerzy”. Informację o rozstaniu prezenter przekazał 30 czerwca w mediach społecznościowych. „Po 26 latach żegnam się z TVN – ze stacją, w której przeżyłem swoje najlepsze chwile zawodowe” – napisał na Instagramie.

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic gorące
Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej na platformie X opublikował spot uderzający w obywatelskich obrońców granic. – Tak wyglądają obrońcy granic, których PiS wysyła na polskie granice – mówi lektor w spocie. Tyle tylko, że użyte w spocie ujęcia pochodzą z reklamy walk na gołe pięści Gromda.

W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic Wiadomości
W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic

W Sali Kolumnowej Sejmu RP odbyło się pierwsze posiedzenie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic. Spotkanie miało charakter inaugurujący działalność parlamentarnego zaplecza tego społecznego ruchu. W wydarzeniu uczestniczyli politycy, aktywiści oraz ochotnicy, którzy wcześniej działali przy granicy.

Relacja z granicy. Niemcy pokazują środkowy palec i puszczają drony na polską stronę  tylko u nas
Relacja z granicy. "Niemcy pokazują środkowy palec i puszczają drony na polską stronę"

Patrolujemy miejsca poza punktami na oficjalnych przejściach granicznych. Obserwują nas patrole niemieckie, czy jeszcze stoimy, czy nie. Czasem pokazują nam środkowy palec. Naruszają też polską przestrzeń, bo wypuszczają drony, które poruszają się już po naszej stronie – taką codzienność na granicy w Zachodniopomorskiem opisuje w rozmowie z portalem tysol.pl Mieczysław Nekanda-Trepka, jeden z uczestników patroli obywatelskich. 

Nowy komunikat Straży Granicznej. Szykują się zmiany przy granicy z Białorusią z ostatniej chwili
Nowy komunikat Straży Granicznej. Szykują się zmiany przy granicy z Białorusią

Ponad 290 mln zł będzie kosztowała modernizacja i utwardzenie drogi technicznej biegnącej wzdłuż polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem - poinformowała w środę Straż Graniczna. Prace mają potrwać do połowy grudnia; powstanie tam droga na większości odcinków asfaltowa.

Wygrał zdrowy rozsądek. Szczęsny przerwał milczenie z ostatniej chwili
"Wygrał zdrowy rozsądek". Szczęsny przerwał milczenie

Wojciech Szczęsny po zakończeniu kariery w sierpniu 2024 roku nie spodziewał się, że już miesiąc później znów założy rękawice bramkarskie. Okoliczności zmusiły go do zmiany planów - kontuzja Marca-Andre ter Stegena sprawiła, że FC Barcelona zaczęła pilnie szukać doświadczonego zastępcy. Wybór padł na Polaka.

Robert Bąkiewicz: Ruch Obrony Granic usuwany z posterunku w Słubicach z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz: Ruch Obrony Granic usuwany z posterunku w Słubicach

Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje.

REKLAMA

Ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ: Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę

– Niekiedy chcielibyśmy, aby Bóg działał bardziej po naszemu, to znaczy, zmusił człowieka, by ten uznał Jego moc i wolę. Tyle że Bóg działa inaczej. Bo – jak pisze św. Paweł – Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”. W konsekwencji Bóg jest cierpliwy, czeka, nie zmusza. Pamiętajmy też, że zbawienie polega na przyjęciu Bożej miłości miłosiernej. A do miłości nie można zmusić – mówi ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ, wykładowca teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
"Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę" - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Co Ksiądz poczuł, kiedy po raz pierwszy zobaczył obraz Caravaggia „Niewierny Tomasz”? Ten palec w boku, zbyt dosłowne?

– Tak. Fizyczna dosłowność obrazu uderza. Może budzić nawet niesmak. Ale Caravaggio, choć z jednej strony prowadził awanturnicze i raczej rozwiązłe życie, to z drugiej – miał jakieś wręcz mistyczne wyczucie ewangelicznych wydarzeń. Patrząc na „Niewiernego Tomasza”, przypomniałem sobie to, co w swoim liście zapisał „umiłowany uczeń” Jan: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne…” (1 J 1,1-2). Jan podkreśla, że mówi o sprawach, których uczniowie Jezusa doświadczyli fizycznie: widzieli, słyszeli, dotykali. Apostołowie to byli ludzie twardo stąpający po ziemi, nieskłonni do religijnych egzaltacji. Dlatego między innymi ich świadectwo o Jezusie, Bogu, który stał się człowiekiem, jest tak wiarygodne. Ewangelia i listy Jana są bardzo duchowe, pełne symboli, ale to właśnie ten apostoł stwierdza zdecydowanie: „Wielu pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem” (2 J 1,7). Rzeczywistość Wcielenia, prawda, że Bóg rzeczywiście stał się człowiekiem, była dla apostołów rzeczą fundamentalną. Caravaggio czuł splot tego, co cielesne, z tym, co duchowe.

– Zszokowała mnie także rycina, gdzie Jezus trzyma kielich, do którego spływała krew z Jego boku, sam Chrystus stoi w sadzawce wypełnionej własną krwią. Pomyślałem, że nikt nigdy nie przelał za mnie kropli krwi oprócz Niego. On przelał całą.

– W historii Kościoła nie brakowało mistyków, mężczyzn i kobiet, którzy mieli szczególne nabożeństwo do Krwi Pańskiej. Jan XXIII napisał list apostolski „Inde a primis” (30 VI 1959 roku), w którym zachęcił wiernych do rozwijania kultu Krwi Chrystusa, „której jedna kropla może wybawić cały świat od wszelkiej winy”. Jan Paweł II 1 lipca 2001 roku w przemówieniu przed modlitwą „Anioł Pański”, nawiązując do słów św. Pawła, że „ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1), stwierdził: „Ta wolność ma bardzo wysoką cenę: jest nią życie, krew Odkupiciela. Tak! Krew Chrystusa jest ceną, którą Bóg zapłacił, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci”. Wielką mistyczką Krwi Pańskiej była św. Katarzyna ze Sieny. Niektóre jej wizje mogą szokować fizyczną dosłownością, o której już mówiliśmy w odniesieniu do Caravaggia. Osobiście wolę koncentrować się na tym, że „krew” i „ciało” oznaczają po prostu osobę. A zatem mówiąc o Krwi i Ciele Chrystusa, mówimy w gruncie rzeczy o Boskiej Osobie, która stała się człowiekiem, by zaświadczyć o nieodwołalnej miłości Boga do człowieka. To świadectwo osiągnęło swój szczyt w krzyżowej śmierci i zmartwychwstaniu. Zmasakrowany, ociekający krwią Chrystus, modli się: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). A mówiąc te słowa, Jezus widział nie tylko jego bezpośrednich prześladowców, ale każdego z nas, ludzi słabych, nieświadomych, grzesznych.

– Wydarzenia paschalne to Chrystus udręczony. Dlaczego demony tak bardzo boją się Jego ran?

– Jedna z tradycji chrześcijańskich mówi, że szatan zbuntował się przeciwko Bogu, bo nie chciał zaakceptować tego, że Bóg nie tylko stworzy człowieka, ale także druga Osoba Boska stanie się człowiekiem, by wprowadzić człowieczeństwo w Boskie, wieczne życie. Szatan, który był aniołem światłości, Lucyferem, uniósł się pychą. Nie mógł znieść, że tak marna istota, za którą uważał człowieka, zostanie wyniesiona do tak wielkiej godności. Można by zatem powiedzieć, że złość szatana i demonów, które poszły za nim, wywołuje przede wszystkim Bóg wcielony, Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Rany Chrystusa są tegoż Wcielenia szczególnym znakiem. A przede wszystkim są znakiem miłości Boga do człowieka, ponieważ nie stały się one powodem odrzucenia grzeszników, ale – wręcz przeciwnie! – miejscem okazania grzesznikom miłosierdzia. Stąd odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego, powtarzamy: „Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. A diabeł nie znosi miłosierdzia. I dlatego tak bardzo boi się ran Chrystusa.

– Co mówi chrześcijaninowi zmartwychwstanie Jezusa?

– Uczniowie po śmierci ich Mistrza rozproszyli się. Byli rozczarowani, przygnębieni, smutni. Uczniowie z Emaus opowiadają o śmierci Jezusa i dodają: „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24,21). Lecz potem rozpoznają Jezusa i wracają do Jerozolimy, by opowiedzieć innym o tym, co przeżyli. Okazuje się, że także inni, na czele z Piotrem, spotkali w różnych sytuacjach Zmartwychwstałego. Tak formułuje się radosna nowina: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał” (Łk 24,34). Ale jeszcze nie wiedzą, co z tą nowiną zrobić, co w gruncie rzeczy oznacza, że Chrystus zmartwychwstał. I wciąż się boją. Ale przypominają sobie obietnicę, że Jezus pośle im Pocieszyciela, Ducha Świętego. Trwają więc na modlitwie razem. I Duch rzeczywiście zostaje im posłany. Wtedy uczniowie już wiedzą, co robić. I już więcej lęk ich nie paraliżuje. Wychodzą z ukrycia, idą na cały świat, by głosić Ewangelię. Rozumieją, co znaczy zmartwychwstanie. Rozumieją, że w historii Jezusa nie chodzi o jakieś doczesne „wyzwolenie Izraela”, ale o zbawienie w wymiarze wiecznym. Ten, który zmartwychwstał, jest bowiem Panem życia i śmierci. Zmartwychwstanie nadaje wszystkiemu nową, wieczną perspektywę. Dlatego Paweł Apostoł podkreśla: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach” (1 Kor 15,14). Niestety, przyzwyczailiśmy się do prawdy o zmartwychwstaniu, o życiu wiecznym. Tak jakby to nie była naprawdę wspaniała perspektywa. Czas się obudzić! Popatrzeć na swoje życie w wymiarze wieczności. I poczuć się apostołem Dobrej Nowiny.

– Dlaczego Jezus po zmartwychwstaniu nie urządził demonstracji siły? Nie poszedł do Piłata, do Annasza i nie powiedział im: „To ja, żywy, teraz już mi nic nie zrobicie”?

– Dobre pytanie. Rzeczywiście! Niekiedy chcielibyśmy, aby Bóg działał bardziej po naszemu, to znaczy zmusił człowieka, by ten uznał Jego moc i wolę. Ale czyż takie myślenie nie wpisuje się po części w mentalność tych, którzy drwili z Jezusa: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie” (Łk 23,37). Pewnie diabeł cieszyłby się, gdyby Chrystus, nie czekając, aż umrze, zstąpił z krzyża i przykładnie ukarał swoich prześladowców, ludzi złych lub głupich. Tyle że Bóg działa inaczej. Bo – jak pisze św. Paweł – Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4). W konsekwencji Bóg jest cierpliwy, czeka, nie zmusza… Pamiętajmy też, że zbawienie polega na przyjęciu Bożej miłości miłosiernej. A do miłości nie można zmusić. Do miłości można zaprosić. I w ten właśnie sposób działa Bóg. Walczy o każdego człowieka do końca, zapraszając do relacji miłości.

– Co było takiego w Zmartwychwstałym Jezusie, że na początku nikt z najbliższych Go nie rozpoznawał?

– Gdybyśmy spotkali kogoś, o kim wiedzielibyśmy, że umarł, to prawdopodobnie pomyślelibyśmy, że to tylko ktoś podobny albo że oto widzimy zjawę, a nie realną postać. Ale powód tego nierozpoznawania Zmartwychwstałego jest głębszy. Chrystus zmartwychwstał. Pokazuje się w swoim ciele przemienionym. Z jednej strony demonstruje swe rany, by przekonać Tomasza, ale z drugiej – wchodzi do pomieszczenia pomimo zamkniętych drzwi (zob. J 20,19). Zmartwychwstały nie należy już do tego świata, choć daje się spotkać w różnych sytuacjach. Z tego płynie dla nas taka nauka, że trzeba nam mieć oczy i serce otwarte, aby rozpoznać Zmartwychwstałego, kiedy przyjdzie do nas w faktach naszego życia.

– Dlaczego „Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was”?

– Dziś nie widzimy i nie słyszymy fizycznie Jezusa. Choć wciąż nie brakuje mistyków, którzy – jak siostra Faustyna Kowalska – doświadczają obecności Chrystusa także w sposób zmysłowy. Wszyscy możemy jednak doświadczyć Zbawiciela w sposób duchowy, to znaczy dzięki działaniu w nas i wokół nas Ducha Świętego. To właśnie trzecia Osoba Boska sprawia, że Jezus jest obecny w proklamowanym Słowie i w sprawowanych sakramentach. Tyle że Duch działa w sposób jeszcze bardziej delikatny niż Jezus. Jakby ukryty, jakby wręcz nieobecny, cały w funkcji Ojca i Syna, nie mówi „ja”, ale przez Syna prowadzi nas do Boga Ojca. Duch ogranicza się ze względu na nas, bo gdyby zadziałał trochę mocniej, to mógłby nas rozbić. A Bóg nie chce nikogo rozbić, nawet swoich wrogów. Bóg chce zbawiać. W ten wielkanocny czas zwracajmy się zatem do Ducha Świętego, by otworzył nam oczy na Zmartwychwstałego i Jego obietnice.

– Interesująca jest emocjonalność uczniów. Czy byliby w stanie podnieść się z traumy Wielkiego Tygodnia bez zesłania Ducha Świętego?

– Bez zesłania Ducha Świętego zmartwychwstanie pozostałoby piękną, ale w gruncie rzeczy martwą opowieścią. W apostołach zwyciężyłyby lęk, niepewność. Powróciliby do swoich zajęć, do łowienia ryb i tylko czasem popłynęłaby im łza na wspomnienie Mistrza z Nazaretu. Tymczasem mocą Ducha stali się głosicielami Dobrej Nowiny, za którą oddali życie. Pozwolę sobie powiedzieć, że niekiedy Kościół dzisiaj przypomina uczniów Chrystusa między zmartwychwstaniem a zesłaniem, którzy niby wierzą, że Chrystus zmartwychwstał, ale boją się o tym głośno mówić. O niezastąpionej roli Ducha Świętego poucza nas w tzw. mowie pożegnalnej sam Chrystus. Zachęcam, by w wolnej chwili wziąć do ręki Ewangelię wg św. Jana i przeczytać rozdziały od 14. do 16., w których Jezus na różne osoby zapowiada posłanie Ducha Pocieszyciela. Mnie uderzają szczególnie słowa: „Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13). A prawdą ostatecznie jest sam Chrystus.

– Jak na co dzień żyć duchowością zmartwychwstania?

– Duchowość zmartwychwstania to nie jakiś płytki optymizm i poklepywanie po plecach, że wszystko będzie dobrze. Wielkanocny Poranek nie znosi Wielkiego Piątku, chociaż go przezwycięża. Dlatego ten, kto wierzy w zmartwychwstanie, nie ucieka od krzyża, ale – jeśli trzeba – bierze go na ramiona i odpowiedzialnie, dla dobra innych, niesie. Przy czym nie chodzi tu o jakieś cierpiętnictwo, ale o to, że kiedy mamy w sobie nadzieję zmartwychwstania, potrafimy zachować się przyzwoicie, szlachetnie, po Bożemu, nawet wtedy, kiedy to nas wiele kosztuje. W naszej polskiej historii nie brakuje takich, którzy dzięki wierze w Zmartwychwstałego zachowali się, „jak trzeba”.

– Z drugiej strony trudno być świadkiem Zmartwychwstałego w czasach coraz bardziej zdominowanych przez Antychrysta.

– Tak! Kiedy patrzę na dzisiejsze czasy, przypominam sobie 13. rozdział Apokalipsy, który mówi o sukcesach „diabolicznej” triady: Smoka, Bestii pierwszej i Bestii drugiej, czyli Fałszywego Proroka. Mamy dziś chore, lewacko-liberalne ideologie, których szpicą jest gender/LGBT, nienawiść do biblijno-chrześcijańskiego dziedzictwa, diaboliczne pretendowanie do zbudowania „nowego świata” i „nowego człowieka”. Ale czyż Chrystus obiecywał nam spokój?

– „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

– Żyjmy tak, aby znalazł. A kiedy widzimy triumfy niewiary i antywiary, przypominajmy sobie słowa-obietnice Jezusa. Po pierwsze: „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33); po drugie: „Zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18); i po trzecie: „Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe