Mieczysław Gil dla "TS": Duch czy raczej zmora?
Skoro już wspomniałem o pieniądzach, to nie jest tak, że europejski establishment zupełnie się z nimi nie liczy. Co to, to nie! Pałac Elizejski zapowiedział, że prezydent Macron pod koniec miesiąca odbędzie szereg rozmów z przywódcami państw unijnych. Chodzi o poparcie dla zeszłorocznego projektu dyrektywy KE forsującego zasadę, by pracownicy delegowani do pracy za granicą otrzymywali takie same stawki płacowe, co pracownicy lokalni. W maju Jean-Claude Junker zapewniał, że razem z prezydentem Francji uważają, że w Europie nie ma miejsca na dumping społeczny, a Emanuel Macron z troską w głosie dorzucił, że Europa musi chronić pracowników, którzy mniej zarabiają. Szlachetne to bardzo, ale czy eurokraci zajmą się tymi biedakami, gdy ich firmy padną i stracą oni pracę? Ale to już nie jest problem brukselskich elit, tylko władz poszczególnych państw. Pomysł jest genialnie prosty: pod płaszczykiem ochrony praw pracowników skutecznie zwalczy się konkurencję. Czy KE uda się przeforsować jawnie dyskryminacyjny projekt nowej dyrektywy? Nie podoba się on państwom Grupy Wyszehradzkiej – Czechom, Słowacji, Węgrom i Polsce. Macron uznał za zbędne rozmawianie na ten temat z Polską czy Węgrami. Zapewne w ramach równości.
Mieczysław Gil
Ten feieton i inne teksty znajdziesz w najnowszym numerze Tygodnika Solidarność i jego wersji cyfrowej dostepnej za pośrednictwem aplikacji