KE chce doprowadzić do zapaści gospodarczej Europy Środkowo-Wschodniej

Komisja Europejska wydała „Deklarację budapeszteńską w sprawie nowego europejskiego porozumienia w sprawie konkurencyjności”. Zadeklarowała w niej dalszą dekarbonizację i transformację energetyczną. Utrzymano w niej również cele zrównoważonego rozwoju.
Ursula von der Leyen KE chce doprowadzić do zapaści gospodarczej Europy Środkowo-Wschodniej
Ursula von der Leyen / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Mueller/MSC

„W obliczu nowych realiów geopolitycznych oraz wyzwań gospodarczych i demograficznych my, przywódcy Unii Europejskiej, jesteśmy zdeterminowani zapewnić nasz wspólny dobrobyt gospodarczy, zwiększyć naszą konkurencyjność, czyniąc UE pierwszym na świecie kontynentem neutralnym dla klimatu i zapewniając UE suwerenność, bezpieczeństwo, odporność i wpływy globalne. W oparciu o prace rozpoczęte w Wersalu i kontynuowane w Granadzie, Brukseli oraz w ramach programu strategicznego uczynimy Unię bardziej konkurencyjną, produktywną, innowacyjną i zrównoważoną, opierając się na spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej oraz zapewniając konwergencję i poziom warunki działania zarówno w Unii, jak i na całym świecie”

– zapowiedzieli przedstawiciele KE. Problem jednak w tym, że lektura postulatów Komisji świadczy o czymś zupełnie przeciwnym – tak sterowana Unia Europejska nie będzie się rozwijać, nie będzie też ani konkurencyjna, ani produktywna.

 

Więcej tego samego

Przede wszystkim Deklaracja budapeszteńska podtrzymała propozycję Mario Draghiego, aby zaciągnąć pożyczki w celu poprawienia konkurencyjności UE. Oznacza to, że wspólnota już jako jedna całość miałaby zadłużyć się w bankach po to, aby w sposób sztuczny obniżać ceny oferowanych przez siebie produktów.

Sygnatariusze Deklaracji zwrócili się do Komisji Europejskiej, aby do czerwca 2025 r. przedstawiła nową i kompleksową strategię horyzontalną dotyczącą pogłębiania jednolitego rynku, obejmującą plan działania zawierający jasne harmonogramy i cele pośrednie. Kolejnym postulatem jest podjęcie zdecydowanych kroków w kierunku unii oszczędności i inwestycji do 2026 r. oraz poczynienie pilnych postępów w zakresie unii rynków kapitałowych. Problem jednak w tym, że po pierwsze usiłuje się w ten sposób tworzyć kolejne wspólne obszary i na tym budować superpaństwo. Po drugie zaś, z czego mają być owe oszczędności, jeżeli zdecydowaną większość kapitału znajdującego się w dyspozycji państw członkowskich UE pochłonie zielona transformacja? W ocenie KE konieczne jest również dokończenie tworzenia unii bankowej, co będzie oznaczało przejęcie kontroli nad bankami krajowymi, a ponadto włączenie do strefy euro tych krajów, którym do tej pory udało się przed tym obronić. Polska ma tu szczególne powody do obaw ze względu na posiadane rezerwy złota, które w sytuacji wejścia do eurozony trafią do Frankfurtu nad Menem.

KE domaga się też odnowy przemysłu i dekarbonizacji oraz umożliwienia UE pozostania potęgą przemysłową i technologiczną. W tym celu ma zostać opracowana europejska polityka przemysłowa, która – jak twierdzą sygnatariusze Deklaracji – zapewni rozwój kluczowych technologii jutra, zwracając szczególną uwagę na tradycyjne gałęzie przemysłu w fazie przejściowej. Tyle tylko, że jeżeli UE nie odejdzie od drakońskich norm klimatycznych, to przemysł przeniesie się w inne rejony świata, w tym do Azji, gdzie takie przepisy nie obowiązują. Ten proces już się rozpoczął, a na forum UE nie ma żadnej refleksji.

 

Pobożne życzenia

Deklaracja budapeszteńska postuluje także rozpoczęcie rewolucji w zakresie uproszczeń, zapewnienie jasnych, prostych i inteligentnych ram regulacyjnych dla przedsiębiorstw oraz drastyczne zmniejszenie obciążeń administracyjnych, regulacyjnych i sprawozdawczych, w szczególności dla MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa - przyp. red.). To, jak się wydaje, krok w dobrą stronę, pytanie tylko, czy rzeczywiście doczeka się realizacji. Dotychczas UE mnożyła i komplikowała przepisy, zamiast je upraszczać i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Może się zatem okazać, że planowana deregulacja pozostanie w sferze pustych deklaracji, podobnie jak i zwiększenie konkurencyjności.

Twórcy Deklaracji budapeszteńskiej domagają się ponadto zwiększania gotowości i zdolności obronnych UE, w szczególności poprzez odpowiednie wzmocnienie obronnej bazy technologiczno-przemysłowej. W tym względzie Wysoki Przedstawiciel i Komisja mają niezwłocznie przedstawić opracowane możliwości finansowania publicznego i prywatnego. Problem w tym, że kwestie obronności powinny zostać na poziomie państw członkowskich. Centralizacja w obszarze obronności to kolejny etap budowania europejskiego superpaństwa. Nie przypadkiem przy tym unijni urzędnicy stawiają właśnie na wzmocnienie Niemiec. Unijna armia, której trzonem ma być niemiecka Bundeswera ma bowiem – wbrew temu, co usiłują wmówić politycy – pilnować nie bezpieczeństwa granic, ale służyć do tłumienia buntów, kiedy dojdzie do przyspieszenia europejskiej rewolucji. Zapisane jest to bezpośrednio w dokumentach: w Białej Księdze o przyszłości Europy oraz w proponowanych zmianach traktatowych w postaci odwołania do Manifestu z Ventotene Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego. Czytamy w nim:

„Będzie to stabilne państwo federalne, dysponujące europejską armią w miejsce wojsk narodowych. Nieodwołalnie pokonane zostanie dążenie do gospodarczej samowystarczalności poszczególnych krajów – kręgosłup reżimów totalitarnych. Państwo to wyposażone będzie w organy i narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie w sfederowanych państwach uchwał służących utrzymaniu wspólnego porządku, przy czym państwa te zachowają autonomię, pozwalającą na obranie takiego kształtu życia politycznego, jaki zgodny jest ze specyfiką danego ludu”.

Z powyższego fragmentu wynika ponadto, że europejska armia mogłaby zostać użyta również w sytuacji, gdyby dane państwo nie chciało przyjąć dyktowanego mu prawa.

Gdyby Unii Europejskiej rzeczywiście zależało na wzmocnieniu bezpieczeństwa państw członkowskich, to: nie niszczyłaby rodzimego rolnictwa, stanowiącego postawę bezpieczeństwa żywnościowego; nie forsowałaby Zielonego Ładu i całej chorej polityki klimatycznej, osłabiającej potencjał poszczególnych narodów poprzez obniżanie ich zdolności finansowych; wzmocniłaby wschodnią flankę dofinansowaniem, na które złożyłyby się wszystkie państwa członkowskie; zrezygnowałaby z implementacji ideologii gender, osłabiającej społeczeństwa i zdolność bojową armii; nie wprowadzałaby centralizacji polityki obronnej i dowodzenia; nie wpuszczałaby w swoje granice rzesz migrantów, z których część to zadaniowana agentura.

 

Neutralność klimatyczna do 2050 roku

W Deklaracji budapeszteńskiej podtrzymano dążenie do neutralności klimatycznej do 2050 roku. „W tym celu w pierwszej kolejności zbudujemy prawdziwą unię energetyczną charakteryzującą się w pełni zintegrowanym i wzajemnie połączonym rynkiem energii, poprzez dekarbonizację naszego koszyka energetycznego i dostaw czystej energii po przystępnej cenie dla wszystkich naszych obywateli i przedsiębiorstw. Zostaną podjęte pilne działania w celu zaradzenia sytuacji wynikającej z wysokich i niestabilnych cen energii elektrycznej w Europie oraz ich przyczynom” – zapowiadają sygnatariusze dokumentu. Pytanie, jak to będzie wyglądać w praktyce? Niemcy nie tylko że otwierają nowe kopalnie węgla brunatnego, ale i budują nowe elektrownie na gaz pod szyldem „hydrogen ready” czyli „gotowe na wodór”, ewidentnie zatem szykują się do tego, aby stać się dla Europy hubem energetycznym. Może się zatem okazać, że kiedy po 2030 roku zacznie w Polsce brakować energii – a takie są przewidywania zawarte w oficjalnych dokumentach rządowych – to będziemy zmuszeni kupować ją od Niemców, ponieważ pozwoliliśmy sobie wmówić, że nasz węgiel jest „mniej ekologiczny” od niemieckiego. W efekcie polska gospodarka będzie stawała się coraz mniej konkurencyjna, a co za tym idzie nasz kraj będzie pogłębiał swój status peryferii.

Nowy Europejski Ład na rzecz Konkurencyjności może zatem okazać się niewypałem, tymczasem szaleństwo klimatyczne sieje spustoszenie w kolejnych obszarach gospodarki i dotychczas nie znalazła się siła, aby to zatrzymać.


 

POLECANE
Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska pilne
Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska

Jak przekazał portal Interia ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński poinformował o swojej rezygnacji ze stanowiska. 

Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych z ostatniej chwili
Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych

Francuski rząd ponawia próbę przeforsowania w UE przepisów ograniczających dostęp dzieciom poniżej 15. roku życia do mediów społecznościowych.

Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza pilne
Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza

Założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski wystosował oświadczenie ws. zapowiedzi wywiadu z Januszem Walusiem.

Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia polityka
Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia

Jak informuje Rzeczpospolita, PKW ma zastrzeżenia co do Polski 2050 Szymona Hołowni. Pomimo, że jej sprawozdanie finansowe zostało przyjęte, to organ wskazał na liczne uchybienia.

Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero z ostatniej chwili
Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero

Kanał Zero poinformował, że po powrocie do Polski Janusz Waluś, zabójca Chrisa Chaniego, przywódcy południowoafrykańskich komunistycznych bojówek, będzie gościem Krzysztofa Stanowskiego.

Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce z ostatniej chwili
Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce

W 2007 r. Waleria rzuciła się pod pociąg metra i straciła obie nogi. Zażywała ona leki na Parkinsona firmy GSK. Po zapoznaniu się z amerykańską i brytyjską treścią ulotki pozwała do sądu koncern farmaceutyczny, a w tym roku wygrała z nimi w sądzie w sprawie o odszkodowanie.

Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie gorące
Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie

Zdaniem Gazety Wyborczej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zamierza sięgnąć po prawicowy elektorat. W tym celu planuje pojawić się na ingresie nowego metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa oraz wrócić do pomysłu nadania imieniem ś.p. Lecha Kaczyńskiego jednej z warszawskich ulic.

Jest skarga PiS na decyzję PKW pilne
Jest skarga PiS na decyzję PKW

Prawo i Sprawiedliwość zaskarżyło do Sądu Najwyższego uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania finansowego za 2023 rok.

Ewakuacja GPW w Warszawie z ostatniej chwili
Ewakuacja GPW w Warszawie

We wtorek po południu budynek Giełdy Papierów Wartościowych został ewakuowany. Rzecznik GPW przekazał, że proces trwał godzinę i nie wpłynęła na operacje giełdowe, które odbywały się w tym czasie bez zakłóceń. 

Uchwała rządu Tuska przeciwko umowie UE - Mercosur. Anna Bryłka: Nic z tego nie wynika tylko u nas
Uchwała rządu Tuska przeciwko umowie UE - Mercosur. Anna Bryłka: Nic z tego nie wynika

- Uchwała przyjęta przez rząd nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko i wyłącznie deklaracja do tego, że się rząd będzie głosował przeciw. A z tej wypowiedzi premiera nie wynika, że będzie głosował przeciw na Radzie Unii Europejskiej - komentuje dzisiejsze wystąpienie Donalda Tuska europoseł Anna Bryłka.

REKLAMA

KE chce doprowadzić do zapaści gospodarczej Europy Środkowo-Wschodniej

Komisja Europejska wydała „Deklarację budapeszteńską w sprawie nowego europejskiego porozumienia w sprawie konkurencyjności”. Zadeklarowała w niej dalszą dekarbonizację i transformację energetyczną. Utrzymano w niej również cele zrównoważonego rozwoju.
Ursula von der Leyen KE chce doprowadzić do zapaści gospodarczej Europy Środkowo-Wschodniej
Ursula von der Leyen / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Mueller/MSC

„W obliczu nowych realiów geopolitycznych oraz wyzwań gospodarczych i demograficznych my, przywódcy Unii Europejskiej, jesteśmy zdeterminowani zapewnić nasz wspólny dobrobyt gospodarczy, zwiększyć naszą konkurencyjność, czyniąc UE pierwszym na świecie kontynentem neutralnym dla klimatu i zapewniając UE suwerenność, bezpieczeństwo, odporność i wpływy globalne. W oparciu o prace rozpoczęte w Wersalu i kontynuowane w Granadzie, Brukseli oraz w ramach programu strategicznego uczynimy Unię bardziej konkurencyjną, produktywną, innowacyjną i zrównoważoną, opierając się na spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej oraz zapewniając konwergencję i poziom warunki działania zarówno w Unii, jak i na całym świecie”

– zapowiedzieli przedstawiciele KE. Problem jednak w tym, że lektura postulatów Komisji świadczy o czymś zupełnie przeciwnym – tak sterowana Unia Europejska nie będzie się rozwijać, nie będzie też ani konkurencyjna, ani produktywna.

 

Więcej tego samego

Przede wszystkim Deklaracja budapeszteńska podtrzymała propozycję Mario Draghiego, aby zaciągnąć pożyczki w celu poprawienia konkurencyjności UE. Oznacza to, że wspólnota już jako jedna całość miałaby zadłużyć się w bankach po to, aby w sposób sztuczny obniżać ceny oferowanych przez siebie produktów.

Sygnatariusze Deklaracji zwrócili się do Komisji Europejskiej, aby do czerwca 2025 r. przedstawiła nową i kompleksową strategię horyzontalną dotyczącą pogłębiania jednolitego rynku, obejmującą plan działania zawierający jasne harmonogramy i cele pośrednie. Kolejnym postulatem jest podjęcie zdecydowanych kroków w kierunku unii oszczędności i inwestycji do 2026 r. oraz poczynienie pilnych postępów w zakresie unii rynków kapitałowych. Problem jednak w tym, że po pierwsze usiłuje się w ten sposób tworzyć kolejne wspólne obszary i na tym budować superpaństwo. Po drugie zaś, z czego mają być owe oszczędności, jeżeli zdecydowaną większość kapitału znajdującego się w dyspozycji państw członkowskich UE pochłonie zielona transformacja? W ocenie KE konieczne jest również dokończenie tworzenia unii bankowej, co będzie oznaczało przejęcie kontroli nad bankami krajowymi, a ponadto włączenie do strefy euro tych krajów, którym do tej pory udało się przed tym obronić. Polska ma tu szczególne powody do obaw ze względu na posiadane rezerwy złota, które w sytuacji wejścia do eurozony trafią do Frankfurtu nad Menem.

KE domaga się też odnowy przemysłu i dekarbonizacji oraz umożliwienia UE pozostania potęgą przemysłową i technologiczną. W tym celu ma zostać opracowana europejska polityka przemysłowa, która – jak twierdzą sygnatariusze Deklaracji – zapewni rozwój kluczowych technologii jutra, zwracając szczególną uwagę na tradycyjne gałęzie przemysłu w fazie przejściowej. Tyle tylko, że jeżeli UE nie odejdzie od drakońskich norm klimatycznych, to przemysł przeniesie się w inne rejony świata, w tym do Azji, gdzie takie przepisy nie obowiązują. Ten proces już się rozpoczął, a na forum UE nie ma żadnej refleksji.

 

Pobożne życzenia

Deklaracja budapeszteńska postuluje także rozpoczęcie rewolucji w zakresie uproszczeń, zapewnienie jasnych, prostych i inteligentnych ram regulacyjnych dla przedsiębiorstw oraz drastyczne zmniejszenie obciążeń administracyjnych, regulacyjnych i sprawozdawczych, w szczególności dla MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa - przyp. red.). To, jak się wydaje, krok w dobrą stronę, pytanie tylko, czy rzeczywiście doczeka się realizacji. Dotychczas UE mnożyła i komplikowała przepisy, zamiast je upraszczać i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Może się zatem okazać, że planowana deregulacja pozostanie w sferze pustych deklaracji, podobnie jak i zwiększenie konkurencyjności.

Twórcy Deklaracji budapeszteńskiej domagają się ponadto zwiększania gotowości i zdolności obronnych UE, w szczególności poprzez odpowiednie wzmocnienie obronnej bazy technologiczno-przemysłowej. W tym względzie Wysoki Przedstawiciel i Komisja mają niezwłocznie przedstawić opracowane możliwości finansowania publicznego i prywatnego. Problem w tym, że kwestie obronności powinny zostać na poziomie państw członkowskich. Centralizacja w obszarze obronności to kolejny etap budowania europejskiego superpaństwa. Nie przypadkiem przy tym unijni urzędnicy stawiają właśnie na wzmocnienie Niemiec. Unijna armia, której trzonem ma być niemiecka Bundeswera ma bowiem – wbrew temu, co usiłują wmówić politycy – pilnować nie bezpieczeństwa granic, ale służyć do tłumienia buntów, kiedy dojdzie do przyspieszenia europejskiej rewolucji. Zapisane jest to bezpośrednio w dokumentach: w Białej Księdze o przyszłości Europy oraz w proponowanych zmianach traktatowych w postaci odwołania do Manifestu z Ventotene Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego. Czytamy w nim:

„Będzie to stabilne państwo federalne, dysponujące europejską armią w miejsce wojsk narodowych. Nieodwołalnie pokonane zostanie dążenie do gospodarczej samowystarczalności poszczególnych krajów – kręgosłup reżimów totalitarnych. Państwo to wyposażone będzie w organy i narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie w sfederowanych państwach uchwał służących utrzymaniu wspólnego porządku, przy czym państwa te zachowają autonomię, pozwalającą na obranie takiego kształtu życia politycznego, jaki zgodny jest ze specyfiką danego ludu”.

Z powyższego fragmentu wynika ponadto, że europejska armia mogłaby zostać użyta również w sytuacji, gdyby dane państwo nie chciało przyjąć dyktowanego mu prawa.

Gdyby Unii Europejskiej rzeczywiście zależało na wzmocnieniu bezpieczeństwa państw członkowskich, to: nie niszczyłaby rodzimego rolnictwa, stanowiącego postawę bezpieczeństwa żywnościowego; nie forsowałaby Zielonego Ładu i całej chorej polityki klimatycznej, osłabiającej potencjał poszczególnych narodów poprzez obniżanie ich zdolności finansowych; wzmocniłaby wschodnią flankę dofinansowaniem, na które złożyłyby się wszystkie państwa członkowskie; zrezygnowałaby z implementacji ideologii gender, osłabiającej społeczeństwa i zdolność bojową armii; nie wprowadzałaby centralizacji polityki obronnej i dowodzenia; nie wpuszczałaby w swoje granice rzesz migrantów, z których część to zadaniowana agentura.

 

Neutralność klimatyczna do 2050 roku

W Deklaracji budapeszteńskiej podtrzymano dążenie do neutralności klimatycznej do 2050 roku. „W tym celu w pierwszej kolejności zbudujemy prawdziwą unię energetyczną charakteryzującą się w pełni zintegrowanym i wzajemnie połączonym rynkiem energii, poprzez dekarbonizację naszego koszyka energetycznego i dostaw czystej energii po przystępnej cenie dla wszystkich naszych obywateli i przedsiębiorstw. Zostaną podjęte pilne działania w celu zaradzenia sytuacji wynikającej z wysokich i niestabilnych cen energii elektrycznej w Europie oraz ich przyczynom” – zapowiadają sygnatariusze dokumentu. Pytanie, jak to będzie wyglądać w praktyce? Niemcy nie tylko że otwierają nowe kopalnie węgla brunatnego, ale i budują nowe elektrownie na gaz pod szyldem „hydrogen ready” czyli „gotowe na wodór”, ewidentnie zatem szykują się do tego, aby stać się dla Europy hubem energetycznym. Może się zatem okazać, że kiedy po 2030 roku zacznie w Polsce brakować energii – a takie są przewidywania zawarte w oficjalnych dokumentach rządowych – to będziemy zmuszeni kupować ją od Niemców, ponieważ pozwoliliśmy sobie wmówić, że nasz węgiel jest „mniej ekologiczny” od niemieckiego. W efekcie polska gospodarka będzie stawała się coraz mniej konkurencyjna, a co za tym idzie nasz kraj będzie pogłębiał swój status peryferii.

Nowy Europejski Ład na rzecz Konkurencyjności może zatem okazać się niewypałem, tymczasem szaleństwo klimatyczne sieje spustoszenie w kolejnych obszarach gospodarki i dotychczas nie znalazła się siła, aby to zatrzymać.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe