"Na zimno, z buta i w białych rękawiczkach". Tak zwalniano pracowników PKP Cargo

Zwolnieni zostali ludzie po 44 latach pracy w tej samej firmie, chorzy na raka, przebywający na świadczeniach rehabilitacyjnych z powodów zdrowotnych, powodzianie, matki na urlopach macierzyńskich – czystka w PKP Cargo nie oszczędziła nikogo.
Człowiek między torami - zdjęcie poglądowe
Człowiek między torami - zdjęcie poglądowe / fot. pxhere/domena publiczna

– Najgorsze było to, że zostaliśmy potraktowani całkowicie bez szacunku, przedmiotowo i bezdusznie – mówią zgodnie byli pracownicy spółki.

Niewygodna Solidarność

– Zostałem zwolniony po 44 latach pracy w tej samej firmie. Pracowała tutaj także moja żona, wieloletni członek NSZZ "Solidarność", podobnie jak ja, i ona również została zwolniona w tym samym czasie, co ja – mówi w rozmowie ze mną Dariusz Kozik z Oświęcimia. – Byłem mechanikiem, całe życie uczciwie wykonywałem swoją pracę, nigdy nie otrzymałem żadnej nagany, przeciwnie, byłem chwalony za swoją rzetelność i fachowość. To zresztą nie była dla mnie tylko praca, ale także pasja. Pochodzę z rodziny kolejarskiej, ta tradycja była u nas przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tym bardziej jest mi przykro, że zostałem zwolniony sześć lat przed emeryturą, nie wiadomo właściwie, z jakich powodów. Muszę szukać pracy, o którą w zamieszkiwanym przeze mnie regionie jest bardzo trudno – zaznacza kolejarz.

W opinii moich rozmówców zwolnienia zostały przeprowadzone według klucza pozbywania się działaczy i liderów związkowych, ludzi mających autorytet w danym środowisku pracy. – Sądzę, że zostałem zwolniony ze względu na swoją przynależność do NSZZ „Solidarność”. Kiedy analizuję, kto został pozbawiony pracy, widzę jasno, że około 75% stanowią związkowcy. Nie wiem, czy chodzi tu o jakieś zaszłości, zatargi prezesa Wojewódki czy o coś innego, ale z jego działań jasno wynika, że walczy on z Solidarnością. Nie tyle generalnie ze związkami zawodowymi, co właśnie z Solidarnością – mówi w rozmowie ze mną Zbigniew, były pracownik PKP Cargo. – Kiedy dostałem wypowiedzenie, byłem przekonany, że to jakaś pomyłka. Pracuję w tej samej firmie blisko 40 lat i sądziłem, że zostanę tutaj już do emerytury. Poszedłem więc do mojego bezpośredniego zwierzchnika i powiedziałem mu, że chyba nastąpił błąd. A on mi na to odpowiedział, że nie, że tak właśnie miało być, ponieważ „generuję koszty”. Rozumiem, że jego dziewięciu doradców pracuje charytatywnie? Zwalniani są ludzie, którym niewiele brakuje do emerytury, ponieważ często w przeciwnym razie należałyby się im nagrody jubileuszowe za staż pracy i/lub odprawy – tłumaczy.

„Uzdrawianie” firmy

Zwolnieni pracownicy podkreślają, że dotknęło ich nie tylko samo pozbawienie ich środków do życia, ale także sposób, w jaki odbywały się zwolnienia. – Nie było w tym żadnego szacunku, rozmowy, przedstawienia argumentów – zaznaczają. – Człowiek został z poczuciem ogromnej niesprawiedliwości i bez możliwości usłyszenia, jakie właściwie zarzuty zostały skierowane w jego stronę – dodają. O samym prezesie Marcinie Wojewódce wypowiadają się z dużym niesmakiem. – W moim przekonaniu jest to człowiek nieobliczalny. Bardzo zależy mu także na karierze. Każe się tytułować „panem doktorem”. W swoim gabinecie ma portret poprzedniego prezesa spółki, pana Adama Purwina, który osiągał na tym stanowisku sukcesy i którego Wojewódka nie znosi. Z wiarygodnych źródeł wiem, że w swoim gabinecie w kancelarii prawnej umieścił jego portret, aby rzucać w niego rzutkami. Prezes Wojewódka argumentował konieczność zwalniania pracowników złą kondycją finansową spółki, tymczasem zatrudnił sobie dziewięciu doradców. Dziewięciu! Czym ci ludzie mają się zajmować? Poza doradzaniem, jak „sprzedać” medialnie jego niedające się obronić działania? Wojewódka przyszedł do pracy razem ze swoim kierowcą, którego także uczynił jednym z doradców. Dotychczas w firmie pracowało na etatach trzech kierowców, z których jeden został zwolniony w związku z zatrudnieniem nowego. Zwolnionemu pracownikowi brakowało kilku miesięcy do emerytury. Z kolei ludzie, których chciał zatrudnić prezes, byli przyjmowani do pracy bardzo szybko, z pominięciem dotychczasowych zwyczajowych procedur. Jego ludzie zostali zatrudnieni głównie w zespole ds. restrukturyzacji, który my nazwaliśmy ekipą ds. zwolnień i rozpadu. Ta firma nie przechodzi i nie przejdzie żadnej restrukturyzacji. To jest po prostu zamach na kasę i stanowiska. Jestem pewien, że w przyszłym roku także będą w PKP Cargo zwolnienia. Może nie w takiej skali, jak teraz, ale będą – prognozuje pan Zbigniew. – Zanim jeszcze Ukrainian Railways Cargo Poland, spółka ukraińskich kolei Ukrzaliznycia, uzyskała licencję na przewozy towarowe na terenie Unii Europejskiej, przychodził do nas do PKP Cargo kilka razy w tygodniu pan Jakub Karnowski, obecny prezes ukraińskiego Kredobanku – relacjonuje. – Wszystko odbywa się w białych rękawiczkach. Nad wizerunkiem Wojewódki, nad doborem słów, nad jego mimiką, pracuje sztab ludzi. Są to pracownicy zewnętrzni, którzy przed każdym jego wystąpieniem doradzają mu, co mówić, a czego nie, i w jaki sposób gestykulować. Na PR p.o. prezesa są pieniądze. A zwykły pracownik „generuje koszty”, zatem trzeba go zwolnić, najlepiej tuż przed emeryturą – puentuje.

– Co sądzę o takich metodach traktowania ludzi? Musiałabym „wypikać” moją odpowiedź. Prezes Wojewódka zachowuje się w sposób całkowicie bezduszny, działa jak automat, nie jak człowiek. Na dodatek opowiada o tym, że „uzdrawia” w ten sposób firmę. Rzeczywiście, czujemy się uzdrowieni. A że prezes Wojewódka będzie miał zdrowie i być może życie tylu ludzi na sumieniu? Żeby się tym przejąć, trzeba by najpierw mieć sumienie – podkreśla w rozmowie ze mną pani Agata z Braniewa. W PKP Cargo pracowała od 2008 roku. Była ajentem zdawczym od początku zatrudnienia, a od 2020 roku organizatorem przewozów, obsługiwała także system celny. – Lubiłam swoją pracę, przynosiła mi dużo satysfakcji. Czułam się także kompetentna w tym, co robiłam, i posiadałam spore doświadczenie w tej branży. Zupełnie nie spodziewałam się zwolnienia, ponieważ do mojej pracy nigdy nie było żadnych zarzutów, przeciwnie, byłam za nią chwalona i nagradzana. Mój przełożony potwierdził zresztą, iż zostałam wytypowana do nieświadczenia pracy nie dlatego, że źle wykonuję swoje zadania, ale dlatego, że takie polecenie przyszło „odgórnie” i on musi kogoś wskazać. Podejrzewałam, że wybrano właśnie mnie z uwagi na fakt, że nie mam dzieci, więc może nie chciano zwalniać matek mających na utrzymaniu dzieci. Jednak dla mnie jest to dyskryminacja. Bo to, czy posiadam dzieci, czy nie, to jest moja prywatna sprawa. Zostałam przywrócona z nieświadczenia pracy po miesięcznej nieobecności, głównie po to, żeby wspomóc koleżankę w pracy w systemie celnym. Podczas planowanego urlopu wypoczynkowego zostało mi wręczone przez listonosza wypowiedzenie z pracy. Co ciekawe, podanym mi powodem zwolnienia była redukcja mojego etatu, tymczasem ja zostałam zwolniona 31 października 2024 r., a 1 listopada tego samego roku rozpoczęto szkolenie innego pracownika, który ma wykonywać dokładnie te same zadania, jakimi wcześniej zajmowałam się ja. Nasuwa się myśl, czy aby na pewno zwolnienie mojej osoby było spowodowane redukcją etatu?

Nie człowiek, a numer w ewidencji

– Kiedy jednak rozmawialiśmy ze znajomymi na temat „klucza”, według którego odbywały się zwolnienia, zaobserwowaliśmy, że dotykały one najczęściej ludzi zaangażowanych – tak jak ja – w działalność związkową, zwłaszcza członków Solidarności. Najchętniej zwalniano osoby aktywne, tych, którzy otwarcie mówili o tym, co myślą. W dokumentach, które odebrałam z pracy, istnieje zapis, że przysługuje mi odprawa, ale z powodu złej kondycji finansowej spółki nie została ona wypłacona. Ponadto w Urzędzie Pracy posiadamy status osoby bezrobotnej bez prawa do zasiłku przez dwa lub pięć miesięcy – bo taki okres mamy na świadectwach pracy. Nawet jeśli otrzymamy statut osoby z prawem do zasiłku, to po otrzymaniu z PKP Cargo pieniędzy zostaną one zabrane na poczet otrzymanego z urzędu zasiłku. Co za tym idzie – skrócony zostanie nam czas świadczenia. W chwili obecnej pozostaliśmy bez środków do życia. Śmiejemy się z kolegami przez łzy, że nawet zwolnić nas z pracy nie potrafili porządnie. Przed nami święta Bożego Narodzenia, czas spędzany w gronie rodzinnym, gdzie wszyscy się radują, ale jak tu się radować, jeśli nie ma się pracy i pieniędzy, bo cały czas się czeka? – pyta pani Agata.

Jak podkreśla, szczególnie jest jej żal ludzi starszych, zwolnionych tuż przed emeryturą. W położonym tuż przy granicy z Rosją Braniewie nie jest łatwo o pracę, zwłaszcza po nałożeniu na Rosję sankcji w związku z agresją tego kraju na Ukrainę. Ludzie, którzy wcześniej trudnili się w rejonach przygranicznych handlem detalicznym, nie mają obecnie na ogół możliwości prowadzenia swojej działalności. – Jestem w dobrej sytuacji, że jako młoda osoba mogę być w miarę mobilna. Po zwolnieniu mnie z firmy znalazłam pracę w innym mieście. Będę wprawdzie wstawać codziennie o 4 rano, żeby tam dojechać, ale przynajmniej mam możliwość zarabiania pieniędzy. A co mają powiedzieć starsi, schorowani ludzie zwolnieni tuż przed emeryturą? – pyta pani Agata. – Z pracy zostali zwolnieni nawet ludzie chorzy na raka, znamy dwa takie przypadki – mówi w rozmowie ze mną pan Dariusz Kozik. – Takie traktowanie ludzi jest nie do pomyślenia, a my jesteśmy wobec niego niestety bezradni, bo za bardzo się podzieliliśmy i rozproszyliśmy, za mało pozostało ludzi ideowych, nieprzekupnych, gotowych do poświęceń na rzecz dobra wspólnego. Pamiętam, jak św. Jan Paweł II mówił do nas: „Kolejarze, nie dajcie się podzielić!”. To były prorocze słowa – dodaje.

– W Cargo pracowałam 14 lat, zaczynając jako ajent zdawczy, poprzez kasjera towarowego, który został zmieniony na operatora handlowego. Na tym stanowisku zostałam zwolniona. Przebywałam wówczas na urlopie macierzyńskim i rodzicielskim, na który zakład wyraził zgodę. Dodatkowo podczas urlopu macierzyńskiego doznałam skomplikowanego złamania ręki, toteż obecnie nie mogę podjąć pracy w związku z trwającą rehabilitacją – mówi mi jedna z byłych pracownic PKP Cargo. – Sytuacja finansowa naszej rodziny drastycznie się pogorszyła. Nie otrzymałam odprawy oraz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop – zaznacza. – Tego typu działania są co najmniej bezduszne i wykalkulowane na zimno. W żadnej innej sytuacji, będąc na macierzyńskim, nie zostałabym zwolniona. Kodeks pracy dodatkowo zapewnia mi co najmniej roczne zatrudnienie po powrocie do pracy – przypomina.

– W PKP Cargo pracowałem od 2008 roku, czyli 16 lat. Na początku jako manewrowy, później jako ustawiacz, następnie jako starszy ustawiacz. W czerwcu zostałem wysłany na nieświadczenie pracy. Miałem wybrać, czy na nieświadczenie pójdę ja, czy moja żona – zatrudniona w tej samej spółce. Na nieświadczenie poszło również kilku moich kolegów, ale tylko ja zostałem zwolniony. Wypowiedzenie dostarczono mi pocztą we wrześniu, natomiast rozwiązanie umowy o pracę nastąpiło 31 października. Nikt nie poinformował mnie, dlaczego ochrona związkowa przestała działać. Moim zdaniem jako związkowiec, który reprezentował pracowników wobec pracodawcy, według obecnego prezesa najwyraźniej byłem niewygodny – podkreśla w rozmowie ze mną pan Marek, były pracownik PKP Cargo. – Czuję rozczarowanie i żal, ponieważ myślę, że byłem dobrym pracownikiem. Nigdy nie dostałem nagany, a wręcz przeciwnie – byłem nagradzany przez przełożonych za swoją pracę. Straciliśmy jako rodzina poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, pojawiła się obawa o problemy finansowe i o to, co będzie w przyszłości. Zostaliśmy potraktowani bez szacunku. Ludzie, którzy obecnie zarządzają Cargo, czują się bezkarni. Robią z pracownikami, co chcą i co im pasuje. A my po prostu jesteśmy tylko numerem w ewidencji Cargo, który zawsze można wymazać – konkluduje.

*Dane niektórych rozmówców zostały zmienione, są znane redakcji.

CZYTAJ TAKŻE:


 

POLECANE
Zełenski zapytany o Wołyń. Oto, co odpowiedział z ostatniej chwili
Zełenski zapytany o Wołyń. Oto, co odpowiedział

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który spotkał się w piątek z prezydentem Karolem Nawrockim w Warszawie, został zapytany o sprawę ludobójstwa Polaków na Wołyniu i prac ekshumacyjnych.

Prokuratura na tropie kolejnej afery. Michał Dworczyk usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Prokuratura na tropie kolejnej "afery". Michał Dworczyk usłyszał zarzuty

Michał Dworczyk stawił się w warszawskiej prokuraturze, by usłyszeć zarzuty związane z tzw. aferą mailową. Europoseł PiS podkreśla, że od początku współpracował z państwowymi instytucjami, a stawiane mu oskarżenia określa jako bezpodstawne.

Sąd uchylił Europejski Nakaz Aresztowania Marcina Romanowskiego z ostatniej chwili
Sąd uchylił Europejski Nakaz Aresztowania Marcina Romanowskiego

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił Europejski Nakaz Aresztowania wydany wobec posła Marcina Romanowskiego – poinformował w piątek jego pełnomocnik mec. Bartosz Lewandowski.

Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. Niech unieważnią mi akt urodzenia pilne
Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. "Niech unieważnią mi akt urodzenia"

Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. Były minister sprawiedliwości potwierdził, że jego powrót do kraju zależy wyłącznie od przywrócenia elementarnych zasad prawa.

Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o księcia Harry’ego z ostatniej chwili
Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o księcia Harry’ego

Książę Harry doznał urazu dłoni podczas czwartkowego St. Regis World Snow Polo Championship w Aspen. Został przypadkowo trafiony młotkiem – informuje serwis Page Six.

UE zadecydowała o nowym długu dla Ukrainy. Polacy będą spłacać miliardy pilne
UE zadecydowała o nowym długu dla Ukrainy. Polacy będą spłacać miliardy

Unia Europejska zdecydowała o kolejnym wielomiliardowym finansowaniu Ukrainy. Po wielogodzinnych negocjacjach zapadła decyzja o wspólnym długu, który obciąży podatników państw członkowskich, w tym Polaków.

Tak Nawrocki przywitał Zełenskiego. Jest nagranie z ostatniej chwili
Tak Nawrocki przywitał Zełenskiego. Jest nagranie

Tuż po godz. 10 w Pałacu Prezydenckim w Warszawie rozpoczęło się spotkanie prezydentów Ukrainy i Polski. Kancelaria Prezydenta Karola Nawrockiego opublikowała nagranie.

Niemieckie media o Merzu po szczycie UE: Chciał być liderem, nie sprostał wyzwaniu polityka
Niemieckie media o Merzu po szczycie UE: Chciał być liderem, nie sprostał wyzwaniu

Szczyt Unii Europejskiej w Brukseli zakończył się dla kanclerza Niemiec Friedricha Merza politycznym rozczarowaniem. Niemiecki dziennik „Die Welt” ocenił, że Berlin nie zdołał narzucić swojego kierunku, a Unii wyraźnie zabrakło przywództwa.

Komunikat dla mieszkańców woj. dolnośląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. dolnośląskiego

19 grudnia w całym woj. dolnośląskim zawyły syreny alarmowe. Dolnośląski Urząd Wojewódzki wyjaśnia, że to był trening systemu ostrzegania i alarmowania ludności.

Trump podpisał rekordową ustawę obronną. Polska wśród beneficjentów pilne
Trump podpisał rekordową ustawę obronną. Polska wśród beneficjentów

Rekordowy budżet Pentagonu, ograniczenia dotyczące wycofywania wojsk z Europy oraz setki milionów dolarów na inwestycje w bazach w Polsce znalazły się w ustawie, którą podpisał prezydent USA Donald Trump.

REKLAMA

"Na zimno, z buta i w białych rękawiczkach". Tak zwalniano pracowników PKP Cargo

Zwolnieni zostali ludzie po 44 latach pracy w tej samej firmie, chorzy na raka, przebywający na świadczeniach rehabilitacyjnych z powodów zdrowotnych, powodzianie, matki na urlopach macierzyńskich – czystka w PKP Cargo nie oszczędziła nikogo.
Człowiek między torami - zdjęcie poglądowe
Człowiek między torami - zdjęcie poglądowe / fot. pxhere/domena publiczna

– Najgorsze było to, że zostaliśmy potraktowani całkowicie bez szacunku, przedmiotowo i bezdusznie – mówią zgodnie byli pracownicy spółki.

Niewygodna Solidarność

– Zostałem zwolniony po 44 latach pracy w tej samej firmie. Pracowała tutaj także moja żona, wieloletni członek NSZZ "Solidarność", podobnie jak ja, i ona również została zwolniona w tym samym czasie, co ja – mówi w rozmowie ze mną Dariusz Kozik z Oświęcimia. – Byłem mechanikiem, całe życie uczciwie wykonywałem swoją pracę, nigdy nie otrzymałem żadnej nagany, przeciwnie, byłem chwalony za swoją rzetelność i fachowość. To zresztą nie była dla mnie tylko praca, ale także pasja. Pochodzę z rodziny kolejarskiej, ta tradycja była u nas przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tym bardziej jest mi przykro, że zostałem zwolniony sześć lat przed emeryturą, nie wiadomo właściwie, z jakich powodów. Muszę szukać pracy, o którą w zamieszkiwanym przeze mnie regionie jest bardzo trudno – zaznacza kolejarz.

W opinii moich rozmówców zwolnienia zostały przeprowadzone według klucza pozbywania się działaczy i liderów związkowych, ludzi mających autorytet w danym środowisku pracy. – Sądzę, że zostałem zwolniony ze względu na swoją przynależność do NSZZ „Solidarność”. Kiedy analizuję, kto został pozbawiony pracy, widzę jasno, że około 75% stanowią związkowcy. Nie wiem, czy chodzi tu o jakieś zaszłości, zatargi prezesa Wojewódki czy o coś innego, ale z jego działań jasno wynika, że walczy on z Solidarnością. Nie tyle generalnie ze związkami zawodowymi, co właśnie z Solidarnością – mówi w rozmowie ze mną Zbigniew, były pracownik PKP Cargo. – Kiedy dostałem wypowiedzenie, byłem przekonany, że to jakaś pomyłka. Pracuję w tej samej firmie blisko 40 lat i sądziłem, że zostanę tutaj już do emerytury. Poszedłem więc do mojego bezpośredniego zwierzchnika i powiedziałem mu, że chyba nastąpił błąd. A on mi na to odpowiedział, że nie, że tak właśnie miało być, ponieważ „generuję koszty”. Rozumiem, że jego dziewięciu doradców pracuje charytatywnie? Zwalniani są ludzie, którym niewiele brakuje do emerytury, ponieważ często w przeciwnym razie należałyby się im nagrody jubileuszowe za staż pracy i/lub odprawy – tłumaczy.

„Uzdrawianie” firmy

Zwolnieni pracownicy podkreślają, że dotknęło ich nie tylko samo pozbawienie ich środków do życia, ale także sposób, w jaki odbywały się zwolnienia. – Nie było w tym żadnego szacunku, rozmowy, przedstawienia argumentów – zaznaczają. – Człowiek został z poczuciem ogromnej niesprawiedliwości i bez możliwości usłyszenia, jakie właściwie zarzuty zostały skierowane w jego stronę – dodają. O samym prezesie Marcinie Wojewódce wypowiadają się z dużym niesmakiem. – W moim przekonaniu jest to człowiek nieobliczalny. Bardzo zależy mu także na karierze. Każe się tytułować „panem doktorem”. W swoim gabinecie ma portret poprzedniego prezesa spółki, pana Adama Purwina, który osiągał na tym stanowisku sukcesy i którego Wojewódka nie znosi. Z wiarygodnych źródeł wiem, że w swoim gabinecie w kancelarii prawnej umieścił jego portret, aby rzucać w niego rzutkami. Prezes Wojewódka argumentował konieczność zwalniania pracowników złą kondycją finansową spółki, tymczasem zatrudnił sobie dziewięciu doradców. Dziewięciu! Czym ci ludzie mają się zajmować? Poza doradzaniem, jak „sprzedać” medialnie jego niedające się obronić działania? Wojewódka przyszedł do pracy razem ze swoim kierowcą, którego także uczynił jednym z doradców. Dotychczas w firmie pracowało na etatach trzech kierowców, z których jeden został zwolniony w związku z zatrudnieniem nowego. Zwolnionemu pracownikowi brakowało kilku miesięcy do emerytury. Z kolei ludzie, których chciał zatrudnić prezes, byli przyjmowani do pracy bardzo szybko, z pominięciem dotychczasowych zwyczajowych procedur. Jego ludzie zostali zatrudnieni głównie w zespole ds. restrukturyzacji, który my nazwaliśmy ekipą ds. zwolnień i rozpadu. Ta firma nie przechodzi i nie przejdzie żadnej restrukturyzacji. To jest po prostu zamach na kasę i stanowiska. Jestem pewien, że w przyszłym roku także będą w PKP Cargo zwolnienia. Może nie w takiej skali, jak teraz, ale będą – prognozuje pan Zbigniew. – Zanim jeszcze Ukrainian Railways Cargo Poland, spółka ukraińskich kolei Ukrzaliznycia, uzyskała licencję na przewozy towarowe na terenie Unii Europejskiej, przychodził do nas do PKP Cargo kilka razy w tygodniu pan Jakub Karnowski, obecny prezes ukraińskiego Kredobanku – relacjonuje. – Wszystko odbywa się w białych rękawiczkach. Nad wizerunkiem Wojewódki, nad doborem słów, nad jego mimiką, pracuje sztab ludzi. Są to pracownicy zewnętrzni, którzy przed każdym jego wystąpieniem doradzają mu, co mówić, a czego nie, i w jaki sposób gestykulować. Na PR p.o. prezesa są pieniądze. A zwykły pracownik „generuje koszty”, zatem trzeba go zwolnić, najlepiej tuż przed emeryturą – puentuje.

– Co sądzę o takich metodach traktowania ludzi? Musiałabym „wypikać” moją odpowiedź. Prezes Wojewódka zachowuje się w sposób całkowicie bezduszny, działa jak automat, nie jak człowiek. Na dodatek opowiada o tym, że „uzdrawia” w ten sposób firmę. Rzeczywiście, czujemy się uzdrowieni. A że prezes Wojewódka będzie miał zdrowie i być może życie tylu ludzi na sumieniu? Żeby się tym przejąć, trzeba by najpierw mieć sumienie – podkreśla w rozmowie ze mną pani Agata z Braniewa. W PKP Cargo pracowała od 2008 roku. Była ajentem zdawczym od początku zatrudnienia, a od 2020 roku organizatorem przewozów, obsługiwała także system celny. – Lubiłam swoją pracę, przynosiła mi dużo satysfakcji. Czułam się także kompetentna w tym, co robiłam, i posiadałam spore doświadczenie w tej branży. Zupełnie nie spodziewałam się zwolnienia, ponieważ do mojej pracy nigdy nie było żadnych zarzutów, przeciwnie, byłam za nią chwalona i nagradzana. Mój przełożony potwierdził zresztą, iż zostałam wytypowana do nieświadczenia pracy nie dlatego, że źle wykonuję swoje zadania, ale dlatego, że takie polecenie przyszło „odgórnie” i on musi kogoś wskazać. Podejrzewałam, że wybrano właśnie mnie z uwagi na fakt, że nie mam dzieci, więc może nie chciano zwalniać matek mających na utrzymaniu dzieci. Jednak dla mnie jest to dyskryminacja. Bo to, czy posiadam dzieci, czy nie, to jest moja prywatna sprawa. Zostałam przywrócona z nieświadczenia pracy po miesięcznej nieobecności, głównie po to, żeby wspomóc koleżankę w pracy w systemie celnym. Podczas planowanego urlopu wypoczynkowego zostało mi wręczone przez listonosza wypowiedzenie z pracy. Co ciekawe, podanym mi powodem zwolnienia była redukcja mojego etatu, tymczasem ja zostałam zwolniona 31 października 2024 r., a 1 listopada tego samego roku rozpoczęto szkolenie innego pracownika, który ma wykonywać dokładnie te same zadania, jakimi wcześniej zajmowałam się ja. Nasuwa się myśl, czy aby na pewno zwolnienie mojej osoby było spowodowane redukcją etatu?

Nie człowiek, a numer w ewidencji

– Kiedy jednak rozmawialiśmy ze znajomymi na temat „klucza”, według którego odbywały się zwolnienia, zaobserwowaliśmy, że dotykały one najczęściej ludzi zaangażowanych – tak jak ja – w działalność związkową, zwłaszcza członków Solidarności. Najchętniej zwalniano osoby aktywne, tych, którzy otwarcie mówili o tym, co myślą. W dokumentach, które odebrałam z pracy, istnieje zapis, że przysługuje mi odprawa, ale z powodu złej kondycji finansowej spółki nie została ona wypłacona. Ponadto w Urzędzie Pracy posiadamy status osoby bezrobotnej bez prawa do zasiłku przez dwa lub pięć miesięcy – bo taki okres mamy na świadectwach pracy. Nawet jeśli otrzymamy statut osoby z prawem do zasiłku, to po otrzymaniu z PKP Cargo pieniędzy zostaną one zabrane na poczet otrzymanego z urzędu zasiłku. Co za tym idzie – skrócony zostanie nam czas świadczenia. W chwili obecnej pozostaliśmy bez środków do życia. Śmiejemy się z kolegami przez łzy, że nawet zwolnić nas z pracy nie potrafili porządnie. Przed nami święta Bożego Narodzenia, czas spędzany w gronie rodzinnym, gdzie wszyscy się radują, ale jak tu się radować, jeśli nie ma się pracy i pieniędzy, bo cały czas się czeka? – pyta pani Agata.

Jak podkreśla, szczególnie jest jej żal ludzi starszych, zwolnionych tuż przed emeryturą. W położonym tuż przy granicy z Rosją Braniewie nie jest łatwo o pracę, zwłaszcza po nałożeniu na Rosję sankcji w związku z agresją tego kraju na Ukrainę. Ludzie, którzy wcześniej trudnili się w rejonach przygranicznych handlem detalicznym, nie mają obecnie na ogół możliwości prowadzenia swojej działalności. – Jestem w dobrej sytuacji, że jako młoda osoba mogę być w miarę mobilna. Po zwolnieniu mnie z firmy znalazłam pracę w innym mieście. Będę wprawdzie wstawać codziennie o 4 rano, żeby tam dojechać, ale przynajmniej mam możliwość zarabiania pieniędzy. A co mają powiedzieć starsi, schorowani ludzie zwolnieni tuż przed emeryturą? – pyta pani Agata. – Z pracy zostali zwolnieni nawet ludzie chorzy na raka, znamy dwa takie przypadki – mówi w rozmowie ze mną pan Dariusz Kozik. – Takie traktowanie ludzi jest nie do pomyślenia, a my jesteśmy wobec niego niestety bezradni, bo za bardzo się podzieliliśmy i rozproszyliśmy, za mało pozostało ludzi ideowych, nieprzekupnych, gotowych do poświęceń na rzecz dobra wspólnego. Pamiętam, jak św. Jan Paweł II mówił do nas: „Kolejarze, nie dajcie się podzielić!”. To były prorocze słowa – dodaje.

– W Cargo pracowałam 14 lat, zaczynając jako ajent zdawczy, poprzez kasjera towarowego, który został zmieniony na operatora handlowego. Na tym stanowisku zostałam zwolniona. Przebywałam wówczas na urlopie macierzyńskim i rodzicielskim, na który zakład wyraził zgodę. Dodatkowo podczas urlopu macierzyńskiego doznałam skomplikowanego złamania ręki, toteż obecnie nie mogę podjąć pracy w związku z trwającą rehabilitacją – mówi mi jedna z byłych pracownic PKP Cargo. – Sytuacja finansowa naszej rodziny drastycznie się pogorszyła. Nie otrzymałam odprawy oraz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop – zaznacza. – Tego typu działania są co najmniej bezduszne i wykalkulowane na zimno. W żadnej innej sytuacji, będąc na macierzyńskim, nie zostałabym zwolniona. Kodeks pracy dodatkowo zapewnia mi co najmniej roczne zatrudnienie po powrocie do pracy – przypomina.

– W PKP Cargo pracowałem od 2008 roku, czyli 16 lat. Na początku jako manewrowy, później jako ustawiacz, następnie jako starszy ustawiacz. W czerwcu zostałem wysłany na nieświadczenie pracy. Miałem wybrać, czy na nieświadczenie pójdę ja, czy moja żona – zatrudniona w tej samej spółce. Na nieświadczenie poszło również kilku moich kolegów, ale tylko ja zostałem zwolniony. Wypowiedzenie dostarczono mi pocztą we wrześniu, natomiast rozwiązanie umowy o pracę nastąpiło 31 października. Nikt nie poinformował mnie, dlaczego ochrona związkowa przestała działać. Moim zdaniem jako związkowiec, który reprezentował pracowników wobec pracodawcy, według obecnego prezesa najwyraźniej byłem niewygodny – podkreśla w rozmowie ze mną pan Marek, były pracownik PKP Cargo. – Czuję rozczarowanie i żal, ponieważ myślę, że byłem dobrym pracownikiem. Nigdy nie dostałem nagany, a wręcz przeciwnie – byłem nagradzany przez przełożonych za swoją pracę. Straciliśmy jako rodzina poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, pojawiła się obawa o problemy finansowe i o to, co będzie w przyszłości. Zostaliśmy potraktowani bez szacunku. Ludzie, którzy obecnie zarządzają Cargo, czują się bezkarni. Robią z pracownikami, co chcą i co im pasuje. A my po prostu jesteśmy tylko numerem w ewidencji Cargo, który zawsze można wymazać – konkluduje.

*Dane niektórych rozmówców zostały zmienione, są znane redakcji.

CZYTAJ TAKŻE:



 

Polecane