Stalowa agonia. Tak wygaszane jest polskie hutnictwo

Z całego kraju napływają niepokojące informacje o likwidacji kolejnych zakładów hutniczych. Przemysł stalowy znalazł się w głębokim kryzysie, a hutnicy muszą wykazać się nomen omen stalowymi nerwami, by nie stracić nadziei na utrzymanie miejsc pracy.
 Stalowa agonia. Tak wygaszane jest polskie hutnictwo
/ fot. pixabay.com

Stal jest niezbędnym surowcem do przeprowadzenia transformacji energetycznej. Bez tego surowca nie powstaną ani farmy wiatrowe, ani elektrownie jądrowe. A trzeba pamięć, że zarówno energia wiatrowa, jak i jądrowa mają stać się głównymi źródłami energii dla polskiej gospodarki. I to już za dekadę.

Stali potrzebuje zresztą nie tylko sektor cywilny, ale także wojskowy. Polska dynamicznie modernizuje swoje siły zbrojne, a ambitne plany pozyskania setek czołgów i wozów bojowych to szansa na duże kontrakty dla polskiego hutnictwa.

Nie ulega wątpliwości, że stal jest strategicznym surowcem dla rozwoju gospodarczego średnich i dużych państw. Dlatego tak niepokojące są doniesienia płynące zarówno z europejskiego, jak i polskiego rynku stali.

Początki kryzysu

Kurcząca się produkcja stali to problem całej Europy. Złoty okres, a więc produkcyjny „peak”, przypadał na lata 2007–2008. Później nastąpił gwałtowny spadek na skutek światowego kryzysu ekonomicznego. Po odbiciu produkcja nie powróciła już do tego samego poziomu i od maja 2010 roku aż do dzisiaj regularnie spada. Obecnie produkcja stali w UE jest na podobnym poziomie jak w latach 90. ubiegłego stulecia.

Z danych EUROFER wynika, że największy kawałek tortu w wytwarzaniu surowej stali mają Azjaci – aż 73 proc. Na UE przypada niecałe 7 procent, a więc 10 razy mniej.

W ubiegłym roku unijne państwa zaimportowały 26 mln ton gotowych produktów stalowych, które pochodziły głównie z Dalekiego Wschodu. Europejski eksport ukształtował się z kolei na poziomie 16 mln ton.

W ubiegłym roku na Starym Kontynencie wyprodukowano 126 mln ton stali, z czego 6,4 mln ton w Polsce. Za blisko połowę polskiej produkcji odpowiedzialna była spółka ArcelorMittal Poland – największy producent stali oraz koksu w Polsce.

Jednocześnie nasz kraj wyeksportował 5 mln ton stali, a ponad 11 mln ton sprowadził zza granicy.

Przed wybuchem wojny na Ukrainie najwięcej stali importowaliśmy ze Wschodu: z Rosji, Białorusi i Ukrainy. Sytuacja zmieniła się po wprowadzeniu sankcji. Obecnie najwięcej stali sprowadzamy z Niemiec, na drugie miejsce wysunęła się Ukraina.

Nie jest niczym zaskakującym, że wraz ze spadkiem produkcji kurczy się także zatrudnienie.

Obecnie w UE mamy ponad 500 zakładów zajmujących się produkcją stali, które zatrudniają bezpośrednio 303 tys. pracowników. Pośrednio z branżą stalową związanych jest ponad 2 mln osób.

Porównując dane z 2015 roku, można łatwo policzyć, że w ciągu niecałej dekady zlikwidowano 24 tysiące miejsc pracy. To niemal tyle, ile wynosi liczba wszystkich zatrudnionych w polskim hutnictwie. Nasz sektor stali daje pracę 21 tysiącom ludzi, co stanowi czwarty wynik w Europie po Niemczech, Włochach i Francji. Ta liczba może jednak szybko ulec zmianie...

Przestoje i upadki

W ostatnich miesiącach ogłoszono likwidację trzech zakładów należących do spółki Alchemia. Pierwsza była Walcowni Rur „Andrzej” w Zawadzkiem, gdzie pracę już straciło 433 pracowników. Był to czwarty największy pracodawca w powiecie strzeleckim i pierwszy w gminie Zawadzkie – uważanej za jedną z najbiedniejszych w kraju.

Teraz na bruk mają trafić hutnicy z Rurexpolu, łącznie 251 osób. Proces wygaszania zakładu ma potrwać do końca lutego 2025 roku. Firma zajmowała się produkcją rur specjalistycznych, a także rur kotłowych, stopowych i konstrukcyjnych.

W przypadkach obu walcowni zarząd spółki podawał te same powody likwidacji: przestarzała technologia produkcyjna, wysokie koszty utrzymania działalności produkcyjnej oddziału i perspektywa ich dalszego wzrostu oraz generalnie bardziej opłacalna sprzedaż majątku niż inwestowanie w remonty i unowocześnianie produkcji.

Z kolei w grudniu 2023 roku ten sam właściciel zlikwidował Kuźnię Batory w Chorzowie, gdzie wytwarzane były różnego rodzaju wyroby kute, pręty, odkuwki czy osie kolejowe i tramwajowe. W przeszłości jako jedyny zakład w kraju zajmował się przeróbką plastyczną i obróbką mechaniczną stopów oraz produkował specjalistyczną stal przetapianą elektrożuzlowo.

W poważnych tarapatach znajduje się również Huta Częstochowa, o której pisaliśmy w ostatnim wydaniu „Tygodnika Solidarność”. Od 11 miesięcy zakład nie produkuje stali, a pracownicy nie mogą świadczyć pracy. Ostatnio pojawiła się informacja o wydzierżawieniu zakładu przez państwową spółkę Węglokoks, co daje nadzieję na wznowienie produkcji.

Trudna sytuacja jest także w Rudzie Śląskiej, gdzie znajduje się Huta Pokój. Zakład należący do Węglokoksu jest bardzo zadłużony. Pracownicy obawiają się utraty zatrudnienia, dlatego związkowcy przez trzy dni okupowali biuro poselskie Urszuli Koszutskiej. Domagali się spotkania z Zarządem Węglokoksu w obecności przedstawiciela Ministerstwa Aktywów Państwowych. Strona społeczna domaga się podpisania porozumienia gwarantującego dalsze zatrudnienie w spółkach hutniczych.

Zwolnienia dotknęły też północną Polskę. Do końca marca 2025 roku z pracą pożegna się nawet 166 pracowników Odlewni Staliwa w Elblągu. Spółka General Electric Power postanowiła wygasić działający od 1948 roku zakład ze względu na malejącą produkcję.

To nie jedyne przypadki. W 2020 roku w krakowskiej hucie należącej do ArcelorMittal Poland postanowiono zamknąć wielki piec i stalownie, przy których pracowało 650 pracowników. Z kolei w listopadzie ubiegłego roku pracodawca poinformował o rozpoczęciu gorącego postoju baterii koksowniczej w Krakowie. Postój zamienił się ostatecznie w likwidację baterii koksowniczej.

Niezrozumiała dla pracowników była także decyzja ArcelorMittal Tubular Products Kraków. Pod koniec ubiegłego roku pracodawca postanowić zamknąć walcownie rur, zwolnić 130 pracowników i przenieść produkcję do czeskiej Karwiny. Gdzie leży przyczyna tego kryzysu?

Ceny energii

Przemysł energochłonny nie ma w Polsce lekko. Nasz kraj ma jedne z najwyższych cen hurtowych za energię elektryczną w Unii Europejskiej. Według danych Polityki Insight z pierwszych siedmiu miesięcy tego roku wyższe ceny za prąd miały tylko Irlandia i Włochy. Italia niemal połowę energii pozyskuje z gazu ziemnego, z kolei polski miks energetyczny w 63 procentach opiera się na węglu. To znacznie podwyższa koszty. Dlaczego?

Między innymi dlatego, że producenci energii bazujący na paliwach kopalnych muszą kupować uprawnienia do emisji CO2 w ramach europejskiego systemu ETS. Polska w

odróżnieniu od Francji nie posiada niskoemisyjnych elektrowni jądrowych. Nie mamy też potężnych elektrowni wodnych, które zapewniają tanią energię Szwedom. Co więcej, ze względu na klimat mamy wyższe zapotrzebowanie na energię niż np. Hiszpanie.

Przyszłość też nie rysuje się kolorowo. Część uprawnień do emisji CO2 trzeba kupować, a część jest przyznawana za darmo. Jednakże od 2026 roku te darmowe uprawnienia będą stopniowo wygaszane.

Jakby tego było mało, Unia chętnie podnosi cele klimatyczne. Trzy lata temu ogłoszono, że do 2030 roku emisja gazów cieplarnianych ma zostać zredukowana o 55 procent w porównaniu do poziomu z 1990 roku. Wcześniej ten cel wynosił 40 procent. Z kolei w tym roku Komisja Europejska zaproponowała, żeby do 2040 roku emisje spadły o 90 procent.

Na szczęście nie jest to jeszcze wiążący cel pośredni, ale istnieje duża szansa, że Unia przejdzie od deklaracji do czynów. No, chyba że na drodze stanie jej ekonomia. Coraz częściej słychać z ust polityków obawy o wysokie koszty energii i utratę konkurencyjności.

Mówił o tym ostatnio nawet Donald Tusk. Premier wskazał, że Europa ma średnio 2,5 razy droższą energię od USA, a niektóre założenia dotyczące emisji CO2 „rozbrajają europejską gospodarkę”. W tym kontekście wskazał na restrykcyjne założenie, by produkować tylko zielony, zeroemisyjny wodór, zamiast dopuścić także inne jego formy.

Szef polskiego rządu mówił na konferencji prasowej, że wszyscy w Europie szukają odpowiedzi na pytanie, co zrobić z „przesadnie wyśrubowanymi kryteriami środowiskowymi w UE”. Podkreślał przy tym, że proces odchodzenia od węgla będzie postępował, ale nie będzie to rewolucja.

O wpływie unijnych przepisów na konkurencyjność europejskiego hutnictwa mówią także pracodawcy. W Raporcie Zrównoważonego Rozwoju za 2023 rok spółka ArcelorMittal Poland utyskiwała na unijny system ETS, który sprawia, że produkcja stali poza Europą jest znacznie tańsza, „co zaburza warunki sprawiedliwego konkurowania”.

„Oczekiwania wobec hutnictwa stanowią jednocześnie duże wyzwanie dla producentów stali. Import tego surowca z krajów niepodlegających systemowi handlu uprawnieniami do emisji CO2 znacznie utrudnia europejskim producentom konkurencyjne działanie” – podkreślono w raporcie za 2023 rok.

Wśród problemów wskazano również na wysokie stopy procentowe, koszty energii i ceny surowców.

„W 2023 roku cena węgla koksującego oscylowała na poziomie cen koksu, z czym nie mieliśmy dotychczas do czynienia” – wskazano.

Zielona stal

Europejskie hutnictwo stara się być coraz bardziej ekologiczne i dostosowywać się do unijnych norm. By zmniejszyć ślad węglowy, huty odchodzą od tradycyjnych wielkich pieców, które przetapiają rudę żelaza z wykorzystaniem koksu i zastępują je piecami elektrycznymi, gdzie wsad stanowi złom. Jest to możliwe, bo stal w 100 proc. poddaje się recyklingowi. Przykład?

W tym roku indyjski gigant Tata Steel, do którego należy największa brytyjska huta stali w walijskim Port Talbot, ogłosił, że do końca roku wygasi dwa wielkoskalowe piece. Ich miejsce mają zająć nowe piece elektryczne, które pomogą sprostać wymogom dekarbonizacji.

Taki ruch oznaczać będzie spadek mocy produkcyjnych – z 5 do 3 mln ton, a także bolesne zwolnienia grupowe. Pracę ma stracić około 2800 pracowników, a więc 35 procent wszystkich zatrudnionych.

Elektryczne piece łukowe (EAF) nie potrzebują bowiem do obsługi aż tylu pracowników. Z drugiej strony bazują one na przetwarzaniu złomu, przez co produkowana stal nie zawsze uzyskuje odpowiednie parametry. Potrzebują także ogromnych ilości energii elektrycznej.

Ogółem w Unii Europejskiej 45 proc. stali wytwarza się już w piecach elektrycznych, a pozostałą część w tradycyjnych opalanych koksem. W Europie zostało jeszcze ok. 20 wielkich, tradycyjnych pieców.

Według raportu przygotowanego przez Global Energy Monitor obecnie 50 krajów na świecie rozwija swoje zdolności produkcyjne na bazie pieców elektrycznych EAF. Prym wiodą Chiny, Iran i Indie.

Recepta na kryzys

Nie ma wątpliwości, że sektor hutniczy wymaga zdecydowanych działań zarówno na szczeblu krajowym, jak i europejskim.

W ocenie Solidarności UE powinna „zabezpieczyć granice”, czyli utrzymać kontyngenty taryfowe na wyroby stalowe do końca czerwca 2026 roku, oraz uszczelnić mechanizm CBAM, który ma zacząć w pełni obowiązywać i pobierać opłaty od 2026 roku. Chodzi o tzw. graniczny podatek węglowy, który ma sprawić, że produkty spoza UE będą obciążone takimi samymi kosztami emisji CO2, jakie ponoszą państwa unijne.

Solidarność ma wątpliwości co do efektywności tego rozwiązania i tego, jak mają przebiegać kontrole produktów napływających do UE.

Związkowcy chcieliby także, aby rząd obniżył opłatę jakościową i wprowadził maksymalną stawkę za energię elektryczną dla przemysłu.

– Niemcy w przyjętym przez ich rząd planie dla stali ustanowili sobie maksymalną cenę energii dla przemysłu energochłonnego na poziomie 60 euro za MWh. Tymczasem my płacimy około 100 euro za MWh! Na tę chwilę w samej UE nie ma mowy o równych warunkach konkurencyjności. Chcemy implementacji podobnego systemu ceny pomostowej również w Polsce. Co więcej, zapotrzebowanie na energię skokowo wzrośnie. Dziś polskie hutnictwo zużywa 6 terawatów energii, a przejście na „zielone hutnictwo” zwiększy to zapotrzebowanie do 30 terawatów! – powiedział nam Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „S”.

– Podstawową rzeczą jest także uznanie złomu za surowiec krytyczny. Co roku ponad 2,5 mln ton złomu wywozi się z Polski, a z całej UE nawet 20 mln ton. Ten złom trafia do Chin czy Turcji, jest tam przerabiany i jako gotowy produkt sprowadzany z powrotem na rynek UE – zaznaczył związkowiec.

Andrzej Karol uważa, że Europa powinna zdecydować, czy chce „zachować europejskie hutnictwo czy myśli wyłącznie o przetwórstwie wsadu dostarczanego z zewnątrz, czyli krajów mających za nic unijną politykę klimatyczną”.

– Tak czy tak Europa, aby zapewnić sobie niezależność i bezpieczeństwo w imię radykalizacji polityki klimatycznej, zapłaci o wiele więcej niż inni światowi producenci. Będziemy dopłacać do konkurencyjności naszych „zielonych wyrobów”. Inaczej będący w rękach światowych koncernów przemysł stalowy wyemigruje z UE – ocenił szef hutniczej „S”.

ZOBACZ TAKŻE: Za nami VIII edycja konkursu muzycznego "Polska – moje miejsce, mój kraj"

ZOBACZ TAKŻE: Sukces Solidarności! Zakończyły się wielozakładowe spory zbiorowe w mieście Nowa Sól i Powiecie Nowosolskim

ZOBACZ TAKŻE: Rafako uruchamia procedurę zwolnień grupowych


 

POLECANE
Pokaz arogancji wobec rodziców i ekspertów. Konferencja prasowa na temat tzw. edukacji zdrowotnej tylko u nas
Pokaz arogancji wobec rodziców i ekspertów. Konferencja prasowa na temat tzw. edukacji zdrowotnej

12 listopada 2024 roku odbyła się w Katolickiej Agencji Informacyjnej konferencja prasowa Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Powodem zwołania konferencji były liczne negatywne skutki zmian wprowadzonych w polskiej szkole w ciągu ostatniego roku przez MEN.

Nie żyje policjant. Ten wpis żony łamie serce Wiadomości
Nie żyje policjant. Ten wpis żony łamie serce

W sobotę na warszawskiej Pradze-Północ doszło do tragedii. Na służbie zginął młody policjant. 35-latek osierocił dwójkę dzieci. Żona zmarłego nie kryje rozpaczy.

Wybory prezydenckie. Google Trends. Absolutna dominacja jednego z kandydatów tylko u nas
Wybory prezydenckie. Google Trends. Absolutna dominacja jednego z kandydatów

Największe partie ogłosiły już nazwiska kandydatów w wyborach prezydenckich. Jak wygląda kwestia zainteresowania nimi opinii publicznej w sieci?

Economist: Rosja szykuje wielki atak. Chce zaangażować do 130 tys. żołnierzy z ostatniej chwili
"Economist": Rosja szykuje wielki atak. Chce zaangażować do 130 tys. żołnierzy

Ukraiński wywiad sugeruje, że Rosja może szykować atak na Zaporoże, położone w południowo-wschodniej części Ukrainy – informuje "Economist". Kijów szacuje, że Moskwa może zaangażować do 130 tys. żołnierzy w ofensywie.

gorące
Tylko 5 zł za "Dzieje Polski" - Wielka promocja książek patriotycznych, historycznych i religijnych

5 listopada Wydawnictwo Biały Kruk rozpoczyna ogólnopolską akcję promującą czytelnictwo polskich książek patriotycznych, historycznych i religijnych. Celem tej inicjatywy jest podkreślenie znaczenia rodzimej literatury popularnonaukowej i artystycznej w budowaniu tożsamości narodowej, kultywowaniu tradycji oraz wzmacnianiu wartości chrześcijańskich. Przez cały tydzień – w ramach tzw. Black Week – będzie można nabyć wybitne książki takich autorów jak prof. Andrzej Nowak, prof. Wojciech Roszkowski czy Adam Bujak za jedyne 5 zł! Są to starannie wydane pozycje w twardych oprawach, na wysokiej jakości papierze, bogato ilustrowane.

Schetyna: Nie mamy zamkniętego składu wyścigu prezydenckiego z ostatniej chwili
Schetyna: "Nie mamy zamkniętego składu wyścigu prezydenckiego"

Senator KO i były przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna skomentował niedzielną prezentację Karola Nawrockiego jako kandydata PiS na prezydenta.

Katastrofa lotnicza w Wilnie: Samolot spadł na budynek mieszkalny pilne
Katastrofa lotnicza w Wilnie: Samolot spadł na budynek mieszkalny

Samolot transportowy należący do firmy logistycznej DHL w poniedziałek rano spadł w pobliżu lotniska w Wilnie, uszkadzając budynek mieszkalny. Zginął jeden z czterech członków załogi maszyny. Trwa ustalanie przyczyn katastrofy.

W Pałacu Buckingham nastąpił potężny przełom. Chodzi o księżną Kate z ostatniej chwili
W Pałacu Buckingham nastąpił potężny przełom. Chodzi o księżną Kate

Od czasu, kiedy świat obiegły informacje, że księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, zmaga się z wykrytym u niej rakiem, oczy całego świata skierowane są na Pałac Buckingham

Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat pilne
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Prowadzi prawicowy kandydat polityka
Wybory prezydenckie w Rumunii. Prowadzi prawicowy kandydat

Pierwsze miejsce w I turze wyborów prezydenckich w Rumunii zajął prawicowy kandydat Calin Georgescu. Nie wiadomo jeszcze, kto wejdzie do drugiej tury wyborów.

REKLAMA

Stalowa agonia. Tak wygaszane jest polskie hutnictwo

Z całego kraju napływają niepokojące informacje o likwidacji kolejnych zakładów hutniczych. Przemysł stalowy znalazł się w głębokim kryzysie, a hutnicy muszą wykazać się nomen omen stalowymi nerwami, by nie stracić nadziei na utrzymanie miejsc pracy.
 Stalowa agonia. Tak wygaszane jest polskie hutnictwo
/ fot. pixabay.com

Stal jest niezbędnym surowcem do przeprowadzenia transformacji energetycznej. Bez tego surowca nie powstaną ani farmy wiatrowe, ani elektrownie jądrowe. A trzeba pamięć, że zarówno energia wiatrowa, jak i jądrowa mają stać się głównymi źródłami energii dla polskiej gospodarki. I to już za dekadę.

Stali potrzebuje zresztą nie tylko sektor cywilny, ale także wojskowy. Polska dynamicznie modernizuje swoje siły zbrojne, a ambitne plany pozyskania setek czołgów i wozów bojowych to szansa na duże kontrakty dla polskiego hutnictwa.

Nie ulega wątpliwości, że stal jest strategicznym surowcem dla rozwoju gospodarczego średnich i dużych państw. Dlatego tak niepokojące są doniesienia płynące zarówno z europejskiego, jak i polskiego rynku stali.

Początki kryzysu

Kurcząca się produkcja stali to problem całej Europy. Złoty okres, a więc produkcyjny „peak”, przypadał na lata 2007–2008. Później nastąpił gwałtowny spadek na skutek światowego kryzysu ekonomicznego. Po odbiciu produkcja nie powróciła już do tego samego poziomu i od maja 2010 roku aż do dzisiaj regularnie spada. Obecnie produkcja stali w UE jest na podobnym poziomie jak w latach 90. ubiegłego stulecia.

Z danych EUROFER wynika, że największy kawałek tortu w wytwarzaniu surowej stali mają Azjaci – aż 73 proc. Na UE przypada niecałe 7 procent, a więc 10 razy mniej.

W ubiegłym roku unijne państwa zaimportowały 26 mln ton gotowych produktów stalowych, które pochodziły głównie z Dalekiego Wschodu. Europejski eksport ukształtował się z kolei na poziomie 16 mln ton.

W ubiegłym roku na Starym Kontynencie wyprodukowano 126 mln ton stali, z czego 6,4 mln ton w Polsce. Za blisko połowę polskiej produkcji odpowiedzialna była spółka ArcelorMittal Poland – największy producent stali oraz koksu w Polsce.

Jednocześnie nasz kraj wyeksportował 5 mln ton stali, a ponad 11 mln ton sprowadził zza granicy.

Przed wybuchem wojny na Ukrainie najwięcej stali importowaliśmy ze Wschodu: z Rosji, Białorusi i Ukrainy. Sytuacja zmieniła się po wprowadzeniu sankcji. Obecnie najwięcej stali sprowadzamy z Niemiec, na drugie miejsce wysunęła się Ukraina.

Nie jest niczym zaskakującym, że wraz ze spadkiem produkcji kurczy się także zatrudnienie.

Obecnie w UE mamy ponad 500 zakładów zajmujących się produkcją stali, które zatrudniają bezpośrednio 303 tys. pracowników. Pośrednio z branżą stalową związanych jest ponad 2 mln osób.

Porównując dane z 2015 roku, można łatwo policzyć, że w ciągu niecałej dekady zlikwidowano 24 tysiące miejsc pracy. To niemal tyle, ile wynosi liczba wszystkich zatrudnionych w polskim hutnictwie. Nasz sektor stali daje pracę 21 tysiącom ludzi, co stanowi czwarty wynik w Europie po Niemczech, Włochach i Francji. Ta liczba może jednak szybko ulec zmianie...

Przestoje i upadki

W ostatnich miesiącach ogłoszono likwidację trzech zakładów należących do spółki Alchemia. Pierwsza była Walcowni Rur „Andrzej” w Zawadzkiem, gdzie pracę już straciło 433 pracowników. Był to czwarty największy pracodawca w powiecie strzeleckim i pierwszy w gminie Zawadzkie – uważanej za jedną z najbiedniejszych w kraju.

Teraz na bruk mają trafić hutnicy z Rurexpolu, łącznie 251 osób. Proces wygaszania zakładu ma potrwać do końca lutego 2025 roku. Firma zajmowała się produkcją rur specjalistycznych, a także rur kotłowych, stopowych i konstrukcyjnych.

W przypadkach obu walcowni zarząd spółki podawał te same powody likwidacji: przestarzała technologia produkcyjna, wysokie koszty utrzymania działalności produkcyjnej oddziału i perspektywa ich dalszego wzrostu oraz generalnie bardziej opłacalna sprzedaż majątku niż inwestowanie w remonty i unowocześnianie produkcji.

Z kolei w grudniu 2023 roku ten sam właściciel zlikwidował Kuźnię Batory w Chorzowie, gdzie wytwarzane były różnego rodzaju wyroby kute, pręty, odkuwki czy osie kolejowe i tramwajowe. W przeszłości jako jedyny zakład w kraju zajmował się przeróbką plastyczną i obróbką mechaniczną stopów oraz produkował specjalistyczną stal przetapianą elektrożuzlowo.

W poważnych tarapatach znajduje się również Huta Częstochowa, o której pisaliśmy w ostatnim wydaniu „Tygodnika Solidarność”. Od 11 miesięcy zakład nie produkuje stali, a pracownicy nie mogą świadczyć pracy. Ostatnio pojawiła się informacja o wydzierżawieniu zakładu przez państwową spółkę Węglokoks, co daje nadzieję na wznowienie produkcji.

Trudna sytuacja jest także w Rudzie Śląskiej, gdzie znajduje się Huta Pokój. Zakład należący do Węglokoksu jest bardzo zadłużony. Pracownicy obawiają się utraty zatrudnienia, dlatego związkowcy przez trzy dni okupowali biuro poselskie Urszuli Koszutskiej. Domagali się spotkania z Zarządem Węglokoksu w obecności przedstawiciela Ministerstwa Aktywów Państwowych. Strona społeczna domaga się podpisania porozumienia gwarantującego dalsze zatrudnienie w spółkach hutniczych.

Zwolnienia dotknęły też północną Polskę. Do końca marca 2025 roku z pracą pożegna się nawet 166 pracowników Odlewni Staliwa w Elblągu. Spółka General Electric Power postanowiła wygasić działający od 1948 roku zakład ze względu na malejącą produkcję.

To nie jedyne przypadki. W 2020 roku w krakowskiej hucie należącej do ArcelorMittal Poland postanowiono zamknąć wielki piec i stalownie, przy których pracowało 650 pracowników. Z kolei w listopadzie ubiegłego roku pracodawca poinformował o rozpoczęciu gorącego postoju baterii koksowniczej w Krakowie. Postój zamienił się ostatecznie w likwidację baterii koksowniczej.

Niezrozumiała dla pracowników była także decyzja ArcelorMittal Tubular Products Kraków. Pod koniec ubiegłego roku pracodawca postanowić zamknąć walcownie rur, zwolnić 130 pracowników i przenieść produkcję do czeskiej Karwiny. Gdzie leży przyczyna tego kryzysu?

Ceny energii

Przemysł energochłonny nie ma w Polsce lekko. Nasz kraj ma jedne z najwyższych cen hurtowych za energię elektryczną w Unii Europejskiej. Według danych Polityki Insight z pierwszych siedmiu miesięcy tego roku wyższe ceny za prąd miały tylko Irlandia i Włochy. Italia niemal połowę energii pozyskuje z gazu ziemnego, z kolei polski miks energetyczny w 63 procentach opiera się na węglu. To znacznie podwyższa koszty. Dlaczego?

Między innymi dlatego, że producenci energii bazujący na paliwach kopalnych muszą kupować uprawnienia do emisji CO2 w ramach europejskiego systemu ETS. Polska w

odróżnieniu od Francji nie posiada niskoemisyjnych elektrowni jądrowych. Nie mamy też potężnych elektrowni wodnych, które zapewniają tanią energię Szwedom. Co więcej, ze względu na klimat mamy wyższe zapotrzebowanie na energię niż np. Hiszpanie.

Przyszłość też nie rysuje się kolorowo. Część uprawnień do emisji CO2 trzeba kupować, a część jest przyznawana za darmo. Jednakże od 2026 roku te darmowe uprawnienia będą stopniowo wygaszane.

Jakby tego było mało, Unia chętnie podnosi cele klimatyczne. Trzy lata temu ogłoszono, że do 2030 roku emisja gazów cieplarnianych ma zostać zredukowana o 55 procent w porównaniu do poziomu z 1990 roku. Wcześniej ten cel wynosił 40 procent. Z kolei w tym roku Komisja Europejska zaproponowała, żeby do 2040 roku emisje spadły o 90 procent.

Na szczęście nie jest to jeszcze wiążący cel pośredni, ale istnieje duża szansa, że Unia przejdzie od deklaracji do czynów. No, chyba że na drodze stanie jej ekonomia. Coraz częściej słychać z ust polityków obawy o wysokie koszty energii i utratę konkurencyjności.

Mówił o tym ostatnio nawet Donald Tusk. Premier wskazał, że Europa ma średnio 2,5 razy droższą energię od USA, a niektóre założenia dotyczące emisji CO2 „rozbrajają europejską gospodarkę”. W tym kontekście wskazał na restrykcyjne założenie, by produkować tylko zielony, zeroemisyjny wodór, zamiast dopuścić także inne jego formy.

Szef polskiego rządu mówił na konferencji prasowej, że wszyscy w Europie szukają odpowiedzi na pytanie, co zrobić z „przesadnie wyśrubowanymi kryteriami środowiskowymi w UE”. Podkreślał przy tym, że proces odchodzenia od węgla będzie postępował, ale nie będzie to rewolucja.

O wpływie unijnych przepisów na konkurencyjność europejskiego hutnictwa mówią także pracodawcy. W Raporcie Zrównoważonego Rozwoju za 2023 rok spółka ArcelorMittal Poland utyskiwała na unijny system ETS, który sprawia, że produkcja stali poza Europą jest znacznie tańsza, „co zaburza warunki sprawiedliwego konkurowania”.

„Oczekiwania wobec hutnictwa stanowią jednocześnie duże wyzwanie dla producentów stali. Import tego surowca z krajów niepodlegających systemowi handlu uprawnieniami do emisji CO2 znacznie utrudnia europejskim producentom konkurencyjne działanie” – podkreślono w raporcie za 2023 rok.

Wśród problemów wskazano również na wysokie stopy procentowe, koszty energii i ceny surowców.

„W 2023 roku cena węgla koksującego oscylowała na poziomie cen koksu, z czym nie mieliśmy dotychczas do czynienia” – wskazano.

Zielona stal

Europejskie hutnictwo stara się być coraz bardziej ekologiczne i dostosowywać się do unijnych norm. By zmniejszyć ślad węglowy, huty odchodzą od tradycyjnych wielkich pieców, które przetapiają rudę żelaza z wykorzystaniem koksu i zastępują je piecami elektrycznymi, gdzie wsad stanowi złom. Jest to możliwe, bo stal w 100 proc. poddaje się recyklingowi. Przykład?

W tym roku indyjski gigant Tata Steel, do którego należy największa brytyjska huta stali w walijskim Port Talbot, ogłosił, że do końca roku wygasi dwa wielkoskalowe piece. Ich miejsce mają zająć nowe piece elektryczne, które pomogą sprostać wymogom dekarbonizacji.

Taki ruch oznaczać będzie spadek mocy produkcyjnych – z 5 do 3 mln ton, a także bolesne zwolnienia grupowe. Pracę ma stracić około 2800 pracowników, a więc 35 procent wszystkich zatrudnionych.

Elektryczne piece łukowe (EAF) nie potrzebują bowiem do obsługi aż tylu pracowników. Z drugiej strony bazują one na przetwarzaniu złomu, przez co produkowana stal nie zawsze uzyskuje odpowiednie parametry. Potrzebują także ogromnych ilości energii elektrycznej.

Ogółem w Unii Europejskiej 45 proc. stali wytwarza się już w piecach elektrycznych, a pozostałą część w tradycyjnych opalanych koksem. W Europie zostało jeszcze ok. 20 wielkich, tradycyjnych pieców.

Według raportu przygotowanego przez Global Energy Monitor obecnie 50 krajów na świecie rozwija swoje zdolności produkcyjne na bazie pieców elektrycznych EAF. Prym wiodą Chiny, Iran i Indie.

Recepta na kryzys

Nie ma wątpliwości, że sektor hutniczy wymaga zdecydowanych działań zarówno na szczeblu krajowym, jak i europejskim.

W ocenie Solidarności UE powinna „zabezpieczyć granice”, czyli utrzymać kontyngenty taryfowe na wyroby stalowe do końca czerwca 2026 roku, oraz uszczelnić mechanizm CBAM, który ma zacząć w pełni obowiązywać i pobierać opłaty od 2026 roku. Chodzi o tzw. graniczny podatek węglowy, który ma sprawić, że produkty spoza UE będą obciążone takimi samymi kosztami emisji CO2, jakie ponoszą państwa unijne.

Solidarność ma wątpliwości co do efektywności tego rozwiązania i tego, jak mają przebiegać kontrole produktów napływających do UE.

Związkowcy chcieliby także, aby rząd obniżył opłatę jakościową i wprowadził maksymalną stawkę za energię elektryczną dla przemysłu.

– Niemcy w przyjętym przez ich rząd planie dla stali ustanowili sobie maksymalną cenę energii dla przemysłu energochłonnego na poziomie 60 euro za MWh. Tymczasem my płacimy około 100 euro za MWh! Na tę chwilę w samej UE nie ma mowy o równych warunkach konkurencyjności. Chcemy implementacji podobnego systemu ceny pomostowej również w Polsce. Co więcej, zapotrzebowanie na energię skokowo wzrośnie. Dziś polskie hutnictwo zużywa 6 terawatów energii, a przejście na „zielone hutnictwo” zwiększy to zapotrzebowanie do 30 terawatów! – powiedział nam Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „S”.

– Podstawową rzeczą jest także uznanie złomu za surowiec krytyczny. Co roku ponad 2,5 mln ton złomu wywozi się z Polski, a z całej UE nawet 20 mln ton. Ten złom trafia do Chin czy Turcji, jest tam przerabiany i jako gotowy produkt sprowadzany z powrotem na rynek UE – zaznaczył związkowiec.

Andrzej Karol uważa, że Europa powinna zdecydować, czy chce „zachować europejskie hutnictwo czy myśli wyłącznie o przetwórstwie wsadu dostarczanego z zewnątrz, czyli krajów mających za nic unijną politykę klimatyczną”.

– Tak czy tak Europa, aby zapewnić sobie niezależność i bezpieczeństwo w imię radykalizacji polityki klimatycznej, zapłaci o wiele więcej niż inni światowi producenci. Będziemy dopłacać do konkurencyjności naszych „zielonych wyrobów”. Inaczej będący w rękach światowych koncernów przemysł stalowy wyemigruje z UE – ocenił szef hutniczej „S”.

ZOBACZ TAKŻE: Za nami VIII edycja konkursu muzycznego "Polska – moje miejsce, mój kraj"

ZOBACZ TAKŻE: Sukces Solidarności! Zakończyły się wielozakładowe spory zbiorowe w mieście Nowa Sól i Powiecie Nowosolskim

ZOBACZ TAKŻE: Rafako uruchamia procedurę zwolnień grupowych



 

Polecane
Emerytury
Stażowe