"Pozostaje ogromnym zagrożeniem", czyli o ostatecznej wersji podstawy programowej edukacji zdrowotnej

6 marca minister edukacji Barbara Nowacka wydała rozporządzenie, w którym ogłosiła finalną wersję podstawy programowej do przedmiotu "edukacja zdrowotna". Społeczne protesty przeciwko przedmiotowi przyniosły efekt – przynajmniej w roku szkolnym 2025/26 nie będzie on obowiązkowy, a ministerstwo uwzględniło część krytycznych uwag i wprowadziło poprawki do podstawy programowej (zwłaszcza w zakresie programu dla szkół podstawowych). Niestety, przedmiot, nawet po poprawkach, pozostaje ogromnym zagrożeniem dla dzieci. Opiera się na zupełnie odmiennym systemie wartości i podejściu do seksualności od tego, w jakim wielu rodziców chciałoby wychowywać swoje dzieci.
dziecko, szkoła/grafika poglądowa
dziecko, szkoła/grafika poglądowa / pixabay.com/wir_sind_klein

Analiza podstawy programowej – uwagi ogólne 

Podstawa programowa „edukacji zdrowotnej” podzielona jest na dziesięć obszarów, z założenia obejmujących edukację dotyczącą różnych aspektów zdrowia. Niestety, oprócz pożytecznych zajęć na temat zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej, przewidziana została też edukacja na temat „zdrowia seksualnego”, w permisywnej formie.

Seksualność jest jedną z najważniejszych sfer życia każdego człowieka. Sfera ta zarazem bardzo mocno powiązana jest z systemem wyznawanych wartości. Wbrew deklaracjom minister edukacji Barbary Nowackiej oraz autora podstawy programowej prof. Zbigniewa Izdebskiego, omawiając kwestię seksualności, nie da się jedynie prezentować wiedzy naukowej w oderwaniu od światopoglądu i wartości. Nie da się uciec choćby od oceny podejmowania współżycia seksualnego w wieku nastoletnim, podejmowania współżycia seksualnego poza kontekstem relacji i miłości, masturbacji, aborcji czy stosunków homoseksualnych. W ramach wychowania do życia w rodzinie dokonywano takiej oceny i edukacja zdrowotna też ma to robić, tylko ocena ma być kompletnie odmienna niż do tej pory.

Dotychczas ramą nauczania tematyki seksualności w polskiej szkole była rodzina, a kryterium oceny aktywności seksualnej – miłość i trwały związek poświadczony przysięgą małżeńską. Tymczasem, w podstawie programowej edukacji zdrowotnej pojęcia „rodzina” i „małżeństwo” prawie nie występują, a seksualność została oderwana od kontekstu trwałej miłości. Zrezygnowano także z uczenia uczniów szkół ponadpodstawowych odpowiedzialności i mówienia im o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej. Ramą nauczania w edukacji zdrowotnej jest „zdrowie seksualne”, a w zasadzie ukrywająca się za tym hasłem przyjemność seksualna. Kryterium oceny aktywności seksualnej jest „świadoma zgoda”. Przekazywanie dzieciom, że współżycie seksualne jest akceptowalne, byle było świadome i dobrowolne, a taki wydźwięk ma rezygnacja z mówienia o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej i akcentowanie „świadomej zgody” jako jedynego wymagania dotyczącego aktywności seksualnej, jest antywychowawcze. Jakakolwiek aktywność seksualna w nastoletnim wieku jest szkodliwa. Prowadzić może nie tylko do niechcianych ciąż, ale też do bardzo szkodliwych konsekwencji duchowych, moralnych, psychicznych i społecznych, m.in. uzależnień, zranień, zniszczonych więzi z samym sobą, z drugim człowiekiem i Bogiem oraz utrudniać będzie budowanie szczęśliwych rodzin i wiernych małżeństw w przyszłości

Analiza podstawy programowej – uwagi szczegółowe dla szkól podstawowych

Pierwotna wersja podstawy programowej zakładała systemową seksualizację dzieci od najmłodszych lat, m.in. poprzez koncentrowanie ich uwagi na seksie ludzi dorosłych już od IV klasy szkoły podstawowej, przedstawianie 10-12-latkom masturbacji w pozytywnym świetle, omawianie z 13-14-letnimi dziećmi tego, jak przygotowywać się do inicjacji seksualnej, omawianie z 13-14-letnimi dziećmi pojęć ze słownika aktywistów lgbt, całkowite odrywanie seksualności od kontekstu społecznego, od rodziny, małżeństwa i trwalej miłości. Pojęcie „małżeństwo” w podstawie programowej nie występowało, a pojęcie „rodzina” pojawiało się jedynie w trzech punktach, w niezbyt pozytywnych aspektach. Uczeń miał np. „omawiać różne modele rodzin”, bez wskazywania pożądanego wzorca.

W finalnej wersji podstawy programowej dla szkół podstawowych wprowadzono szereg dobrych zmian, uwzględniając część spośród uwag, które zgłosiliśmy: uczeń ma omawiać wartość rodziny w życiu osobistym, nauczyć się rozumieć rolę odpowiedzialności w odniesieniu do seksualności, umieć wymienić konsekwencje przedwczesnej inicjacji seksualnej. Zrezygnowano z uczenia 10-12-latków, że masturbacja jest normą medyczną i objaśniania 13-14-latkom, czym jest transpłciowość i cispłciowość oraz orientacje homoseksualne, biseksualne i aseksualne. Zrezygnowano także z omawiania różnych modeli rodzin bez wskazywania pożądanego wzorca, a zapis „uczeń zna prawa dziecka i obowiązki rodziców” zastąpiono zapisem „uczeń zna prawa i obowiązki dziecka oraz rodziców”. Niemniej, wiele zastrzeżeń odnośnie podstawy programowej pozostaje aktualnych.

Już IV-VI klasie szkoły podstawowej uczeń ma nauczyć się „charakteryzować pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawiać ich rolę w życiu człowieka”. Niestety, nigdzie nie jest wyjaśnione, jak rozumiane jest pojęcie „zdrowie seksualne”. W świetle definicji Światowej Organizacji Zdrowia, na którą w swoich różnych opracowaniach powołuje się autor podstawy programowej prof. Zbigniew Izdebski, „zdrowie seksualne jest stanem fizycznego, emocjonalnego, psychicznego i społecznego dobrego samopoczucia w odniesieniu do seksualności. Nie jest to tylko brak choroby, zaburzenia czy kalectwa. Zdrowie seksualne wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do seksualności i partnerskich relacji seksualnych, a także możliwości posiadania przyjemnych i bezpiecznych doświadczeń seksualnych, bez przymusu, dyskryminacji i przemocy”.

Dzieci w wieku 10-12 lat potrzebują przestrzeni, w której mogą beztrosko się rozwijać, odkrywać świat i uczyć się, będąc wolnymi od problemów osób dorosłych, budując relacje i komunikując się na sposób właściwy dla swojego wieku. To nie powinien być  czas na rozmowy o przyjemnych doświadczeniach seksualnych i partnerskich relacjach seksualnych.

Oburza też to, że seksualność dalej wyrywana jest z kontekstu społecznego, z rozmów o niej w odniesieniu do małżeństwa, rodziny, miłości i odpowiedzialności.  Seksualność ma być omawiana jedynie w kontekście „zdrowia seksualnego”, a dziecko uczyć się ma utożsamiać własny dobrostan z zadowoleniem o seksualnym podłożu.

Pomimo poprawek nacisk na przygotowanie do życia w rodzinie dalej jest zbyt słaby. W podstawie programowej w ogóle nie pojawia się pojęcie „małżeństwo”. Nie przewiduje się mówienia dzieciom, że współżycie seksualne powinno wiązać się z wierną miłością na całe życie. Ba! Nie mówi się w niej o współżyciu w odniesieniu do jakichkolwiek związków i miłości. Podstawa programowa dalej nie wskazuje też, jaki powinien być pożądany wzorzec rodziny.

Obawy wzbudza też to, że wiele zapisów podstawy jest sformułowanych bardzo ogólnie.

Uczeń w VII-VIII klasie ma "omawiać pojęcia orientacji psychoseksualnej i tożsamości płciowej". Nauczyciel może starać się wzmacniać proces identyfikacji dziecka z własną płcią (co zakładała podstawa WDŻ), ale równie dobrze może uczyć traktować różne zaburzenia jako normę.

Uczeń ma też "umieć charakteryzować metody antykoncepcji". W porównaniu z podstawą WDŻ zrezygnowano z uczenia młodzieży „dokonywania oceny stosowania poszczególnych środków antykoncepcyjnych w aspekcie medycznym, psychologicznym, ekologicznym, ekonomicznym, społecznym i moralnym.” Znowu: jeden nauczyciel może przy tej okazji i tak omówić zagrożenia, jakie antykoncepcja niesie dla zdrowia oraz omówić problematykę moralną związaną z jej stosowaniem, ale inny może bezkrytycznie zachęcać do jej stosowania a nawet przeprowadzać instruktaż, jak to robić. 

Analiza podstawy programowej – uwagi szczegółowe dla szkól ponadpoddstawowych

O ile w przypadku szkół podstawowych można mówić o wyraźnej poprawie podstawy programowej, to w przypadku szkół ponadpodstawowych, niestety, prawie nic się nie zmieniło. Jedyną zmianą na plus jest to, że do zdania ”uczeń omawia etapy bliskiej, długotrwałej relacji, w tym koleżeńskiej, przyjacielskiej, romantycznej, i sposoby dbania o nią” dodano słowa „małżeńskiej, partnerskiej”. Pojęcie „małżeństwo”, niestety, nie występuje nigdzie więcej.

Podstawa programowa dalej nie przewiduje uczenia młodzieży odpowiedzialności, mówienia o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej, wiązania seksualności z małżeństwem i miłością, ani mówienia o wartości rodziny.

Podstawa programowa „wychowania do życia w rodzinie” umiejscawiała seksualność w kontekście małżeństwa i rodziny oraz nastawiona była na uczenie młodzieży, że nastoletni wiek nie jest odpowiednim na podejmowanie współżycia seksualnego („Uczeń przedstawia przyczyny, skutki i profilaktykę przedwczesnej inicjacji seksualnej”). Bardzo silny nacisk kładziono na naukę odpowiedzialności („Uczeń rozumie znaczenie odpowiedzialności w przeżywaniu własnej płciowości oraz budowaniu trwałych i szczęśliwych więzi”; „Uczeń rozumie związek istniejący pomiędzy aktywnością seksualną a miłością i odpowiedzialnością”), za cel stawiając wzrastanie młodzieży we właściwych postawach. Tutaj całkowicie zrezygnowano z podobnych zapisów.

Owszem, uczniowie mają poznać normy moralne i religijne dotyczące seksualności, ale tylko jako jedne z wielu dotyczących tematu. Nacisk położony jest zaś na „normę partnerską”. „Uczeń wyjaśnia, na czym polega norma medyczna, prawna, statystyczna, społeczna, moralna, religijna, partnerska oraz indywidualna; wymienia wyznaczniki partnerskiej normy seksualnej” - czytamy. Podstawa nie mówi o tym, czym jest „norma partnerska”. Sięgając do jej definicji obejmuje ona: dojrzałość osób wchodzących w interakcję seksualną, dobrowolną i świadomą zgodę wszystkich osób biorących w niej udział, dążenie do wspólnej rozkoszy, brak szkodliwości dla zdrowia i życia partnerów oraz nieszkodzenie społeczeństwu.

Uczniowie liceów i techników dowiedzą się więc podczas edukacji zdrowotnej, że powinni dbać o rozkosz partnera seksualnego, a nie dowiedzą się o skutkach niedojrzałych zachowań seksualnych ani o tym, że mądrze przeżywana seksualność powinna wiązać się z wierną i trwałą miłością oraz pomagać budować szczęśliwe małżeństwa i rodziny.

Jedyne wymagania związane z aktywnością seksualną stawiane młodzieży, to by podejmowała ją w sposób świadomy, dobrowolny i z zastosowaniem antykoncepcji.  O „świadomej zgodzie” oraz kryteriach wyboru odpowiedniej metody antykoncepcji mówią, oprócz cytowanego już wcześniej fragmentu, jeszcze inne punkty podstawy programowej. To antywychowawcze. Jakiekolwiek przedwczesne podejmowanie współżycia  seksualnego jest dla młodych osób bardzo szkodliwe

Sprzeciw budzą także zapisy dotyczące aborcji i in vitro. Podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie w wielu punktach zakładała uczenie dzieci i młodzieży szacunku dla ludzkiego życia od momentu jego poczęcia. W podstawie edukacji zdrowotnej na próżno szukać takich wymagań. Za to uczeń ma „wyjaśniać pojęcia: poronienie, aborcja; wymieniać etyczne, prawne, zdrowotne i psychospołeczne uwarunkowania dotyczące przerywania ciąży”. Użyty tutaj zwrot „przerwanie ciąży” jednoznacznie podważa podmiotowość nienarodzonego dziecka i rodzi ogromne obawy odnośnie treści, które mają zostać przekazane uczniom. Metoda in vitro została zaś jako jedyna wyszczególniona w punkcie „uczeń omawia metody leczenia niepłodności (rozróżnia metodę in vitro od innych metod).” A przecież in vitro nie tylko nie leczy niepłodności, ale na dodatek z tą metodą wiąże się szereg kontrowersji etycznych.

Obawy wzbudzają także inne bardzo ogólne sformułowania. Uczeń ma m.in. „omawiać metody antykoncepcji, mechanizm ich działania i kryteria wyboru odpowiedniej metody”.

Podobnie jak było w przypadku uczniów szkół podstawowych, w porównaniu z podstawą WDŻ zrezygnowano z omawiania ich „skutków w aspekcie medycznym, psychologicznym i moralnym.” Jeden nauczyciel może mimo wszystko omówić zagrożenia, jakie niesie jej stosowanie, ale a inny może bezkrytycznie zachęcać do jej stosowania.

Sprzeciw budzą też wymagania fakultatywne i fakt, że ich realizacja nie ma zależeć od decyzji rodziców ale nauczyciela: „uczeń omawia zagadnienie odpowiedzialnego i satysfakcjonującego życia seksualnego oraz wymienia, co wpływa na libido; wymienia formy aktywności seksualnej”. Znaczna część nastolatków nie podejmuje jeszcze współżycia seksualnego. Program powinien być dostosowany do tej grupy, aby przypadkiem jej nie „rozbudzać” seksualnie i chronić jej wrażliwość. Nawet, jakby to była mniejszość, to program także powinien ją uszanować. Rozmowy o óżnych formach aktywności seksualnej są z tym sprzeczne.

„Uczeń omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+”. Użyte słowo LGBTQ+ (z Q i plusem), którym posługuje się tylko jedna strona światopoglądowego sporu, wskazuje na to, że zamiast rzetelnej wiedzy, można się spodziewać propagandy na rzecz postulatów ruchów lgbt.

 

Edukacja zdrowotna nie jest realizowana w próżni

Omawiając podstawę programową „edukacji zdrowotnej” trzeba mieć na uwadze, że debata o tym przedmiocie nie dzieje się w próżni. Minister Edukacji i autor podstawy programowej nie są anonimowymi osobami – od lat prowadzą publiczną działalność związaną z problematyką seksualności, w której promują rozwiązłość seksualną, walczą o prawo do zabijania nienarodzonych dzieci czy też promują postulaty aktywistów lgbt. Niektóre zapisy podstawy programowej mogą wydawać się dość oględne, ale łatwo można się domyśleć, jakie treści będą chcieli przekazać, gdy  przyjdzie do opracowywania podręcznika, szkolenia nauczycieli, nadzorowania jak poszczególni nauczyciele realizują program. Finalnie bardzo dużo będzie zależeć od tego na jakiego nauczyciela trafi dziecko, czy będzie podzielał poglądy minister Nowackiej i prof. Izdebskiego, czy nie. Niestety, możemy być pewni, że nauczyciele o mądrym podejściu nie będą wspierani i promowani. 

Zachowajmy czujność

Podsumowując: cieszę się, że "edukacja zdrowotna" póki co nie będzie obowiązkowa oraz że poprawiono podstawę programową dla szkół podstawowych. To pomoże uchronić wiele dzieci przed deprawacją. Jednocześnie, dalej przestrzegam przed tym przedmiotem i zachęcam Państwa do uświadamiania znajomych rodziców dzieci w wieku szkolnym o występujących zagrożeniach - w obliczu ogromnej propagandy ze strony rządu i mediów mogą być ich nieświadomi.

Musimy być też czujni. Zwracam uwagę na to, że dzieci z automatu będą zapisane na „edukację zdrowotną”, rodzicom przysługiwać będzie jedynie prawo do tego, aby je wypisać z zajęć. Ponadto ciągle istnieje ryzyko, że w kolejnych latach przedmiot może stać się obowiązkowy – zapowiada to sama Minister Barbara Nowacka.

O autorze

Zbigniew Kaliszuk jest ojcem trójki dzieci, wiceprezesem fundacji Grupa Proelio i twórcą apelu przeciwko wprowadzeniu „edukacji zdrowotnej” do szkół: „Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach”, który podpisało 97 tysięcy osób.

 

Zbigniew Kaliszuk


 

POLECANE
Za wjazd do UE trzeba będzie zapłacić? Nowy pomysł unijnych urzędników Wiadomości
Za wjazd do UE trzeba będzie zapłacić? Nowy pomysł unijnych urzędników

Inicjatorem dyskusji o opłacie mają być Francuzi i jest to wstępny pomysł nowego komisarza odpowiadającego za rozwój i przemysł (Stéphane'a Séjourné, bardzo bliskiego współpracownika Emmanuela Macrona) - informuje portal Money.pl. Polski rząd jest skłonny poprzeć ten pomysł.

Rośnie liczba ofiar rosyjskiego ataku na Krzywy Róg. Niemal połowa to dzieci pilne
Rośnie liczba ofiar rosyjskiego ataku na Krzywy Róg. Niemal połowa to dzieci

W piątek podczas rosyjskiego ataku na Krzywy Róg rosyjski pocisk balistyczny trafił w restaurację w dzielnicy mieszkalnej. Według AFP obok znajdował się plac zabaw.

Niemcy czekają na nowego prezydenta Polski? Potrzebny jest nowy impuls Wiadomości
Niemcy czekają na nowego prezydenta Polski? "Potrzebny jest nowy impuls"

Były ambasador Janusz Reiter przekonuje, że Polsce i Niemcom potrzebna jest nowa energia w relacjach, a przełomem mogą być nadchodzące wybory prezydenckie.

Niepokojące informacje z granicy polsko-białoruskiej. Jest komunikat gorące
Niepokojące informacje z granicy polsko-białoruskiej. Jest komunikat

Zwiększa się liczba migrantów próbujących sforsować granicę z Białorusią. MSWiA zapewnia, że wszelkie próby są szybko i skutecznie udaremniane.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Potężne podmuchy wiatru mogą dziś zagrażać 13 regionom w Polsce. IMGW ostrzega przed porywami dochodzącymi do 80 km/h.

Podwyżki w wojsku. Rozporządzenie weszło w życie Wiadomości
Podwyżki w wojsku. Rozporządzenie weszło w życie

Rozporządzenie zakładające wyższe stawki uposażenia dla żołnierzy już weszło w życie – informuje "Fakt" w sobotnio-niedzielnym wydaniu. Podwyżki mają być wypłacone z wyrównaniem od 1 stycznia 2025 roku.

Tadeusz Płużański: Piłsudczyk na celowniku UB tylko u nas
Tadeusz Płużański: Piłsudczyk na celowniku UB

4 kwietnia 1949 r. w więzieniu we Wronkach został zamordowany na polecenie władz komunistycznych ppłk dr Wacław Lipiński, historyk, żołnierz Legionów Polskich, działacz piłsudczykowski, polityk antyniemiecki i antykomunistyczny. Urodził się w rodzinie rzemieślniczej, związanej z Polską Partią Socjalistyczną.

Polski startup tworzący jedną z najciekawszych polskich innowacji ogłosił upadłość gorące
Polski startup tworzący jedną z najciekawszych polskich innowacji ogłosił upadłość

Każda taka historia powinna być naszym wielkim wyrzutem sumienia. Dość późno dotarła do mnie informacja, że Polski startup Nanoseen tworzący jedną z największych polskich innowacji ogłosił upadłość.

Awaria wodociągowa w Otwocku. Jest ruch prokuratury z ostatniej chwili
Awaria wodociągowa w Otwocku. Jest ruch prokuratury

Prokuratura podała w piątek, że wszczęła śledztwo w sprawie awarii stacji uzdatniania wody w Otwocku. W jej wyniku mieszkańcy Otwocka i gminy Karczew od środy nie mogą korzystać z wody wodociągowej do celów spożywczych.

Szykuje się prawdziwy hit. Ten serial kryminalny porywa od pierwszych chwil Wiadomości
Szykuje się prawdziwy hit. Ten serial kryminalny porywa od pierwszych chwil

Miłośnicy mocnych wrażeń i zawiłych historii kryminalnych mają nowy powód do zarywania nocy. Na platformie Apple TV+ zadebiutował "Złodziej dragów", oparty na książce Dennisa Tafoyi. Serial już od pierwszego odcinka podbija serca widzów i zbiera świetne recenzje.

REKLAMA

"Pozostaje ogromnym zagrożeniem", czyli o ostatecznej wersji podstawy programowej edukacji zdrowotnej

6 marca minister edukacji Barbara Nowacka wydała rozporządzenie, w którym ogłosiła finalną wersję podstawy programowej do przedmiotu "edukacja zdrowotna". Społeczne protesty przeciwko przedmiotowi przyniosły efekt – przynajmniej w roku szkolnym 2025/26 nie będzie on obowiązkowy, a ministerstwo uwzględniło część krytycznych uwag i wprowadziło poprawki do podstawy programowej (zwłaszcza w zakresie programu dla szkół podstawowych). Niestety, przedmiot, nawet po poprawkach, pozostaje ogromnym zagrożeniem dla dzieci. Opiera się na zupełnie odmiennym systemie wartości i podejściu do seksualności od tego, w jakim wielu rodziców chciałoby wychowywać swoje dzieci.
dziecko, szkoła/grafika poglądowa
dziecko, szkoła/grafika poglądowa / pixabay.com/wir_sind_klein

Analiza podstawy programowej – uwagi ogólne 

Podstawa programowa „edukacji zdrowotnej” podzielona jest na dziesięć obszarów, z założenia obejmujących edukację dotyczącą różnych aspektów zdrowia. Niestety, oprócz pożytecznych zajęć na temat zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej, przewidziana została też edukacja na temat „zdrowia seksualnego”, w permisywnej formie.

Seksualność jest jedną z najważniejszych sfer życia każdego człowieka. Sfera ta zarazem bardzo mocno powiązana jest z systemem wyznawanych wartości. Wbrew deklaracjom minister edukacji Barbary Nowackiej oraz autora podstawy programowej prof. Zbigniewa Izdebskiego, omawiając kwestię seksualności, nie da się jedynie prezentować wiedzy naukowej w oderwaniu od światopoglądu i wartości. Nie da się uciec choćby od oceny podejmowania współżycia seksualnego w wieku nastoletnim, podejmowania współżycia seksualnego poza kontekstem relacji i miłości, masturbacji, aborcji czy stosunków homoseksualnych. W ramach wychowania do życia w rodzinie dokonywano takiej oceny i edukacja zdrowotna też ma to robić, tylko ocena ma być kompletnie odmienna niż do tej pory.

Dotychczas ramą nauczania tematyki seksualności w polskiej szkole była rodzina, a kryterium oceny aktywności seksualnej – miłość i trwały związek poświadczony przysięgą małżeńską. Tymczasem, w podstawie programowej edukacji zdrowotnej pojęcia „rodzina” i „małżeństwo” prawie nie występują, a seksualność została oderwana od kontekstu trwałej miłości. Zrezygnowano także z uczenia uczniów szkół ponadpodstawowych odpowiedzialności i mówienia im o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej. Ramą nauczania w edukacji zdrowotnej jest „zdrowie seksualne”, a w zasadzie ukrywająca się za tym hasłem przyjemność seksualna. Kryterium oceny aktywności seksualnej jest „świadoma zgoda”. Przekazywanie dzieciom, że współżycie seksualne jest akceptowalne, byle było świadome i dobrowolne, a taki wydźwięk ma rezygnacja z mówienia o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej i akcentowanie „świadomej zgody” jako jedynego wymagania dotyczącego aktywności seksualnej, jest antywychowawcze. Jakakolwiek aktywność seksualna w nastoletnim wieku jest szkodliwa. Prowadzić może nie tylko do niechcianych ciąż, ale też do bardzo szkodliwych konsekwencji duchowych, moralnych, psychicznych i społecznych, m.in. uzależnień, zranień, zniszczonych więzi z samym sobą, z drugim człowiekiem i Bogiem oraz utrudniać będzie budowanie szczęśliwych rodzin i wiernych małżeństw w przyszłości

Analiza podstawy programowej – uwagi szczegółowe dla szkól podstawowych

Pierwotna wersja podstawy programowej zakładała systemową seksualizację dzieci od najmłodszych lat, m.in. poprzez koncentrowanie ich uwagi na seksie ludzi dorosłych już od IV klasy szkoły podstawowej, przedstawianie 10-12-latkom masturbacji w pozytywnym świetle, omawianie z 13-14-letnimi dziećmi tego, jak przygotowywać się do inicjacji seksualnej, omawianie z 13-14-letnimi dziećmi pojęć ze słownika aktywistów lgbt, całkowite odrywanie seksualności od kontekstu społecznego, od rodziny, małżeństwa i trwalej miłości. Pojęcie „małżeństwo” w podstawie programowej nie występowało, a pojęcie „rodzina” pojawiało się jedynie w trzech punktach, w niezbyt pozytywnych aspektach. Uczeń miał np. „omawiać różne modele rodzin”, bez wskazywania pożądanego wzorca.

W finalnej wersji podstawy programowej dla szkół podstawowych wprowadzono szereg dobrych zmian, uwzględniając część spośród uwag, które zgłosiliśmy: uczeń ma omawiać wartość rodziny w życiu osobistym, nauczyć się rozumieć rolę odpowiedzialności w odniesieniu do seksualności, umieć wymienić konsekwencje przedwczesnej inicjacji seksualnej. Zrezygnowano z uczenia 10-12-latków, że masturbacja jest normą medyczną i objaśniania 13-14-latkom, czym jest transpłciowość i cispłciowość oraz orientacje homoseksualne, biseksualne i aseksualne. Zrezygnowano także z omawiania różnych modeli rodzin bez wskazywania pożądanego wzorca, a zapis „uczeń zna prawa dziecka i obowiązki rodziców” zastąpiono zapisem „uczeń zna prawa i obowiązki dziecka oraz rodziców”. Niemniej, wiele zastrzeżeń odnośnie podstawy programowej pozostaje aktualnych.

Już IV-VI klasie szkoły podstawowej uczeń ma nauczyć się „charakteryzować pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawiać ich rolę w życiu człowieka”. Niestety, nigdzie nie jest wyjaśnione, jak rozumiane jest pojęcie „zdrowie seksualne”. W świetle definicji Światowej Organizacji Zdrowia, na którą w swoich różnych opracowaniach powołuje się autor podstawy programowej prof. Zbigniew Izdebski, „zdrowie seksualne jest stanem fizycznego, emocjonalnego, psychicznego i społecznego dobrego samopoczucia w odniesieniu do seksualności. Nie jest to tylko brak choroby, zaburzenia czy kalectwa. Zdrowie seksualne wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do seksualności i partnerskich relacji seksualnych, a także możliwości posiadania przyjemnych i bezpiecznych doświadczeń seksualnych, bez przymusu, dyskryminacji i przemocy”.

Dzieci w wieku 10-12 lat potrzebują przestrzeni, w której mogą beztrosko się rozwijać, odkrywać świat i uczyć się, będąc wolnymi od problemów osób dorosłych, budując relacje i komunikując się na sposób właściwy dla swojego wieku. To nie powinien być  czas na rozmowy o przyjemnych doświadczeniach seksualnych i partnerskich relacjach seksualnych.

Oburza też to, że seksualność dalej wyrywana jest z kontekstu społecznego, z rozmów o niej w odniesieniu do małżeństwa, rodziny, miłości i odpowiedzialności.  Seksualność ma być omawiana jedynie w kontekście „zdrowia seksualnego”, a dziecko uczyć się ma utożsamiać własny dobrostan z zadowoleniem o seksualnym podłożu.

Pomimo poprawek nacisk na przygotowanie do życia w rodzinie dalej jest zbyt słaby. W podstawie programowej w ogóle nie pojawia się pojęcie „małżeństwo”. Nie przewiduje się mówienia dzieciom, że współżycie seksualne powinno wiązać się z wierną miłością na całe życie. Ba! Nie mówi się w niej o współżyciu w odniesieniu do jakichkolwiek związków i miłości. Podstawa programowa dalej nie wskazuje też, jaki powinien być pożądany wzorzec rodziny.

Obawy wzbudza też to, że wiele zapisów podstawy jest sformułowanych bardzo ogólnie.

Uczeń w VII-VIII klasie ma "omawiać pojęcia orientacji psychoseksualnej i tożsamości płciowej". Nauczyciel może starać się wzmacniać proces identyfikacji dziecka z własną płcią (co zakładała podstawa WDŻ), ale równie dobrze może uczyć traktować różne zaburzenia jako normę.

Uczeń ma też "umieć charakteryzować metody antykoncepcji". W porównaniu z podstawą WDŻ zrezygnowano z uczenia młodzieży „dokonywania oceny stosowania poszczególnych środków antykoncepcyjnych w aspekcie medycznym, psychologicznym, ekologicznym, ekonomicznym, społecznym i moralnym.” Znowu: jeden nauczyciel może przy tej okazji i tak omówić zagrożenia, jakie antykoncepcja niesie dla zdrowia oraz omówić problematykę moralną związaną z jej stosowaniem, ale inny może bezkrytycznie zachęcać do jej stosowania a nawet przeprowadzać instruktaż, jak to robić. 

Analiza podstawy programowej – uwagi szczegółowe dla szkól ponadpoddstawowych

O ile w przypadku szkół podstawowych można mówić o wyraźnej poprawie podstawy programowej, to w przypadku szkół ponadpodstawowych, niestety, prawie nic się nie zmieniło. Jedyną zmianą na plus jest to, że do zdania ”uczeń omawia etapy bliskiej, długotrwałej relacji, w tym koleżeńskiej, przyjacielskiej, romantycznej, i sposoby dbania o nią” dodano słowa „małżeńskiej, partnerskiej”. Pojęcie „małżeństwo”, niestety, nie występuje nigdzie więcej.

Podstawa programowa dalej nie przewiduje uczenia młodzieży odpowiedzialności, mówienia o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej, wiązania seksualności z małżeństwem i miłością, ani mówienia o wartości rodziny.

Podstawa programowa „wychowania do życia w rodzinie” umiejscawiała seksualność w kontekście małżeństwa i rodziny oraz nastawiona była na uczenie młodzieży, że nastoletni wiek nie jest odpowiednim na podejmowanie współżycia seksualnego („Uczeń przedstawia przyczyny, skutki i profilaktykę przedwczesnej inicjacji seksualnej”). Bardzo silny nacisk kładziono na naukę odpowiedzialności („Uczeń rozumie znaczenie odpowiedzialności w przeżywaniu własnej płciowości oraz budowaniu trwałych i szczęśliwych więzi”; „Uczeń rozumie związek istniejący pomiędzy aktywnością seksualną a miłością i odpowiedzialnością”), za cel stawiając wzrastanie młodzieży we właściwych postawach. Tutaj całkowicie zrezygnowano z podobnych zapisów.

Owszem, uczniowie mają poznać normy moralne i religijne dotyczące seksualności, ale tylko jako jedne z wielu dotyczących tematu. Nacisk położony jest zaś na „normę partnerską”. „Uczeń wyjaśnia, na czym polega norma medyczna, prawna, statystyczna, społeczna, moralna, religijna, partnerska oraz indywidualna; wymienia wyznaczniki partnerskiej normy seksualnej” - czytamy. Podstawa nie mówi o tym, czym jest „norma partnerska”. Sięgając do jej definicji obejmuje ona: dojrzałość osób wchodzących w interakcję seksualną, dobrowolną i świadomą zgodę wszystkich osób biorących w niej udział, dążenie do wspólnej rozkoszy, brak szkodliwości dla zdrowia i życia partnerów oraz nieszkodzenie społeczeństwu.

Uczniowie liceów i techników dowiedzą się więc podczas edukacji zdrowotnej, że powinni dbać o rozkosz partnera seksualnego, a nie dowiedzą się o skutkach niedojrzałych zachowań seksualnych ani o tym, że mądrze przeżywana seksualność powinna wiązać się z wierną i trwałą miłością oraz pomagać budować szczęśliwe małżeństwa i rodziny.

Jedyne wymagania związane z aktywnością seksualną stawiane młodzieży, to by podejmowała ją w sposób świadomy, dobrowolny i z zastosowaniem antykoncepcji.  O „świadomej zgodzie” oraz kryteriach wyboru odpowiedniej metody antykoncepcji mówią, oprócz cytowanego już wcześniej fragmentu, jeszcze inne punkty podstawy programowej. To antywychowawcze. Jakiekolwiek przedwczesne podejmowanie współżycia  seksualnego jest dla młodych osób bardzo szkodliwe

Sprzeciw budzą także zapisy dotyczące aborcji i in vitro. Podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie w wielu punktach zakładała uczenie dzieci i młodzieży szacunku dla ludzkiego życia od momentu jego poczęcia. W podstawie edukacji zdrowotnej na próżno szukać takich wymagań. Za to uczeń ma „wyjaśniać pojęcia: poronienie, aborcja; wymieniać etyczne, prawne, zdrowotne i psychospołeczne uwarunkowania dotyczące przerywania ciąży”. Użyty tutaj zwrot „przerwanie ciąży” jednoznacznie podważa podmiotowość nienarodzonego dziecka i rodzi ogromne obawy odnośnie treści, które mają zostać przekazane uczniom. Metoda in vitro została zaś jako jedyna wyszczególniona w punkcie „uczeń omawia metody leczenia niepłodności (rozróżnia metodę in vitro od innych metod).” A przecież in vitro nie tylko nie leczy niepłodności, ale na dodatek z tą metodą wiąże się szereg kontrowersji etycznych.

Obawy wzbudzają także inne bardzo ogólne sformułowania. Uczeń ma m.in. „omawiać metody antykoncepcji, mechanizm ich działania i kryteria wyboru odpowiedniej metody”.

Podobnie jak było w przypadku uczniów szkół podstawowych, w porównaniu z podstawą WDŻ zrezygnowano z omawiania ich „skutków w aspekcie medycznym, psychologicznym i moralnym.” Jeden nauczyciel może mimo wszystko omówić zagrożenia, jakie niesie jej stosowanie, ale a inny może bezkrytycznie zachęcać do jej stosowania.

Sprzeciw budzą też wymagania fakultatywne i fakt, że ich realizacja nie ma zależeć od decyzji rodziców ale nauczyciela: „uczeń omawia zagadnienie odpowiedzialnego i satysfakcjonującego życia seksualnego oraz wymienia, co wpływa na libido; wymienia formy aktywności seksualnej”. Znaczna część nastolatków nie podejmuje jeszcze współżycia seksualnego. Program powinien być dostosowany do tej grupy, aby przypadkiem jej nie „rozbudzać” seksualnie i chronić jej wrażliwość. Nawet, jakby to była mniejszość, to program także powinien ją uszanować. Rozmowy o óżnych formach aktywności seksualnej są z tym sprzeczne.

„Uczeń omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+”. Użyte słowo LGBTQ+ (z Q i plusem), którym posługuje się tylko jedna strona światopoglądowego sporu, wskazuje na to, że zamiast rzetelnej wiedzy, można się spodziewać propagandy na rzecz postulatów ruchów lgbt.

 

Edukacja zdrowotna nie jest realizowana w próżni

Omawiając podstawę programową „edukacji zdrowotnej” trzeba mieć na uwadze, że debata o tym przedmiocie nie dzieje się w próżni. Minister Edukacji i autor podstawy programowej nie są anonimowymi osobami – od lat prowadzą publiczną działalność związaną z problematyką seksualności, w której promują rozwiązłość seksualną, walczą o prawo do zabijania nienarodzonych dzieci czy też promują postulaty aktywistów lgbt. Niektóre zapisy podstawy programowej mogą wydawać się dość oględne, ale łatwo można się domyśleć, jakie treści będą chcieli przekazać, gdy  przyjdzie do opracowywania podręcznika, szkolenia nauczycieli, nadzorowania jak poszczególni nauczyciele realizują program. Finalnie bardzo dużo będzie zależeć od tego na jakiego nauczyciela trafi dziecko, czy będzie podzielał poglądy minister Nowackiej i prof. Izdebskiego, czy nie. Niestety, możemy być pewni, że nauczyciele o mądrym podejściu nie będą wspierani i promowani. 

Zachowajmy czujność

Podsumowując: cieszę się, że "edukacja zdrowotna" póki co nie będzie obowiązkowa oraz że poprawiono podstawę programową dla szkół podstawowych. To pomoże uchronić wiele dzieci przed deprawacją. Jednocześnie, dalej przestrzegam przed tym przedmiotem i zachęcam Państwa do uświadamiania znajomych rodziców dzieci w wieku szkolnym o występujących zagrożeniach - w obliczu ogromnej propagandy ze strony rządu i mediów mogą być ich nieświadomi.

Musimy być też czujni. Zwracam uwagę na to, że dzieci z automatu będą zapisane na „edukację zdrowotną”, rodzicom przysługiwać będzie jedynie prawo do tego, aby je wypisać z zajęć. Ponadto ciągle istnieje ryzyko, że w kolejnych latach przedmiot może stać się obowiązkowy – zapowiada to sama Minister Barbara Nowacka.

O autorze

Zbigniew Kaliszuk jest ojcem trójki dzieci, wiceprezesem fundacji Grupa Proelio i twórcą apelu przeciwko wprowadzeniu „edukacji zdrowotnej” do szkół: „Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach”, który podpisało 97 tysięcy osób.

 

Zbigniew Kaliszuk



 

Polecane
Emerytury
Stażowe