Rośnie presja niemieckich mediów na "scenariusz rumuński" w Polsce

Co musisz wiedzieć?
- Niemieckie media zmieniają narrację nt. Karola Nawrockiego
- Niemcy zaczęli traktować Karola Nawrockiego jako poważne zagrożenie dla swoich planów
- Przekaz niemieckich mediów sugeruje "scenariusz rumuński" w Polsce
Nowa narracja niemieckich mediów
Tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich w Polsce i po ogłoszeniu jej wyników w niemieckich mediach dało się zaobserwować zmianę narracji w publikacjach wymierzonych w Karola Nawrockiego. Wcześniej przedstawiano go głównie jako mało znanego historyka bez politycznego doświadczenia, powielano oskarżenia o rzekome kontakty z przestępczym półświatkiem czy wyłudzenie mieszkania od starszego człowieka, a także pokazywano jako przeszkodę dla „demokratyzacji” Polski, prowadzonej rzekomo przez obecny Rząd RP. Ten rodzaj oddziaływania jest kontynuowany, obecnie jednak punkt ciężkości został przesunięty na kwestie międzynarodowe. Media skupiają się na ukazywaniu Nawrockiego jako „fana Donalda Trumpa”, zagrożenia dla międzynarodowego bezpieczeństwa, stabilności Unii Europejskiej i NATO, a także problem dla polityki zagranicznej nowego niemieckiego rządu. Identyfikowane w tym kontekście narracje należy również interpretować jako silne uderzenie w relacje polsko-amerykańskie.
Nowe typy narracji sugerują, że Niemcy uznają wygraną Karola Nawrockiego za bardzo prawdopodobną, a ich działania są mocniej skupione na zablokowaniu tego scenariusza. Nawrockiego zaczęto traktować jako realne zagrożenie dla niemieckich interesów, które nierozłącznie łączą się – jak wynika z tamtejszych mediów – z Polską pod rządami Donalda Tuska. Z tych samych powodów niemiecka prasa nieustannie atakuje prezydenta RP Andrzeja Dudę, który – w oficjalnej narracji – jest przedstawiany jako główna przeszkoda na drodze Donalda Tuska do przywrócenia w naszym kraju pełnej praworządności i demokracji. Tytuły niemieckich publikacji określają trwające w Polsce wybory jako walkę o wszystko. Tamtejsza prasa nie ukrywa, że ich wynik może mieć duży wpływ na powodzenie misji nowego niemieckiego rządu pod przywództwem Friedricha Merza. Należy się spodziewać, że z tego powodu niemieckie media będą próbowały w dalszym ciągu wpływać na przebieg procesu wyborczego w Polsce, wytaczając coraz cięższe działa przeciwko Karolowi Nawrockiemu, a budując poparcie dla Rafała Trzaskowskiego.
W czasie trwania ciszy wyborczej w Polsce tygodnik Spiegel zamieścił na swojej stronie materiał o wyborach w Polsce i w Rumunii zatytułowany „Sojusz europejskich fanów Trumpa”. W reportażu zostało przedstawione przedwyborcze spotkanie i wystąpienia kandydatów na Prezydenta Polski i Rumunii. W komentarzu do tego zdarzenia skupiono się na możliwym wpływie wyników wyborów w tych krajach na politykę międzynarodową: „Analitycy obawiają się, że zwycięstwo prawicowych populistów zdestabilizują UE i NATO”. Również portal telewizji n-tv.de przedstawił Karola Nawrockiego jako wrogiego wobec Unii Europejskiej „fana Trumpa”: „Jeśli wygra kandydat PiS-u, który jest obecnie na drugim miejscu, będzie mógł blokować ustawy za pomocą weta. To niebezpieczne dla Europy, bo Polska staje się coraz ważniejszą siłą”. Dziennikarz rozmawiający na łamach portalu z prezesem warszawskiego biura Fundacji Konrada Adenauera Tomislavem Delinićem sugeruje, że wygrana Nawrockiego zaszkodzi europejskiej współpracy związanej z wojną na Ukrainie: „Dla Europy coraz ważniejsza staje się ścisła współpraca polityczna. Z Donaldem Tuskiem bardzo dobrze to funkcjonowało, np. podczas wizyty szefów rządów Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec w Kijowie tydzień temu. Czy ktoś taki jak Nawrocki mógłby temu zagrozić?” Tomislav Delinić potwierdza obawy dziennikarza:
„Jeśli nowy prezydent będzie nadal blokował rząd, Polska pozostanie w martwym punkcie i nie będzie mogła kształtować swojej roli w Europie. Byłoby to tym bardziej tragiczne, że Europa potrzebuje tego impulsu. Widzimy to w polityce bezpieczeństwa: Polacy od lat zdecydowanie opowiadają się po stronie Ukrainy.”
Osobliwy komentarz do wyników wyborczych w Polsce i Rumunii zamieścił z kolei portal gazety Suedeutsche Zeitung, gdzie można przeczytać, że są one „porażką Trumpa”.
„W UE w Brukseli odetchnięto z ulgą, że kandydaci prawicowi i populistyczni nie wygrali wyborów prezydenckich w Polsce i Rumunii”
– czytamy.
Autor z satysfakcją odnotowuje, że kandydatom nie pomogły ani wypowiedź wiceprezydenta USA J.D. Vance, który ostro skrytykował unieważnienie pierwszej tury wyborów w Rumunii, ani spotkanie Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem w Białym Domu. „UE ma już wystarczająco dużo problemów z państwami członkowskimi rządzonymi przez prawicowych populistów lub innych przeciwników UE, których szefowie rządów stoją ramię w ramię z Trumpem lub osobami z jego otoczenia. Dotyczy to w szczególności premiera Węgier Viktora Orbána” – czytamy. I dalej:
„Jeśli Nawrocki zostanie prezydentem Polski, to będzie mógł jeszcze bardziej sabotować zdecydowanie proeuropejski kurs premiera Tuska”.
Konsekwencjami dla całej Unii Europejskiej i NATO w przypadku wygranej Karola Nawrockiego straszy również dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung.
„Z europejskiej perspektywy 1 czerwca w Polsce to nic innego jak decyzja o kierunku: podczas gdy Rafał Trzaskowski prowadzi kampanię na rzecz silnej Polski w sojuszu z UE, krajami sąsiadującymi i NATO, to Karol Nawrocki, który sympatyzuje z Viktorem Orbánem i Marine Le Pen i w kampanii wyborczej występował razem z rumuńskim, antyeuropejskim kandydatem George’em Simionem (który teraz przegrał tam wybory), opowiada się za państwem izolacjonistycznym i antyunijnym”.
Zagrożenia dla RFN
Uwagę zwraca również fakt, że Niemcy nie kryją już powodów swojego zaangażowania w kampanię prezydencką w Polsce na rzecz Rafała Trzaskowskiego.
„Berlin patrzy z napięciem na Warszawę” – pisze Bild. I dalej: „Dla Niemiec, a zwłaszcza dla nowo wybranego kanclerza Friedricha Merza, gra toczy się o kilka rzeczy. Chodzi nie tylko to, że prezydent Nawrocki położyłby na stole nieszczęsną kwestię reparacji (PiS żąda od nas 1,5 biliona euro). Jego antyniemiecka postawa („Nie chcę być lokajem, służącym Niemiec”) również prawdopodobnie utrudni pracę”.
W podobnym tonie pisze Die Welt:
„Z Nawrockim Polska ponownie przestałaby być partnerem Niemiec i Francji. Byłoby to szczególnie dotkliwe dla nowego rządu federalnego pod przewodnictwem Friedricha Merza, który otwarcie stawia bardzo mocno na Polskę jako partnera, w przyszłości zapewne mocniej także w kwestiach bezpieczeństwa i obrony. CDU i CSU, podobnie jak polska PO i jej koalicyjny partner PSL, należą do Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Merz i Tusk znają się i jak wiadomo dobrze się dogadują.”
Nadziei na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego nie kryje również tygodnik Die Zeit:
„Trzaskowski jest prezydentem Warszawy, Europejczykiem z przekonania, mówi pięcioma językami i ma doświadczenie w rządzeniu. Prawdopodobnie byłby prezydentem Polski, którego życzyliby sobie Friedrich Merz w Berlinie lub Ursula von der Leyen w Brukseli”. Ponadto niemieckie media, opisując wyniki pierwszej tury wyborów w Polsce, ukazują je jako dowód na „posuwanie się naprzód” środowisk prawicowych w Europie. „Strach przed prawicą już nie działa” – martwi się Die Zeit. „Spojrzenie na wyniki wyborów ujawnia niepokojącą tendencję: prawicowi ekstremiści wygrywają teraz także w Polsce” – czytamy. I dalej: „Polska, kraj przekonanych zwolenników UE, głosuje na takich ludzi jak Grzegorz Braun, który wprawdzie zasiada w Parlamencie Europejskim, ale ostatnio podeptał flagę UE; na mężczyzn takich jak Sławomir Mentzen, który ciąże będące wynikiem gwałtu nazywa „niedogodnością”. Na mężczyzn takich jak Karol Nawrocki, którego idea silnej Polski opiera się na możliwie najsłabszej UE”. Wyniki prawicowych kandydatów martwi również dziennikarzy dziennika Tagesspiegel: „Wybory w Polsce, Portugalii i Rumunii: Europa nie ma powodu do świętowania” – czytamy na portalu gazety, która stwierdza, że wyniki wyborcze w tych krajach pokazują, że „marsz prawicy w Europie jest daleki od zakończenia”
Działania niemieckich mediów wpisują się w prowadzone przeciwko Polsce operacje informacyjne przy użyciu czynników, które mają oddziaływać na psychikę wyborców, a przez to wpłynąć na ich decyzję przy urnach. Analiza przekazu dowodzi, że w Niemczech prowadzona jest gra na emocjach odbiorców, której celem jest powiązanie wizji zwycięstwa Karola Nawrockiego z poczuciem zagrożenia i osamotnienia ze strony europejskich sojuszników. Ukazywanie Nawrockiego jako „fana Donalda Trumpa” wpisuje się także w stałą tendencję wypychania USA ze Starego Kontynentu przez liberalne europejskie rządy. Chodzi o wytworzenie wrażenia, że zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego zapewni bezpieczeństwo i dobrą współpracę międzynarodową, natomiast zwycięstwo Karola Nawrockiego, który bezpieczeństwo Polski i UE opiera przede wszystkim na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, narazi je na szwank. Niepokoić musi również jawne „sprzęganie” zachodzących w Polsce procesów politycznych z niemieckimi interesami. Niemieckie media sugerują, że Berlin ma konkretne plany związane z Polską. Wygrana Trzaskowskiego to szansa na ich realizację, natomiast Nawrockiego – problemy dla nowego niemieckiego rządu. Nasilające się ataki pokazują, że Niemcy potencjalne zwycięstwo Karola Nawrockiego uznają za coraz bardziej realne i traktują je jako coraz większe zagrożenie dla swoich interesów, a co za tym idzie – są w stanie zrobić wiele, aby do tego nie dopuścić. Należy się zatem spodziewać w najbliższym czasie zintensyfikowania kampanii wymierzonej nie tylko we wspieranego przez PiS kandydata obywatelskiego, ale i w sojusz polsko-amerykański.
Oswajanie destabilizacji
Analizowane przekazy niemieckich mediów jawnie wspierających jedną stronę sporu politycznego i jednego kandydata w wyborach są uzupełniane sugestiami, że w Polsce może dojść do powtórzenia się „scenariusza rumuńskiego”. Telewizja Arte wyemitowała obszerny materiał o „zagrożeniu unoszącym się nad wyborami prezydenckimi” w Polsce. Wydźwięk publikacji jest dramatyczny i wskazuje, że w Polsce dzieje się coś nadzwyczajnego. Reportaż składa się z nadinterpretacji, manipulacji i niebezpiecznych sugestii. Wystąpił w nim m.in. minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
„Manipulacje, dezinformacja i ataki hakerskie – to wszystko rodzi obawy, że może dojść do sytuacji jak w Rumunii – przed sześcioma miesiącami tamtejszy sąd konstytucyjny uznał wybory prezydenckie za nieważne”
– twierdzą autorzy.
Dalej słyszymy, że według polskiego ministra cyfryzacji za atakami w Polsce, tak jak w Rumunii, stoi Rosja. Krzysztof Gawkowski tłumaczy, że kampanie dezinformacyjne są sterowane przez Rosję i GRU.
„Stamtąd płyną także pieniądze do opłacania i rekrutowania ludzi, których zadaniem jest rozpowszechnianie dezinformacji w polskich mediach”
– mówi Gawkowski. W materiale podana jest informacja, że tylko w pierwszym kwartale 2025 r. polskie instytucje naliczyły ponad 3 tys. fake newsów.
„Te treści są masowo rozprowadzane przez boty, ale również przez polskich deputowanych”
– twierdzą autorzy reportażu. Jako przykład pokazany jest film z konta MatiPrawak na platformie X, który miał pokazywać napływających do Krakowa migrantów, podczas gdy w rzeczywistości mieli to być turyści. Dla Arte wypowiada się również M. Wilczyńska z NASK, która mówi o nowej metodzie wykorzystywanej w szerzeniu dezinformacji – tzw. information overload (przeciążenie informacyjne). Niemieckie media traktują ją jako wiarygodną ekspert, pomimo oczywistej kompromitacji całego zespołu NASK z ostatnich dni.
Pokazane zostaje także nagranie z Marcinem Przydaczem, choć w ogóle nie słychać tego, co polski poseł na nim mówi. Zamiast jego słów słychać za to sugestywny komentarz: „Niektóre filmy podżegają przeciwko migrantom i przeciwko Niemcom”, który przez widzów może być odebrany jako atak na polskiego polityka.
Wiele miejsca niemiecka telewizja poświęciła również ostatnim informacjom o cyberatakach, które w emocjonalnym tonie nagłaśniał polski rząd.
„W polskich instytucjach narasta nerwowość w obliczu narastającej liczby takich przypadków. Na początku kwietnia na celowniku znalazła się partia premiera Tuska” – słyszymy od autorów reportażu. „Polska ze wszystkich państw europejskich jest ofiarą największej liczby cyberataków. Każdego dnia odnotowujemy w naszym kraju 1,5 tys. cyberataków”
– wylicza poseł PO Paweł Bliźniuk, sekretarz sejmowej komisji cyfryzacji. Przyznaje on jednocześnie, że takie działania są raportowane od lat, co jest jedyną sugestią dla widza, że to, z czym mierzy się obecnie Polska, nie jest nowym zjawiskiem.
Reportaż Arte kończy się podsumowaniem, w którym jest mowa o tym, że w Sejmie znajduje się projekt ustawy przeciwko ingerencjom i manipulacjom, jednak od trzech miesięcy brak jest większości, która by go poparła. Z braku lepszych rozwiązań rząd jest skazany na współpracę z tech-gigantami takimi jak Meta czy TikTok – twierdzą autorzy materiału.
Materiał telewizji Arte włącza do niemieckiej debaty publicznej wątki niebezpieczne, które wzmacniają akceptację niemieckiego społeczeństwa na ewentualne próby unieważnienia wyborów w Polsce:
- Program buduje wrażenie, że skala rosyjskiej ingerencji w Polsce jest tak duża, że być może konieczne będzie unieważnienie wyborów;
- podawane liczby ataków mają szokować potęgować ich rzeczywistą skalę i skutki;
- tworzy się wrażenie, że niektórzy posłowie PiS uczestniczą w rosyjskiej operacji przeciwko Polsce;
- sugeruje się, że opozycja blokuje przyjęcie przepisów umożliwiających skuteczną walkę z obcą ingerencją w wybory;
- rysuje się obraz państwa bezbronnego, skłóconego i skazanego na łaskę i niełaskę technologicznych gigantów;
- w ogóle nie wspomina o nieprawidłowościach związanych z promowaniem Rafała Trzaskowskiego i atakowaniem jego kontrkandydatów za zagraniczne pieniądze niewiadomego pochodzenia.
Fundacja Instytut Bezpieczeństwa Narodowego od dłuższego czasu analizuje przekazy niemieckie wskazując na realne zagrożenia, jakie powstają w ich wyniku. Działania strony niemieckiej, prowadzone przez podmioty prywatne, publiczne i społeczne, mają charakter stałego i spójnego oddziaływania na Polskę. I skutkują wzmocnieniem zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego RP. Bezpośrednie wskazywanie, że w Polsce może dojść do „scenariusza rumuńskiego” jest groźnym dla RP precedensem.