Ryszard Czarnecki: Dwa wielkie spory i nowa geografia polityczna UE

Nowa geografia polityczna Europy A. D. 2017 jest jak sensacyjny film z częstymi zmianami akcji. Bardzo wiele rzeczy dzieje się „po raz pierwszy”. A więc po raz pierwszy Rada Europejska, a więc przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej skutecznie oprotestowali wcześniejszą decyzję personalną podjętą przez dwa największe państwa Unii czyli Niemcy i Francję (tradycyjnie poszerzone o „listek figowy” czyli parę kolejnych).
 Ryszard Czarnecki: Dwa wielkie spory i nowa geografia polityczna UE
/ źródło: Screen You Tube

Polityczne gry na różnych piętrach

Po raz pierwszy też Parlament Europejski „bryknął” i oprotestował z kolei układankę personalną ułożoną przez Radę Europejską. Tak stało się w przypadku uzgodnionego w Brukseli kandydata na stanowisko przewodniczącego europarlamentu. Rada wskazała byłego premiera Bułgarii Sergeja Staniszewa, a europarlament wybrał też socjalistę, ale przedstawiciela „starej Unii” czyli dawnej „Piętnastki” ,Włocha Davida Marię Sassoli. Po raz pierwszy też odrzucono uzgodnionych wcześniej w ramach demokratycznych reguł gry, parytetów i systemu d’Honte’a polskich kandydatów na wiceprzewodniczącego PE (Zdzisław Krasnodębski)  i przewodniczącą Komisji do Zatrudnienia i Spraw Spolecznych (Beata Szydło). Po raz pierwszy też olbrzymia część lewicy: socjaliści  i komuniści zagłosowali przeciwko  kandydaturze na szefa Komisji Europejskiej (niemal zawsze była ona wynikiem uzgodnień z lewym skrzydłem PE).Wreszcie po raz pierwszy szefem Komisji Europejskiej została Kobieta – Niemka Ursula Gertrud von der Leyen, z domu Albrecht. Skądinąd stało się to w 40-tą rocznicę wyboru pierwszej kobiety na przewodniczącą Parlamentu Europejskiego – w 1979 roku była nią  Francuzka Simone Weil, zresztą w czasie II wojny światowej więzień niemieckich obozów  śmierci. Niemka spotkała się z niemal wszystkimi frakcjami w europarlamencie, przyjmując taktykę: „dla każdego coś miłego”. W Polsce wielu sympatyków prawicy czy szerzej: formacji rządzącej oburzyło się, gdy w swoim wtorkowym wystąpieniu parę godzin przed głosowaniem  ta córka premiera Dolnej Saksonii, przez 14 lat (sic!)  minister w czterech kolejnych rządach Angeli Merkel mówiła kwieciście o ekologii i uczynieniu z Europy terenu „neutralnego klimatycznie”  do 2050 roku, czy też przedstawiała się jako wielki przyjaciel młodocianych imigrantów spoza Europy, czy wreszcie zachwalała wprowadzanie procedur kontroli praworządności w krajach członkowskich Unii. Była to jednak przede wszystkim, przynajmniej na ten moment, gra wyborcza. Frau von der Leyen chodziło z jednej strony o pozyskanie głosów Zielonych, którzy zapowiedzieli wcześniej , że będą głosować przeciwko niej oraz socjalistów. Ci drudzy najpierw głosem swojej nowej przewodniczącej Iratxe Garcíi Pérez ze zwycięskiej w wyborach europejskich Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej zapowiedzieli głosowanie przeciwko Niemce, potem najwyraźniej skarceni przez premiera z Madrytu Pedro Sancheza, który uwiarygodnił postanowienia szczytu w Brukseli przed dwoma tygodniami, zapowiedzieli głosowanie „za”, jednak ostatecznie aż siedem delegacji narodowych, w tym najbardziej znaczące: niemiecka i francuska, a także belgijska zapowiedziały głosowanie przeciwko von der Leyen. Godne tu jest podkreślenia, że europosłowie niemieckiej SPD, uwaga, zagłosowali przeciwko kandydaturze wywodzącej się od ich partnera koalicyjnego – CDU. Chwalona przez wielu ,a nawet będąca przedmiotem zazdrości, niemiecka solidarność polityczno-personalna na arenie międzynarodowej, głośno, spektakularnie, legła w gruzach.

Smutek lewicy nie jest naszym smutkiem

Von der Leyen nie wygrałaby, gdyby nie poparcie delegacji polskiej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów czyli 26 posłów PiS. Dlaczego tak zagłosowaliśmy? Z kilku powodów. Polska zainicjowała zablokowanie Timmermansa jako kandydata na szefa Komisji Europejskiej. Stworzyliśmy skuteczną koalicję, aby ten cel zrealizować i przy udziale polskiego premiera i polskiego rządu doszło do konsensusu – uznaliśmy, że należy go respektować, pomimo zastrzeżeń, zwłaszcza do wyborczego wystąpienia w Strasburgu minister obrony RFN. Po drugie, ważne było w jakim towarzystwie się znajdziemy. Przeciwko von der Leyen głosowała spora część socjalistów, wszyscy komuniści, część liberałów, wszyscy Zieloni, a także bardzo duża część eurosceptyków (w tym Brytyjczycy z partii „Brexit”, wcześniej krzyczący: „po co wydawać pieniądze na metro w Warszawie?”). Niemal to samo polityczne towarzystwo wzajemnej adoracji (bez części eurosceptyków) obaliło kandydaturę europosła Zdzisława Krasnodębskiego na wiceprzewodniczącego PE. Te same środowiska stały za odrzuceniem kandydatury premier Beaty Szydło na szefa Komisji Zatrudnienia i Spraw Społecznych PE. Ich radość z odrzucenia von der Leyen nie powinna być naszą radością. Ich smutek, gdy tak się nie stało, gdy kandydatka Rady Europejskiej przeszła, nie był  na szczęście naszym smutkiem.

Polityczne europuzzle w europarlamencie w cieniu dwóch konfliktów

Ciekawe polityczne rozdanie jest w samym europarlamencie. Na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”, w jej dwóch poniedziałkowych numerach: z 15 lipca („Nowa europejska układanka 2.0”) i 22 lipca („Parlament Europejski: nowe rozdanie, stare numery”) analizowałem skład prezydium większości komisji PE. Nikt jednak szczegółowo nie zanalizował składu prezydium europarlamentu, który jest wykładnią politycznych i narodowych wpływów poszczególnych nacji i frakcji . W poprzednim składzie, który stanowili przewodniczący europarlamentu i 14(!) wiceprzewodniczących było aż trzech Włochów, dwoje Niemców, dwóch Polaków (przez 4 lata piszący te słowa, następnie Zdzisław  Krasnodębski oraz przez ostanie 2,5 roku Bogusław Liberadzki), a także Francuzka, Hiszpan, Czech, Węgierka, Rumun, Irlandka, Grek i Finka. Oznaczało to, że dawna „Piętnastka” miała 2/3 w tym składzie, a „nowa Unia” jedną trzecią. Ciekawe, że proporcje w kadencji 2019-2022 (w styczniu 2022 wybrane będą nowe władze PE na drugą „połówkę” kadencji) pozostały identyczne czyli dwa do jednego. Jednak zmieniła się geografia w tym gronie. W tej chwili Włochy mają nie trzech ,a dwóch przedstawicieli, Niemcy nie dwóch, a trzech, Polska nie dwóch ,a jednego (po odrzuceniu Z. Krasnodębskiego). Stan posiadania zwiększyły Węgry z jednego do dwóch oraz Czechy też z jednego do dwóch. Oznacza to, że oba te kraje niespodziewanie wyprzedziły Polskę. Swój stan posiadania utrzymała Irlandia, Finlandia i Grecja – po jednym. Dwie nowe narodowości, jakie się pojawiły to Austria i Portugalia. Straty poniosła Francja, która nie ma już reprezentacji w 15-sobowym prezydium, którego przedstawiciele mają prawo głosu oraz Rumunia.

Jeszcze krótko o zaledwie pięcioosobowym gronie kwestorów, czyli powiedzmy „skarbników” europarlamentu. W latach 2014-2017 Polska miała tam aż dwóch przedstawicieli: B. Liberadzki, Karol Karski), w latach 2017-2019 został jeden (K. Karski), ale nasz region Europy miał większość, bo zasiadali w tym kolegium również Bułgar i Słowak. Skład uzupełniały Francuzka i Brytyjka będące tam drugą kadencję. W obecnym składzie kwestorów rekordzistą stał się Karol Karski, który zasiada w nim po raz trzeci. Nasz region Europy tym razem ma nie 60,a 40 procent, bo reprezentuje go poza Polakiem tylko Słowaczka, ale „nowa Unia” ma cały czas większość – w miejsce bowiem Bułgara wszedł Maltańczyk. W związku z Brexitem nie ma już Brytyjki (przedstawiciele Zjednoczonego Królestwa nie zostali wybrani do władz PE i komisji europarlamentu), weszło za to dwóch przedstawicieli Francji, która w tej chwili, choć nie ma żadnego wiceprzewodniczącego PE, ma aż dwóch kwestorów.   

Jeżeliby starać się w najkrótszy sposób określić to, co w tej chwili dzieje się w UE-28, to można powiedzieć, że Unia Europejska rozdzierana jest przez dwie osie sporów. Jeden z nich to spór międzyinstytucjonalny, który w sposób spektakularny pojawił się między Radą Europejską a europarlamentem, ale też wcześniej między Europejskim Trybunałem Obrachunkowym a Komisją Europejską (Trybunał w  Luksemburgu zmiażdżył propozycję KE odnośnie powiązania budżetu z praworządnością). Drugi zaś spor narasta w ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich tygodniach – to konflikt między „starą Unią”, „Piętnastką”, a „nową Unią”. Jego szczególnie przykre odsłony to odrzucenie uzgodnionych kandydatów z Bułgarii i Polski do władz PE i komisji PE. Niestety, obie te osie sporu będą zapewne wyznaczać unijną przyszłość przez najbliższe lata.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (24.07.2019)


 

POLECANE
Warmińsko-Mazurskie: Nie żyje polski żołnierz z ostatniej chwili
Warmińsko-Mazurskie: Nie żyje polski żołnierz

Na terenie jednostki wojskowej w województwie warmińsko-mazurskim doszło do tragicznego wypadku z udziałem transportera opancerzonego Rosomak. W wyniku zdarzenia zginął 25-letni żołnierz, a drugi jest ranny i został przewieziony do szpitala.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

W najbliższy weekend w Warszawie ruszają intensywne wakacyjne remonty. Mieszkańcy stolicy muszą przygotować się na duże zmiany w organizacji ruchu – zarówno drogowego, jak i komunikacji miejskiej. Prace ruszą równocześnie w kilku dzielnicach: na Białołęce, Mokotowie, Woli, Wilanowie oraz w Śródmieściu.

Gersdorf zdradza scenariusz przejęcia prezydentury: Decyduje premier. Kończy się kadencja Dudy i... jest Hołownia  z ostatniej chwili
Gersdorf zdradza scenariusz przejęcia prezydentury: "Decyduje premier. Kończy się kadencja Dudy i... jest Hołownia" 

W programie w TVP Info Małgorzata Gersdorf przedstawiła możliwy scenariusz przejęcia Pałacu Prezydenckiego przez koalicję 13 grudnia. Prowadząca program Dorota Schnepf--Wysocka i była I prezes SN przedstawiły krok po kroku scenariusz takiej operacji. - Kończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy i..."? - dopytywała prowadząca. "I jest Hołownia" - odpowiedziała prof. Gersdorf. - On do wszystkiego ma dystans, ale jak będzie miał podane na tacy, to weźmie" - stwierdziła profesor prawa. 

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera tylko u nas
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jak kot Schrödingera

Trwająca debata na temat rzekomego „nie-istnienia” Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego przypomina słynny eksperyment myślowy austriackiego noblisty.

Imane Khelif - damski bokser tylko u nas
Imane Khelif - damski bokser

Imane Khelif, algierski bokser, który zdobył złoto w kategorii kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, stał się symbolem chaosu, jaki ideologia gender wnosi do sportu. Teraz, po tym jak organizacja World Boxing ogłosiła obowiązkowe testy płci przed turniejem kobiet w Eindhoven (5–10 czerwca 2025), Khelif nagle wycofał się z zawodów. Ta decyzja tylko podsyciła debatę sprzed roku: jak to możliwe, że mężczyzna rywalizował z kobietami przez tak długi okres i to w profesjonalnym sporcie na najwyższym poziomie?

Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON z ostatniej chwili
Prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z szefem MON

W czwartek prezydent elekt Karol Nawrocki spotkał się z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - przekazał były szef sztabu Nawrockiego Paweł Szefernaker. "Spotkanie dotyczyło przyszłych relacji między zwierzchnikiem sił zbrojnych, a szefem MON" - powiedział polityk PiS.

Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: Widzimy się o 7.30 tylko u nas
Robert Bąkiewicz przekazał nam informacje o możliwym ataku na Sąd Najwyższy: "Widzimy się o 7.30"

- Na naszych oczach może dojść do nielegalnego i bezprawnego przejęcia Sądu Najwyższego poprzez działania części sędziów Izby Pracy - mówi w rozmowie z Cezarym Krysztopą Robert Bąkiewicz.

Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję? Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję?

W Pałacu Buckingham może dojść do dużych zmian, gdy książę William obejmie tron. Jak donoszą brytyjskie media, przyszły król nie planuje biernie kontynuować dotychczasowych tradycji, lecz chce „zrobić wszystko po swojemu”.

Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen z ostatniej chwili
Burza w PE. Wniosek o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen

Pierwszy raz w obecnym PE sojusz ugrupowań prawicowych porozumiała się co do wniosku nieufności dla Ursuli von der Leyen. Wniosek poparło 74 europarlamentarzystów z ECR - Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ESN - Grupy Europy Suwerennych Narodów, zwłaszcza Alternatywy dla Niemiec oraz Patrioci dla Europy.

Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO] z ostatniej chwili
Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO]

Na trasie S3 w województwie lubuskim doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej. Kierowca Skody Superb, który spowodował kolizję swoim agresywnym zachowaniem, to marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński. Zdarzenie zostało nagrane, a sprawą zajmuje się sąd.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Dwa wielkie spory i nowa geografia polityczna UE

Nowa geografia polityczna Europy A. D. 2017 jest jak sensacyjny film z częstymi zmianami akcji. Bardzo wiele rzeczy dzieje się „po raz pierwszy”. A więc po raz pierwszy Rada Europejska, a więc przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej skutecznie oprotestowali wcześniejszą decyzję personalną podjętą przez dwa największe państwa Unii czyli Niemcy i Francję (tradycyjnie poszerzone o „listek figowy” czyli parę kolejnych).
 Ryszard Czarnecki: Dwa wielkie spory i nowa geografia polityczna UE
/ źródło: Screen You Tube

Polityczne gry na różnych piętrach

Po raz pierwszy też Parlament Europejski „bryknął” i oprotestował z kolei układankę personalną ułożoną przez Radę Europejską. Tak stało się w przypadku uzgodnionego w Brukseli kandydata na stanowisko przewodniczącego europarlamentu. Rada wskazała byłego premiera Bułgarii Sergeja Staniszewa, a europarlament wybrał też socjalistę, ale przedstawiciela „starej Unii” czyli dawnej „Piętnastki” ,Włocha Davida Marię Sassoli. Po raz pierwszy też odrzucono uzgodnionych wcześniej w ramach demokratycznych reguł gry, parytetów i systemu d’Honte’a polskich kandydatów na wiceprzewodniczącego PE (Zdzisław Krasnodębski)  i przewodniczącą Komisji do Zatrudnienia i Spraw Spolecznych (Beata Szydło). Po raz pierwszy też olbrzymia część lewicy: socjaliści  i komuniści zagłosowali przeciwko  kandydaturze na szefa Komisji Europejskiej (niemal zawsze była ona wynikiem uzgodnień z lewym skrzydłem PE).Wreszcie po raz pierwszy szefem Komisji Europejskiej została Kobieta – Niemka Ursula Gertrud von der Leyen, z domu Albrecht. Skądinąd stało się to w 40-tą rocznicę wyboru pierwszej kobiety na przewodniczącą Parlamentu Europejskiego – w 1979 roku była nią  Francuzka Simone Weil, zresztą w czasie II wojny światowej więzień niemieckich obozów  śmierci. Niemka spotkała się z niemal wszystkimi frakcjami w europarlamencie, przyjmując taktykę: „dla każdego coś miłego”. W Polsce wielu sympatyków prawicy czy szerzej: formacji rządzącej oburzyło się, gdy w swoim wtorkowym wystąpieniu parę godzin przed głosowaniem  ta córka premiera Dolnej Saksonii, przez 14 lat (sic!)  minister w czterech kolejnych rządach Angeli Merkel mówiła kwieciście o ekologii i uczynieniu z Europy terenu „neutralnego klimatycznie”  do 2050 roku, czy też przedstawiała się jako wielki przyjaciel młodocianych imigrantów spoza Europy, czy wreszcie zachwalała wprowadzanie procedur kontroli praworządności w krajach członkowskich Unii. Była to jednak przede wszystkim, przynajmniej na ten moment, gra wyborcza. Frau von der Leyen chodziło z jednej strony o pozyskanie głosów Zielonych, którzy zapowiedzieli wcześniej , że będą głosować przeciwko niej oraz socjalistów. Ci drudzy najpierw głosem swojej nowej przewodniczącej Iratxe Garcíi Pérez ze zwycięskiej w wyborach europejskich Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej zapowiedzieli głosowanie przeciwko Niemce, potem najwyraźniej skarceni przez premiera z Madrytu Pedro Sancheza, który uwiarygodnił postanowienia szczytu w Brukseli przed dwoma tygodniami, zapowiedzieli głosowanie „za”, jednak ostatecznie aż siedem delegacji narodowych, w tym najbardziej znaczące: niemiecka i francuska, a także belgijska zapowiedziały głosowanie przeciwko von der Leyen. Godne tu jest podkreślenia, że europosłowie niemieckiej SPD, uwaga, zagłosowali przeciwko kandydaturze wywodzącej się od ich partnera koalicyjnego – CDU. Chwalona przez wielu ,a nawet będąca przedmiotem zazdrości, niemiecka solidarność polityczno-personalna na arenie międzynarodowej, głośno, spektakularnie, legła w gruzach.

Smutek lewicy nie jest naszym smutkiem

Von der Leyen nie wygrałaby, gdyby nie poparcie delegacji polskiej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów czyli 26 posłów PiS. Dlaczego tak zagłosowaliśmy? Z kilku powodów. Polska zainicjowała zablokowanie Timmermansa jako kandydata na szefa Komisji Europejskiej. Stworzyliśmy skuteczną koalicję, aby ten cel zrealizować i przy udziale polskiego premiera i polskiego rządu doszło do konsensusu – uznaliśmy, że należy go respektować, pomimo zastrzeżeń, zwłaszcza do wyborczego wystąpienia w Strasburgu minister obrony RFN. Po drugie, ważne było w jakim towarzystwie się znajdziemy. Przeciwko von der Leyen głosowała spora część socjalistów, wszyscy komuniści, część liberałów, wszyscy Zieloni, a także bardzo duża część eurosceptyków (w tym Brytyjczycy z partii „Brexit”, wcześniej krzyczący: „po co wydawać pieniądze na metro w Warszawie?”). Niemal to samo polityczne towarzystwo wzajemnej adoracji (bez części eurosceptyków) obaliło kandydaturę europosła Zdzisława Krasnodębskiego na wiceprzewodniczącego PE. Te same środowiska stały za odrzuceniem kandydatury premier Beaty Szydło na szefa Komisji Zatrudnienia i Spraw Społecznych PE. Ich radość z odrzucenia von der Leyen nie powinna być naszą radością. Ich smutek, gdy tak się nie stało, gdy kandydatka Rady Europejskiej przeszła, nie był  na szczęście naszym smutkiem.

Polityczne europuzzle w europarlamencie w cieniu dwóch konfliktów

Ciekawe polityczne rozdanie jest w samym europarlamencie. Na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”, w jej dwóch poniedziałkowych numerach: z 15 lipca („Nowa europejska układanka 2.0”) i 22 lipca („Parlament Europejski: nowe rozdanie, stare numery”) analizowałem skład prezydium większości komisji PE. Nikt jednak szczegółowo nie zanalizował składu prezydium europarlamentu, który jest wykładnią politycznych i narodowych wpływów poszczególnych nacji i frakcji . W poprzednim składzie, który stanowili przewodniczący europarlamentu i 14(!) wiceprzewodniczących było aż trzech Włochów, dwoje Niemców, dwóch Polaków (przez 4 lata piszący te słowa, następnie Zdzisław  Krasnodębski oraz przez ostanie 2,5 roku Bogusław Liberadzki), a także Francuzka, Hiszpan, Czech, Węgierka, Rumun, Irlandka, Grek i Finka. Oznaczało to, że dawna „Piętnastka” miała 2/3 w tym składzie, a „nowa Unia” jedną trzecią. Ciekawe, że proporcje w kadencji 2019-2022 (w styczniu 2022 wybrane będą nowe władze PE na drugą „połówkę” kadencji) pozostały identyczne czyli dwa do jednego. Jednak zmieniła się geografia w tym gronie. W tej chwili Włochy mają nie trzech ,a dwóch przedstawicieli, Niemcy nie dwóch, a trzech, Polska nie dwóch ,a jednego (po odrzuceniu Z. Krasnodębskiego). Stan posiadania zwiększyły Węgry z jednego do dwóch oraz Czechy też z jednego do dwóch. Oznacza to, że oba te kraje niespodziewanie wyprzedziły Polskę. Swój stan posiadania utrzymała Irlandia, Finlandia i Grecja – po jednym. Dwie nowe narodowości, jakie się pojawiły to Austria i Portugalia. Straty poniosła Francja, która nie ma już reprezentacji w 15-sobowym prezydium, którego przedstawiciele mają prawo głosu oraz Rumunia.

Jeszcze krótko o zaledwie pięcioosobowym gronie kwestorów, czyli powiedzmy „skarbników” europarlamentu. W latach 2014-2017 Polska miała tam aż dwóch przedstawicieli: B. Liberadzki, Karol Karski), w latach 2017-2019 został jeden (K. Karski), ale nasz region Europy miał większość, bo zasiadali w tym kolegium również Bułgar i Słowak. Skład uzupełniały Francuzka i Brytyjka będące tam drugą kadencję. W obecnym składzie kwestorów rekordzistą stał się Karol Karski, który zasiada w nim po raz trzeci. Nasz region Europy tym razem ma nie 60,a 40 procent, bo reprezentuje go poza Polakiem tylko Słowaczka, ale „nowa Unia” ma cały czas większość – w miejsce bowiem Bułgara wszedł Maltańczyk. W związku z Brexitem nie ma już Brytyjki (przedstawiciele Zjednoczonego Królestwa nie zostali wybrani do władz PE i komisji europarlamentu), weszło za to dwóch przedstawicieli Francji, która w tej chwili, choć nie ma żadnego wiceprzewodniczącego PE, ma aż dwóch kwestorów.   

Jeżeliby starać się w najkrótszy sposób określić to, co w tej chwili dzieje się w UE-28, to można powiedzieć, że Unia Europejska rozdzierana jest przez dwie osie sporów. Jeden z nich to spór międzyinstytucjonalny, który w sposób spektakularny pojawił się między Radą Europejską a europarlamentem, ale też wcześniej między Europejskim Trybunałem Obrachunkowym a Komisją Europejską (Trybunał w  Luksemburgu zmiażdżył propozycję KE odnośnie powiązania budżetu z praworządnością). Drugi zaś spor narasta w ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich tygodniach – to konflikt między „starą Unią”, „Piętnastką”, a „nową Unią”. Jego szczególnie przykre odsłony to odrzucenie uzgodnionych kandydatów z Bułgarii i Polski do władz PE i komisji PE. Niestety, obie te osie sporu będą zapewne wyznaczać unijną przyszłość przez najbliższe lata.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (24.07.2019)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe