Sędzia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie widzi różnicy między Polską a Rosją i Turcją
Jak się czuje osoba stojąca na straży praw człowieka w Europie patrząc na takie kraje jak Rosja, Turcja, Polska i Węgry?
Pani Nußberger odpowiada:
Ma się wrażenie, że owe pierwotne idee są dziś ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Obywatele powinni mieć możliwość zgłosić przykłady pogwałcenia praw człowieka do europejskiego sądu. Trzeba zapobiec temu, by państwa staczały się ku niedemokratycznym czy zgoła autorytarnym formom rządów, a prawa pojedynczych ludzi przestały się liczyć.
Dalej sprawa zaczyna się jeszcze bardziej klarować, jakież to prawa łamane w ww. krajach ma szczególnie na myśli Pani sędzia, jakie łamanie demokracji i jakie autorytarne rządy:
Oczywiście mamy różne kultury, które Rada Europy próbuje jakoś włączyć. Ale mamy Europejską Konwencję Praw Człowieka jako swoistą klamrę. Do tego dochodzi długa tradycja wykładni prawa.
Na pytanie dziennikarza:
Pani podnosi kwestię wspólnych wartości, ale jak wielkie są te różnice?
Pani sędzia wyjaśnia:
Oczywiście one istnieją. Gdy chodzi na przykład o prawa rodziny, to powstaje od razu pytanie: co to jest rodzina, z czego się ona składa? Albo jak jest na przykład z dawcami nasienia? Niektóre decyzje Trybunału nie są podejmowane jednogłośnie, w szczególności w sprawach bioetycznych.
Czy zatem "niedemokratyczne i zgoła autorytarne formy rządów" łamiących prawa człowieka w Rosji i Turcji oraz "niedemokratyczne i zgoła autorytarne formy rządów" łamiących prawa człowieka w Polsce i na Węgrzech mają się do siebie, wobec powyższego, tak, jak totalitaryzm łamiący prawa jednostki do niezgody na rozmywanie pojęcia rodziny i moralną indyferencję wobec najsłabszych?
aj/ tłum. Marian Karol Panic
źródło: Stuttgarter Zeitung