[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Requiem dla Partii Republikańskiej
Warto tu wymienić Partię Konserwatywną w Wielkiej Brytanii czy niemiecki konglomerat CDU/CSU. Konserwatyzm za Edmundem Burke to pojęcie odnoszące się do jednej z wielu filozofii lub doktryn politycznych, a także na określenie opcji politycznej reprezentowanej przez wiele współczesnych partii (zwykle kojarzonych z prawicą). Konserwatyści odrzucają przekonanie, że jest możliwe poznanie praw życia zbiorowego i planowanie społeczne. Uważają, że wszelkie reformy muszą mieć charakter stopniowy, zdecydowanie niechętnie odnoszą się do rewolucji, są przeciwnikami projektów przemian opartych na ideologicznych podstawach. Z kolei amerykański konserwatyzm można scharakteryzować jako polityczną i socjalną filozofię, u której podstaw stoją szacunek dla amerykańskiej tradycji, idei republikańskich, ograniczonego zakresu wpływu rządu, wartości chrześcijańskich, orientacji probiznesowej, wolnego handlu, silnej pozycji obronnej USA oraz preferowanie jednostki jako indywidualnej wartości w systemie amerykańskim. Od pewnego czasu jednak wartości amerykańskich Republikanów zacierają się. Można również przyjąć tezę, że rozdrabniają się gdzieś one podczas przetasowywania czeków lobbystów, bankierów i rozmaitych oligarchów od Dalekiego Wschodu po pustynne kraje złóż gazu i ropy. Nie bez przyczyny więc na czele Republikanów staje przedstawiciel raczej show-biznesu z wyuczoną kwestią, że jeśli nie robisz tego, co ci mówię: „You’re fired!”. Jednak taki sposób uprawiania polityki nie sprawdza się w Waszyngtonie, bo Waszyngton to ustabilizowany od dziesiątków lat system polityczny z wymienianymi elitami od czasów Billa Clintona. Marsz przez instytucje to największy sukces polityczny dwóch prezydentów: Clintona i Obamy, który ma przygotować Amerykę do systemowego i ostatecznego przejęcia władzy w Stanach Zjednoczonych przez Demokratów. Niestety slogan Trumpa: „LET’S DRAIN THE SWAMP!” nie odniósł żadnego skutku. Przy miliardowych nakładach na kampanię Biden/ Harris Republikanie nie są w stanie wspólnie przeciwstawić się sprawnej machinie Demokratów. Zamiast zewrzeć szyki republikański senator Mitt Romney maszeruje w pochodzie Black Lives Matter. Bidena wsparło około 70 prominentnych Republikanów oraz grupy związane dotychczas z Republikanami, takie jak grupa 73 doradców ds. bezpieczeństwa narodowego, grupa ponad 100 przedstawicieli byłego sztabu wyborczego McCain 2008 i 30-osobowa grupa przedstawicieli byłego sztabu wyborczego Romney 2012 oraz grupa 107 byłych prokuratorów stanowych. Nie poprze Trumpa były republikański prezydent George W. Bush ani sekretarz obrony generał Jim Mattis, ani generał John Kelly, ani były sekretarz stanu i generał Colin Powell. Inna republikańska grupa „The Lincoln Project” wyspecjalizowała się w krytyce Trumpa. Najważniejsze jest teraz wygranie wyborów prezydenckich, wyborów do Senatu i przeforsowanie kandydatury Amy Coney Barrett do Sądu Najwyższego, aby zablokować zmiany ustrojowe w Stanach Zjednoczonych. Ale przy rozbitej i niezdolnej do skutecznego działania Partii Republikańskiej i braku charyzmatycznych mediów związanych z pryncypiami amerykańskiego konserwatyzmu cel ten może znacznie odsunąć się w czasie.