1 maja 1960 r. – zestrzelenie amerykańskiego samolotu rozpoznawczego U-2 nad ZSRS. Część 1

57 lat temu, 1 maja 1960 r., nad Swierdłowskiem (obecnie Jekaterynburg) w ówczesnym ZSRS, został zestrzelony amerykański samolot zwiadowczy typu Lockheed U-2. Pilot, Francis Gary Powers zdołał wyskoczyć ze spadochronem, po czym został schwytany i osądzony w nagłośnionym pokazowym procesie. Sprawa stała się wielkim skandalem politycznym o zasięgu międzynarodowym.

Samolot zwiadowczy Lockheed U-2C należący do CIA (na stateczniku fikcyjna rejestracja cywilna). B. podobnie wyglądał U-2B Francisa Gary Powersa zestrzelony nad Swierdłowskiem 1 maja 1960 r. Domena publiczna.


Maciej Orzeszko
 

I. Zimna Wojna się rozpoczyna

Wkrótce po zakończeniu II Wojny Światowej stosunki pomiędzy niedawnymi sojusznikami – Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią a ZSRS szybko się popsuły. „Wielka trójka”, która doprowadziła do podziału Europy i Świata na dwa przeciwstawne obozy, rozpadła się, a pomiędzy Sowietami a ich dawnymi sojusznikami rozgorzała wrogość na tle podziału stref wpływu.

W 1946 r. napięcie pomiędzy ZSRS a USA i Wlk. Brytanią wyraźnie wzrosło, co było efektem sporu między tymi państwami na tle roli Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także instalowaniem sowieckich porządków w krajach Europy Wschodniej i na Dalekim Wschodzie. W marcu 1946 r. w przemówieniu Józef Stalin stwierdził, że „..komunizm i kapitalizm nie mogą koegzystować” oraz że „…ZSRS w ciągu pięciu lat będzie gotowe na każdą ewentualność”. Na Zachodzie odebrano to wprost jako groźbę wybuchu III Wojny Światowej.
 


Pomnik żelaznej kurtyny w Budapeszcie. Domena publiczna.


Jednocześnie Amerykanie odrzucili tzw. Plan Morgethaua przekształcenia Niemiec w kraj rolniczy, licząc na ich pozyskanie do sojuszu antysowieckiego. 5 marca podczas przemówienia w Westminster College w Missouri były brytyjski premier Winston Churchill wezwał do utworzenia takiego sojuszu i stwierdził, że znajdująca się pod sowieckim wpływem Europa Środkowo-Wschodnia została oddzielona od reszty kontynentu „żelazną kurtyną”. Moment ten uważa się za początek Zimnej Wojny.

W tle narastającego napięcia na arenie międzynarodowej miał miejsce gwałtowny wyścig zbrojeń, w szczególności rozwój broni jądrowej, która miała stać się głównym narzędziem spodziewanej konfrontacji.

Na początku Zimnej Wojny broń nuklearna była straszakiem. Amerykanie, którzy wtedy mieli na nią monopol, dysponowali ograniczoną ilością klasycznych lotniczych bomb atomowych (ok. 300 sztuk w 1950 r.). Według ówczesnych planów, III Wojna Światowa byłaby w znacznej mierze konfliktem konwencjonalnym z użyciem broni jądrowej do ataku na cele strategiczne (stolice, centra administracyjne i przemysłowe, węzły komunikacyjne, porty itd.).
 


Panorama Hiroszimy zniszczonej wybuchem bomby atomowej. Nieliczne murowane budynki w mieście ocalały, spłonęła natomiast cała drewniana zabudowa miasta. Analiza amerykańskich naukowców przeprowadzona po wojnie wykazała, że użycie pierwszych bomb atomowych w miastach europejskich nie wywołałoby tak druzgocących skutków jak w Japonii. Domena publiczna.


Jednocześnie – o czym wiadomo od niedawna – amerykańskie analizy zniszczeń w Hiroszimie i Nagasaki oraz wyniki prób z bronią jądrową na atolu Bikini w 1946 r. wykazały, że ówczesne bomby atomowe o mocy wybuchu do 100 kt mogły wywołać lokalnie znaczne zniszczenia, lecz same w sobie nie mogły rozstrzygnąć o wyniku działań wojennych. Co więcej, jedynym nosicielem broni jądrowej w tamtych czasach były samoloty, podatne na zestrzelenie i posiadające ograniczony zasięg.

Tymczasem 29 sierpnia 1949 r. Sowieci zdetonowali swoją pierwszą bombę atomową, łamiąc monopol USA. Było to ogromnym zaskoczeniem dla Amerykanów i ich sojuszników. 
 


Detonacja pierwszej sowieckiej bomby atomowej, 29 sierpnia 1949 r., o nazwie kodowej Pierwsza Błyskawica (Pierwaja Mołnia) i amerykańskim oznaczeniu Joe-1. Próba stanowiła złamanie amerykańskiego monopolu na broń jądrową. Domena publiczna.


1 listopada 1952 r. Amerykanie przeprowadzili pierwszą próbę z bombą termojądrową (wodorową) o znacznie większej mocy (1,2 Mt), niż dotychczasowe bomby atomowe. Już 9 miesięcy później Sowieci zdetonowali własny ładunek tego typu. W latach 1952-64 do grona państw dysponujących bronią jądrową dołączyły Wlk. Brytania, Francja i Chiny. W 1959 r. gotowość bojową uzyskały pierwsze międzykontynentalne balistyczne pociski rakietowe, na razie kłopotliwe w użyciu i niedoskonałe, ale dające o wiele większą pewność dotarcia do celu na terenie wroga, niż samoloty.
 

II. Wyścig zbrojeń i próby rozpoznania terenu ZSRS


Śmierć Józefa Stalina w 1953 r. nie doprowadziła do przerwania wyścigu zbrojeń pomimo pewnych symptomów odprężenia w stosunkach między mocarstwami po objęciu władzy na Kremlu przez Nikitę Chruszczowa. W 1955 r. Amerykanie dysponowali 2422 różnego typu ładunkami jądrowymi, którym ZSRS mogło przeciwstawić ok. 200 głowic. Teoretycznie przewagę nadal posiadały Stany Zjednoczone, które dysponowały dużą liczbą bomb jądrowych i ich nosicieli. Była ona jednak znacznie zredukowana przez brak wiedzy o dokładnej lokalizacji wielu celów o znaczeniu strategicznym. Odpowiedzialne za uderzenia na terytorium ZSRS Dowództwo Lotnictwa Strategicznego (ang. Strategic Air Command – SAC) byłoby w latach 50-tych w stanie zaatakować duże miasta, porty i znane obiekty przemysłowe, natomiast położenie innych celów albo było znane w przybliżeniu, albo stanowiło zagadkę.
 

Bundesarchiv Bild 183-B0628-0015-035, Nikita S. Chruschtschow.jpg
Nikita Siergiejewicz Chruszczow (1894-1971), sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w latach 1953–1964 i premier ZSRS w latach 1958–1964. Następca Józefa Stalina, z jednej strony doprowadził do częściowej normalizacji stosunków z Zachodem, z drugiej – przyczynił się do intensyfikacji wyścigu zbrojeń. Na licencji Wikimedia Commons.


Powodem takiego stanu rzeczy była specyfika ZSRS jako kraju na wskroś totalitarnego i zamkniętego. Nieliczni cudzoziemcy przebywający na jego terenie nie mieli możliwości swobodnego poruszania się i znajdowali się pod ciągłą obserwacją. Społeczeństwo sowieckie było całkowicie kontrolowane przez wszechobecne służby specjalne, toteż możliwości stworzenia działającego wywiadu agenturalnego w ZSRS prawie nie istniały. Przypadki zwerbowania przez wywiad amerykański lub brytyjski tak znaczących informatorów, jak płk Oleg Pieńkowski, należały do rzadkości.

Co więcej, znaczna część obiektów o znaczeniu strategicznym, jak poligony, kompleksy badawczo-przemysłowe czy bazy wojskowe (w tym rakietowe) została rozproszona na bezkresnych przestrzeniach Rosji i Syberii w miejscach całkowicie zamkniętych i niedostępnych. Obiektem domysłów pozostawał stan potencjału wojskowego i prac nad technologiami wojskowymi. Wywiad amerykański posiadał b. skąpe informacje na podstawie źródeł oficjalnych (np. pokazów przy okazji defilad wojskowych) bądź od nielicznych uciekinierów. Wiadomości te jednak albo były fragmentaryczne, albo zostały spreparowane przez służby sowieckie.
 

http://i2.wp.com/upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9d/Soviet-R-12-nuclear-ballistic_missile.jpg?resize=408%2C275&ssl=1
Strategiczna rakieta średniego zasięgu R-12 (w kodzie NATO: SS-4 Sandal) prezentowana na paradzie pierwszomajowej na Placu Czerwonym w Moskwie. Do połowy lat 50-tych jednym ze źródeł wiedzy o potencjale militarnym ZSRS były oficjalne pokazy, jak np. defilady z okazji świąt państwowych. Problem polegał na tym, że informacje te często były niepełne, nieprawdziwe lub spreparowane przez KGB. Domena publiczna.


Najbardziej obiecującym źródłem informacji było rozpoznanie lotnicze. Amerykanie i Brytyjczycy już od końca lat 40-tych podejmowali próby penetracji przestrzeni powietrznej ZSRS. Nie było to jednak łatwe, gdyż po zakończeniu II Wojny Światowej sowiecka technika lotnicza i radiolokacyjna zrobiły ogromne postępy, a sowiecka obrona przeciwlotnicza była skuteczna.

W 1949 r. do służby weszły samoloty myśliwskie MiG-15, które wkrótce stanęły do walki z lotnictwem ONZ podczas walk w Korei. Jak się okazało, znacznie przewyższały one osiągami amerykańskie i brytyjskie myśliwce odrzutowe starszej generacji, a jedynym równorzędnym dla nich przeciwnikiem (a i to nie do końca) był najnowszy amerykański F-86 Sabre.
 


Sowiecki samolot myśliwski MiG-15. Domena publiczna.


Pierwsi loty nad ZSRS rozpoczęli pod koniec lat 40-tych Brytyjczycy. Ich zainteresowanie skupiało się głównie na północy kraju (rejon baz morskich w Murmańsku i Archangielsku), gdzie operowały śmigłowe samoloty De Havilland Mosquito PR.3, znane już z II Wojny Światowej. Latały one na wysokościach ok. 13 km. Jednak wejście do służby sowieckich myśliwców MiG-15 zmusiło do skierowania do zadań rozpoznawczych samolotów o wyższym pułapie. W 1950 r. do akcji włączyło się lotnictwo amerykańskie. Używało ono rozpoznawczych wersji samolotów bombowych, np. RB-36 Peacemaker, zdolnych latać do wysokości 15 km. Było to powyżej pułapu MiG-ów, jednak Sowieci intensywnie pracowali wówczas nad wysokościowymi samolotami myśliwskimi i zdawano sobie sprawę z niebezpieczeństwa. 

Do 1956 r. nad terytorium sowieckim lub państw bloku wschodniego zostało zestrzelonych lub poważnie uszkodzonych 12 samolotów amerykańskich. Zaginęło 80 lotników. Ich los był tragiczny, bo loty miały charakter tajny i nie można było się o nich oficjalnie upomnieć. Podobno jeszcze w latach 80-tych ok. 30 spośród nich było przetrzymywanych w sowieckich więzieniach i łagrach.
 


Start jednego z balonów rozpoznawczych w ramach operacji „Genetrix”. Na licencji Wikimedia Commons.


W latach 50-tych Amerykanie próbowali rozpoznać terytorium ZSRS przy pomocy bezzałogowych balonów, wyposażonych w aparaturę fotograficzną (operacje „Moby Dick” i „Genetrix”). W operacjach tych wykorzystano stratosferyczne balony opracowane jeszcze w latach 40-tych do badania zjawisk atmosferycznych. W ramach operacji „Genetrix” ze stanowisk umieszczonych w pobliżu granic NRD i Czechosłowacji pomiędzy styczniem i lutym 1956 r. wysłano 516 balonów. Jednak tylko 51 z nich zostało przechwyconych po przelocie nad ZSRS i jedynie 31 dostarczyło nadające się do wywołania zdjęcia. Spośród 14 tys. wywołanych fotografii większość albo była b. słabej jakości, albo przedstawiała przypadkowe, pozbawione znaczenia rejony. 

W 1951 r. brytyjskie Królewskie Siły Powietrzne (ang. Royal Air Force – RAF) sformowały 540. Dywizjon Rozpoznania Fotograficznego, który używając nowych, b. udanych samolotów bombowych i rozpoznawczych English Electric Canberra, przeprowadził na początku lat 50-tych kilka śmiałych rajdów nad terytorium sowieckim, docierając aż nad Moskwę.
 

III. Poszukiwanie idealnego samolotu rozpoznawczego


W 1953 r. amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (ang. Central Intelligence Agency – CIA) uzyskała od zwolnionych z niewoli w ZSRS niemieckich naukowców informacje o zaawansowanych sowieckich badaniach nad pociskami rakietowymi, prowadzonymi na poligonie Kapustin Jar koło Wołgogradu (dawniej Stalingradu). Wywołały one spore zaniepokojenie w amerykańskich kręgach rządowych.

Efektem kooperacji pomiędzy CIA i brytyjskim Secret Service była operacja, znana jako Project Robin. W lecie 1953 r. należący do 540. Dywizjonu specjalnie przygotowany samolot Canberra B.2, wyposażony w amerykańską aparaturę fotograficzną, wystartował z bazy Giebelstadt w Niemieckiej Republice Federalnej, przeleciał nad NRD, Polską i Ukrainą, docierając nad Kapustin Jar i wykonując serię fotografii poligonu, po czym wylądował w Iranie.
 


Po zakończeniu II Wojny Światowej Sowieci zdobyli bądź przejęli szereg niemieckich osiągnięć m.in. w dziedzinie techniki rakietowej, w ich ręce wpadło też wielu niemieckich naukowców i inżynierów. Umożliwiło to rozpoczęcie szeroko zakrojonych prac nad rakietami bojowymi. Na zdjęciu: sowiecki pocisk R-1 (ulepszona kopia niemieckiego V-2) na wyrzutni na poligonie Kapustin Jar w Kazachstanie, druga połowa lat 40-tych. Domena publiczna.


Amerykanie byli pod wrażeniem osiągów brytyjskiego samolotu i w 1953 r. podjęli jego produkcję licencyjną (był to jedyny w historii odrzutowy samolot wojskowy obcej konstrukcji produkowany na licencji w USA) w zakładach Martin pod oznaczeniem B-57. Jego wyspecjalizowana wersja rozpoznawcza, nosiła oznaczenie RB-57A. Zakładano, że będzie ona w stanie operować na 17 km, co nie gwarantowało bezpieczeństwa, gdyż najnowszy sowiecki myśliwiec MiG-17PF posiadał pułap 18,5 km.

Tymczasem w sierpniu 1953 r., zaledwie 9 miesięcy po Amerykanach, Sowieci przeprowadzili swoją pierwszą próbę z bombą termojądrową. Z kolei podczas defilady na Placu Czerwonym w Moskwie 1 maja 1954 r. zgromadzonej publiczności, w tym attaché innych państw, zaprezentowano kilka rakiet przewożonych na wyrzutniach. W chwilę potem nad placem przeleciały formacje wielkich bombowców strategicznych typu Miasiszczew 2M.
 


Sowiecki strategiczny samolot bombowy Miasiszczew M-4 (w kodzie NATO Bison) o maksymalnej nośności 24 t bomb, w tym jądrowych. Kilka egzemplarzy jego wczesnej wersji 2M zaprezentowanych podczas parady w Moskwie 1 maja 1954 r. wywołało zaniepokojenie Amerykanów, oznaczało to bowiem, że Sowieci dysponują nosicielami broni jądrowej zdolnymi zaatakować terytorium Stanów Zjednoczonych. Domena publiczna.


Dla Amerykanów stało się jasne, że Sowieci już dysponują, lub wkrótce będą, środkami do uderzenia jądrowego na terytorium Stanów Zjednoczonych. Co prawda później miało się okazać, że pokazane rakiety nie były zdatne do użytku, natomiast bombowców było tylko kilka (latały nad Moskwą w kółko), a ich zasięg pozwalał na lot do USA tylko w jedną stronę. Wydarzenia te jednak spowodowały, że rząd Stanów Zjednoczonych zażądał od sił zbrojnych i CIA skutecznych metod rozpoznania stanu sowieckich przygotowań wojennych.
 

IV. Samolot rozpoznawczy nowej ery – Lockheed U-2


27 marca 1953 r. Amerykańskie Siły Powietrzne (United States Air Force – USAF) ogłosiły konkurs na projekt wyspecjalizowanego samolotu rozpoznania strategicznego, zdolnego operować na wysokościach nieosiągalnych dla sowieckich myśliwców i artylerii przeciwlotniczej. Od samolotu wymagano prędkości poddźwiękowej, pułapu lotu ok. 21,4 km i zasięgu 4825 km. Miał on być nieuzbrojony, lecz zdolny do przenoszenia aparatury rozpoznawczej o masie 700 funtów (318 kg), umożliwiającej sfotografowanie pasa o długości 4000 km i szerokości 32 km..

http://i2.wp.com/m.gadzetomania.pl/x16-314595-01fb4c419bc3fcb74d1de,750,470,0,0.jpg?resize=424%2C303
Model samolotu rozpoznawczego Bell X-16, jednego z uczestników konkursu ogłoszonego przez US Air Force w 1953 r. Wobec wyboru przez USAF samolotu RB-57D oraz Lockheeda U-2 przez CIA, pozostał jedynie w postaci projektu. Domena publiczna.


Do konkursu zostały zaproszone firmy Martin, Bell i Fairchild. Nie zaproszono natomiast wytwórni Lockheed, której główny konstruktor, Clarence „Kelly” Johnson, był prawdziwym specjalistą od awangardowych konstrukcji lotniczych, w dodatku budowanych w krótkim czasie. Wśród jego osiągnięć należy wymienić dwusilnikowy i dwukadłubowy samolot myśliwski P-38 Lightning z okresu II Wojny Światowej, pierwszy operacyjny amerykański odrzutowy myśliwiec P-80 Shooting Star i jeden z najbardziej znanych naddźwiękowych samolotów myśliwskich doby Zimnej Wojny F-104 Starfire.

Pomimo tego Lockheed przystąpił do projektowania samolotu według założeń Sił Powietrznych. W 1954 r. Johnson przedstawił projekt oznaczony jako CL-282, w którym wykorzystano kadłub myśliwca F-104 i b. długie, wąskie i proste skrzydła. Jednak USAF wybrało samolot Martin RB-57D, będący ulepszoną wersją licencyjnej brytyjskiej Canberry, zaopatrzoną w wydłużone skrzydła, jego „dublerem” został natomiast Bell X-16, który istniał tylko jako model. Projekt Lockheeda uznano za zbyt zaawansowany technologicznie.


Początkowo Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych wybrały w 1955 r. jako swój podstawowy samolot rozpoznania strategicznego Martin RB-57D, będący rozwinięciem brytyjskiego samolotu bombowego English Electric Canberra, budowanego na licencji w USA. Jednak po paru latach USAF rozczarowane wadami samolotu RB-57D (odkształcenia konstrukcji skrzydeł, pułap poniżej 20 km), przyjęła ostatecznie samolot U-2 do uzbrojenia, a RB-57 skierowano do misji pomocniczych lub przekazano sojusznikom, np. lotnictwu  Tajwanu. Na zdjęciu: samolot Martin RB-57D podczas monitorowania jednej z prób jądrowych na atolu Bikini, 12 lipca 1958 r. Domena publiczna.


Tymczasem projektem Lockheeda zainteresowała się CIA, której szef, Allen Dulles, zamierzał stworzyć własne jednostki lotnictwa rozpoznawczego. Wynikało to z fiaska prób stworzenia wywiadu w ZSRS oraz odmiennych zainteresowań CIA i Sił Powietrznych – te ostatnie zamierzały użyć samolotów rozpoznawczych do określania potencjalnych celów ataków strategicznych. Tymczasem Agencja była zainteresowana głównie rozpoznaniem stanu zaawansowania sowieckiego programu jądrowego (a także chińskiego i innych krajów, w tym sojuszników USA) oraz prac nad nosicielami tego typu broni, w szczególności międzykontynentalnymi pociskami rakietowymi.

W maju 1954 r. „Kelly” Johnson zaproponował Allenowi Dullesowi zbudowanie serii 20 samolotów w 8 miesięcy. Szef CIA przystał na tę propozycję pod określonymi warunkami. 2 marca 1955 r. podpisana została umowa na dostarczenie partii 20 maszyn w terminie od lipca do listopada 1956 r. Projekt miał być tajny, prace miały być prowadzone w wydzielonej części Biura Doświadczalnego Lockheeda, nazywanego „Zakładami Skunksa” (ang. Skunk Works). Wszystkie dokumenty projektowe były sygnowane nazwą fikcyjnej firmy C & J (od Clarence Johnson), a w celu sfinansowania projektu CIA wyasygnowała kwotę 54 mln ówczesnych dolarów, z czego pierwszą transzę 1,2 mln doręczono w gotówce (!) przez agentów do prywatnej willi Johnsona.


Pierwszy prototyp samolotu Lockheed U-2 (Article 341) przed oblotem 4 sierpnia 1955 r., tajna baza Groom Lake na poligonie jądrowym w stanie Nevada. Samolot później służył do różnych prób w zakładach Lockheed. Został rozbity 4 kwietnia 1957 r. podczas lotu z instalacją zakłócającą typu Dirty Bird (ang. „brudny ptak”). Pilot doświadczalny firmy Lockheed Robert Seiker zginął. Domena publiczna.


Podczas prac samolot gruntownie przeprojektowano. Na życzenie CIA zmieniono silmik oraz kształt kadłuba i usterzenia. Prototyp, oznaczony kryptonimem Article 341, był gotowy w lipcu 1955 r. Został on w tajemnicy został przewieziony do tajnej bazy Groom Lake na poligonie atomowym w Newadzie. Nie posiadał rejestracji cywilnej, nie figurował także w żadnym rejestrze – oficjalnie nie istniał. Nielicznym osobom, które musiały mieć z nim styczność powiedziano, że jest to tajny projekt dla cywilnego Narodowego Komitetu Doradczego ds. Aeronautyki (ang. National Advisory Comitee for Aeronautics, NACA, poprzednik NASA), przeznaczony do badania stratosfery. Samolot oblatano 8 sierpnia. Próby w locie trwały kilka tygodni, wykryto w ich trakcie kilka usterek, jednak wyniki były zadowalające. W tym czasie samolotem zainteresowały się także Siły Powietrzne.

Jeszcze w 1955 r., CIA zamówiła 18 egzemplarzy seryjnych (obok dwóch już zbudowanych prototypów), a USAF zamówiły kolejne 20 samolotów pod oficjalnym oznaczeniem U-2A. Był to kamuflaż. Litera „U” oznaczała Utility – tak oznaczano samoloty pomocnicze. Np. samolot De Havilland U-1 był małym dwupłatowcem (nieco podobnym do znanego u nas Antonowa An-2), a Cessna U-3 – dwusilnikowym samolotem pasażerskim dla 3-6 osób. Oczywiście U-2 nie miał z nimi nic wspólnego.

W latach 1955-56 Lockheed wyprodukował 20 U-2A dla CIA i 31 dla Sił Powietrznych. Kolejne 4 egzemplarze zbudowano dla Agencji z części zamiennych i elementów maszyn rozbitych. Wszystkie samoloty były składane ręcznie – wytwórnia nigdy nie stworzyła linii technologicznej do ich montażu. Samoloty podczas swojej służby były parokrotnie modyfikowane (w ten sposób powstały wersje U-2B, C, D, E, F i G oraz WU-2A, przeznaczone do różnego typu zadań). Podawana oficjalnie liczba samolotów U-2 budzi jednak poważne wątpliwości. 
 

http://i0.wp.com/www.nasa.gov/sites/default/files/thumbnails/image/u2_94_naca_304_preflight.jpg?resize=596%2C408
Jeden z wczesnych samolotów Lockheed U-2 w bazie Groom Lake. Maszyna ma fikcyjne oznaczenie NACA (poprzedniczka NASA), w rzeczywistości należała do CIA. Domena publiczna.


Lockheed U-2 był samolotem niezwykłym. B. wysmukły kadłub mieścił jednoosobową, ciasną i hermetyczną kabinę, pojemne zbiorniki paliwa i obszerny przedział na sprzęt fotograficzny. Skrzydła były długie, wąskie i elastyczne, były one zarazem integralnymi zbiornikami paliwa. Samolot posiadał jednośladowe podwozie z dodatkowymi podporami pod skrzydłami, odrzucanymi po starcie. Płatowiec swoimi charakterystykami przypominał szybowiec, został przystosowany do długich lotów ślizgowych na dużej wysokości ze zduszonym silnikiem (na pułapie 21 km był tak w stanie przelecieć ok. 430 km). Na pułapie operacyjnym samolot osiągał prędkość 740 km/h (0,8 Ma, czyli prędkości dźwięku na tej wysokości), faktyczny zasięg samolotów wynosił 7640 km.

Samolot U-2 był niezwykle trudny w pilotażu i wymagał od pilota wysokiego poziomu wyszkolenia. W dodatku delikatna konstrukcja powodowała, że wejście w poważniejsze zawirowania powietrza (np. podczas burzy lub podejścia do tankowca powietrznego) groziło rozpadnięciem się samolotu. Na małych pułapach samolot mógł lecieć z prędkością pomiędzy 180 km/h (prędkość przeciągnięcia, czyli zawalenia się samolotu z powodu braku siły nośnej) a 350 km/h, przy której rozpoczynało się „trzepotanie” elastycznych skrzydeł (tzw. zjawisko buffetingu), grożące ich odłamaniem. Na pułapie operacyjnym trzeba go było utrzymać w wąskim przedziale prędkości (+/- 11 km/h). Były to charakterystyki nietypowe dla samolotu odrzutowego.
 

http://i1.wp.com/cbsnews1.cbsistatic.com/hub/i/2011/06/10/36e9f4cb-a643-11e2-a3f0-029118418759/21._U-2_in_Flight.jpg?resize=428%2C285
Ósmy egzemplarz, pomalowany na czarno – w takiej postaci samoloty służyły w CIA. Samolot ten w 1966 r. przekazano NASA, gdzie służył do badania atmosfery, obecnie jest eksponatem muzealnym. Domena publiczna.


Głównym wyposażeniem samolotu był system kamer. Samoloty seryjnie otrzymały system firmy Hycon w trzech wariantach. Składały się one z 1-3 stabilizowanych żyroskopowo aparatów o ogniskowej 610-915 mm o specjalnie zaprojektowanych soczewkach asferycznych, umożliwiających wykonywanie fotografii pionowych i ukośnych o b. wysokiej rozdzielczości. Ponieważ był on tajny, został wyposażony w układ destrukcyjny na wypadek awarii bądź zestrzelenia samolotu nad wrogim terytorium, składający się z uruchamianego przez pilota ładunku wybuchowego z opóźnionym zapłonem. Jego opóźnienie wynosiło 3 minuty, co w przypadku pierwszego wariantu samolotu U-2A, nie posiadającego fotela katapultowanego, dawało pilotowi b. mało czasu na opuszczenie kabiny.

Drażliwą kwestią była ewentualność zestrzelenia bądź awarii samolotu nad terytorium ZSRS lub jego sojuszników. Piloci należących do CIA samolotów wywiadowczych nie byli oficjalnie żołnierzami i nie chroniła ich Konwencja Genewska. Co więcej, rząd USA formalnie odżegnywał się od prowadzenia misji szpiegowskich i nie mógł w związku z tym upomnieć się o zaginionego pilota kanałami oficjalnymi. Zatem w razie schwytania przez Sowietów z punktu formalnego przestawał on istnieć i sowiecki kontrwywiad lub organa bezpieczeństwa mogły zrobić z nim, co tylko chciały – poddać torturom, zamordować lub więzić.
 


Załadunek aparatu fotograficznego Hycon Type A, do samolotu Lockheed U-2A. Aparat posiadał trzy obiektywy, mogące fotografować obraz z różnych kierunków (np. wykonując zdjęcia pionowe i ukośne). Domena publiczna.


W tej sytuacji pilot musiał zrobić wszystko, aby w razie konieczności skoku ze spadochronem nie dać się złapać. Na jego typowe wyposażenie wchodził m.in. zestaw ratunkowy, zawierający 7500 rubli, 24 złote monety oraz list w 14 językach (w tym polskim) z prośbą o ratunek i obietnicą sowitej nagrody ze strony rządu USA. Pilot wyposażony był m.in. w pistolet z tłumikiem z zapasem amunicji i nóż. W razie konieczności otrzymywał też kapsułkę z cyjankiem potasu lub monetę z ukrytą w niej zatrutą igłą w celu popełnienia samobójstwa.
 

V. U-2 w służbie CIA


W lecie 1955 r. CIA rozpoczęło formowanie swojej pierwszej jednostki przeznaczonej do operowania nad ZSRS. Pomiędzy zainteresowanymi stronami ustalono podział kompetencji w ramach umowy, znanej jako Project Olistone: Siły Powietrzne były odpowiedzialne za szkolenie pilotów, obsługę techniczną, logistyczną i meteorologiczną, Agencja – za rekrutację pilotów, finansowanie programu, bezpieczeństwo i wybór baz zagranicznych, a kwestie związane z produkcją i rozwojem samolotu spadały na firmę Lockheed. Sprawą nieco drażliwą był dobór personelu.

Początkowo Allen Dulles forsował pomysł przeszkolenia na U-2 pilotów z państw sąsiadujących z ZSRS – Niemców, Turków, Irańczyków i Pakistańczyków, gdyż wówczas w razie utraty samolotu nad sowieckim terytorium można było twierdzić, że był to wynik zabłądzenia bądź awarii, a Amerykanie mogliby się odżegnać od całej sprawy. Okazało się to jednak niemożliwe ze względu na tajność projektu i poziom skomplikowania pilotażu U-2.
 

Allen w dulles.jpg
Allen Dulles (1893-1969), amerykański polityk i dyplomata, podczas II Wojny Światowej szef amerykańskiego wywiadu OSS w Europie, w latach 1953-61 dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (Central Intelligence Agency – CIA). Zwolennik utworzenia w ramach Agencji jednostek lotnictwa rozpoznawczego i jeden z promotorów programu samolotu Lockheed U-2 i lotów zwiadowczych nad terytorium ZSRS i innych państw komunistycznych bądź wrogich USA. Na licencji Wikimedia Commons.


W tej sytuacji kierownictwo CIA zdecydowało, że piloci będą rekrutowani spośród kadry Agencji oraz pilotów doświadczalnych Lockheeda. Trzon personelu latającego jednostek lotniczych CIA stanowili piloci wojskowi, oddelegowani do pracy w Agencji jako ochotnicy. Ich selekcja była b. rygorystyczna, wymagano od nich wysokich umiejętności, odporności psychicznej i fizycznej, zachowania tajemnicy, badano także dokładnie ich przeszłość oraz postawę polityczną. Praca ta była jednak dla nich b. korzystna, w okresie służby w CIA otrzymywali trzykrotnie wyższe pobory niż w USAF (ok. 2,5 tys. dolarów miesięcznie), zachowywali także prawo do awansów, jak podczas regularnej tury w wojsku, a po jej zakończeniu mogli liczyć na interesujące przydziały np. na stanowiska dowódcze i sztabowe. Niektórzy z nich po odejściu ze służby zrobili także karierę polityczną.

Prezydent Eisenhower początkowo z dużym sceptycyzmem odnosił się do możliwości samolotu U-2 i lotów rozpoznawczych nad ZSRS uznając, że tylko kwestią czasu jest znalezienie przez Sowietów metod ich zwalczania. W lipcu 1955 r. na szczycie w Genewie zaproponował on sowieckiemu przywódcy uruchomienie programu Open Skies (Otwarte Niebo), w ramach którego oba mocarstwa miałyby prawo wykonywać loty rozpoznawcze nad terenem drugiej strony po uzgodnionych wcześniej trasach. Uniemożliwiłoby to każdej ze stron wykonanie zaskakującego ataku nuklearnego na przeciwnika i tym samym oddaliło groźbę wybuchu wojny jądrowej. Chruszczow jednak kategorycznie odmówił.
 

http://i2.wp.com/i.kinja-img.com/gawker-media/image/upload/s--KkvqQy0C--/c_scale,fl_progressive,q_80,w_800/1511662193192309390.jpg?resize=448%2C266
Samoloty Lockheed U-2A jednostki Det-A przygotowywane do przelotu do Wlk. Brytanii. w 1956 r. Samoloty noszą fikcyjne oznakowanie NACA. Domena publiczna.


W tej sytuacji prezydent zatwierdził wykonanie operacji Overflight (przelot), obejmującej serię głębokich wlotów nad terytorium ZSRS. W kwietniu 1956 r. gotowość uzyskała pierwsza jednostka, oficjalnie oznaczona jako 1. Improwizowany Dywizjon Rozpoznania Pogody (1st Weather Reconaissance Squadron (Provisional) – WRS(P)-1), znany jako Oddział A (Detachement A lub Det-A).

Dalsze próby i szkolenie przyniosły pierwsze straty – w maju i sierpniu rozbiły się dwa U-2, zabijając dwóch pilotów CIA. Jednocześnie, w ramach przykrywki, komitet NACA ogłosił 7 maja rozpoczęcie programu badania wysokich warstw atmosfery przy pomocy samolotów U-2.
 

VI. Loty U-2 nad ZSRS – uchylenie rąbka „żelaznej kurtyny


4 maja 1956 r. oddział Det-A wraz z dwoma U-2A przybył do bazy Lakenheath w Wielkiej Brytanii. Jednak podczas pierwszych lotów dziwne, pomalowane na czarno samoloty zwróciły uwagę cywilnych obserwatorów, gorliwie przeganianych z okolic bazy przez żandarmerię. W prasie ukazały się artykuły zadające pytania o cel operacji nietypowej jednostki lotniczej oraz nadzwyczajne procedury bezpieczeństwa.
 


Widok z samolotu U-2 na pułapie operacyjnym ok. 20 km. Na tej wysokości doskonale widać krzywiznę Ziemi. Domena publiczna.


Akcja dość nieszczęśliwie zbiegła się z aferą szpiegowską, gdy podczas wizyty w Wielkiej Brytanii Nikity Chruszczowa wywiad MI-6 we współpracy z CIA, podjął nieudaną próbę zbadania przy pomocy płetwonurków kadłuba krążownika „Ordżonikidze”, na którym przybył. W tej sytuacji w czerwcu 1956 r. premier Anthony Eden wydał oficjalny zakaz podejmowania m.in. lotów szpiegowskich z terenu Wielkiej Brytanii.

11 czerwca 1956 r. jednostka Det-A została w tajemnicy przerzucona do amerykańskiej bazy Giebelstadt pod Wiesbaden w Niemieckiej Republice Federalnej, przy czym rząd NRF nie był początkowo poinformowany o całej sprawie. Stamtąd 20 czerwca należący do jednostki U-2A odbył pierwszy lot nad Europą Wschodnią, docierając nad Warszawę i wracając ponad Berlinem Wschodnim. Rezultaty były b. pomyślne, samolot powrócił bezpiecznie i przywiózł zdjęcia o b. wysokiej jakości. Później nastąpiła przerwa ze względów politycznych (wizyta delegacji USAF na pokazach lotniczych w Moskwie). 2 lipca oba U-2A wykonały loty nad krajami Europy Wschodniej.
 


Latanie na U-2 wymagało od pilota doskonałej kondycji, odporności psychicznej i przygotowania. Pilot zakładał przed lotem kombinezon ciśnieniowy i przez ok. 3 godziny przyzwyczajał się do oddychania czystym tlenem (bez domieszki azotu, którego pęcherzyki w razie dekompresji rozszerzają się we krwi, mogąc prowadzić do zatoru i śmierci). Lot trwał ok. 10 godzin, podczas których pilot był „opakowany” w niewygodnym kombinezonie miał ograniczone możliwości jedzenia i picia i żadnych załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych. Wyczerpanie powodowało, że podczas lotu piloci tracili po 3 kg wagi ciała. Na zdjęciu: pilot samolotu U-2 przygotowywany do lotu. Domena publiczna.


Amerykanie początkowo sądzili, że wysoki pułap lotu ich samolotów ochroni je przed wykryciem przez sowieckie radary. Jednak nota dyplomatyczna ambasady sowieckiej w Waszyngtonie już po pierwszym locie U-2 nad Warszawę rozwiała te złudzenia. Jak się okazało, Sowieci zrobili ogromny postęp w technice radiolokacyjnej, co było efektem m.in. analizy konstrukcji brytyjskich radarów dostarczonych im w czasie II Wojny Światowej. Od samego początku bez większego problemu byli w stanie wykrywać amerykańskie samoloty rozpoznawcze latające na wysokości powyżej 20 km, lecz w 1956 r. nie mogli im jeszcze nic zrobić

4 lipca 1956 r. zainaugurowano loty nad ZSRS. Hervey Stockman wykonał lot nad Białoruś, Leningrad i kraje bałtyckie. Następnego dnia pilot CIA, Carmino Vito, odbył lot nad Moskwę, przelatując nad Krakowem i Kijowem. Nad sowiecką stolicą samolot ścigało kilkadziesiąt sowieckich myśliwców, lecz nie były one w stanie osiągnąć pułapu U-2. Vito nie przywiózł jednak zbyt wielu zdjęć, bo nad przeważającą częścią trasy zalegały chmury, dopiero nad samą Moskwą rozpogodziło się, co zresztą stanowiło dokładne potwierdzenie komunikatu meteorologicznego Radia Moskwa.
 

http://i2.wp.com/www.spyflight.co.uk/images/JPGS%5CLockheed%20U-2%5CFili%20Airframe%20plant,%20Moscow.jpg?w=622
Zdjęcie wytwórni samolotów w Fili pod Moskwą, wykonane przez pilota Carmino Vito podczas jednej z pierwszych misji samolotów U-2. Domena publiczna.


Największym jednak sukcesem pierwszych lotów był rajd innego etatowego pilota Agencji, Marty Knutsona, w dniu 8 lipca.

Od czasu pamiętnej defilady pierwszomajowej w 1954 r. na Placu Czerwonym, podczas której Sowieci zaprezentowali formację ciężkich bombowców 2M, wśród amerykańskich analityków zapanowała swoista „histeria bombowa”. Obawiano się, że Sowieci dysponują dużą ilością bombowców strategicznych o zasięgu międzykontynentalnym. Stany Zjednoczone posiadały, co prawda, nowoczesny system obrony przeciwlotniczej, ale istniały obawy, że Sowieci w razie wojny skierują nad terytorium USA 200-300 bombowców działających pojedynczo na różnych pułapach i nadlatujących z różnych kierunków, co skutecznie zmyliłoby amerykańską obronę. Tymczasem nawet przebicie się pojedynczych samolotów z bombami jądrowymi na pokładzie nad własne terytorium skończyłoby się katastrofą.

Knutson przeleciał nad Leningradem, a następnie nad bazą lotniczą w Engelsie. Tam sfotografował szereg ustawionych wzdłuż pasa startowego bombowców strategicznych Miasiszczew 2M. Jak się okazało, było ich 30. W kolejnych lotach sfotografowano inne sowieckie bazy lotnicze, lecz kolejnych samolotów nie znaleziono, a analitycy uznali, że ukrycie większej liczby tak dużych maszyn nie jest możliwe. Jak się okazało, bombowców tej wersji wyprodukowano jedynie 33 sztuki. Później jeszcze powstało 47 egzemplarzy zmodyfikowanej wersji 3M i 3MN, z czego część służyła jako powietrzne tankowce. Były to ilości, z którymi amerykańska obrona przeciwlotnicza poradziłaby sobie w razie ewentualnego ataku na cele w USA, toteż napięcie opadło.

Warto dodać, że w tym czasie Amerykanie dysponowali ok. 250 bombowcami międzykontynentalnymi Convair B-36 Peacemaker oraz ok. 1500 bombowcami odrzutowymi średniego zasięgu Boeing B-47 Stratojet, do służby wchodził międzykontynentalny Boeing B-52 Stratofortress, którego miało powstać przeszło 700 sztuk. Ilość posiadanych przez ZSRS nosicieli broni jądrowej nie była zatem imponująca.


Baza lotnicza w Engelsie na wschód od Leningradu, sfotografowana 8 lipca 1956 r. przez pilota CIA Marty Knutsona. Wzdłuż pasa startowego ustawionych jest 30 bombowców 2M. Rozpoznanie prowadzone przez samoloty U-2 w kolejnych tygodniach nie wykazało obecności tych samolotów w innych bazach lotniczych. Oznaczało to, że Sowieci dysponują znacznie mniejszą ilością ciężkich bombowców dalekiego zasięgu, niż pierwotnie sądzono. Domena publiczna.


10 lipca 1956 r. rząd ZSRS oficjalnie zaprotestował przeciw naruszaniu ich przestrzeni powietrznej przez amerykańskie samoloty wojskowe. W odpowiedzi prezydent Eisenhower zaręczył, że żadne samoloty Sił Powietrznych USA nie latają nad terytorium sowieckim. Było to prawdą, gdyż U-2 należały do CIA, czyli cywilnego wywiadu. Jednak zamieszanie dyplomatyczne i wykryte przez Agencję wzmożone próby penetracji bazy Giebelstadt przez sowieckie służby spowodowały, że oddział Det-A został przeniesiony do bazy Incirlik w Turcji. Tam dołączył do niego nowo sformowany Det-B z 5 zmodyfikowanymi U-2B. Stamtąd prowadzono loty m.in. nad Kazachstanem i Syberią, korzystano także z baz w Peszawarze i Lahore w Pakistanie. W późniejszym okresie oba dywizjony połączono w jeden.

Pod koniec 1956 r., w związku z protestami Sowietów, prezydent Eisenhower zawiesił loty nad ZSRS. Bazujące w Turcji samoloty U-2 wykonywały misje nad Bliskim Wschodem i Morzem Śródziemnym w okresie Kryzysu Sueskiego, a także wzdłuż granic sowieckich, namierzając urządzenia radiolokacyjne.
 

VII. Na tropie sowieckiego programu rakietowego


Jesienią 1956 r. zainteresowanie rządu i Armii USA wzbudziły sowieckie postępy w pracach nad bronią rakietową, a w szczególności międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, mogącymi dosięgnąć cele na terenie USA. W ciągu kolejnych lotów sfotografowano kompleksy przemysłu rakietowego w rejonie Morza Kaspijskiego, stanowiska startowe rakiet na wschód od Wołgi oraz wielki poligon w Sary-Szagan w Kazachstanie.

W czerwcu 1957 r. do akcji wszedł kolejny dywizjon CIA, Det-C, który stacjonował na Alasce oraz w Atsugi w Japonii, a jego rejonem operacyjnym był Daleki Wschód, Kamczatka oraz wschodnie obszary ZSRS i Chin. W lecie wznowiono loty nad ZSRS. Jeden z największych sukcesów osiągnięto 5 sierpnia, gdy podczas lotu nad stepami Kazachstanu pilot U-2 należącego do Det-B dostrzegł przez wizjer nieznany Amerykanom tor kolejowy, wiodący „donikąd”.
 


Główny kompleks startowy kosmodromu Bajkonur, sfotografowany przez samolot U-2 w lecie 1957 r. Od momentu wykrycia Bajkonur stał się częstym miejscem „odwiedzin” samolotów rozpoznawczych U-2. Domena publiczna.


Doprowadził on pilota do kosmodromu Bajkonur nad Morzem Aralskim, o którym Amerykanie wiedzieli, ale nie znali jego dokładnej pozycji. Było to istotne, gdyż Bajkonur, choć oficjalnie służył do „pokojowych badań Kosmosu”, w rzeczywistości był obiektem wojskowym. Kosmonautyka była tylko jedną z gałęzi jego działalności, był to wielki kompleks badawczy technologii rakietowej. Stał on się celem wielu lotów samolotów zwiadowczych w latach 1957-60 (także podczas ostatniej misji Francisa Gary Powersa). Jego wykrycie było wielkim sukcesem operacji „Overflight”.

Z kolei 20 i 21 sierpnia 1957 r. rozpoznano wielki sowiecki poligon jądrowy w Semipałatyńsku w Kazachstanie. Podczas tego drugiego lotu pilot CIA James Cherbonneaux sfotografował gotową do odpalenia bombę termojądrową na wysokiej wieży (została zdetonowana kilka godzin później). „Przy okazji” Cherbonneaux odkrył nieznany dotąd wielki kompleks przemysłowy w okolicach Omska.
 


Miejsce po wybuchu bomby termojądrowej na poligonie atomowym w rejonie Semipałatyńska w Kazachstanie, sfotografowane przez samolot U-2 w 1957 r. Rozpoznanie wykazało, że Sowieci dokonali znacznego postępu jeśli chodzi o technikę jądrową, ale nadal ustępują pod tym względem Amerykanom. Dzięki misjom samolotów U-2 Amerykanie mogli monitorować sowieckie postępy poprzez obserwację skutków próbnych wybuchów, a także zbieranie próbek skażonego powietrza, co zapewniało informacje o konstrukcji i mocy wybuchu ładunków. Domena publiczna.


4 października 1957 r. z kosmodromu Bajkonur odpalono rakietę, która wyniosła na orbitę pierwszego sztucznego satelitę Ziemi, Sputnika-1. Tym samym Sowieci wyprzedzili Amerykanów w kwestii podboju Kosmosu (projekt Explorer), co miało stać się początkiem ostrej rywalizacji także i w tej dziedzinie.

Jednak wojskowych i polityków stosunkowo mało interesowała metalowa kula 59-cm średnicy, krążąca po orbicie i nadająca modulowane sygnały radiowe. Niepokój budziła rakieta nośna 8K71PS, będąca cywilną wersją pocisku międzykontynentalnego R-7,  (w kodzie NATO: SS-6 Sapwood) znajdującego się w próbach. Biuro analiz Białego Domu uznało, że ZSRS wyprzedziło USA o rok w rozwoju techniki rakietowej, podczas gdy Amerykanie nadal posiadają przewagę w broni jądrowej.
 


Bajkonur, 4 października 1957 r. Start rakiety 8K71, która wyniosła na orbitę okołoziemską pierwszego sztucznego satelitę, Sputnika 1. Wydarzenie to dało początek „wyścigowi kosmicznemu” pomiędzy oboma mocarstwami. Rakieta nośna była wariantem sowieckiego balistycznego pocisku międzykontynentalnego R-7. Zaniepokojenie sowieckimi postępami stało się przyczyną „psychozy rakietowej” w USA. Obawiano się, że Sowieci wkrótce będą dysponowali dużą ilością międzykontynentalnych pocisków z głowicami jądrowymi, zdolnymi trafić cele na terenie USA. Domena publiczna.


Szacowania te stały się przyczyną „psychozy rakietowej”, czego wynikiem było nasilenie lotów U-2 nad ZSRS, podczas których poszukiwano nowych ośrodków badań i kontrolowano już znane, a także monitorowano próby rakietowe. Podczas takich misji samolot kierowano nad poligon przed spodziewanym próbnym odpaleniem pocisku (posiadano informacje od agentów CIA). Pilot fotografował odpalenie i początkową fazę lotu przy pomocy specjalnego aparatu, umożliwiającego wykonywanie zdjęć w nocy (zwykle wówczas przeprowadzano próby), a następnie przelatywał w śladzie rakiety, pobierając próbki powietrza wraz z cząsteczkami paliwa rakietowego. W takich lotach specjalizował się m.in. Marty Knutson.

Loty samolotów U-2 wykryły w tym czasie jedynie trzy stanowiska startowe tych rakiet. Jak się później okazało, rakiety R-7 i R-7A co prawda oficjalnie weszły na wyposażenie armii sowieckiej w 1959 r., to faktyczną gotowość bojową uzyskały dopiero w 1961 r. i nigdy nie było ich więcej jak 8. Do tego były one b. awaryjne i niedoskonałe, np. procedura przygotowania ich do startu trwała ok. 20 godzin (dla porównania: amerykańska rakieta SM-65D Atlas, wprowadzona do służby w 1959 r., mogła zostać odpalona 40-60 minut od ogłoszenia alarmu).
 


Samoloty Lockheed U-2A jednostki Det-C w hangarze w bazie Atsugi w Japonii, 1957 r. Domena publiczna.


Aktywne były także samoloty oddziału Det-C z Japonii, które rozpoznawały m.in. poligon rakietowy na Kamczatce i obiekty przemysłowe i badawcze rozmieszczone wzdłuż kolei transsyberyjskiej. Ostatni taki lot miał miejsce 1 marca 1958 r., gdy rejon ten rozpoznawał jeden z „Brudnych Ptaków”. Okazało się wówczas, że ciężka i pogarszająca właściwości lotne aparatura zagłuszająca jest zupełnie nieskuteczna przeciw sowieckim radarom, gdyż do kolejnej noty protestacyjnej ambasada ZSRS w Stanach Zjednoczonych załączyła mapę z dokładną trasą przelotu.
 

VIII. Ruch drugiej strony – poszukiwania metod zwalczania samolotów U-2. Powstanie pocisków rakietowych klasy ziemia -powietrze


W ciągu pierwszych lat lotów rozpoznawczych samolotów U-2 nad ZSRS przeciwnik szukał metod zwalczania intruzów. Początkowo Sowieci próbowali opracować myśliwce wysokościowe, jak np. specjalna wersja samolotu Jak-25, nie okazał się on jednak zbyt udany.

Szukano także metod użycia klasycznych samolotów myśliwskich MiG-19 i 21 do zwalczania rozpoznawczych U-2. Myśliwce te teoretycznie miały możliwość wznieść się lotem niekontrolowanym (balistycznym) na 19-20 km, gdzie piloci mieli odpalać pociski rakietowe bądź taranować cel. Przechwycenie w ten sposób samolotu rozpoznawczego nigdy jednak się nie udało, a podczas tych prób utracono kilka maszyn i pilotów.
 


Samolot myśliwski MiG-19 lotnictwa Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Domena publiczna.


Wyjściem z sytuacji dla Sowietów okazało się opracowanie nowego rodzaju uzbrojenia – kierowanych przeciwlotniczych pocisków rakietowych (klasy ziemia-powietrze). Pierwsze próby z tego rodzaju rakietami prowadzili już Niemcy w czasie II Wojny Światowej, część wyników ich prac dostała się w ręce Sowietów w 1945 r.

Wieloletnie badania i prace rozwojowe doprowadziły do wprowadzenia do służby nowoczesnego systemu, znanego jako S-75 Dźwina. Składał się on z kilku wyrzutni rakiet W-750, naprowadzanych radiowo na namiar radarowy. Pocisk był w stanie dosięgnąć cel do wysokości 25 km, zasięg wynosił 45 km od miejsca odpalenia, leciał z prędkością ok. 3,5 Ma. Jego uzbrojenie stanowiła głowica zbliżeniowa zawierająca 200 kg ładunku wybuchowego, co wystarczyło na zniszczenie samolotu w promieniu 120 m od epicentrum wybuchu.
 


Naprowadzany radiolokacyjnie zestaw rakietowy S-75 Dźwina (w kodzie NATO: SA-2 Guideline). Po zestrzeleniu samolotu Powersa S-75 stał się popularną bronią na świecie, która zrewolucjonizowała prowadzenie operacji powietrznych – od tej pory ani wysoki pułap lotu, ani duża prędkość nie chroniły samolotu. Powstało wiele jego modyfikacji (Wołchow, Desna, Wołga, warianty chińskie itd.), które były używane przez państwa Układu Warszawskiego oraz ok. 20 innych. Największą sławę broń ta uzyskała podczas wojny w Wietnamie w latach 1965-72, gdzie przyczyniła się do wielkich strat lotnictwa amerykańskiego. W późniejszym okresie opracowano metody zakłócania tych rakiet a także zwalczania ich stanowisk m.in. pociskami przeciwradarowymi. W niektórych krajach pochodne zestawu S-75 są używane po dziś dzień (np. w Polsce 250 szt.), choć dziś jest to broń przestarzała. Domena publiczna.


Zestaw S-75 został po raz pierwszy publicznie pokazany na paradzie pierwszomajowej w 1957 r., toteż jego istnienie nie stanowiło tajemnicy. Jednak jego możliwości były dla Amerykanów zagadką. Analitycy USAF uważali, że rakiety te stanowią zagrożenie przede wszystkim dla bombowców strategicznych – przestarzałych Convair B-36 Peacemaker i wchodzących do służby Boeing B-52 Stratofortress, mających operować na wysokościach 13 – 17 km. Natomiast prawdopodobieństwo trafienia samolotów U-2, których pułap dzięki modyfikacjom wzrósł do ok. 24 km, uważano za znikome.

Niemniej uważano, że czas bezkarności U-2 latających nad ZSRS zbliża się do końca. Miało to poważny wpływ na nastroje pilotów. Toteż po misji z 1 marca 1958 r. wstrzymano do końca roku loty nad terytorium sowieckim. Bazujący w Turcji i Pakistanie (a także korzystający z lotnisk w Iranie) Det-B wykonywał głównie loty w obszarze Morza Śródziemnego oraz nad Bułgarią i Jugosławią, a także Bliskim Wschodem. Stacjonujący w Japonii Det-C latał nad obszarem wód międzynarodowych (m.in. namierzając pracę radarów), a także nad Chinami, Koreą Płn. i Wietnamem. Co ciekawe, w tym czasie przeszkolono w Turcji na samolotach U-2 grupę kilku pilotów brytyjskich. Mieli oni rozpoznawać cele dla bombowców strategicznych RAF. Brak dokładnych informacji, czy Brytyjczycy wykonywali misje zwiadowcze na samolotach U-2, wiadomo jedynie, że jeden z nich zginął w trakcie szkolenia w USA.
 

IX. Nasilenie „psychozy rakietowej”. Powrót do lotów nad ZSRS


Sytuacja uległa zmianie na przełomie 1958 i 59 r. w związku z wzrostem „psychozy rakietowej”, szczególnie rozkręconej po słowach Nikity Chruszczowa, że „Związek Sowiecki będzie produkował rakiety jak parówki”. W amerykańskich analizach coraz bardziej wyolbrzymiano ilość sowieckich rakiet wycelowanych w USA. Np. o ile w 1958 r. przewidywano, że Sowieci mają ok. 10 pocisków międzykontynentalnych, to kolejny raport z 1959 r. mówił o 100 egz. mających wejść do służby w 1960 r. i 500 do 1962 r.

Najdalej poszedł dziennikarz Joseph Aslop w 1959 r., który powołując się na „przecieki z CIA” napisał, że w 1963 r. Sowieci będą mieli 1500 pocisków balistycznych, którym Amerykanie będą w stanie przeciwstawić jedynie 130. CIA oponowało twierdząc, że zebrane materiały wskazują na posiadanie przez Sowietów co najwyżej 12 pocisków, z czego część były to egzemplarze prototypowe.
 


W drugiej połowie lat 50-ty


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Prezydent Duda pod Monte Cassino: oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli Wiadomości
Prezydent Duda pod Monte Cassino: oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli

Polscy żołnierze walczący pod dowództwem gen. Władysława Andersa to bohaterzy, którzy walczyli o to, aby otworzyć drogę do wolności; oni o Polskę walczyli i za Polskę ginęli - mówił podczas obchodów 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino prezydent Andrzej Duda.

Skandal wokół pomników uderzających w obrońców granicy z Białorusią. Mieszkańcy Michałowa przepraszają Straż Graniczną Wiadomości
Skandal wokół pomników uderzających w obrońców granicy z Białorusią. Mieszkańcy Michałowa przepraszają Straż Graniczną

Dziś w nadgranicznym Michałowie na Podlasiu, rządzonym przez burmistrza, członka Platformy Obywatelskiej Marka Nazarko, podczas uroczystości rocznicy uzyskania praw miejskich, miały być odsłonięte dwa pomniki o skandalicznej wymowie uderzającej w obrońców polskiej granicy z Białorusią. Według naszych nieoficjalnych informacji odsłonięcie się nie odbyło, za to przedstawiciele mieszkańców Michałowa złożyli wizytę w strażnicy Straży Granicznej.

Miażdżąca większość korzystających z socjalu w Niemczech to imigranci Wiadomości
Miażdżąca większość korzystających z socjalu w Niemczech to imigranci

Z danych Federalnych Agencji Zatrudnienia większość beneficjentów "świadczeń obywatelskich" w Niemczech ma pochodzenie migranckie. Co więcej większość z nich nie posiada nawet niemieckiego paszportu.

Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują tylko u nas
Byliśmy u głodujących w Sejmie rolników: Nawet operatorzy nieprzychylnych stacji TV nas dopingują

W szóstym dniu strajku głodowego w Sejmie, dwóch protestujących z powodów zdrowotnych zostało zabranych przez pogotowie. Stan obu nich jest już dobry, obaj musieli wrócić do domu. Obecnie w Sejmie zostało 4 rolników. O tym, co obecnie się dzieje jeden z nich - Mariusz Borowiak - opowiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl

Doszło do ogromnej sensacji na koniec sezonu Bundesligi z ostatniej chwili
Doszło do ogromnej sensacji na koniec sezonu Bundesligi

Bayer Leverkusen pokonał w ostatniej kolejce FC Augsburg 2:1 i tym przez cały sezon piłkarskiej ekstraklasy nie doznał porażki. To pierwszy taki przypadek w historii Bundesligi (od 1963 roku). Broniący tytułu Bayern Monachium zajął trzecie miejsce Z elitą pożegnały się FC Koeln i SV Darmstadt.

Polski Blik rusza na podbój Europy Wiadomości
Polski Blik rusza na podbój Europy

Polska firma płatnicza Blik cieszy się ogromną popularnością w naszym kraju. teraz zamierza ona wkroczyć do strefy Euro. Jak donosi portal Inn Poland zarząd spółki chce zostać jednych z trzech głównych operatorów płatności w Europie.

Zamach na premiera Słowacji. Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Zamach na premiera Słowacji. Jest decyzja sądu

Sędzia Specjalnego Sądu Karnego w Pezinku koło Bratysławy przychylił się w sobotę do wniosku prokuratora i zgodził się na tymczasowe aresztowanie Juraja. C., który w środę ciężko ranił premiera Słowacji Roberta Ficę. Oskarżony ma postawione zarzuty zamiaru popełnienie zabójstwa z premedytacją.

Znana aktorka poważnie chora. Pojechałam na oddział ratunkowy z ostatniej chwili
Znana aktorka poważnie chora. "Pojechałam na oddział ratunkowy"

Media obiegły niepokojące informacje o znanej aktorce. Okazuje się, że jest poważnie chora.

Nikt jej tam za bardzo nie chce. Burza wokół popularnego programu Polsatu z ostatniej chwili
"Nikt jej tam za bardzo nie chce". Burza wokół popularnego programu Polsatu

W sieci zawrzało. Wszystko za sprawą popularnego programu Polsatu.

Nieoficjalnie: Trzęsienie ziemi w Barcelonie z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Trzęsienie ziemi w Barcelonie

Trener Xavi Hernandez został zwolniony z funkcji szkoleniowca piłkarzy FC Barcelona, ogłosiły w piątek katalońskie media, powołując się na anonimowe źródła w dyrekcji klubu.

REKLAMA

1 maja 1960 r. – zestrzelenie amerykańskiego samolotu rozpoznawczego U-2 nad ZSRS. Część 1

57 lat temu, 1 maja 1960 r., nad Swierdłowskiem (obecnie Jekaterynburg) w ówczesnym ZSRS, został zestrzelony amerykański samolot zwiadowczy typu Lockheed U-2. Pilot, Francis Gary Powers zdołał wyskoczyć ze spadochronem, po czym został schwytany i osądzony w nagłośnionym pokazowym procesie. Sprawa stała się wielkim skandalem politycznym o zasięgu międzynarodowym.

Samolot zwiadowczy Lockheed U-2C należący do CIA (na stateczniku fikcyjna rejestracja cywilna). B. podobnie wyglądał U-2B Francisa Gary Powersa zestrzelony nad Swierdłowskiem 1 maja 1960 r. Domena publiczna.


Maciej Orzeszko
 

I. Zimna Wojna się rozpoczyna

Wkrótce po zakończeniu II Wojny Światowej stosunki pomiędzy niedawnymi sojusznikami – Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią a ZSRS szybko się popsuły. „Wielka trójka”, która doprowadziła do podziału Europy i Świata na dwa przeciwstawne obozy, rozpadła się, a pomiędzy Sowietami a ich dawnymi sojusznikami rozgorzała wrogość na tle podziału stref wpływu.

W 1946 r. napięcie pomiędzy ZSRS a USA i Wlk. Brytanią wyraźnie wzrosło, co było efektem sporu między tymi państwami na tle roli Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także instalowaniem sowieckich porządków w krajach Europy Wschodniej i na Dalekim Wschodzie. W marcu 1946 r. w przemówieniu Józef Stalin stwierdził, że „..komunizm i kapitalizm nie mogą koegzystować” oraz że „…ZSRS w ciągu pięciu lat będzie gotowe na każdą ewentualność”. Na Zachodzie odebrano to wprost jako groźbę wybuchu III Wojny Światowej.
 


Pomnik żelaznej kurtyny w Budapeszcie. Domena publiczna.


Jednocześnie Amerykanie odrzucili tzw. Plan Morgethaua przekształcenia Niemiec w kraj rolniczy, licząc na ich pozyskanie do sojuszu antysowieckiego. 5 marca podczas przemówienia w Westminster College w Missouri były brytyjski premier Winston Churchill wezwał do utworzenia takiego sojuszu i stwierdził, że znajdująca się pod sowieckim wpływem Europa Środkowo-Wschodnia została oddzielona od reszty kontynentu „żelazną kurtyną”. Moment ten uważa się za początek Zimnej Wojny.

W tle narastającego napięcia na arenie międzynarodowej miał miejsce gwałtowny wyścig zbrojeń, w szczególności rozwój broni jądrowej, która miała stać się głównym narzędziem spodziewanej konfrontacji.

Na początku Zimnej Wojny broń nuklearna była straszakiem. Amerykanie, którzy wtedy mieli na nią monopol, dysponowali ograniczoną ilością klasycznych lotniczych bomb atomowych (ok. 300 sztuk w 1950 r.). Według ówczesnych planów, III Wojna Światowa byłaby w znacznej mierze konfliktem konwencjonalnym z użyciem broni jądrowej do ataku na cele strategiczne (stolice, centra administracyjne i przemysłowe, węzły komunikacyjne, porty itd.).
 


Panorama Hiroszimy zniszczonej wybuchem bomby atomowej. Nieliczne murowane budynki w mieście ocalały, spłonęła natomiast cała drewniana zabudowa miasta. Analiza amerykańskich naukowców przeprowadzona po wojnie wykazała, że użycie pierwszych bomb atomowych w miastach europejskich nie wywołałoby tak druzgocących skutków jak w Japonii. Domena publiczna.


Jednocześnie – o czym wiadomo od niedawna – amerykańskie analizy zniszczeń w Hiroszimie i Nagasaki oraz wyniki prób z bronią jądrową na atolu Bikini w 1946 r. wykazały, że ówczesne bomby atomowe o mocy wybuchu do 100 kt mogły wywołać lokalnie znaczne zniszczenia, lecz same w sobie nie mogły rozstrzygnąć o wyniku działań wojennych. Co więcej, jedynym nosicielem broni jądrowej w tamtych czasach były samoloty, podatne na zestrzelenie i posiadające ograniczony zasięg.

Tymczasem 29 sierpnia 1949 r. Sowieci zdetonowali swoją pierwszą bombę atomową, łamiąc monopol USA. Było to ogromnym zaskoczeniem dla Amerykanów i ich sojuszników. 
 


Detonacja pierwszej sowieckiej bomby atomowej, 29 sierpnia 1949 r., o nazwie kodowej Pierwsza Błyskawica (Pierwaja Mołnia) i amerykańskim oznaczeniu Joe-1. Próba stanowiła złamanie amerykańskiego monopolu na broń jądrową. Domena publiczna.


1 listopada 1952 r. Amerykanie przeprowadzili pierwszą próbę z bombą termojądrową (wodorową) o znacznie większej mocy (1,2 Mt), niż dotychczasowe bomby atomowe. Już 9 miesięcy później Sowieci zdetonowali własny ładunek tego typu. W latach 1952-64 do grona państw dysponujących bronią jądrową dołączyły Wlk. Brytania, Francja i Chiny. W 1959 r. gotowość bojową uzyskały pierwsze międzykontynentalne balistyczne pociski rakietowe, na razie kłopotliwe w użyciu i niedoskonałe, ale dające o wiele większą pewność dotarcia do celu na terenie wroga, niż samoloty.
 

II. Wyścig zbrojeń i próby rozpoznania terenu ZSRS


Śmierć Józefa Stalina w 1953 r. nie doprowadziła do przerwania wyścigu zbrojeń pomimo pewnych symptomów odprężenia w stosunkach między mocarstwami po objęciu władzy na Kremlu przez Nikitę Chruszczowa. W 1955 r. Amerykanie dysponowali 2422 różnego typu ładunkami jądrowymi, którym ZSRS mogło przeciwstawić ok. 200 głowic. Teoretycznie przewagę nadal posiadały Stany Zjednoczone, które dysponowały dużą liczbą bomb jądrowych i ich nosicieli. Była ona jednak znacznie zredukowana przez brak wiedzy o dokładnej lokalizacji wielu celów o znaczeniu strategicznym. Odpowiedzialne za uderzenia na terytorium ZSRS Dowództwo Lotnictwa Strategicznego (ang. Strategic Air Command – SAC) byłoby w latach 50-tych w stanie zaatakować duże miasta, porty i znane obiekty przemysłowe, natomiast położenie innych celów albo było znane w przybliżeniu, albo stanowiło zagadkę.
 

Bundesarchiv Bild 183-B0628-0015-035, Nikita S. Chruschtschow.jpg
Nikita Siergiejewicz Chruszczow (1894-1971), sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w latach 1953–1964 i premier ZSRS w latach 1958–1964. Następca Józefa Stalina, z jednej strony doprowadził do częściowej normalizacji stosunków z Zachodem, z drugiej – przyczynił się do intensyfikacji wyścigu zbrojeń. Na licencji Wikimedia Commons.


Powodem takiego stanu rzeczy była specyfika ZSRS jako kraju na wskroś totalitarnego i zamkniętego. Nieliczni cudzoziemcy przebywający na jego terenie nie mieli możliwości swobodnego poruszania się i znajdowali się pod ciągłą obserwacją. Społeczeństwo sowieckie było całkowicie kontrolowane przez wszechobecne służby specjalne, toteż możliwości stworzenia działającego wywiadu agenturalnego w ZSRS prawie nie istniały. Przypadki zwerbowania przez wywiad amerykański lub brytyjski tak znaczących informatorów, jak płk Oleg Pieńkowski, należały do rzadkości.

Co więcej, znaczna część obiektów o znaczeniu strategicznym, jak poligony, kompleksy badawczo-przemysłowe czy bazy wojskowe (w tym rakietowe) została rozproszona na bezkresnych przestrzeniach Rosji i Syberii w miejscach całkowicie zamkniętych i niedostępnych. Obiektem domysłów pozostawał stan potencjału wojskowego i prac nad technologiami wojskowymi. Wywiad amerykański posiadał b. skąpe informacje na podstawie źródeł oficjalnych (np. pokazów przy okazji defilad wojskowych) bądź od nielicznych uciekinierów. Wiadomości te jednak albo były fragmentaryczne, albo zostały spreparowane przez służby sowieckie.
 

http://i2.wp.com/upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9d/Soviet-R-12-nuclear-ballistic_missile.jpg?resize=408%2C275&ssl=1
Strategiczna rakieta średniego zasięgu R-12 (w kodzie NATO: SS-4 Sandal) prezentowana na paradzie pierwszomajowej na Placu Czerwonym w Moskwie. Do połowy lat 50-tych jednym ze źródeł wiedzy o potencjale militarnym ZSRS były oficjalne pokazy, jak np. defilady z okazji świąt państwowych. Problem polegał na tym, że informacje te często były niepełne, nieprawdziwe lub spreparowane przez KGB. Domena publiczna.


Najbardziej obiecującym źródłem informacji było rozpoznanie lotnicze. Amerykanie i Brytyjczycy już od końca lat 40-tych podejmowali próby penetracji przestrzeni powietrznej ZSRS. Nie było to jednak łatwe, gdyż po zakończeniu II Wojny Światowej sowiecka technika lotnicza i radiolokacyjna zrobiły ogromne postępy, a sowiecka obrona przeciwlotnicza była skuteczna.

W 1949 r. do służby weszły samoloty myśliwskie MiG-15, które wkrótce stanęły do walki z lotnictwem ONZ podczas walk w Korei. Jak się okazało, znacznie przewyższały one osiągami amerykańskie i brytyjskie myśliwce odrzutowe starszej generacji, a jedynym równorzędnym dla nich przeciwnikiem (a i to nie do końca) był najnowszy amerykański F-86 Sabre.
 


Sowiecki samolot myśliwski MiG-15. Domena publiczna.


Pierwsi loty nad ZSRS rozpoczęli pod koniec lat 40-tych Brytyjczycy. Ich zainteresowanie skupiało się głównie na północy kraju (rejon baz morskich w Murmańsku i Archangielsku), gdzie operowały śmigłowe samoloty De Havilland Mosquito PR.3, znane już z II Wojny Światowej. Latały one na wysokościach ok. 13 km. Jednak wejście do służby sowieckich myśliwców MiG-15 zmusiło do skierowania do zadań rozpoznawczych samolotów o wyższym pułapie. W 1950 r. do akcji włączyło się lotnictwo amerykańskie. Używało ono rozpoznawczych wersji samolotów bombowych, np. RB-36 Peacemaker, zdolnych latać do wysokości 15 km. Było to powyżej pułapu MiG-ów, jednak Sowieci intensywnie pracowali wówczas nad wysokościowymi samolotami myśliwskimi i zdawano sobie sprawę z niebezpieczeństwa. 

Do 1956 r. nad terytorium sowieckim lub państw bloku wschodniego zostało zestrzelonych lub poważnie uszkodzonych 12 samolotów amerykańskich. Zaginęło 80 lotników. Ich los był tragiczny, bo loty miały charakter tajny i nie można było się o nich oficjalnie upomnieć. Podobno jeszcze w latach 80-tych ok. 30 spośród nich było przetrzymywanych w sowieckich więzieniach i łagrach.
 


Start jednego z balonów rozpoznawczych w ramach operacji „Genetrix”. Na licencji Wikimedia Commons.


W latach 50-tych Amerykanie próbowali rozpoznać terytorium ZSRS przy pomocy bezzałogowych balonów, wyposażonych w aparaturę fotograficzną (operacje „Moby Dick” i „Genetrix”). W operacjach tych wykorzystano stratosferyczne balony opracowane jeszcze w latach 40-tych do badania zjawisk atmosferycznych. W ramach operacji „Genetrix” ze stanowisk umieszczonych w pobliżu granic NRD i Czechosłowacji pomiędzy styczniem i lutym 1956 r. wysłano 516 balonów. Jednak tylko 51 z nich zostało przechwyconych po przelocie nad ZSRS i jedynie 31 dostarczyło nadające się do wywołania zdjęcia. Spośród 14 tys. wywołanych fotografii większość albo była b. słabej jakości, albo przedstawiała przypadkowe, pozbawione znaczenia rejony. 

W 1951 r. brytyjskie Królewskie Siły Powietrzne (ang. Royal Air Force – RAF) sformowały 540. Dywizjon Rozpoznania Fotograficznego, który używając nowych, b. udanych samolotów bombowych i rozpoznawczych English Electric Canberra, przeprowadził na początku lat 50-tych kilka śmiałych rajdów nad terytorium sowieckim, docierając aż nad Moskwę.
 

III. Poszukiwanie idealnego samolotu rozpoznawczego


W 1953 r. amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (ang. Central Intelligence Agency – CIA) uzyskała od zwolnionych z niewoli w ZSRS niemieckich naukowców informacje o zaawansowanych sowieckich badaniach nad pociskami rakietowymi, prowadzonymi na poligonie Kapustin Jar koło Wołgogradu (dawniej Stalingradu). Wywołały one spore zaniepokojenie w amerykańskich kręgach rządowych.

Efektem kooperacji pomiędzy CIA i brytyjskim Secret Service była operacja, znana jako Project Robin. W lecie 1953 r. należący do 540. Dywizjonu specjalnie przygotowany samolot Canberra B.2, wyposażony w amerykańską aparaturę fotograficzną, wystartował z bazy Giebelstadt w Niemieckiej Republice Federalnej, przeleciał nad NRD, Polską i Ukrainą, docierając nad Kapustin Jar i wykonując serię fotografii poligonu, po czym wylądował w Iranie.
 


Po zakończeniu II Wojny Światowej Sowieci zdobyli bądź przejęli szereg niemieckich osiągnięć m.in. w dziedzinie techniki rakietowej, w ich ręce wpadło też wielu niemieckich naukowców i inżynierów. Umożliwiło to rozpoczęcie szeroko zakrojonych prac nad rakietami bojowymi. Na zdjęciu: sowiecki pocisk R-1 (ulepszona kopia niemieckiego V-2) na wyrzutni na poligonie Kapustin Jar w Kazachstanie, druga połowa lat 40-tych. Domena publiczna.


Amerykanie byli pod wrażeniem osiągów brytyjskiego samolotu i w 1953 r. podjęli jego produkcję licencyjną (był to jedyny w historii odrzutowy samolot wojskowy obcej konstrukcji produkowany na licencji w USA) w zakładach Martin pod oznaczeniem B-57. Jego wyspecjalizowana wersja rozpoznawcza, nosiła oznaczenie RB-57A. Zakładano, że będzie ona w stanie operować na 17 km, co nie gwarantowało bezpieczeństwa, gdyż najnowszy sowiecki myśliwiec MiG-17PF posiadał pułap 18,5 km.

Tymczasem w sierpniu 1953 r., zaledwie 9 miesięcy po Amerykanach, Sowieci przeprowadzili swoją pierwszą próbę z bombą termojądrową. Z kolei podczas defilady na Placu Czerwonym w Moskwie 1 maja 1954 r. zgromadzonej publiczności, w tym attaché innych państw, zaprezentowano kilka rakiet przewożonych na wyrzutniach. W chwilę potem nad placem przeleciały formacje wielkich bombowców strategicznych typu Miasiszczew 2M.
 


Sowiecki strategiczny samolot bombowy Miasiszczew M-4 (w kodzie NATO Bison) o maksymalnej nośności 24 t bomb, w tym jądrowych. Kilka egzemplarzy jego wczesnej wersji 2M zaprezentowanych podczas parady w Moskwie 1 maja 1954 r. wywołało zaniepokojenie Amerykanów, oznaczało to bowiem, że Sowieci dysponują nosicielami broni jądrowej zdolnymi zaatakować terytorium Stanów Zjednoczonych. Domena publiczna.


Dla Amerykanów stało się jasne, że Sowieci już dysponują, lub wkrótce będą, środkami do uderzenia jądrowego na terytorium Stanów Zjednoczonych. Co prawda później miało się okazać, że pokazane rakiety nie były zdatne do użytku, natomiast bombowców było tylko kilka (latały nad Moskwą w kółko), a ich zasięg pozwalał na lot do USA tylko w jedną stronę. Wydarzenia te jednak spowodowały, że rząd Stanów Zjednoczonych zażądał od sił zbrojnych i CIA skutecznych metod rozpoznania stanu sowieckich przygotowań wojennych.
 

IV. Samolot rozpoznawczy nowej ery – Lockheed U-2


27 marca 1953 r. Amerykańskie Siły Powietrzne (United States Air Force – USAF) ogłosiły konkurs na projekt wyspecjalizowanego samolotu rozpoznania strategicznego, zdolnego operować na wysokościach nieosiągalnych dla sowieckich myśliwców i artylerii przeciwlotniczej. Od samolotu wymagano prędkości poddźwiękowej, pułapu lotu ok. 21,4 km i zasięgu 4825 km. Miał on być nieuzbrojony, lecz zdolny do przenoszenia aparatury rozpoznawczej o masie 700 funtów (318 kg), umożliwiającej sfotografowanie pasa o długości 4000 km i szerokości 32 km..

http://i2.wp.com/m.gadzetomania.pl/x16-314595-01fb4c419bc3fcb74d1de,750,470,0,0.jpg?resize=424%2C303
Model samolotu rozpoznawczego Bell X-16, jednego z uczestników konkursu ogłoszonego przez US Air Force w 1953 r. Wobec wyboru przez USAF samolotu RB-57D oraz Lockheeda U-2 przez CIA, pozostał jedynie w postaci projektu. Domena publiczna.


Do konkursu zostały zaproszone firmy Martin, Bell i Fairchild. Nie zaproszono natomiast wytwórni Lockheed, której główny konstruktor, Clarence „Kelly” Johnson, był prawdziwym specjalistą od awangardowych konstrukcji lotniczych, w dodatku budowanych w krótkim czasie. Wśród jego osiągnięć należy wymienić dwusilnikowy i dwukadłubowy samolot myśliwski P-38 Lightning z okresu II Wojny Światowej, pierwszy operacyjny amerykański odrzutowy myśliwiec P-80 Shooting Star i jeden z najbardziej znanych naddźwiękowych samolotów myśliwskich doby Zimnej Wojny F-104 Starfire.

Pomimo tego Lockheed przystąpił do projektowania samolotu według założeń Sił Powietrznych. W 1954 r. Johnson przedstawił projekt oznaczony jako CL-282, w którym wykorzystano kadłub myśliwca F-104 i b. długie, wąskie i proste skrzydła. Jednak USAF wybrało samolot Martin RB-57D, będący ulepszoną wersją licencyjnej brytyjskiej Canberry, zaopatrzoną w wydłużone skrzydła, jego „dublerem” został natomiast Bell X-16, który istniał tylko jako model. Projekt Lockheeda uznano za zbyt zaawansowany technologicznie.


Początkowo Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych wybrały w 1955 r. jako swój podstawowy samolot rozpoznania strategicznego Martin RB-57D, będący rozwinięciem brytyjskiego samolotu bombowego English Electric Canberra, budowanego na licencji w USA. Jednak po paru latach USAF rozczarowane wadami samolotu RB-57D (odkształcenia konstrukcji skrzydeł, pułap poniżej 20 km), przyjęła ostatecznie samolot U-2 do uzbrojenia, a RB-57 skierowano do misji pomocniczych lub przekazano sojusznikom, np. lotnictwu  Tajwanu. Na zdjęciu: samolot Martin RB-57D podczas monitorowania jednej z prób jądrowych na atolu Bikini, 12 lipca 1958 r. Domena publiczna.


Tymczasem projektem Lockheeda zainteresowała się CIA, której szef, Allen Dulles, zamierzał stworzyć własne jednostki lotnictwa rozpoznawczego. Wynikało to z fiaska prób stworzenia wywiadu w ZSRS oraz odmiennych zainteresowań CIA i Sił Powietrznych – te ostatnie zamierzały użyć samolotów rozpoznawczych do określania potencjalnych celów ataków strategicznych. Tymczasem Agencja była zainteresowana głównie rozpoznaniem stanu zaawansowania sowieckiego programu jądrowego (a także chińskiego i innych krajów, w tym sojuszników USA) oraz prac nad nosicielami tego typu broni, w szczególności międzykontynentalnymi pociskami rakietowymi.

W maju 1954 r. „Kelly” Johnson zaproponował Allenowi Dullesowi zbudowanie serii 20 samolotów w 8 miesięcy. Szef CIA przystał na tę propozycję pod określonymi warunkami. 2 marca 1955 r. podpisana została umowa na dostarczenie partii 20 maszyn w terminie od lipca do listopada 1956 r. Projekt miał być tajny, prace miały być prowadzone w wydzielonej części Biura Doświadczalnego Lockheeda, nazywanego „Zakładami Skunksa” (ang. Skunk Works). Wszystkie dokumenty projektowe były sygnowane nazwą fikcyjnej firmy C & J (od Clarence Johnson), a w celu sfinansowania projektu CIA wyasygnowała kwotę 54 mln ówczesnych dolarów, z czego pierwszą transzę 1,2 mln doręczono w gotówce (!) przez agentów do prywatnej willi Johnsona.


Pierwszy prototyp samolotu Lockheed U-2 (Article 341) przed oblotem 4 sierpnia 1955 r., tajna baza Groom Lake na poligonie jądrowym w stanie Nevada. Samolot później służył do różnych prób w zakładach Lockheed. Został rozbity 4 kwietnia 1957 r. podczas lotu z instalacją zakłócającą typu Dirty Bird (ang. „brudny ptak”). Pilot doświadczalny firmy Lockheed Robert Seiker zginął. Domena publiczna.


Podczas prac samolot gruntownie przeprojektowano. Na życzenie CIA zmieniono silmik oraz kształt kadłuba i usterzenia. Prototyp, oznaczony kryptonimem Article 341, był gotowy w lipcu 1955 r. Został on w tajemnicy został przewieziony do tajnej bazy Groom Lake na poligonie atomowym w Newadzie. Nie posiadał rejestracji cywilnej, nie figurował także w żadnym rejestrze – oficjalnie nie istniał. Nielicznym osobom, które musiały mieć z nim styczność powiedziano, że jest to tajny projekt dla cywilnego Narodowego Komitetu Doradczego ds. Aeronautyki (ang. National Advisory Comitee for Aeronautics, NACA, poprzednik NASA), przeznaczony do badania stratosfery. Samolot oblatano 8 sierpnia. Próby w locie trwały kilka tygodni, wykryto w ich trakcie kilka usterek, jednak wyniki były zadowalające. W tym czasie samolotem zainteresowały się także Siły Powietrzne.

Jeszcze w 1955 r., CIA zamówiła 18 egzemplarzy seryjnych (obok dwóch już zbudowanych prototypów), a USAF zamówiły kolejne 20 samolotów pod oficjalnym oznaczeniem U-2A. Był to kamuflaż. Litera „U” oznaczała Utility – tak oznaczano samoloty pomocnicze. Np. samolot De Havilland U-1 był małym dwupłatowcem (nieco podobnym do znanego u nas Antonowa An-2), a Cessna U-3 – dwusilnikowym samolotem pasażerskim dla 3-6 osób. Oczywiście U-2 nie miał z nimi nic wspólnego.

W latach 1955-56 Lockheed wyprodukował 20 U-2A dla CIA i 31 dla Sił Powietrznych. Kolejne 4 egzemplarze zbudowano dla Agencji z części zamiennych i elementów maszyn rozbitych. Wszystkie samoloty były składane ręcznie – wytwórnia nigdy nie stworzyła linii technologicznej do ich montażu. Samoloty podczas swojej służby były parokrotnie modyfikowane (w ten sposób powstały wersje U-2B, C, D, E, F i G oraz WU-2A, przeznaczone do różnego typu zadań). Podawana oficjalnie liczba samolotów U-2 budzi jednak poważne wątpliwości. 
 

http://i0.wp.com/www.nasa.gov/sites/default/files/thumbnails/image/u2_94_naca_304_preflight.jpg?resize=596%2C408
Jeden z wczesnych samolotów Lockheed U-2 w bazie Groom Lake. Maszyna ma fikcyjne oznaczenie NACA (poprzedniczka NASA), w rzeczywistości należała do CIA. Domena publiczna.


Lockheed U-2 był samolotem niezwykłym. B. wysmukły kadłub mieścił jednoosobową, ciasną i hermetyczną kabinę, pojemne zbiorniki paliwa i obszerny przedział na sprzęt fotograficzny. Skrzydła były długie, wąskie i elastyczne, były one zarazem integralnymi zbiornikami paliwa. Samolot posiadał jednośladowe podwozie z dodatkowymi podporami pod skrzydłami, odrzucanymi po starcie. Płatowiec swoimi charakterystykami przypominał szybowiec, został przystosowany do długich lotów ślizgowych na dużej wysokości ze zduszonym silnikiem (na pułapie 21 km był tak w stanie przelecieć ok. 430 km). Na pułapie operacyjnym samolot osiągał prędkość 740 km/h (0,8 Ma, czyli prędkości dźwięku na tej wysokości), faktyczny zasięg samolotów wynosił 7640 km.

Samolot U-2 był niezwykle trudny w pilotażu i wymagał od pilota wysokiego poziomu wyszkolenia. W dodatku delikatna konstrukcja powodowała, że wejście w poważniejsze zawirowania powietrza (np. podczas burzy lub podejścia do tankowca powietrznego) groziło rozpadnięciem się samolotu. Na małych pułapach samolot mógł lecieć z prędkością pomiędzy 180 km/h (prędkość przeciągnięcia, czyli zawalenia się samolotu z powodu braku siły nośnej) a 350 km/h, przy której rozpoczynało się „trzepotanie” elastycznych skrzydeł (tzw. zjawisko buffetingu), grożące ich odłamaniem. Na pułapie operacyjnym trzeba go było utrzymać w wąskim przedziale prędkości (+/- 11 km/h). Były to charakterystyki nietypowe dla samolotu odrzutowego.
 

http://i1.wp.com/cbsnews1.cbsistatic.com/hub/i/2011/06/10/36e9f4cb-a643-11e2-a3f0-029118418759/21._U-2_in_Flight.jpg?resize=428%2C285
Ósmy egzemplarz, pomalowany na czarno – w takiej postaci samoloty służyły w CIA. Samolot ten w 1966 r. przekazano NASA, gdzie służył do badania atmosfery, obecnie jest eksponatem muzealnym. Domena publiczna.


Głównym wyposażeniem samolotu był system kamer. Samoloty seryjnie otrzymały system firmy Hycon w trzech wariantach. Składały się one z 1-3 stabilizowanych żyroskopowo aparatów o ogniskowej 610-915 mm o specjalnie zaprojektowanych soczewkach asferycznych, umożliwiających wykonywanie fotografii pionowych i ukośnych o b. wysokiej rozdzielczości. Ponieważ był on tajny, został wyposażony w układ destrukcyjny na wypadek awarii bądź zestrzelenia samolotu nad wrogim terytorium, składający się z uruchamianego przez pilota ładunku wybuchowego z opóźnionym zapłonem. Jego opóźnienie wynosiło 3 minuty, co w przypadku pierwszego wariantu samolotu U-2A, nie posiadającego fotela katapultowanego, dawało pilotowi b. mało czasu na opuszczenie kabiny.

Drażliwą kwestią była ewentualność zestrzelenia bądź awarii samolotu nad terytorium ZSRS lub jego sojuszników. Piloci należących do CIA samolotów wywiadowczych nie byli oficjalnie żołnierzami i nie chroniła ich Konwencja Genewska. Co więcej, rząd USA formalnie odżegnywał się od prowadzenia misji szpiegowskich i nie mógł w związku z tym upomnieć się o zaginionego pilota kanałami oficjalnymi. Zatem w razie schwytania przez Sowietów z punktu formalnego przestawał on istnieć i sowiecki kontrwywiad lub organa bezpieczeństwa mogły zrobić z nim, co tylko chciały – poddać torturom, zamordować lub więzić.
 


Załadunek aparatu fotograficznego Hycon Type A, do samolotu Lockheed U-2A. Aparat posiadał trzy obiektywy, mogące fotografować obraz z różnych kierunków (np. wykonując zdjęcia pionowe i ukośne). Domena publiczna.


W tej sytuacji pilot musiał zrobić wszystko, aby w razie konieczności skoku ze spadochronem nie dać się złapać. Na jego typowe wyposażenie wchodził m.in. zestaw ratunkowy, zawierający 7500 rubli, 24 złote monety oraz list w 14 językach (w tym polskim) z prośbą o ratunek i obietnicą sowitej nagrody ze strony rządu USA. Pilot wyposażony był m.in. w pistolet z tłumikiem z zapasem amunicji i nóż. W razie konieczności otrzymywał też kapsułkę z cyjankiem potasu lub monetę z ukrytą w niej zatrutą igłą w celu popełnienia samobójstwa.
 

V. U-2 w służbie CIA


W lecie 1955 r. CIA rozpoczęło formowanie swojej pierwszej jednostki przeznaczonej do operowania nad ZSRS. Pomiędzy zainteresowanymi stronami ustalono podział kompetencji w ramach umowy, znanej jako Project Olistone: Siły Powietrzne były odpowiedzialne za szkolenie pilotów, obsługę techniczną, logistyczną i meteorologiczną, Agencja – za rekrutację pilotów, finansowanie programu, bezpieczeństwo i wybór baz zagranicznych, a kwestie związane z produkcją i rozwojem samolotu spadały na firmę Lockheed. Sprawą nieco drażliwą był dobór personelu.

Początkowo Allen Dulles forsował pomysł przeszkolenia na U-2 pilotów z państw sąsiadujących z ZSRS – Niemców, Turków, Irańczyków i Pakistańczyków, gdyż wówczas w razie utraty samolotu nad sowieckim terytorium można było twierdzić, że był to wynik zabłądzenia bądź awarii, a Amerykanie mogliby się odżegnać od całej sprawy. Okazało się to jednak niemożliwe ze względu na tajność projektu i poziom skomplikowania pilotażu U-2.
 

Allen w dulles.jpg
Allen Dulles (1893-1969), amerykański polityk i dyplomata, podczas II Wojny Światowej szef amerykańskiego wywiadu OSS w Europie, w latach 1953-61 dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (Central Intelligence Agency – CIA). Zwolennik utworzenia w ramach Agencji jednostek lotnictwa rozpoznawczego i jeden z promotorów programu samolotu Lockheed U-2 i lotów zwiadowczych nad terytorium ZSRS i innych państw komunistycznych bądź wrogich USA. Na licencji Wikimedia Commons.


W tej sytuacji kierownictwo CIA zdecydowało, że piloci będą rekrutowani spośród kadry Agencji oraz pilotów doświadczalnych Lockheeda. Trzon personelu latającego jednostek lotniczych CIA stanowili piloci wojskowi, oddelegowani do pracy w Agencji jako ochotnicy. Ich selekcja była b. rygorystyczna, wymagano od nich wysokich umiejętności, odporności psychicznej i fizycznej, zachowania tajemnicy, badano także dokładnie ich przeszłość oraz postawę polityczną. Praca ta była jednak dla nich b. korzystna, w okresie służby w CIA otrzymywali trzykrotnie wyższe pobory niż w USAF (ok. 2,5 tys. dolarów miesięcznie), zachowywali także prawo do awansów, jak podczas regularnej tury w wojsku, a po jej zakończeniu mogli liczyć na interesujące przydziały np. na stanowiska dowódcze i sztabowe. Niektórzy z nich po odejściu ze służby zrobili także karierę polityczną.

Prezydent Eisenhower początkowo z dużym sceptycyzmem odnosił się do możliwości samolotu U-2 i lotów rozpoznawczych nad ZSRS uznając, że tylko kwestią czasu jest znalezienie przez Sowietów metod ich zwalczania. W lipcu 1955 r. na szczycie w Genewie zaproponował on sowieckiemu przywódcy uruchomienie programu Open Skies (Otwarte Niebo), w ramach którego oba mocarstwa miałyby prawo wykonywać loty rozpoznawcze nad terenem drugiej strony po uzgodnionych wcześniej trasach. Uniemożliwiłoby to każdej ze stron wykonanie zaskakującego ataku nuklearnego na przeciwnika i tym samym oddaliło groźbę wybuchu wojny jądrowej. Chruszczow jednak kategorycznie odmówił.
 

http://i2.wp.com/i.kinja-img.com/gawker-media/image/upload/s--KkvqQy0C--/c_scale,fl_progressive,q_80,w_800/1511662193192309390.jpg?resize=448%2C266
Samoloty Lockheed U-2A jednostki Det-A przygotowywane do przelotu do Wlk. Brytanii. w 1956 r. Samoloty noszą fikcyjne oznakowanie NACA. Domena publiczna.


W tej sytuacji prezydent zatwierdził wykonanie operacji Overflight (przelot), obejmującej serię głębokich wlotów nad terytorium ZSRS. W kwietniu 1956 r. gotowość uzyskała pierwsza jednostka, oficjalnie oznaczona jako 1. Improwizowany Dywizjon Rozpoznania Pogody (1st Weather Reconaissance Squadron (Provisional) – WRS(P)-1), znany jako Oddział A (Detachement A lub Det-A).

Dalsze próby i szkolenie przyniosły pierwsze straty – w maju i sierpniu rozbiły się dwa U-2, zabijając dwóch pilotów CIA. Jednocześnie, w ramach przykrywki, komitet NACA ogłosił 7 maja rozpoczęcie programu badania wysokich warstw atmosfery przy pomocy samolotów U-2.
 

VI. Loty U-2 nad ZSRS – uchylenie rąbka „żelaznej kurtyny


4 maja 1956 r. oddział Det-A wraz z dwoma U-2A przybył do bazy Lakenheath w Wielkiej Brytanii. Jednak podczas pierwszych lotów dziwne, pomalowane na czarno samoloty zwróciły uwagę cywilnych obserwatorów, gorliwie przeganianych z okolic bazy przez żandarmerię. W prasie ukazały się artykuły zadające pytania o cel operacji nietypowej jednostki lotniczej oraz nadzwyczajne procedury bezpieczeństwa.
 


Widok z samolotu U-2 na pułapie operacyjnym ok. 20 km. Na tej wysokości doskonale widać krzywiznę Ziemi. Domena publiczna.


Akcja dość nieszczęśliwie zbiegła się z aferą szpiegowską, gdy podczas wizyty w Wielkiej Brytanii Nikity Chruszczowa wywiad MI-6 we współpracy z CIA, podjął nieudaną próbę zbadania przy pomocy płetwonurków kadłuba krążownika „Ordżonikidze”, na którym przybył. W tej sytuacji w czerwcu 1956 r. premier Anthony Eden wydał oficjalny zakaz podejmowania m.in. lotów szpiegowskich z terenu Wielkiej Brytanii.

11 czerwca 1956 r. jednostka Det-A została w tajemnicy przerzucona do amerykańskiej bazy Giebelstadt pod Wiesbaden w Niemieckiej Republice Federalnej, przy czym rząd NRF nie był początkowo poinformowany o całej sprawie. Stamtąd 20 czerwca należący do jednostki U-2A odbył pierwszy lot nad Europą Wschodnią, docierając nad Warszawę i wracając ponad Berlinem Wschodnim. Rezultaty były b. pomyślne, samolot powrócił bezpiecznie i przywiózł zdjęcia o b. wysokiej jakości. Później nastąpiła przerwa ze względów politycznych (wizyta delegacji USAF na pokazach lotniczych w Moskwie). 2 lipca oba U-2A wykonały loty nad krajami Europy Wschodniej.
 


Latanie na U-2 wymagało od pilota doskonałej kondycji, odporności psychicznej i przygotowania. Pilot zakładał przed lotem kombinezon ciśnieniowy i przez ok. 3 godziny przyzwyczajał się do oddychania czystym tlenem (bez domieszki azotu, którego pęcherzyki w razie dekompresji rozszerzają się we krwi, mogąc prowadzić do zatoru i śmierci). Lot trwał ok. 10 godzin, podczas których pilot był „opakowany” w niewygodnym kombinezonie miał ograniczone możliwości jedzenia i picia i żadnych załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych. Wyczerpanie powodowało, że podczas lotu piloci tracili po 3 kg wagi ciała. Na zdjęciu: pilot samolotu U-2 przygotowywany do lotu. Domena publiczna.


Amerykanie początkowo sądzili, że wysoki pułap lotu ich samolotów ochroni je przed wykryciem przez sowieckie radary. Jednak nota dyplomatyczna ambasady sowieckiej w Waszyngtonie już po pierwszym locie U-2 nad Warszawę rozwiała te złudzenia. Jak się okazało, Sowieci zrobili ogromny postęp w technice radiolokacyjnej, co było efektem m.in. analizy konstrukcji brytyjskich radarów dostarczonych im w czasie II Wojny Światowej. Od samego początku bez większego problemu byli w stanie wykrywać amerykańskie samoloty rozpoznawcze latające na wysokości powyżej 20 km, lecz w 1956 r. nie mogli im jeszcze nic zrobić

4 lipca 1956 r. zainaugurowano loty nad ZSRS. Hervey Stockman wykonał lot nad Białoruś, Leningrad i kraje bałtyckie. Następnego dnia pilot CIA, Carmino Vito, odbył lot nad Moskwę, przelatując nad Krakowem i Kijowem. Nad sowiecką stolicą samolot ścigało kilkadziesiąt sowieckich myśliwców, lecz nie były one w stanie osiągnąć pułapu U-2. Vito nie przywiózł jednak zbyt wielu zdjęć, bo nad przeważającą częścią trasy zalegały chmury, dopiero nad samą Moskwą rozpogodziło się, co zresztą stanowiło dokładne potwierdzenie komunikatu meteorologicznego Radia Moskwa.
 

http://i2.wp.com/www.spyflight.co.uk/images/JPGS%5CLockheed%20U-2%5CFili%20Airframe%20plant,%20Moscow.jpg?w=622
Zdjęcie wytwórni samolotów w Fili pod Moskwą, wykonane przez pilota Carmino Vito podczas jednej z pierwszych misji samolotów U-2. Domena publiczna.


Największym jednak sukcesem pierwszych lotów był rajd innego etatowego pilota Agencji, Marty Knutsona, w dniu 8 lipca.

Od czasu pamiętnej defilady pierwszomajowej w 1954 r. na Placu Czerwonym, podczas której Sowieci zaprezentowali formację ciężkich bombowców 2M, wśród amerykańskich analityków zapanowała swoista „histeria bombowa”. Obawiano się, że Sowieci dysponują dużą ilością bombowców strategicznych o zasięgu międzykontynentalnym. Stany Zjednoczone posiadały, co prawda, nowoczesny system obrony przeciwlotniczej, ale istniały obawy, że Sowieci w razie wojny skierują nad terytorium USA 200-300 bombowców działających pojedynczo na różnych pułapach i nadlatujących z różnych kierunków, co skutecznie zmyliłoby amerykańską obronę. Tymczasem nawet przebicie się pojedynczych samolotów z bombami jądrowymi na pokładzie nad własne terytorium skończyłoby się katastrofą.

Knutson przeleciał nad Leningradem, a następnie nad bazą lotniczą w Engelsie. Tam sfotografował szereg ustawionych wzdłuż pasa startowego bombowców strategicznych Miasiszczew 2M. Jak się okazało, było ich 30. W kolejnych lotach sfotografowano inne sowieckie bazy lotnicze, lecz kolejnych samolotów nie znaleziono, a analitycy uznali, że ukrycie większej liczby tak dużych maszyn nie jest możliwe. Jak się okazało, bombowców tej wersji wyprodukowano jedynie 33 sztuki. Później jeszcze powstało 47 egzemplarzy zmodyfikowanej wersji 3M i 3MN, z czego część służyła jako powietrzne tankowce. Były to ilości, z którymi amerykańska obrona przeciwlotnicza poradziłaby sobie w razie ewentualnego ataku na cele w USA, toteż napięcie opadło.

Warto dodać, że w tym czasie Amerykanie dysponowali ok. 250 bombowcami międzykontynentalnymi Convair B-36 Peacemaker oraz ok. 1500 bombowcami odrzutowymi średniego zasięgu Boeing B-47 Stratojet, do służby wchodził międzykontynentalny Boeing B-52 Stratofortress, którego miało powstać przeszło 700 sztuk. Ilość posiadanych przez ZSRS nosicieli broni jądrowej nie była zatem imponująca.


Baza lotnicza w Engelsie na wschód od Leningradu, sfotografowana 8 lipca 1956 r. przez pilota CIA Marty Knutsona. Wzdłuż pasa startowego ustawionych jest 30 bombowców 2M. Rozpoznanie prowadzone przez samoloty U-2 w kolejnych tygodniach nie wykazało obecności tych samolotów w innych bazach lotniczych. Oznaczało to, że Sowieci dysponują znacznie mniejszą ilością ciężkich bombowców dalekiego zasięgu, niż pierwotnie sądzono. Domena publiczna.


10 lipca 1956 r. rząd ZSRS oficjalnie zaprotestował przeciw naruszaniu ich przestrzeni powietrznej przez amerykańskie samoloty wojskowe. W odpowiedzi prezydent Eisenhower zaręczył, że żadne samoloty Sił Powietrznych USA nie latają nad terytorium sowieckim. Było to prawdą, gdyż U-2 należały do CIA, czyli cywilnego wywiadu. Jednak zamieszanie dyplomatyczne i wykryte przez Agencję wzmożone próby penetracji bazy Giebelstadt przez sowieckie służby spowodowały, że oddział Det-A został przeniesiony do bazy Incirlik w Turcji. Tam dołączył do niego nowo sformowany Det-B z 5 zmodyfikowanymi U-2B. Stamtąd prowadzono loty m.in. nad Kazachstanem i Syberią, korzystano także z baz w Peszawarze i Lahore w Pakistanie. W późniejszym okresie oba dywizjony połączono w jeden.

Pod koniec 1956 r., w związku z protestami Sowietów, prezydent Eisenhower zawiesił loty nad ZSRS. Bazujące w Turcji samoloty U-2 wykonywały misje nad Bliskim Wschodem i Morzem Śródziemnym w okresie Kryzysu Sueskiego, a także wzdłuż granic sowieckich, namierzając urządzenia radiolokacyjne.
 

VII. Na tropie sowieckiego programu rakietowego


Jesienią 1956 r. zainteresowanie rządu i Armii USA wzbudziły sowieckie postępy w pracach nad bronią rakietową, a w szczególności międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, mogącymi dosięgnąć cele na terenie USA. W ciągu kolejnych lotów sfotografowano kompleksy przemysłu rakietowego w rejonie Morza Kaspijskiego, stanowiska startowe rakiet na wschód od Wołgi oraz wielki poligon w Sary-Szagan w Kazachstanie.

W czerwcu 1957 r. do akcji wszedł kolejny dywizjon CIA, Det-C, który stacjonował na Alasce oraz w Atsugi w Japonii, a jego rejonem operacyjnym był Daleki Wschód, Kamczatka oraz wschodnie obszary ZSRS i Chin. W lecie wznowiono loty nad ZSRS. Jeden z największych sukcesów osiągnięto 5 sierpnia, gdy podczas lotu nad stepami Kazachstanu pilot U-2 należącego do Det-B dostrzegł przez wizjer nieznany Amerykanom tor kolejowy, wiodący „donikąd”.
 


Główny kompleks startowy kosmodromu Bajkonur, sfotografowany przez samolot U-2 w lecie 1957 r. Od momentu wykrycia Bajkonur stał się częstym miejscem „odwiedzin” samolotów rozpoznawczych U-2. Domena publiczna.


Doprowadził on pilota do kosmodromu Bajkonur nad Morzem Aralskim, o którym Amerykanie wiedzieli, ale nie znali jego dokładnej pozycji. Było to istotne, gdyż Bajkonur, choć oficjalnie służył do „pokojowych badań Kosmosu”, w rzeczywistości był obiektem wojskowym. Kosmonautyka była tylko jedną z gałęzi jego działalności, był to wielki kompleks badawczy technologii rakietowej. Stał on się celem wielu lotów samolotów zwiadowczych w latach 1957-60 (także podczas ostatniej misji Francisa Gary Powersa). Jego wykrycie było wielkim sukcesem operacji „Overflight”.

Z kolei 20 i 21 sierpnia 1957 r. rozpoznano wielki sowiecki poligon jądrowy w Semipałatyńsku w Kazachstanie. Podczas tego drugiego lotu pilot CIA James Cherbonneaux sfotografował gotową do odpalenia bombę termojądrową na wysokiej wieży (została zdetonowana kilka godzin później). „Przy okazji” Cherbonneaux odkrył nieznany dotąd wielki kompleks przemysłowy w okolicach Omska.
 


Miejsce po wybuchu bomby termojądrowej na poligonie atomowym w rejonie Semipałatyńska w Kazachstanie, sfotografowane przez samolot U-2 w 1957 r. Rozpoznanie wykazało, że Sowieci dokonali znacznego postępu jeśli chodzi o technikę jądrową, ale nadal ustępują pod tym względem Amerykanom. Dzięki misjom samolotów U-2 Amerykanie mogli monitorować sowieckie postępy poprzez obserwację skutków próbnych wybuchów, a także zbieranie próbek skażonego powietrza, co zapewniało informacje o konstrukcji i mocy wybuchu ładunków. Domena publiczna.


4 października 1957 r. z kosmodromu Bajkonur odpalono rakietę, która wyniosła na orbitę pierwszego sztucznego satelitę Ziemi, Sputnika-1. Tym samym Sowieci wyprzedzili Amerykanów w kwestii podboju Kosmosu (projekt Explorer), co miało stać się początkiem ostrej rywalizacji także i w tej dziedzinie.

Jednak wojskowych i polityków stosunkowo mało interesowała metalowa kula 59-cm średnicy, krążąca po orbicie i nadająca modulowane sygnały radiowe. Niepokój budziła rakieta nośna 8K71PS, będąca cywilną wersją pocisku międzykontynentalnego R-7,  (w kodzie NATO: SS-6 Sapwood) znajdującego się w próbach. Biuro analiz Białego Domu uznało, że ZSRS wyprzedziło USA o rok w rozwoju techniki rakietowej, podczas gdy Amerykanie nadal posiadają przewagę w broni jądrowej.
 


Bajkonur, 4 października 1957 r. Start rakiety 8K71, która wyniosła na orbitę okołoziemską pierwszego sztucznego satelitę, Sputnika 1. Wydarzenie to dało początek „wyścigowi kosmicznemu” pomiędzy oboma mocarstwami. Rakieta nośna była wariantem sowieckiego balistycznego pocisku międzykontynentalnego R-7. Zaniepokojenie sowieckimi postępami stało się przyczyną „psychozy rakietowej” w USA. Obawiano się, że Sowieci wkrótce będą dysponowali dużą ilością międzykontynentalnych pocisków z głowicami jądrowymi, zdolnymi trafić cele na terenie USA. Domena publiczna.


Szacowania te stały się przyczyną „psychozy rakietowej”, czego wynikiem było nasilenie lotów U-2 nad ZSRS, podczas których poszukiwano nowych ośrodków badań i kontrolowano już znane, a także monitorowano próby rakietowe. Podczas takich misji samolot kierowano nad poligon przed spodziewanym próbnym odpaleniem pocisku (posiadano informacje od agentów CIA). Pilot fotografował odpalenie i początkową fazę lotu przy pomocy specjalnego aparatu, umożliwiającego wykonywanie zdjęć w nocy (zwykle wówczas przeprowadzano próby), a następnie przelatywał w śladzie rakiety, pobierając próbki powietrza wraz z cząsteczkami paliwa rakietowego. W takich lotach specjalizował się m.in. Marty Knutson.

Loty samolotów U-2 wykryły w tym czasie jedynie trzy stanowiska startowe tych rakiet. Jak się później okazało, rakiety R-7 i R-7A co prawda oficjalnie weszły na wyposażenie armii sowieckiej w 1959 r., to faktyczną gotowość bojową uzyskały dopiero w 1961 r. i nigdy nie było ich więcej jak 8. Do tego były one b. awaryjne i niedoskonałe, np. procedura przygotowania ich do startu trwała ok. 20 godzin (dla porównania: amerykańska rakieta SM-65D Atlas, wprowadzona do służby w 1959 r., mogła zostać odpalona 40-60 minut od ogłoszenia alarmu).
 


Samoloty Lockheed U-2A jednostki Det-C w hangarze w bazie Atsugi w Japonii, 1957 r. Domena publiczna.


Aktywne były także samoloty oddziału Det-C z Japonii, które rozpoznawały m.in. poligon rakietowy na Kamczatce i obiekty przemysłowe i badawcze rozmieszczone wzdłuż kolei transsyberyjskiej. Ostatni taki lot miał miejsce 1 marca 1958 r., gdy rejon ten rozpoznawał jeden z „Brudnych Ptaków”. Okazało się wówczas, że ciężka i pogarszająca właściwości lotne aparatura zagłuszająca jest zupełnie nieskuteczna przeciw sowieckim radarom, gdyż do kolejnej noty protestacyjnej ambasada ZSRS w Stanach Zjednoczonych załączyła mapę z dokładną trasą przelotu.
 

VIII. Ruch drugiej strony – poszukiwania metod zwalczania samolotów U-2. Powstanie pocisków rakietowych klasy ziemia -powietrze


W ciągu pierwszych lat lotów rozpoznawczych samolotów U-2 nad ZSRS przeciwnik szukał metod zwalczania intruzów. Początkowo Sowieci próbowali opracować myśliwce wysokościowe, jak np. specjalna wersja samolotu Jak-25, nie okazał się on jednak zbyt udany.

Szukano także metod użycia klasycznych samolotów myśliwskich MiG-19 i 21 do zwalczania rozpoznawczych U-2. Myśliwce te teoretycznie miały możliwość wznieść się lotem niekontrolowanym (balistycznym) na 19-20 km, gdzie piloci mieli odpalać pociski rakietowe bądź taranować cel. Przechwycenie w ten sposób samolotu rozpoznawczego nigdy jednak się nie udało, a podczas tych prób utracono kilka maszyn i pilotów.
 


Samolot myśliwski MiG-19 lotnictwa Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Domena publiczna.


Wyjściem z sytuacji dla Sowietów okazało się opracowanie nowego rodzaju uzbrojenia – kierowanych przeciwlotniczych pocisków rakietowych (klasy ziemia-powietrze). Pierwsze próby z tego rodzaju rakietami prowadzili już Niemcy w czasie II Wojny Światowej, część wyników ich prac dostała się w ręce Sowietów w 1945 r.

Wieloletnie badania i prace rozwojowe doprowadziły do wprowadzenia do służby nowoczesnego systemu, znanego jako S-75 Dźwina. Składał się on z kilku wyrzutni rakiet W-750, naprowadzanych radiowo na namiar radarowy. Pocisk był w stanie dosięgnąć cel do wysokości 25 km, zasięg wynosił 45 km od miejsca odpalenia, leciał z prędkością ok. 3,5 Ma. Jego uzbrojenie stanowiła głowica zbliżeniowa zawierająca 200 kg ładunku wybuchowego, co wystarczyło na zniszczenie samolotu w promieniu 120 m od epicentrum wybuchu.
 


Naprowadzany radiolokacyjnie zestaw rakietowy S-75 Dźwina (w kodzie NATO: SA-2 Guideline). Po zestrzeleniu samolotu Powersa S-75 stał się popularną bronią na świecie, która zrewolucjonizowała prowadzenie operacji powietrznych – od tej pory ani wysoki pułap lotu, ani duża prędkość nie chroniły samolotu. Powstało wiele jego modyfikacji (Wołchow, Desna, Wołga, warianty chińskie itd.), które były używane przez państwa Układu Warszawskiego oraz ok. 20 innych. Największą sławę broń ta uzyskała podczas wojny w Wietnamie w latach 1965-72, gdzie przyczyniła się do wielkich strat lotnictwa amerykańskiego. W późniejszym okresie opracowano metody zakłócania tych rakiet a także zwalczania ich stanowisk m.in. pociskami przeciwradarowymi. W niektórych krajach pochodne zestawu S-75 są używane po dziś dzień (np. w Polsce 250 szt.), choć dziś jest to broń przestarzała. Domena publiczna.


Zestaw S-75 został po raz pierwszy publicznie pokazany na paradzie pierwszomajowej w 1957 r., toteż jego istnienie nie stanowiło tajemnicy. Jednak jego możliwości były dla Amerykanów zagadką. Analitycy USAF uważali, że rakiety te stanowią zagrożenie przede wszystkim dla bombowców strategicznych – przestarzałych Convair B-36 Peacemaker i wchodzących do służby Boeing B-52 Stratofortress, mających operować na wysokościach 13 – 17 km. Natomiast prawdopodobieństwo trafienia samolotów U-2, których pułap dzięki modyfikacjom wzrósł do ok. 24 km, uważano za znikome.

Niemniej uważano, że czas bezkarności U-2 latających nad ZSRS zbliża się do końca. Miało to poważny wpływ na nastroje pilotów. Toteż po misji z 1 marca 1958 r. wstrzymano do końca roku loty nad terytorium sowieckim. Bazujący w Turcji i Pakistanie (a także korzystający z lotnisk w Iranie) Det-B wykonywał głównie loty w obszarze Morza Śródziemnego oraz nad Bułgarią i Jugosławią, a także Bliskim Wschodem. Stacjonujący w Japonii Det-C latał nad obszarem wód międzynarodowych (m.in. namierzając pracę radarów), a także nad Chinami, Koreą Płn. i Wietnamem. Co ciekawe, w tym czasie przeszkolono w Turcji na samolotach U-2 grupę kilku pilotów brytyjskich. Mieli oni rozpoznawać cele dla bombowców strategicznych RAF. Brak dokładnych informacji, czy Brytyjczycy wykonywali misje zwiadowcze na samolotach U-2, wiadomo jedynie, że jeden z nich zginął w trakcie szkolenia w USA.
 

IX. Nasilenie „psychozy rakietowej”. Powrót do lotów nad ZSRS


Sytuacja uległa zmianie na przełomie 1958 i 59 r. w związku z wzrostem „psychozy rakietowej”, szczególnie rozkręconej po słowach Nikity Chruszczowa, że „Związek Sowiecki będzie produkował rakiety jak parówki”. W amerykańskich analizach coraz bardziej wyolbrzymiano ilość sowieckich rakiet wycelowanych w USA. Np. o ile w 1958 r. przewidywano, że Sowieci mają ok. 10 pocisków międzykontynentalnych, to kolejny raport z 1959 r. mówił o 100 egz. mających wejść do służby w 1960 r. i 500 do 1962 r.

Najdalej poszedł dziennikarz Joseph Aslop w 1959 r., który powołując się na „przecieki z CIA” napisał, że w 1963 r. Sowieci będą mieli 1500 pocisków balistycznych, którym Amerykanie będą w stanie przeciwstawić jedynie 130. CIA oponowało twierdząc, że zebrane materiały wskazują na posiadanie przez Sowietów co najwyżej 12 pocisków, z czego część były to egzemplarze prototypowe.
 


W drugiej połowie lat 50-ty



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe