Boimy się o miejsca pracy – mówią ludzie Solidarności. Już jutro Marsz Godności

To przede wszystkim walka o godność – powtarzają związkowcy. Idą na Marsz Godności, aby wesprzeć pracowników sfery budżetowej i zakładów energochłonnych, aby walczyć o podwyżki i emerytury stażowe. Każda branża ma też swoje problemy, na które związkowcy chcą zwrócić uwagę rządzących. Spotkają się 17 listopada w Warszawie.
 Boimy się o miejsca pracy – mówią ludzie Solidarności. Już jutro Marsz Godności

– Jako przedstawiciele szeroko pojętej sfery budżetowej idziemy na marsz przede wszystkim z dwóch powodów: warunków płacowych i inflacji. Proste – mówi Piotr Ornoch, wiceprzewodniczący Rady Krajowej Sekcji Służby Więziennej NSZZ „S”.

Nasze płace pierwsze idą pod nóż

Podwyżki niwelującej skutki inflacji domagają się pracownicy szeroko rozumianej sfery budżetowej, przedstawiciele ok. 2000 instytucji, m.in. pracownicy państwowej sfery budżetowej, oświaty, ochrony zdrowia, cywilnych pracowników sądów, prokuratur, służb mundurowych, wojska, pracowników jednostek samorządowych, m.in. pracowników socjalnych, domów pomocy społecznej, administracji samorządowej. Wśród nich są też pracownicy i funkcjonariusze służb mundurowych. – Nie jest ważne, czy nosimy mundury grafitowe, niebieskie, czy zielone. Idziemy wszyscy razem – dodaje Piotr Ornoch.

W obawie o swoje miejsca pracy do protestu przyłączą się również muzealnicy. – Waloryzacja naszych płac stanęła zupełnie w miejscu, natomiast bardzo wzrosły koszty życia. My nie należymy do grupy zawodowej zarabiającej duże pieniądze. Nawet w warszawskich muzeach to ciągle jest znacznie poniżej średniej krajowej, nie mówiąc już o warszawskich pensjach – mówi Ewa Frąckowiak, przewodnicząca Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Dodaje, że muzealnicy nigdy nie uzyskali realizacji postulatu z 2016 roku, który mówił o wyrównaniu w wysokości co najmniej 20 proc. pensji. – Udawało się po kawałeczku, po kilka procent podnosić te pensje, ale w tej chwili stało się to zupełnie absurdalne, bo wszystko to, co nam się udało podnieść, zostało całkowicie zjedzone przez inflację. Nie widzimy żadnych szans na to, żeby udało się tę różnicę w następnych latach zniwelować. Dochodzą do nas sygnały, że będą bardzo duże oszczędności, a jak wiadomo, pierwsza pod nóż idzie kultura i jej pracownicy. Jesteśmy tym bardzo mocno poruszeni – mówi. I dodaje: – Po prostu boimy się, że polegniemy pierwsi, ekonomia nas zje i wrócimy do stanu, w którym tkwiliśmy przed 2016 rokiem, kiedy przez 10 lat mieliśmy zamrożone pensje.
Ewa Frąckowiak mówi także o niepokojącym zjawisku w instytucjach kultury. – Wybieramy się na marsz, bo obserwujemy, że dialog związkowy na różnych poziomach... na dobrą sprawę go już nie ma. Z różnych muzeów płyną sygnały o powrocie dyrektorów do czegoś, co na krótki czas udało nam się trochę zniwelować, a mianowicie do całkowitego omijania Komisji Zakładowych – mówi Ewa Frąckowiak. – Zerwał się także całkowicie dialog z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Musieliśmy wyjść z obrad zespołu przygotowującego nowelizację ustawy o muzeach. Przygotowaliśmy własny projekt, a potem okazało się, że ten rządowy zmierza w zupełnie innym kierunku. Nasze postulaty zupełnie nie zostały uwzględnione – dodaje.

Ceny energii szaleją

– To przede wszystkim walka o godność – przekonuje Tomasz Muszyński, przewodniczący Sekcji Krajowej Drzewiarzy NSZZ „S”. – Te wszystkie rzeczy, które się obecnie w Polsce dzieją, są dla nas bardzo, bardzo niepokojące. Już zauważam niższą produktywność niż jeszcze kilka miesięcy temu, zaczynają się już pomału zwolnienia pracowników w niektórych zakładach. Jest też problem z naborem drzewa. Te ceny, które szaleją, jeśli chodzi o energię, o drzewo, to wszystko ma znaczenie – mówi przewodniczący Muszyński. – Temat pozyskiwania surowca i ceny energii w tym momencie przekładają się bardzo mocno na to, co się dzieje w naszych zakładach pracy – mówi Tomasz Muszyński.

Z kolei Tadeusz Kucharski, szef Solidarności Transportu Drogowego, dodaje: – Wśród transportowców także są ludzie dotknięci kryzysem energetycznym, więc i oni muszą być solidarni. Nie może być tak, że jakaś grupa zawodowa się wyłamuje. My również jesteśmy użytkownikami energii elektrycznej i podwyżki dotykają również naszych pracowników.

– To, co sobie przy okazji wymyśla Komisja Europejska, czy w ogóle Unia Europejska, w kwestiach dotyczących klimatu i sztywnego trzymania się tego systemu teraz, w dobie takiego kryzysu, to jest nie do pomyślenia. Popieramy ten postulat Solidarności oraz podwyżki dla szeroko rozumianej sfery publicznej – mówi.

Czekamy na stażówki

Dla wielu pracowników przemysłu ciężkiego, ale jak przekonują nasi rozmówcy również m.in. transportowców czy przedstawicieli zakładów produkcyjnych, ważnym postulatem są także emerytury stażowe. – Na pewno przy tej okazji chcemy zaznaczyć swoje stanowisko w tej sprawie – mówi Tomasz Muszyński.

Tadeusz Kucharski mówi zaś, że dla transportowców najistotniejszy jest właśnie trzeci postulat Solidarności. – Najważniejszy dla nas postulat to są te emerytury stażowe, które od 2015 roku nie mogą znaleźć miejsca w parlamencie. Sejm trzyma w zamrażarce zarówno nasz projekt, jak i ten złożony przez prezydenta – podkreśla.

Obawiamy się o swoje miejsca pracy

Wśród przedstawicieli wielu branż i zakładów pracy z całej Polski 17 listopada w Warszawie licznie pojawią się także górnicy.
– Wiadomo, jedziemy w temacie systemowego powstrzymania cen energii, podniesienia płac w budżetówce i emerytur stażowych. My jako górnicy jedziemy oczywiście wesprzeć wszystkich w tych trzech postulatach, okazać swoje niezadowolenie, że rząd polski nie robi tego, co związek podpowiada. Ale jako górnicy jedziemy też dlatego, że obawiamy się o swoje miejsca pracy – zaznacza Artur Braszkiewicz, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” KWK „Ruda” Ruch „Halemba”.

Podkreśla, że umowa społeczna podpisana przez rząd z górnikami nie jest realizowana: – Wdrażanie nowych technologii, które miały powstawać, a które nie są zależne od decyzji Brukseli, nie jest realizowane. Mamy obawy, że likwidacja kopalń, którą częściowo w stosunku do kilku kopalń już przeprowadzono, będzie postępowała, jeśli te inwestycje nie zostaną wdrożone w życie. Wtedy na Śląsku zacznie brakować miejsc pracy, nie tylko w górnictwie, ale również w jego otoczeniu. Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie pozostaną czarną dziurą na mapie Polski, jeśli zabraknie tu przemysłu ciężkiego.

Przewodniczący Braszkiewicz dodaje, że górnicy obawiają się, że po zakończeniu wojny na Ukrainie polski węgiel, który dzisiaj jest tak bardzo potrzebny, przestanie być niezbędny. A to może się wiązać z cięciami miejsc pracy. – Dlatego my jako górnicy jedziemy do Warszawy ze swoim postulatem – zrealizowanie umowy społecznej przez stronę rządową – zapowiada.

– Czas najwyższy pokazać żółtą kartkę rządzącym. Niech się opamiętają, bo myśmy żadnego parasola nad nikim nie rozpinali i nie mamy zamiaru rozpinać. Jesteśmy związkiem zawodowym, nie partią polityczną, która by wspierała daną grupę rządzącą. Myślę, że to jest dla nas bardzo istotne – dodaje Tadeusz Kucharski.

Tekst pochodzi z 46. (1765) numeru „Tygodnika Solidarność”.

[AKTUALIACJA]

Po opublikowaniu tekstu otrzymaliśmy od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wniosek o sprostowanie informacji w nim zawartej. Poniżej jego treść:

SPROSTOWANIE

W związku z opublikowaniem w dniu 15.11.2022 r. artykułu pt. "Nie chcemy, by zjadła nas ekonomia", autorstwa Barbary Michałowskiej ("Tygodnik Solidarność") Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego informuje, że nie jest prawdą, iż "zerwał się całkowicie dialog z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego".

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy z ostatniej chwili
Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy

Sąd Najwyższy oddalił wniosek kasacyjny w sprawie dwóch młodych mężczyzn skazanych za rozbój i pobicie obywateli Szwecji. Jednym z nich był wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Bartłomiej W. odbywa karę 4 lat więzienia.

PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi? z ostatniej chwili
PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi?

Europarlament przyjął w środę przepisy, które mają wzmocnić walkę z praniem brudnych pieniędzy w UE. Jeśli zatwierdzi je Rada UE, zakaz płatności gotówką powyżej określonej kwoty zostanie wprowadzony.

Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO] z ostatniej chwili
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO]

Japończyk Ryoyu Kobayashi ustanowił nieoficjalny rekord świata w długości lotu narciarskiego, osiągając odległość 291 metrów na specjalnie przygotowanej skoczni na zboczu wzgórza Hlidarfjall w miejscowości Akureyri na Islandii.

Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit z ostatniej chwili
Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit

„Pani Hennig-Kloska zapominała złożyć wniosek o notyfikacje pomocy dla przedsiębiorców. Innymi słowy ceny prądu dla przedsiębiorców będą noLimit” – alarmuje były premier Mateusz Morawiecki.

Obrońca ks. Michała Olszewskiego ujawnia szokujące kulisy sprawy z ostatniej chwili
Obrońca ks. Michała Olszewskiego ujawnia szokujące kulisy sprawy

„Ponieważ sprawa się rozlewa po dziennikarzach (rozmaitych barw i orientacji) pragnę odnieść się do ujawnionych już informacji” – pisze mec. dr Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik ks. Michała Olszewskiego.

Mariusz Kamiński: Nie bójcie się, czasy walki z korupcją wrócą z ostatniej chwili
Mariusz Kamiński: Nie bójcie się, czasy walki z korupcją wrócą

– Jedyne moje przesłanie do funkcjonariuszy służb antykorupcyjnych w naszym kraju było takie: walić w złodziei niezależnie od tego, do jakiego ugrupowania się przykleili – mówił na antenie RMF były szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Lista podsłuchwianych przez system Pegasus nie będzie jawna. Bodnar podał powody z ostatniej chwili
Lista podsłuchwianych przez system Pegasus nie będzie jawna. Bodnar podał powody

– To jest dla mnie przykre, że nawet na tej sali zwracam się do osób, które zostały objęte inwigilacją – mówił w Sejmie minister sprawiedliwości Adam Bodnar, przedstawiając sprawozdanie w Sejmie. Dodał, że lista podsłuchiwanych przez system Pegasus nie będzie jawna.

Niemieckie media: Polski pokaz siły w Waszyngtonie z ostatniej chwili
Niemieckie media: Polski pokaz siły w Waszyngtonie

„Pozycja Polski w NATO daje jej ogromny wpływ na sojuszników. Mówi się, że dyplomaci odegrali ważną rolę w porozumieniu USA w sprawie miliardowej pomocy dla Ukrainy. W przeciwieństwie do swoich europejskich sojuszników Warszawa ma do dyspozycji ważny zestaw instrumentów” – pisze niemiecki „Die Welt”.

Apel Piotra Dudy: To nie czas na bierność, to czas na solidarność z ostatniej chwili
Apel Piotra Dudy: To nie czas na bierność, to czas na solidarność

Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, wystosował apel do członków i sympatyków NSZZ „Solidarność”, w którym wzywa do obecności na demonstracji, jaką Solidarność i Solidarność RI organizują 10 maja w Warszawie.

„Narodowy Dzień gwałtu”. Szokująca akcja na TikToku z ostatniej chwili
„Narodowy Dzień gwałtu”. Szokująca akcja na TikToku

Na platformie społecznościowej TikTok w Niemczech pojawiają się fake'owe materiały promujące informację, jakoby 24 kwietnia miał miejsce „National Rape Day” [Narodowy Dzień Gwałtu – red.], w którym napaści seksualne na kobiety i dziewczynki rzekomo pozostają bezkarne. Sprawa wzbudziła reakcję berlińskich władz.

REKLAMA

Boimy się o miejsca pracy – mówią ludzie Solidarności. Już jutro Marsz Godności

To przede wszystkim walka o godność – powtarzają związkowcy. Idą na Marsz Godności, aby wesprzeć pracowników sfery budżetowej i zakładów energochłonnych, aby walczyć o podwyżki i emerytury stażowe. Każda branża ma też swoje problemy, na które związkowcy chcą zwrócić uwagę rządzących. Spotkają się 17 listopada w Warszawie.
 Boimy się o miejsca pracy – mówią ludzie Solidarności. Już jutro Marsz Godności

– Jako przedstawiciele szeroko pojętej sfery budżetowej idziemy na marsz przede wszystkim z dwóch powodów: warunków płacowych i inflacji. Proste – mówi Piotr Ornoch, wiceprzewodniczący Rady Krajowej Sekcji Służby Więziennej NSZZ „S”.

Nasze płace pierwsze idą pod nóż

Podwyżki niwelującej skutki inflacji domagają się pracownicy szeroko rozumianej sfery budżetowej, przedstawiciele ok. 2000 instytucji, m.in. pracownicy państwowej sfery budżetowej, oświaty, ochrony zdrowia, cywilnych pracowników sądów, prokuratur, służb mundurowych, wojska, pracowników jednostek samorządowych, m.in. pracowników socjalnych, domów pomocy społecznej, administracji samorządowej. Wśród nich są też pracownicy i funkcjonariusze służb mundurowych. – Nie jest ważne, czy nosimy mundury grafitowe, niebieskie, czy zielone. Idziemy wszyscy razem – dodaje Piotr Ornoch.

W obawie o swoje miejsca pracy do protestu przyłączą się również muzealnicy. – Waloryzacja naszych płac stanęła zupełnie w miejscu, natomiast bardzo wzrosły koszty życia. My nie należymy do grupy zawodowej zarabiającej duże pieniądze. Nawet w warszawskich muzeach to ciągle jest znacznie poniżej średniej krajowej, nie mówiąc już o warszawskich pensjach – mówi Ewa Frąckowiak, przewodnicząca Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Dodaje, że muzealnicy nigdy nie uzyskali realizacji postulatu z 2016 roku, który mówił o wyrównaniu w wysokości co najmniej 20 proc. pensji. – Udawało się po kawałeczku, po kilka procent podnosić te pensje, ale w tej chwili stało się to zupełnie absurdalne, bo wszystko to, co nam się udało podnieść, zostało całkowicie zjedzone przez inflację. Nie widzimy żadnych szans na to, żeby udało się tę różnicę w następnych latach zniwelować. Dochodzą do nas sygnały, że będą bardzo duże oszczędności, a jak wiadomo, pierwsza pod nóż idzie kultura i jej pracownicy. Jesteśmy tym bardzo mocno poruszeni – mówi. I dodaje: – Po prostu boimy się, że polegniemy pierwsi, ekonomia nas zje i wrócimy do stanu, w którym tkwiliśmy przed 2016 rokiem, kiedy przez 10 lat mieliśmy zamrożone pensje.
Ewa Frąckowiak mówi także o niepokojącym zjawisku w instytucjach kultury. – Wybieramy się na marsz, bo obserwujemy, że dialog związkowy na różnych poziomach... na dobrą sprawę go już nie ma. Z różnych muzeów płyną sygnały o powrocie dyrektorów do czegoś, co na krótki czas udało nam się trochę zniwelować, a mianowicie do całkowitego omijania Komisji Zakładowych – mówi Ewa Frąckowiak. – Zerwał się także całkowicie dialog z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Musieliśmy wyjść z obrad zespołu przygotowującego nowelizację ustawy o muzeach. Przygotowaliśmy własny projekt, a potem okazało się, że ten rządowy zmierza w zupełnie innym kierunku. Nasze postulaty zupełnie nie zostały uwzględnione – dodaje.

Ceny energii szaleją

– To przede wszystkim walka o godność – przekonuje Tomasz Muszyński, przewodniczący Sekcji Krajowej Drzewiarzy NSZZ „S”. – Te wszystkie rzeczy, które się obecnie w Polsce dzieją, są dla nas bardzo, bardzo niepokojące. Już zauważam niższą produktywność niż jeszcze kilka miesięcy temu, zaczynają się już pomału zwolnienia pracowników w niektórych zakładach. Jest też problem z naborem drzewa. Te ceny, które szaleją, jeśli chodzi o energię, o drzewo, to wszystko ma znaczenie – mówi przewodniczący Muszyński. – Temat pozyskiwania surowca i ceny energii w tym momencie przekładają się bardzo mocno na to, co się dzieje w naszych zakładach pracy – mówi Tomasz Muszyński.

Z kolei Tadeusz Kucharski, szef Solidarności Transportu Drogowego, dodaje: – Wśród transportowców także są ludzie dotknięci kryzysem energetycznym, więc i oni muszą być solidarni. Nie może być tak, że jakaś grupa zawodowa się wyłamuje. My również jesteśmy użytkownikami energii elektrycznej i podwyżki dotykają również naszych pracowników.

– To, co sobie przy okazji wymyśla Komisja Europejska, czy w ogóle Unia Europejska, w kwestiach dotyczących klimatu i sztywnego trzymania się tego systemu teraz, w dobie takiego kryzysu, to jest nie do pomyślenia. Popieramy ten postulat Solidarności oraz podwyżki dla szeroko rozumianej sfery publicznej – mówi.

Czekamy na stażówki

Dla wielu pracowników przemysłu ciężkiego, ale jak przekonują nasi rozmówcy również m.in. transportowców czy przedstawicieli zakładów produkcyjnych, ważnym postulatem są także emerytury stażowe. – Na pewno przy tej okazji chcemy zaznaczyć swoje stanowisko w tej sprawie – mówi Tomasz Muszyński.

Tadeusz Kucharski mówi zaś, że dla transportowców najistotniejszy jest właśnie trzeci postulat Solidarności. – Najważniejszy dla nas postulat to są te emerytury stażowe, które od 2015 roku nie mogą znaleźć miejsca w parlamencie. Sejm trzyma w zamrażarce zarówno nasz projekt, jak i ten złożony przez prezydenta – podkreśla.

Obawiamy się o swoje miejsca pracy

Wśród przedstawicieli wielu branż i zakładów pracy z całej Polski 17 listopada w Warszawie licznie pojawią się także górnicy.
– Wiadomo, jedziemy w temacie systemowego powstrzymania cen energii, podniesienia płac w budżetówce i emerytur stażowych. My jako górnicy jedziemy oczywiście wesprzeć wszystkich w tych trzech postulatach, okazać swoje niezadowolenie, że rząd polski nie robi tego, co związek podpowiada. Ale jako górnicy jedziemy też dlatego, że obawiamy się o swoje miejsca pracy – zaznacza Artur Braszkiewicz, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” KWK „Ruda” Ruch „Halemba”.

Podkreśla, że umowa społeczna podpisana przez rząd z górnikami nie jest realizowana: – Wdrażanie nowych technologii, które miały powstawać, a które nie są zależne od decyzji Brukseli, nie jest realizowane. Mamy obawy, że likwidacja kopalń, którą częściowo w stosunku do kilku kopalń już przeprowadzono, będzie postępowała, jeśli te inwestycje nie zostaną wdrożone w życie. Wtedy na Śląsku zacznie brakować miejsc pracy, nie tylko w górnictwie, ale również w jego otoczeniu. Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie pozostaną czarną dziurą na mapie Polski, jeśli zabraknie tu przemysłu ciężkiego.

Przewodniczący Braszkiewicz dodaje, że górnicy obawiają się, że po zakończeniu wojny na Ukrainie polski węgiel, który dzisiaj jest tak bardzo potrzebny, przestanie być niezbędny. A to może się wiązać z cięciami miejsc pracy. – Dlatego my jako górnicy jedziemy do Warszawy ze swoim postulatem – zrealizowanie umowy społecznej przez stronę rządową – zapowiada.

– Czas najwyższy pokazać żółtą kartkę rządzącym. Niech się opamiętają, bo myśmy żadnego parasola nad nikim nie rozpinali i nie mamy zamiaru rozpinać. Jesteśmy związkiem zawodowym, nie partią polityczną, która by wspierała daną grupę rządzącą. Myślę, że to jest dla nas bardzo istotne – dodaje Tadeusz Kucharski.

Tekst pochodzi z 46. (1765) numeru „Tygodnika Solidarność”.

[AKTUALIACJA]

Po opublikowaniu tekstu otrzymaliśmy od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wniosek o sprostowanie informacji w nim zawartej. Poniżej jego treść:

SPROSTOWANIE

W związku z opublikowaniem w dniu 15.11.2022 r. artykułu pt. "Nie chcemy, by zjadła nas ekonomia", autorstwa Barbary Michałowskiej ("Tygodnik Solidarność") Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego informuje, że nie jest prawdą, iż "zerwał się całkowicie dialog z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego".

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe