[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Instytucyjny deficyt demokracji

Unia Europejska, jej koryfeusze i pachołki odmieniają „demokrację” przez wszystkie przypadki. No i naturalnie „prawo” czy „państwo prawa” bądź nawet „demokratyczne państwo prawa”.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Instytucyjny deficyt demokracji
/ Foto T. Gutry

Jak praworządność, to tylko w taki sposób, że prawa dyktuje się za pomocą demokratycznych wyborów. Demokracja, czyli samorządność, jest legitymacją Unii Europejskiej. Jak jest naprawdę? Jak wspomnieliśmy, UE w wielu wypadkach działa według zasady dyskretności Jeana Monneta. A ta oparta jest na zakulisowości i na unikaniu umasowiania, a więc demokratyzowania, procesu budowania, obsługi i egzekwowania zamiarów twórców UE i ich produktów.

Spójrzmy na kilka instytucji Unii Europejskiej. Odruchowo wydawałoby się, że najważniejszy jest Parlament Europejski. To źródło woli ludu, czyli demokracji. Otóż nie. Po pierwsze, jest taka zasada amerykańska, która nazywa się „Złotą Regułą” (Golden Rule). Mówiąc językiem potocznym: „He who gots the gold, makes the rules”, czyli: ten, kto ma złoto, ustanawia zasady. Zgodnie z tą zasadą pytamy: Kto ma złoto w Unii Europejskiej, czyli kto kontroluje sprawy finansowe? Kto uchwala budżet? Kto tym budżetem operuje? Odpowiedź powinna być – Parlament. Otóż nie, Parlament debatuje i aprobuje niektóre kwestie budżetowe, ale kasę ściąga, dzierży i rozdaje Komisja Europejska. Co to jest parlament? Powinna to być instytucja składająca się z demokratycznie wybranych delegatów państw narodowych (pardon, członkowskich), którzy zajmują się uchwalaniem praw dla UE. Prawa te mają być wiążące, a w tym i sprawy budżetowe. Jednak Parlament UE to debatujące towarzystwo parlamentarzystów z krajów członkowskich, którzy oprócz debatowania nie mają wielkich wpływów na sprawy unijne. Nie mają złota, a więc nie oni tak naprawdę ustanawiają zasady.

Taki Parlament powstał zgodnie z traktatem rzymskim z 1957 r. Wtedy też wyłoniła się Wspólnota Europejska (European Community), w oparciu o „Wspólny Rynek” (Common Market), którą to strukturę przetransformowano w Unię Europejską po kilku dekadach. Traktat stworzył też permanentną Komisję (Commission) z siedzibą w Brukseli. To właśnie Komisja przypisała sobie władzę nad budżetem i innymi sprawami finansowymi. Próbowano różnych sztuczek, na przykład w 1962 r. starano się przerzucić funkcję ściągania podatków i dysponowania nimi na Radę (Council) i Parlament, ale nie bardzo wyszło. Takie atrybuty zostały przy Komisji. Mimo tych gierek starano się utrzymywać pozory, że rządzi demokracja. Między innymi w 1966 r. wprowadzono zasadę, że większość w Radzie nie mogła decydować o sprawach kluczowych, szczególnie gdy nie było konsensusu, jednomyślności, bowiem zagrażałoby to interesom narodowym poszczególnych państw, czy nawet jednego państwa. To się zwało kompromisem luksemburskim z 1966 r. Kłopot z tym, że trzy lata wcześniej, 5 lutego 1963 r., Europejski Sąd Sprawiedliwości (The European Court of Justice ‒ ECJ) zdecydował autonomicznie, że – jak podaje Perry Anderson w: „Ever Closer Union? Europe in the West” [Coraz bliższa Unia? Europa i Zachód] (London and New York: Verso, 2021) – „national legislation must comply with Community regulations, and where the two conflicted, courts in the country concerned must enforce the latter” (s. 87). Oznacza to: „prawodawstwo narodowe musi podporządkować się regulacjom Wspólnoty, a gdzie między nimi istnieje konflikt, sądy krajowe muszą wdrażać prawne nakazy europejskie”. Czyli od dawna zasadą jest utracenie suwerenności na rzecz Wspólnoty, a potem Unii.
Jest to kluczowe do zrozumienia Unii Europejskiej. Stąd przywiązana do swej suwerenności Wielka Brytania tyle lat nie chciała do UE wstępować, a potem jako pierwsza z niej wystąpiła.

Skąd Europejski Sąd Sprawiedliwości wyciągnął taką konkluzję? Z traktatu rzymskiego. Kłopot polega na tym, że w traktacie rzymskim nic takiego nie ma. Sąd natomiast powołał się na jego „ducha”. A kto wybrał Sąd (ECJ)? Nikt. Sam się wyselekcjonował. A selekcjonował się w sposób dyskretny, tak dyskretny, że dopiero dekady potem odkryto, że wielu (jeśli nie większość sędziów) to byli kolaboranci III Rzeszy z Vichy i innych tego typu sympatycznych tworków. Naturalnie sędziowie niemieccy w tym ciele często po prostu byli byłymi członkami NSDAP. Zapraszam do weryfikacji tych faktów w: Vera Fritz, „Juges et avocats generaux de la Cour De Justice de L’Union europeenne (1952–1972): Une approche biographique de l’historie d’une revolution juridique” [Sędziowie i prokuratorzy Sądu Sprawiedliwości Unii Europejskiej (1952–1972): Podejście biograficzne historii rewolucji sądowniczej] (Frankfurt am Mein, 2018).

O ideologicznych korzeniach UE, a w tym i wpływach naziolskich, pisałem jakiś czas temu. Projekt zjednoczenia Europy na wzorcu Adolfa Hitlera pozostawał w pewnym stopniu aktualny duchem. A przynajmniej sądowy personel kontynuował działania w okresie powojennym według swoich wcześniejszych preferencji. Jeszcze raz przywołam pracę pióra Johna Laughlanda, „The Tainted Source: The Undemocratic Origins of the European Idea” [Zatrute źródło: Niedemokratyczne korzenie idei europejskiej] (London: Warner Books, 1998). Naturalnie nazizm nie dominował. Ponieważ duch czasów stał się liberalny, to właśnie w takie szaty obleczono twór, który powstawał w Europie Zachodniej, aby potem – po trupie Sowietów – rozszerzyć się na Europę Środkową i Wschodnią. Unia Europejska rozsiadła się pod banderą liberalizmu, który pod koniec lat osiemdziesiątych zaczął dominować na świecie po implozji Sowdepii. Wielu komunistów przerzuciło się na liberalizm, gdzie zbratali się z innymi postępowcami.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 22 grudnia 2022
Intel z DC

 

 

 

 

 


 

POLECANE
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Instytucyjny deficyt demokracji

Unia Europejska, jej koryfeusze i pachołki odmieniają „demokrację” przez wszystkie przypadki. No i naturalnie „prawo” czy „państwo prawa” bądź nawet „demokratyczne państwo prawa”.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Instytucyjny deficyt demokracji
/ Foto T. Gutry

Jak praworządność, to tylko w taki sposób, że prawa dyktuje się za pomocą demokratycznych wyborów. Demokracja, czyli samorządność, jest legitymacją Unii Europejskiej. Jak jest naprawdę? Jak wspomnieliśmy, UE w wielu wypadkach działa według zasady dyskretności Jeana Monneta. A ta oparta jest na zakulisowości i na unikaniu umasowiania, a więc demokratyzowania, procesu budowania, obsługi i egzekwowania zamiarów twórców UE i ich produktów.

Spójrzmy na kilka instytucji Unii Europejskiej. Odruchowo wydawałoby się, że najważniejszy jest Parlament Europejski. To źródło woli ludu, czyli demokracji. Otóż nie. Po pierwsze, jest taka zasada amerykańska, która nazywa się „Złotą Regułą” (Golden Rule). Mówiąc językiem potocznym: „He who gots the gold, makes the rules”, czyli: ten, kto ma złoto, ustanawia zasady. Zgodnie z tą zasadą pytamy: Kto ma złoto w Unii Europejskiej, czyli kto kontroluje sprawy finansowe? Kto uchwala budżet? Kto tym budżetem operuje? Odpowiedź powinna być – Parlament. Otóż nie, Parlament debatuje i aprobuje niektóre kwestie budżetowe, ale kasę ściąga, dzierży i rozdaje Komisja Europejska. Co to jest parlament? Powinna to być instytucja składająca się z demokratycznie wybranych delegatów państw narodowych (pardon, członkowskich), którzy zajmują się uchwalaniem praw dla UE. Prawa te mają być wiążące, a w tym i sprawy budżetowe. Jednak Parlament UE to debatujące towarzystwo parlamentarzystów z krajów członkowskich, którzy oprócz debatowania nie mają wielkich wpływów na sprawy unijne. Nie mają złota, a więc nie oni tak naprawdę ustanawiają zasady.

Taki Parlament powstał zgodnie z traktatem rzymskim z 1957 r. Wtedy też wyłoniła się Wspólnota Europejska (European Community), w oparciu o „Wspólny Rynek” (Common Market), którą to strukturę przetransformowano w Unię Europejską po kilku dekadach. Traktat stworzył też permanentną Komisję (Commission) z siedzibą w Brukseli. To właśnie Komisja przypisała sobie władzę nad budżetem i innymi sprawami finansowymi. Próbowano różnych sztuczek, na przykład w 1962 r. starano się przerzucić funkcję ściągania podatków i dysponowania nimi na Radę (Council) i Parlament, ale nie bardzo wyszło. Takie atrybuty zostały przy Komisji. Mimo tych gierek starano się utrzymywać pozory, że rządzi demokracja. Między innymi w 1966 r. wprowadzono zasadę, że większość w Radzie nie mogła decydować o sprawach kluczowych, szczególnie gdy nie było konsensusu, jednomyślności, bowiem zagrażałoby to interesom narodowym poszczególnych państw, czy nawet jednego państwa. To się zwało kompromisem luksemburskim z 1966 r. Kłopot z tym, że trzy lata wcześniej, 5 lutego 1963 r., Europejski Sąd Sprawiedliwości (The European Court of Justice ‒ ECJ) zdecydował autonomicznie, że – jak podaje Perry Anderson w: „Ever Closer Union? Europe in the West” [Coraz bliższa Unia? Europa i Zachód] (London and New York: Verso, 2021) – „national legislation must comply with Community regulations, and where the two conflicted, courts in the country concerned must enforce the latter” (s. 87). Oznacza to: „prawodawstwo narodowe musi podporządkować się regulacjom Wspólnoty, a gdzie między nimi istnieje konflikt, sądy krajowe muszą wdrażać prawne nakazy europejskie”. Czyli od dawna zasadą jest utracenie suwerenności na rzecz Wspólnoty, a potem Unii.
Jest to kluczowe do zrozumienia Unii Europejskiej. Stąd przywiązana do swej suwerenności Wielka Brytania tyle lat nie chciała do UE wstępować, a potem jako pierwsza z niej wystąpiła.

Skąd Europejski Sąd Sprawiedliwości wyciągnął taką konkluzję? Z traktatu rzymskiego. Kłopot polega na tym, że w traktacie rzymskim nic takiego nie ma. Sąd natomiast powołał się na jego „ducha”. A kto wybrał Sąd (ECJ)? Nikt. Sam się wyselekcjonował. A selekcjonował się w sposób dyskretny, tak dyskretny, że dopiero dekady potem odkryto, że wielu (jeśli nie większość sędziów) to byli kolaboranci III Rzeszy z Vichy i innych tego typu sympatycznych tworków. Naturalnie sędziowie niemieccy w tym ciele często po prostu byli byłymi członkami NSDAP. Zapraszam do weryfikacji tych faktów w: Vera Fritz, „Juges et avocats generaux de la Cour De Justice de L’Union europeenne (1952–1972): Une approche biographique de l’historie d’une revolution juridique” [Sędziowie i prokuratorzy Sądu Sprawiedliwości Unii Europejskiej (1952–1972): Podejście biograficzne historii rewolucji sądowniczej] (Frankfurt am Mein, 2018).

O ideologicznych korzeniach UE, a w tym i wpływach naziolskich, pisałem jakiś czas temu. Projekt zjednoczenia Europy na wzorcu Adolfa Hitlera pozostawał w pewnym stopniu aktualny duchem. A przynajmniej sądowy personel kontynuował działania w okresie powojennym według swoich wcześniejszych preferencji. Jeszcze raz przywołam pracę pióra Johna Laughlanda, „The Tainted Source: The Undemocratic Origins of the European Idea” [Zatrute źródło: Niedemokratyczne korzenie idei europejskiej] (London: Warner Books, 1998). Naturalnie nazizm nie dominował. Ponieważ duch czasów stał się liberalny, to właśnie w takie szaty obleczono twór, który powstawał w Europie Zachodniej, aby potem – po trupie Sowietów – rozszerzyć się na Europę Środkową i Wschodnią. Unia Europejska rozsiadła się pod banderą liberalizmu, który pod koniec lat osiemdziesiątych zaczął dominować na świecie po implozji Sowdepii. Wielu komunistów przerzuciło się na liberalizm, gdzie zbratali się z innymi postępowcami.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 22 grudnia 2022
Intel z DC

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe