...myszczu ogłosił manifest...
Stenogram z programu komentującego to bulwersujące zdanie.
Jakie są podstawy filmu Scorsese'a?
Lewicowość to jednak jest choroba psychiczna. Bo jak inaczej nszwać pomysł by dla ułatwienia integracji tzw. "uchodźców" wprowadzić arabski kulturkampf?
Tusk skomentował wypowiedziane wczoraj w Auschwitz słowa premier Szydło: "Auschwitz to lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom".
W ostatnią środę premier Beata Szydło wzięła udział w obchodach 77 rocznicy pierwszej deportacji blisko 800 Polaków z Tarnowa do niemieckiego obozu w Auschwitz i z tej okazji wygłosiła przemówienie, w którym znalazł się między innymi taki fragment „Auschwitz, to w dzisiejszych niespokojnych czasach, wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, by uchronić bezpieczeństwo i życie obywateli”.
MON zamierza uzyskać zdolność do samodzielnej obrony granic do momentu udzielenia wsparcia przez sojuszników. Głównym składnikiem obrony mają być wojska operacyjne (cztery dywizje i kilka brygad) wspierane tworzonymi wojskami terytorialnymi (50 tys. żołnierzy, 17 brygad). Wojska operacyjne będą dysponować ograniczonymi środkami ofensywnymi do uderzeń na terytorium wroga (rakiety na samolotach F-16 i okrętach podwodnych). Zostanie stworzona obrona przestrzeni powietrznej (rakiety „Piorun”, „Patriot”). Na uzbrojenie zamierza się wprowadzić nowe czołgi i śmigłowce uderzeniowe (szturmowe).
Donald Tusk ma silne wsparcie najsilniejszego gracza w Unii i musi mieć gwarancje, że Niemcy nie opuszczą go w potrzebie. Dlatego, ten tchórzliwy polityk, ma tyle bezczelności w sobie, żeby dyscyplinować polską premier, żeby szkodzić krajowi, z którego pochodzi.
...żołądek nie sługa...
Z wystąpienia premier Beaty Szydło w Auschwitz odczytano to co chciano odczytać, bo celem jest zniszczenie rządu Prawa i Sprawiedliwości za wszelką cenę. Do tego bezprzykładnego nadużycia i wyjątkowo obrzydliwej manipulacji dołączyli Donald Tusk i Grzegorz Schetyna.
Chcąc oceniać represje władz PRL w czasach schyłkowych reżimu musimy zastanowić się czym był wówczas opór. System polityczny rozpadał się, chwiała się potęga sowiecka i przed ludźmi władzy stawało pytanie, czy nie trzeba będzie ponieść odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Po strajkach sierpniowych 1980 r. i powstaniu „Solidarności” reżim wyraźnie zakreślił granice ustępstw. Można było, uznając „kierowniczą rolę partii” reformować i naprawiać gospodarkę PRL, ale nie wolno domagać się dla Polski niepodległości. Zamknięcie nas (kierownictwa KPN) w więzieniu w czasie „karnawału Solidarności” wskazywało, co spotka nieposłusznych.
Tyle się dzieje u nas w uczelni i wokoło niej, że nie nadążam opowiadać. Oto próbka.Właśnie przemawiał na temat Turcji nasz absolwent Brandon Weichert. Uprzednio opowiadał o konieczności uzbrojenia Polski w broń nuklearną. Jest to ważne, bo Brandon ma pełne wpływy, prowadząc specjalizującą się w geopolityce witrynę internetową „The Weichert Report” (https://theweichertreport.com/). Inny nasz absolwent, którego internetowy „World Politics Review” (http://www.worldpoliticsreview.com/) stał się miarodajnym źródłem dla elit zainteresowanych stosunkami międzynarodowymi, to Hampton Stephens. Gdy stawiał pierwsze kroki, też mu pomagaliśmy, tak jak teraz Brandonowi.
Przez kilka ostatnich miesięcy były już europoseł Platformy Jacek Saryusz-Wolski nie rozmawiał z mediami, teraz zdecydował się na udzielenie wywiadu redaktorowi Piotrowi Zarębie, który ukazał się w ostatnim wydaniu tygodnika „wSieci”.
„Jedno chcę powiedzieć PiS-owcom: chcecie mieć wojnę, to będziecie ją mieli” – obiecała agresywna posłanka Kopacz. Pewnie wprowadzi stan wojenny na głębokości jednego metra, można by skomentować, ale sprawa jest poważna. Pucz sejmowy się nie udał. KOD się rozsypał. Czarne ninje wolnego seksu rozeszły się po krzakach, bo letnie ciepełko działa rozbrajająco na hormony. Ciekawe, na jaką wojnę liczy Kopaczka?
Najprawdopodobniej w środę Komisja Europejska ma ogłosić, że rozpocznie postępowanie o naruszenie unijnego prawa wobec Polski, Węgier i Czech w związku z nieprzyjmowaniem imigrantów w ramach tzw. relokacji, na którą zgodził się rząd premier Ewy Kopacz na jesieni 2015.
Obserwuję zachowanie Władysława Frasyniuka, który został wyniesiony na rękach przez policję - jego zwolennicy opowiadają, że w taki sposób traktowały go kiedyś władze PRL. Frasyniuk tego nie dementuje. Czyżby uwierzył koledze z KOD, który twierdził, że stan wojenny nie wiązał się ze szczególnymi prześladowaniami oraz że "dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu". No cóż skoro dawniej komuniści „dochowali kultury”, jak rozumiem także w Barczewie, a teraz policja też potraktowała Frasyniuka kulturalnie to wniosek oczywisty – dziś jest tak jak za czasów PRL
Tak długo, jak nie zostaną odkryte głęboko skrywane tajemnice lat osiemdziesiątych, tak długo wielu z nas będzie się dziwiło, jak to możliwe, że ludzie „S” zdradzają dawne ideały, bratają się z esbekami, zakrzykują wołanie o spokój części rodzin smoleńskich.
Z dnia na dzień 17-letni Adrian Pięta z Zabrza, uczeń trzeciej klasy gimnazjum, został okrzyknięty w mieście prawdziwym bohaterem po tym, gdy rzucił się na pomoc tonącej 6-letniej dziewczynce i uratował ją, wyciągając bezpiecznie na brzeg. Zaraz potem zaś wrócił na środek stawu w zabrzańskich Makoszowach, by szukać jej ojca, który poszedł na dno. Choć sztuka ta już się nie udała, to dowodzący akcją ratowniczą oficerowie straży pożarnej nie mają najmniejszych wątpliwości - dziecko zawdzięcza życia właśnie szybkiej i bohaterskiej akcji młodego zabrzanina. Dlatego też w obecnej szkole Adriana – Centrum Kształcenia Ogólnego i Zawodowego w Zabrzu-Mikulczycach odbyła się okolicznościowa uroczystość uhonorowania tego niezwykle skromnego chłopaka.
Antropologia uczyniła to, do czego została wymyślona – wywyższyła człowieka ponad Boga. Problem polega jednak na tym, że to nieprawda.
Polska jest bardzo izolowana? Oczywiście. Mamy naturalną izolację i jesteśmy impregnowani na głupotę i poprawność polityczną. Co prawda lewitujący towarzysze z Platformy i okolic inaczej rozumieją izolację, ale. No właśnie – jakie ale?