Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę

Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę i chce przejść do historii jako ten prezydent, któremu się w końcu udało. Problem w tym, że podwyższenie wieku emerytalnego godzi we francuskie poczucie wyjątkowości modelu socjalnego.
Emmanuel Macron Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę
Emmanuel Macron / fot. Wikimedia Commons/ Jacques Paquier

Prezydent Francji Emmanuel Macron nie przestaje zaskakiwać swoich rodaków. Ma ogromny elektorat negatywny, ale wygrywa wybory prezydenckie. Nie przejmuje się brakiem poparcia i protestami, ale od pierwszego dnia urzędowania narcystycznie dba o swój wygląd. Według tygodnika „Le Point” przez pierwsze trzy miesiące swojego urzędowania w 2017 roku na makijażystkę wydał aż 26 tys. euro. Po drodze były jeszcze szeroko komentowane przez europejskie media plotki o jego rzekomym romansie z osobistym ochroniarzem, czemu Macron i ochroniarz zdecydowanie zaprzeczyli.

Reforma albo śmierć

Początek roku 2023 znowu sprowadził na Francję falę masowych protestów. Na ulice kraju wyszło już ponad 2 mln osób. I znowu dzieje się tak za sprawą Macrona i jego pomysłów reformy emerytalnej, najważniejszej, ale nie jedynej z całego pakietu reform, którymi prezydent chce zmienić kraj.

W reformie emerytalnej chodzi o podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. W tym podniesieniu chodzi jednak o coś więcej – o przyznanie się przed samym sobą, że pewien projekt „francuskości” przechodzi do lamusa. Francuzi od zawsze przyzwyczajeni do własnej wyjątkowości i poczucia wyższości nad innymi narodami od zakończenia II wojny światowej żyli w przeświadczeniu wzbudzającego zazdrość świata modelu socjalnego własnego kraju. Wiemy o niemieckim cudzie gospodarczym po wojnie, ale równie spektakularne sukcesy odnotowywała Francja. Dzisiaj Macron mówiący, że to się skończyło, odziera Francuzów z pewnego mitu, którym się karmili tyle lat. Okazuje się, że Francja musi pójść drogą bolesnych reform, by przestać się zadłużać w nieskończoność.

– Macrona boli, że 14 proc. PKB idzie na emerytury, kiedy średnia w OECD jest na poziomie 7-8 proc. Za Georgesa Pompidou na jednego emeryta pracowało siedem osób, za chwilę będą procowały dwie. A Francuzi nie chcą więcej imigracji – mówi Marcin Giełzak, ekspert ds. Francji, dyrektor wykonawczy i współtwórca Projektu Konsens, współprowadzący podcast „Dwie Lewe Ręce”.

Macron swoimi mocnymi tezami i jeszcze mocniejszą obroną tychże tez podziałał jak katalizator pewnych przemian społeczno-kulturowych od dawna przetaczających się przez Francję. To już nie tylko wielki biznes i mieszkańcy wielkich miast są podstawą poparcia Macrona. Wśród jego zwolenników znajdują się też ci, którzy uważają, że reformy, choć trudne, muszą w końcu zostać przeprowadzone. Ale jest jeszcze druga, a nawet trzecia Francja, która uważa pomysły Macrona na Francję za zabieranie im państwa.

Paradoksalnie prezydent Francji realizuje obietnice wyborcze. – W czasie, gdy był jeszcze ministrem gospodarki, jednym z jego ulubionych tematów była reforma systemu emerytalnego. To jego idée fixe jeszcze od czasów kampanii wyborczej w 2017 roku. Wiek emerytalny miał zresztą być podniesiony jeszcze w toku pierwszej kadencji prezydenta, ale przyszedł COVID-19 i prace zostały wstrzymane. Później było już za mało czasu do kampanii wyborczej, kiedy to Macron potrzebował głosów lewicowego wyborcy. Wszystko to zadecydowało, że trzeba podwyższenie wieku emerytalnego, jak i szereg innych, kluczowych reform, przenieść na drugą kadencję. Tutaj nie ma więc żadnego zaskoczenia – tłumaczy Marcin Giełzak.

Nie chce, ale musi

Sam Macron w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że „nie cieszy się z wprowadzenia reformy emerytalnej, ale jest ona konieczna, zgodna z poczuciem odpowiedzialności i interesem ogólnym”. Co więcej, oświadczył, że „nie zabiega o reelekcję”. „Jeśli dziś trzeba będzie zaakceptować niepopularność, to ją zaakceptuję” – mówił. Zapewnił też, że jest gotów podjąć dialog ze stroną społeczną. To ostatnie zdanie przeszło mu chyba wyjątkowo trudno przez gardło, bo znany jest z arogancji i lekceważenia strony społecznej, jednak gdy nie ma większości w parlamencie, musi chociaż udawać, że chce rozmawiać.

Prezydent Francji ma w tej chwili około 28-procentowe poparcie w sondażach, jednak ma też świadomość, że wśród własnego elektoratu jego autorytet ma się całkiem nieźle. – Ponad 80 proc. wyborców Macrona popiera tę reformę, czyli jego twardy elektorat jest za nim. Na ten prorządowy segment wyborców składają się zasadniczo dwie grupy ludzi: zamożni mieszkańcy wielkich miast i emeryci. Bogaci Francuzi i tak zamierzają pracować dłużej niż do 62. roku życia. Do nich przemawia także argument dyscypliny fiskalnej, rozsądnego wydatkowania pieniędzy, niezadłużania kraju. Z kolei emeryci już są na emeryturze i ta reforma ich nie boli – tłumaczy Marcin Giełzak.

Dlatego ekspert uważa, że Macron się nie ugnie. – On wielokrotnie powtarzał, że jego najczarniejszym koszmarem jest powtórzenie tego, co zrobili Jacques Chirac i François Hollande, czyli zatrzymania się w pół drogi, ugięcia się przed protestami. Macron powiedział w 2017 roku, że jeżeli nie zreformuje Francji dogłębnie, to lepiej byłoby dla niego, gdyby przegrał wybory prezydenckie. Reforma służby zdrowia, edukacji, powrót do energetyki jądrowej, reforma instytucji, zmniejszenie liczby członków Zgromadzenia Narodowego. Wszystkie przygotowane reformy przełożył na drugą kadencję, problem w tym, że w drugiej kadencji nie ma większości. To oznacza, że może rządzić „dekretami”, czyli odwoływać się do art. 49.3 ustawy zasadniczej, co będzie wywoływać protesty, albo rozwiąże parlament i rozpisze nowe wybory. Osobista niepopularność prezydenta wyklucza rozwiązanie gaullistowskie, czyli odwołanie się do referendum ponad głowami parlamentarzystów – mówi Marcin Giełzak.

Emmanuel Macron jest też przekonany, że ma ciche poparcie milczącej większości, czyli tych, którzy nie wychodzą protestować. – Nie podobają im się płonące samochody, pokazywanie w światowych mediach, wstydzą się, że król Karol III nie przyjechał do Francji ze względów bezpieczeństwa. Swoją drogą nigdy tym protestom nie udało się historycznie doprowadzić do tego, czego chciały. Po Komunie Paryskiej wybory wygrali konserwatywni monarchiści, po wydarzeniach 1968 roku rekordowe poparcie odnotowali gaulliści, po buncie żółtych kamizelek przyszło spokojne zwycięstwo Macrona. Energia tych protestów w dużej mierze wypala się na ulicy, potem tego gniewu nie widać w głosowaniu – twierdzi Marcin Giełzak.

Emmanuel Macron musi mieć w tej kwestii dużo optymizmu, ponieważ 70 proc. społeczeństwa jest przeciwko reformie emerytalnej i słychać głosy, że prezydent stracił kontakt z rzeczywistością. Na pewno nie służą mu takie wpadki jak zdjęcie luksusowego zegarka z ręki podczas udzielanego ostatnio wywiadu telewizyjnego.

Prezydent Francji, choć bardzo dba o swój wygląd i dość umiejętnie stosuje nowoczesne narzędzia PR, to jednak dla Francuzów jest niepewnym prezydentem, ponieważ odbiega od wszystkich zastanych dotychczas wzorców męża stanu. Społeczeństwo francuskie lubi świat poukładany, tymczasem u Macrona wiele aspektów jego życia osobistego i formy uprawiania polityki z tradycyjnym wizerunkiem prezydenta republiki się nie zgadza. Samo już podejrzenie o romans z ochroniarzem wzbudza niesmak, zresztą starsza od niego żona jako pierwsza dama również budzi konsternację.

Prezydent, który lekceważy obywateli, nie ma lekko w demokracji, ale we Francji lud i jego wola mają wagę szczególną, w końcu to mit założycielski dumnej republiki. Macron stąpa w tej chwili po linie i igra z niezadowoleniem Francuzów. Jest przekonany, że mu się uda i kolejny raz zneutralizuje gniew ludu, jak udało mu się to choćby w przypadku żółtych kamizelek.

Słabym punktem Macrona jest brak większości w Zgromadzeniu Narodowym. Prezydent boi się odrzucenia swoich ustaw w parlamencie i ucieka się do art. 49 pkt 3 konstytucji, który pozwala przyjąć ustawę (i ominąć Zgromadzenie Narodowe), gdy jest ona fundamentalna dla kraju. Problem takich legislacyjnych bajpasów polega na tym, że nie mają one legitymizacji parlamentarnej i stanowią paliwo dla kolejnych protestów. Poza tym nie da się rządzić wiecznie „dekretami”.

Legitymizacja Macrona do przeprowadzania bolesnych reform jest o tyle słaba, że w wyborach prezydenckich część ludzi głosowała na niego nie dla niego samego, ale przeciw Marine Le Pen. Ci ludzie przypominają teraz prezydentowi, że w żaden sposób nie utożsamiają się i nie podpisują pod jego reformą emerytalną.

V Republika według konstrukcji Charles’a de Gaulle’a nie chce pogodzić się z rzeczywistością dynamicznie zmieniającego się świata. Francuskiej klasie politycznej najbardziej odpowiada świat podzielony na strefy wpływów mocarstw, gdzie Francja była oczywiście jednym z głównych graczy. Akceptowanie zmian przychodzi jej z trudem. Tak było w 1989 roku, kiedy francuskie elity polityczne z niechęcią patrzyły na zmiany zachodzące w Europie Środkowo-Wschodniej. Dziś to Macron cierpi z powodu powrotu Stanów Zjednoczonych na kontynent europejski i konieczności rozmawiania już nie tylko z Berlinem, jak pierwotnie zakładał, ale też z Polską i resztą europejskich stolic, które Ameryka uzna za ważne.

Francja traci w Afryce, traci też u siebie. Macron zrobił za swojej prezydentury dużo, by wzmocnić europejskie siły obronne, ale jednocześnie wysyła francuskich żołnierzy do Litwy i Estonii w ramach NATO, choć bardziej wolałby robić interesy z Putinem.

Francja rozpięta między dawną wielkością, zranioną megalomanią a dzisiejszymi koniecznościami doznaje ciągłego zawodu, że i ona musi w końcu zacząć funkcjonować i pracować jak narody, które kiedyś budowały jej dobrobyt i wyjątkowość. Macron, mówiąc o tym Francuzom, robi to z pozycji zimnego liberała i nie stosuje żadnego balsamu kojącego.

Tekst pochodzi z 15 (1785) numeru „Tygodnika Solidarność”.

 


 

POLECANE
Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach. Komunikat dla mieszkańców Wiadomości
Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach. Komunikat dla mieszkańców

Pożar hali z elektroodpadami w Gliwicach już się nie rozprzestrzenia, sytuacja jest opanowana - podała wieczorem straż pożarna. Ogień objął około 400 metrów kwadratowych, nikt nie został poszkodowany. Dogaszanie może potrwać kilka godzin.

Książę Harry na wygnaniu? Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham Wiadomości
Książę Harry na wygnaniu? Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham

Mimo że książę Harry i Meghan Markle oficjalnie wycofali się z obowiązków królewskich w 2021 roku, echo tej decyzji wciąż odbija się w mediach i prasie. Według królewskich komentatorów to właśnie Harry coraz wyraźniej odczuwa konsekwencje swojego wyboru.

Operacja „zastraszyć adwokatów” tylko u nas
Operacja „zastraszyć adwokatów”

W III RP rozpoczęto nowy rozdział. Tym razem nie dotyczy on reformy prawa, wzmocnienia niezależności sądów czy rozliczania afer. Nie – to rozdział znacznie bardziej złowrogi. Rozdział o tym, jak państwo Donalda Tuska zaczyna bać się tych, którzy mają odwagę bronić niesłusznie prześladowanych. Polowanie nie jest dziś na przestępców, lecz na obrońcę – mec. Krzysztofa Wąsowskiego. I nie dlatego, że złamał prawo, ale dlatego, że nie ugiął się przed władzą. Bo miał odwagę stanąć po stronie tych, którzy w demokratycznym państwie nie powinni być nigdy prześladowani.

Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale Wiadomości
Sukces Świątek na Wimbledonie. Polka po raz pierwszy w półfinale

Rozstawiona z numerem ósmym Iga Świątek wygrała z Rosjanką Ludmiłą Samsonową (nr 19.) 6:2, 7:5 w ćwierćfinale Wimbledonu. Polska tenisistka po raz pierwszy awansowała do półfinału tej imprezy. Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Londynie był ćwierćfinał w 2023 roku.

Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu Wiadomości
Niemcy: Zatrzymano 27-latka podejrzanego o planowanie zamachu

Wczesnym rankiem 9 lipca 2025 roku funkcjonariusze policji w Essen (Nadrenia Północna-Westfalia) zatrzymali młodego mężczyznę podejrzanego o przygotowywanie ataku terrorystycznego.

„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi Wiadomości
„Po 26 latach żegnam się z TVN”. Znany prezenter odchodzi

Po 26 latach związku ze stacją TVN Hubert Urbański zakończył swoją współpracę z nadawcą, który był domem kultowego teleturnieju „Milionerzy”. Informację o rozstaniu prezenter przekazał 30 czerwca w mediach społecznościowych. „Po 26 latach żegnam się z TVN – ze stacją, w której przeżyłem swoje najlepsze chwile zawodowe” – napisał na Instagramie.

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic gorące
Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej kłamie na temat obywatelskich obrońców granic

Oficjalny profil Platformy Obywatelskiej na platformie X opublikował spot uderzający w obywatelskich obrońców granic. – Tak wyglądają obrońcy granic, których PiS wysyła na polskie granice – mówi lektor w spocie. Tyle tylko, że użyte w spocie ujęcia pochodzą z reklamy walk na gołe pięści Gromda.

W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic Wiadomości
W Sejmie pierwsze spotkanie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic

W Sali Kolumnowej Sejmu RP odbyło się pierwsze posiedzenie Zespołu Parlamentarnego Ruchu Obrony Granic. Spotkanie miało charakter inaugurujący działalność parlamentarnego zaplecza tego społecznego ruchu. W wydarzeniu uczestniczyli politycy, aktywiści oraz ochotnicy, którzy wcześniej działali przy granicy.

Relacja z granicy. Niemcy pokazują środkowy palec i puszczają drony na polską stronę  tylko u nas
Relacja z granicy. "Niemcy pokazują środkowy palec i puszczają drony na polską stronę"

Patrolujemy miejsca poza punktami na oficjalnych przejściach granicznych. Obserwują nas patrole niemieckie, czy jeszcze stoimy, czy nie. Czasem pokazują nam środkowy palec. Naruszają też polską przestrzeń, bo wypuszczają drony, które poruszają się już po naszej stronie – taką codzienność na granicy w Zachodniopomorskiem opisuje w rozmowie z portalem tysol.pl Mieczysław Nekanda-Trepka, jeden z uczestników patroli obywatelskich. 

Nowy komunikat Straży Granicznej. Szykują się zmiany przy granicy z Białorusią z ostatniej chwili
Nowy komunikat Straży Granicznej. Szykują się zmiany przy granicy z Białorusią

Ponad 290 mln zł będzie kosztowała modernizacja i utwardzenie drogi technicznej biegnącej wzdłuż polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem - poinformowała w środę Straż Graniczna. Prace mają potrwać do połowy grudnia; powstanie tam droga na większości odcinków asfaltowa.

REKLAMA

Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę

Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę i chce przejść do historii jako ten prezydent, któremu się w końcu udało. Problem w tym, że podwyższenie wieku emerytalnego godzi we francuskie poczucie wyjątkowości modelu socjalnego.
Emmanuel Macron Emmanuel Macron wszystko postawił na jedną kartę
Emmanuel Macron / fot. Wikimedia Commons/ Jacques Paquier

Prezydent Francji Emmanuel Macron nie przestaje zaskakiwać swoich rodaków. Ma ogromny elektorat negatywny, ale wygrywa wybory prezydenckie. Nie przejmuje się brakiem poparcia i protestami, ale od pierwszego dnia urzędowania narcystycznie dba o swój wygląd. Według tygodnika „Le Point” przez pierwsze trzy miesiące swojego urzędowania w 2017 roku na makijażystkę wydał aż 26 tys. euro. Po drodze były jeszcze szeroko komentowane przez europejskie media plotki o jego rzekomym romansie z osobistym ochroniarzem, czemu Macron i ochroniarz zdecydowanie zaprzeczyli.

Reforma albo śmierć

Początek roku 2023 znowu sprowadził na Francję falę masowych protestów. Na ulice kraju wyszło już ponad 2 mln osób. I znowu dzieje się tak za sprawą Macrona i jego pomysłów reformy emerytalnej, najważniejszej, ale nie jedynej z całego pakietu reform, którymi prezydent chce zmienić kraj.

W reformie emerytalnej chodzi o podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. W tym podniesieniu chodzi jednak o coś więcej – o przyznanie się przed samym sobą, że pewien projekt „francuskości” przechodzi do lamusa. Francuzi od zawsze przyzwyczajeni do własnej wyjątkowości i poczucia wyższości nad innymi narodami od zakończenia II wojny światowej żyli w przeświadczeniu wzbudzającego zazdrość świata modelu socjalnego własnego kraju. Wiemy o niemieckim cudzie gospodarczym po wojnie, ale równie spektakularne sukcesy odnotowywała Francja. Dzisiaj Macron mówiący, że to się skończyło, odziera Francuzów z pewnego mitu, którym się karmili tyle lat. Okazuje się, że Francja musi pójść drogą bolesnych reform, by przestać się zadłużać w nieskończoność.

– Macrona boli, że 14 proc. PKB idzie na emerytury, kiedy średnia w OECD jest na poziomie 7-8 proc. Za Georgesa Pompidou na jednego emeryta pracowało siedem osób, za chwilę będą procowały dwie. A Francuzi nie chcą więcej imigracji – mówi Marcin Giełzak, ekspert ds. Francji, dyrektor wykonawczy i współtwórca Projektu Konsens, współprowadzący podcast „Dwie Lewe Ręce”.

Macron swoimi mocnymi tezami i jeszcze mocniejszą obroną tychże tez podziałał jak katalizator pewnych przemian społeczno-kulturowych od dawna przetaczających się przez Francję. To już nie tylko wielki biznes i mieszkańcy wielkich miast są podstawą poparcia Macrona. Wśród jego zwolenników znajdują się też ci, którzy uważają, że reformy, choć trudne, muszą w końcu zostać przeprowadzone. Ale jest jeszcze druga, a nawet trzecia Francja, która uważa pomysły Macrona na Francję za zabieranie im państwa.

Paradoksalnie prezydent Francji realizuje obietnice wyborcze. – W czasie, gdy był jeszcze ministrem gospodarki, jednym z jego ulubionych tematów była reforma systemu emerytalnego. To jego idée fixe jeszcze od czasów kampanii wyborczej w 2017 roku. Wiek emerytalny miał zresztą być podniesiony jeszcze w toku pierwszej kadencji prezydenta, ale przyszedł COVID-19 i prace zostały wstrzymane. Później było już za mało czasu do kampanii wyborczej, kiedy to Macron potrzebował głosów lewicowego wyborcy. Wszystko to zadecydowało, że trzeba podwyższenie wieku emerytalnego, jak i szereg innych, kluczowych reform, przenieść na drugą kadencję. Tutaj nie ma więc żadnego zaskoczenia – tłumaczy Marcin Giełzak.

Nie chce, ale musi

Sam Macron w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że „nie cieszy się z wprowadzenia reformy emerytalnej, ale jest ona konieczna, zgodna z poczuciem odpowiedzialności i interesem ogólnym”. Co więcej, oświadczył, że „nie zabiega o reelekcję”. „Jeśli dziś trzeba będzie zaakceptować niepopularność, to ją zaakceptuję” – mówił. Zapewnił też, że jest gotów podjąć dialog ze stroną społeczną. To ostatnie zdanie przeszło mu chyba wyjątkowo trudno przez gardło, bo znany jest z arogancji i lekceważenia strony społecznej, jednak gdy nie ma większości w parlamencie, musi chociaż udawać, że chce rozmawiać.

Prezydent Francji ma w tej chwili około 28-procentowe poparcie w sondażach, jednak ma też świadomość, że wśród własnego elektoratu jego autorytet ma się całkiem nieźle. – Ponad 80 proc. wyborców Macrona popiera tę reformę, czyli jego twardy elektorat jest za nim. Na ten prorządowy segment wyborców składają się zasadniczo dwie grupy ludzi: zamożni mieszkańcy wielkich miast i emeryci. Bogaci Francuzi i tak zamierzają pracować dłużej niż do 62. roku życia. Do nich przemawia także argument dyscypliny fiskalnej, rozsądnego wydatkowania pieniędzy, niezadłużania kraju. Z kolei emeryci już są na emeryturze i ta reforma ich nie boli – tłumaczy Marcin Giełzak.

Dlatego ekspert uważa, że Macron się nie ugnie. – On wielokrotnie powtarzał, że jego najczarniejszym koszmarem jest powtórzenie tego, co zrobili Jacques Chirac i François Hollande, czyli zatrzymania się w pół drogi, ugięcia się przed protestami. Macron powiedział w 2017 roku, że jeżeli nie zreformuje Francji dogłębnie, to lepiej byłoby dla niego, gdyby przegrał wybory prezydenckie. Reforma służby zdrowia, edukacji, powrót do energetyki jądrowej, reforma instytucji, zmniejszenie liczby członków Zgromadzenia Narodowego. Wszystkie przygotowane reformy przełożył na drugą kadencję, problem w tym, że w drugiej kadencji nie ma większości. To oznacza, że może rządzić „dekretami”, czyli odwoływać się do art. 49.3 ustawy zasadniczej, co będzie wywoływać protesty, albo rozwiąże parlament i rozpisze nowe wybory. Osobista niepopularność prezydenta wyklucza rozwiązanie gaullistowskie, czyli odwołanie się do referendum ponad głowami parlamentarzystów – mówi Marcin Giełzak.

Emmanuel Macron jest też przekonany, że ma ciche poparcie milczącej większości, czyli tych, którzy nie wychodzą protestować. – Nie podobają im się płonące samochody, pokazywanie w światowych mediach, wstydzą się, że król Karol III nie przyjechał do Francji ze względów bezpieczeństwa. Swoją drogą nigdy tym protestom nie udało się historycznie doprowadzić do tego, czego chciały. Po Komunie Paryskiej wybory wygrali konserwatywni monarchiści, po wydarzeniach 1968 roku rekordowe poparcie odnotowali gaulliści, po buncie żółtych kamizelek przyszło spokojne zwycięstwo Macrona. Energia tych protestów w dużej mierze wypala się na ulicy, potem tego gniewu nie widać w głosowaniu – twierdzi Marcin Giełzak.

Emmanuel Macron musi mieć w tej kwestii dużo optymizmu, ponieważ 70 proc. społeczeństwa jest przeciwko reformie emerytalnej i słychać głosy, że prezydent stracił kontakt z rzeczywistością. Na pewno nie służą mu takie wpadki jak zdjęcie luksusowego zegarka z ręki podczas udzielanego ostatnio wywiadu telewizyjnego.

Prezydent Francji, choć bardzo dba o swój wygląd i dość umiejętnie stosuje nowoczesne narzędzia PR, to jednak dla Francuzów jest niepewnym prezydentem, ponieważ odbiega od wszystkich zastanych dotychczas wzorców męża stanu. Społeczeństwo francuskie lubi świat poukładany, tymczasem u Macrona wiele aspektów jego życia osobistego i formy uprawiania polityki z tradycyjnym wizerunkiem prezydenta republiki się nie zgadza. Samo już podejrzenie o romans z ochroniarzem wzbudza niesmak, zresztą starsza od niego żona jako pierwsza dama również budzi konsternację.

Prezydent, który lekceważy obywateli, nie ma lekko w demokracji, ale we Francji lud i jego wola mają wagę szczególną, w końcu to mit założycielski dumnej republiki. Macron stąpa w tej chwili po linie i igra z niezadowoleniem Francuzów. Jest przekonany, że mu się uda i kolejny raz zneutralizuje gniew ludu, jak udało mu się to choćby w przypadku żółtych kamizelek.

Słabym punktem Macrona jest brak większości w Zgromadzeniu Narodowym. Prezydent boi się odrzucenia swoich ustaw w parlamencie i ucieka się do art. 49 pkt 3 konstytucji, który pozwala przyjąć ustawę (i ominąć Zgromadzenie Narodowe), gdy jest ona fundamentalna dla kraju. Problem takich legislacyjnych bajpasów polega na tym, że nie mają one legitymizacji parlamentarnej i stanowią paliwo dla kolejnych protestów. Poza tym nie da się rządzić wiecznie „dekretami”.

Legitymizacja Macrona do przeprowadzania bolesnych reform jest o tyle słaba, że w wyborach prezydenckich część ludzi głosowała na niego nie dla niego samego, ale przeciw Marine Le Pen. Ci ludzie przypominają teraz prezydentowi, że w żaden sposób nie utożsamiają się i nie podpisują pod jego reformą emerytalną.

V Republika według konstrukcji Charles’a de Gaulle’a nie chce pogodzić się z rzeczywistością dynamicznie zmieniającego się świata. Francuskiej klasie politycznej najbardziej odpowiada świat podzielony na strefy wpływów mocarstw, gdzie Francja była oczywiście jednym z głównych graczy. Akceptowanie zmian przychodzi jej z trudem. Tak było w 1989 roku, kiedy francuskie elity polityczne z niechęcią patrzyły na zmiany zachodzące w Europie Środkowo-Wschodniej. Dziś to Macron cierpi z powodu powrotu Stanów Zjednoczonych na kontynent europejski i konieczności rozmawiania już nie tylko z Berlinem, jak pierwotnie zakładał, ale też z Polską i resztą europejskich stolic, które Ameryka uzna za ważne.

Francja traci w Afryce, traci też u siebie. Macron zrobił za swojej prezydentury dużo, by wzmocnić europejskie siły obronne, ale jednocześnie wysyła francuskich żołnierzy do Litwy i Estonii w ramach NATO, choć bardziej wolałby robić interesy z Putinem.

Francja rozpięta między dawną wielkością, zranioną megalomanią a dzisiejszymi koniecznościami doznaje ciągłego zawodu, że i ona musi w końcu zacząć funkcjonować i pracować jak narody, które kiedyś budowały jej dobrobyt i wyjątkowość. Macron, mówiąc o tym Francuzom, robi to z pozycji zimnego liberała i nie stosuje żadnego balsamu kojącego.

Tekst pochodzi z 15 (1785) numeru „Tygodnika Solidarność”.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe