Exodus ministrów Tuska: co kryje się startem czołowych polityków KO do Parlamentu Europejskiego?

Już pół roku po wyborach kluczowi ministrowie rządu Donalda Tuska porzucają swoje dotychczasowe obowiązki i udają się do przytulnych brukselskich ław. Wśród nominatów Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego znaleźli się m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, minister aktywów państwowych Borys Budka oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
rząd Donalda Tuska  Exodus ministrów Tuska: co kryje się startem czołowych polityków KO do Parlamentu Europejskiego?
rząd Donalda Tuska / PAP/Jarek Praszkiewicz

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w Polsce 9 czerwca.. Partie polityczne powoli zaczęły odsłaniać karty i rozpoczęły prezentacje swoich europejskich wybrańców. Najwięcej emocji, jeszcze przed ogłoszeniem, wzbudzała kwestia potencjalnych nominatów Koalicji Obywatelskiej. Spekulowano bowiem, że na listach do europarlamentu znajdą się kluczowi politycy, w tym ważni ministrowie. W przestrzeni medialnej pojawiały się doniesienia, że na listach tych znaleźć się mogą, chociażby minister kultury dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz czy minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. W przypadku tego pierwszego, spekulacje te się potwierdziły i faktycznie wystartuje on w wyborach do europarlamentu. Sienkiewicz otrzymał „jedynkę” na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu dziesiątym, obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie.

Czytaj także: Niemcy: Lewica chce wprowadzenia bonów na kebaby

Co kryje się za startem Sienkiewicza? 

Warto przy tym przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno Bartłomiej Sienkiewicz zapewniał, że nie planuje zamieniać krajowego podwórka na brukselskie salony i drwił z polityków robiących karierę w Parlamencie Europejskim. 15 marca w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w Polsat News stwierdził on, że PE to „cmentarzysko politycznych słoni, na które się nie wybiera”. Najwidoczniej zaledwie miesiąc wystarczył do tego, aby minister kultury zmienił zdanie w tej sprawie. Oczywiście zakładając, że miał w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia.

Bartłomiej Sienkiewicz w swoją kampanię wyborczą wszedł niemal natychmiast. Już kilka godzin po ogłoszeniu kandydatury w eurowyborach zdecydował się zrezygnować z teki ministra. „W związku z zatwierdzeniem przez Radę Krajową PO list kandydatów do Parlamentu Europejskiego złożyłem na ręce premiera Donalda Tuska rezygnację z pełnienia funkcji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego” – napisał w mediach społecznościowych.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Bartłomiej Sienkiewicz mógł tak naprawdę nigdy nie być zainteresowanym pracą w rządzie, a w istocie pełnił on jedynie rolę namiestnika Donalda Tuska w rozprawieniu się z nieprzychylnymi obecnemu rządowi mediami publicznymi. Zadanie zostało wypełnione, więc niewykluczone, że Sienkiewicz nie jest już potrzebny.

Oczywiście nie można też wykluczyć, że wysłanie Sienkiewicza do Brukseli już teraz jest pewnym wyprzedzeniem faktów. Był on w końcu decydentem w sprawie szturmu na media publiczne i zdaniem wielu ekspertów – także często tych sympatyzujących z obecnie rządzącymi – po prostu łamał prawo. Wiadomo, że Platforma Obywatelska w Polsce nie będzie rządzić wiecznie. Patrząc na to, że mimo bycia na fali zwycięstwa po wyborach parlamentarnych, mocnego osłabiania potencjału medialnego Prawa i Sprawiedliwości, a także cały czas uderzania w PiS przy pomocy różnych komisji śledczych, nie udało jej się pokonać PiS-u w wyborach samorządowych, to z pewnością nie jest to dla PO pozytywny prognostyk na przyszłość. Zwłaszcza że z PiS-u coraz częściej dobiegają głosy o tym, że gdy już dojdą do władzy, nie będą tak łagodni w podejściu do PO, jak podczas poprzedniej kadencji. Pewność zachowania bezpiecznej większości gwarantująca immunitet w Parlamencie Europejskim jest w końcu zdecydowanie większa niż na krajowym podwórku.

Czytaj także: „Będę tak bardzo gejowski, jak tylko potrafię”. Zobacz występ szokujący nawet jak na Eurowizję

To nie koniec kontrowersyjnych kandydatur 

Bartłomiej Sienkiewicz nie jest jednak jedynym politykiem będącym obecnie szefem resortu, który już po pół roku sprawowania funkcji w rządzie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kolejnym z nich jest Marcin Kierwiński. Informacja ta jest o tyle zaskakująca, że uchodzi on za jednego z kluczowych polityków Platformy Obywatelskiej, jeżeli chodzi o zarządzanie partią. Co więcej, odpowiada on obecnie za resort spraw wewnętrznych i administracji. Tym bardziej więc dziwi, że w sytuacji, w której tuż za polską granicą mamy wojnę, podjęto decyzję, że sprawami bezpieczeństwa naszego państwa zarządzał będzie ktoś, kto już po pół roku porzuci swoje stanowisko, aby zająć miejsce w Brukseli.

Oprócz wyżej wspominanych o mandat europosła będzie walczył także były lider Platformy Obywatelskiej, obecnie minister aktywów państwowych Borys Budka, czyli kolejny polityk z samego szczytu PO sprawujący obecnie pieczę nad jednym z najbardziej istotnych resortów.

Zastanawiające jest także to, że do europarlamentu wybierają się również szefowie sejmowych komisji śledczych – przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Dariusz Joński oraz przewodniczący komisji ds. afery wizowej Michał Szczerba. Jaki był bowiem sens rozpoczynania prac komisji, skoro po kilku miesiącach ich funkcjonowania wymieniony zostanie ich przewodniczący? To pytanie jest oczywiście zasadne, jeżeli uznamy, że wyżej wymienione komisje faktycznie miały coś wyjaśniać, a nie być politycznymi igrzyskami na potrzeby Platformy i jej kampanii wyborczej. Jeżeli przyjmiemy takie założenia, to jak najbardziej sens ma to, żeby główni kandydaci w eurowyborach mieli szansę wykazywania się, „rozliczając” Prawo i Sprawiedliwość.

Poseł PiS: Platforma ma krótką ławkę

Prawo i Sprawiedliwość krytykuje to, że już pół roku po wyborach ministrowie opuszczają polską politykę. – Już na początku kadencji mamy exodus polityków do Brukseli. To robi bardzo złe wrażenie, bo minęło zaledwie kilka miesięcy, a już dojdzie do bardzo poważnej rekonstrukcji rządu – ocenia poseł tej formacji Jerzy Polaczek. 

– Oczywiście można to interpretować w przypadku chociażby ministra  Bartłomieja Sienkiewicza czy posłów Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby jako swoistą nagrodę za wykonanie pewnego zadania. To znaczy w przypadku pana ministra kultury, jak rozumiem, głównie chodziło o kwestię likwidacji mediów publicznych, natomiast w przypadku posłów o to, że podjęli się funkcji szefów komisji ds. wyborów kopertowych i tzw. afery wizowej. Tak więc tutaj też można uznać, że jest to jakaś taka swoista nagroda za ich aktywność – stwierdza.

Zdaniem polityka decyzja o wysłaniu pierwszego szeregu polityków rządzących naszym krajem nie spotka się ze zrozumieniem społeczeństwa. – Myślę, że dość duża grupa wyborców koalicji rządzącej przyjmie to z dość dużym zdziwieniem, że tak szybko dochodzi do tak poważnej zmiany w rządzie. Uważam, że wyborcy, którzy głosowali na nich, oczekiwali, że powstały rząd będzie istniał dłużej – mówi.

– Jest jeszcze jeden aspekt. Platforma Obywatelska ma tak naprawdę bardzo krótką ławkę polityczną. To znaczy, że jest za mało polityków, którzy mogą zdobywać głosy w wyborach, i takich, którzy mogą sprawować ważne funkcje. W tej chwili mamy do czynienia z potwierdzeniem tego, że PO ma z tym poważne problemy – dodaje.

Ewenement w skali kraju 

Dr Andrzej Anusz zwraca natomiast uwagę, że decyzja o odejściu kluczowych ministrów do europarlamentu to „klamra, która idealnie spaja hasło stu konkretów”. – Dla mnie to jakiś ewenement – niemający precedensu po wejściu Polski do Unii Europejskiej – że ministrowie odchodzą pół roku po wyborach, kiedy tak naprawdę nawet nie zaczęli poważnie realizować swojego obiecywanego programu – zaznacza.

Ekspert zwraca ponadto uwagę, że trudno mu połączyć to, że z jednej strony kluczowi ministrowie są wysyłani do Parlamentu Europejskiego, a z drugiej strony Donald Tusk podczas prezentacji kandydatów mówi o tym, że najważniejsze obecnie jest bezpieczeństwo. – Jak to słyszę, to mam wrażenie, że wszyscy musimy się cofnąć o kilka kroków, aby ta troska nas „nie przywaliła” – podkreśla.

Platforma nie jest kobietą 

Uwagę zwraca to, że na listach Komisji Europejskiej na 13 „jedynek” tylko trzy z nich przypadły kobietom – byłej premier Ewie Kopacz w okręgu siódmym, Marcie Wcisło w okręgu ósmym oraz Elżbiecie Łukacijewskiej w okręgu dziewiątym. Dziesięć „jedynek” przypadło zaś mężczyznom.

To już kolejny raz, kiedy rządząca obecnie w Polsce ekipa pokazuje, że jeżeli chodzi o kobiety, to biorą je na sztandary tylko wtedy, gdy jest im to wygodne. Bo o tym, jakie jest podejście do kobiet, w polityce najlepiej świadczy to, jak obecnie wygląda rząd, w którym na 26 ministrów jest zaledwie dziewięć kobiet.

A co z Donaldem Tuskiem? 

Na koniec pozostaje jeszcze jedno pytanie – czy wraz ze swoimi ministrami nasz kraj opuści także Donald Tusk? Polski premier już raz porzucił swój urząd, aby stanąć na czele Rady Europejskiej. Czy zrobi to ponownie? Jeszcze kilka miesięcy temu pojawiały się doniesienia, że na szefa rządu czekają unijne stanowiska, a on sam miał zgodzić się zostać premierem tylko po to, aby pokonać Prawo i Sprawiedliwość, bo według doniesień medialnych sam nie bardzo miał ochotę na „premierowanie”. Ile w tym prawdy? Czas pokaże. Na razie temat ucichł, ale co się wydarzy potem? Tego nikt nie wie, a przynajmniej nie mówi o tym głośno.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 


 

POLECANE
Dojdzie do spotkania Sikorski-Nawrocki? Marcin Przydacz zabiera głos z ostatniej chwili
Dojdzie do spotkania Sikorski-Nawrocki? Marcin Przydacz zabiera głos

Do spotkania szefa MSZ Radosława Sikorskiego i prezydenta Karola Nawrockiego dojdzie, jeżeli będzie reakcja na wnioski i oczekiwania prezydenta - przekazał w czwartek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

Wiceprezydent Warszawy rezygnuje. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
Wiceprezydent Warszawy rezygnuje. Jest oświadczenie

Wiceprezydent Warszawy Jacek Wiśnicki zrezygnował ze stanowiska. Jak powiedział w rozmowie z PAP, powodem jest wycofanie przez prezydenta Warszawy projektu wprowadzenia nocnej prohibicji na terenie całego miasta i zastąpienie go propozycją pilotażowego wdrożenia prohibicji na terenie Śródmieścia i Pragi-Północ.

Polska w G20. Jest komunikat chińskiego MSZ z ostatniej chwili
Polska w G20. Jest komunikat chińskiego MSZ

– Chiny są „otwarte” na dyskusję o przyjęciu nowych członków do G20 – oświadczył w czwartek rzecznik chińskiego MSZ w odpowiedzi na pytanie PAP dotyczące doniesień na temat deklaracji w sprawie Polski złożonej przez szefa resortu dyplomacji Wanga Yi podczas wizyty w Polsce.

To miał być test poparcia dla Trzaskowskiego. Działacze PO blokowali miejsca dla mieszkańców:  Niebywały skandal z ostatniej chwili
To miał być test poparcia dla Trzaskowskiego. Działacze PO blokowali miejsca dla mieszkańców: "Niebywały skandal"

Do wyjątkowych zdarzeń doszło dziś podczas sesji rady miasta w Warszawie, na której miano dyskutować o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu w całej stolicy. Według relacji na platformie X działacze PO byli wpuszczani bocznym wejściem i zajmowali miejsca dla mieszkańców. Czasem blokowali je nawet plecakiem lub po prostu kładli na nich ręce. "Niebywały skandal" – napisał działacz i publicysta Jan Śpiewak.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji poinformowało o awarii w centrum Wrocławia. W sobotę 20 września rozpoczną się prace przy uszkodzonej rurze wodociągowej na ul. św. Mikołaja. Kierowcy i mieszkańcy muszą przygotować się na utrudnienia.

Niemcy pozyskali paragwajski (MERCOSUR) sektor rolniczy gorące
Niemcy pozyskali paragwajski (MERCOSUR) sektor rolniczy

Z 406 tys. km² powierzchni południowoamerykańskiego państwa, którym jest Paragwaj, aż 80 proc. to ziemie uprawna, a sektor agrarny generuje tu aż 23 proc. PKB i zatrudnia 39 proc. ludności. To jest potęga gospodarcza stworzona i zarządzana przez Niemców.

Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Rosjanie coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Jest nowy sondaż

Z badania niezależnego Ośrodka Lewady wynika, że większość obywateli Rosji chce rozpoczęcia rozmów pokojowych z Ukrainą. W grupie wiekowej 18–24 lata aż 80 proc. ankietowanych opowiada się za pokojem.

Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. „działań neosędziów w SN i NSA” z ostatniej chwili
Żurek powołał zespół czterech prokuratorów ds. „działań neosędziów w SN i NSA”

Prokurator generalny Waldemar Żurek poinformował, że powołał podlegający mu bezpośrednio zespół czterech prokuratorów ds. działań „neosędziów” w Sądzie Najwyższym i Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Mają oni brać udział w postępowaniach, które generują przyszłe odszkodowania od Skarbu Państwa.

Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela z ostatniej chwili
Jest komunikat MSZ Sikorskiego ws. raportu ONZ o ludobójstwie Izraela

„Polska jest zaniepokojona rozszerzeniem operacji lądowej IDF w Strefie Gazy, która nie ma dostatecznego uzasadnienia wojskowego, a rodzi nieakceptowalne skutki humanitarne dla cywilnych mieszkańców enklawy” – czytamy w komunikacie polskiego MSZ.

Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego z ostatniej chwili
Hanna Radziejowska i Mateusz Fałkowski przywróceni do pracy w Instytucie Pileckiego

Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego poinformował w czwartek, że Hanna Radziejowska oraz Mateusz Fałkowski na mocy zawartego z Instytutem porozumienia zostają przywróceni do pracy w berlińskim oddziale.

REKLAMA

Exodus ministrów Tuska: co kryje się startem czołowych polityków KO do Parlamentu Europejskiego?

Już pół roku po wyborach kluczowi ministrowie rządu Donalda Tuska porzucają swoje dotychczasowe obowiązki i udają się do przytulnych brukselskich ław. Wśród nominatów Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego znaleźli się m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, minister aktywów państwowych Borys Budka oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
rząd Donalda Tuska  Exodus ministrów Tuska: co kryje się startem czołowych polityków KO do Parlamentu Europejskiego?
rząd Donalda Tuska / PAP/Jarek Praszkiewicz

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w Polsce 9 czerwca.. Partie polityczne powoli zaczęły odsłaniać karty i rozpoczęły prezentacje swoich europejskich wybrańców. Najwięcej emocji, jeszcze przed ogłoszeniem, wzbudzała kwestia potencjalnych nominatów Koalicji Obywatelskiej. Spekulowano bowiem, że na listach do europarlamentu znajdą się kluczowi politycy, w tym ważni ministrowie. W przestrzeni medialnej pojawiały się doniesienia, że na listach tych znaleźć się mogą, chociażby minister kultury dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz czy minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. W przypadku tego pierwszego, spekulacje te się potwierdziły i faktycznie wystartuje on w wyborach do europarlamentu. Sienkiewicz otrzymał „jedynkę” na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu dziesiątym, obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie.

Czytaj także: Niemcy: Lewica chce wprowadzenia bonów na kebaby

Co kryje się za startem Sienkiewicza? 

Warto przy tym przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno Bartłomiej Sienkiewicz zapewniał, że nie planuje zamieniać krajowego podwórka na brukselskie salony i drwił z polityków robiących karierę w Parlamencie Europejskim. 15 marca w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w Polsat News stwierdził on, że PE to „cmentarzysko politycznych słoni, na które się nie wybiera”. Najwidoczniej zaledwie miesiąc wystarczył do tego, aby minister kultury zmienił zdanie w tej sprawie. Oczywiście zakładając, że miał w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia.

Bartłomiej Sienkiewicz w swoją kampanię wyborczą wszedł niemal natychmiast. Już kilka godzin po ogłoszeniu kandydatury w eurowyborach zdecydował się zrezygnować z teki ministra. „W związku z zatwierdzeniem przez Radę Krajową PO list kandydatów do Parlamentu Europejskiego złożyłem na ręce premiera Donalda Tuska rezygnację z pełnienia funkcji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego” – napisał w mediach społecznościowych.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Bartłomiej Sienkiewicz mógł tak naprawdę nigdy nie być zainteresowanym pracą w rządzie, a w istocie pełnił on jedynie rolę namiestnika Donalda Tuska w rozprawieniu się z nieprzychylnymi obecnemu rządowi mediami publicznymi. Zadanie zostało wypełnione, więc niewykluczone, że Sienkiewicz nie jest już potrzebny.

Oczywiście nie można też wykluczyć, że wysłanie Sienkiewicza do Brukseli już teraz jest pewnym wyprzedzeniem faktów. Był on w końcu decydentem w sprawie szturmu na media publiczne i zdaniem wielu ekspertów – także często tych sympatyzujących z obecnie rządzącymi – po prostu łamał prawo. Wiadomo, że Platforma Obywatelska w Polsce nie będzie rządzić wiecznie. Patrząc na to, że mimo bycia na fali zwycięstwa po wyborach parlamentarnych, mocnego osłabiania potencjału medialnego Prawa i Sprawiedliwości, a także cały czas uderzania w PiS przy pomocy różnych komisji śledczych, nie udało jej się pokonać PiS-u w wyborach samorządowych, to z pewnością nie jest to dla PO pozytywny prognostyk na przyszłość. Zwłaszcza że z PiS-u coraz częściej dobiegają głosy o tym, że gdy już dojdą do władzy, nie będą tak łagodni w podejściu do PO, jak podczas poprzedniej kadencji. Pewność zachowania bezpiecznej większości gwarantująca immunitet w Parlamencie Europejskim jest w końcu zdecydowanie większa niż na krajowym podwórku.

Czytaj także: „Będę tak bardzo gejowski, jak tylko potrafię”. Zobacz występ szokujący nawet jak na Eurowizję

To nie koniec kontrowersyjnych kandydatur 

Bartłomiej Sienkiewicz nie jest jednak jedynym politykiem będącym obecnie szefem resortu, który już po pół roku sprawowania funkcji w rządzie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kolejnym z nich jest Marcin Kierwiński. Informacja ta jest o tyle zaskakująca, że uchodzi on za jednego z kluczowych polityków Platformy Obywatelskiej, jeżeli chodzi o zarządzanie partią. Co więcej, odpowiada on obecnie za resort spraw wewnętrznych i administracji. Tym bardziej więc dziwi, że w sytuacji, w której tuż za polską granicą mamy wojnę, podjęto decyzję, że sprawami bezpieczeństwa naszego państwa zarządzał będzie ktoś, kto już po pół roku porzuci swoje stanowisko, aby zająć miejsce w Brukseli.

Oprócz wyżej wspominanych o mandat europosła będzie walczył także były lider Platformy Obywatelskiej, obecnie minister aktywów państwowych Borys Budka, czyli kolejny polityk z samego szczytu PO sprawujący obecnie pieczę nad jednym z najbardziej istotnych resortów.

Zastanawiające jest także to, że do europarlamentu wybierają się również szefowie sejmowych komisji śledczych – przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Dariusz Joński oraz przewodniczący komisji ds. afery wizowej Michał Szczerba. Jaki był bowiem sens rozpoczynania prac komisji, skoro po kilku miesiącach ich funkcjonowania wymieniony zostanie ich przewodniczący? To pytanie jest oczywiście zasadne, jeżeli uznamy, że wyżej wymienione komisje faktycznie miały coś wyjaśniać, a nie być politycznymi igrzyskami na potrzeby Platformy i jej kampanii wyborczej. Jeżeli przyjmiemy takie założenia, to jak najbardziej sens ma to, żeby główni kandydaci w eurowyborach mieli szansę wykazywania się, „rozliczając” Prawo i Sprawiedliwość.

Poseł PiS: Platforma ma krótką ławkę

Prawo i Sprawiedliwość krytykuje to, że już pół roku po wyborach ministrowie opuszczają polską politykę. – Już na początku kadencji mamy exodus polityków do Brukseli. To robi bardzo złe wrażenie, bo minęło zaledwie kilka miesięcy, a już dojdzie do bardzo poważnej rekonstrukcji rządu – ocenia poseł tej formacji Jerzy Polaczek. 

– Oczywiście można to interpretować w przypadku chociażby ministra  Bartłomieja Sienkiewicza czy posłów Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby jako swoistą nagrodę za wykonanie pewnego zadania. To znaczy w przypadku pana ministra kultury, jak rozumiem, głównie chodziło o kwestię likwidacji mediów publicznych, natomiast w przypadku posłów o to, że podjęli się funkcji szefów komisji ds. wyborów kopertowych i tzw. afery wizowej. Tak więc tutaj też można uznać, że jest to jakaś taka swoista nagroda za ich aktywność – stwierdza.

Zdaniem polityka decyzja o wysłaniu pierwszego szeregu polityków rządzących naszym krajem nie spotka się ze zrozumieniem społeczeństwa. – Myślę, że dość duża grupa wyborców koalicji rządzącej przyjmie to z dość dużym zdziwieniem, że tak szybko dochodzi do tak poważnej zmiany w rządzie. Uważam, że wyborcy, którzy głosowali na nich, oczekiwali, że powstały rząd będzie istniał dłużej – mówi.

– Jest jeszcze jeden aspekt. Platforma Obywatelska ma tak naprawdę bardzo krótką ławkę polityczną. To znaczy, że jest za mało polityków, którzy mogą zdobywać głosy w wyborach, i takich, którzy mogą sprawować ważne funkcje. W tej chwili mamy do czynienia z potwierdzeniem tego, że PO ma z tym poważne problemy – dodaje.

Ewenement w skali kraju 

Dr Andrzej Anusz zwraca natomiast uwagę, że decyzja o odejściu kluczowych ministrów do europarlamentu to „klamra, która idealnie spaja hasło stu konkretów”. – Dla mnie to jakiś ewenement – niemający precedensu po wejściu Polski do Unii Europejskiej – że ministrowie odchodzą pół roku po wyborach, kiedy tak naprawdę nawet nie zaczęli poważnie realizować swojego obiecywanego programu – zaznacza.

Ekspert zwraca ponadto uwagę, że trudno mu połączyć to, że z jednej strony kluczowi ministrowie są wysyłani do Parlamentu Europejskiego, a z drugiej strony Donald Tusk podczas prezentacji kandydatów mówi o tym, że najważniejsze obecnie jest bezpieczeństwo. – Jak to słyszę, to mam wrażenie, że wszyscy musimy się cofnąć o kilka kroków, aby ta troska nas „nie przywaliła” – podkreśla.

Platforma nie jest kobietą 

Uwagę zwraca to, że na listach Komisji Europejskiej na 13 „jedynek” tylko trzy z nich przypadły kobietom – byłej premier Ewie Kopacz w okręgu siódmym, Marcie Wcisło w okręgu ósmym oraz Elżbiecie Łukacijewskiej w okręgu dziewiątym. Dziesięć „jedynek” przypadło zaś mężczyznom.

To już kolejny raz, kiedy rządząca obecnie w Polsce ekipa pokazuje, że jeżeli chodzi o kobiety, to biorą je na sztandary tylko wtedy, gdy jest im to wygodne. Bo o tym, jakie jest podejście do kobiet, w polityce najlepiej świadczy to, jak obecnie wygląda rząd, w którym na 26 ministrów jest zaledwie dziewięć kobiet.

A co z Donaldem Tuskiem? 

Na koniec pozostaje jeszcze jedno pytanie – czy wraz ze swoimi ministrami nasz kraj opuści także Donald Tusk? Polski premier już raz porzucił swój urząd, aby stanąć na czele Rady Europejskiej. Czy zrobi to ponownie? Jeszcze kilka miesięcy temu pojawiały się doniesienia, że na szefa rządu czekają unijne stanowiska, a on sam miał zgodzić się zostać premierem tylko po to, aby pokonać Prawo i Sprawiedliwość, bo według doniesień medialnych sam nie bardzo miał ochotę na „premierowanie”. Ile w tym prawdy? Czas pokaże. Na razie temat ucichł, ale co się wydarzy potem? Tego nikt nie wie, a przynajmniej nie mówi o tym głośno.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe