Najważniejsze kamienie Francji

Niemcy mówią na katedrę „dom”, Włosi – „duomo”. Człowiek współczesny wstawił doń ławki, dawniej była to pusta przestrzeń, w której znajdowano schronienie w deszczowe dni, głośno debatowano, szukano chwilowej zadumy.
Notre Dame  Najważniejsze kamienie Francji
Notre Dame / Fernando Losada Rodríguez, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Nie przysłużył się francuskim katedrom wiek dziewiętnasty. I to w dwójnasób – niszcząc je lub nadając im nieuprawnione znaczenie. Napoleon III w modernizacyjnym opętaniu, które Zbigniew Herbert nazywał wprost „barbarzyńskimi rozbiórkami”, lekką ręką kazał zburzyć kilkadziesiąt kościołów gotyckich. Krzyczące pustką przestrzenie zamieniono w hale wystawowe, dworce kolejowe i stalowe pawilony. Ulice natomiast poszerzano, uzbrajano gazowym oświetleniem, wykopywano rowy, instalowano kanalizacje. Zbudowano słynną „arterię Haussmanna”, która połączyła w poprzek paryską północ z południem. Stolica Francji miała stać się centrum świata, ukazać swoją potęgę nakierowaną już nie horyzontalnie, ku królestwu niebieskiemu, lecz wertykalnie – ku przyszłości. 

Cierpiały katedry. Obalano bez mrugnięcia okiem wysokie wieże wpatrzone w niebiańską przystań. Nie było litości ani dla stylu Gotów – bowiem człowiek doby przemysłowej nie chciał już patrzeć w chmury – ani dla wiary przodków. Już w osiemnastym wieku zburzono średniowieczne arcydzieła, kościół św. Nikaziusa, katedrę w Cambrai i szereg innych.

Znak czasów 

Dziś, to również znak czasów, katedry zaczęły płonąć w całej Francji. Najgłośniejsza tragedia rzecz jasna wydarzyła się w 2019 roku. Wtedy we wciąż wyjaśnianych okolicznościach spłonął dach oraz drewniana iglica katedry Notre-Dame – nomen omen – dzieło modernizacyjne XIX wieku. Choć pokrycie świątyni zapadło się na nawę główną, struktura konstrukcji pozostała nienaruszona, świadcząc o trwałości średniowiecznych koncepcji budowniczych. Na początku lipca bieżącego roku na nowo zainstalowano mierzący dwanaście metrów i ważący półtorej tony masywny krzyż. 

Przy odbudowywaniu katedry Notre-Dame pracuje blisko trzysta firm i cechów rzemieślniczych. W dokumencie emitowanym przez francuską stację publiczną główny architekt renowacji Philippe Villeneuve nie szczędzi słów podziwu dla niegdysiejszych murarzy. Dzieło życia nadrukował sobie nawet na własnej skórze, na wysokości serca wytatuował sobie rozetę z katedry Notre-Dame. Mury katedry nie ruszyły się nawet o centymetr. Nawet kartezjańskiemu umysłowi Villeneuve’a trudno to pojąć i trudno mu nie podejrzewać interwencji nadprzyrodzonych sił.    

Czytaj także: Niemcy nie dotrzymują obietnic klimatycznych

Czytaj także: Nie żyje trener wielkich skoczków narciarskich

Kolejne krzywdy 

Dwa tygodnie temu znów pożar, tym razem na szczycie remontowanej katedry w Rouen, uwiecznionej w sezonowych wariacjach malarskich Claude’a Moneta. Paradoksalnie przed katastrofą uchowała budynek zmodernizowana i wzmocniona iglica, dzieło Jean-Antoine’a Alavoine’a (1778–1834). Została bowiem zbudowana ze stopów metalu. Swojego oburzenia nie kryli wówczas rozkochani w budowli literaci. Gustave Flaubert nazwał konstrukcję Alavoine’a „koszmarem szalonego kotlarza”, a Guy de Maupassant „przesadzoną igłą z brązu, szkaradą i dziwolągiem”. 

Krzywdę katedrom czynili właśnie pisarze romantyczni, z Wiktorem Hugo na czele i jego powieścią o garbatym dzwonniku, pięknej cygance i pełnym zabobonów paryskim ludzie. Romantycy czuli, by tak rzec, miętę do czasów średnich, które mylnie postrzegali jako negację demiurgicznej mocy rozumu i racjonalności. Nadto żywili się przypowieściami o rycerzach, menestrelach, historiami odległymi i tajemniczymi, bardziej fantastycznymi niż rzeczywistymi. Średniowiecze stanowiło ulubione miejsce ucieczki od odrażającej dla romantyka rzeczywistości współczesnej. Mylili się. Nie ma bowiem nic bardziej konkretnego w architekturze niż gotyckie katedry. Tacy historycy jak Johan Huizinga czy Henri Pirenne rehabilitują czasy średnie. Rozwój matematyki via myśl arabska, rehabilitacja myśli starożytnej, rozwój demokracji w opactwach benedyktyńskich, mizerykordia i pomoc najuboższym, a także niespotykany do dziś rozmach architektoniczny: „wiele budowli Akropolu – pisze Zbigniew Herbert – zmieściłoby się jak w walizce we wnętrzu takich katedr, jak w Amiens czy Reims.” I dodaje: „Powierzchnia wielkich katedr jest rzędu czterech do pięciu tysięcy metrów kwadratowych”. Imponuje rozmach „wiszących w powietrzu” świątyń, lecz również diariusze budów katedralnych jako dzieło wszystkich warstw wspólnoty miejskiej, determinacja i upór. Katedrę w Chartres budowano lat pięćdziesiąt, Notre-Dame osiemdziesiąt, w Reims i Bourges – sto.

Katedra, ecclesia cathedralis, stanowiła tradycyjną siedzibę biskupią – episcopi cathedra, uosobienie magisterium i władzy pasterza, a także znak jedności wierzących. W swoim szkicu „Kamień z katedry” wchodzącym w skład zbioru „Barbarzyńca w ogrodzie” Zbigniew Herbert podkreśla wspólnotowy wymiar budynku sakralnego – „człowiek średniowieczny czuł się w kościele, jak w domu”. Niemcy mówią na katedrę „dom”, Włosi – „duomo”. Człowiek współczesny wstawił doń ławki, dawniej była to pusta przestrzeń, w której znajdowano schronienie w deszczowe dni, głośno debatowano, szukano chwilowej zadumy. Katedra była przede wszystkim domem wiernych, tworzonym kolegialnie przez całą wspólnotę dla wspólnoty ad vitam aeternam: „Templum antyczne było domem bożym, katedra zaś domem wiernych”. Poeta czyni buchalterię fundatorów średniowiecznych katedr. Na sfinansowanie budowli łożyły, co oczywiste, przede wszystkim królewskie skarbce. Lecz również cechy rzemieślnicze, najprostsi obywatele miast i wsi, wdowie grosze, a nawet kurtyzany… Ofiarowano pieniądze, ale i drogocenne guziki i kury, natomiast królowa Cypru na budowę jednej z włoskich katedr przekazała złotą tkaninę. W poszukiwaniu „inwestorów” kwestarze przemierzali całą Europę. Herbert wspomina datki z odległych, egzotycznych zakątków i bractw, między innymi „graczy w kręgle”. 

Jak wspomniano, katedra była dziełem kolektywnym, bez rozróżnień na stany i warstwy. Średniowiecze pod tym względem również uczy skromności. Nie sposób precyzyjnie zidentyfikować jej autorów (z punktowymi wyjątkami). Przy budowie, głównie przy kopaniu fundamentów i transportowaniu kamieni, pracowali zbiegli chłopi szukający i anonimowości, i zarobku. Bardziej wykwalifikowani byli majstrzy operujący dłutami i kielniami. Pielgrzymi nierzadko, w ramach i przy okazji religijnej wyprawy, nosili kamienie na budowę świątyni. Wyższą grupę stanowili murarze i wszelkiego rodzaju majstrowie „pracujący w drzewie, kamieniu, ołowiu i żelazie”. A architekci? Czytamy znów u Herberta, że „ginął w tłumie anonimowych majstrów. Już samo określenie architekta w tekstach średniowiecznych jest bardzo chwiejne i wieloznaczne, co dowodzi niezbyt sprecyzowanego stanowiska i funkcji w dziele budowy. Najczęściej był to murator albo kamieniarz pracujący fizycznie tak samo jak inni murarze czy kamieniarze. Często rolę architekta spełniał opiekun budowy, opat czy biskup”. Zatem architekt był na budowie jednocześnie jednym z wielu rzemieślników i dostawał niewiele wyższą zapłatę od kamieniarza. Przy wznoszeniu katedry w Rouen zarabiał nawet mniej od murarza…

Sława  

Wiktor Hugo rozsławił Notre-Dame. Jednak na tej samej wyspie, czyli na wyspie św. Ludwika, warto również odwiedzić Saint-Chapelle nieopodal Pałacu Sprawiedliwości. Kaplica, rzec można, skromniejsza w wymiarach, przy Notre-Dame kieszonkowa, lecz z imponująco rozświetlonymi witrażami zajmującymi powierzchnię 615 metrów kwadratowych (nie licząc rozety przedstawiającej Apokalipsę św. Jana!). Ludwik zaprojektował gotycką kaplicę jak swego rodzaju sejf, godny przechowywania cennych relikwii, które kolekcjonował. Budowa „kaplicy światła” zajęła zaledwie siedem lat. 

Baldwin II, cesarz Wschodu, tonął w długach, ale posiadał święty skarb: kilka świętych relikwii, w tym Koronę Cierniową. Ludwik IX skarbiec Baldwina nabył w 1239 roku za oszałamiającą sumę: 135 000 funtów turniejowych, ówczesną jednostkę monetarną. Suma w przybliżeniu wynosiła połowę rocznego dochodu ziem królewskich. Aby zostać głową ówczesnego chrześcijaństwa, Ludwik nie szczędził wydatków. Oprócz Korony nabył u weneckich kupców dwadzieścia dwie relikwie. W tym między innymi fragment Chrystusowego krzyża, gwóźdź z Męki Pańskiej, kawałek gąbki, za pomocą której podawano Chrystusowi ocet, część całunu oraz krew Pańską... 

Są również w Paryżu katedry rozstawione między dwiema epokami, między Średniowieczem a Odrodzeniem. Tak jak w przypadku Duomo di Orvieto, przypatrując się kościołowi św. Eustachego przy Les Halles, zacierają się granice między elementami „dawnymi” i „nowymi”. Kościół wydaje się w swoich proporcjach zachwiany, z rozdętymi nawami bocznymi, sprawia wrażenie „najedzonego ogra”. Amatorzy muzyki barokowej będą mogli przysłuchiwać się organom, na których grał sam Jean-Philippe Rameau. Zresztą w bocznej nawie został pochowany.

Katedry zaświadczają o geniuszu intuicji, pokory i skromności. To paradoks szarpiący za mankiet, że wystrzelone i wybujałe w swoich proporcjach budowle, napstrzone tajemniczymi chimerami nie były przejawem megalomanii, lecz dyskretnej dążności do absolutu i błogości istnienia per se. Średniowieczna koncepcja sztuki, jak pisał Huizinga, była emanacją pracy i radości życia – wszystko to miało swe ściśle określone kształty. „Te czasy – pisał holenderski historyk – nie znały jeszcze zjawiska występującego w epokach późniejszych, a polegającego na tym, że ucieka się spośród codziennej krzątaniny, aby z samotnej kontemplacji rozkoszy, jaką daje sztuka, czerpać pokrzepienie i pociechę; w Średniowieczu odnajdywano jeszcze raczej sztukę w samym życiu – jako środek potęgowania jego blasku. Rola jej sprowadzała się do tego, że miała współbrzmieć z głębokim odczuwaniem życia, zarówno pod postacią najwyższych uniesień pobożności, jak też pod postacią najbardziej wyrafinowanego używania rozkoszy światowych”. 

Czas na pełną afirmacji życia i radości wyprawę do Paryża…
 


 

POLECANE
Umowy między UE a Mercosur boi się rolnictwo w całej Europie z ostatniej chwili
"Umowy między UE a Mercosur boi się rolnictwo w całej Europie"

Umowy o wolnym handlu między UE a Mercosurem boi się nie tylko polska branża mięsna, ale rolnictwo w całej Europie. Rząd planuje sprzeciw. Naszym sojusznikiem jest Francja - czytamy w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu".

Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia "Familiady" produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio – być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: Mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: Mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

– Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami. Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują – skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

REKLAMA

Najważniejsze kamienie Francji

Niemcy mówią na katedrę „dom”, Włosi – „duomo”. Człowiek współczesny wstawił doń ławki, dawniej była to pusta przestrzeń, w której znajdowano schronienie w deszczowe dni, głośno debatowano, szukano chwilowej zadumy.
Notre Dame  Najważniejsze kamienie Francji
Notre Dame / Fernando Losada Rodríguez, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Nie przysłużył się francuskim katedrom wiek dziewiętnasty. I to w dwójnasób – niszcząc je lub nadając im nieuprawnione znaczenie. Napoleon III w modernizacyjnym opętaniu, które Zbigniew Herbert nazywał wprost „barbarzyńskimi rozbiórkami”, lekką ręką kazał zburzyć kilkadziesiąt kościołów gotyckich. Krzyczące pustką przestrzenie zamieniono w hale wystawowe, dworce kolejowe i stalowe pawilony. Ulice natomiast poszerzano, uzbrajano gazowym oświetleniem, wykopywano rowy, instalowano kanalizacje. Zbudowano słynną „arterię Haussmanna”, która połączyła w poprzek paryską północ z południem. Stolica Francji miała stać się centrum świata, ukazać swoją potęgę nakierowaną już nie horyzontalnie, ku królestwu niebieskiemu, lecz wertykalnie – ku przyszłości. 

Cierpiały katedry. Obalano bez mrugnięcia okiem wysokie wieże wpatrzone w niebiańską przystań. Nie było litości ani dla stylu Gotów – bowiem człowiek doby przemysłowej nie chciał już patrzeć w chmury – ani dla wiary przodków. Już w osiemnastym wieku zburzono średniowieczne arcydzieła, kościół św. Nikaziusa, katedrę w Cambrai i szereg innych.

Znak czasów 

Dziś, to również znak czasów, katedry zaczęły płonąć w całej Francji. Najgłośniejsza tragedia rzecz jasna wydarzyła się w 2019 roku. Wtedy we wciąż wyjaśnianych okolicznościach spłonął dach oraz drewniana iglica katedry Notre-Dame – nomen omen – dzieło modernizacyjne XIX wieku. Choć pokrycie świątyni zapadło się na nawę główną, struktura konstrukcji pozostała nienaruszona, świadcząc o trwałości średniowiecznych koncepcji budowniczych. Na początku lipca bieżącego roku na nowo zainstalowano mierzący dwanaście metrów i ważący półtorej tony masywny krzyż. 

Przy odbudowywaniu katedry Notre-Dame pracuje blisko trzysta firm i cechów rzemieślniczych. W dokumencie emitowanym przez francuską stację publiczną główny architekt renowacji Philippe Villeneuve nie szczędzi słów podziwu dla niegdysiejszych murarzy. Dzieło życia nadrukował sobie nawet na własnej skórze, na wysokości serca wytatuował sobie rozetę z katedry Notre-Dame. Mury katedry nie ruszyły się nawet o centymetr. Nawet kartezjańskiemu umysłowi Villeneuve’a trudno to pojąć i trudno mu nie podejrzewać interwencji nadprzyrodzonych sił.    

Czytaj także: Niemcy nie dotrzymują obietnic klimatycznych

Czytaj także: Nie żyje trener wielkich skoczków narciarskich

Kolejne krzywdy 

Dwa tygodnie temu znów pożar, tym razem na szczycie remontowanej katedry w Rouen, uwiecznionej w sezonowych wariacjach malarskich Claude’a Moneta. Paradoksalnie przed katastrofą uchowała budynek zmodernizowana i wzmocniona iglica, dzieło Jean-Antoine’a Alavoine’a (1778–1834). Została bowiem zbudowana ze stopów metalu. Swojego oburzenia nie kryli wówczas rozkochani w budowli literaci. Gustave Flaubert nazwał konstrukcję Alavoine’a „koszmarem szalonego kotlarza”, a Guy de Maupassant „przesadzoną igłą z brązu, szkaradą i dziwolągiem”. 

Krzywdę katedrom czynili właśnie pisarze romantyczni, z Wiktorem Hugo na czele i jego powieścią o garbatym dzwonniku, pięknej cygance i pełnym zabobonów paryskim ludzie. Romantycy czuli, by tak rzec, miętę do czasów średnich, które mylnie postrzegali jako negację demiurgicznej mocy rozumu i racjonalności. Nadto żywili się przypowieściami o rycerzach, menestrelach, historiami odległymi i tajemniczymi, bardziej fantastycznymi niż rzeczywistymi. Średniowiecze stanowiło ulubione miejsce ucieczki od odrażającej dla romantyka rzeczywistości współczesnej. Mylili się. Nie ma bowiem nic bardziej konkretnego w architekturze niż gotyckie katedry. Tacy historycy jak Johan Huizinga czy Henri Pirenne rehabilitują czasy średnie. Rozwój matematyki via myśl arabska, rehabilitacja myśli starożytnej, rozwój demokracji w opactwach benedyktyńskich, mizerykordia i pomoc najuboższym, a także niespotykany do dziś rozmach architektoniczny: „wiele budowli Akropolu – pisze Zbigniew Herbert – zmieściłoby się jak w walizce we wnętrzu takich katedr, jak w Amiens czy Reims.” I dodaje: „Powierzchnia wielkich katedr jest rzędu czterech do pięciu tysięcy metrów kwadratowych”. Imponuje rozmach „wiszących w powietrzu” świątyń, lecz również diariusze budów katedralnych jako dzieło wszystkich warstw wspólnoty miejskiej, determinacja i upór. Katedrę w Chartres budowano lat pięćdziesiąt, Notre-Dame osiemdziesiąt, w Reims i Bourges – sto.

Katedra, ecclesia cathedralis, stanowiła tradycyjną siedzibę biskupią – episcopi cathedra, uosobienie magisterium i władzy pasterza, a także znak jedności wierzących. W swoim szkicu „Kamień z katedry” wchodzącym w skład zbioru „Barbarzyńca w ogrodzie” Zbigniew Herbert podkreśla wspólnotowy wymiar budynku sakralnego – „człowiek średniowieczny czuł się w kościele, jak w domu”. Niemcy mówią na katedrę „dom”, Włosi – „duomo”. Człowiek współczesny wstawił doń ławki, dawniej była to pusta przestrzeń, w której znajdowano schronienie w deszczowe dni, głośno debatowano, szukano chwilowej zadumy. Katedra była przede wszystkim domem wiernych, tworzonym kolegialnie przez całą wspólnotę dla wspólnoty ad vitam aeternam: „Templum antyczne było domem bożym, katedra zaś domem wiernych”. Poeta czyni buchalterię fundatorów średniowiecznych katedr. Na sfinansowanie budowli łożyły, co oczywiste, przede wszystkim królewskie skarbce. Lecz również cechy rzemieślnicze, najprostsi obywatele miast i wsi, wdowie grosze, a nawet kurtyzany… Ofiarowano pieniądze, ale i drogocenne guziki i kury, natomiast królowa Cypru na budowę jednej z włoskich katedr przekazała złotą tkaninę. W poszukiwaniu „inwestorów” kwestarze przemierzali całą Europę. Herbert wspomina datki z odległych, egzotycznych zakątków i bractw, między innymi „graczy w kręgle”. 

Jak wspomniano, katedra była dziełem kolektywnym, bez rozróżnień na stany i warstwy. Średniowiecze pod tym względem również uczy skromności. Nie sposób precyzyjnie zidentyfikować jej autorów (z punktowymi wyjątkami). Przy budowie, głównie przy kopaniu fundamentów i transportowaniu kamieni, pracowali zbiegli chłopi szukający i anonimowości, i zarobku. Bardziej wykwalifikowani byli majstrzy operujący dłutami i kielniami. Pielgrzymi nierzadko, w ramach i przy okazji religijnej wyprawy, nosili kamienie na budowę świątyni. Wyższą grupę stanowili murarze i wszelkiego rodzaju majstrowie „pracujący w drzewie, kamieniu, ołowiu i żelazie”. A architekci? Czytamy znów u Herberta, że „ginął w tłumie anonimowych majstrów. Już samo określenie architekta w tekstach średniowiecznych jest bardzo chwiejne i wieloznaczne, co dowodzi niezbyt sprecyzowanego stanowiska i funkcji w dziele budowy. Najczęściej był to murator albo kamieniarz pracujący fizycznie tak samo jak inni murarze czy kamieniarze. Często rolę architekta spełniał opiekun budowy, opat czy biskup”. Zatem architekt był na budowie jednocześnie jednym z wielu rzemieślników i dostawał niewiele wyższą zapłatę od kamieniarza. Przy wznoszeniu katedry w Rouen zarabiał nawet mniej od murarza…

Sława  

Wiktor Hugo rozsławił Notre-Dame. Jednak na tej samej wyspie, czyli na wyspie św. Ludwika, warto również odwiedzić Saint-Chapelle nieopodal Pałacu Sprawiedliwości. Kaplica, rzec można, skromniejsza w wymiarach, przy Notre-Dame kieszonkowa, lecz z imponująco rozświetlonymi witrażami zajmującymi powierzchnię 615 metrów kwadratowych (nie licząc rozety przedstawiającej Apokalipsę św. Jana!). Ludwik zaprojektował gotycką kaplicę jak swego rodzaju sejf, godny przechowywania cennych relikwii, które kolekcjonował. Budowa „kaplicy światła” zajęła zaledwie siedem lat. 

Baldwin II, cesarz Wschodu, tonął w długach, ale posiadał święty skarb: kilka świętych relikwii, w tym Koronę Cierniową. Ludwik IX skarbiec Baldwina nabył w 1239 roku za oszałamiającą sumę: 135 000 funtów turniejowych, ówczesną jednostkę monetarną. Suma w przybliżeniu wynosiła połowę rocznego dochodu ziem królewskich. Aby zostać głową ówczesnego chrześcijaństwa, Ludwik nie szczędził wydatków. Oprócz Korony nabył u weneckich kupców dwadzieścia dwie relikwie. W tym między innymi fragment Chrystusowego krzyża, gwóźdź z Męki Pańskiej, kawałek gąbki, za pomocą której podawano Chrystusowi ocet, część całunu oraz krew Pańską... 

Są również w Paryżu katedry rozstawione między dwiema epokami, między Średniowieczem a Odrodzeniem. Tak jak w przypadku Duomo di Orvieto, przypatrując się kościołowi św. Eustachego przy Les Halles, zacierają się granice między elementami „dawnymi” i „nowymi”. Kościół wydaje się w swoich proporcjach zachwiany, z rozdętymi nawami bocznymi, sprawia wrażenie „najedzonego ogra”. Amatorzy muzyki barokowej będą mogli przysłuchiwać się organom, na których grał sam Jean-Philippe Rameau. Zresztą w bocznej nawie został pochowany.

Katedry zaświadczają o geniuszu intuicji, pokory i skromności. To paradoks szarpiący za mankiet, że wystrzelone i wybujałe w swoich proporcjach budowle, napstrzone tajemniczymi chimerami nie były przejawem megalomanii, lecz dyskretnej dążności do absolutu i błogości istnienia per se. Średniowieczna koncepcja sztuki, jak pisał Huizinga, była emanacją pracy i radości życia – wszystko to miało swe ściśle określone kształty. „Te czasy – pisał holenderski historyk – nie znały jeszcze zjawiska występującego w epokach późniejszych, a polegającego na tym, że ucieka się spośród codziennej krzątaniny, aby z samotnej kontemplacji rozkoszy, jaką daje sztuka, czerpać pokrzepienie i pociechę; w Średniowieczu odnajdywano jeszcze raczej sztukę w samym życiu – jako środek potęgowania jego blasku. Rola jej sprowadzała się do tego, że miała współbrzmieć z głębokim odczuwaniem życia, zarówno pod postacią najwyższych uniesień pobożności, jak też pod postacią najbardziej wyrafinowanego używania rozkoszy światowych”. 

Czas na pełną afirmacji życia i radości wyprawę do Paryża…
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe