Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali

Gdy piszę te słowa, sytuacja wydaje się być prawie unormowana. Polscy kibice emocjonują się medalowymi osiągnięciami polskich sportowców lub martwią się ich brakiem, a wszystko relacjonuje dla nich z Paryża między innymi Przemysław Babiarz. Można by więc pomyśleć, że nic się nie stało. Tyle że to przecież nieprawda. Niektóre z aspektów igrzysk w Paryżu wzbudziły poruszenie na całym świecie, sprawa Babiarza – w Polsce, a każdy z wątków uruchomił pewne społeczne emocje. Czy tylko chwilowe, czy coś z nich zostanie w ludziach na dłużej?
Igrzyska Olimpijskie  Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali
Igrzyska Olimpijskie / PAP/Adam Warżawa

Ceremonia otwarcia igrzysk miała być głośna i była głośna, nie tylko z racji zaproszenia do jej muzycznego zilustrowania między innymi francuskiej metalowej kapeli Gojira. Chcąc nie chcąc, każdy, choćby nie wiem, jak bardzo nie interesował się sportem, musiał o niej usłyszeć, a co gorsza – zobaczyć kilka fragmentów, które najbardziej zelektryzowały media. Jeden z elementów wydarzenia przez wszystkich potraktowany został jako obraźliwa, pełna nagości i odniesień do najbardziej perwersyjnych aspektów kultury woke parodia obrazu „Ostatnia Wieczerza”.

Taka interpretacja była w pełni uzasadniona, suflowała ją w mediach społecznościowych jedna z gwiazd tego wątpliwej jakości zdarzenia, transpłciowa osoba, DJ umieszczony na samym środku sceny – tam, gdzie spodziewalibyśmy się ujrzeć Chrystusa. Osoba mająca prawdopodobnie kilka poważnych problemów z samoakceptacją (nie tylko dotyczących tożsamości płciowej) zostaje postawiona w centrum uwagi, ma przyciągać spojrzenia, zdobywać aplauz, być może nawet – uwielbienie. Wymowę tego spektaklu potraktować można na kilka sposobów. 

Czytaj także: Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Wielkie odwrócenie

Pierwszym i najczęstszym jest traktowanie go jako bluźnierstwa lub – ujmując rzecz łagodniej – polemiki z chrześcijaństwem czy też kontrpropozycji dla niego. „Chrześcijański sens biblijnej ostatniej wieczerzy należy rozumieć m.in. jako ustanowienie Eucharystii, zapowiedź nadchodzącej męki Zbawiciela, związanego z nią odkupienia grzechów, ale także podkreślenie wagi wspólnoty i jedności wiernych – pisze na portalu „Polonia Christiana” Ludwik Pęzioł. – W paryskiej subwersji opisanej w Nowym Testamencie historii zasiadających przy stole biesiadników nie łączyła jednak wiara i służba Chrystusowi, a tożsamość opierająca się na grzesznych skłonnościach i odejściu od porządku, który Bóg przewidział dla człowieka w swym planie stworzenia. Możemy zatem mówić o symbolicznym ustanowieniu wspólnoty bezwarunkowej, której zaistnienie jest możliwe tylko po odejściu od chrześcijańskiej koncepcji grzechu. […] Inaczej rzecz ujmując – w imię realizacji inkluzywnego projektu społecznego porzucona zostaje chrześcijańska droga do zbawienia ludzkiej duszy”.

Oczywiście większość chrześcijan (a jak pokazała dalsza dynamika zdarzeń, nie tylko chrześcijan) nie analizowała sytuacji w pogłębiony, publicystyczny sposób, po prostu poczuła się dotknięta. Głos w sprawie zabrał między innymi Watykan czy episkopat Francji, choć były to stanowiska na tyle zachowawcze i wyważone, że wręcz okazały się rozczarowaniem dla wielu wyznawców. Francuscy biskupi obok szyderstw z wiary w ceremonii dostrzeli również piękno. „Stolica Apostolska była zasmucona pewnymi scenami podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu i może jedynie przyłączyć się do głosów, które podniosły się w ostatnich dniach, aby ubolewać nad zniewagą wielu chrześcijan i wyznawców innych religii” – głosiło wydane dopiero po tygodniu oświadczenie Watykanu.

To opóźnienie ironicznie odnotowała nawet „Gazeta Wyborcza”, jednak w kontekście wymowy komunikatu warto za portalem „Do Rzeczy” przytoczyć również reakcję Carlosa Estebana, redaktora portalu „InfoVaticana”. „Powaga bluźnierstwa opiera się na obrazie skierowanej przeciwko Bogu, przeciwko prawom Boga, by być adorowanym. Ale jest tak, jakby współczesna hierarchia bała się przyznać przed światem, że wierzy w Boga, że wierzy w to, iż Bóg jest rzeczywisty i że człowiek może Go obrazić. W watykańskim proteście z kolei Bóg nie występuje, nie pojawia się, nie liczy się w ogóle. To nie Boga się obraża, ale wrażliwość grupy zacofańców, którzy kurczowo trzymają się swoich mitologicznych fantazji” – pisał Esteban.

Jeśli przyjąć ten punkt widzenia, nie do końca dziwić można się, że Kościół tak chętnie atakowany jest przez wrogie sobie środowiska, skoro brak mu odwagi, by się przed nimi bronić.

Upadek republiki

Skąd bierze się ten atak? Tu z pomocą przychodzi nam kolejna interpretacja wymowy ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu, tym razem zaproponowana przez Kacpra Kitę, znawcę francuskiej polityki, na łamach portalu „Nowy Ład”. Dla Kity ceremonia jest ukoronowaniem idei republikańskiej, walczącej z Kościołem o rząd dusz. Republikanie od początków rewolucji próbowali dotychczasowy, bliski ludziom porządek religijny zastąpić swoją parodią, z własnymi bóstwami (kult „istoty najwyższej” i rytuałami. „Ideał laickiej Republiki – pisze Kita w innej publikacji, tym razem dla Instytutu Ordo Iurus – wywodzi się z myśli Jeana-Jacques’a Rousseau, który sformułował teorię religii obywatelskiej jako podstawy ustroju społecznego. Rousseau był przeciwnikiem chrześcijaństwa, którego – jego zdaniem – nie dało się pogodzić z demokracją i wolnością. Genewski filozof chciał państwowej religii, odrzucającej uniwersalizm oraz skupionej na dobru doczesnym, a nie zbawieniu duszy. Jednocześnie nie był to kult egoizmu – religia obywatelska była wymagająca, a odstępcom od wiary miała grozić nawet kara śmierci”.

Historia pokazuje, że każdy rewolucyjny lub oparty na kulcie jednostki totalitaryzm szukać będzie form parareligijnych i mitów, wystarczy spojrzeć na Koreę Północną z jej kultem wokół świętych miejsc narodzin i innych ważnych życiowych doświadczeń wielkiego wodza Kim Ir Sena. Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę, że podczas ceremonii element bluźnierstwa tak rzucił się w oczy, że pozwolił przykryć erotyczny kontekst wydarzenia, w którym afirmacja rozmaitych fetyszy i odstępstw od norm poszła dużo dalej, niż to było praktykowane dotychczas. A przecież poprzeczka zawieszona była wysoko.

Wbrew pozorom wątki te są ze sobą powiązane: republikańska rewolucja ze swoją specyficzną wolnością przez lata skupiła się na dość konkretnych aspektach. Przesycona libertyńskim, doprowadzonym do skrajności i absurdu seksualizmem ceremonia jest jej największym świętem, jej urzeczywistnieniem. Zarazem jednak jest szokiem, który może pozwolić zobaczyć większości milczącej tak konsekwentnie, że często nie wiemy już, czy ona w ogóle gdzieś tam jeszcze jest, rzeczy takimi, jakimi one są.

W dniu otwarcia igrzysk cały świat zobaczył degrengoladę Zachodu, nad czym Ziemkiewicz słusznie ubolewa, ponieważ obraz ten będzie niewątpliwie paliwem dla antyzachodniej propagandy rozmaitych tyranów. Lecz zobaczyli ją również zwykli tegoż Zachodu mieszkańcy i dla wielu było to zbyt wiele. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Gaszenie pożaru

I choć trudno spodziewać się refleksji twórców, reakcja na tę maskaradę musiała jednak zaskoczyć organizatorów swoją skalą. Z igrzysk wycofał się jeden ze sponsorów, oświadczenia w tej sprawie wydały również państwa arabskie, a niektóre z nich wezwały nawet na rozmowy przedstawicieli Francji. Narzucona trochę później reinterpretacja, w myśl której cała inscenizacja odwoływała się wyłącznie do uczty bogów greckich, wydaje się gaszeniem pożaru. Równocześnie jest jednak okazją do okazania swej wyższości dla wzburzonych szarganiem ich świętości ludzi przez elity. Te, zwłaszcza w Polsce, płynnie przeszły od potwierdzania motywacji antychrześcijańskiej w poczuciu swojej nieomylności i bezkarności, do wyższościowej śpiewki o tym, że przecież ceremonia w ogóle się do chrześcijaństwa nie odniosła.

Tyle że wersja ta pojawiła się zbyt późno, by kogokolwiek przekonać. Można być przekonanym, że ujęcia z otwarcia igrzysk nie znikną z mediów, przypominane czy to jako duma, czy wręcz przeciwnie – jako wyrzut sumienia. To zwiększa szansę na to, że nie zostaną one kolejnym szybko zapomnianym skandalem, nad którym świat przeszedł do porządku dziennego. Tymczasem mnogość i różnorodność krytyki sprawiła, że pouczani w nieskończoność przez samozwańcze autorytety wzburzeni ludzie nie dali się już sprowadzić do grupy ciemnych, osamotnionych w domach i internecie fanatyków.

Nieubłagany walec dziejów musiał się na chwilę zatrzymać, a jego operatorzy, choćby tylko taktycznie, „tych, którzy poczuli się dotknięci”, musieli jednak przeprosić.

Babiarz wybroniony

Jest wreszcie polski wymiar sprawy i polski walec, który również napotkał na opór. To historia Przemysława Babiarza, komentatora sportowego zawieszonego za uprawniony komentarz na antenie. Co zrobił Babiarz? Na wykorzystanie w oprawie muzycznej ceremonii utworu Johna Lennona zareagował odwołaniem się do jego interpretacji dokonanej przez samego autora. Zupełnie niewinna wypowiedź stała się pretekstem najpierw do fali oburzenia ze strony przedstawicieli liberalno-lewicowego establishmentu, a następnie zawieszenia Babiarza.

Szykana ta ogłoszona została w głównym programie informacyjnym kierowanej przez platformerski zaciąg stacji, a jej uzasadnienie było cokolwiek absurdalne. „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – ogłosiła TVP, choć trudno zrozumieć, co i komu Babiarz miałby połamać.

Czy chodziło o krytykę będącego de facto hymnem wszelkich elitarnych uroczystości utworu, czy o to, że ktoś nie poznawszy nawet kontekstu i słów dziennikarza, uznał, że ten powiedział coś na temat wcześniejszej ceremonii, której faktycznie nawet nie skomentował? Zapewne właśnie dlatego popularnego dziennikarza, mającego za sobą dekady komentowania dla TVP wydarzeń sportowych, w obronę wzięli nie tylko konserwatyści. Nie każdego broniącego komentatora chwalić należy za odwagę, niektórzy głos zabrali dość późno, łapiąc się na efekt kuli śniegowej, kluczowe jest jednak właśnie to, że efekt taki zaistniał. Jeśli kierownictwo stacji i stojący za nim politycy spodziewali się, że za Przemysławem Babiarzem staną jedynie ci, których głos i tak zawsze jest przez nich wyszydzany i ignorowany, spotkała ich niespodzianka. Lubianego sprawozdawcę wsparli bowiem masowo zwyczajni, niekoniecznie na stałe zaangażowani politycznie po stronie opozycji obywatele: właściciele knajp, zapraszający go na darmowe posiłki, sportowcy, kibice, wreszcie koledzy z pracy (poza dyrektorem anteny, który wybrał kompromitowanie się kolejnymi oświadczeniami), a nawet kilku celebrytów.

Wreszcie nawet politycy, na końcu, już po rozpoznaniu emocji, sam premier Donald Tusk, który postanowił sprawić psikusa próbującym w lot odgadywać jego zachcianki władzom TVP w likwidacji. Sprawę można więc uznać za moment graniczny, sytuację, w której milcząca większość postanowiła przemówić i – jak w przypadku paryskiej ceremonii – stanąć na drodze walca, który wziął sobie na cel przyznającego się do Kościoła lubianego pracownika polskiego publicznego nadawcy. Niestety sprawa nie jest wciąż zakończona – gdy powstawał ten tekst, pojawiła się informacja o odwołaniu wiceszefa TVP Sport Jakuba Polkowskiego, który w odróżnieniu od swojego przełożonego zachował się, jak trzeba, i od początku popierał zawieszonego kolegę. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Sport i chromosomy

Olimpiada tymczasem trwa, a sportowym emocjom towarzyszy jeszcze jeden trudny temat – to kwestia wątpliwości co do faktycznej płci części osób biorących udział w zawodach kobiecych. Kilka sytuacji było szczególnie rażących: silniejsi i posiadający męskie cechy i taką też siłę w brutalny sposób wygrywali z przeciwniczkami. To spowodowało wzburzenie kibiców i zawodniczek, stało się też początkiem sporu, w którym ścierają się poprawność polityczna, zdrowy rozsądek i różne, nieraz sprzeczne ze sobą, podejścia naukowe. Trudno jednak mówić o uczciwej rywalizacji przy takiej dysproporcji sił. Być może jednak i tu walec politycznej poprawności będzie musiał się cofnąć, choć widać już, że walka ta nie będzie łatwa. 


 

POLECANE
Polacy tracą zaufanie do sądów. Sondaż ujawnia niepokojące dane z ostatniej chwili
Polacy tracą zaufanie do sądów. Sondaż ujawnia niepokojące dane

Zaufanie do wymiaru sprawiedliwości w Polsce dramatycznie spada. Ponad połowa obywateli nie wierzy sądom, a liczby pokazują, że to najgłębszy kryzys od lat.

Aleksander Grad trafił do Agencji Rozwoju Przemysłu z ostatniej chwili
Aleksander Grad trafił do Agencji Rozwoju Przemysłu

Były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska, Aleksander Grad, został doradcą prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu – ustaliła Telewizja Republika. Do grona doradców dołączył także Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Kontrola projektów KPO. Nieprawidłowości jedynie w 0,05 promila przypadków z ostatniej chwili
Kontrola projektów KPO. "Nieprawidłowości jedynie w 0,05 promila przypadków"

Resort funduszy sprawdza, jak przedsiębiorcy wydawali unijne pieniądze – w grę wchodziły nawet zakupy jachtów. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przedstawiała podczas konferencji wyniki kontroli wydanych środków.

Były komisarz Wojciechowski o umowie UE z MERCOSUR: Jest nieakceptowalna. Może zdestabilizować rynek z ostatniej chwili
Były komisarz Wojciechowski o umowie UE z MERCOSUR: Jest nieakceptowalna. Może zdestabilizować rynek

„Wszystkie te sektory są zagrożone, bo są duże kwoty importowe, bezcłowe, m.in. z krajów Mercosuru. I to może zdestabilizować rynek, uderzyć w producentów europejskich. Umowa z krajami Mercosur jest przykładem jak korzyści innych branż, przemysłu europejskiego jest przedkładane ponad rolnictwo, dla którego nie ma praktycznie żadnych pozytywów, a wręcz jest nieakceptowalna” - mówił w wywiadzie dla portalu Farmer.pl były unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski odnosząc się do podpisanej niedawno przez Ursulę von der Leyen umowie z krajami MERCOSUR.

Burza w warszawskiej policji. Jest wniosek do MSWiA o odwołanie komendanta z ostatniej chwili
Burza w warszawskiej policji. Jest wniosek do MSWiA o odwołanie komendanta

Do MSWiA wpłynął wniosek o odwołanie z funkcji komendanta stołecznego policji insp. Dariusza Walichnowskiego - potwierdziła w piątek rzecznik prasowa resortu Karolina Gałecka.

Nowa polityka spójności zrealizuje lewicową agendę z ostatniej chwili
Nowa polityka spójności zrealizuje lewicową agendę

Parlament Europejski i Rada uzgodniły kluczowe aktualizacje polityki spójności UE, umożliwiające państwom i regionom Europy realokację środków na nowe priorytety strategiczne, takie jak obronność, zrównoważone mieszkalnictwo, odporność na wodę i transformacja energetyczna, czyli pieniądze z unijnych funduszy mają zostać przeznaczone przede wszystkim na sfinansowanie założeń Zielonego Ładu.

Fatalny błąd PAP w depeszy nt. Polski i Donalda Trumpa. „Największa dezinformacja od lat” z ostatniej chwili
Fatalny błąd PAP w depeszy nt. Polski i Donalda Trumpa. „Największa dezinformacja od lat”

Polska Agencja Prasowa znalazła się w ogniu krytyki po tym, jak opublikowała – a po paru godzinach usunęła – depeszę dotyczącą wywiadu Donalda Trumpa dla Fox News. W materiale błędnie przypisano słowa prezydenta USA o „pomocy po wojnie” Polsce, choć w rzeczywistości dotyczyły one Ukrainy.

Tusk nie zmienia linii politycznej. Minister Berek zapowiada dalsze „przywracanie praworządności” z ostatniej chwili
Tusk nie zmienia linii politycznej. Minister Berek zapowiada dalsze „przywracanie praworządności”

– Przywracanie praworządności jako punkt wyjścia musimy kontynuować w bardzo trudnych warunkach prawnych, faktycznych, związanych z różnym spojrzeniem reprezentowanym przez różne ośrodki władzy w Polsce, w tym przez prezydenta, ale nie odstąpimy od tej drogi, żeby postawić instytucje publiczne, przywrócić im ich konstytucyjny wymiar – zapowiedział minister nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu Maciej Berek. Rząd planuje także utrzymanie możliwości orzekania dla sędziów, którzy znajdują się w stanie spoczynku, czyli de facto zamierza możliwie opóźnić wymianę pokoleniową w tej grupie zawodowej w celu utrzymania przy orzekaniu tych sędziów, którzy sprzyjają obecnej władzy.

PiS ponownie spotka się z Szymonem Hołownią z ostatniej chwili
PiS ponownie spotka się z Szymonem Hołownią

W piątek 19 września miało dojść do spotkania marszałka Sejmu Szymona Hołowni z wiceszefem klubu PiS Marcinem Ociepą. Chodzi o projekt uchwały autorstwa PiS dotyczący wywłaszczenia ambasady Rosji w Warszawie i przeniesienia jej w inne miejsce. Jak ustaliła Wirtualna Polska, PiS chce, by uchwała została podjęta jeszcze na najbliższym posiedzeniu Sejmu.

Wiadomości
Sprzedawcy na pierwszej linii profilaktyki. Jak szkolenie z odpowiedzialnej sprzedaży wpływa na dostępność alkoholu dla nieletnich

Jednym z ważnych elementów działań profilaktycznych jest uniemożliwienie zakupu alkoholu osobom niepełnoletnim i tym z grup ryzyka. Wsparciem dla sprzedawców są szkolenia z odpowiedzialnej sprzedaży alkoholu, takie jak „Zostań OSA – Odpowiedzialnym Sprzedawcą Alkoholu!”. Dzięki nim sprzedawcy zyskują umiejętność asertywnego odmawiania sprzedaży alkoholu.

REKLAMA

Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali

Gdy piszę te słowa, sytuacja wydaje się być prawie unormowana. Polscy kibice emocjonują się medalowymi osiągnięciami polskich sportowców lub martwią się ich brakiem, a wszystko relacjonuje dla nich z Paryża między innymi Przemysław Babiarz. Można by więc pomyśleć, że nic się nie stało. Tyle że to przecież nieprawda. Niektóre z aspektów igrzysk w Paryżu wzbudziły poruszenie na całym świecie, sprawa Babiarza – w Polsce, a każdy z wątków uruchomił pewne społeczne emocje. Czy tylko chwilowe, czy coś z nich zostanie w ludziach na dłużej?
Igrzyska Olimpijskie  Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali
Igrzyska Olimpijskie / PAP/Adam Warżawa

Ceremonia otwarcia igrzysk miała być głośna i była głośna, nie tylko z racji zaproszenia do jej muzycznego zilustrowania między innymi francuskiej metalowej kapeli Gojira. Chcąc nie chcąc, każdy, choćby nie wiem, jak bardzo nie interesował się sportem, musiał o niej usłyszeć, a co gorsza – zobaczyć kilka fragmentów, które najbardziej zelektryzowały media. Jeden z elementów wydarzenia przez wszystkich potraktowany został jako obraźliwa, pełna nagości i odniesień do najbardziej perwersyjnych aspektów kultury woke parodia obrazu „Ostatnia Wieczerza”.

Taka interpretacja była w pełni uzasadniona, suflowała ją w mediach społecznościowych jedna z gwiazd tego wątpliwej jakości zdarzenia, transpłciowa osoba, DJ umieszczony na samym środku sceny – tam, gdzie spodziewalibyśmy się ujrzeć Chrystusa. Osoba mająca prawdopodobnie kilka poważnych problemów z samoakceptacją (nie tylko dotyczących tożsamości płciowej) zostaje postawiona w centrum uwagi, ma przyciągać spojrzenia, zdobywać aplauz, być może nawet – uwielbienie. Wymowę tego spektaklu potraktować można na kilka sposobów. 

Czytaj także: Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Wielkie odwrócenie

Pierwszym i najczęstszym jest traktowanie go jako bluźnierstwa lub – ujmując rzecz łagodniej – polemiki z chrześcijaństwem czy też kontrpropozycji dla niego. „Chrześcijański sens biblijnej ostatniej wieczerzy należy rozumieć m.in. jako ustanowienie Eucharystii, zapowiedź nadchodzącej męki Zbawiciela, związanego z nią odkupienia grzechów, ale także podkreślenie wagi wspólnoty i jedności wiernych – pisze na portalu „Polonia Christiana” Ludwik Pęzioł. – W paryskiej subwersji opisanej w Nowym Testamencie historii zasiadających przy stole biesiadników nie łączyła jednak wiara i służba Chrystusowi, a tożsamość opierająca się na grzesznych skłonnościach i odejściu od porządku, który Bóg przewidział dla człowieka w swym planie stworzenia. Możemy zatem mówić o symbolicznym ustanowieniu wspólnoty bezwarunkowej, której zaistnienie jest możliwe tylko po odejściu od chrześcijańskiej koncepcji grzechu. […] Inaczej rzecz ujmując – w imię realizacji inkluzywnego projektu społecznego porzucona zostaje chrześcijańska droga do zbawienia ludzkiej duszy”.

Oczywiście większość chrześcijan (a jak pokazała dalsza dynamika zdarzeń, nie tylko chrześcijan) nie analizowała sytuacji w pogłębiony, publicystyczny sposób, po prostu poczuła się dotknięta. Głos w sprawie zabrał między innymi Watykan czy episkopat Francji, choć były to stanowiska na tyle zachowawcze i wyważone, że wręcz okazały się rozczarowaniem dla wielu wyznawców. Francuscy biskupi obok szyderstw z wiary w ceremonii dostrzeli również piękno. „Stolica Apostolska była zasmucona pewnymi scenami podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu i może jedynie przyłączyć się do głosów, które podniosły się w ostatnich dniach, aby ubolewać nad zniewagą wielu chrześcijan i wyznawców innych religii” – głosiło wydane dopiero po tygodniu oświadczenie Watykanu.

To opóźnienie ironicznie odnotowała nawet „Gazeta Wyborcza”, jednak w kontekście wymowy komunikatu warto za portalem „Do Rzeczy” przytoczyć również reakcję Carlosa Estebana, redaktora portalu „InfoVaticana”. „Powaga bluźnierstwa opiera się na obrazie skierowanej przeciwko Bogu, przeciwko prawom Boga, by być adorowanym. Ale jest tak, jakby współczesna hierarchia bała się przyznać przed światem, że wierzy w Boga, że wierzy w to, iż Bóg jest rzeczywisty i że człowiek może Go obrazić. W watykańskim proteście z kolei Bóg nie występuje, nie pojawia się, nie liczy się w ogóle. To nie Boga się obraża, ale wrażliwość grupy zacofańców, którzy kurczowo trzymają się swoich mitologicznych fantazji” – pisał Esteban.

Jeśli przyjąć ten punkt widzenia, nie do końca dziwić można się, że Kościół tak chętnie atakowany jest przez wrogie sobie środowiska, skoro brak mu odwagi, by się przed nimi bronić.

Upadek republiki

Skąd bierze się ten atak? Tu z pomocą przychodzi nam kolejna interpretacja wymowy ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu, tym razem zaproponowana przez Kacpra Kitę, znawcę francuskiej polityki, na łamach portalu „Nowy Ład”. Dla Kity ceremonia jest ukoronowaniem idei republikańskiej, walczącej z Kościołem o rząd dusz. Republikanie od początków rewolucji próbowali dotychczasowy, bliski ludziom porządek religijny zastąpić swoją parodią, z własnymi bóstwami (kult „istoty najwyższej” i rytuałami. „Ideał laickiej Republiki – pisze Kita w innej publikacji, tym razem dla Instytutu Ordo Iurus – wywodzi się z myśli Jeana-Jacques’a Rousseau, który sformułował teorię religii obywatelskiej jako podstawy ustroju społecznego. Rousseau był przeciwnikiem chrześcijaństwa, którego – jego zdaniem – nie dało się pogodzić z demokracją i wolnością. Genewski filozof chciał państwowej religii, odrzucającej uniwersalizm oraz skupionej na dobru doczesnym, a nie zbawieniu duszy. Jednocześnie nie był to kult egoizmu – religia obywatelska była wymagająca, a odstępcom od wiary miała grozić nawet kara śmierci”.

Historia pokazuje, że każdy rewolucyjny lub oparty na kulcie jednostki totalitaryzm szukać będzie form parareligijnych i mitów, wystarczy spojrzeć na Koreę Północną z jej kultem wokół świętych miejsc narodzin i innych ważnych życiowych doświadczeń wielkiego wodza Kim Ir Sena. Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę, że podczas ceremonii element bluźnierstwa tak rzucił się w oczy, że pozwolił przykryć erotyczny kontekst wydarzenia, w którym afirmacja rozmaitych fetyszy i odstępstw od norm poszła dużo dalej, niż to było praktykowane dotychczas. A przecież poprzeczka zawieszona była wysoko.

Wbrew pozorom wątki te są ze sobą powiązane: republikańska rewolucja ze swoją specyficzną wolnością przez lata skupiła się na dość konkretnych aspektach. Przesycona libertyńskim, doprowadzonym do skrajności i absurdu seksualizmem ceremonia jest jej największym świętem, jej urzeczywistnieniem. Zarazem jednak jest szokiem, który może pozwolić zobaczyć większości milczącej tak konsekwentnie, że często nie wiemy już, czy ona w ogóle gdzieś tam jeszcze jest, rzeczy takimi, jakimi one są.

W dniu otwarcia igrzysk cały świat zobaczył degrengoladę Zachodu, nad czym Ziemkiewicz słusznie ubolewa, ponieważ obraz ten będzie niewątpliwie paliwem dla antyzachodniej propagandy rozmaitych tyranów. Lecz zobaczyli ją również zwykli tegoż Zachodu mieszkańcy i dla wielu było to zbyt wiele. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Gaszenie pożaru

I choć trudno spodziewać się refleksji twórców, reakcja na tę maskaradę musiała jednak zaskoczyć organizatorów swoją skalą. Z igrzysk wycofał się jeden ze sponsorów, oświadczenia w tej sprawie wydały również państwa arabskie, a niektóre z nich wezwały nawet na rozmowy przedstawicieli Francji. Narzucona trochę później reinterpretacja, w myśl której cała inscenizacja odwoływała się wyłącznie do uczty bogów greckich, wydaje się gaszeniem pożaru. Równocześnie jest jednak okazją do okazania swej wyższości dla wzburzonych szarganiem ich świętości ludzi przez elity. Te, zwłaszcza w Polsce, płynnie przeszły od potwierdzania motywacji antychrześcijańskiej w poczuciu swojej nieomylności i bezkarności, do wyższościowej śpiewki o tym, że przecież ceremonia w ogóle się do chrześcijaństwa nie odniosła.

Tyle że wersja ta pojawiła się zbyt późno, by kogokolwiek przekonać. Można być przekonanym, że ujęcia z otwarcia igrzysk nie znikną z mediów, przypominane czy to jako duma, czy wręcz przeciwnie – jako wyrzut sumienia. To zwiększa szansę na to, że nie zostaną one kolejnym szybko zapomnianym skandalem, nad którym świat przeszedł do porządku dziennego. Tymczasem mnogość i różnorodność krytyki sprawiła, że pouczani w nieskończoność przez samozwańcze autorytety wzburzeni ludzie nie dali się już sprowadzić do grupy ciemnych, osamotnionych w domach i internecie fanatyków.

Nieubłagany walec dziejów musiał się na chwilę zatrzymać, a jego operatorzy, choćby tylko taktycznie, „tych, którzy poczuli się dotknięci”, musieli jednak przeprosić.

Babiarz wybroniony

Jest wreszcie polski wymiar sprawy i polski walec, który również napotkał na opór. To historia Przemysława Babiarza, komentatora sportowego zawieszonego za uprawniony komentarz na antenie. Co zrobił Babiarz? Na wykorzystanie w oprawie muzycznej ceremonii utworu Johna Lennona zareagował odwołaniem się do jego interpretacji dokonanej przez samego autora. Zupełnie niewinna wypowiedź stała się pretekstem najpierw do fali oburzenia ze strony przedstawicieli liberalno-lewicowego establishmentu, a następnie zawieszenia Babiarza.

Szykana ta ogłoszona została w głównym programie informacyjnym kierowanej przez platformerski zaciąg stacji, a jej uzasadnienie było cokolwiek absurdalne. „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – ogłosiła TVP, choć trudno zrozumieć, co i komu Babiarz miałby połamać.

Czy chodziło o krytykę będącego de facto hymnem wszelkich elitarnych uroczystości utworu, czy o to, że ktoś nie poznawszy nawet kontekstu i słów dziennikarza, uznał, że ten powiedział coś na temat wcześniejszej ceremonii, której faktycznie nawet nie skomentował? Zapewne właśnie dlatego popularnego dziennikarza, mającego za sobą dekady komentowania dla TVP wydarzeń sportowych, w obronę wzięli nie tylko konserwatyści. Nie każdego broniącego komentatora chwalić należy za odwagę, niektórzy głos zabrali dość późno, łapiąc się na efekt kuli śniegowej, kluczowe jest jednak właśnie to, że efekt taki zaistniał. Jeśli kierownictwo stacji i stojący za nim politycy spodziewali się, że za Przemysławem Babiarzem staną jedynie ci, których głos i tak zawsze jest przez nich wyszydzany i ignorowany, spotkała ich niespodzianka. Lubianego sprawozdawcę wsparli bowiem masowo zwyczajni, niekoniecznie na stałe zaangażowani politycznie po stronie opozycji obywatele: właściciele knajp, zapraszający go na darmowe posiłki, sportowcy, kibice, wreszcie koledzy z pracy (poza dyrektorem anteny, który wybrał kompromitowanie się kolejnymi oświadczeniami), a nawet kilku celebrytów.

Wreszcie nawet politycy, na końcu, już po rozpoznaniu emocji, sam premier Donald Tusk, który postanowił sprawić psikusa próbującym w lot odgadywać jego zachcianki władzom TVP w likwidacji. Sprawę można więc uznać za moment graniczny, sytuację, w której milcząca większość postanowiła przemówić i – jak w przypadku paryskiej ceremonii – stanąć na drodze walca, który wziął sobie na cel przyznającego się do Kościoła lubianego pracownika polskiego publicznego nadawcy. Niestety sprawa nie jest wciąż zakończona – gdy powstawał ten tekst, pojawiła się informacja o odwołaniu wiceszefa TVP Sport Jakuba Polkowskiego, który w odróżnieniu od swojego przełożonego zachował się, jak trzeba, i od początku popierał zawieszonego kolegę. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Sport i chromosomy

Olimpiada tymczasem trwa, a sportowym emocjom towarzyszy jeszcze jeden trudny temat – to kwestia wątpliwości co do faktycznej płci części osób biorących udział w zawodach kobiecych. Kilka sytuacji było szczególnie rażących: silniejsi i posiadający męskie cechy i taką też siłę w brutalny sposób wygrywali z przeciwniczkami. To spowodowało wzburzenie kibiców i zawodniczek, stało się też początkiem sporu, w którym ścierają się poprawność polityczna, zdrowy rozsądek i różne, nieraz sprzeczne ze sobą, podejścia naukowe. Trudno jednak mówić o uczciwej rywalizacji przy takiej dysproporcji sił. Być może jednak i tu walec politycznej poprawności będzie musiał się cofnąć, choć widać już, że walka ta nie będzie łatwa. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe