[wywiad] Abp Galbas: W Warszawie nastawiam się raczej na maraton niż na setkę

- Kościół ma obowiązek wychodzić do wszystkich środowisk, zapraszać do rozmowy. Kościół, który pozostałby zamknięty w kościele, nie byłby do końca wierny swojej misji – mówi w rozmowie z KAI abp Adrian Galbas, metropolita warszawski nominat, były metropolita katowicki, pallotyn. Dodaje, że dziś Kościół w Polsce znajduje się niejako na granicy epok, a w przejściu tego trudnego okresu może bardzo pomóc Synod o synodalności, którego wcielenie w życie jest niezmiernie ważne.
abp Adrian Galbas [wywiad] Abp Galbas: W Warszawie nastawiam się raczej na maraton niż na setkę
abp Adrian Galbas / YT print screen/Archidiecezja Katowicka

Kolejne przenosiny

Tomasz Królak, Marcin Przeciszewski (KAI) Czy limit przenosin Księdza z diecezji do diecezji został już wyczerpany?

Abp Adrian Galbas: Zdecydowanie. Te przenosiny nie są łatwe dla mojej psychiki. W ciągu pięciu lat być w trzech, jakże różnych diecezjach, to maksimum, co można znieść. Nie chodzi nawet o zmianę geograficzną, bo do niej jako zakonnik jestem jakoś przyzwyczajony, ale o trud wchodzenia w nowe środowisko, budowanie więzi,  a potem koszmar pożegnania i żałoby. Pocieszam się, że następnym miejscem mojego pobytu będzie jakaś mogiłka.

Ewangelizacja w mieście

- Kard. Nycz powiedział, że ma nadzieję, iż Ksiądz Arcybiskup osiądzie tu na najbliższe 20 lat. Warszawa jest z pewnością miejscem pod różnymi względami specyficznym, ale z duszpasterskiego punktu widzenia stawia wyzwanie podobne do katowickiego: Jak dziś głosić Ewangelię mieszkańcom dużej metropolii? Ma Ksiądz Arcybiskup jakiś patent?

- Jakbym miał patent, to pewnie bym go już dawno opublikował. Bardzo dobrze czuję się w mieście, a im większe miasto, tym czuję się w nim lepiej. Niedawno byłem w Nowym Jorku i było mi tam jak przysłowiowej rybie w wodzie. Lubię odludzia, ale na chwilę. Jestem jednak mieszczuchem absolutnym.

Wracając do pytania: Papież Franciszek mówi, że Bóg jest w mieście. Niby oczywiste, ale ważne. To punkt wyjścia. Miasto, choć nazywane bywa często molochem, nie jest miejscem upadłym, bezbożnym i złym. W nim jest Bóg. Widoczny w tylu miejskich kościołach, stojących w centrach aglomeracji, a przede wszystkim widoczny w ludziach i w ich historiach. Trzeba próbować rozumieć wieloimienność wielkich miast, zwłaszcza tak dużych jak te z metropolii śląskiej, czy oczywiście Warszawę. Przybywają tu ludzie z różnych stron, z różnych miejsc, z różnym doświadczeniem, z różnymi tradycjami. No i są tu ci, co byli od pokoleń. Ważne, by umieć do jednych i drugich dotrzeć, połączyć ich, zbudować wspólnotę.

Czytaj także: S. dr hab. Judyta Pudełko: Idziemy w kierunku Ziemi Obiecanej

Dialog z kulturą i polityką

- Warszawa to także jedno z centrów kultury i główny ośrodek życia politycznego. Oprócz ewangelizacji przed każdym metropolitą warszawskim staje zadanie budowania relacji i dialogu z tymi szczególnymi sferami. Jak te wyzwania postrzega Ksiądz Arcybiskup? 

- Moją pierwszą misją jest utwierdzanie w wierze wierzących i skłanianie do wiary niewierzących. Przychodzę tutaj nie jako polityczny gracz, czy – Broń Boże – „partyjniak”. Nie! Jestem duszpasterzem. Tak chciałbym być postrzegany i na tym się skupić. Nie chciałbym by wierni świeccy i księża częściej oglądali mnie w telewizji, niż na ambonie. Oczywiście jestem świadom, że styk z polityką jest w Warszawie istotniejszy niż w Ełku, czy Katowicach i ma konkretne konsekwencje, także dla posługi Biskupa stolicy. Dotychczasowe spotkania z politykami, pokazują mi, że politycy to przede wszystkim ludzie, z którymi można normalnie rozmawiać. Synod jeszcze bardziej nam to uświadamia, mówiąc o potrzebie nawrócenia relacyjnego, jako o jednym z podstawowych warunków funkcjonowania Kościoła. Myślę, że jeżeli w każdym z nas nastąpi takie nawrócenie, to także dialog społeczny i stołeczny, stanie się bardziej owocny.

Synod

- Kilkanaście dni temu w Rzymie zakończył się Synod o synodalności... 

- … broń Boże, on się nie zakończył!

- Naturalnie, zakończył się pewien formalny etap synodu o synodalności.

- Tak i jak wiemy ten etap też nie zostanie zamknięty adhortacją, właśnie dlatego, żeby tego elementu “końcowości” było jak najmniej. Trwają nadal też prace w zespołach studyjnych powołanych przez Ojca Świętego.

Ale przede wszystkim chodzi o to, żebyśmy nie pomyśleli sobie: „synod mamy z głowy, wracajmy do dawnego”. Proces synodalny ma trwać. Teraz jest pora jeszcze intensywniejszej - mam nadzieję - aplikacji jego ducha w Kościołach lokalnych, także aplikacji wskazań, wypracowanych podczas Synodu, z uszanowaniem odmienności tych Kościołów. Najważniejsze jest to, o czym wspomniałem, a co jest warunkiem trwania procesu synodalnego: nawrócenie relacyjne, czyli po prostu – budowanie więzi, normalność, mozolne stawanie się przede wszystkim Kościołem-wspólnotą.

To bardzo dziwne, że wciąż musimy sobie powtarzać, że w Kościele ważne jest słuchanie, rozmawianie, spotkanie… Po prostu praktykujmy to, róbmy to, a nie tylko mówmy, że trzeba to robić!

Druga ważna rzecz, o której przypomniał Synod i moim zdaniem jest to naprawdę jakaś droga, to korzystanie w odnowiony sposób z ciał synodalnych, różnorodnych rad, jakie istnieją na wielu poziomach praktyki Kościoła i które mogą być wielką pomocą. W metropolii górnośląskiej, co trzy miesiące mamy spotkania biskupów z trzech naszych diecezji. Są one dla mnie naprawdę wspaniałym doświadczeniem i jednym z najbardziej konkretnych przejawów synodalności, kiedy to biskupi posługujący w podobnych miejscach, mający podobne problemy, dzielą się nimi, pomagają sobie i szukają odpowiedzi jak to wszystko robić lepiej. Takich możliwości praktykowania synodalności na różnych poziomach Kościoła jest całe mnóstwo. Trzeba tylko chcieć z nich korzystać.

- W dokumencie końcowym Synodu obecne jest ciekawe rozróżnienie: w Kościele podejmowanie decyzji należy do biskupów, bo na tym polega ich sakramentalna odpowiedzialność, ale w wypracowywaniu tej decyzji powinien brać udział cały lud Boży.

- Tak, dokument wprowadza  to rozróżnienie na decision making i decision taking, czyli dochodzenie do decyzji i podejmowanie decyzji. Tu nie ma konfliktu. W Kościele nie istnieje odpowiedzialność zbiorowa. Nie odpowiada rada, tylko biskup, albo proboszcz.

Dobrze jednak, żeby ten, kto ostatecznie podejmuje decyzję i kto za nią odpowiada, poprosił kompetentnych reprezentantów wspólnoty by mu pomogli podjąć decyzję - czyli pomogli w rozeznaniu. A potem sam podejmuje decyzję, zgodnie z odpowiedzialnością, którą przyjął w Kościele. Jeśli podjąłby inną, niż ta, do której wspólnie się doszło, powinien to uzasadnić i wyjaśnić. Odpowiedzialność jaka wtedy na nim spoczywa jest dużo większa.

Taki proces wspólnego przygotowywania ważnej decyzji daje biskupowi, czy proboszczowi, poczucie większego bezpieczeństwa, a członkom tych rad, także ludziom świeckim, poczucie współuczestnictwa w decydowaniu o sprawach wspólnoty i realnego bycia w Kościele.

Granica epok

- Jako dziennikarze obserwujący Kościół w Polsce odnosimy wrażenie, że Kościół znajduje się na granicy epok. Skończyła się ta, którą Chantal Delsol definiuje jako christianitas, a zaczyna zupełnie nowa: Kościół przestaje być autorytetem powszechnym, zachowując autorytet jedynie środowiskowy. Nie można już też powiedzieć, że Polacy to "naród wierzący", bo badania religijności mówią co innego. Może właśnie Synod mógłby być receptą na przebrnięcie przez ten przełomowy moment? 

- Papież tak to diagnozuje. Twierdzi, że w tej chwili w Kościele bardzo potrzeba odnowienia zrozumienia synodalności, a następnie - i jeszcze bardziej - jej praktykowania.

Tak jak mniej więcej wiemy, czym jest i jak należy praktykować kolegialność, podobnie czym jest prymat papieża i jak się on wyraża, to synodalność nam gdzieś uciekła. Proces, który się od trzech lat “przewala” przez Kościół dostrzegł ten brak i go zmniejsza, a przez to wniósł już do Kościoła wiele dobrych zmian.

- Ale nie jest tajemnicą, że temat Synodu bywał, a może i jest, także w Kościele w Polsce przyjmowany z mniejszą lub większą nieufnością, a tarcia występowały także wśród biskupów. Zareagował Ksiądz zresztą na te głosy mocnym wezwaniem z Jasnej Góry: “Przestańmy wylewać pomyje na Kościół synodalny”... 

- Ścieranie się jest dobre. Jest dowodem tego, że nie leżymy jeszcze na cmentarzu… No, a praktykowanie codziennej synodalności jest wymagające. Trzeba słuchać, rozmawiać, spotykać się. Wydaje się więc, że  jest z nią trudniej, niż bez niej. I trochę tak jest. Łatwiej zarządzać Kościołem klerykalnie, niż synodalnie. Do zbudowania Kościoła-instytucji, klerykalizm wystarczy, do zbudowania Kościoła - wspólnoty – już nie!

Synodalność jest więc pomocą dla Kościoła, nie przeszkodą.

A wracając do wątku o zmianie epok, to jest ona faktem. Wiary nie wysysamy z mlekiem matki, a często już nie wynosimy jej też z domu. Nie jest też oczywistym elementem współczesnej kultury. Kościół w Polsce też nie ma już tej społecznej pozycji, co kiedyś, a dla wielu nie jest autorytetem… To żadne odkrycia.

Czytaj także: [wywiad] Ks. prof. Wielebski: parafialne rady duszpasterskie to głos doradczy w parafii

Wychodzenie do różnych środowisk

- Może jednak Kościół zachował odpowiednią moc, żeby zaproponować ludziom różnych środowisk - politycznych i światopoglądowych - jakiś wspólny namysł nad tym, co pomimo różnic, jednak nas łączy? W bardzo spolaryzowanej Polsce taka inicjatywa wydaje się dziś bardzo potrzebna.

- Na pewno Kościół ma obowiązek wychodzić do wszystkich środowisk, zapraszać do rozmowy. Kościół, który pozostałby zamknięty w kościele, nie byłby do końca wierny swojej misji, ponieważ chrześcijaństwo jest wcielone. Ono się dzieje w konkretnej rzeczywistości na konkretnej ziemi, wśród konkretnych, różnych ludzi. Ci ludzie mają różne twarze, różne historie i różne życia. Kościół może się albo na to obrazić, albo w to wejść, właśnie jako promotor spotkania. Oczywiście, to zaproszenie może nie zostać przyjęte, ale to też jest konsekwencją życia w społeczeństwie wieloimiennym...  

- Warszawa wydaje się świetnym miejscem na zorganizowanie, może nawet cyklicznie, “Dziedzińca pogan” - inicjatywy Benedykta XVI, która doczekała się realizacji w różnych miejscach świata. Były też takie spotkania  w stolicy, ale wygasły…

- To na pewno jedna z ciekawych inicjatyw. Potrzebuję jednak czasu, by mówić o konkretnych pomysłach. Jest za wcześnie na deklaracje o tym, co bym podtrzymywał, co zmieniał, a co wprowadzał. Nastawiam się tu raczej na maraton niż na setkę.

- Ale długie biegi to zdaje się Księdza specjalność.

- Lata lecą, to i dystanse się zmniejszają…Tak czy inaczej  planowanie większych inicjatyw wymaga rozłożenia siły na dłuższy czas, ale ta inicjatywa papieża Benedykta była bardzo cenna.

Okres katowicki

- Jak podsumowałby Ksiądz Arcybiskup trzyletnią posługę w archidiecezji katowickiej?

- Był to dla mnie czas wielkiej nauki i odkrywania tego, jak dobrze zorganizowany jest Kościół na Śląsku, jak wiele ma wspaniałych i naprawdę dobrze działających instytucji. To także podziw dla etosu śląskiego księdza, dla którego obowiązek jest wartością, a wypełnianie go - czymś oczywistym. Byłem też bardzo zaskoczony serdecznością śląskiego ludu, z jaką zostałem tu przyjęty. Śląsk to też oczywiście Piekary. Genialne i fenomenalne. Jedyne w swoim rodzaju. Z wielu więc powodów przejście do Warszawy to dla mnie moment dosyć trudny.

A z drugiej strony i Kościół w Ełku, w Katowicach i w Warszawie i w każdym innym miejscu w Polsce jest podobny, choćby i w tym, że czeka go wiele zmian wynikających z procesów, które obserwujemy. To zmiany, przed którymi nie można uciekać, bo ucieczka byłaby przejawem nieodpowiedzialności i tchórzostwa. Nawet jeżeli są one trudne i niepopularne.

- Jakie konkretnie zmiany ma Ksiądz na myśli?

- Na przykład dotyczące sposobu organizacji życia w parafii, kiedy zmniejsza się liczba księży. W ubiegłym roku stosunek liczby księży w archidiecezji katowickiej, którzy z różnych powodów zakończyli swoją posługę do tych, którzy ją rozpoczęli był prawie 4:1. To kwestia nie tylko administracyjna, ale przede wszystkim formacyjna.  Zobaczymy też co wyniknie z dyskusji o religii w szkole, Funduszu Kościelnym, itd.

Niedawno Kościół wspominał św. Karola Boromeusza. To jest jeden z przykładów człowieka, który stawał przed wyzwaniami swojej epoki, a jego odpowiedzią było działanie, a nie biadolenie.

- Rozumiemy, że jako zapalony biegacz będzie Ksiądz Arcybiskup poszukiwał ścieżek do biegania w Warszawie lub okolicach, żeby w dalszym ciągu dbać o zdrowie ciała i umysłu…

- Biegać można wszędzie, więc nie będzie z tym problemu. Biegacze z Warszawy już mi podesłali kilka propozycji ciekawych tras niedaleko Miodowej…

Dziękujemy za rozmowę.

Tomasz Królak, Marcin Przeciszewski


 

POLECANE
Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych

Prezydent RP Karol Nawrocki przekazał w poniedziałek, że oczekuje od szefów służb specjalnych przeprosin za to, że nie spotkali się z nim; a także stawienia się w jego gabinecie, żeby rozmawiać m.in. o awansach oficerskich.

Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza

Energa Operator opublikowała najnowszy harmonogram planowanych przerw w dostawie prądu na Pomorzu. W najbliższych dniach wyłączenia obejmą m.in. Gdańsk, Gdynię, Kartuzy, Kościerzynę, Starogard Gdański, Tczew oraz okoliczne gminy. Przerwy związane są z pracami konserwacyjnymi sieci energetycznej.

Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie X. Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości? gorące
Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie "X". Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości?

W ostatnim czasie internet rozgrzało nagranie Waldemara Żurka sprzed kilku lat, na którym ten, jeszcze jako sędzia mówi o "hiszpańskim dziennikarzu, który miał do niego dzwonić. Natychmiast pojawiły się pytania o "hiszpańskiego dziennikarza" Pablo Gonzaleza, a właściwie Pawła Rubcowa, rosyjskiego szpiega.

PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie

Spółka PKP Intercity działa w sposób transparentny, zgodny ze standardami etyki i obowiązującymi przepisami – poinformowało PAP w poniedziałek biuro prasowe przewoźnika w odpowiedzi na pytania dot. zarzutów RegioJet. Czeski przewoźnik twierdzi, że jest dyskryminowany na polskim rynku.

Już jutro ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. Transmisja na żywo na portalu Tysol.pl z ostatniej chwili
Już jutro ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. Transmisja na żywo na portalu Tysol.pl

Już jutro, 11 listopada, ulicami stolicy przejdzie Marsz Niepodległości 2025. Wydarzenie, organizowane pod hasłem „Jeden naród, silna Polska”. Transmisję na żywo z całego wydarzenia będzie można oglądać na portalu Tysol.pl.

Niemcy mówią dość zielonej histerii. Większość przeciw zakazom i ograniczeniom Wiadomości
Niemcy mówią "dość" zielonej histerii. Większość przeciw zakazom i ograniczeniom

Nowy sondaż YouGov pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w Niemczech. Coraz mniej obywateli uznaje zmiany klimatu za poważne zagrożenie, a większość sprzeciwia się zakazom i ograniczeniom związanym z tzw. zieloną polityką.

Donald Trump domaga się od BBC odszkodowania. Astronomiczna kwota z ostatniej chwili
Donald Trump domaga się od BBC odszkodowania. Astronomiczna kwota

Prezydent USA Donald Trump grozi BBC pozwem sądowym i żąda co najmniej 1 mld dol. odszkodowania za opublikowanie przez brytyjską stację materiału z przemontowaną jego wypowiedzią wprowadzającą odbiorców w błąd – podała w poniedziałek telewizja NBC News, która dotarła do listu prawników Trumpa.

Więzienie za przekroczenie prędkości. Sejm zaostrzył przepisy dla kierowców Wiadomości
Więzienie za przekroczenie prędkości. Sejm zaostrzył przepisy dla kierowców

Sejm przyjął rządowy projekt zmian w prawie drogowym. Nowe przepisy przewidują karę więzienia za rażące przekroczenie prędkości – nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Kierowcy mają się czego obawiać, bo za ekstremalną jazdę trafią za kratki.

„NFZ bankrutuje, a premier z popcornem organizuje igrzyska”. Jarosław Kaczyński nie przebiera w słowach z ostatniej chwili
„NFZ bankrutuje, a premier z popcornem organizuje igrzyska”. Jarosław Kaczyński nie przebiera w słowach

„To moralny i polityczny upadek tej władzy!” – pisze prezes PiS Jarosław Kaczyński na platformie X, komentując ostatnie działania rządu i premiera Donalda Tuska  ws. Zbigniewa Ziobry.

Chiński konsul grozi japońskiej premier: „Jej brudny łeb trzeba odciąć bez wahania” Wiadomości
Chiński konsul grozi japońskiej premier: „Jej brudny łeb trzeba odciąć bez wahania”

Wpis chińskiego konsula generalnego w Osace, Xue Jiana, wstrząsnął japońską opinią publiczną. Dyplomata napisał w mediach społecznościowych, że premier Japonii Sanae Takaichi ma „brudny łeb, który trzeba odciąć bez wahania”. Słowa te padły po jej wypowiedzi dotyczącej Tajwanu.

REKLAMA

[wywiad] Abp Galbas: W Warszawie nastawiam się raczej na maraton niż na setkę

- Kościół ma obowiązek wychodzić do wszystkich środowisk, zapraszać do rozmowy. Kościół, który pozostałby zamknięty w kościele, nie byłby do końca wierny swojej misji – mówi w rozmowie z KAI abp Adrian Galbas, metropolita warszawski nominat, były metropolita katowicki, pallotyn. Dodaje, że dziś Kościół w Polsce znajduje się niejako na granicy epok, a w przejściu tego trudnego okresu może bardzo pomóc Synod o synodalności, którego wcielenie w życie jest niezmiernie ważne.
abp Adrian Galbas [wywiad] Abp Galbas: W Warszawie nastawiam się raczej na maraton niż na setkę
abp Adrian Galbas / YT print screen/Archidiecezja Katowicka

Kolejne przenosiny

Tomasz Królak, Marcin Przeciszewski (KAI) Czy limit przenosin Księdza z diecezji do diecezji został już wyczerpany?

Abp Adrian Galbas: Zdecydowanie. Te przenosiny nie są łatwe dla mojej psychiki. W ciągu pięciu lat być w trzech, jakże różnych diecezjach, to maksimum, co można znieść. Nie chodzi nawet o zmianę geograficzną, bo do niej jako zakonnik jestem jakoś przyzwyczajony, ale o trud wchodzenia w nowe środowisko, budowanie więzi,  a potem koszmar pożegnania i żałoby. Pocieszam się, że następnym miejscem mojego pobytu będzie jakaś mogiłka.

Ewangelizacja w mieście

- Kard. Nycz powiedział, że ma nadzieję, iż Ksiądz Arcybiskup osiądzie tu na najbliższe 20 lat. Warszawa jest z pewnością miejscem pod różnymi względami specyficznym, ale z duszpasterskiego punktu widzenia stawia wyzwanie podobne do katowickiego: Jak dziś głosić Ewangelię mieszkańcom dużej metropolii? Ma Ksiądz Arcybiskup jakiś patent?

- Jakbym miał patent, to pewnie bym go już dawno opublikował. Bardzo dobrze czuję się w mieście, a im większe miasto, tym czuję się w nim lepiej. Niedawno byłem w Nowym Jorku i było mi tam jak przysłowiowej rybie w wodzie. Lubię odludzia, ale na chwilę. Jestem jednak mieszczuchem absolutnym.

Wracając do pytania: Papież Franciszek mówi, że Bóg jest w mieście. Niby oczywiste, ale ważne. To punkt wyjścia. Miasto, choć nazywane bywa często molochem, nie jest miejscem upadłym, bezbożnym i złym. W nim jest Bóg. Widoczny w tylu miejskich kościołach, stojących w centrach aglomeracji, a przede wszystkim widoczny w ludziach i w ich historiach. Trzeba próbować rozumieć wieloimienność wielkich miast, zwłaszcza tak dużych jak te z metropolii śląskiej, czy oczywiście Warszawę. Przybywają tu ludzie z różnych stron, z różnych miejsc, z różnym doświadczeniem, z różnymi tradycjami. No i są tu ci, co byli od pokoleń. Ważne, by umieć do jednych i drugich dotrzeć, połączyć ich, zbudować wspólnotę.

Czytaj także: S. dr hab. Judyta Pudełko: Idziemy w kierunku Ziemi Obiecanej

Dialog z kulturą i polityką

- Warszawa to także jedno z centrów kultury i główny ośrodek życia politycznego. Oprócz ewangelizacji przed każdym metropolitą warszawskim staje zadanie budowania relacji i dialogu z tymi szczególnymi sferami. Jak te wyzwania postrzega Ksiądz Arcybiskup? 

- Moją pierwszą misją jest utwierdzanie w wierze wierzących i skłanianie do wiary niewierzących. Przychodzę tutaj nie jako polityczny gracz, czy – Broń Boże – „partyjniak”. Nie! Jestem duszpasterzem. Tak chciałbym być postrzegany i na tym się skupić. Nie chciałbym by wierni świeccy i księża częściej oglądali mnie w telewizji, niż na ambonie. Oczywiście jestem świadom, że styk z polityką jest w Warszawie istotniejszy niż w Ełku, czy Katowicach i ma konkretne konsekwencje, także dla posługi Biskupa stolicy. Dotychczasowe spotkania z politykami, pokazują mi, że politycy to przede wszystkim ludzie, z którymi można normalnie rozmawiać. Synod jeszcze bardziej nam to uświadamia, mówiąc o potrzebie nawrócenia relacyjnego, jako o jednym z podstawowych warunków funkcjonowania Kościoła. Myślę, że jeżeli w każdym z nas nastąpi takie nawrócenie, to także dialog społeczny i stołeczny, stanie się bardziej owocny.

Synod

- Kilkanaście dni temu w Rzymie zakończył się Synod o synodalności... 

- … broń Boże, on się nie zakończył!

- Naturalnie, zakończył się pewien formalny etap synodu o synodalności.

- Tak i jak wiemy ten etap też nie zostanie zamknięty adhortacją, właśnie dlatego, żeby tego elementu “końcowości” było jak najmniej. Trwają nadal też prace w zespołach studyjnych powołanych przez Ojca Świętego.

Ale przede wszystkim chodzi o to, żebyśmy nie pomyśleli sobie: „synod mamy z głowy, wracajmy do dawnego”. Proces synodalny ma trwać. Teraz jest pora jeszcze intensywniejszej - mam nadzieję - aplikacji jego ducha w Kościołach lokalnych, także aplikacji wskazań, wypracowanych podczas Synodu, z uszanowaniem odmienności tych Kościołów. Najważniejsze jest to, o czym wspomniałem, a co jest warunkiem trwania procesu synodalnego: nawrócenie relacyjne, czyli po prostu – budowanie więzi, normalność, mozolne stawanie się przede wszystkim Kościołem-wspólnotą.

To bardzo dziwne, że wciąż musimy sobie powtarzać, że w Kościele ważne jest słuchanie, rozmawianie, spotkanie… Po prostu praktykujmy to, róbmy to, a nie tylko mówmy, że trzeba to robić!

Druga ważna rzecz, o której przypomniał Synod i moim zdaniem jest to naprawdę jakaś droga, to korzystanie w odnowiony sposób z ciał synodalnych, różnorodnych rad, jakie istnieją na wielu poziomach praktyki Kościoła i które mogą być wielką pomocą. W metropolii górnośląskiej, co trzy miesiące mamy spotkania biskupów z trzech naszych diecezji. Są one dla mnie naprawdę wspaniałym doświadczeniem i jednym z najbardziej konkretnych przejawów synodalności, kiedy to biskupi posługujący w podobnych miejscach, mający podobne problemy, dzielą się nimi, pomagają sobie i szukają odpowiedzi jak to wszystko robić lepiej. Takich możliwości praktykowania synodalności na różnych poziomach Kościoła jest całe mnóstwo. Trzeba tylko chcieć z nich korzystać.

- W dokumencie końcowym Synodu obecne jest ciekawe rozróżnienie: w Kościele podejmowanie decyzji należy do biskupów, bo na tym polega ich sakramentalna odpowiedzialność, ale w wypracowywaniu tej decyzji powinien brać udział cały lud Boży.

- Tak, dokument wprowadza  to rozróżnienie na decision making i decision taking, czyli dochodzenie do decyzji i podejmowanie decyzji. Tu nie ma konfliktu. W Kościele nie istnieje odpowiedzialność zbiorowa. Nie odpowiada rada, tylko biskup, albo proboszcz.

Dobrze jednak, żeby ten, kto ostatecznie podejmuje decyzję i kto za nią odpowiada, poprosił kompetentnych reprezentantów wspólnoty by mu pomogli podjąć decyzję - czyli pomogli w rozeznaniu. A potem sam podejmuje decyzję, zgodnie z odpowiedzialnością, którą przyjął w Kościele. Jeśli podjąłby inną, niż ta, do której wspólnie się doszło, powinien to uzasadnić i wyjaśnić. Odpowiedzialność jaka wtedy na nim spoczywa jest dużo większa.

Taki proces wspólnego przygotowywania ważnej decyzji daje biskupowi, czy proboszczowi, poczucie większego bezpieczeństwa, a członkom tych rad, także ludziom świeckim, poczucie współuczestnictwa w decydowaniu o sprawach wspólnoty i realnego bycia w Kościele.

Granica epok

- Jako dziennikarze obserwujący Kościół w Polsce odnosimy wrażenie, że Kościół znajduje się na granicy epok. Skończyła się ta, którą Chantal Delsol definiuje jako christianitas, a zaczyna zupełnie nowa: Kościół przestaje być autorytetem powszechnym, zachowując autorytet jedynie środowiskowy. Nie można już też powiedzieć, że Polacy to "naród wierzący", bo badania religijności mówią co innego. Może właśnie Synod mógłby być receptą na przebrnięcie przez ten przełomowy moment? 

- Papież tak to diagnozuje. Twierdzi, że w tej chwili w Kościele bardzo potrzeba odnowienia zrozumienia synodalności, a następnie - i jeszcze bardziej - jej praktykowania.

Tak jak mniej więcej wiemy, czym jest i jak należy praktykować kolegialność, podobnie czym jest prymat papieża i jak się on wyraża, to synodalność nam gdzieś uciekła. Proces, który się od trzech lat “przewala” przez Kościół dostrzegł ten brak i go zmniejsza, a przez to wniósł już do Kościoła wiele dobrych zmian.

- Ale nie jest tajemnicą, że temat Synodu bywał, a może i jest, także w Kościele w Polsce przyjmowany z mniejszą lub większą nieufnością, a tarcia występowały także wśród biskupów. Zareagował Ksiądz zresztą na te głosy mocnym wezwaniem z Jasnej Góry: “Przestańmy wylewać pomyje na Kościół synodalny”... 

- Ścieranie się jest dobre. Jest dowodem tego, że nie leżymy jeszcze na cmentarzu… No, a praktykowanie codziennej synodalności jest wymagające. Trzeba słuchać, rozmawiać, spotykać się. Wydaje się więc, że  jest z nią trudniej, niż bez niej. I trochę tak jest. Łatwiej zarządzać Kościołem klerykalnie, niż synodalnie. Do zbudowania Kościoła-instytucji, klerykalizm wystarczy, do zbudowania Kościoła - wspólnoty – już nie!

Synodalność jest więc pomocą dla Kościoła, nie przeszkodą.

A wracając do wątku o zmianie epok, to jest ona faktem. Wiary nie wysysamy z mlekiem matki, a często już nie wynosimy jej też z domu. Nie jest też oczywistym elementem współczesnej kultury. Kościół w Polsce też nie ma już tej społecznej pozycji, co kiedyś, a dla wielu nie jest autorytetem… To żadne odkrycia.

Czytaj także: [wywiad] Ks. prof. Wielebski: parafialne rady duszpasterskie to głos doradczy w parafii

Wychodzenie do różnych środowisk

- Może jednak Kościół zachował odpowiednią moc, żeby zaproponować ludziom różnych środowisk - politycznych i światopoglądowych - jakiś wspólny namysł nad tym, co pomimo różnic, jednak nas łączy? W bardzo spolaryzowanej Polsce taka inicjatywa wydaje się dziś bardzo potrzebna.

- Na pewno Kościół ma obowiązek wychodzić do wszystkich środowisk, zapraszać do rozmowy. Kościół, który pozostałby zamknięty w kościele, nie byłby do końca wierny swojej misji, ponieważ chrześcijaństwo jest wcielone. Ono się dzieje w konkretnej rzeczywistości na konkretnej ziemi, wśród konkretnych, różnych ludzi. Ci ludzie mają różne twarze, różne historie i różne życia. Kościół może się albo na to obrazić, albo w to wejść, właśnie jako promotor spotkania. Oczywiście, to zaproszenie może nie zostać przyjęte, ale to też jest konsekwencją życia w społeczeństwie wieloimiennym...  

- Warszawa wydaje się świetnym miejscem na zorganizowanie, może nawet cyklicznie, “Dziedzińca pogan” - inicjatywy Benedykta XVI, która doczekała się realizacji w różnych miejscach świata. Były też takie spotkania  w stolicy, ale wygasły…

- To na pewno jedna z ciekawych inicjatyw. Potrzebuję jednak czasu, by mówić o konkretnych pomysłach. Jest za wcześnie na deklaracje o tym, co bym podtrzymywał, co zmieniał, a co wprowadzał. Nastawiam się tu raczej na maraton niż na setkę.

- Ale długie biegi to zdaje się Księdza specjalność.

- Lata lecą, to i dystanse się zmniejszają…Tak czy inaczej  planowanie większych inicjatyw wymaga rozłożenia siły na dłuższy czas, ale ta inicjatywa papieża Benedykta była bardzo cenna.

Okres katowicki

- Jak podsumowałby Ksiądz Arcybiskup trzyletnią posługę w archidiecezji katowickiej?

- Był to dla mnie czas wielkiej nauki i odkrywania tego, jak dobrze zorganizowany jest Kościół na Śląsku, jak wiele ma wspaniałych i naprawdę dobrze działających instytucji. To także podziw dla etosu śląskiego księdza, dla którego obowiązek jest wartością, a wypełnianie go - czymś oczywistym. Byłem też bardzo zaskoczony serdecznością śląskiego ludu, z jaką zostałem tu przyjęty. Śląsk to też oczywiście Piekary. Genialne i fenomenalne. Jedyne w swoim rodzaju. Z wielu więc powodów przejście do Warszawy to dla mnie moment dosyć trudny.

A z drugiej strony i Kościół w Ełku, w Katowicach i w Warszawie i w każdym innym miejscu w Polsce jest podobny, choćby i w tym, że czeka go wiele zmian wynikających z procesów, które obserwujemy. To zmiany, przed którymi nie można uciekać, bo ucieczka byłaby przejawem nieodpowiedzialności i tchórzostwa. Nawet jeżeli są one trudne i niepopularne.

- Jakie konkretnie zmiany ma Ksiądz na myśli?

- Na przykład dotyczące sposobu organizacji życia w parafii, kiedy zmniejsza się liczba księży. W ubiegłym roku stosunek liczby księży w archidiecezji katowickiej, którzy z różnych powodów zakończyli swoją posługę do tych, którzy ją rozpoczęli był prawie 4:1. To kwestia nie tylko administracyjna, ale przede wszystkim formacyjna.  Zobaczymy też co wyniknie z dyskusji o religii w szkole, Funduszu Kościelnym, itd.

Niedawno Kościół wspominał św. Karola Boromeusza. To jest jeden z przykładów człowieka, który stawał przed wyzwaniami swojej epoki, a jego odpowiedzią było działanie, a nie biadolenie.

- Rozumiemy, że jako zapalony biegacz będzie Ksiądz Arcybiskup poszukiwał ścieżek do biegania w Warszawie lub okolicach, żeby w dalszym ciągu dbać o zdrowie ciała i umysłu…

- Biegać można wszędzie, więc nie będzie z tym problemu. Biegacze z Warszawy już mi podesłali kilka propozycji ciekawych tras niedaleko Miodowej…

Dziękujemy za rozmowę.

Tomasz Królak, Marcin Przeciszewski



 

Polecane
Emerytury
Stażowe