Krzysztof Wacławski, krewny Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: Zabiegałem o to 13 lat

Dzięki swojej pasji dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o mojej rodzinie i ocalałej – mówi Krzysztof Wacławski, krewny Aleksandry Woroszyłło, pośmiertnie uhonorowanej medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 
 Krzysztof Wacławski, krewny Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: Zabiegałem o to 13 lat
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
Bartosz Boruciak

– Czy mógłby Pan podzielić się z naszymi czytelnikami swoją historią?
– Jest to historia ocalonej z getta Elżbiety Lewin. Uratowali ją moja cioteczna babcia Aleksandra i jej mąż Kazimierz. Zabiegałem o uhonorowanie rodziny medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W końcu się udało. 

– Długo starał się Pan o uhonorowanie swojej rodziny?
– Czyniłem te starania przez 13 lat. 

– Dlaczego tak długo to trwało?
– Dawniej Yad Vashem honorował wyłącznie pomoc bezinteresowną. Natomiast jeśli ktoś dostarczał pieniądze na utrzymanie dziecka, to instytut inaczej traktował taki przypadek. Teraz zmieniła się ekipa i podeszli do takich przypadków rozsądnie. Wtedy była okupacja, bieda. Nie było jedzenia. Te pieniądze były przeznaczane na utrzymanie dzieci. Elżbieta opowiadała nam, że po powstaniu w getcie uciekła z ciocią do Pruszkowa i mieszkały u gospodarzy, u których żywiły się ziemniakami, cebulą i kapustą. Mówiła, że do dzisiaj lubi to jeść. 

– W jaki sposób nawiązał Pan kontakt z ocaloną Elżbietą Lewin?
– Kontakt do niej uzyskałem dwa lata temu, kiedy dostałem wiadomość od Yad Vashem, że Elżbieta złożyła zeznanie i moja cioteczna babcia i jej mąż będą uhonorowani medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Otrzymałem adres, w internecie znalazłem jej telefon i w zeszłym roku, w Wigilię, zadzwoniłem do Elżbiety. 

– Jak długo trwała Wasza rozmowa?
– Rozmawialiśmy około godziny. Ona znakomicie pamięta język polski. Ma doskonałą pamięć, przypomniała mi fakty, o których ja zapomniałem. Podziękowałem jej, że złożyła zeznania. Elżbieta podkreśliła w rozmowie telefonicznej, że to dzięki mojej ciotecznej babci i jej mężowi żyje i ma się dobrze.

(...) 

– Jak udało się Pańskiej cioci wyprowadzić Elę z getta?
– Oto jak opisuje wyjście córki Elżbiety z getta Eugenia Szajn-Lewin w książce „W Getcie Warszawskim”: „Sprawa dzieci nie jest łatwa. Szczególnie trudno z chłopcem. Ma przecież swoje żydowskie piętno. Polacy boją się. Nie można wysłać tylko Elżuni, trzeba również znaleźć miejsce dla Rysia. Artur i Tadeusz wykorzystują swoje znajomości i stosunki z Polakami. Komunikują się telefonicznie ze stroną aryjską. A więc przyślijcie oba pakunki. Jakoś rozładuje się towar. Czy będą razem? Odpowiedź ostrożna. – Paczka ma już swoje miejsce. Tymczasem razem, później się zobaczy. Gdzie? Do kogo? Nie wiadomo. Trzeba więc wysłać dzieci z zamkniętego i pilnie strzeżonego getta. Rzeczy dla dzieci, wartościowe przedmioty, pieniądze... Trzeba zapłacić z góry, do końca wojny, bo jeżeli rodzice zginą... I znowu Artur z Tadeuszem «wysyłają paczki», omawiają sprawę wyjścia dzieci z kierownikiem placówki znajdującej się poza gettem, po aryjskiej stronie. Dzieci, Ryś i Elżbieta, są pogryzione przez robactwo, obsypane wrzodami, wymizerowane. Jest już dla nich miejsce, o którym nic dokładnie nie wiadomo. 
Ewa prowadzi Elżunię do fryzjera, żeby jej rozjaśnić włosy. Zaplata Elżuni warkoczyki, daje korale na szyję. Artur bierze córkę za rękę, Marysia bierze Ryszarda i wychodzą nad ranem. Wychodzą z placówką zatrudnioną po aryjskiej stronie. Idą z grupą robotników środkiem jezdni. Ewa z daleka wodzi za nimi wzrokiem...



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Znany polski aktor rezygnuje z Tańca z gwiazdami Wiadomości
Znany polski aktor rezygnuje z "Tańca z gwiazdami"

Produkcja Polsatu oficjalnie potwierdziła, że Michał Czernecki nie pojawi się w najnowszej edycji „Tańca z gwiazdami”. Powodem rezygnacji aktora są problemy zdrowotne, które uniemożliwiają mu udział w wymagających treningach.

Nie żyje abp Józef Kowalczyk. Były prymas miał 86 lat z ostatniej chwili
Nie żyje abp Józef Kowalczyk. Były prymas miał 86 lat

W wieku 86 lat zmarł abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce w latach 1989–2010, arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski w latach 2010–2014 – przekazała w czwartek archidiecezja gnieźnieńska.

Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców Wiadomości
Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców

Ostrzeżenia przed silnym deszczem z burzami I i II stopnia w czwartek i piątek wydał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Alertami objęto woj. podkarpackie oraz część woj. lubelskiego, małopolskiego i śląskiego. Do mieszkańców tych czterech województw RCB wysłało alert.

Tragiczny pożar w Lublinie. Zginęły dwie osoby z ostatniej chwili
Tragiczny pożar w Lublinie. Zginęły dwie osoby

W czwartek, 21 sierpnia, nad ranem w jednej z kamienic przy ul. Słowikowskiego w Lublinie wybuchł pożar. Ogień pojawił się około godziny 4 rano w mieszkaniu na pierwszym piętrze.

Polska poderwała myśliwce. Jest komunikat wojska Wiadomości
Polska poderwała myśliwce. Jest komunikat wojska

Ataki powietrzne Rosji na Ukrainę nie pozostają bez odpowiedzi w Polsce. W czwartek rano poderwano myśliwce, a systemy obrony powietrznej osiągnęły pełną gotowość.

Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów z ostatniej chwili
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów

Liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Meksykiem spada – w czerwcu zatrzymano podczas próby dostania się do USA od południa tylko nieco ponad 6 tys. migrantów, znacznie mniej niż za czasów administracji Joe Bidena – podała telewizja CBS.

Ćśśś... premier śpi tylko u nas
Ćśśś... premier śpi

Środa to dzień w środku tygodnia, ale dla premiera Tuska stał się początkiem długiego weekendu. Właśnie wtedy, gdy pod Łukowem eksplodował tajemniczy dron – nie wiadomo, skąd przyleciał ani kto go wysłał – szef rządu miał odpoczynek. Zanim jednak udał się na wolne, już we wtorek zabrakło go na posiedzeniu Rady Ministrów. Ministrowie poplotkowali, poczekali, a ostatecznie obradom przewodniczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla wicepremiera to pewnie powód do satysfakcji, ale dla obywateli raczej do niepokoju: kto faktycznie steruje państwem w chwilach kryzysu?

Eksplozja w Osinach. Nowe informacje z ostatniej chwili
Eksplozja w Osinach. Nowe informacje

– Oględziny miejsca upadku drona w Osinach (woj. lubelskie) będą kontynuowane w czwartek – zapowiedział w środę prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz. Dodał, że na polu kukurydzy spadł "spory dron wojskowy", na którego silniku ujawniono napisy "prawdopodobnie w języku koreańskim".

Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: To nie wynika z działań rządu z ostatniej chwili
Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: "To nie wynika z działań rządu"

Południowokoreański koncern jądrowy Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) potwierdził we wtorek zakończenie działalności w Polsce. "Decyzja koreańskiej spółki KHNP nie wynika z żadnych działań rządu" – twierdzi minister energii Miłosz Motyka.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Zmiany w dostępności sprzedaży biletów na pociągi. PKP Intercity wydał komunikat.

REKLAMA

Krzysztof Wacławski, krewny Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: Zabiegałem o to 13 lat

Dzięki swojej pasji dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o mojej rodzinie i ocalałej – mówi Krzysztof Wacławski, krewny Aleksandry Woroszyłło, pośmiertnie uhonorowanej medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 
 Krzysztof Wacławski, krewny Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: Zabiegałem o to 13 lat
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
Bartosz Boruciak

– Czy mógłby Pan podzielić się z naszymi czytelnikami swoją historią?
– Jest to historia ocalonej z getta Elżbiety Lewin. Uratowali ją moja cioteczna babcia Aleksandra i jej mąż Kazimierz. Zabiegałem o uhonorowanie rodziny medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W końcu się udało. 

– Długo starał się Pan o uhonorowanie swojej rodziny?
– Czyniłem te starania przez 13 lat. 

– Dlaczego tak długo to trwało?
– Dawniej Yad Vashem honorował wyłącznie pomoc bezinteresowną. Natomiast jeśli ktoś dostarczał pieniądze na utrzymanie dziecka, to instytut inaczej traktował taki przypadek. Teraz zmieniła się ekipa i podeszli do takich przypadków rozsądnie. Wtedy była okupacja, bieda. Nie było jedzenia. Te pieniądze były przeznaczane na utrzymanie dzieci. Elżbieta opowiadała nam, że po powstaniu w getcie uciekła z ciocią do Pruszkowa i mieszkały u gospodarzy, u których żywiły się ziemniakami, cebulą i kapustą. Mówiła, że do dzisiaj lubi to jeść. 

– W jaki sposób nawiązał Pan kontakt z ocaloną Elżbietą Lewin?
– Kontakt do niej uzyskałem dwa lata temu, kiedy dostałem wiadomość od Yad Vashem, że Elżbieta złożyła zeznanie i moja cioteczna babcia i jej mąż będą uhonorowani medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Otrzymałem adres, w internecie znalazłem jej telefon i w zeszłym roku, w Wigilię, zadzwoniłem do Elżbiety. 

– Jak długo trwała Wasza rozmowa?
– Rozmawialiśmy około godziny. Ona znakomicie pamięta język polski. Ma doskonałą pamięć, przypomniała mi fakty, o których ja zapomniałem. Podziękowałem jej, że złożyła zeznania. Elżbieta podkreśliła w rozmowie telefonicznej, że to dzięki mojej ciotecznej babci i jej mężowi żyje i ma się dobrze.

(...) 

– Jak udało się Pańskiej cioci wyprowadzić Elę z getta?
– Oto jak opisuje wyjście córki Elżbiety z getta Eugenia Szajn-Lewin w książce „W Getcie Warszawskim”: „Sprawa dzieci nie jest łatwa. Szczególnie trudno z chłopcem. Ma przecież swoje żydowskie piętno. Polacy boją się. Nie można wysłać tylko Elżuni, trzeba również znaleźć miejsce dla Rysia. Artur i Tadeusz wykorzystują swoje znajomości i stosunki z Polakami. Komunikują się telefonicznie ze stroną aryjską. A więc przyślijcie oba pakunki. Jakoś rozładuje się towar. Czy będą razem? Odpowiedź ostrożna. – Paczka ma już swoje miejsce. Tymczasem razem, później się zobaczy. Gdzie? Do kogo? Nie wiadomo. Trzeba więc wysłać dzieci z zamkniętego i pilnie strzeżonego getta. Rzeczy dla dzieci, wartościowe przedmioty, pieniądze... Trzeba zapłacić z góry, do końca wojny, bo jeżeli rodzice zginą... I znowu Artur z Tadeuszem «wysyłają paczki», omawiają sprawę wyjścia dzieci z kierownikiem placówki znajdującej się poza gettem, po aryjskiej stronie. Dzieci, Ryś i Elżbieta, są pogryzione przez robactwo, obsypane wrzodami, wymizerowane. Jest już dla nich miejsce, o którym nic dokładnie nie wiadomo. 
Ewa prowadzi Elżunię do fryzjera, żeby jej rozjaśnić włosy. Zaplata Elżuni warkoczyki, daje korale na szyję. Artur bierze córkę za rękę, Marysia bierze Ryszarda i wychodzą nad ranem. Wychodzą z placówką zatrudnioną po aryjskiej stronie. Idą z grupą robotników środkiem jezdni. Ewa z daleka wodzi za nimi wzrokiem...



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe