[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Hudżum w Uzbekistanie

Hudżum to po arabsku „napad”. W Azji Środkowej oznaczało to ściąganie woalki z twarzy kobiecie. To bolszewicka polityka „odsłaniania”. Komuniści przedsięwzieli ją po 1917 r. bynajmniej nie po to, aby wyzwolić kobiety, ale po to, aby użyć ich jako instrumentu podkopywującego tradycyjne społeczeństwo w Uzbekistanie.  A było one tradycyjne i islamskie. Chodziło o budowanie władzy sowieckiej i ustanowienie prymatu komunizmu. Ale przy okazji czerwonym udało się zniszczyć albo przynajmniej wpędzić do podziemia zwyczaje promowane od ponad tysiąca lat przez islam.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Hudżum w Uzbekistanie
/ Fotolia
Dzisiejszy Uzbekistan i okolice, zwane Turkiestanem, to granica między stepami a cywilizacją.  Można nazwać go mostem. To przez ten region przetoczyły się wielkie wędrówki ludów i operacje wojskowe. Od Scytów w VIII w. przed Chrystusem i armii Aleksandra Wielkiego w IV w. przez Mongołów w XIII w. i Uzbeków w XVI w. region ten jawił się jako smakowity kąsek. Przez dłuższy czas swej historii słynął z oaz. Były one też przystaniami jedwabnego szlaku, którego głównym towarem byli niewolnicy. Poza oazami buszowali koczownicy, którzy od czasu do czasu takie miasta zdobywali, aż niszczyła ich następna nawała dziczy.

Koczownicy zwykle wyznawali szamanizm. Ale w oazach stykali się z buddyzmem, chrześcijaństwem, zoroastrianizmem, judaizmem i – w końcu – z islamem. Mohametanizm stał się tu religią panującą. Ale między oazami i koczownikami nie było jedności. Żyli każdy sobie.  

W XIX w. w regionie istniały trzy zwalczające się nawzajem chanaty. Brytyjczycy chcieli je zjednoczyć i użyć jako zapory przeciwko Rosji. St. Petersburg ruszył się szybciej i – według traktatów z 1868 i 1873 r. zwasalizował Emirat Buchary, potem Chanat Khivy, a na końcu Turkestan. Początkowo Rosjanie zostawili muzułmanom autonomię i obiecali nie mieszać się w ich sprawy religijne. Ale po niedługim czasie wprowadzono prawa podporządkowujące miejscowych ulemów i ich instytucje normom moskiewskim. Proklamowano prymat prawosławia, wywierano nacisk na konwersje oraz praktykowano rusyfikację.

W 1917 r. bolszewicy obiecali niezależność i autonomię muzułmanom Azji Środkowej. Po stłumieniu lokalnych ruchów odśrodkowych i reintegracji regionu w czerwonym imperium podjęto politykę „korenizacji”. Polegała ona na promocji probolszewickich elit miejscowych i uprawianiu komunistycznej propagandy, administracji i polityki w tubylczych językach. Stworzono w tym celu rozmaite miejscowe instytucje i promowano odpowiednich biurokratów. Naturalnie podlegali oni na miejscu wysłanym przez Moskwę politrukom.

Dotyczyło to też aktywistek tzw. Żenotdelu, czyli wydziału kobiecego partii bolszewickiej. Właściwie wszystkie wywodziły się z Rosji. Filia tworu tego powstała w Uzbekistanie w marcu 1927 r. Aby zniszczyć tradycję uzbecką, należało wprowadzić bolszewicką modernizację, a wraz z tym proklamacje o „równości płci”. Bolszewicy wyodrębnili praktyki miejscowe wywodzące się z islamu i praktyk plemiennych, które stanowiły punkt prestiżu i honoru dla tradycyjnych układów tubylczych. 

Na pierwszy ogień poszły małżeństwa z dziećmi (dziewczynkami). Nałożono kary za taką praktykę, a następnie zupełnie ją zdelegalizowano. To samo dotyczyło uprawiania seksu z małymi chłopcami (baza baczi). Ten zwyczaj plemienny plenił się, aby ulżyć mężczyznom z powodu restrykcji nakładanych przez Koran na pozamałżeńskie stosunki z kobietami. Od 1927 r. Turkmenistan i Uzbekistan przyjęły sowieckie prawo małżeńskie i rodzinne, które promowało promiskuizm i libertynizm, ale delegalizowało patologie pedofilskie, na które pozwalała miejscowa tradycja.

Symbolem wyzwalania się z „reakcji” było zrywanie zasłon kobietom. Czyniły to bolszewickie bojówki. Ponadto Żenotdel organizował pod przymusem masówki, w trakcie których tysiące kobiet zdejmowało i paliło woalki. Zakazano prawnie zasłaniania twarzy. Część kobiet zastosowała się do tego chętnie, niektóre dostosowały się do czerwonego przymusu, a reszta zwalczała biernie i czynnie takie nakazy, nienawidząc otwarcie bolszewickiej władzy. 

Opór był powszechny. Niestety nie ucierpieli bolszewicy, a jedynie kobiety. Po Uzbekistanie i okolicach rozlała się fala zemsty. Przeciwnicy komuny i zwolennicy tradycji w imię islamu gwałcili,  szpecili, a w końcu i mordowali kobiety. W 1928 r. odnotowano 104 mordy na tym tle w Uzbekistanie. Przemocy towarzyszył ostracyzm i widmo antybolszewickiego kontrterroru. W rezultacie nawet członkowie partii komunistycznej – mimo przymusu i groźby sankcji partyjnej – zaprzestali otwarcie propagowania kampanii odkrywania kobiecych twarz. Co więcej, odmówili nawet egzekwowania tego prawa w swoich własnych rodzinach.

Kobiety w większości stawiały opór bolszewikom. Preferowały stare zwyczaje, stawały okoniem wobec czerwonego państwa i jego prawodawstwa. Wspierały swych mężów. Potem jednak czerwony terror i propaganda zrobiły swoje. W rezultacie do połowy lat trzydziestych kobiety zgubiły zasłony twarzy, wsiadły na traktory, znalazły się w szkołach i uniwersytetach. Naturalnie sowiecka „modernizacja” niewiele ich nauczyła i niewiele zaoferowała, ale znakomita większość z nich nie miała już mahometańskich ram społecznych, a tylko sowieckie. Po kilku dekadach większość potrafiła sprawnie czytać czerwoną propagitkę.  Kobiety stały się Sowietkami, chociaż w każdej republice zostały jakieś skarłowaciałe namiastki tradycji religijnej i plemiennej. A to służyło do odbicia się po 1991 r. od dna i – dla większości – powrotu do islamu w rozmaitej formie: od formalnego do radykalnego. 

Kwestią kluczową dla społeczeństw tradycyjnych, a w tym i muzułmańskich, jest jak modernizować się aby nie stracić swego jestestwa. Jest to możliwe nawet w islamie; co więcej, jest to możliwe nawet dla mahometańskich kobiet. A świadczy o tym Afganistan za rządów ostatniego króla oraz Iran za władzy ostatniego szacha. Kluczem było bardzo powolne tempo reform i zmian. Cechowała je daleko idąca roztropność i wnikliwość strategii reformatorskiej. To, co uchodziło w Kabulu i Teheranie, nie miało miejsca na prowincji. Stąd afgańskie i perskie dziewczyny w minispódniczkach na uniwersytetach jeszcze w latach siedemdziesiątych. A na wsi woalki. Za każdym razem, gdy się z reformami przesadzi, gdy w rzeczywistości chodzi nie o ulżenie kobietom, a o rewolucję – zawsze kończy się jednakowo: rzezią. A potem stałą represją. Czy to praktykują bolszewicy czy islamiści, dla ofiar nie ma większego znaczenia. 
Kobietom – i wszystkim innym – nie jest lekko między bolszewią a islamem.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton DC, 2 października 2018
Intel z DC
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (40/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Francuska prasa ujawniła tajny, przedwyborczy układ Tuska i von der Leyen tylko u nas
Francuska prasa ujawniła tajny, przedwyborczy układ Tuska i von der Leyen

Le Monde zrobił to, czego od dawna nie odważyły się zrobić media głównego nurtu w Polsce – podniosło kurtynę nad kulisami politycznej gry Komisji Europejskiej. Z opublikowanego materiału wyłania się obraz, który nie zostawia złudzeń: Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji, aktywnie wspierała i wspiera Donalda Tuska w kampanii wyborczej, stosując metody, które w innych okolicznościach zostałyby nazwane skandalicznym nadużyciem instytucji unijnych. Wszystko to – jak pisze Le Monde – po to, „by pomóc Tuskowi przed wyborami”.

Jest doniesienie ws. ingerencji w wybory w Polsce w ramach Europejskiej Tarczy Demokracji z ostatniej chwili
Jest doniesienie ws. ingerencji w wybory w Polsce w ramach Europejskiej Tarczy Demokracji

Beata Szydło wraz z Mariuszem Kamińskim przedstawili przewodniczącej Europejskiej Tarczy Demokracji informację o ingerencji w wybory prezydenckie w Polsce. - Ponieważ Parlamentowi Europejskiemu tak bardzo zależy na transparentności wyborów, ma teraz okazję zareagować - napisała europoseł PiS. 

Ruch Kontroli Wyborów ostrzega: widzimy przygotowania do nieuznania wyniku wyborów tylko u nas
Ruch Kontroli Wyborów ostrzega: widzimy przygotowania do nieuznania wyniku wyborów

- Państwowa Komisja Wyborcza nie wywiązała się ze swojego ustawowego obowiązku i wypuściła do obiegu nieważne karty do głosowania – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Marcin Dybowski prezes Ruchu Kontroli Wyborów.

Nowe informacje ws. ataku na posłów PiS w Sejmie. Są zarzuty dla napastnika z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. ataku na posłów PiS w Sejmie. Są zarzuty dla napastnika

Mężczyzna, który zaatakował posłów Dariusza Mateckiego i Krzysztofa Cieciórę w restauracji sejmowej, usłyszał dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Podejrzanemu grozi do trzech lat więzienia.

Zaginęła 16-letnia Daria. Rodzina i policja proszą o pomoc z ostatniej chwili
Zaginęła 16-letnia Daria. Rodzina i policja proszą o pomoc

Policja w Krakowie prowadzi poszukiwania 16-letniej Darii. Miesiąc temu nastolatka, podczas powrotu do placówki opiekuńczo-wychowawczej w Węgrzynowie, oddaliła się na Dworcu Głównym w Krakowie. Od tamtej pory ślad po niej zaginął. Nie skontaktowała się z rodziną ani z placówką. Na prośbę rodziny w środę policja opublikowała wizerunek dziewczyny i zwróciła się o pomoc.

Jarosław Kaczyński zareagował na hitowy cytat, który podbija internet. Szanowni państwo, daję słowo honoru gorące
Jarosław Kaczyński zareagował na hitowy cytat, który podbija internet. "Szanowni państwo, daję słowo honoru"

Poseł Koalicji Obywatelskiej Przemysław Witek poruszył wszystkich swoją szczerą wypowiedzią w programie na żywo w Polsat News. Na jego słowa zareagował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Opinia polityka KO na temat obietnic wyborczych podbija internet. 

IPN odpowiada na naciski Sikorskiego ws. zdewastowanego cmentarza w Miednoje. Obrzydliwe działanie  pilne
IPN odpowiada na naciski Sikorskiego ws. zdewastowanego cmentarza w Miednoje. "Obrzydliwe działanie"

– Za opiekę nad Polskim Cmentarzem Wojennym w Miednoje, gdzie spoczywają ofiary zbrodni katyńskiej, odpowiada polski rząd – podkreślił rzecznik IPN Rafał Leśkiewicz. To odpowiedź na słowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Rzecznik IPN ocenił też, że kierowanie oczekiwań wobec IPN, by podjął działania, jest "obrzydliwym działaniem o charakterze politycznym".

Unikalna Polska technologia elastycznych paneli fotowoltaicznych poważnie zagrożona z ostatniej chwili
Unikalna Polska technologia elastycznych paneli fotowoltaicznych poważnie zagrożona

Innowacyjna technologia perowskitowych ogniw fotowoltaicznych stworzona przez Olgę Malinkiewicz może zostać zmarnowana. Polska spółka Saule Technologies, odpowiedzialna za rozwój tego przełomowego rozwiązania, znalazła się w głębokim kryzysie – autorka technologii została odwołana z zarządu.

Zbigniew Ziobro: Zwycięstwo Karola Nawrockiego byłoby potężnym problemem dla Niemców z ostatniej chwili
Zbigniew Ziobro: Zwycięstwo Karola Nawrockiego byłoby potężnym problemem dla Niemców

"Potężnym problemem dla Niemców byłoby zwycięstwo Karola Nawrockiego. (…) Dlatego unijni komisarze zrobią wszystko, by wygrał ich kandydat" – pisze na platformie X były szef Ministerstwa Sprawiedliwości i wicepremier Zbigniew Ziobro.

Nowe informacje ws. ataku na posła w Sejmie. Zawiadomienie do prokuratury Wiadomości
Nowe informacje ws. ataku na posła w Sejmie. Zawiadomienie do prokuratury

Poseł Krzysztof Ciecióra był świadkiem ataku na Dariusza Mateckiego. Zaatakował, jak mówią posłowie PiS, pijany aktor Jacek Kopczyński. – Stanąłem mu naprzeciw, bo wiemy, że Darek Matecki ma problemy zdrowotne, jest po operacji – mówił Ciecióra i nie krył zaskoczenia wersją zajścia, rozgłaszaną przez marszałka Szymona Hołownię. Poseł stwierdził też, że składa zawiadomienie do prokuratury.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Hudżum w Uzbekistanie

Hudżum to po arabsku „napad”. W Azji Środkowej oznaczało to ściąganie woalki z twarzy kobiecie. To bolszewicka polityka „odsłaniania”. Komuniści przedsięwzieli ją po 1917 r. bynajmniej nie po to, aby wyzwolić kobiety, ale po to, aby użyć ich jako instrumentu podkopywującego tradycyjne społeczeństwo w Uzbekistanie.  A było one tradycyjne i islamskie. Chodziło o budowanie władzy sowieckiej i ustanowienie prymatu komunizmu. Ale przy okazji czerwonym udało się zniszczyć albo przynajmniej wpędzić do podziemia zwyczaje promowane od ponad tysiąca lat przez islam.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Hudżum w Uzbekistanie
/ Fotolia
Dzisiejszy Uzbekistan i okolice, zwane Turkiestanem, to granica między stepami a cywilizacją.  Można nazwać go mostem. To przez ten region przetoczyły się wielkie wędrówki ludów i operacje wojskowe. Od Scytów w VIII w. przed Chrystusem i armii Aleksandra Wielkiego w IV w. przez Mongołów w XIII w. i Uzbeków w XVI w. region ten jawił się jako smakowity kąsek. Przez dłuższy czas swej historii słynął z oaz. Były one też przystaniami jedwabnego szlaku, którego głównym towarem byli niewolnicy. Poza oazami buszowali koczownicy, którzy od czasu do czasu takie miasta zdobywali, aż niszczyła ich następna nawała dziczy.

Koczownicy zwykle wyznawali szamanizm. Ale w oazach stykali się z buddyzmem, chrześcijaństwem, zoroastrianizmem, judaizmem i – w końcu – z islamem. Mohametanizm stał się tu religią panującą. Ale między oazami i koczownikami nie było jedności. Żyli każdy sobie.  

W XIX w. w regionie istniały trzy zwalczające się nawzajem chanaty. Brytyjczycy chcieli je zjednoczyć i użyć jako zapory przeciwko Rosji. St. Petersburg ruszył się szybciej i – według traktatów z 1868 i 1873 r. zwasalizował Emirat Buchary, potem Chanat Khivy, a na końcu Turkestan. Początkowo Rosjanie zostawili muzułmanom autonomię i obiecali nie mieszać się w ich sprawy religijne. Ale po niedługim czasie wprowadzono prawa podporządkowujące miejscowych ulemów i ich instytucje normom moskiewskim. Proklamowano prymat prawosławia, wywierano nacisk na konwersje oraz praktykowano rusyfikację.

W 1917 r. bolszewicy obiecali niezależność i autonomię muzułmanom Azji Środkowej. Po stłumieniu lokalnych ruchów odśrodkowych i reintegracji regionu w czerwonym imperium podjęto politykę „korenizacji”. Polegała ona na promocji probolszewickich elit miejscowych i uprawianiu komunistycznej propagandy, administracji i polityki w tubylczych językach. Stworzono w tym celu rozmaite miejscowe instytucje i promowano odpowiednich biurokratów. Naturalnie podlegali oni na miejscu wysłanym przez Moskwę politrukom.

Dotyczyło to też aktywistek tzw. Żenotdelu, czyli wydziału kobiecego partii bolszewickiej. Właściwie wszystkie wywodziły się z Rosji. Filia tworu tego powstała w Uzbekistanie w marcu 1927 r. Aby zniszczyć tradycję uzbecką, należało wprowadzić bolszewicką modernizację, a wraz z tym proklamacje o „równości płci”. Bolszewicy wyodrębnili praktyki miejscowe wywodzące się z islamu i praktyk plemiennych, które stanowiły punkt prestiżu i honoru dla tradycyjnych układów tubylczych. 

Na pierwszy ogień poszły małżeństwa z dziećmi (dziewczynkami). Nałożono kary za taką praktykę, a następnie zupełnie ją zdelegalizowano. To samo dotyczyło uprawiania seksu z małymi chłopcami (baza baczi). Ten zwyczaj plemienny plenił się, aby ulżyć mężczyznom z powodu restrykcji nakładanych przez Koran na pozamałżeńskie stosunki z kobietami. Od 1927 r. Turkmenistan i Uzbekistan przyjęły sowieckie prawo małżeńskie i rodzinne, które promowało promiskuizm i libertynizm, ale delegalizowało patologie pedofilskie, na które pozwalała miejscowa tradycja.

Symbolem wyzwalania się z „reakcji” było zrywanie zasłon kobietom. Czyniły to bolszewickie bojówki. Ponadto Żenotdel organizował pod przymusem masówki, w trakcie których tysiące kobiet zdejmowało i paliło woalki. Zakazano prawnie zasłaniania twarzy. Część kobiet zastosowała się do tego chętnie, niektóre dostosowały się do czerwonego przymusu, a reszta zwalczała biernie i czynnie takie nakazy, nienawidząc otwarcie bolszewickiej władzy. 

Opór był powszechny. Niestety nie ucierpieli bolszewicy, a jedynie kobiety. Po Uzbekistanie i okolicach rozlała się fala zemsty. Przeciwnicy komuny i zwolennicy tradycji w imię islamu gwałcili,  szpecili, a w końcu i mordowali kobiety. W 1928 r. odnotowano 104 mordy na tym tle w Uzbekistanie. Przemocy towarzyszył ostracyzm i widmo antybolszewickiego kontrterroru. W rezultacie nawet członkowie partii komunistycznej – mimo przymusu i groźby sankcji partyjnej – zaprzestali otwarcie propagowania kampanii odkrywania kobiecych twarz. Co więcej, odmówili nawet egzekwowania tego prawa w swoich własnych rodzinach.

Kobiety w większości stawiały opór bolszewikom. Preferowały stare zwyczaje, stawały okoniem wobec czerwonego państwa i jego prawodawstwa. Wspierały swych mężów. Potem jednak czerwony terror i propaganda zrobiły swoje. W rezultacie do połowy lat trzydziestych kobiety zgubiły zasłony twarzy, wsiadły na traktory, znalazły się w szkołach i uniwersytetach. Naturalnie sowiecka „modernizacja” niewiele ich nauczyła i niewiele zaoferowała, ale znakomita większość z nich nie miała już mahometańskich ram społecznych, a tylko sowieckie. Po kilku dekadach większość potrafiła sprawnie czytać czerwoną propagitkę.  Kobiety stały się Sowietkami, chociaż w każdej republice zostały jakieś skarłowaciałe namiastki tradycji religijnej i plemiennej. A to służyło do odbicia się po 1991 r. od dna i – dla większości – powrotu do islamu w rozmaitej formie: od formalnego do radykalnego. 

Kwestią kluczową dla społeczeństw tradycyjnych, a w tym i muzułmańskich, jest jak modernizować się aby nie stracić swego jestestwa. Jest to możliwe nawet w islamie; co więcej, jest to możliwe nawet dla mahometańskich kobiet. A świadczy o tym Afganistan za rządów ostatniego króla oraz Iran za władzy ostatniego szacha. Kluczem było bardzo powolne tempo reform i zmian. Cechowała je daleko idąca roztropność i wnikliwość strategii reformatorskiej. To, co uchodziło w Kabulu i Teheranie, nie miało miejsca na prowincji. Stąd afgańskie i perskie dziewczyny w minispódniczkach na uniwersytetach jeszcze w latach siedemdziesiątych. A na wsi woalki. Za każdym razem, gdy się z reformami przesadzi, gdy w rzeczywistości chodzi nie o ulżenie kobietom, a o rewolucję – zawsze kończy się jednakowo: rzezią. A potem stałą represją. Czy to praktykują bolszewicy czy islamiści, dla ofiar nie ma większego znaczenia. 
Kobietom – i wszystkim innym – nie jest lekko między bolszewią a islamem.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton DC, 2 października 2018
Intel z DC
www.iwp.edu

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (40/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe