Ryszard Czarnecki: Twarda ręka Taszkentu

W stolicy Taszkencie, ale też w starożytnej Samarkandzie rzucają się w oczy flagi Uzbekistanu: kolory niebieski, biały i zielony widać na państwowych gmachach, ale również w klapach marynarek. Zielony to kolor islamu. Tutejszy islam jest typowy dla azjatyckiej części dawnych Sowietów i obu części Kaukazu – to religia pozwalająca żyć jej wyznawcom bez przejmowania się np. zakazami picia alkoholu. Taki soft islam jest wygodny dla wielu jego wyznawców, dla samej władzy, ale też dla Zachodu. Tyle że część spośród 80 proc. uzbeckich obywateli wierzących w Mahometa uważa, że państwo powinno być oparte na Koranie, a prawdziwie islamski Uzbekistan powinien być tylko etapem do powstania muzułmańskiej struktury państwowej w całej Azji Środkowej. I są gotowi za to umierać. Przed 20 laty doprowadzili oni do zbrojnego powstania przeciw postkomunistycznej półdyktaturze. Zostało ono stłumione, ale ludzie chcący iranizacji dawnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, wspierani finansowo przez niektóre kraje islamskie, nie porzucili swoich zamiarów, choć dziś są słabsi.
 Ryszard Czarnecki: Twarda ręka Taszkentu
/ wikipedia/ KhusenRustamov
 

W ciągu tygodnia w ramach delegacji komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego odwiedziłem dwa kluczowe kraje Azji postsowieckiej, czyli Kazachstan i Uzbekistan. W największym terytorialnie państwie Azji Środkowej − i jednocześnie dziewiątym (sic!) państwie świata pod tym względem – w Kazachstanie, byłem już po raz bodaj dziesiąty.

Za to w najliczniejszym ludnościowo w tym regionie − Uzbekistanie − była to moja dopiero pierwsza wizyta. Warto skupić się na tym drugim, w Polsce dużo mniej znanym. Warto, bo jego waga rośnie, zwłaszcza po zmianie prezydenta: zmarłego Isłama Karimowa, który nie osadził na tym stanowisku swojej córki Gulnary Karimowej, zastąpił Szawkat Mirzijojew. A nowy prezydent prowadzi politykę bardziej otwartą: i zewnętrzną, i wewnętrzną. Zarzuca się wybranemu w grudniu 2016 r. prezydentowi, że jest bardziej prorosyjski od poprzednika. To asumpt do rozważań o geopolitycznym boju, który toczy się na całym obszarze azjatyckich republik dawnego Związku Sowieckiego. „Wybiły się” one na niepodległość, czasem w ogóle o tym wcześniej specjalnie nie myśląc, w wyniku upadku ZSRS w 1991 r. (Uzbekistan we wrześniu tego roku). W ciągu tych niespełna trzech dekad osłabły tam wpływy Federacji Rosyjskiej − choć odbywa się to na zasadzie falowania. Wzrosły natomiast niewątpliwie wpływy Turcji oraz w jakimś stopniu Iranu. Większe są też wpływy szeroko rozumianego Zachodu, choć i tu w różnych krajach Azji Środkowej są przypływy i odpływy. Zwłaszcza widać to po falującej obecności Amerykanów, raz zapraszanych do zwiększenia swojej obecności gospodarczej i militarnej, a innym razem odpraszanych.

Soft islam po uzbecku

W stolicy Taszkencie, ale też w starożytnej Samarkandzie rzucają się w oczy flagi Uzbekistanu: kolory niebieski, biały i zielony widać na państwowych gmachach, ale również w klapach marynarek. Zielony to kolor islamu. Tutejszy islam jest typowy dla azjatyckiej części dawnych Sowietów i obu części Kaukazu – to religia pozwalająca żyć jej wyznawcom bez przejmowania się np. zakazami picia alkoholu. Taki soft islam jest wygodny dla wielu jego wyznawców, dla samej władzy, ale też dla Zachodu. Tyle że część spośród 80 proc. uzbeckich obywateli wierzących w Mahometa uważa, że państwo powinno być oparte na Koranie, a prawdziwie islamski Uzbekistan powinien być tylko etapem do powstania muzułmańskiej struktury państwowej w całej Azji Środkowej. I są gotowi za to umierać. Przed 20 laty doprowadzili oni do zbrojnego powstania przeciw postkomunistycznej półdyktaturze. Zostało ono stłumione, ale ludzie chcący iranizacji dawnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, wspierani finansowo przez niektóre kraje islamskie, nie porzucili swoich zamiarów, choć dziś są słabsi.

Taszkent kontra muzułmańscy radykałowie

Mam to w tyle głowy, gdy słyszę swoich różnych kolegów z europarlamentu, czy szerzej: Unii Europejskiej, gdy rzucają gromy na władzę w Taszkencie. Więźniowie polityczni? Oczywiście nie powinno ich być. Ale co zrobić z tymi, którzy siłą, za pomocą terroru chcą wprowadzić w środku Azji prawo koraniczne i uczynić z tej postsowieckiej krainy państwo islamskie? Resocjalizować raz w tygodniu na komendzie milicji? Nie jestem ekspertem od islamskiego terroru, ale moi unijni znajomi też nie − może lepiej będzie, gdy to rządowi Uzbekistanu zostawimy decyzję, jak zwalczać muzułmańskich radykałów. Tych samych islamskich ekstremistów, którzy już raz wzniecili zbrojną insurekcję, która − niczym rewolucja bolszewicka w Europie − miałaby rozlać się na całą Azję Środkową, tworzona przez narody w olbrzymiej większości wierzące w Allaha. Inna rzecz − powiem, jak adwokat diabła − że dla uzbeckich władz realna walka z terrorystami spod znaku półksiężyca nie może być pretekstem do więzienia opozycjonistów niemających nic wspólnego z uzbeckim odpowiednikiem IS czy Al-Kaidy (przy zachowaniu wszelkich proporcji).

Naszych wszędobylskich turystów − a spotkałem rodaków w Samarkandzie, i to zwiedzających zabytki, a nie słynny skądinąd targ − należy ostrzec: tutaj próba płacenia euro czy dolarami przeważnie kończy się niepowodzeniem. Trzeba zaopatrzyć się w swojsko brzmiące sumy, bo tak właśnie nazywa się miejscowa waluta.

Czy postsowiecka półdyktatura zatrzyma islamską rewolucję?

Nowy prezydent stara się odgrywać rolę polityka bardziej otwartego i demokratycznego niż jego poprzednik, co skądinąd nie jest trudne, bo Isłam Karimow był satrapą w iście sowieckim i postsowieckim stylu. Mirzijojewa chwalą nawet przedstawiciele niektórych organizacji pozarządowych, z którymi się spotykamy, choć oczywiście część z tych podmiotów jest na państwowym garnuszku, więc ich opinie mogą być bardziej komercyjne niż obiektywne.

Dewizą Republiki Uzbekistanu (O’zbekiston Respublikasi) są słowa: „Kuch adolattadir”, czyli „Moc sprawiedliwości”. Rzecz w tym, że ludzie z NGO-sów właśnie na poczucie braku sprawiedliwości i lokalne kliki prokuratorsko-sędziowskie narzekają szczególnie. Co ciekawe, reprezentanci owych organizacji społecznych, pozarządowych, z którymi się spotykamy, to w dużej części Rosjanie, a więc następuje tu odwrócenie struktury demograficznej tego kraju. W społeczeństwie bowiem mniej więcej ledwo co 20. obywatel (5,5 proc.) to Rosjanin, a Uzbecy stanowią cztery piąte społeczeństwa. Trzecia grupa narodowościowa to Tadżycy, z którymi Uzbecy mieli nieraz na pieńku i których szczególnie dużo jest w regionie Samarkandy oraz Buchary. Ciekawe, że zdecydowana większość Rosjan to ludzie kompletnie indyferentni religijnie. Tylko niespełna 1,7 proc. ludności Uzbekistanu deklaruje się jako prawosławni, a Rosjan jest przecież ponad trzy razy więcej. Obecny prezydent Szawkat Mirzijojew w przeciwieństwie do Isłama Karimowa nie wprowadził do obiegu znaczków pocztowych ze swoją podobizną, ale władzę dzierży krzepko. Na pewno nie jest „metrem z Sevres” demokracji, swobód obywatelskich, wolności i praw człowieka, ale mając do wyboru jego i radykalnie muzułmańską „Islamską Republikę Uzbekistanu”, zdecydowanie wolę – także z punktu widzenia bezpieczeństwa całego regionu Azji Środkowej – właśnie jego.

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (1.10.2018)


 

 

POLECANE
A kiedy żołnierzy przeprosisz?!. Krzyki z widowni na spektaklu z Kurdej-Szatan z ostatniej chwili
"A kiedy żołnierzy przeprosisz?!". Krzyki z widowni na spektaklu z Kurdej-Szatan

Podczas premiery spektaklu w Teatrze Muzycznym w Gdyni Barbara Kurdej-Szatan musiała zmierzyć się z pytaniem, które od lat ciąży nad jej wizerunkiem. W pewnym momencie ciszę na sali przerwał głos widza: "A kiedy żołnierzy naszych przeprosisz?!".

Akcja ratunkowa w  Alpach. Dramatyczne poszukiwania Polaków z ostatniej chwili
Akcja ratunkowa w Alpach. Dramatyczne poszukiwania Polaków

W szwajcarskich Alpach trwa intensywna akcja poszukiwawcza dwóch polskich turystów, którzy zaginęli podczas wyprawy w rejonie masywu Weissmies. Mężczyźni, mający 52 i 76 lat, wyruszyli w góry 16 sierpnia, dzień po przyjeździe do Szwajcarii, i od tego czasu nie nawiązali kontaktu z rodziną.

Weto prezydenta Nawrockiego ws. Ukrainy. Jest oświadczenie KE z ostatniej chwili
Weto prezydenta Nawrockiego ws. Ukrainy. Jest oświadczenie KE

Zgodnie z dyrektywą o ochronie tymczasowej pomoc Ukraińcom musi być udzielona, ale poziom świadczeń socjalnych i rodzinnych określają państwa członkowskie – oświadczył we wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Markus Lammert.

Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom z ostatniej chwili
Waldemar Żurek przybył do KRS i groził sędziom

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek po raz pierwszy od objęcia urzędu pojawił się w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa. Podczas swojego przemówienia otwierającego posiedzenie Rady wygłosił ostrą krytykę jej obecnego składu, podważając legalność sędziowskiej części KRS. Groził przy tym zebranym konsekwencjami prawnymi i stwierdził, że będzie dążył, by sędziowie Rady opuścili budynek.

Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości pilne
Prokurator Ewa Wrzosek delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości

Prokurator Ewa Wrzosek objęła stanowisko radcy generalnego w biurze ministra sprawiedliwości – podał w komunikacie resort sprawiedliwości.

Niemcy ogłosiły swój sukces. Pozbyli się 10 tysięcy imigrantów od maja z ostatniej chwili
Niemcy ogłosiły swój sukces. Pozbyli się 10 tysięcy imigrantów od maja

Niemiecki minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt ocenia restrykcje w polityce azylowej wprowadzone przez nowy rząd jako duży sukces. Kluczowym dowodem na skuteczność tych działań ma być liczba migrantów zawróconych na granicy – od 8 maja było to ponad 10 tysięcy osób, z czego około 550 to osoby ubiegające się o azyl.

Pilny komunikat dla miejscowości nadmorskich pilne
Pilny komunikat dla miejscowości nadmorskich

Główny Inspektor Sanitarny wydał ostrzeżenia dla kilkudziesięciu nadmorskich miejscowości.

Zdecydowana odpowiedź rzecznika prezydenta na krytykę prezesa Związku Ukraińców w Polsce z ostatniej chwili
Zdecydowana odpowiedź rzecznika prezydenta na krytykę prezesa Związku Ukraińców w Polsce

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy dotyczącej pomocy obywatelom Ukrainy wywołała impulsywną reakcję Mirosława Skórki, prezesa Związku Ukraińców w Polsce. Jego wypowiedź w TVP Info zdecydowanie skomentował Rafał Leśkiewicz, rzecznik prezydenta, nazywając ją bezczelnymi manipulacjami, obrażającymi prezydenta RP.

Ranny żołnierz. Kosiniak-Kamysz: To ataki szkolonych bandytów z ostatniej chwili
Ranny żołnierz. Kosiniak-Kamysz: To ataki szkolonych bandytów

– Znów wzrasta liczba incydentów na granicy z Białorusią, wojsko jest cały czas do dyspozycji – mówił we wtorek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył, że stan żołnierza, który w poniedziałek został ranny na tej granicy, jest stabilny, a sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa.

Ruchniewicz prosi Niemców o pomoc w zwolnieniu Hanny Radziejowskiej z Instytutu Pileckiego Wiadomości
Ruchniewicz prosi Niemców o pomoc w zwolnieniu Hanny Radziejowskiej z Instytutu Pileckiego

Hanna Radziejowska, kierowniczka berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, nie tylko została odwołana ze stanowiska, ale grozi jej również dyscyplinarne zwolnienie. Powodem ma być wysłanie poufnego listu do minister kultury Marty Cienkowskiej, w którym zgłosiła nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Twarda ręka Taszkentu

W stolicy Taszkencie, ale też w starożytnej Samarkandzie rzucają się w oczy flagi Uzbekistanu: kolory niebieski, biały i zielony widać na państwowych gmachach, ale również w klapach marynarek. Zielony to kolor islamu. Tutejszy islam jest typowy dla azjatyckiej części dawnych Sowietów i obu części Kaukazu – to religia pozwalająca żyć jej wyznawcom bez przejmowania się np. zakazami picia alkoholu. Taki soft islam jest wygodny dla wielu jego wyznawców, dla samej władzy, ale też dla Zachodu. Tyle że część spośród 80 proc. uzbeckich obywateli wierzących w Mahometa uważa, że państwo powinno być oparte na Koranie, a prawdziwie islamski Uzbekistan powinien być tylko etapem do powstania muzułmańskiej struktury państwowej w całej Azji Środkowej. I są gotowi za to umierać. Przed 20 laty doprowadzili oni do zbrojnego powstania przeciw postkomunistycznej półdyktaturze. Zostało ono stłumione, ale ludzie chcący iranizacji dawnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, wspierani finansowo przez niektóre kraje islamskie, nie porzucili swoich zamiarów, choć dziś są słabsi.
 Ryszard Czarnecki: Twarda ręka Taszkentu
/ wikipedia/ KhusenRustamov
 

W ciągu tygodnia w ramach delegacji komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego odwiedziłem dwa kluczowe kraje Azji postsowieckiej, czyli Kazachstan i Uzbekistan. W największym terytorialnie państwie Azji Środkowej − i jednocześnie dziewiątym (sic!) państwie świata pod tym względem – w Kazachstanie, byłem już po raz bodaj dziesiąty.

Za to w najliczniejszym ludnościowo w tym regionie − Uzbekistanie − była to moja dopiero pierwsza wizyta. Warto skupić się na tym drugim, w Polsce dużo mniej znanym. Warto, bo jego waga rośnie, zwłaszcza po zmianie prezydenta: zmarłego Isłama Karimowa, który nie osadził na tym stanowisku swojej córki Gulnary Karimowej, zastąpił Szawkat Mirzijojew. A nowy prezydent prowadzi politykę bardziej otwartą: i zewnętrzną, i wewnętrzną. Zarzuca się wybranemu w grudniu 2016 r. prezydentowi, że jest bardziej prorosyjski od poprzednika. To asumpt do rozważań o geopolitycznym boju, który toczy się na całym obszarze azjatyckich republik dawnego Związku Sowieckiego. „Wybiły się” one na niepodległość, czasem w ogóle o tym wcześniej specjalnie nie myśląc, w wyniku upadku ZSRS w 1991 r. (Uzbekistan we wrześniu tego roku). W ciągu tych niespełna trzech dekad osłabły tam wpływy Federacji Rosyjskiej − choć odbywa się to na zasadzie falowania. Wzrosły natomiast niewątpliwie wpływy Turcji oraz w jakimś stopniu Iranu. Większe są też wpływy szeroko rozumianego Zachodu, choć i tu w różnych krajach Azji Środkowej są przypływy i odpływy. Zwłaszcza widać to po falującej obecności Amerykanów, raz zapraszanych do zwiększenia swojej obecności gospodarczej i militarnej, a innym razem odpraszanych.

Soft islam po uzbecku

W stolicy Taszkencie, ale też w starożytnej Samarkandzie rzucają się w oczy flagi Uzbekistanu: kolory niebieski, biały i zielony widać na państwowych gmachach, ale również w klapach marynarek. Zielony to kolor islamu. Tutejszy islam jest typowy dla azjatyckiej części dawnych Sowietów i obu części Kaukazu – to religia pozwalająca żyć jej wyznawcom bez przejmowania się np. zakazami picia alkoholu. Taki soft islam jest wygodny dla wielu jego wyznawców, dla samej władzy, ale też dla Zachodu. Tyle że część spośród 80 proc. uzbeckich obywateli wierzących w Mahometa uważa, że państwo powinno być oparte na Koranie, a prawdziwie islamski Uzbekistan powinien być tylko etapem do powstania muzułmańskiej struktury państwowej w całej Azji Środkowej. I są gotowi za to umierać. Przed 20 laty doprowadzili oni do zbrojnego powstania przeciw postkomunistycznej półdyktaturze. Zostało ono stłumione, ale ludzie chcący iranizacji dawnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, wspierani finansowo przez niektóre kraje islamskie, nie porzucili swoich zamiarów, choć dziś są słabsi.

Taszkent kontra muzułmańscy radykałowie

Mam to w tyle głowy, gdy słyszę swoich różnych kolegów z europarlamentu, czy szerzej: Unii Europejskiej, gdy rzucają gromy na władzę w Taszkencie. Więźniowie polityczni? Oczywiście nie powinno ich być. Ale co zrobić z tymi, którzy siłą, za pomocą terroru chcą wprowadzić w środku Azji prawo koraniczne i uczynić z tej postsowieckiej krainy państwo islamskie? Resocjalizować raz w tygodniu na komendzie milicji? Nie jestem ekspertem od islamskiego terroru, ale moi unijni znajomi też nie − może lepiej będzie, gdy to rządowi Uzbekistanu zostawimy decyzję, jak zwalczać muzułmańskich radykałów. Tych samych islamskich ekstremistów, którzy już raz wzniecili zbrojną insurekcję, która − niczym rewolucja bolszewicka w Europie − miałaby rozlać się na całą Azję Środkową, tworzona przez narody w olbrzymiej większości wierzące w Allaha. Inna rzecz − powiem, jak adwokat diabła − że dla uzbeckich władz realna walka z terrorystami spod znaku półksiężyca nie może być pretekstem do więzienia opozycjonistów niemających nic wspólnego z uzbeckim odpowiednikiem IS czy Al-Kaidy (przy zachowaniu wszelkich proporcji).

Naszych wszędobylskich turystów − a spotkałem rodaków w Samarkandzie, i to zwiedzających zabytki, a nie słynny skądinąd targ − należy ostrzec: tutaj próba płacenia euro czy dolarami przeważnie kończy się niepowodzeniem. Trzeba zaopatrzyć się w swojsko brzmiące sumy, bo tak właśnie nazywa się miejscowa waluta.

Czy postsowiecka półdyktatura zatrzyma islamską rewolucję?

Nowy prezydent stara się odgrywać rolę polityka bardziej otwartego i demokratycznego niż jego poprzednik, co skądinąd nie jest trudne, bo Isłam Karimow był satrapą w iście sowieckim i postsowieckim stylu. Mirzijojewa chwalą nawet przedstawiciele niektórych organizacji pozarządowych, z którymi się spotykamy, choć oczywiście część z tych podmiotów jest na państwowym garnuszku, więc ich opinie mogą być bardziej komercyjne niż obiektywne.

Dewizą Republiki Uzbekistanu (O’zbekiston Respublikasi) są słowa: „Kuch adolattadir”, czyli „Moc sprawiedliwości”. Rzecz w tym, że ludzie z NGO-sów właśnie na poczucie braku sprawiedliwości i lokalne kliki prokuratorsko-sędziowskie narzekają szczególnie. Co ciekawe, reprezentanci owych organizacji społecznych, pozarządowych, z którymi się spotykamy, to w dużej części Rosjanie, a więc następuje tu odwrócenie struktury demograficznej tego kraju. W społeczeństwie bowiem mniej więcej ledwo co 20. obywatel (5,5 proc.) to Rosjanin, a Uzbecy stanowią cztery piąte społeczeństwa. Trzecia grupa narodowościowa to Tadżycy, z którymi Uzbecy mieli nieraz na pieńku i których szczególnie dużo jest w regionie Samarkandy oraz Buchary. Ciekawe, że zdecydowana większość Rosjan to ludzie kompletnie indyferentni religijnie. Tylko niespełna 1,7 proc. ludności Uzbekistanu deklaruje się jako prawosławni, a Rosjan jest przecież ponad trzy razy więcej. Obecny prezydent Szawkat Mirzijojew w przeciwieństwie do Isłama Karimowa nie wprowadził do obiegu znaczków pocztowych ze swoją podobizną, ale władzę dzierży krzepko. Na pewno nie jest „metrem z Sevres” demokracji, swobód obywatelskich, wolności i praw człowieka, ale mając do wyboru jego i radykalnie muzułmańską „Islamską Republikę Uzbekistanu”, zdecydowanie wolę – także z punktu widzenia bezpieczeństwa całego regionu Azji Środkowej – właśnie jego.

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (1.10.2018)


 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe