[FOTO] Uwaga na dyngusiarzy, czyli o tradycjach wielkanocnych słów kilka

Pisanki jako element swatania, domy ubierane rózgami, końskie wyścigi czy przywiązany do kija żywy kogut, który niczym nsyrena alarmowa ostrzegał, że zbliżają się dyngusiarze – niegdyś Święta Zmartwychwstania Pańskiego łączyły głęboką wiarę z wieloma obrzędami ludowymi.
Marcin Żegliński [FOTO] Uwaga na dyngusiarzy, czyli o tradycjach wielkanocnych słów kilka
Marcin Żegliński / Tygodnik Solidarność
Na przestrzeni lat wiele zmieniło się w przeżywaniu Wielkanocy. Jak wyglądało to przed laty, możemy zobaczyć przede wszystkim w muzeach. Tak jest chociażby w Muzeum Wsi Radomskiej.

– Niedziela wielkanocna rozpoczynała się podobnie we dworach i w wiejskich chałupach. Rodziny szlacheckie i chłopskie świętowanie rozpoczynały od uczestnictwa we mszy rezurekcyjnej. Po wyjściu z kościoła chłopi urządzali wyścig konny. Chodziło o to, aby jak najszybciej dotrzeć do chałupy. Wierzono, że to przynosi szczęście, zdrowie, powodzenie i zapewnia obfite plony w kolejnym roku – mówi „Tygodnikowi Solidarność” dr Górska-Streicher, kierownik Działu Kultury Muzeum Wsi Radomskiej.


 
Niedziela wielkanocna w dworze spędzana była w gronie rodzinnym. W gości zapraszano tylko kapłana, Rządcę majątku i jego żonę. Śniadania świąteczne były bardzo obfite. Stoły wręcz uginały się pod jedzeniem. Mięsiwo musiało być wędzone (także w gospodarstwach chłopskich). – Przejawem bogactwa był pieczony w całości prosiak, który obowiązkowo musiał być podany. Na wielkanocnym stole kładziono poświęconego w sobotę barana z ciasta i kolorowe pisanki. Wytworność ciast i nakrycie stołu również świadczyło o zamożności rodziny. Srebrne sztućce były ustawiane na koziołkach – opowiada dr Górska-Streicher. Chłopi świętowali bardzo skromnie. – U wyrobnicy wiejskiej, czyli kobiety nieposiadającej ziemi, śniadanie wielkanocne było niezwykle ubogie. Na stole ustawiano tzw. jedzenie ubogich, czyli kaszankę. Jeśli się znalazła kiełbasa, to było jej bardzo mało. Nie mogło natomiast zabraknąć chleba. Samo nakrycie stołu było bardzo biedne. Najczęściej misa i stare sztućce. Najubożsi mieszkańcy wsi niedzielę wielkanocną spędzali w swoich domach, nie gościli nikogo – wyjaśnia kierownik Działu Kultury Muzeum Wsi Radomskiej.



#NOWA_STRONA#

Gościnny poniedziałek
Drugi dzień Świąt Wielkanocnych spędzano w dworach i chałupach wiejskich inaczej. Poniedziałek był czasem przeznaczonym na odwiedziny rodziny, znajomych. Odwiedzali się wszyscy mieszkańcy wsi od biedoty po szlachtę. Dr Justyna Górska-Streicher zwraca uwagę, że drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego był bardzo ważny dla społeczności. Integrował ją, sprzyjał nawiązywaniu znajomości szczególnie pośród młodych osób. – Wiele rzeczy, np. wejście do sypialni młodej dziewczyny i wyrwanie jej z pościeli, w ciągu roku nie byłyby poprawne. Tymczasem w lany poniedziałek było to dozwolone – wskazuje.


 

#NOWA_STRONA#

Prawdziwa swawola

Ludowa tradycja mówiła, że w śmigus-dyngus wyprasza się dary. Każda panna musiała być oblana wodą, co świadczyło także, że ma powodzenie. – Tego dnia o wczesnej porze po wsiach chodzili kolędnicy z kurkiem lub kogutem. Nieraz był to żywy ptak przywiązany do kija. Kogut głośno protestował przeciwko przywiązaniu, ale dzięki temu wieś słyszała, że zbliżają się kolędnicy zwani dyngusiarzami – dodaje dr Górska-Streicher. Dyngusiarze przybywali do domów, gdzie były panny na wydaniu. Wbiegali do izb, gdzie spały i obficie oblewali je wodą. Panny piszczały i uciekały przed lodowatą wodą. Był harmider i wielki bałagan. – Wierzono, że woda nie tylko symbolizuje życie, ale także jest pewnego rodzaju symbolem oczyszczenia. Panna oblana wodą pięknieje i utrzymuje urodę – wskazuje nasza rozmówczyni.



#NOWA_STRONA#

Z kapelą od domu do domu

Kolędnicy wozili ze sobą także wózek dyngusowy – kolorowy, przystrojony bibułą. Mieli instrumenty muzyczne, np. bębenek, harmonię, skrzypce. Chodzili od domu do domu, grając i śpiewając. Wiejskie podwórka zamieniały się w miejsce tańców i zabawy. – Zwyczajowo kapela musiała być poczęstowana ciastem i kieliszkiem wódki. Miała to być forma podziękowania za występ i podtrzymania stosunków sąsiedzkich. Dzieci i młodzież chłopska wypraszała u szlachciców kawałek kiełbasy, ciasta. W śmigus-dyngus nie można było odmówić kolędnikom. Wieczorem gromadzono zebrane dary i wspólnie świętowano – mówi ekspertka.



Wielkanoc nie mogła się obyć bez pisanek. W Radomskiem jajka malowano woskiem, do czego służyło tzw. żelazko, i farbowano za pomocą barwnika. Po wyjęciu z wody i przetarciu otrzymywano dwubarwne pisanki. Jajka farbowano też w łupinach cebuli. Wykonywano ich bardzo dużo, od kopy do dwóch. Pisankami obdarowywano gości, chrześniaków i dyngusiarzy. Panny wręczały je kawalerom. – Jeżeli dziewczynie podobał się chłopak, to obdarzała go dużą liczbą pisanek. Taki prezent liczył od 60 do nawet 120 jaj. W zamian chłopak oblewał ją wodą. Wówczas wiadomo było, że para jest skojarzona – dodaje dr Górska-Streicher.



Izabela Kozłowska 

Cały artykuł znajduje się w numerze "TS" (15/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej TUTAJ.

#REKLAMA_POZIOMA#
 

 

POLECANE
Jest decyzja. Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Jest decyzja. Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Podczas poniedziałkowej sesji sejmik województwa kujawsko-pomorskiego przyjął uchwały o przekazaniu Centrum Czochralskiego dawnego kompleksu szpitala zakaźnego przy ul. Krasińskiego w Toruniu i o nowelizacji stawek dla operatorów kolejowych – poinformowano w komunikacie.

Czołgi K2 z Polski. Bumar-Łabędy i Hyundai Rotem podpisały umowę  z ostatniej chwili
Czołgi K2 z Polski. Bumar-Łabędy i Hyundai Rotem podpisały umowę 

Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach oraz południowokoreański koncern Hyundai Rotem podpisały we wtorek w Warszawie przełomową umowę o transferze technologii i uruchomieniu produkcji czołgów K2 w Polsce. To kluczowy etap w procesie polonizacji koreańskich czołgów i budowie kompetencji przemysłowych w kraju. Dokument gwarantuje przekazanie wyposażenia, narzędzi i know-how niezbędnych do uruchomienia linii produkcyjnej K2PL oraz pojazdów wsparcia.

Huragan Melissa. Polski ksiądz na Jamajce apeluje: Módlcie się za nas z ostatniej chwili
Huragan Melissa. Polski ksiądz na Jamajce apeluje: "Módlcie się za nas"

Potężny Huragan Melissa dotarł we wtorek do Jamajki – poinformowało amerykańskie Narodowe Centrum ds. Huraganów (NHC). Wiatr wieje z prędkością prawie 300 km/godz.

Unia Europejska finansuje wojnę i zbrojenia Rosji. Liczby nie kłamią tylko u nas
Unia Europejska finansuje wojnę i zbrojenia Rosji. Liczby nie kłamią

Choć Unia Europejska oficjalnie wspiera Ukrainę i nakłada kolejne sankcje na Rosję, miliardy euro nadal płyną do Moskwy za ropę i gaz. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej tylko we wrześniu 2025 roku państwa UE zapłaciły Rosji około miliarda euro – tyle, ile wystarczyłoby na produkcję 20 tysięcy dronów bojowych.

Brutalny atak i gwałt w centrum Warszawy. Ofiarą młody mężczyzna Wiadomości
Brutalny atak i gwałt w centrum Warszawy. Ofiarą młody mężczyzna

Policja zatrzymała 24-letniego mężczyznę podejrzanego o wyjątkowo brutalny atak w Warszawie. Ofiarą był młody mężczyzna, który wracał z dyskoteki. W trakcie drogi został zaczepiony przez nieznajomego przechodnia proszącego o wskazanie drogi do centrum miasta.

Nie powinni jej wpuścić na wizję. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Nie powinni jej wpuścić na wizję". Burza po emisji popularnego programu TVN

W sieci zawrzało. Wszystko przez popularny program TVN.

Berlin chce zmienić szefa Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Proponuje piosenkarza disco-polo z ostatniej chwili
Berlin chce zmienić szefa Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Proponuje piosenkarza disco-polo

Niemieckie Ministerstwo Badań i Technologii chce zmienić szefa zarządu Niemiecko-Polskiej Fundacji Nauki. Kandydatura piosenkarza wykonującego przeboje w rodzaju "disco-polo", wzbudza zastrzeżenia i w Niemczech, i w Polsce – pisze niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”). Showman Toby znany jest również z tego, że "odnalazł swoją muzyczną tożsamość na Śląsku". Jego debiutancki utwór to „Tynsknota za Slunskiem”.

Znana firma ogłasza zwolnienia. 14 tys. osób straci pracę z ostatniej chwili
Znana firma ogłasza zwolnienia. 14 tys. osób straci pracę

Amerykański gigant technologiczny Amazon ogłosił we wtorek, że zwolni 14 tys. pracowników biurowych. Krok ten uzasadnił chęcią uszczuplenia biurokracji i dążeniem do większej elastyczności w dobie rozwijającej się sztucznej inteligencji.

Roksana Węgiel ogłosiła radosną nowinę. Lawina gratulacji z ostatniej chwili
Roksana Węgiel ogłosiła radosną nowinę. Lawina gratulacji

Roksana Węgiel wraz z mężem Kevinem Mglejem kupili działkę pod Warszawą i przygotowują projekt wymarzonego domu. Piosenkarka potwierdziła plany na Instagramie.

Dr hab. Karol Polejowski rekomendowany na prezesa IPN z ostatniej chwili
Dr hab. Karol Polejowski rekomendowany na prezesa IPN

Dr hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej (IPN), został rekomendowany przez Kolegium IPN na stanowisko prezesa tej instytucji. Polejowski jest uznanym historykiem mediewistą i ekspertem w zakresie historii średniowiecza oraz polskiego podziemia niepodległościowego.

REKLAMA

[FOTO] Uwaga na dyngusiarzy, czyli o tradycjach wielkanocnych słów kilka

Pisanki jako element swatania, domy ubierane rózgami, końskie wyścigi czy przywiązany do kija żywy kogut, który niczym nsyrena alarmowa ostrzegał, że zbliżają się dyngusiarze – niegdyś Święta Zmartwychwstania Pańskiego łączyły głęboką wiarę z wieloma obrzędami ludowymi.
Marcin Żegliński [FOTO] Uwaga na dyngusiarzy, czyli o tradycjach wielkanocnych słów kilka
Marcin Żegliński / Tygodnik Solidarność
Na przestrzeni lat wiele zmieniło się w przeżywaniu Wielkanocy. Jak wyglądało to przed laty, możemy zobaczyć przede wszystkim w muzeach. Tak jest chociażby w Muzeum Wsi Radomskiej.

– Niedziela wielkanocna rozpoczynała się podobnie we dworach i w wiejskich chałupach. Rodziny szlacheckie i chłopskie świętowanie rozpoczynały od uczestnictwa we mszy rezurekcyjnej. Po wyjściu z kościoła chłopi urządzali wyścig konny. Chodziło o to, aby jak najszybciej dotrzeć do chałupy. Wierzono, że to przynosi szczęście, zdrowie, powodzenie i zapewnia obfite plony w kolejnym roku – mówi „Tygodnikowi Solidarność” dr Górska-Streicher, kierownik Działu Kultury Muzeum Wsi Radomskiej.


 
Niedziela wielkanocna w dworze spędzana była w gronie rodzinnym. W gości zapraszano tylko kapłana, Rządcę majątku i jego żonę. Śniadania świąteczne były bardzo obfite. Stoły wręcz uginały się pod jedzeniem. Mięsiwo musiało być wędzone (także w gospodarstwach chłopskich). – Przejawem bogactwa był pieczony w całości prosiak, który obowiązkowo musiał być podany. Na wielkanocnym stole kładziono poświęconego w sobotę barana z ciasta i kolorowe pisanki. Wytworność ciast i nakrycie stołu również świadczyło o zamożności rodziny. Srebrne sztućce były ustawiane na koziołkach – opowiada dr Górska-Streicher. Chłopi świętowali bardzo skromnie. – U wyrobnicy wiejskiej, czyli kobiety nieposiadającej ziemi, śniadanie wielkanocne było niezwykle ubogie. Na stole ustawiano tzw. jedzenie ubogich, czyli kaszankę. Jeśli się znalazła kiełbasa, to było jej bardzo mało. Nie mogło natomiast zabraknąć chleba. Samo nakrycie stołu było bardzo biedne. Najczęściej misa i stare sztućce. Najubożsi mieszkańcy wsi niedzielę wielkanocną spędzali w swoich domach, nie gościli nikogo – wyjaśnia kierownik Działu Kultury Muzeum Wsi Radomskiej.



#NOWA_STRONA#

Gościnny poniedziałek
Drugi dzień Świąt Wielkanocnych spędzano w dworach i chałupach wiejskich inaczej. Poniedziałek był czasem przeznaczonym na odwiedziny rodziny, znajomych. Odwiedzali się wszyscy mieszkańcy wsi od biedoty po szlachtę. Dr Justyna Górska-Streicher zwraca uwagę, że drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego był bardzo ważny dla społeczności. Integrował ją, sprzyjał nawiązywaniu znajomości szczególnie pośród młodych osób. – Wiele rzeczy, np. wejście do sypialni młodej dziewczyny i wyrwanie jej z pościeli, w ciągu roku nie byłyby poprawne. Tymczasem w lany poniedziałek było to dozwolone – wskazuje.


 

#NOWA_STRONA#

Prawdziwa swawola

Ludowa tradycja mówiła, że w śmigus-dyngus wyprasza się dary. Każda panna musiała być oblana wodą, co świadczyło także, że ma powodzenie. – Tego dnia o wczesnej porze po wsiach chodzili kolędnicy z kurkiem lub kogutem. Nieraz był to żywy ptak przywiązany do kija. Kogut głośno protestował przeciwko przywiązaniu, ale dzięki temu wieś słyszała, że zbliżają się kolędnicy zwani dyngusiarzami – dodaje dr Górska-Streicher. Dyngusiarze przybywali do domów, gdzie były panny na wydaniu. Wbiegali do izb, gdzie spały i obficie oblewali je wodą. Panny piszczały i uciekały przed lodowatą wodą. Był harmider i wielki bałagan. – Wierzono, że woda nie tylko symbolizuje życie, ale także jest pewnego rodzaju symbolem oczyszczenia. Panna oblana wodą pięknieje i utrzymuje urodę – wskazuje nasza rozmówczyni.



#NOWA_STRONA#

Z kapelą od domu do domu

Kolędnicy wozili ze sobą także wózek dyngusowy – kolorowy, przystrojony bibułą. Mieli instrumenty muzyczne, np. bębenek, harmonię, skrzypce. Chodzili od domu do domu, grając i śpiewając. Wiejskie podwórka zamieniały się w miejsce tańców i zabawy. – Zwyczajowo kapela musiała być poczęstowana ciastem i kieliszkiem wódki. Miała to być forma podziękowania za występ i podtrzymania stosunków sąsiedzkich. Dzieci i młodzież chłopska wypraszała u szlachciców kawałek kiełbasy, ciasta. W śmigus-dyngus nie można było odmówić kolędnikom. Wieczorem gromadzono zebrane dary i wspólnie świętowano – mówi ekspertka.



Wielkanoc nie mogła się obyć bez pisanek. W Radomskiem jajka malowano woskiem, do czego służyło tzw. żelazko, i farbowano za pomocą barwnika. Po wyjęciu z wody i przetarciu otrzymywano dwubarwne pisanki. Jajka farbowano też w łupinach cebuli. Wykonywano ich bardzo dużo, od kopy do dwóch. Pisankami obdarowywano gości, chrześniaków i dyngusiarzy. Panny wręczały je kawalerom. – Jeżeli dziewczynie podobał się chłopak, to obdarzała go dużą liczbą pisanek. Taki prezent liczył od 60 do nawet 120 jaj. W zamian chłopak oblewał ją wodą. Wówczas wiadomo było, że para jest skojarzona – dodaje dr Górska-Streicher.



Izabela Kozłowska 

Cały artykuł znajduje się w numerze "TS" (15/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej TUTAJ.

#REKLAMA_POZIOMA#
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe