Zielony Ład, prywatyzacja i nowe narzędzia kontroli społecznej
Co musisz wiedzieć:
- Związkowcy alarmują, że mimo zmian personalnych w rządzie Poczta Polska i inne spółki Skarbu Państwa nadal pogrążone są w chaosie, braku strategii i nieodpowiedzialności decyzyjnej.
- Istnieje obawa, że wprowadzenie korporacyjnych wskaźników efektywności (KPI) może być krokiem w stronę prywatyzacji państwowych spółek i pogłębienia polityki Zielonego Ładu.
- Autorka tekstu ostrzega, że nadmierna cyfryzacja i „zielona” ideologia mogą prowadzić do utraty kontroli przez ludzi na rzecz sztucznej inteligencji i biurokratycznych systemów, tworząc nową formę zniewolenia.
Nowe twarze, stare schematy
Wszystkie zmagają się z chaosem, katastrofalnymi skutkami polityki Zielonego Ładu, zwolnieniami grupowymi, wyprzedawaniem majątku etc.
„Takiej rozpierduchy, jak jest teraz, to nawet najstarsi listonosze nie pamiętają... Najgorsze jest to, że żadna osoba, która doprowadza do tego chaosu, nie ponosi odpowiedzialności za błędne decyzje. Konsekwencje tego ponoszą pracownicy najniższego szczebla i klienci...”
– czytamy w jednym z komentarzy na stronie NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej.
„Zmiana ministra, stary problem. Poczta Polska dalej dryfuje bez odpowiedzialności. Jeżeli ktoś jeszcze łudził się, że zmiana ministra w MAP [Ministerstwie Aktywów Państwowych] przyniesie realną poprawę w sytuacji Poczty Polskiej, dziś może tylko rozłożyć ręce z bezsilności. Nowe twarze, stare schematy. Problemy, brak strategii, chaos decyzyjny, kadrowe karuzele i przerzucanie winy nadal trwają w najlepsze”
– piszą związkowcy.
Niepokojące informacje z ministerstwa
Co tymczasem zapowiada minister aktywów państwowych? Wprowadzenie do Spółek Skarbu Państwa korporacyjnego systemu rozliczania ich efektywności.
– Zakładam, że te KPI-e [kluczowe wskaźniki efektywności, pojęcie zapożyczone z nowomowy korporacyjnej – przyp. autorki] będą bardzo ważnym elementem do oceny prac zarządów i będą obejmowały m.in. efektywność w zakresie local content [wskaźnik określający udział lokalnych – krajowych lub regionalnych – przedsiębiorstw, pracowników, materiałów i usług w realizacji dużych projektów inwestycyjnych – przyp. aut.]
– powiedział Wojciech Balczun podczas konferencji Horizon Business Impact, która odbyła się w Warszawie na początku października br.
Prywatyzacja?
Nietrudno zgadnąć, że narzucenie Spółkom Skarbu Państwa paradygmatu efektywności finansowej będzie milowym krokiem w stronę ich prywatyzacji – przed czym ostrzega Solidarność. Będzie to także krok w stronę jeszcze bardziej agresywnego wdrażania polityki Zielonego Ładu, narzucającej spółkom z sektorów energetycznego i chemicznego absurdalne wymogi „zeroemisyjności” poprzez stosowanie przemocy ekonomicznej.
A jeśli ludzie będą się przeciwko tym pomysłom buntować? Część z nich zastąpimy sztuczną inteligencją. Nie jest zresztą tajemnicą, że ten kierunek staje się modny w Unii Europejskiej. Kiedyś, aby przystąpić do tej wspólnoty, państwa musiały spełniać wymagania dotyczące systemów prawnych, gospodarki, przestrzegania praw człowieka etc. Dziś widać, że Unia stawia bardziej na „prawa Planety” oraz na ograniczenie roli ludzi w podejmowaniu decyzji na każdym możliwym szczeblu.
Zdumiewający kazus Albanii
Obrazuje to przykład ubiegającej się o członkostwo w UE Albanii, której premier Edi Rama powiedział, że wysiłki kraju na rzecz przystąpienia do Unii Europejskiej będą koncentrować się na „innowacjach i sztucznej inteligencji jako dwóch strategicznych filarach naszych działań na rzecz Albanii 2030”. Wysiłki te są tak gorliwe, że w albańskim parlamencie po raz pierwszy na świecie wystąpiła sztuczna inteligencja w randze… ministra. Jest to „cyfrowy asystent, który pomaga ludziom poruszać się po usługach rządowych online”. Premier Rama wyjaśnił, że „minister” został stworzony wirtualnie i jest on odpowiedzialny za zamówienia publiczne. Cel? Ograniczenie korupcji.
„Inteligentni”, że aż strach
Podobny kierunek obserwujemy także w Polsce. Cyfryzacji poświęcono lwią część strategii rządowej pt. „Cele Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.”.
„W ramach projektu PEP2040 [Polityki Energetycznej Polski – przyp. autorki] zaplanowano działania zmierzające do rozwoju inteligentnych sieci elektroenergetycznych, które mają umożliwić bardziej świadome wykorzystanie energii, efektywne zarządzanie oraz ograniczenie strat przy zachowaniu wysokiej jakości zasilania. Jako kluczowe dla tej koncepcji wskazano rozwiązania z zakresu technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych, takie jak inteligentne systemy telemetryczne bądź systemy automatycznego monitorowania, sterowania, regulacji i zabezpieczenia sieci. Istotna będzie również wymiana danych między urządzeniami, co wiąże się z koniecznością rozpowszechnienia technologii Internetu Rzeczy. Ponadto działania te doprowadzą do wzmocnienia pozycji konsumenta energii elektrycznej, ponieważ przewidziane w strategii wyposażenie gospodarstw domowych w inteligentne liczniki jest ściśle związane z budową inteligentnej sieci”
– głosi strategia. Zapowiada ona także m.in. „działania z wykorzystaniem nowoczesnych technologii cyfrowych na rzecz zmian w obszarze energetyki”, „rozwój inteligentnych sieci elektroenergetycznych wraz z utworzeniem operatora informacji rynku energii”, wdrożenie cyfrowego systemu łączności między operatorami systemów dystrybucyjnych”, „wyposażenie 80% gospodarstw domowych w inteligentne liczniki do 2028 r.”.
Twarda rzeczywistość
Jak widać, będziemy tak niesamowicie „inteligentni”, że nic tylko upajać się własnym sukcesem. A jak jest w rzeczywistości? Ci, którzy znają się na rzeczy i od lat mają do czynienia z konkretną pracą w strategicznych spółkach, a nie z wymyślaniem zza biurka rozmaitych „strategii”, ostrzegają, że „zielona energia” jest niezwykle zawodna, zwłaszcza przy zmianach pogodowych (wystarczy, że przez pewien czas nie świeci słońce i nie wieje wiatr), nie mówiąc już o kryzysach czy wojnie, o której mówi się przecież bezustannie. Związkowcy z Solidarności w Elektrowni Dolna Odra tłumaczą, że tylko we wrześniu br. ich elektrownia była przywoływana do pracy w krajowym systemie ponad 20 razy.
A gdyby, nie daj Boże, doszło do wojny czy innego rodzaju kryzysu, elektrownia dzięki posiadanym zapasom węgla może dostarczać obywatelom prąd przez miesiąc. Odpowiadając ministrowi Balczunowi w kwestii KPI-ów, chętnie przywołałabym pytanie Anny Grudzińskiej, szefowej „S” z Dolnej Odry: „Na ile wyceniamy nasze bezpieczeństwo energetyczne?”.
Szalona, zielona
– Dwudziesty stopień zasilania [najwyższy stopień ograniczenia poboru mocy, wprowadzany w sytuacji kryzysowej, gdy istnieje ryzyko blackoutu – przyp. aut.]. Pamiętacie to? Czy to już przeszłość? Nie! Niedługo może okazać się, że to będzie nasza rzeczywistość. To, do czego doprowadziła w PRL-u komunistyczna władza, może stać się już niedługo faktem w naszej rzeczywistości. Do tego doprowadzi Zielony Ład. Ta szalona, zielona ideologia, która tutaj, w Brukseli, dyktuje warunki i przede wszystkim niszczy polską, europejską energetykę i gospodarkę. Pamiętajcie, już niedługo możecie nie mieć prądu i mieć dwudziesty stopień zasilania
– alarmowała niedawno była premier Beata Szydło. Dwudziesty stopień zasilania oznaczał w okresie PRL-u po prostu przerwy w dostawie prądu do mieszkań. Wyłączały się telewizory i lodówki, gasło światło, a mieszkańcy zapalali świeczki. Wyłączenia prądu w latach 70. były spowodowane głównie kryzysem, z kolei w okresie stanu wojennego władza wykorzystywała je do walki z opozycją – utrudniając w ten sposób działania podziemnej Solidarności, ograniczając mobilność ludzi i ich komunikację.
Narzędzia kontroli?
Co stoi na przeszkodzie, żeby podobne techniki – tylko, rzecz jasna, „inteligentne” i z wykorzystaniem „local contentu”, stosować także w wieku XXI? Nie segregujesz, chamie, śmieci? Wyłączymy ci prąd. Głosujesz na tych, którzy walczą z Zielonym Ładem i chcą uśmiercić Planetę? A siedź w ciemności i pokutuj.
Czy chaos w Spółkach Skarbu Państwa ma doprowadzić do ich upadku, prywatyzacji, a następnie przejęcia przez „inteligentnego” Wielkiego Brata, którzy wszystko nam pięknie i cyfrowo „uporządkuje”? A gdyby coś poszło nie tak, do odpowiedzialności będziemy mogli pociągnąć najwyżej jakiegoś cyfrowego „ministra”? Oby nie. Byłoby to stworzeniem rzeczywistości rodem z Orwella, przy której PRL jawi się jako poczciwy paździerz, w którym wiele ograniczeń wolności dało się jednak obejść.
Oby naszą rzeczywistością nie stało się ostatnie zdanie najkrótszej opowieści o dywersyfikacji z czasów PRL-u:
"Wyłączą nam gaz – mamy prąd, wyłączą nam prąd – mamy gaz. Wyłączą nam prąd i gaz – nic nie mamy, spi….lamy!”.
Tylko dokąd?
[Tytuł, niektóre śródtytułu i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji"]




