Piotr Skwieciński: Bardzo dziwny kolonializm Izraela

W myśleniu o Izraelu i Bliskim Wschodzie wielu ulega modnym uproszczeniom. Zamiast emocjonalnych deklaracji czy ideologicznych sympatii warto podejść do sprawy realistycznie, co przejawiałoby się w braku zaangażowania Polski po którejkolwiek stronie konfliktu.
Piotr Skwieciński
Piotr Skwieciński / Tygodnik Solidarność / rys. Barbara Sadowska

Co musisz wiedzieć:

  • Autor twierdzi, że Polska nie ma żadnego interesu w angażowaniu się po którejkolwiek stronie konfliktu izraelsko-palestyńskiego i powinna kierować się wyłącznie własnym interesem.
  • Krytykuje on dawną wiarę części polskiej prawicy w możliwość szczególnych relacji z Izraelem, uznając ją dziś za całkowicie iluzoryczną.

 

Gdyby minister spraw zagranicznych poprosił mnie o przygotowanie mu projektu tekstu sejmowego exposé, to fragment dotyczący Bliskiego Wschodu brzmiałby mniej więcej tak:

„Rzeczpospolita Polska nie jest zainteresowana ani likwidacją państwa Izrael, ani też jego przetrwaniem. Rzeczpospolita Polska zgłasza zarazem swoje kompletne désintéressement wobec projektów i działań mających na celu ustanowienie państwa palestyńskiego. Zarówno ze zwolennikami, jak i z przeciwnikami któregokolwiek z wymienionych wyżej politycznych pomysłów, jak i bardziej generalnie – ze stronami tego konfliktu Polska będzie prowadzić stosunki oparte na rygorystycznie pojmowanej zasadzie rzeczowej. Innymi słowy Rzeczpospolita nie wyklucza poparcia żadnej ze stron tego sporu, ale jedynie w zamian za jej ekwiwalentne świadczenie na rzecz naszego państwa”.

Nie uważam bowiem, by Polska miała – lub mogła mieć – jakiekolwiek szczególne stosunki z którąkolwiek ze zwalczających się tam sił. Kiedyś może nie tyle wierzyłem, ile nie odrzucałem stanowczo popularnej wówczas na prawicy koncepcji ustanowienia takich relacji z Izraelem. Dziś jednak nawet najbardziej filosemiccy obserwatorzy widzą, iż (tak zresztą jak w wypadku innych pieszczonych przez co naiwniejszych Polaków wizji, jak na przykład jakichś specjalnie bliskich relacji z Ukrainą) po drugiej stronie nie istnieje nikt zainteresowany taką perspektywą. A wszystko, co działo się w ciągu ostatniej dekady (reakcja na nowelizację ustawy o IPN, na kładącą kres szemranej reprywatyzacji ustawę o wygaszeniu roszczeń, oraz periodyczne antypolskie kampanie, inicjowane przez izraelskich polityków w słusznej nadziei, że przyniosą im one popularność) przekonuje, iż wizje te najłagodniej określić można mianem fantasmagorycznych.

 

Unikanie skrajności

Tego rodzaju konstatacje nie powinny jednak skłaniać do popadania w przeciwne skrajności, w myśl zasady, że odmrożę sobie uszy na złość dawnej miłości, która nami wzgardziła. A z takimi skrajnościami mamy obecnie często do czynienia w polskiej przestrzeni intelektualnej.

Na mojej prywatnej liście absurdów wysoko mieści się np. popularne ostatnio nazywanie Izraela „tworem kolonialnym”. Jeśli lansujący i używający tego pojęcia czynią to szczerze, to wystawia to im żenujące świadectwo.

Dlaczego? A choćby dlatego, że kolonializm – i nie ma wyjątków od tej reguły, to jest rdzeń tego zjawiska – niezależnie od swoich licznych rodzajów zawsze polegał na chęci odniesienia sukcesu materialnego. Innymi słowy, osadnicy udawali się gdzieś tam, żeby polepszyć swoją stopę życiową.

Otóż konia z rzędem temu, kto potrafiłby wykazać coś podobnego w wypadku realizacji projektu syjonistycznego i imigracji Żydów do Ziemi Świętej. Bywało, dopowiedzmy, dokładnie odwrotnie. Kierujący się wiarą czy ideologią synowie europejskich adwokatów, notariuszy, kupców jechali do Palestyny, by tam stać się, po prostu, rolnikami w kibucu czy innego rodzaju pracownikami fizycznymi.

Swoją stopę życiową świadomie obniżali, a co najmniej kładli krzyżyk na perspektywie jej wzrostu. Liczyło się dla nich coś innego.

 

Dobrowolna redukcja

To zjawisko pojawiające się na współczesnym Zachodzie nazwane zostało „voluntary downshifting”. Tylko że po pierwsze jest tam rzadkie, wyspowe, a po drugie polega na tym, że ktoś świadomie rezygnuje z wyższego standardu życia w zamian za zmniejszenie wysiłku związanego z pracą. A żydowski imigrant w Palestynie zawsze pracował bardzo ciężko, ciężej niż przed porzuceniem posady w Hamburgu czy Warszawie. Również – dopowiedzmy – współcześni izraelscy osadnicy, osiedlający się na okupowanych terenach Zachodniego Brzegu bynajmniej nie podwyższają w ten sposób swojej stopy życiowej. 

Jeśli to kolonializm, to jakiś taki raczej dziwny.

[tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
„UE zdecydowała się zbankrutować z powodu Kijowa” gorące
„UE zdecydowała się zbankrutować z powodu Kijowa”

Po czwartkowym szczycie UE, na którym szefowie państw i rządów UE osiągnęli porozumienie w sprawie wspólnej pożyczki w wysokości 90 miliardów euro na finansowanie Ukrainy, szybko pojawiła się krytyka ze strony europejskiej prawicy.

Ostre słowa Putina o Kaliningradzie: „To będzie konflikt na niewidzianą dotąd skalę” polityka
Ostre słowa Putina o Kaliningradzie: „To będzie konflikt na niewidzianą dotąd skalę”

Władimir Putin ostrzegł, że każde zagrożenie dla obwodu kaliningradzkiego spotka się z bezpośrednią reakcją Rosji. Według rosyjskiego przywódcy może to doprowadzić do eskalacji konfliktu na niespotykaną dotąd skalę.

Jest miażdżące uzasadnienie sądu ws. uchylenia Europejskiego Nakazu Aresztowania dla Marcina Romanowskiego z ostatniej chwili
Jest miażdżące uzasadnienie sądu ws. uchylenia Europejskiego Nakazu Aresztowania dla Marcina Romanowskiego

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił Europejski Nakaz Aresztowania wydany wobec posła Marcina Romanowskiego. Pełnomocnik polityka mecenas Bartosz Lewandowski ujawnił część uzasadnienia sądu.

Mentzen do Zełenskiego pod Sejmem: Oddaj nasze 100 miliardów Wiadomości
Mentzen do Zełenskiego pod Sejmem: "Oddaj nasze 100 miliardów"

Sławomir Mentzen domaga się zasadniczej zmiany polityki wobec Ukrainy. Lider Konfederacji podkreśla, że dalsza pomoc finansowa i socjalna nie powinna być kontynuowana bez spełnienia konkretnych polskich postulatów.

Zełenski zapytany o Wołyń. Oto co odpowiedział z ostatniej chwili
Zełenski zapytany o Wołyń. Oto co odpowiedział

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który spotkał się w piątek z prezydentem Karolem Nawrockim w Warszawie, został zapytany o sprawę ludobójstwa Polaków na Wołyniu i prac ekshumacyjnych.

Prokuratura na tropie kolejnej „afery”. Michał Dworczyk usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Prokuratura na tropie kolejnej „afery”. Michał Dworczyk usłyszał zarzuty

Michał Dworczyk stawił się w warszawskiej prokuraturze, by usłyszeć zarzuty związane z tzw. aferą mailową. Europoseł PiS podkreśla, że od początku współpracował z państwowymi instytucjami, a stawiane mu oskarżenia określa jako bezpodstawne.

Sąd uchylił Europejski Nakaz Aresztowania Marcina Romanowskiego z ostatniej chwili
Sąd uchylił Europejski Nakaz Aresztowania Marcina Romanowskiego

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił Europejski Nakaz Aresztowania wydany wobec posła Marcina Romanowskiego – poinformował w piątek jego pełnomocnik mec. Bartosz Lewandowski.

Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. Niech unieważnią mi akt urodzenia pilne
Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. "Niech unieważnią mi akt urodzenia"

Zbigniew Ziobro przebywa w Brukseli. Były minister sprawiedliwości potwierdził, że jego powrót do kraju zależy wyłącznie od przywrócenia elementarnych zasad prawa.

Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o księcia Harry’ego z ostatniej chwili
Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o księcia Harry’ego

Książę Harry doznał urazu dłoni podczas czwartkowego St. Regis World Snow Polo Championship w Aspen. Został przypadkowo trafiony młotkiem – informuje serwis Page Six.

UE zadecydowała o nowym długu dla Ukrainy. Polacy będą spłacać miliardy pilne
UE zadecydowała o nowym długu dla Ukrainy. Polacy będą spłacać miliardy

Unia Europejska zdecydowała o kolejnym wielomiliardowym finansowaniu Ukrainy. Po wielogodzinnych negocjacjach zapadła decyzja o wspólnym długu, który obciąży podatników państw członkowskich, w tym Polaków.

REKLAMA

Piotr Skwieciński: Bardzo dziwny kolonializm Izraela

W myśleniu o Izraelu i Bliskim Wschodzie wielu ulega modnym uproszczeniom. Zamiast emocjonalnych deklaracji czy ideologicznych sympatii warto podejść do sprawy realistycznie, co przejawiałoby się w braku zaangażowania Polski po którejkolwiek stronie konfliktu.
Piotr Skwieciński
Piotr Skwieciński / Tygodnik Solidarność / rys. Barbara Sadowska

Co musisz wiedzieć:

  • Autor twierdzi, że Polska nie ma żadnego interesu w angażowaniu się po którejkolwiek stronie konfliktu izraelsko-palestyńskiego i powinna kierować się wyłącznie własnym interesem.
  • Krytykuje on dawną wiarę części polskiej prawicy w możliwość szczególnych relacji z Izraelem, uznając ją dziś za całkowicie iluzoryczną.

 

Gdyby minister spraw zagranicznych poprosił mnie o przygotowanie mu projektu tekstu sejmowego exposé, to fragment dotyczący Bliskiego Wschodu brzmiałby mniej więcej tak:

„Rzeczpospolita Polska nie jest zainteresowana ani likwidacją państwa Izrael, ani też jego przetrwaniem. Rzeczpospolita Polska zgłasza zarazem swoje kompletne désintéressement wobec projektów i działań mających na celu ustanowienie państwa palestyńskiego. Zarówno ze zwolennikami, jak i z przeciwnikami któregokolwiek z wymienionych wyżej politycznych pomysłów, jak i bardziej generalnie – ze stronami tego konfliktu Polska będzie prowadzić stosunki oparte na rygorystycznie pojmowanej zasadzie rzeczowej. Innymi słowy Rzeczpospolita nie wyklucza poparcia żadnej ze stron tego sporu, ale jedynie w zamian za jej ekwiwalentne świadczenie na rzecz naszego państwa”.

Nie uważam bowiem, by Polska miała – lub mogła mieć – jakiekolwiek szczególne stosunki z którąkolwiek ze zwalczających się tam sił. Kiedyś może nie tyle wierzyłem, ile nie odrzucałem stanowczo popularnej wówczas na prawicy koncepcji ustanowienia takich relacji z Izraelem. Dziś jednak nawet najbardziej filosemiccy obserwatorzy widzą, iż (tak zresztą jak w wypadku innych pieszczonych przez co naiwniejszych Polaków wizji, jak na przykład jakichś specjalnie bliskich relacji z Ukrainą) po drugiej stronie nie istnieje nikt zainteresowany taką perspektywą. A wszystko, co działo się w ciągu ostatniej dekady (reakcja na nowelizację ustawy o IPN, na kładącą kres szemranej reprywatyzacji ustawę o wygaszeniu roszczeń, oraz periodyczne antypolskie kampanie, inicjowane przez izraelskich polityków w słusznej nadziei, że przyniosą im one popularność) przekonuje, iż wizje te najłagodniej określić można mianem fantasmagorycznych.

 

Unikanie skrajności

Tego rodzaju konstatacje nie powinny jednak skłaniać do popadania w przeciwne skrajności, w myśl zasady, że odmrożę sobie uszy na złość dawnej miłości, która nami wzgardziła. A z takimi skrajnościami mamy obecnie często do czynienia w polskiej przestrzeni intelektualnej.

Na mojej prywatnej liście absurdów wysoko mieści się np. popularne ostatnio nazywanie Izraela „tworem kolonialnym”. Jeśli lansujący i używający tego pojęcia czynią to szczerze, to wystawia to im żenujące świadectwo.

Dlaczego? A choćby dlatego, że kolonializm – i nie ma wyjątków od tej reguły, to jest rdzeń tego zjawiska – niezależnie od swoich licznych rodzajów zawsze polegał na chęci odniesienia sukcesu materialnego. Innymi słowy, osadnicy udawali się gdzieś tam, żeby polepszyć swoją stopę życiową.

Otóż konia z rzędem temu, kto potrafiłby wykazać coś podobnego w wypadku realizacji projektu syjonistycznego i imigracji Żydów do Ziemi Świętej. Bywało, dopowiedzmy, dokładnie odwrotnie. Kierujący się wiarą czy ideologią synowie europejskich adwokatów, notariuszy, kupców jechali do Palestyny, by tam stać się, po prostu, rolnikami w kibucu czy innego rodzaju pracownikami fizycznymi.

Swoją stopę życiową świadomie obniżali, a co najmniej kładli krzyżyk na perspektywie jej wzrostu. Liczyło się dla nich coś innego.

 

Dobrowolna redukcja

To zjawisko pojawiające się na współczesnym Zachodzie nazwane zostało „voluntary downshifting”. Tylko że po pierwsze jest tam rzadkie, wyspowe, a po drugie polega na tym, że ktoś świadomie rezygnuje z wyższego standardu życia w zamian za zmniejszenie wysiłku związanego z pracą. A żydowski imigrant w Palestynie zawsze pracował bardzo ciężko, ciężej niż przed porzuceniem posady w Hamburgu czy Warszawie. Również – dopowiedzmy – współcześni izraelscy osadnicy, osiedlający się na okupowanych terenach Zachodniego Brzegu bynajmniej nie podwyższają w ten sposób swojej stopy życiowej. 

Jeśli to kolonializm, to jakiś taki raczej dziwny.

[tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane