Zleceniobiorcy i samozatrudnieni w związkach to nowe wyzwanie
Projektem zajmował się zespół ds. prawa pracy i układów zbiorowych Rady Dialogu Społecznego.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed przedstawił kolejną już jego wersję.
Według pracodawców, realizuje ona w ok. 90 proc. postulaty związkowe, natomiast ich nie satysfakcjonuje. Zastrzeżenia pracodawców dotyczą tak samej definicji „pracodawcy”, jak i zbyt daleko posuniętej ochrony pracowników zatrudnionych na innej podstawie niż umowa o pracę.
Jak podkreślała Monika Gładoch reprezentująca Pracodawców RP, obecne zapisy prowadzą do tego, że de facto nie-pracownicy będą decydowali choćby o zatrudnieniu i wynagrodzeniach pracowników. Będą też tworzyć układy zbiorowe pracy. Z tych wszystkich powodów organizacje pracodawców rozważają zaskarżenie ustawy do MOP, jeżeli wejdzie w życie w proponowanym obecnie kształcie.
Sławomir Adamczyk, zaznaczył w imieniu NSZZ „Solidarność”, że koncepcja ustawy jest kontrowersyjna także dla związków zawodowych.
„Jest to projekt innowacyjny bo rozszerza prawo koalicji o osoby samozatrudnione, ekonomicznie zależne, a więc o bardzo specyficzną grupę uczestników rynku pracy” - powiedział.
W jego opinii, nie jest jednak tak, jak chcą uważać pracodawcy, że mamy tu do czynienia z osobami nie związanymi z zakładem pracy. Ta więź bezwzględnie występuje.
W kwestii definicji pracownika, Solidarność zaproponowała zmianę, w myśl której ma chodzi o „osobę pracującą zarobkowo”.
Eksperci związki zauważyli też, że resort pracy nie odniósł się do nowych propozycji, które przedstawili. Jednak z nich dotyczy prawa do odliczania składek płaconych na organizację związkową od PIT, tak jak pracodawcy mogą sobie odliczać składki odprowadzane na rzecz organizacji, do których należą.
Odnieśli się też do osób wykonujących pracę nieodpłatnie, by w pełnym zakresie mogli korzystać z konsekwencji prawa koalicji.
Związki podniosły też problem pracowników jednostek użyteczności publicznej, np. szkół wyższych. Chodzi o to, żeby działające w nich związki zawodowe miały wpływ na ustalanie wynagrodzeń tak jak w innych podmiotach. Dziś takiej możliwości nie mają, co oceniono jako dyskryminację związkową.
Solidarność zaproponowała też wydłużenie vacatio legis ustawy z 3 do 6 miesięcy ze względu na kompleksowość zmian.
„W związku z rozszerzeniem prawa koalicji wypływamy na nieznane wody i w zasadzie nie wiemy, dokąd nas one zaprowadzą” - podsumował Adamczyk.
Wiceminister Szwed podkreślił swoje zaskoczenie brakiem porozumienia z partnerami społecznymi. Jak zaznaczył, nawet najlepsza ustawa, jeśli nie będzie akceptowana w zakładach pracy, nie spełni swojej roli. Dalsze dyskusje nie mają już jednak sensu. „Jeszcze raz rozważymy uwagi stron, a także poszczególnych resortów, ale widać, że projekt do końca wszystkich nie zadowoli” - podsumował.
Anna Grabowska