"Nie zamiatajcie naszych problemów pod dywan". Pracownicy MPO protestowali w Warszawie

- W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, które są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania - mówi Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" w MPO. Przedstawiciele pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania m. st. Warszawy zrzeszeni w związkach zawodowych działających w spółce pikietowali w środę, 7 grudnia przed warszawskim Ratuszem.
/ fot. M. Żegliński

Do pikietujących wyszedł Tomasz Bratek, zastępca prezydenta m.st. Warszawy. 

- Prezydent w odpowiedzi na pismo, które skierowaliście do Ratusza, zlecił odpowiednie czynności nadzorcze w ramach swoich uprawnień właścicielskich tak, aby sprawdzić okoliczności, które państwo podnosicie. Chciałbym zapewnić, że m.st. Warszawa dokłada wszelkiej staranności i podejmuje wszelkie kroki tak, aby spółka miejska, jaką jest MPO, była podstawą silnego i skutecznego systemu zarządzania odpadami w mieście.

Dodał, że aby do tego doprowadzić, potrzebne są inwestycje. - Te inwestycje w oparciu o MPO, jak państwo doskonale wiecie, są dzisiaj przeprowadzane. Co prawda, zewnętrzne podmioty nie ułatwiają nam tego, ale chcemy, aby Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, w ramach in-house'u, o który się bardzo mocno staramy (KIO niestety odmówiło nam tego, ale walczymy w sądzie dalej) było podstawą systemu gospodarki zamkniętej odpadami, tak abyśmy mogli zbudować silne przedsiębiorstwo z dobrymi wynagrodzeniami dla państwa, z godnymi warunkami płacy i pracy - mówił do pikietujących.

Zastępca prezydenta m. st. Warszawy zapewniał, że wszystkie okoliczności opisane przez związkowców w piśmie do prezydenta Trzaskowskiego zostaną sprawdzone w trybie nadzoru.

Mówił także o tym, że oszczędności dotykają nie tylko pracowników liniowych. - Będziemy starali się doprowadzić do takiej sytuacji finansowej, która pozwoli nam na uregulowanie całościowe i "doszusowanie" do sytuacji, którą dzisiaj mamy - przekonywał.

Wiceprezydent zapewnił, że po czynnościach, które obecnie prowadzi miasto, będą prowadzone dalsze rozmowy z przedstawicielami pracowników.

"Będziemy się przypominać"

Związkowcy wskazywali jednak, że tempo działań Ratusza jest zbyt wolne. Przekonywali też, że do spółki trzeba ściągnąć odpowiednich fachowców, którzy zajmą się poprawą jej rentowności.

- W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, które są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania – apelował do wiceprezydenta Warszawy Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" w MPO.

Pracownicy MPO, mimo niesprzyjającej pogody, przez około godzinę pikietowali przed Ratuszem. Waldemar Wolski przypomniał, że pracownicy MPO protestowali już przed ratuszem 13 lipca. Wówczas również przybyli, by wyrazić niezadowolenie w związku z tym, co się dzieje w spółce.

- Pod koniec lipca spotkaliśmy się z prezydentem Trzaskowskim, przekazaliśmy mu informacje o tym naszym niezadowoleniu. Przekazaliśmy cztery problemy: przede wszystkim wynagrodzenia, które w tym samym dniu, w którym była pikieta, podniesiono o 500 zł brutto, co i tak nie pokryło tych różnic płacowych, jakie są na rynku warszawskim. Zarabiamy mniej niż rynek warszawski oferuje - przekonywał Wolski.  - Druga sprawa to była kwestia bezpieczeństwa, tu chodzi głównie o załogi odbierające odpady z nieruchomości jak i bezpieczeństwo w bazach. Trzecia rzecz to kolesiostwo w spółce. Czwarta - to ewentualne, podkreślam, ewentualne nieprawidłowości dotyczące przede wszystkim przetargu. Pan prezydent obiecał, że dwoma pierwszymi sprawami zajmie się od razu, a do dwoma ostatnimi zajmie się komisja wewnętrzna do sprawdzenia, jak faktycznie to wygląda - mówił Wolski.

Jak przekonywał, pracownicy MPO czekali trzy miesiące na to, żeby ktoś ich poinformował, co się w tej kwestii dzieje. - Jest następna pikieta - jest następna odpowiedź pana prezydenta. Czytam ją po raz kolejny i ręce opadają. Jesteśmy panie prezydencie zawiedzeni tą odpowiedzią. To jest nic innego, jak zamiatanie problemu pod dywan. Dlatego jeszcze raz mówimy: niech Pan pozabiera polityków i ich znajomych z naszej spółki! Nasza spółka nie jest miejscem dla spadochroniarzy! My potrzebujemy menadżera, kogoś, kto się zna, przeprowadzi restrukturyzację spółki i przygotuje ją do przetargów - apelował Waldemar Wolski.

Przekonywał, że już teraz pracownicy odchodzą do innych firm w poszukiwaniu lepszych zarobków.

- Ten problem można rozwiązać tylko w jeden sposób – podnieść płace do poziomu rynkowego. Dlaczego my mamy mniej zarabiać? My pracujemy i chcemy zarabiać godziwie, tak żeby od pierwszego do pierwszego nam starczało na podstawowe rzeczy - mówił. I dodał: - Jeżeli będzie trzeba, będziemy przychodzić tutaj co parę tygodni i przypominać się. Część pracowników już traci cierpliwość. My nie chcemy strajkować, nie chcemy mieszkańcom Warszawy robić problemów w postaci nie odbierania odpadów. Ale jeżeli na odpowiedź na nasze postulaty będziemy czekać miesiącami, to niestety trzeba będzie się z tym liczyć.

Waldemar Wolski wyraził nadzieję, że na początku przyszłego roku przedstawiciele pracowników w MPO spotkają się z władzami miasta i będą mogli spokojnie porozmawiać o postulatach.


 

POLECANE
Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy” z ostatniej chwili
Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy”

Sekretarz stanu USA Marco Rubio powiedział po niedzielnych rozmowach z ukraińską delegacją w Genewie, że był to najbardziej produktywny dzień od początku zaangażowania w proces pokojowy. Stwierdził jednak, że wciąż do ustalenia pozostaje część rzeczy i potrzebne do tego jest więcej czasu.

Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża Wiadomości
Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża

Justyna Kowalczyk od dawna cieszy się ogromnym uznaniem kibiców jako jedna z najlepszych polskich biegaczek narciarskich w historii. Jej sukcesy sportowe sprawiły, że stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego sportu, ale to nie tylko wyniki sprawiły, że widzowie ją pokochali. Kibice zawsze doceniali jej szczerość, skromność i naturalność. 

Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń Wiadomości
Kuba walczy z epidemią. Tysiące nowych zakażeń

Na pogrążonej w kryzysie gospodarczym Kubie rośnie liczba zachorowań na chikungunyę, tropikalną chorobę przenoszoną przez komary – podała w piątek agencja AFP. Walkę z epidemią utrudniają powszechne niedobory czystej wody, żywności, paliwa i leków.

Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo z ostatniej chwili
Dramat na Warmii. Pięć osób rannych po uderzeniu w drzewo

Niedzielny poranek w Szwarcenowie (woj. warmińsko-mazurskie) zamienił się w dramat, gdy osobowe mitsubishi wypadło z drogi i z ogromną siłą uderzyło w drzewo. W samochodzie jechała piątka młodych ludzi - od 15 do 21 lat. Jak przekazała policja, to właśnie ta grupa ucierpiała w poważnym wypadku, do którego doszło około godziny 10.30.

Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo! z ostatniej chwili
Grafzero: Wydawnictwo Centryfuga - na żywo!

Grafzero vlog literacki o Wydawnictwie Centryfuga - jakie będą plany, jakie pomysły, jakie są projekty, jakich książek możecie się spodziewać!

Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali Wiadomości
Trudny konkurs dla Biało-Czerwonych. Kobayashi nokautuje rywali

Kamil Stoch zajął 12. miejsce, Dawid Kubacki był 20., a Kacper Tomasiak - 22. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w norweskim Lillehammer. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem, który prowadził po pierwszej serii.

Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość Wiadomości
Kultowa postać wraca po latach do 'M jak miłość"

Po wielu latach nieobecności do Grabiny powraca Simona, jedna z najbardziej barwnych postaci „M jak miłość”. Fani serialu od dawna wyczekiwali jej powrotu - stworzyli nawet fanpage o nazwie „Chcemy powrotu Simony”. Teraz ich marzenie wreszcie się spełni.

Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył z ostatniej chwili
Wojna na lewicy? Miller rozbija Czarzastego. W pył

Wygląda na to, że marszałek marzy o sprywatyzowaniu także Sejmu Rzeczypospolitej i uczynieniu z Izby instytucji podporządkowanej jego osobistej ocenie tego, co jest „racjonalne”, a co nie – napisał Leszek Miller w mediach społecznościowych,

Nie żyje legendarny projektant mody Wiadomości
Nie żyje legendarny projektant mody

Irlandzki projektant mody Paul Costelloe zmarł w wieku 80 lat w Londynie po krótkiej chorobie. „Otaczała go żona i siedmioro dzieci. Zmarł spokojnie w Londynie” – poinformowała rodzina w oświadczeniu cytowanym przez lokalne media.

Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie z ostatniej chwili
Podejrzany pojemnik przy torach w Koszalinie

W niedzielę po godzinie 13:00 maszynista pociągu przejeżdżającego przez stację przy Politechnice Koszalińskiej zauważył nietypowy przedmiot leżący tuż przy torach. Był to czarny plastikowy pojemnik o cylindrycznym kształcie, od którego odchodziły przewody. Maszynista natychmiast powiadomił służby. Szczęśliwie zagadka została szybko wyjaśniona.

REKLAMA

"Nie zamiatajcie naszych problemów pod dywan". Pracownicy MPO protestowali w Warszawie

- W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, które są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania - mówi Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" w MPO. Przedstawiciele pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania m. st. Warszawy zrzeszeni w związkach zawodowych działających w spółce pikietowali w środę, 7 grudnia przed warszawskim Ratuszem.
/ fot. M. Żegliński

Do pikietujących wyszedł Tomasz Bratek, zastępca prezydenta m.st. Warszawy. 

- Prezydent w odpowiedzi na pismo, które skierowaliście do Ratusza, zlecił odpowiednie czynności nadzorcze w ramach swoich uprawnień właścicielskich tak, aby sprawdzić okoliczności, które państwo podnosicie. Chciałbym zapewnić, że m.st. Warszawa dokłada wszelkiej staranności i podejmuje wszelkie kroki tak, aby spółka miejska, jaką jest MPO, była podstawą silnego i skutecznego systemu zarządzania odpadami w mieście.

Dodał, że aby do tego doprowadzić, potrzebne są inwestycje. - Te inwestycje w oparciu o MPO, jak państwo doskonale wiecie, są dzisiaj przeprowadzane. Co prawda, zewnętrzne podmioty nie ułatwiają nam tego, ale chcemy, aby Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, w ramach in-house'u, o który się bardzo mocno staramy (KIO niestety odmówiło nam tego, ale walczymy w sądzie dalej) było podstawą systemu gospodarki zamkniętej odpadami, tak abyśmy mogli zbudować silne przedsiębiorstwo z dobrymi wynagrodzeniami dla państwa, z godnymi warunkami płacy i pracy - mówił do pikietujących.

Zastępca prezydenta m. st. Warszawy zapewniał, że wszystkie okoliczności opisane przez związkowców w piśmie do prezydenta Trzaskowskiego zostaną sprawdzone w trybie nadzoru.

Mówił także o tym, że oszczędności dotykają nie tylko pracowników liniowych. - Będziemy starali się doprowadzić do takiej sytuacji finansowej, która pozwoli nam na uregulowanie całościowe i "doszusowanie" do sytuacji, którą dzisiaj mamy - przekonywał.

Wiceprezydent zapewnił, że po czynnościach, które obecnie prowadzi miasto, będą prowadzone dalsze rozmowy z przedstawicielami pracowników.

"Będziemy się przypominać"

Związkowcy wskazywali jednak, że tempo działań Ratusza jest zbyt wolne. Przekonywali też, że do spółki trzeba ściągnąć odpowiednich fachowców, którzy zajmą się poprawą jej rentowności.

- W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, które są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania – apelował do wiceprezydenta Warszawy Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" w MPO.

Pracownicy MPO, mimo niesprzyjającej pogody, przez około godzinę pikietowali przed Ratuszem. Waldemar Wolski przypomniał, że pracownicy MPO protestowali już przed ratuszem 13 lipca. Wówczas również przybyli, by wyrazić niezadowolenie w związku z tym, co się dzieje w spółce.

- Pod koniec lipca spotkaliśmy się z prezydentem Trzaskowskim, przekazaliśmy mu informacje o tym naszym niezadowoleniu. Przekazaliśmy cztery problemy: przede wszystkim wynagrodzenia, które w tym samym dniu, w którym była pikieta, podniesiono o 500 zł brutto, co i tak nie pokryło tych różnic płacowych, jakie są na rynku warszawskim. Zarabiamy mniej niż rynek warszawski oferuje - przekonywał Wolski.  - Druga sprawa to była kwestia bezpieczeństwa, tu chodzi głównie o załogi odbierające odpady z nieruchomości jak i bezpieczeństwo w bazach. Trzecia rzecz to kolesiostwo w spółce. Czwarta - to ewentualne, podkreślam, ewentualne nieprawidłowości dotyczące przede wszystkim przetargu. Pan prezydent obiecał, że dwoma pierwszymi sprawami zajmie się od razu, a do dwoma ostatnimi zajmie się komisja wewnętrzna do sprawdzenia, jak faktycznie to wygląda - mówił Wolski.

Jak przekonywał, pracownicy MPO czekali trzy miesiące na to, żeby ktoś ich poinformował, co się w tej kwestii dzieje. - Jest następna pikieta - jest następna odpowiedź pana prezydenta. Czytam ją po raz kolejny i ręce opadają. Jesteśmy panie prezydencie zawiedzeni tą odpowiedzią. To jest nic innego, jak zamiatanie problemu pod dywan. Dlatego jeszcze raz mówimy: niech Pan pozabiera polityków i ich znajomych z naszej spółki! Nasza spółka nie jest miejscem dla spadochroniarzy! My potrzebujemy menadżera, kogoś, kto się zna, przeprowadzi restrukturyzację spółki i przygotuje ją do przetargów - apelował Waldemar Wolski.

Przekonywał, że już teraz pracownicy odchodzą do innych firm w poszukiwaniu lepszych zarobków.

- Ten problem można rozwiązać tylko w jeden sposób – podnieść płace do poziomu rynkowego. Dlaczego my mamy mniej zarabiać? My pracujemy i chcemy zarabiać godziwie, tak żeby od pierwszego do pierwszego nam starczało na podstawowe rzeczy - mówił. I dodał: - Jeżeli będzie trzeba, będziemy przychodzić tutaj co parę tygodni i przypominać się. Część pracowników już traci cierpliwość. My nie chcemy strajkować, nie chcemy mieszkańcom Warszawy robić problemów w postaci nie odbierania odpadów. Ale jeżeli na odpowiedź na nasze postulaty będziemy czekać miesiącami, to niestety trzeba będzie się z tym liczyć.

Waldemar Wolski wyraził nadzieję, że na początku przyszłego roku przedstawiciele pracowników w MPO spotkają się z władzami miasta i będą mogli spokojnie porozmawiać o postulatach.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe