Zniszczyć centrum. Plan Tuska na 2027 rok

Usuwanie z politycznej sceny partii Szymona Hołowni zbiega się próbą likwidowania politycznego centrum. Donald Tusk doskonale rozumie, że chwiejny elektorat podatny na argumenty prawicy może pozbawić go władzy.
Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski, Barbara Nowacka Zniszczyć centrum. Plan Tuska na 2027 rok
Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski, Barbara Nowacka / Fotoserwis PAP / fot. Leszek Szymański

Co musisz wiedzieć:

  • Zdaniem autora strategia Donalda Tuska na 2027 rok opiera się na brutalnej polaryzacji i eliminowaniu politycznego centrum, aby zmusić wyborców do wyboru „za lub przeciw niemu”.
  • Największymi zagrożeniami dla tego planu Tuska są prezydent Karol Nawrocki oraz kompromitujący wizerunkowo politycy KO.
  • Premier ma unikać niezależnych mediów i wzmacnia przekaz do wiernego elektoratu.

 

Zniszczyć centrum

Jesteś z Tuskiem lub przeciw niemu – innego wyboru nie będzie. Tak w skrócie można przedstawić strategię obecnego premiera, która ma przynieść sukces wyborczy w 2027 roku. Aby doprowadzić do ostatecznej polaryzacji społeczeństwa, premier będzie nasilał prześladowania posłów opozycji – już widać, że zamierza je rozszerzyć na polityków Konfederacji – oraz likwidował wszelkie byty polityczne znajdujące się w centrum.
W tej wersji polityka ma być pozbawiona niuansów, a wyborca skazany na decyzję wyłącznie emocjonalną. Ma wybierać między dobrem a złem. Oczywiście Tusk wierzy, że większość uzna go za bohatera pozytywnego.

 

Nieudana próba

Premier ma ogromną trudność w docieraniu do elektoratu centrowego. Jest przez niego nielubiany, nie cieszy się jego zaufaniem i na dodatek posługuje się językiem nieakceptowalnym dla umiarkowanych wyborców. Przekonał się o tym boleśnie na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej, gdy udzielił wywiadu Bogdanowi Rymanowskiemu, jednemu z tych mainstreamowych dziennikarzy, który nie deklaruje wiernopoddańczej fascynacji szefem rządu. Podczas rozmowy na antenie Polsatu Donald Tusk ujawnił słynne już „dowody” na groźne powiązania Karola Nawrockiego. Okazało się wówczas, że informatorem Tuska był mitoman Jacek Murański, który zarabia na życie, bijąc się w klatkach. Dla fanatyków oglądających TVN czy czytających Onet i „Gazetę Wyborczą” to wystarczyło – uznali obecnego prezydenta za alfonsa i człowieka z półświatka. Inaczej jednak sprawa wygląda wśród wyborców, którzy bezrefleksyjnie nie łykają prymitywnej propagandy. Oni nie tylko nie za bardzo wierzą w słowa premiera, ale na dodatek domagają się twardych dowodów. Tych szef rządu nie był w stanie przedstawić.

Co więcej, okazało się, że nawet proste i nienapastliwe pytania Rymanowskiego doprowadziły Tuska do stanu rozdygotania. Z każdą odpowiedzią kompromitował siebie i ostatecznie topił szanse Rafała Trzaskowskiego na prezydenturę. Przekonał się, że elektoratowi spoza sekty wyznawców premiera i jego formacji nie wystarczą insynuacje oraz półsłówka. Po raz kolejny dotarło także do niego, że obiektywne media są dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Dlatego je również uznał za wroga.

 

Tylko wśród swoich

Tusk od dawna nie spotyka się z dziennikarzami, którzy chcą zadawać trudne pytania. Nie tylko ich unika, ale odbiera im także możliwość udziału we własnych konferencjach prasowych. Nie wpuszcza na nie dziennikarzy TV Republika i wPolsce24, gdy trudne i nieoczekiwane pytanie zadała reporterka „Tygodnika Solidarność”, szybko otrzymała informację, że „to koniec współpracy”. Premier może pojawić się w TVN czy podcaście Wojewódzkiego i Kędzierskiego, ponieważ wie, że oni nie będą go dociskać, dopytywać o niespełnione obietnice czy nieudolną politykę. Jeśli o coś mogą mieć pretensje, to wyłącznie o zbyt słabe represje wobec polityków PiS.

To oczywiste tchórzostwo ze strony szefa rządu, ale posiadające głębokie uzasadnienie praktyczne. Tusk musi dbać o to, by do jego wiernych wyborców docierał spójny przekaz. Nie ma tu miejsca na niuansowanie oceny pracy rządu, dopytywanie o szczegóły czy wreszcie próby publicznego rozliczania. Do fanatyków nie mogą docierać żadne dwuznaczne przekazy ani niejasności. Oni stale muszą być utwierdzani w przekonaniu o zagrożeniu ze strony PiS oraz konieczności ostatecznego się z nim rozprawienia. Już samo dążenie do tego celu wystarczająco spaja szeregi, by utrzymywać zwolenników w stanie pobudzenia.

 

Zemsta i unikanie

Gdyby w serca i umysły tych ludzi wdarły się wątpliwości co do tego, czy polityka rządu przypadkiem nie prowadzi do destrukcji państwa – szczególnie wymiaru sprawiedliwości i gospodarki, los Tuska byłby przesądzony. Dlatego tak bardzo dba, by wszelkie słowa krytyki przykrywała wielka fala zemsty na opozycji. Dzięki niej premier ma nadzieję na rozszerzenie wiernego i bezrefleksyjnego elektoratu, by głosów wystarczyło do wygrania wyborów i samodzielnego rządzenia. Aby było to możliwe, trzeba się pozbyć takich ludzi jak Bogdan Rymanowski. To właśnie dlatego tak mocno zaatakowało go środowisko medialne blisko związane z Koalicją Obywatelską.

Nawet jeśli nie uda się go usunąć z Polsatu czy Radia Zet, to sukcesem będzie przypięcie mu chociaż łatki pisowca. Wtedy jego wywiady i pytania tracą moc. Stają się elementem politycznego sporu między prawicą i liberalną lewicą. Przestają być wyrazem dociekliwości dziennikarskiej oraz dążenia do prawdy.
Na lewicy prawda zresztą nie istnieje. Liczy się tylko interpretacja.

 

Ryzykowny plan

W oczywisty sposób Donald Tusk będzie więc dążył do wystawienia w wyborach wspólnej listy, która dawałaby mu szanse na uzyskanie poparcia około 40 procent. To może wystarczyć do samodzielnych rządów. Aby sztuki dokonać, musi usunąć z politycznego centrum cały plankton, który może odbierać głosy.
Tu oczywiście pierwszym łupem jest partia Szymona Hołowni, która bez obecnego lidera nie ma szans na dłuższe trwanie. Sam odchodzący marszałek Sejmu wydaje się pogodzony z losem oraz porażką w starciu z szefem rządu. Można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach część polityków z Polski 2050 formalnie przejdzie do KO, ale pozostali będą krążyć w jej orbicie.

To jednak nie jest idealna strategia, ponieważ wahający się wyborcy tak po prostu nie znikną na żądanie premiera. Nie tylko nie przeniosą swoich przekonań i wyborczych preferencji automatycznie na partię Tuska, ale zaczną szukać nowej formacji, która odpowie na ich oczekiwania. Wielu z nich może wrócić z sympatiami do Konfederacji lub nawet do PiS.

Ponadto lider Koalicji Obywatelskiej z pewnością pamięta, że sięgnął po władzę właśnie dlatego, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz postanowili założyć Trzecią Drogę. To ona zaabsorbowała poparcie tych, którzy nie chcą ani Tuska, ani Kaczyńskiego. Zdaje się jednak, że wykluczył powtórzenie tego scenariusza.

 

Usunąć centrum

Zasadnicze powody są dwa. Po pierwsze, partia o podobnym do Polski 2050 centrowym charakterze mogłaby po najbliższych wyborach zwrócić się ku PiS i właśnie tej partii zapewnić rządy. Obecny rząd i jego szef są przecież wyjątkowo niepopularni. Ich przewaga nad opozycją jest efektem wyłącznie sprawczości wynikającej ze stosowania przemocy bezpośredniej i instytucjonalnej oraz lekceważenia prawa.

Trudno dziś powiedzieć, czy tego paliwa wystarczy na kolejne dwa lata. Być może jednak premiera dopadnie proza codziennego życia obywateli – rosnące bezrobocie i rachunki za energię, zapowiadany wzrost inflacji, katastrofa systemu ochrony zdrowia czy wściekłość rodziców z powodu zmian w szkołach. Tusk jednak liczy na to, że duża grupa wyborców odsunie na bok te wszystkie niedogodności, gdy na horyzoncie zobaczy widmo zwycięstwa prawicy. Aby jednak bała się przyjścia Jarosława Kaczyńskiego, Przemysława Czarnka, Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, PiS i Konfederacja muszą być wystarczająco zohydzone, jak formacje złodziei i przestępców. W ciągu najbliższych miesięcy będzie więc więcej zarzutów, zatrzymań, listów gończych i aktów oskarżenia.

 

Karol Nawrocki zagraża Tuskowi

Na dziś PiS i Konfederacja znalazły się w na tyle głębokiej defensywie, że wydają się nie być zdolne do twardej odpowiedzi liderowi KO. Wszelkie próby odwrócenia uwagi od immunitetu Zbigniewa Ziobry – polityka nielubianego nawet na prawicy – i skupienia uwagi opinii publicznej na pogarszającym się stanie służby zdrowia czy zaniechanych inwestycjach infrastrukturalnych nie przynoszą spodziewanego efektu.
Zagony Tuska atakują na wszystkich flankach. Co prawda ofensywa nie jest ani inteligentna, ani szczególnie przemyślana, jednak PiS zostało zepchnięte do obrony. W dodatku musi stawać murem za ludźmi, których znaczna część społeczeństwa chciałaby się już z polityki pozbyć.

W tej sytuacji głównym wrogiem rządzącej koalicji staje się prezydent Karol Nawrocki, który nie pozwala się szantażować ani Tuskowi, ani Żurkowi, ani liberalnym mediom. Głowa państwa nie daje rządowi chwili wytchnienia, odrzuca każdą szkodliwą dla państwa ustawę i wysyła premierowi jasny sygnał: nie zawaham się. To Nawrocki jest dziś realną blokadą przed ostateczną dewastacją wymiaru sprawiedliwości czy szaleństwami ekologów.

 

Niezależne media i kompromitacje

Drugim zagrożeniem są niezależne media, które – wraz z narastaniem konfliktów wewnątrz koalicji – otrzymują coraz dokładniejszą wiedzę o tym, co dzieje się na zapleczu władzy. To pokazuje prawdziwe działania rządu, które można by skwitować jednym słowem: stagnacja. Ponadto systematycznie obnażają prymitywną propagandę rządu – jak na przykład z rzekomymi zwolnieniami z paktu migracyjnego czy zablokowaniem ETS2. W rzeczywistości to tylko wyrok odłożony w czasie, czyli po wyborach.

No i trzecim, być może największym, zagrożeniem dla KO są jej politycy. Spełniają swoją rolę jako prymitywni siepacze w codziennej nawalance, ale pokazują wyjątkowo prymitywne oblicze władzy. Witold Zembaczyński, Dariusz Joński, Michał Szczerba, Marcin Kierwiński czy Adam Szłapka to ludzie, którzy nowych wyborców KO nie przysporzą. Z nimi trudno będzie przejąć całe centrum.

[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


 

POLECANE
Rozmowy o planie pokojowym dla Ukrainy. Nieoficjalne informacje z ostatniej chwili
Rozmowy o planie pokojowym dla Ukrainy. Nieoficjalne informacje

Agencja Reutera poinformowała w niedzielę, że rozmowy na temat amerykańskiego planu pokojowego dla Ukrainy, które mają odbyć się tego dnia w Genewie, poprzedziły kuluarowe negocjacje wysłanników władz USA i Ukrainy. Według amerykańskich rozmówców agencji miały one "pozytywny przebieg".

Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego

Obfite opady śniegu utrudniają w niedzielę jazdę po drogach Lubelszczyzny. Na wielu trasach jest ślisko. Kierowcy mogą napotkać błoto pośniegowe lub zajeżdżony śnieg. Na drogach ekspresowych S12 i S19 doszło rano do kolizji.

Plan pokojowy dla Ukrainy. Jest deklaracja Donalda Tuska z ostatniej chwili
Plan pokojowy dla Ukrainy. Jest deklaracja Donalda Tuska

Premier Donald Tusk zapowiedział, że w poniedziałek, podczas spotkania w Luandzie, przedstawi polski punkt widzenia w sprawie amerykańskiego planu pokojowego dla Ukrainy

PKP Intercity wydało komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydało komunikat

PKP Intercity nie planuje wprowadzenia podwyżki cen biletów wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy – poinformowało PAP biuro prasowe przewoźnika. Nowy rozkład jazdy na kolei wejdzie w życie 14 grudnia.

Żenująco niska kara dla klubu z Izraela. Nie jestem w stanie tego pojąć z ostatniej chwili
Żenująco niska kara dla klubu z Izraela. "Nie jestem w stanie tego pojąć"

UEFA ukarała izraelski klub Maccabi Hajfa grzywną 30 tys. euro za skandaliczny transparent podczas meczu z Rakowem Częstochowa, który sugerował rzekomą odpowiedzialność Polaków za Holocaust. Dla porównania – kilka dni temu Legia Warszawa została ukarana przez UEFA grzywną w wysokości 25 tys. euro za wywieszenie flagi "Wołyń pamiętamy".

Plan pokojowy dla Ukrainy. Rubio: To propozycja USA z ostatniej chwili
Plan pokojowy dla Ukrainy. Rubio: To propozycja USA

Sekretarz stanu USA Marco Rubio w sobotę zapewnił, że plan pokojowy dla Ukrainy jest autorstwa Amerykanów, z wkładem Rosjan i Ukraińców. Wcześniej grupa senatorów powiedziała, że według nich plan przekazali Amerykanom Rosjanie.

Strzelaniny w Chicago podczas uroczystości zapalenia miejskiej choinki. Są ofiary z ostatniej chwili
Strzelaniny w Chicago podczas uroczystości zapalenia miejskiej choinki. Są ofiary

Po uroczystości zapalenia miejskiej choinki w Chicago doszło do dwóch strzelanin. Jak poinformowała w sobotę stacja ABC News, w pierwszym zdarzeniu rannych zostało ośmioro nastolatków w wieku od 13 do 17 lat, a w drugim zginął 14-latek, zaś 18-latek odniósł poważne obrażenia.

Drony nad lotniskiem i bazą wojskową. Wstrzymano ruch na dwie godziny z ostatniej chwili
Drony nad lotniskiem i bazą wojskową. Wstrzymano ruch na dwie godziny

Ruch lotniczy na Eindhoven Airport został w sobotę na dwie godziny wstrzymany po wykryciu dronów w pobliżu lotniska i bazy wojskowej. Minister obrony zapowiada zdecydowane działania, choć szczegóły operacji pozostają tajne.

Atak zimy na Podkarpaciu. Nowy komunikat straży pożarnej z ostatniej chwili
Atak zimy na Podkarpaciu. Nowy komunikat straży pożarnej

W związku z przejściem frontu atmosferycznego i intensywnymi opadami śniegu na południu Polski, straż pożarna musiała w ostatnim czasie interweniować blisko 1,5 tys. razy. Strażacy m.in. usuwali powalone pod naporem mokrego śniegu drzewa, które uszkodziły linie energetyczne lub blokowały drogi.

Historyczny gol Lewandowskiego na nowym Camp Nou Wiadomości
Historyczny gol Lewandowskiego na nowym Camp Nou

Piłkarze Barcelony w pierwszym po dwuipółletniej przerwie występie na zmodernizowanym stadionie Camp Nou pokonali w meczu ligowym Athletic Bilbao 4:0, a pierwszego gola po powrocie strzelił Robert Lewandowski.

REKLAMA

Zniszczyć centrum. Plan Tuska na 2027 rok

Usuwanie z politycznej sceny partii Szymona Hołowni zbiega się próbą likwidowania politycznego centrum. Donald Tusk doskonale rozumie, że chwiejny elektorat podatny na argumenty prawicy może pozbawić go władzy.
Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski, Barbara Nowacka Zniszczyć centrum. Plan Tuska na 2027 rok
Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski, Barbara Nowacka / Fotoserwis PAP / fot. Leszek Szymański

Co musisz wiedzieć:

  • Zdaniem autora strategia Donalda Tuska na 2027 rok opiera się na brutalnej polaryzacji i eliminowaniu politycznego centrum, aby zmusić wyborców do wyboru „za lub przeciw niemu”.
  • Największymi zagrożeniami dla tego planu Tuska są prezydent Karol Nawrocki oraz kompromitujący wizerunkowo politycy KO.
  • Premier ma unikać niezależnych mediów i wzmacnia przekaz do wiernego elektoratu.

 

Zniszczyć centrum

Jesteś z Tuskiem lub przeciw niemu – innego wyboru nie będzie. Tak w skrócie można przedstawić strategię obecnego premiera, która ma przynieść sukces wyborczy w 2027 roku. Aby doprowadzić do ostatecznej polaryzacji społeczeństwa, premier będzie nasilał prześladowania posłów opozycji – już widać, że zamierza je rozszerzyć na polityków Konfederacji – oraz likwidował wszelkie byty polityczne znajdujące się w centrum.
W tej wersji polityka ma być pozbawiona niuansów, a wyborca skazany na decyzję wyłącznie emocjonalną. Ma wybierać między dobrem a złem. Oczywiście Tusk wierzy, że większość uzna go za bohatera pozytywnego.

 

Nieudana próba

Premier ma ogromną trudność w docieraniu do elektoratu centrowego. Jest przez niego nielubiany, nie cieszy się jego zaufaniem i na dodatek posługuje się językiem nieakceptowalnym dla umiarkowanych wyborców. Przekonał się o tym boleśnie na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej, gdy udzielił wywiadu Bogdanowi Rymanowskiemu, jednemu z tych mainstreamowych dziennikarzy, który nie deklaruje wiernopoddańczej fascynacji szefem rządu. Podczas rozmowy na antenie Polsatu Donald Tusk ujawnił słynne już „dowody” na groźne powiązania Karola Nawrockiego. Okazało się wówczas, że informatorem Tuska był mitoman Jacek Murański, który zarabia na życie, bijąc się w klatkach. Dla fanatyków oglądających TVN czy czytających Onet i „Gazetę Wyborczą” to wystarczyło – uznali obecnego prezydenta za alfonsa i człowieka z półświatka. Inaczej jednak sprawa wygląda wśród wyborców, którzy bezrefleksyjnie nie łykają prymitywnej propagandy. Oni nie tylko nie za bardzo wierzą w słowa premiera, ale na dodatek domagają się twardych dowodów. Tych szef rządu nie był w stanie przedstawić.

Co więcej, okazało się, że nawet proste i nienapastliwe pytania Rymanowskiego doprowadziły Tuska do stanu rozdygotania. Z każdą odpowiedzią kompromitował siebie i ostatecznie topił szanse Rafała Trzaskowskiego na prezydenturę. Przekonał się, że elektoratowi spoza sekty wyznawców premiera i jego formacji nie wystarczą insynuacje oraz półsłówka. Po raz kolejny dotarło także do niego, że obiektywne media są dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Dlatego je również uznał za wroga.

 

Tylko wśród swoich

Tusk od dawna nie spotyka się z dziennikarzami, którzy chcą zadawać trudne pytania. Nie tylko ich unika, ale odbiera im także możliwość udziału we własnych konferencjach prasowych. Nie wpuszcza na nie dziennikarzy TV Republika i wPolsce24, gdy trudne i nieoczekiwane pytanie zadała reporterka „Tygodnika Solidarność”, szybko otrzymała informację, że „to koniec współpracy”. Premier może pojawić się w TVN czy podcaście Wojewódzkiego i Kędzierskiego, ponieważ wie, że oni nie będą go dociskać, dopytywać o niespełnione obietnice czy nieudolną politykę. Jeśli o coś mogą mieć pretensje, to wyłącznie o zbyt słabe represje wobec polityków PiS.

To oczywiste tchórzostwo ze strony szefa rządu, ale posiadające głębokie uzasadnienie praktyczne. Tusk musi dbać o to, by do jego wiernych wyborców docierał spójny przekaz. Nie ma tu miejsca na niuansowanie oceny pracy rządu, dopytywanie o szczegóły czy wreszcie próby publicznego rozliczania. Do fanatyków nie mogą docierać żadne dwuznaczne przekazy ani niejasności. Oni stale muszą być utwierdzani w przekonaniu o zagrożeniu ze strony PiS oraz konieczności ostatecznego się z nim rozprawienia. Już samo dążenie do tego celu wystarczająco spaja szeregi, by utrzymywać zwolenników w stanie pobudzenia.

 

Zemsta i unikanie

Gdyby w serca i umysły tych ludzi wdarły się wątpliwości co do tego, czy polityka rządu przypadkiem nie prowadzi do destrukcji państwa – szczególnie wymiaru sprawiedliwości i gospodarki, los Tuska byłby przesądzony. Dlatego tak bardzo dba, by wszelkie słowa krytyki przykrywała wielka fala zemsty na opozycji. Dzięki niej premier ma nadzieję na rozszerzenie wiernego i bezrefleksyjnego elektoratu, by głosów wystarczyło do wygrania wyborów i samodzielnego rządzenia. Aby było to możliwe, trzeba się pozbyć takich ludzi jak Bogdan Rymanowski. To właśnie dlatego tak mocno zaatakowało go środowisko medialne blisko związane z Koalicją Obywatelską.

Nawet jeśli nie uda się go usunąć z Polsatu czy Radia Zet, to sukcesem będzie przypięcie mu chociaż łatki pisowca. Wtedy jego wywiady i pytania tracą moc. Stają się elementem politycznego sporu między prawicą i liberalną lewicą. Przestają być wyrazem dociekliwości dziennikarskiej oraz dążenia do prawdy.
Na lewicy prawda zresztą nie istnieje. Liczy się tylko interpretacja.

 

Ryzykowny plan

W oczywisty sposób Donald Tusk będzie więc dążył do wystawienia w wyborach wspólnej listy, która dawałaby mu szanse na uzyskanie poparcia około 40 procent. To może wystarczyć do samodzielnych rządów. Aby sztuki dokonać, musi usunąć z politycznego centrum cały plankton, który może odbierać głosy.
Tu oczywiście pierwszym łupem jest partia Szymona Hołowni, która bez obecnego lidera nie ma szans na dłuższe trwanie. Sam odchodzący marszałek Sejmu wydaje się pogodzony z losem oraz porażką w starciu z szefem rządu. Można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach część polityków z Polski 2050 formalnie przejdzie do KO, ale pozostali będą krążyć w jej orbicie.

To jednak nie jest idealna strategia, ponieważ wahający się wyborcy tak po prostu nie znikną na żądanie premiera. Nie tylko nie przeniosą swoich przekonań i wyborczych preferencji automatycznie na partię Tuska, ale zaczną szukać nowej formacji, która odpowie na ich oczekiwania. Wielu z nich może wrócić z sympatiami do Konfederacji lub nawet do PiS.

Ponadto lider Koalicji Obywatelskiej z pewnością pamięta, że sięgnął po władzę właśnie dlatego, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz postanowili założyć Trzecią Drogę. To ona zaabsorbowała poparcie tych, którzy nie chcą ani Tuska, ani Kaczyńskiego. Zdaje się jednak, że wykluczył powtórzenie tego scenariusza.

 

Usunąć centrum

Zasadnicze powody są dwa. Po pierwsze, partia o podobnym do Polski 2050 centrowym charakterze mogłaby po najbliższych wyborach zwrócić się ku PiS i właśnie tej partii zapewnić rządy. Obecny rząd i jego szef są przecież wyjątkowo niepopularni. Ich przewaga nad opozycją jest efektem wyłącznie sprawczości wynikającej ze stosowania przemocy bezpośredniej i instytucjonalnej oraz lekceważenia prawa.

Trudno dziś powiedzieć, czy tego paliwa wystarczy na kolejne dwa lata. Być może jednak premiera dopadnie proza codziennego życia obywateli – rosnące bezrobocie i rachunki za energię, zapowiadany wzrost inflacji, katastrofa systemu ochrony zdrowia czy wściekłość rodziców z powodu zmian w szkołach. Tusk jednak liczy na to, że duża grupa wyborców odsunie na bok te wszystkie niedogodności, gdy na horyzoncie zobaczy widmo zwycięstwa prawicy. Aby jednak bała się przyjścia Jarosława Kaczyńskiego, Przemysława Czarnka, Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, PiS i Konfederacja muszą być wystarczająco zohydzone, jak formacje złodziei i przestępców. W ciągu najbliższych miesięcy będzie więc więcej zarzutów, zatrzymań, listów gończych i aktów oskarżenia.

 

Karol Nawrocki zagraża Tuskowi

Na dziś PiS i Konfederacja znalazły się w na tyle głębokiej defensywie, że wydają się nie być zdolne do twardej odpowiedzi liderowi KO. Wszelkie próby odwrócenia uwagi od immunitetu Zbigniewa Ziobry – polityka nielubianego nawet na prawicy – i skupienia uwagi opinii publicznej na pogarszającym się stanie służby zdrowia czy zaniechanych inwestycjach infrastrukturalnych nie przynoszą spodziewanego efektu.
Zagony Tuska atakują na wszystkich flankach. Co prawda ofensywa nie jest ani inteligentna, ani szczególnie przemyślana, jednak PiS zostało zepchnięte do obrony. W dodatku musi stawać murem za ludźmi, których znaczna część społeczeństwa chciałaby się już z polityki pozbyć.

W tej sytuacji głównym wrogiem rządzącej koalicji staje się prezydent Karol Nawrocki, który nie pozwala się szantażować ani Tuskowi, ani Żurkowi, ani liberalnym mediom. Głowa państwa nie daje rządowi chwili wytchnienia, odrzuca każdą szkodliwą dla państwa ustawę i wysyła premierowi jasny sygnał: nie zawaham się. To Nawrocki jest dziś realną blokadą przed ostateczną dewastacją wymiaru sprawiedliwości czy szaleństwami ekologów.

 

Niezależne media i kompromitacje

Drugim zagrożeniem są niezależne media, które – wraz z narastaniem konfliktów wewnątrz koalicji – otrzymują coraz dokładniejszą wiedzę o tym, co dzieje się na zapleczu władzy. To pokazuje prawdziwe działania rządu, które można by skwitować jednym słowem: stagnacja. Ponadto systematycznie obnażają prymitywną propagandę rządu – jak na przykład z rzekomymi zwolnieniami z paktu migracyjnego czy zablokowaniem ETS2. W rzeczywistości to tylko wyrok odłożony w czasie, czyli po wyborach.

No i trzecim, być może największym, zagrożeniem dla KO są jej politycy. Spełniają swoją rolę jako prymitywni siepacze w codziennej nawalance, ale pokazują wyjątkowo prymitywne oblicze władzy. Witold Zembaczyński, Dariusz Joński, Michał Szczerba, Marcin Kierwiński czy Adam Szłapka to ludzie, którzy nowych wyborców KO nie przysporzą. Z nimi trudno będzie przejąć całe centrum.

[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe