„Jeśli Rosjanie spróbują zająć Mołdawię, będą cierpieć być może bardziej niż na Ukrainie”

– Tak naprawdę jesteśmy wdzięczni Mołdawianom, pomogli nam. Zresztą to właśnie do Polski i tam jechaliśmy, kiedy zaczęło się piekło – mówią dzisiaj Ukraińcy o niewielkim państwie, które przez ostatni rok nieraz było obecne w światowych serwisach informacyjnych. To młode jak Ukraina i kraje bałtyckie państwo do niedawna miało kłopoty z własną tożsamością i językiem. Ale jedno jest pewne, z niepodległości nie zrezygnuje i nawet jeżeli Moskwa spróbuje zająć Mołdawię, Rosjanie nigdy nie będą się tam czuć jak u siebie w domu. Będą cierpieć, być może nawet bardziej niż obecnie na Ukrainie.
Flaga Mołdawii „Jeśli Rosjanie spróbują zająć Mołdawię, będą cierpieć być może bardziej niż na Ukrainie”
Flaga Mołdawii / fot. pixabay.com

W zabytkowym budynku Rynku Besarabskiego, gdzie wśród starych straganów można znaleźć sklep i nowoczesne stoiska z telefonami, czy na kijowskim Chreszczatyku wysłuchałem niejednego zachwytu nad zachowaniem Mołdawian, którzy przyjęli ukraińskie kobiety i dzieci pod swój dach już kilka godzin po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej wojny na Ukrainie w lutym ubiegłego roku. Przyjęli ich jak bracia – wszak łączyła ich nie tylko wspólna historia, ale również kultura i, co w tamtym momencie było najważniejsze, język. Warto pamiętać, że Mołdawianie oficjalnie rozmawiają w dwóch językach – regionalnym dialektem języka rumuńskiego (od niedawna, bo nazywano go w Kiszyniowie językiem mołdawskim oraz ukraińskim). Wszyscy starsi mieszkańcy tego kraju doskonale znają również język rosyjski i to właśnie on jest dla nich głównym językiem handlowym i biznesowym.

Jak bracia

Dzisiaj nikt w Kijowie na Mołdawian nie mówi już, że są z Besarabii, choć paradoksalnie to właśnie na Rynku Besarabskim można ich najczęściej spotkać z kawą w ręku czy sprzedających warzywa. Dla Ukraińców Mołdawia jest pełnoprawnym krajem zasługującym na niepodległość tak jak wielokrotnie większa Ukraina. Mołdawska flaga jest traktowana przez Ukraińców z takim samym szacunkiem jak ich własna czy flagi sąsiadów (w tym polska), którzy wspierają ich w wojnie z Rosją.

– Nigdy nie powiem im złego słowa – mówi 30-letnia Kristina, matka kilkuletniego chłopca, która znalazła schronienie w Kiszyniowie, kiedy Rosjanie próbowali otoczyć Kijów i dokonywali rzezi w Buczy. Pojechała do rodziny swojej przyjaciółki, która dzisiaj zaczyna żyć od nowa w Polsce. Nie znała nikogo, a jednak obca rodzina przygarnęła ją, dała jej dach nad głową, karmiła i traktowała jak swoją. Kiedy Rosjanie wycofali się spod Kijowa, wróciła do domu, szczęśliwie niezniszczonego, jak te, które zostały zburzone przez rosyjskie rakiety w miastach na wschodzie kraju. – I powiem ci, że jeżeli oni, nie daj Boże, będą musieli uciekać ze swojej Mołdawii, przyjmę do siebie jedną, a nawet dwie rodziny. Jak będzie trzeba, będę mieszkać w kuchni, a im oddam salon, za to, że kiedy my byliśmy w potrzebie, zachowali się wobec mnie i mojego synka jak bracia – dodaje Kristina.

To, że scenariusz Mołdawian uciekających na Ukrainę nie jest taki nierealny, wiedzą stratedzy pracujący dla Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy, tak samo dobrze jak służby wywiadowcze zachodniego świata i sami Mołdawianie.

Mołdawia, podobnie jak Ukraina, miała już swój epizod z Rosją, która podsypywała pieniądze separatystom z Naddniestrza – do dziś nieuznawanego przez świat za odrębne państwo, ale też samo nieuznające Kiszyniowa za swoją stolicę.

Rosja płaci za protesty

Co ciekawe, choć na niestabilności sytuacji w państwie najbardziej zależy Rosji, Moskwa także formalnie nie uznaje niepodległości tego regionu. Jednak generałowie na Kremlu przyznają, że mają gotowy scenariusz na przyjęcie Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej, jeżeli mieszkańcy zdecydują się – na wzór Doniecka i Ługańska – na secesję i uznanie Moskwy za swoją stolicę.

Prawdę mówiąc, Moskwie marzy się przejęcie całej Mołdawii, bo pozwoliłoby to na zrobienie kolejnego kroku w kierunku powrotu do jej granic z czasu Związku Radzieckiego. Poza tym byłby to doskonały przyczółek do prowadzenia akcji propagandowych, z czasem również zbrojnych, przeciwko Rumunii, o której Władimir Putin również lubi myśleć w kategoriach swojej strefy wpływów. Choć ten karpacki kraj jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, wpływy Rosji wciąż są w nim bardzo silne – choćby poprzez Kościół. Dominuje tam bowiem Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego.

Rosja płaciła również za protesty antyrządowe w samym Kiszyniowie, o czym niedawno opowiadała zachodnim mediom Stela Leuca, wiceminister spraw zagranicznych i integracji europejskiej Mołdawii.

– Nie, nie były to pieniądze dawane na organizowanie protestów wprost – wyjaśnia Leuca. – Po prostu trafiały do różnych sił politycznych, które były w opozycji do rządu i organizowały protesty oraz destabilizowały kraj. W tle oczywiście jest wojna na Ukrainie. Wojna, która uderzyła nie tylko w Ukraińców, ale również w nas. W jaki sposób? Osobiście mam rodzinę na Ukrainie, dlatego dla mnie to jest rodzaj dramatu zarówno prywatnego, jak i instytucjonalnego, rozszerzonego na cały kraj. I wiele osób ma podobnie. Byliśmy tacy otwarci na ukraińską mniejszość, bo po prostu wielu z nas ma powiązania z Ukrainą. I oczywiście zależy nam na jak najszybszej integracji z Unią Europejską. To dla nas po prostu gwarancja bezpieczeństwa.

Polska deklaruje pomoc

Pomoc w mołdawskich staraniach deklaruje m.in. Mateusz Morawiecki, premier polskiego rządu, który tuż przed Wielkanocą odwiedził Kiszyniów.
– Oba nasze kraje żyją w cieniu wojny, już od ponad roku mierzymy się z jej konsekwencjami. Oba nasze narody udzielają również wsparcia dla uchodźców z sąsiedniej Ukrainy. Ale nad Mołdawią dodatkowo ciąży cień rosyjskiego zagrożenia i rosyjskiego garnizonu obecnego w Naddniestrzu. To wyzwanie, z którym Mołdawia musi się dodatkowo mierzyć. Moskwa regularnie straszy rząd w Kiszyniowie na najróżniejsze sposoby. Tym bardziej należy docenić wysiłek premiera Dorina Receana i prezydent Mołdawii Mai Sandu, i wszystkich w tym kraju, którzy starają się w pokojowy sposób ułożyć życie ze swoimi sąsiadami i stać się częścią europejskiej rodziny narodów, w sposób zinstytucjonalizowany również, czyli częścią UE, co Polska będzie z całych sił wspierać – mówił premier Morawiecki.
Wsparcie w tej sprawie deklarują również Rumunii, a Bruksela coraz częściej mówi, że w przypadku tego niespełna trzymilionowego państwa może przyspieszyć procedury.

Tekst pochodzi z 16 (1786) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: „Bury” - mój bohater tylko u nas
Tadeusz Płużański: „Bury” - mój bohater

30 listopada 1913 r. w Jabłonce w powiecie brzozowskim urodził się kpt. Romuald Rajs, „Bury”, dowódca 1. kompanii szturmowej 3. Brygady Wileńskiej AK, II szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK, a następnie 3. Brygady Wileńskiej NZW. Aresztowany przez UB w 1948 r., skazany na karę śmierci i zamordowany w grudniu 1949 r.

To ten człowiek stworzył z „polskiego programisty” symbol narodowy gorące
To ten człowiek stworzył z „polskiego programisty” symbol narodowy

To ten człowiek swoją misją edukacyjną stworzył z „polskiego programisty” symbol narodowy! To dzięki niemu i jego uczniom obok USA i Chin nasz kraj stał się liderem międzynarodowych olimpiad informatycznych.

Musimy to zrobić szybko. Zełenski wskazał warunek zakończenia wojny z ostatniej chwili
"Musimy to zrobić szybko". Zełenski wskazał warunek zakończenia wojny

Wołodymyr Zełenski sugeruje, że w zamian za członkostwo Kijowa w NATO jest gotowy na porozumienie z Rosją, nawet jeśli Moskwa nie odda od razu zajętych ukraińskich terenów - podała w piątek Sky News. Stacja podkreśliła, że jest to pierwszy wywiad, w którym ukraiński prezydent mówił o czasowej rezygnacji z ziem kontrolowanych obecnie przez Rosję.

Roszady na czele ukraińskiej armii. Jest nowy dowódca Wiadomości
Roszady na czele ukraińskiej armii. Jest nowy dowódca

Nowym dowódcą wojsk lądowych Ukrainy został generał Mychajło Drapaty, zaś zastępcą naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy płk Ołeh Apostoł – poinformował w piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych po posiedzeniu naczelnego dowództwa.

Pilne doniesienia z Pałacu Buckingham. Ważna decyzja króla Karola III z ostatniej chwili
Pilne doniesienia z Pałacu Buckingham. Ważna decyzja króla Karola III

Król Karol III podjął ważną decyzję dotyczącą swojego stylu życia. Monarcha postanowił wyeliminować czerwone mięso ze swojej diety. Jak ujawnił Tom Parker Bowles, syn królowej Kamili, zmiana ta może mieć związek z jego troską o zdrowie. 

Putin się nie zatrzyma. Alarmujące słowa brytyjskiego polityka z ostatniej chwili
"Putin się nie zatrzyma". Alarmujące słowa brytyjskiego polityka

Jeśli przywódca Rosji Władimir Putin zwasalizuje Ukrainę, to nie zatrzyma się na niej, a wówczas bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii, Francji, Europy, bezpieczeństwo transatlantyckie byłoby zagrożone - ostrzegł w piątek w Paryżu szef brytyjskiego wywiadu MI6 Richard Moore.

Pilny komunikat GIS. Produkt wycofano ze sprzedaży z ostatniej chwili
Pilny komunikat GIS. Produkt wycofano ze sprzedaży

GIS wydał nowe ostrzeżenie dla konsumentów. Na ten produkt należy uważać.

Nie żyje polski medalista mistrzostw Europy z ostatniej chwili
Nie żyje polski medalista mistrzostw Europy

Media obiegła informacja o śmierci Czesława Kura. Wybitny zawodnik, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Europy, odszedł w wieku 81 lat, zaledwie kilka dni po swoich urodzinach. Smutną wiadomość przekazał Polski Związek Judo, wspominając go jako „wielką ikonę”.

Problemy Polski 2050. Wiceminister odchodzi z resortu z ostatniej chwili
Problemy Polski 2050. Wiceminister odchodzi z resortu

Wiceminister aktywów Jacek Bartmiński z Polski 2050 poinformował w piątek na platformie X, że odchodzi z resortu. W oświadczeniu, opublikowanym przez Polskę 2050 Bartmiński napisał, że jego odwołanie jest dokonaną przez premiera oceną nadzorowania jednej ze spółek - PLL LOT.

Nie wiedziałem. Putin przeprasza Merkel za sytuację sprzed lat z ostatniej chwili
"Nie wiedziałem". Putin przeprasza Merkel za sytuację sprzed lat

Władimir Putin odniósł się do wspomnienia Angeli Merkel z 2007 roku, kiedy to podczas spotkania w Soczi przyprowadził swojego labradora, mimo że ówczesna kanclerz Niemiec bała się psów. Rosyjski prezydent zaprzeczył, jakoby jego intencją było przestraszenie Merkel. „Nie wiedziałem o jej strachu przed psami. Gdybym wiedział, nigdy bym tego nie zrobił” - zapewnił podczas konferencji prasowej.

REKLAMA

„Jeśli Rosjanie spróbują zająć Mołdawię, będą cierpieć być może bardziej niż na Ukrainie”

– Tak naprawdę jesteśmy wdzięczni Mołdawianom, pomogli nam. Zresztą to właśnie do Polski i tam jechaliśmy, kiedy zaczęło się piekło – mówią dzisiaj Ukraińcy o niewielkim państwie, które przez ostatni rok nieraz było obecne w światowych serwisach informacyjnych. To młode jak Ukraina i kraje bałtyckie państwo do niedawna miało kłopoty z własną tożsamością i językiem. Ale jedno jest pewne, z niepodległości nie zrezygnuje i nawet jeżeli Moskwa spróbuje zająć Mołdawię, Rosjanie nigdy nie będą się tam czuć jak u siebie w domu. Będą cierpieć, być może nawet bardziej niż obecnie na Ukrainie.
Flaga Mołdawii „Jeśli Rosjanie spróbują zająć Mołdawię, będą cierpieć być może bardziej niż na Ukrainie”
Flaga Mołdawii / fot. pixabay.com

W zabytkowym budynku Rynku Besarabskiego, gdzie wśród starych straganów można znaleźć sklep i nowoczesne stoiska z telefonami, czy na kijowskim Chreszczatyku wysłuchałem niejednego zachwytu nad zachowaniem Mołdawian, którzy przyjęli ukraińskie kobiety i dzieci pod swój dach już kilka godzin po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej wojny na Ukrainie w lutym ubiegłego roku. Przyjęli ich jak bracia – wszak łączyła ich nie tylko wspólna historia, ale również kultura i, co w tamtym momencie było najważniejsze, język. Warto pamiętać, że Mołdawianie oficjalnie rozmawiają w dwóch językach – regionalnym dialektem języka rumuńskiego (od niedawna, bo nazywano go w Kiszyniowie językiem mołdawskim oraz ukraińskim). Wszyscy starsi mieszkańcy tego kraju doskonale znają również język rosyjski i to właśnie on jest dla nich głównym językiem handlowym i biznesowym.

Jak bracia

Dzisiaj nikt w Kijowie na Mołdawian nie mówi już, że są z Besarabii, choć paradoksalnie to właśnie na Rynku Besarabskim można ich najczęściej spotkać z kawą w ręku czy sprzedających warzywa. Dla Ukraińców Mołdawia jest pełnoprawnym krajem zasługującym na niepodległość tak jak wielokrotnie większa Ukraina. Mołdawska flaga jest traktowana przez Ukraińców z takim samym szacunkiem jak ich własna czy flagi sąsiadów (w tym polska), którzy wspierają ich w wojnie z Rosją.

– Nigdy nie powiem im złego słowa – mówi 30-letnia Kristina, matka kilkuletniego chłopca, która znalazła schronienie w Kiszyniowie, kiedy Rosjanie próbowali otoczyć Kijów i dokonywali rzezi w Buczy. Pojechała do rodziny swojej przyjaciółki, która dzisiaj zaczyna żyć od nowa w Polsce. Nie znała nikogo, a jednak obca rodzina przygarnęła ją, dała jej dach nad głową, karmiła i traktowała jak swoją. Kiedy Rosjanie wycofali się spod Kijowa, wróciła do domu, szczęśliwie niezniszczonego, jak te, które zostały zburzone przez rosyjskie rakiety w miastach na wschodzie kraju. – I powiem ci, że jeżeli oni, nie daj Boże, będą musieli uciekać ze swojej Mołdawii, przyjmę do siebie jedną, a nawet dwie rodziny. Jak będzie trzeba, będę mieszkać w kuchni, a im oddam salon, za to, że kiedy my byliśmy w potrzebie, zachowali się wobec mnie i mojego synka jak bracia – dodaje Kristina.

To, że scenariusz Mołdawian uciekających na Ukrainę nie jest taki nierealny, wiedzą stratedzy pracujący dla Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy, tak samo dobrze jak służby wywiadowcze zachodniego świata i sami Mołdawianie.

Mołdawia, podobnie jak Ukraina, miała już swój epizod z Rosją, która podsypywała pieniądze separatystom z Naddniestrza – do dziś nieuznawanego przez świat za odrębne państwo, ale też samo nieuznające Kiszyniowa za swoją stolicę.

Rosja płaci za protesty

Co ciekawe, choć na niestabilności sytuacji w państwie najbardziej zależy Rosji, Moskwa także formalnie nie uznaje niepodległości tego regionu. Jednak generałowie na Kremlu przyznają, że mają gotowy scenariusz na przyjęcie Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej, jeżeli mieszkańcy zdecydują się – na wzór Doniecka i Ługańska – na secesję i uznanie Moskwy za swoją stolicę.

Prawdę mówiąc, Moskwie marzy się przejęcie całej Mołdawii, bo pozwoliłoby to na zrobienie kolejnego kroku w kierunku powrotu do jej granic z czasu Związku Radzieckiego. Poza tym byłby to doskonały przyczółek do prowadzenia akcji propagandowych, z czasem również zbrojnych, przeciwko Rumunii, o której Władimir Putin również lubi myśleć w kategoriach swojej strefy wpływów. Choć ten karpacki kraj jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, wpływy Rosji wciąż są w nim bardzo silne – choćby poprzez Kościół. Dominuje tam bowiem Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego.

Rosja płaciła również za protesty antyrządowe w samym Kiszyniowie, o czym niedawno opowiadała zachodnim mediom Stela Leuca, wiceminister spraw zagranicznych i integracji europejskiej Mołdawii.

– Nie, nie były to pieniądze dawane na organizowanie protestów wprost – wyjaśnia Leuca. – Po prostu trafiały do różnych sił politycznych, które były w opozycji do rządu i organizowały protesty oraz destabilizowały kraj. W tle oczywiście jest wojna na Ukrainie. Wojna, która uderzyła nie tylko w Ukraińców, ale również w nas. W jaki sposób? Osobiście mam rodzinę na Ukrainie, dlatego dla mnie to jest rodzaj dramatu zarówno prywatnego, jak i instytucjonalnego, rozszerzonego na cały kraj. I wiele osób ma podobnie. Byliśmy tacy otwarci na ukraińską mniejszość, bo po prostu wielu z nas ma powiązania z Ukrainą. I oczywiście zależy nam na jak najszybszej integracji z Unią Europejską. To dla nas po prostu gwarancja bezpieczeństwa.

Polska deklaruje pomoc

Pomoc w mołdawskich staraniach deklaruje m.in. Mateusz Morawiecki, premier polskiego rządu, który tuż przed Wielkanocą odwiedził Kiszyniów.
– Oba nasze kraje żyją w cieniu wojny, już od ponad roku mierzymy się z jej konsekwencjami. Oba nasze narody udzielają również wsparcia dla uchodźców z sąsiedniej Ukrainy. Ale nad Mołdawią dodatkowo ciąży cień rosyjskiego zagrożenia i rosyjskiego garnizonu obecnego w Naddniestrzu. To wyzwanie, z którym Mołdawia musi się dodatkowo mierzyć. Moskwa regularnie straszy rząd w Kiszyniowie na najróżniejsze sposoby. Tym bardziej należy docenić wysiłek premiera Dorina Receana i prezydent Mołdawii Mai Sandu, i wszystkich w tym kraju, którzy starają się w pokojowy sposób ułożyć życie ze swoimi sąsiadami i stać się częścią europejskiej rodziny narodów, w sposób zinstytucjonalizowany również, czyli częścią UE, co Polska będzie z całych sił wspierać – mówił premier Morawiecki.
Wsparcie w tej sprawie deklarują również Rumunii, a Bruksela coraz częściej mówi, że w przypadku tego niespełna trzymilionowego państwa może przyspieszyć procedury.

Tekst pochodzi z 16 (1786) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe